FilmyRecenzje Filmowe

Suzume (2022) – piękna niespodzianka

To był dość spontaniczny wypad do kina, zapoczątkowany jednym tweetem chwalącym film. Suzume wyglądało ładnie, więc czemu nie? Szczególnie, że tego typu produkcji w polskich kinach często się nie widuje.

Po pierwsze – Suzume jest piękna pod względem audiowizualnym. Każda scena obfituje w szczegóły i widać, że jest naprawdę dopracowana. Dopełnieniem tego jest świetnie zrealizowane udźwiękowienie oraz kapitalna ścieżka dźwiękowa, z wpadającym w ucho motywem przewodnim. Już samymi tymi elementami można się napawać, a to dopiero początek.

Potem wjeżdża historia. Tytułowa bohaterka spotyka tajemniczego chłopaka imieniem Souta, który podróżuje po Japonii w poszukiwaniu drzwi, będących portalami do zaświatów. Te pojawiają się w miejscach opuszczonych przez ludzi – często na skutek katastrofy naturalnej. Jego zadaniem jest ich zamykanie, by mieszkające po drugiej stronie złe siły nie mogły się wydostać i powodować kolejnych katastrof (konkretnie – trzęsień ziemi). Oczywiście, jak to często bywa, w pewnym momencie sprawy się komplikują – jedna z pieczęci strzegących wrót zamienia się w kota i ucieka, a Souta zostaje zamieniony w krzesło. Suzume podejmuje wyzwanie i wyrusza w zwariowaną podróż, by zaprowadzić porządek.

Opis fabuły być może nie brzmi szczególnie ambitnie, ale uwierzcie mi – w tym filmie wbrew pozorom jest sporo głębi. Dla nas, Europejczyków żyjących w spokojnym (pod względem katastrof naturalnych) rejonie, jego wydźwięk może nie być aż tak mocny, ale wyobrażam sobie, że dla Japończyków – którzy na co dzień żyją w cieniu zagrożenia i być może stracili kogoś bliskiego w takich właśnie okolicznościach – ten film będzie wybrzmiewał o wiele mocniej. Szczególnie, że nawiązuje do jednego konkretnego wydarzenia – tsunami z marca 2011 roku, które spowodowało między innymi awarię elektrowni jądrowej w Fukushimie. Bo o tym właśnie film opowiada. O stracie, pamięci i patrzeniu w przyszłość. Nostalgiczne momenty są zbalansowane sporą dawką humoru, dzięki czemu widz sprawnie płynie przez historię, nie nudząc się ani chwili.

Szczerze polecam, nawet jeśli na co dzień nie oglądacie produkcji z nurtu szeroko pojętego anime. To urocza, ciepła historia w cudnej oprawie audiowizualnej. To też moja pierwsza styczność z reżyserem Makoto Shinkai, ale na pewno nie ostatnia – po pięknej niespodziance, jaką zaserwowała mi Suzume, chętnie sięgnę po inne jego filmy.

Suzume (2022)
  • Ocena Alexandretty - 9/10
    9/10

Film od niedawna dostępny jest do obejrzenia na platformie Netflix. Niestety produkcja nie ma polskich napisów, dlatego by mieć do niej dostęp, trzeba w swoim profilu przestawić język na angielski. I jeśli nie przeszkadza Wam oglądanie filmu z angielskimi napisami, to gorąco polecam zapoznanie się z tą zwariowaną, ale na pewno niegłupią historią.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 8

    1. „Mniejsze” kina w większych miasatach zazwyczaj kilka tych największych animacji mają w swoim repertuarze w ciągu roku. Poznań – Muza, Wrocław – Nowe Horyzonty np.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  1. Oj tak! Jak tylko zobaczyłam, że Suzume dostępne jest w kinie, od razu zarezerwowałam miejsca. Nie jest to jakieś arcydzieło, zdecydowanie bardziej wolę inne filmy tego reżysera, ale te animacje to taka miła odmiana, że nie mogłam się oprzeć. Czuć ten ładunek emocjonalny związany z wypadkiem w Fukushimie i tym, jak to nadal żyje w ludziach.
    Jednak znane motywy nużą. Przyznaję też, że mam problem z rozróżnieniem głównych bohaterek filmów Makoto, każda zachowuje się podobnie i ma podobne motywacje. Za to jego filmy mają u mnie zawsze największy minus.

    Oglądałaś Mirai? Też swego czasu leciał w Polsce w kinach.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja przed Suzume nie oglądałam niczego innego od Makoto, więc powtarzalność mi nie przeszkadzała 😉 Później nadrobiłam jeszcze Your Name i Weathering with you i fakt, są podobieństwa. Co nie zmienia faktu, że każdy film to wizualne arcydzieło.
      Mirai nie oglądałam.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Możliwe spoilery niżej.
    Ze wszystkich czterech filmów tego reżysera, które oglądałam (byousoku 5 centimeter, Kimi no na wa, tenki no koi, suzume) ten podobał mi się najmniej.

    Bardziej niż pełnometrażowy film kojarzył mi się z czymś w rodzaju kolorowego, ładnego (bo wizualnie film jak wszystkie pozostałe stoi na bardzo wysokim poziomie) teledysku. Podobnie jak Kimi no na wa, tutaj też było wprowadzonych przynajmniej kilka wątków.
    Z tym że w moim odczuciu były one tylko wprowadzone. W trakcie filmu, czy to zabrakło czasu czy chęci, praktycznie nie były one jakkolwiek rozwijane czy choćby wyjaśniane. Niektóre nie rozumiem po co w ogóle wprowadzano (choćby drugiego, dużego kota; dziadka Souty; czy nawet samo zaklęcie w krzesło sprawiało wrażenie sprowadzenia w gruncie rzeczy do Comic reliefu) innych nie wyjaśniano (choćby wspomnianej już klątwy czy drzwi). Wątek, który zajmował dobrą 1/3 filmu czyli pogoń za kotkiem w ostatecznej konkluzji nie prowadził do niczego bo zostawał wyjaśniony dwoma zdaniami i nic z niego nie wyniknęło.
    Relacja Souty i Suzume po prostu nie istniała – nic o sobie nie wiedzieli, prawie nie rozmawiali (tym dziwniejsze było zakochanie w pewnym momencie filmu).

    Chyba jednak najbardziej mi było szkoda zmarnowanego potencjału, jakim była relacja ciotka-siostrzenica. Poza naprawdę dobrą sceną opętania przez dużego kota niewiele z tym tematem ruszono przez cały film, wątek jak dla mnie miał potencjał.

    Kolejny kłopot jaki też miałam, to wrażenie pewnego zmęczenia materiału i zagrań przez reżysera – wiele rozwiązań zostało żywcem praktycznie autoplagiatyzowanych z poprzednich filmów (główna bohaterka, fragmenty pościgów, ucieczka z domu). Magiczne klatki schodowe to chyba ulubiony motyw. XD

    Na plus wątek ze zdobywaniem znajomych, pamiątek i tym jak na Japonię wpływają trzęsienia ziemi. I w skali kraju, i lokalnie.
    I nawiązania do filmów Ghibli.
    Film jednak nie zachwycił, miałam przykrą powtórkę jak z Belle – dużo i ładnie ale w większości o niczym.

    I strzelam, że między innymi z tego powodu mogłam mieć kłopot z odbiorem – bardziej niż poprzednie jest nastawiony na widza japońskiego (albo przynajmniej zorientowanego na wydarzenia związane z trzęsieniem opisanym w filmie) niż zachodniego

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button