Gdyby chcieć opisać ten rozdział jednym słowem, trzeba by zacytować amerykańskiego pułkownika, który z kolei powtarzał za pewnym ajentem handlowym, znanym z optymalizacji zysków w afrykańskich filiach: zgroza!
Streszczenie
Przynieśli trupy na ramionach i ułożyli je przed podwyższeniem.
W Riverrun słychać bębniący o kamienne mury deszcz rozdzierany co jakiś czas hukiem gromu. Niektórzy są w nocnych koszulach, ledwo rozbudzeni. Inni: w pancerzach lub skórach, z mieczami u boku. Nie ma Szarego Wichra, ale słychać jego wycie po drugiej stronie zamku.
Wszyscy spoglądają na skrwawione ciała. Catelyn zdaje się, że patrzy na zwłoki Brana i Rickona, ale martwi chłopcy są starsi. Wciąż jednak pozostają chłopcami.
Dwa nagie trupy. Blondyn próbował zapuścić brodę. Wygląda jakby zginął w czasie snu. Rany na ciele jego ciemnowłosego kuzyna wskazują, że walczył.
Robb jako jedyny siedzi. Na głowie ma koronę. Stojąca obok Catelyn chciałaby zapłakać, ale nie jest już w stanie. Zastanawia się, czy to samo spotka Sansę i czy wtedy to jej nagie ciało zostanie złożone u stóp Żelaznego Tronu. Po drugiej stronie Robba stoi jej brat, Edmure. W sali znajdują się lordowie oraz rycerze Północy i Dorzecza. A także niedawno pozyskani sojusznicy – Westerlingowie z Krain Zachodu. Nie ma jednak wśród nich Jeyne, której mąż pragnął zaoszczędzić bólu. Być może leżący przed podwyższeniem chłopcy jeszcze niedawno byli jej towarzyszami zabaw.
Tion Frey i Willem Lannister. Byli tylko giermkami, ale bynajmniej nie ludźmi bez znaczenia. Pierwszy to syn Emmona Freya i Genny z domu Lannister, siostry Tywina. Willem to z kolei syn Kevana Lannistera.
Ulewa szaleje, tymczasem Greatjon Umber wprowadza więźniów. Do niewoli trafiło pięciu, pozostała trójka albo zginęła, albo umiera. Robb Stark, król Północy i Dorzecza dziwi się, że aż tylu potrzeba było do zamordowania dwóch bezbronnych chłopców.
Rickard Karstark – ponieważ to on jest jednym z więźniów – jest związany i pobity, ale bynajmniej nie zmieszany. Protestuje: nie było to morderstwo, lecz zemsta.
Ja też protestuję: Karstarkowie zabili cztery osoby, bo z ich rąk padli też strażnicy Tullych.
Robba argumentacja lorda Rickarda nie przekonuje. Chłopcy nie mieli nic wspólnego ze śmiercią synów Karstarka w Szepcącym Lesie, którzy padli z ręki Królobójcy. On zaś zabił dwóch wziętych do niewoli dwunastolatków. Karstark jest jednak głuchy na argumenty. Krew za krew. A jeśli teraz Robb ma do niego pretensje, niech ma je również do swojej matki, która jest winna śmierci giermków tak samo jak Rickard. Catelyn w myślach zgadza się z nim. Zapłaciła śmiercią tych chłopców za życie swoich córek.
Robb nie pozwala wasalowi wycierać sobie gęby swoją matką. Mordercą i zdrajcą jest Karstark. Ten jednak zadaje sprytną zagadkę logiczną: jeśli wypuszczanie Lannisterów nie jest zdradą, to czy ich zabijanie może nią być? Na nieszczęście dla siebie kończy ją wyrazem „chłopcze”, co kosztuje go ząb. Greatjon Umber dba o honor swego króla, sam zresztą co nieco stracił w czasie jednej dyskusji z nim, czemu więc inni mają wyjść bez szwanku? Robb każe mu jednak zostawić Karstarka, co tamten poczytuje błędnie za słabość suwerena. Drwi: król Północy go zbeszta, a potem wypuści, gdyż tak ma w zwyczaju postępować ze zdrajcami. Jest wyraźnie w erystycznej, choć chyba nie intelektualnej, formie: zastanawiając się głośno, czy Stark jest królem Północy, czy też królem, który Północ stracił?
Greatjon nie jest w nastroju na rebusy, bo łapie za włócznię, szczęśliwie do sali wkracza w tym momencie ociekający wodą Blackfish. Po jego minie widać, że ta paskudna noc jeszcze się nie skończyła.
Robb nakazuje Umberowi powiesić wszystkich ludzi biorących udział w zbrodni, bez rozróżniania na żywych czy martwych. Błagającego o litość, który nie zadawał ciosów, lecz stał na czatach, nakazuje powiesić na końcu, żeby mógł przyglądać się śmierci towarzyszy.
Słychać grom tak potężny, że wydaje się, iż zamek zaraz runie im na głowy. Catelyn zastanawia się, czy jest to odgłos walącego się królestwa.
Razem z synem, bratem i stryjem przechodzi do rozświetlonej jedynie słabym światłem świec sali audiencyjnej. Tam Blackfish informuje, że cała jazda Karstarków wymknęła się z zamku, opuszczając go pod osłoną deszczu w niewielkich grupkach. Lord Rickard, będąc tego dnia najwyraźniej w bardzo literackim nastroju, ofiarował rękę swojej dziewiczej córki każdemu, kto przyniesie mu głowę Jaime’ego Lannistera.
Catelyn jest załamana. To przez nią jej syn stracił Karstarków. Edmure nie chce dopuścić, by wieści o tym co zaszło w Riverrun, wydostały się poza jego mury. Lannisterowie wszak, co może być dla Was nowością, zawsze płacą swoje długi. Robb pyta go, czy oprócz tego, że został mordercą, ma też być kłamcą. Brynden zauważa, że mleko i tak się rozlało – tajemnicy nie da się utrzymać w sytuacji, w której ludzie Karstarków buszują po połowie Dorzecza.
Robb nie zamierza uchylać się przed odpowiedzialnością. Jest winny prawdę oraz sprawiedliwość ojcom pomordowanych. Dlatego straci Karstarka jako zdrajcę. Co uczyni Harriona, ostatniego żyjącego syna Rickarda, zaprzysięgłym wrogiem Młodego Wilka.
Edmure proponuje w tej sytuacji ułaskawienie Karstarka. Robb słucha tego z niedowierzaniem. Wuj precyzuje, że chodzi o odstąpienie od egzekucji. Sam nie jest z tego zadowolony, w końcu Karstark ubił i jego ludzi. Natomiast zamiast pozbawiać głowy, lepiej go uwięzić. Catelyn upewnia się (albo sprytnie podsuwa myśl), czy jej bratu chodzi o to, by uczynić Karstarka zakładnikiem, co Edmure ochoczo podchwytuje. W ten sposób zapewnią sobie lojalność jego syna. Po utracie Freyów, nie mogą sobie pozwolić na odejście kolejnego sojusznika.
Król świetnie zdaje sobie sprawę z ich rozpaczliwego położenia. I teraz następuje fragment, w którym Robb na chwilę się odsłania. Przez moment pozwala sobie na bycie zagubionym młodzieńcem, na którego spadło brzemię, o które nigdy nie prosił i które go przerasta. Najpierw zdradza się z naiwnymi nadziejami uzyskania wsparcia z Doliny Arrynów. Nawet jeśli Lysa nie chce włączyć się do wojny, liczy że przepuści jego wojska przez swoje ziemie, zaokrętuje na statki w Gulltown i przewiezie je do Białego Portu, co pozwoli Robbowi ominąć Fosę Cailin i uderzyć na Żelaznych Ludzi z północy. Catelyn i Brynden szybko rozprawiają się z tym pomysłem. Lysa jest zbyt tchórzliwa by włączyć się do wojny nawet w tak ograniczony sposób. Wtedy Robb całkiem się załamuje. Wybrali go królem, a on ten wybór przyjął. Chciał być mądry, sprawiedliwy i honorowy jak jego ojciec, a teraz nie potrafi nawet określić, kto jest jego wrogiem, a kto sojusznikiem. Nie rozumie, dlaczego stał się nim Rickard Karstark, z którym walczył ramię w ramię i którego synowie oddali za niego życie. Teraz zaś musi go zabić, ku uciesze jego prawdziwych przeciwników.
Dla Edmura jest to kolejny argument za tym, by Karstarka oszczędzić.
Robb wkłada koronę. Znów staje się królem. Karstark musi umrzeć. Zabijając chłopców, zabił też jego honor.
Po paskudnej nocy nastaje równie paskudny dzień. Robb, wierny naukom ojca, sam zamierza wykonać wyrok. Lord Rickard wiedząc, że w obecnej sytuacji stan uzębienia jest najmniejszym z jego problemów, znów nazywa go „chłopcem”, przypominając mu o pokrewieństwie i latach wiernej służby kolejnym Starkom. Nie robi to na Młodym Wilku wrażenia. Trzeba Karstarkowi oddać, że do końca nie tracił rezonu. O głowie tego samego powiedzieć nie można…
Catelyn po wszystkim idzie do samotni swego ojca. Robb do końca dnia już się nie pokazuje. Blackfish wyrusza w pościg za ludźmi Karstarka. Deszcz pada jak padał.
Opiekujący się lordem Hosterem maester Vyman twierdzi, że to już długo nie potrwa. Walka jest nie do wygrania i czas się poddać. Catelyn zastanawia się, czy mówi o jej ojcu czy synu.
Pod wieczór Catelyn odwiedza Jeyne. Martwi się, że jej mąż staje się nerdem: cały dzień chodzi w brudnym ubraniu, nic nie je i gapi się na jakieś mapy. Catelyn zaleca jej cierpliwość.
Gdy dziewczyna ma już wychodzić, teściowa ją zatrzymuje. Robb oprócz cierpliwości potrzebuje od niej jeszcze jednej rzeczy. Dziedzica. Jeyne potwierdza, że starają się o niego bardzo intensywnie. Jej matka (z domu Spicer) przygotowuje nawet dla niej codziennie specjalny napar. Uff, no to możemy być spokojni: na pewno im się uda.
Postaci występujące w rozdziale
- Catelyn Stark (POV)
- Robb Stark
- Edmure Tully
- Brynden Tully
- Rickard Karstark
- Greatjon Umber
- Jeyne Westerling
- Hoster Tully
- maester Vyman
Wspomniani
- Tywin Lannister
- Lysa Arryn
- Roose Bolton
- Harrion Karstark
Ważne informacje
- Szary Wicher nie przebywa u boku Robba.
- Rickard Karstark już też nie.
- Rickard Karstark wciąż ma jednego syna, który ma przebywać w Harrenhal (a tak naprawdę towarzyszy Tallhartowi i Gloverowi w ich katastrofalnym marszu na Duskandale).
- Nie można liczyć na wsparcie sprawy Robba przez Dolinę, przynajmniej tak długo, jak rządzi tam Lysa Arryn.
- Robb i jego otoczenie – mimo planów zawarcia małżeństwa między Edmurem a którąś z potomkiń Waldera Freya – na ten moment uważają Freyów za (czasowo) straconych.
- Robb jest prawidłowo psychicznie uformowanym człowiekiem, dla którego odebranie komuś życia jest ciężkim przeżyciem. Wyróżnia się tym na plus pośród większości bohaterów PLiO, wliczając w to nawet własne rodzeństwo.
- W domu Spicerów przepisy przechodzą z matki na córkę, aczkolwiek Jeyne tego zaszczytu jeszcze nie doświadczyła.
Komentarz
To, że przed tym POV-em mamy rozdział, w którym Tywin Lannister przewodniczy Małej Radzie, chyba nie jest przypadkowe. Dzięki temu możemy łatwo zobaczyć, jak bardzo Młody Wilk różni się od Starego Lwa. Robb jest z pewnością urodzonym liderem, za którym wielu pójdzie w ogień, człowiekiem prawym, zdecydowanym i silnym. Niestety polityk z niego kiepski, a na pewno niedoświadczony. Kryzys, który Tywin przekułby w atut, w postaci wzięcia za zakładnika Karstarka i podporządkowania sobie jego rodu, w rękach Robba eksploduje, stając się prawdziwą katastrofą, pozbawiającą go resztek nadziei na zwycięstwo w wojnie. Co gorsza: Młody Wilk doskonale zdaje sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji, w której się znalazł, zamiast jednak reagować elastycznie, szukając z niej wyjścia, wybiera kurs na twarde trzymanie się zasad, co czyni ją beznadziejną do kwadratu. Sprawiedliwość i honor wynosi ponad skuteczność. Rozpacza, że nie wie, kto właściwie jest jego wrogiem, nie rozumiejąc tego, co doskonale pojmuje Tywin: potencjalnym wrogiem może być każdy. Tak jak z każdego wroga można – nawet jeśli chwilowo – uczynić sojusznika.
Sam rozdział jest doskonały. Z ciężkim klimatem towarzyszącym złapaniu na gorącym uczynku morderców dwóch niewinnych chłopców doskonale współgra mrok słabo oświetlonych komnat i nieustający szum deszczu przerywany wściekłymi gromami. Ponadto przez cały czas czujemy, jak wokół bohaterów zaciska się pętla złych decyzji i knowań wrogów, a oni wędrują coraz węższą ścieżką ku nieuniknionemu końcowi.
Dopisek BT:
Nie mam wątpliwości, że taka kolejność rozdziałów jest celowa. Gdy pod koniec „Tyriona III” rozmowa trzech Lannisterów schodzi na temat małżeństwa Robba z Jeyne Westerling, ser Kevan wspomina, że lord Gawen proponował mu kiedyś, że wyda córkę za Martyna albo Willema. Ta mimochodem rzucona wzmianka przypomina o tych postaciach z dalszego planu, z których jedna – właśnie Willem – już za moment powróci na scenę dramatu. Przy okazji GRRM w ironiczny sposób pokazuje, jak dalece rzeczywiste zdarzenia potrafią odbiegać od wcześniejszych ludzkich planów. Kevan sądził, że Jeyne Westerling, której przodkowie parali się łokciem i miarą, nie jest godna ręki jego syna i ani sobie wyobrażał, że zostanie ona kiedyś królową. Nikt też wówczas nie mógł choćby przypuszczać, że ten sam Willem zostanie kiedyś jeńcem męża Jeyne i zginie z mściwej ręki lorda z odległego Karholdu. W Starciu królów mieliśmy inne przypadkowe spotkanie niedoszłych małżonków w zupełnie niespodziewanych okolicznościach: służąc w Harrenhal u Roose’a Boltona, Arya natknęła się na swojego narzeczonego Elmara Freya (giermka lorda Dreadfortu), który nawet chwalił się jej, że ożeni się z księżniczką.
Warto też wspomnieć, że zdaniem samego GRRM-a lord Rickard próbując ujść spod topora „naciągał” koncepcję zakazu zabijania krewnych, gdy powoływał się przed Robbem na więzi pomiędzy Starkami i Karstarkami jako argument za tym, że król nie może skazać go na śmierć1George R.R. Martin, „Kinslaying in Westeros” [Zabójstwo krewnych w Westeros], So Spake Martin [Tako rzecze Martin], Westeros.org, 22.5.2001, https://www.westeros.org/Citadel/SSM/Month/2001/05/. Starkowie z Karholdu odrośli od głównej gałęzi rodu na całe tysiąclecie wcześniej, więc tak naprawdę trudno mówić o tym, że są bliżej spokrewnieni z Robbem niż zapewne większość głównych rodów Północy (a i prawdopodobnie liczne pomniejsze). Oczywiście, na poziomie symbolicznym więź pomiędzy Karstarkami a Starkami jest wzmocniona przez dzielone częściowo nazwisko i tradycję odwołującą się do Karlona Starka, ale to nie wystarczy, by lord Rickard uniknął odpowiedzialności. Poza tym, gdyby stracenie lorda Rickarda rzeczywiście miało łamać westeroskie tabu związanie z przelewaniem krwi bliskich, to bez względu na wagę zbrodni popełnionej przez członka rodu Karstarków, nigdy nie mógłby on ponieść najwyższej kary, bo wszystkie wyroki były wydawane w imieniu Robba Starka, króla Północy i Tridentu. Już mniej absurdalne byłoby, gdyby lord Rickard odwołał się na pokrewieństwo z Robbem mające korzenie w bliższych czasach, bo oczywiście małżeństwa pomiędzy członkami ich rodów były zawierane (i to nawet względnie często). Jak wynika z drzewa genealogicznego Starków w Świecie Lodu i Ognia, najbliższą krewną Robba w rodzie Karstarków była Alys, żona Brandona, syna słynnego Cregana. Od tejże Alys pochodzili zarówno ojciec Neda, Rickard (przez Edwyle’a, Willama i Berona), jaki i jego matka, Lyarra Stark (przez Rodrika i Berona). Jednak jest to i tak pokrewieństwo dość odległe, a bliżej Robbowi od Flintów, Royce’ów, Locke’ów, Blackoodów.
Można też dodać, że Rickard Karstark zdaje się nawiązywać do jednego z głównych graczy angielskich wojen Dwóch Róż (Yorków i Lancasterów), który to okres GRRM wspomina wśród inspiracji swojego cyklu. Opisany w tym rozdziale czyn Karstarka przywodzi na myśl tajemnicze zniknięcie zamkniętych w londyńskim Tower Edwarda V i jego brata Ryszarda, o których zamordowanie oskarżano ich stryja, który po zgonie swojego brata Edwarda IV sięgnął po koronę jako Ryszard III. Okoliczności śmierci Tiona i Willema są inne, ale samo zasadnicze podobieństwo sytuacji polegające na zamordowaniu dwóch uwięzionych pozostaje. W dodatku samo imię Rickard to nic innego jak skandynawska forma tego samego imienia, które nosił Ryszard III. Oczywiście samo imię „Richard” także jak najbardziej występuje w Westeros, noszą je na przykład ser Richard Horpe, dowódca wojsk Stannisa, czy ser Richard Roote, jeden z rycerzy pierwotnego składu gwardii królewskiej za Aegona I. Wydaje się, że forma „Rickard” występuje na ogół na Północy, a „Richard” – na Południu, ale nie w każdym przypadku tak jest, gdyż choćby rycerz gwardii Viserysa I (a potem Aegona II) nazywa się ser Rickard Thorne, a jego ród pochodzi z Krain Korony.
[Używane wśród dawnych Skandynawów warianty imion powszechnych w dziejach Anglii, takich jak Edward, Ryszard, Robert czy Wilhelm, można poznać choćby patrząc na fragment rozdziału 76 wchodzącej w skład Heimskringli „Sagi o Haraldzie Sigurdarsonie”, gdzie wspomniani są „Eadvard Adalradsson” (Edward Wyznawca, syn Ethelreda II Bezradnego) i książęta Normandii: „Rikard jarl Ruda (Ryszard I), „Rodbart” (Robert Diabeł) i „Viljalm Bękart” (Wilhelm Bękart lub Zdobywca)2Snorri Sturluson, Heimskringla, t. 3, „Saga o Haraldzie Sigurdarsonie”, przeł. Marta Rey-Radlińska, Grzegorz Bartusik, Remigiusz Gogosz i Jakub Morawiec, oprac. Anna Waśko i Jakub Morawiec (Kraków: Księgarnia Akademicka, 2019), 134.. Imię „Viljalm” ma także formę „Vilhjálm”3Tom Shippey, Laughing Shall I Die: Lives and Deaths of the Great Vikings [Umrę roześmiany: Życie i śmierć wielkich wikingów] (Londyn: Reaktion Books, 2018), 264., która bardziej przypomina już używany w języku polskim odpowiednik, Wilhelm (choć już taki Szekspir to tradycyjnie już William, nie Wilhelm).]
Na tym jednak podobieństwa się nie kończą. W herbie Karstarków widnieje białe słońce na czarnym polu, a ich zawołaniem są słowa „Słońce Zimy” (ang. Sun of Winter). Może to być aluzja do początkowej sceny sztuki Szekspira Ryszard III, gdzie tytułowa postać mówi: „Now is the winter of our discontent / Made glorious summer by this sun of York,” czyli w przekładzie Józefa Paszkowskiego: „Tak więc nam słońce Yorku zamieniło / Zimę niesnasek w promieniste lato”. Wspomniane „słońce Yorku”, wyglądające tak jak karstarkowskie, tyle że złote, było jednym z godeł używanych przez Edwarda IV, brata Ryszarda III. W dodatku w Martinowskim zwrocie „Sun of Winter” może pobrzmiewać to samo wykorzystanie faktu, że sun (słońce) i son (syn) brzmią identycznie co u Szekspira: Edward IV to syn Yorku (i Yorka – Ryszarda z Yorku, pierwowzoru Neda Starka), założyciel rodu Karstarków, Karlon Stark, to „Syn Zimy”, bo pochodzi z Winterfell.
Skoro mowa o książętach w Tower, to można dodać, że w ich dziejach przewija się nazwisko doskonale znane w Pieśni Lodu i Ognia, gdyż o ich zamordowanie oskarżano za Tudorów niejakiego sir Jamesa Tyrrella4Redaktorzy Encyclopaedia Britannica, „Sir James Tyrrell”. Encyclopaedia Britannica, 12.4.2024. https://www.britannica.com/biography/James-Tyrrell-English-soldier. Pisownia u Martina jest inna, ale to nazwisko występuje także w historii angielskiej w bardzo różnych wariantach. W Ryszardzie III Szekspir rozpowszechnił wersję, że odpowiedzialnym za śmierć Edwarda V i jego brata był właśnie Tyrrell (czy Tyrrel), który na polecenie Ryszarda III zabija chłopców w scenie 2 aktu 4 tej sztuki. Co ciekawe, ktoś noszący to samo nazwisko był też oskarżany o zamordowanie innego angielskiego monarchy: ponoć w roku 1100 lord Walter Tirel zastrzelił z łuku króla Wilhelma II Rufusa podczas łowów5Redaktorzy Encyclopaedia Britannica, „William II”. Encyclopaedia Britannica, 29.7.2024. https://www.britannica.com/biography/William-II-king-of-England.. Czyżby w nawiązaniu do tych dwóch postaci historycznych GRRM nadał takie, a nie inne nazwisko rodowi władającemu Reach?
Cóż, Rickard Karstark rzucił Robbowi wyzwanie i próbował stać się nowym liderem Północy. Podważyć władzę i decyzje swojego króla a samemu narzucić swoje. Gdyby okazał skruchę, powiedział coś na zasadzie że „rozpacz go poniosła ale bardzo przeprasza”, może mógłby i zostać tym zakładnikiem. Ale wybrał dalsze wywieranie presji na Robbie. Którym rządzić chciała jednocześnie także jego mama i wujek. Robb w zasadzie mógł zrobić jak zrobił, albo zdjąć koronę i „iść do swojego pokoju” jak dziecko. Był na tyle młody że dopiero budował swój autorytet. Posłuchanie Catelyn, Edmura czy Karstarka byłoby jak abdykacja (inna sprawa, czy nie byłaby to rozsądna decyzja – wycofać się i zaatakować z głębokiego cienia). Nie abdykował, więc trzeba było go usunąć w inny sposób.
Interesująca perspektywa. Dlaczego Twoim zdaniem uwięzienie Karstarka pokazałoby słabość Robba? Zbyt lekka kara za taki czyn? Bo kwalifikacja zdrady została nadana przez Robba. Gdyby poszedł za Twoim rozumowaniem, i nawet bez próśb Karstarka uznał, że lord oszalał z rozpaczy, nawet jeśli nie definitywnie, to w każdym razie miał ograniczoną poczytalność w czasie popełniania zbrodni – czy nie byłaby to okoliczność, którą Robb mógłby uzasadnić łagodność wyroku?
Zależy co przyjmiemy za „czyn”. Czy samo izolowane zabójstwo, czy bunt przeciw królowi (Robbowi). Skłaniam się do interpretacji, że to był bunt i próba przejęcia władzy lub sterowania władzą.
Ogólnie władza Robba jest słaba, jak i innych pokazanych w PLiO królów-dzieci. Większość z nich wydaje się głównie narzędziami w rękach krewnych i innych cwaniaków, którzy chcą mieć takich „Tommenów” podbijających swoją pieczęcią ich decyzje. Tylko nielicznym, jak np Daenerys, udaje się „wybić na niepodległość” dzięki szczególnym okolicznościom (odległość, Jorah, smoki). Robb nie ma takiego luksusu. Jest dostępny, sterować nim chcą, próbują i mogą wszelkie stronnictwa. Nie ma wystarczająco inteligentnych doradców, którzy graliby „na niego”, jak powiedzmy, Sam na Jona (lojalni niektórzy owszem są, ale mało bystrzy, jak Umberowie czy Catelyn; to jeszcze nie jest pora wejścia na scenę Wymana Manderly). On nawet jeśli tego nie „rozumie”, na pewno już to „czuje” i odebrał czyn Karstarka jako próbę sił, próbę przejęcia stada przez wilka usuniętego na bok. Powołanie się na pokrewieństwo ze Starkami może być zresztą próbą umocowania swojego ewentualnego prawa do przywództwa.
Catelyn i Edmure próbują cwaniakować, ale są o wiele za ciency. W tej sytuacji Robb podjął dość sensowną decyzję. Nie odczytuję jej jako „kary” a jako element walki o władzę – tym razem ze swoimi pseudosojusznikami. Inną w miarę sensowną decyzją mogłaby być ucieczka, przyczajenie się (jak Tyrion, Danny, czy Jon) i potencjalny powrót. Bo jakby oddał władzę a został na miejscu, prędzej czy później ktoś z otoczenia następcy by go usunął żeby nie bruździł.
Imo Robb był skazany na swój koniec już w momencie gdy obwołano go królem. Musiałby wykazać mnóstwo sprytu i pokory by się wywinąć.
Pytanie, jak potoczyłyby się losy wojny, gdyby nie wypuścił Theona. Z drugiej strony – gdy ten pojawił się już na Wyspach, Balon zbierał flotę. W tańcu Roose mówi Theonowi, że częściowo to mu zawdzięcza obecną pozycję, bo to zdobycie Wintefell położyło sprawę Robba. Ponadto, gdyby armia Tywina i Tyrrela nie zdążyła pod Królewska Przystań, sytuacja również mogłaby być inna. W mojej ocenie sytuacja Robba od początku była bardzo trudna, ale jednak nie beznadziejna. A on tą sytuację jeszcze pogarszał. Zgadzam się natomiast, że całe wystąpienie Karstarka, biorąc pod uwagę rozpuszczenie ludzi w pogoni za Królobójcą, była jawnym buntem.
Zgadzam się, że wypuszczenie Theona było wielkim błędem. Podobnie, pochopne małżeństwo z podstawioną dziewczyną.
Beznadziejny w sytuacji Robba był od początku brak zaufanego inteligentnego doradcy w pełni sił umysłowych. Z drugiej strony, kto mógł był pełnić tę rolę? Był po stronie Północy wtedy ktokolwiek nie zaślepiony rozpaczą czy zemstą za Neda? Pomijając Boltonów :I
Brynden wydaje mi się dobrym doradcą. Edmure moim zdaniem też nie udzielał złych rad, podobnie zresztą Catelyn. Większość rad tej ostatniej była dobra, natomiast wypuszczenie Jaima było faktycznie aktem rozpaczy, wywołanym szokiem związanym z informacją o śmierci synów. Też po prostu sytuacja tak się nieszczęśliwie ostatecznie złożyła, że Robb początkowo odnosił same sukcesy. W tej sytuacji siłą rzeczy jego doradcy, kimkolwiek by byli, od początku ustawieni byli w słabszej roli. Bo jak się sprzeczać ze zwycięskim wodzem? Koszmarnie upraszczając – mamy tu sytuacje Führera i jego dowódców. Początkowo wszystko co robił Hitler, a robił to wbrew swoim generałom – wychodziło mu. Dopiero z biegiem czasu okazało się, że wódz nie jest nieomylny, a jego sukcesy brały się z bardzo specyficznej sytuacji początku wojny. Proszę: nie zabijajcie mnie za to, niezwykle uproszczone, porównanie. Chodzi mi tylko o to, że gdy jako lider odnosisz spektakularne sukcesy, zyskujesz zaufanie podwładnych, które nie tak łatwo stracić.