KsiążkiWiedźmin

Tajemnice uniwersum Wiedźmina – Jak to jest z tym Jaskrem?

Jaskier to bez wątpienia jedna z najbardziej intrygujących postaci w polskiej (a można także śmiało powiedzieć – światowej) literaturze fantasy. Gdyby świat książek przyznawał swoje Oscary, mógłby zdobyć niejedną z nich za swoje role drugoplanowe. Andrzej Sapkowski mimochodem stworzył wzór członka ekipy, który praktycznie do niczego się nie nadaje, nie ma większej wartości, a jednak nie można wyobrazić sobie, by nie był częścią przygody. Zniuansowany, głęboki charakter Jaskra to jego największy atut. Jego nieuzasadniona pewność siebie oraz czar, który nie wiedzieć czemu roztacza wokół siebie, sprawiają, że Jaskra po prostu nie da się nie kochać. Tylko czy udało się innym oddać ten urok i przedstawić go w wierny sposób poza kartami książek mistrza Andrzeja?

Jaki jest Jaskier, każdy widzi

Zacznijmy od garści cytatów, w szczególności od tego jednego, najważniejszego, oklepanego, który wielu zna na pamięć. Niejaki imć Dijkstra swoim szpiegowskim okiem dokonuje jakże trafnej oceny Jaskra:

„Masz lat blisko 40, wyglądasz na blisko 30, wyobrażasz sobie, że masz nieco ponad 20, a postępujesz, jakbyś miał niecałe 10.”

Krew Elfów

Krótko, zwięźle i na temat. Ledwie jedno zdanie, a wiemy o Jaskrze już całkiem sporo – jaki ma charakter, styl życia i pomysł na siebie. To obraz słodkiego, oderwanego od życia megalomana, lekkoducha, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że świat tak naprawdę nie kręci się wokół niego.

„Co do gładysza Jaskra, ten już wcześniej brany był niekiedy za elfa lub półelfa, zwłaszcza od czasu, gdy zaczął nosić włosy do ramion i zwykł okazjonalnie fryzować je na żelazkach.”

Chrzest ognia

A więc co to tego, że Jaskier jest przystojny nie można mieć wątpliwości. Podobnie jak do jego umiejętności artystycznych. Jaskier jest naprawdę szanowanym bardem o pięknym, melodyjnym głosie, a jego utworów słuchają tłumy. Nawet znane w świecie persony uznają go za wielkiego minstrela:

„Dzięki ci, mistrzu Jaskrze – powiedział dźwięcznie, choć niegłośno. – Niechaj to ja, Radcliffe z Oxenfurtu, Mistrz Arkanów Magicznych, niechybnie jako wyraziciel opinii wszystkich tu obecnych, wypowiem słowa podziękowania i uznania dla twej wielkiej sztuki i twego talentu.”

Krew Elfów

Z tych strzępków można już sporo wywnioskować, ale w sumie to przecież każdy fan sagi ma świadomość tego, że Jaskier to przede wszystkim, piękny głos, klasa, elegancja, przesadne dbanie o wygląd, ale także wewnętrzne prostactwo, narcyzm i umiłowanie zarówno rozrywki dla elity, jak i dla jej zupełnego przeciwieństwa. Nie wiem, czy spotkaliście w życiu takich ludzi, którzy potrafią pięknie się wysłowić, są doskonale wykształceni, wytwornie się ubierają, ale czasami ich zachowanie stoi w zupełnej sprzeczności z tą powierzchownocią. Taki właśnie jest książkowy Jaskier. Czy ciężko sportretować taką osobę? Najwyraźniej tak.

Polski Jaskier, czyli Pan Bulwa o anielskim wokalu

Zbigniew Zamachowski to nie jest James Dean znad Wisły. Daleko mu do tego, by wyglądać jak elf ze świata fantasy (choć twórcy brną kilka razy w to porównanie). Jednak wersja Jaskra z polskiego serialu Wiedźmin ma swój urok. Dlaczego? Najważniejsza kwestia – Pan Zbigniew ma doskonały głos do tego, by być Jaskrem, i doskonale uchwycił artystyczną duszę tej postaci. „Zapachniało powiewem jesieni” – jest esencją jaskrowości. Polski serial potrafił w małych rzeczach stworzyć naprawdę genialny klimat wiedźmińskiej opowieści. Tyle tylko, że na Jaskra miał swój własny pomysł, tak daleki od książek, jak to tylko możliwe.

Ktoś tam przecież chyba miał oczy i musiał dostrzegać, że z Zamachowskiego żaden elf, że nie nadaje się też na dumnego wicehrabiego Juliana Alfreda Pankratza de Lettenhove. Stroje sprawiają, że wygląda jak gajowy albo sokolnik na dworze jakiegoś średnio-majętnego pana. Z wyglądu nie ma w sobie ani krztyny Jaskra, chociaż Zamachowski miał wtedy właśnie okolo 40 lat. W zachowaniu jest praktycznie tylko tym wspomnianym chamem, prostakiem z nizin. Zero w nim wyniosłości i klasy, zero tej swady, dzięki której Jaskier jest tym, kim jest. To ani przez chwilę nawet nie zbliża się do portretu nakreślonego przez Sapka. Nie twierdzę, że nie można na jakimś poziomie polubić tej niezwykle swojskiej wersji Jaskra. Powiem więcej – ja odrobinę ją lubię. Mógłbym wskazać kilka scen, w których kupiłbym takiego Jaskra, jednak na dłuższą metę jest to nie do obronienia dla fana książek, a może jednak się mylę…

Fani nie wyobrażają sobie innego Jaskra

Wspominałem już chyba kilka razy o pewnym fanowskim projekcie, który poskutkował powstaniem pełnometrażowego filmu pod tytułem „Pół wieku poezji później”. Projekt od fanów dla fanów. Tylko pytanie: czego fani to tworzyli? Książek? Serialu? Ogólnie pojętego uniwersum? Gier? Wszystkiego po trosze? Dostajemy w tym serialu Jaskra w wersji wykreowanej przez Zbigniewa Zamachowskiego. Jest jeszcze gorzej niż było. To już w ogóle nie ma nic wspólnego z Sapkiem. Karykatura postaci, która na to nie zasłużyła. Cały projekt jest raczej marnej jakości, przede wszystkim ma słaby scenariusz. Wykonanie nie jest takie ważne i można przymknac na nie oko, kiedy wiadomo, iż budżet nie był ani trochę imponujący. Jednak to właśnie legitymizacja tej bardzo wątpliwej wersji Jaskra jest chyba największym moim zarzutem wobec filmu.

Jaskier w oczach fanów jest zapijaczonym, obżartusem. Coś jak Powolniak. A przecież zupełnie nie o to chodzi w tej postaci. Jak można stworzyć sobie w głowie tak powierzchowny obraz Jaskra? Jak można nie dostrzec niuansów? Przecież jest dość jasny, gotowy szkielet, wystarczy trochę obudować go własnymi pomysłami, a nie zmieniać podstawy. Czemu nikomu się to nie udaje? Czemu każdy szuka, jak tu poprawić mistrza? Ta buta współczesnych twórców, to przeświadczenie, że mają większy talent niż wielki, nagradzany pisarz, jest ciężka do zaakceptowania, ale spotykamy się z nią coraz częściej i niestety nic nie zapowiada zmian na lepsze w tej kwestii. Dotarliśmy do miejsca, w którym trzeba wspomnieć o tym, jak Netflix przejechał się walcem po postaci Jaskra. Przykro mi, musimy razem przez to przejść…

Jaskier jako gejowska gwiazda rocka

Już w pierwszym, całkiem znośnym sezonie netflixowego „Wiedźmina” ta jedna rzecz (no dobra, było jeszcze kilku innych) nie dawała mi spokoju. Ludzie w Netflixie nie są mistrzami castingów. Nie ma w tym projekcie jednego aktora bądź aktorki idealnie skrojonego (lub skrojonej) do swojej roli. Wiem, że wielu uwielbia Cavilla, ale to też nie jest idealny Geralt z Rivii (choć uszedłby, gdyby cała reszta doskoczyła do jego poziomu).

O czarodziejkach już się wypowiedziałem, teraz przyszedł czas na Jaskra. Cóż, można rzec? Nie jest dobrze w ani jednym elemencie. Wiek nie ten, prezencja nie ta. Jaskier to nie jest gówniarz uganiający się za Geraltem, to nie jest podrostek. To jest dorosły, świadomy facet, któremu wydaje się, że jest na nieustających wakacjach. Netflix nie uniósł naprawdę prostej rzeczy. No, ale potrafili schrzanić w tej produkcji dosłownie wszystko, więc czemu nie Jaskra? Tyle tylko, że jego postacią po prostu poszli po bandzie. Serce krwawi od patrzenia i… słuchania.

Tak, słuchania, bo w swojej nieukrywanej, szeroko eksponowanej amerykańskości twórcy serialu stwierdzili, że bard nie może nucić jakiś usypiających ballad. Musi być entertainment. „Grosza rzuć wiedźminowi” stało się przebojem w internecie – viralem, jak to mówi młodzież. Sztosiwem czy inną sigmą. Czymś w opór dobrym, do czego można potupać nóżką, zakręcić się na dancingu. Jest rockowo, tylko niekoniecznie klimatycznie, to nie jest to uniwersum.

To tak, jakby elfowie w Lorien u Jacksona śpiewali gospel (oj, tylko żebym nie podsunął pomysłu tym specom od „Pierścieni władzy„). W kolejnych sezonach jest z tym jeszcze gorzej. Tiktokoza zabija fantasy. Po wejściu tej literatury do mainstreamu (nawet po sukcesie trylogii Jacsona jeszcze jakiś czas nikt na górze nie traktował magicznych światów poważnie) jest ona coraz bardziej pożerana bez tego typu twórców, jak panie i panowie „showrunnerzy” z Netflixów i innych Amazonów. Jaskier jest ich sztandarem. Oni tym Jaskrem pokazują, na co ich stać, otwierają oczy niedowiarkom. Oni nim mówią: to jest nasz Jaskier, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo.

Na dobicie jeszcze ten nieszczęsny pomysł, żeby z największego bawidamka, niepoprawnego babiarza zrobić geja. I to mając już w materiale źródłowym tak wiele nawiązań do innych orientacji seksualnych. Musieli jeszcze wcisnąć takie gówno (przepraszam, ale inaczej się nie da). Absurd goni absurd. Oprócz tego, że ten serial jest nieoglądalny od początku drugiego sezonu, to jeszcze z uśmiechem na ustach pluje sobie na fanów. A skoro o fanach mowa, oddajmy im jeszcze na chwilę głos.

Jaskier jeszcze raz… Jak go widzą fani?

Recenzowałem tu swego czasu antologię „Szpony i kły”, w której znalazły się teksty autorstwa fanów wiedźmińskiego świata. Chciałem jeszcze raz przyjrzeć się „Balladze o Kwiatuszku”. Jest to swego rodzaju odpowiedź na pytanie: czego fani oczekują po Jaskrze, co zrozumieli z jego postaci, jak ją widzą? Skoro jakiś fan to napisał, a potem komisja składająca się z fanów przyklepała i umieściła w książce, to może właśnie taki ma być Jaskier. Może rzeczywiście ma być biseksualny, całkowicie wyzwolony, wyuzdany i tak dalej? Może powinienem przyzwyczaić się, że świat fanów uniwersum chce zupełnie innego, mniej złożonego, mniej ciekawego, mniej nieoczywistego Jaskra, że wersję Andrzeja Sapkowskiego trzeba odłożyć na polkę między inne bajki.

Dla mnie najlepszą sceną z książek, opisującą, jaki jest Jaskier, to ta, kiedy już pod sam koniec sagi idzie na szafot i stoi w obliczu kata. Wciąż bezczelny, wciąż pewny swego. To człowiek, którego nie da się spętać absolutnie żadnymi więzami, wolny duch, wprowadzający koloryt wszędzie wokół siebie. Żaden płaski, płytki bałamutnik. A może jednak większość woli bałamutnika?

Ani słowa o grach? Jaskier to tylko NPC?

Chciałbym napisać, że przynajmniej Redom jako tako się udało, ale… W grach tego typu nie ma większej przestrzeni na przedstawienie postaci, która towarzyszy Geraltowi niemal zawsze. Skoro Jaskier tylko okazjonalnie wchodzi z nim w interakcję, można stwierdzić, że w pierwszej części jego rola jest poprawna, w drugiej niemal całkowicie zmarginalizowana, w trzeciej można znaleźć zalążek książkowego Jaskra, ale to nigdy nie jest opowieść, w której on znajduje się choćby na drugim planie, raczej trzecim albo czwartym. Gry zwyczajnie nie dają takich możliwości. NPC pozostanie NPCem. Jaskier w grach to smaczek, puszczenie oka do fanów. Pokazanie, że „my” w przeciwieństwie do „innych” wam go nie zepsuliśmy.

To mi się podoba 14
To mi się nie podoba 2

Polecamy także

Komentarzy: 7

  1. Bardzo trafnie napisane.

    Dla mnie Jaskier to w dużej mierze kreacja samego Jaskra. Czytałem gdzieś, że syn Sapkowskiego twierdził, że to właśnie Jaskier najbardziej podobny jest do jego ojca (nie ręczę za autentyczność tego cytatu). A przecież Andrzej Sapkowski którego znamy to również po prostu kreacja Andrzeja Sapkowskiego. Prawdziwy Jaskier to przenikliwy gość z „Trochę poświecenia”, który zresztą czuwa nad umierającą przyjaciółką i wynosi ją z ogarniętego zarazą miasta by pochować wśród drzew. Prawdziwy Jaskier to ten, który odszukuje rannego Geralta wśród driad, to ten który znosi męki, by nie puścić na jego temat pary Rience’owi. Oczywiście to wszystko nie wyklucza bycia głąbem, narcyzem i hulaką. Bo choć to w sporej mierze kreacja, to nie ukrywajmy: jest to kreacja, która bardzo się Jaskrowi podoba i którą odgrywa z autentycznym upodobaniem.

    To mi się podoba 10
    To mi się nie podoba 0
  2. Lubię Jaskra, ale juz po 1 zdaniu zaleciłbym lodu na głowę. Jakoś nie bylo specjalnie słychać ani widac tych światowych rozważań na temat jego postaci. Do tego nie jest charakter jakis bardzo oryginalny. Dla mnie to byl zawsze klon Volothampa Geddarma

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. No właśnie, intrygujący? To słowo całkiem nie pasuje. Lubiany, ok. Ale po całej sadze nie została żadna tajemnica dotycząca Jaskra, która mogłaby intrygować.
      Volothampa Geddermana nie znam, ale z tego co widzę w wikipedii to jest o rok młodszy od Jaskra, więc to Jaskier może być tu pierwowzorem. 😉 Chociaż Jaskier z Ziarna Prawdy nie był jeszcze tak rozbudowany jak z Kwestii Ceny, więc może i częściowo klonowanie poszło obustronnie. 😉
      PS Oczywiście żartuję, pewnie te postacie powstały niezależnie od siebie. Nie pierwszy i nie ostatni raz w historii literatury.

      To mi się podoba 4
      To mi się nie podoba 0
  3. Nie powiedziałbym, że Jaskier do niczego się nie nadaje. W Krańcu Świata wykazuje się lepszą orientacją w terenie niż Geralt. Potrafi też dokonać analizy psychologicznej wiedźmina, a kiedy trzeba staje do walki.
    Jaskier nie ma wyostrzonych zmysłów ani szkolenia bojowego, a i tak, uzbrojony tylko w lutnię, w razie potrzeby nadstawia karku. Co zabawne i niezwykle przejmujące – robi to mimo strachu, mimo niechęci do heroizmu, często zgrzytając zębami i złoszcząc się na swoją własną brawurę.

    Jaskier mówi o sobie, że jest naturą skomplikowaną. Geralt stwierdza, że Jaskier wcale nie ma natury skomplikowanej, bo to zwykły kłamca, kurwiarz i bawidamek.

    Cytat:
    „-Zda ci się jeno, że mnie znasz. Nie zapominaj, jestem naturą skomplikowaną. – Jaskier – westchnął wiedźmin, robiąc się naprawdę senny. – Jesteś cynik, świntuch, kurwiarz i kłamca. I nic, uwierz mi, nic nie ma w tym skomplikowanego.”

    W rzeczywistości jest trochę inaczej: Jaskier, choć na co dzień kieruje się płytkim podejściem do życia, zgrabnie maskowanym piękną poezją i łatką artysty (śpiewa, podrywa, puszy się niczym paw świadom swego talentu), to w chwilach trudnych – gdy na szali jest życie i zdrowie, kiedy okoliczności obdzierają go z pozorów – wtedy doświadczamy jego męstwa, przywiązania do przyjaciół i niezwykłej lojalności względem zasad. Jaskier nie przemawia już swoim wyćwiczonym tenorem, a piszczy i zawodzi. Pozbawiony atrybutów trubadura, o dziwo! Zachowuje się tak jak powinien zachować się bohater z jego ballad. Co jest mega zabawne, bo sam Jaskier doskonale wie, że ballady to fikcja!

    Cytat:
    „-Jak cię znam – rzekł Geralt, trocząc juki – balladę napiszesz i tak. – A pewnie. Już mam pierwsze zwrotki. W mojej balladzie syrenka poświęci się dla księcia, zmieni rybi ogon w piękne nóżki, ale okupi to utratą głosu. Książę zdradzi ją, porzuci, a wówczas ona zginie z żalu, zamieni się w morską pianę, gdy pierwsze promienie słońca… – Kto uwierzy w takie bzdury? – Nieważne – parsknął Jaskier. – Ballad nie pisze się po to, by w nie wierzono. Pisze się je, aby się nimi wzruszano. Ale co ja będę z tobą gadał, guzik się na tym znasz.”

    A jednak jest na tyle zidentyfikowany z etosem wylewającym się z jego sztuki, że w pewien sposób wchodzi w rolę bohatera! Oczywiście na tyle, na ile pozwala mu jego „Jaskrowatość” -> Ponieważ wtedy nie używa metafor czy górnolotnych słów, ale jest za to wystraszony i dzielny jednocześnie.

    Cytat:
    „- Możesz być pewien! – wybuchnął Jaskier, blady jak śmierć. – Możesz być pewien, sukinsynu. Zabij mnie też, bo obiecuję ci, w innym razie poderwę przeciw wam cały świat. Zobaczysz, na co stać wszy z kożucha! Wykończymy was, choćbyśmy mieli zrównać z ziemią te wasze góry! Możesz być tego pewien! – Aleś ty głupi, Jaskier – westchnął wiedźmin. – Raz matka rodziła i raz się umiera – rzekł hardo poeta, przy czym efekt hardości psuły nieco zęby dzwoniące jak kastaniety.”

    Poza tym to przyjaciel, którego chyba każdy chciałby mieć.
    Gość lubi cię za to, jaki jesteś.
    Mówi, co myśli.
    Chętnie polemizuje, bo dostrzega twoje problemy i bolączki.
    Poza tym zna wszystkich.
    Cytat:
    „Jaskier znał wszystkich królów, książąt, władyków i seniorów od Jarugi po Góry Smocze.”

    No i w przeciwieństwie do wielu współczesnych „poetów” Jaskier docenia znaczenie rymów oraz melodyki w poezji – czyli zna się na swoim fachu.

    Co do dwóch seriali o Wiedźminie..
    Nóż mi się otwiera w kieszeni, bo wbrew powszechnej opinii – nie tylko Netflixowy serial zgwałcił materiał źródłowy.
    Niedawno zrobiłem sobie rewatch polskiego Wiedźmina i nawet nie będę zaczynał o tym pisać, bo wyszłoby z 5 kartek narzekań i wyliczeń idiotycznych błędów.
    W wielkim skrócie:
    Netflix zepsuł Wiedźmina przez durną ideologię. Co w pewien sposób stawia ten gównotwór nad polskim serialem.
    Bo polacy zepsuli Wiedźmina przez zwykłą głupotę. Nikt im nie stał nad głową i nie powtarzał, że w serialu musi być murzyń, lgbt, etc etc – a jednak! Udało się serial spier… po całości. Całość wygląda tak, jakby scenarzyści NIE potrafił czytać ze zrozumieniem. Jakby byli bandą debili. Mocno słowa, ale to w jaki sposób dokonali zmian chociażby w opowiadaniu Wieczny Ogień… to zasługuje tyko na kopa w dupę. Nic więcej. Kopiesz w dupę takiego delikwenta tak aby czubek buta przedarł się przez miękkie i trafił w twardą kość.

    To mi się podoba 7
    To mi się nie podoba 1
    1. Zgadzam się z kolegą. Od dawna polemizuję z tymi, którzy twierdzą, że nasz Wiedźmin jest lepszy. Bzdura. Jest tylko inny. Ale równie gówno warty. Paradoksalnie nasz bardziej podoba mi się wizualnie. Ma sporo postaci zdecydowanie ładniejszych niż w Netflixie – Krasnoludy, Zerrikanki, Rębacze.

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 0
  4. Nic dodać, nic ująć. Nikomu nie udało się oddać jak na razie Jaskra z książek – a wielka szkoda.

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 0
  5. Najgorszy Jaskier to głos aktora w serii słuchowiskach serii o wiedźminie pana Sławomira Packa. Słuchowisko wspaniałe ale ilekroć słyszę tą wersję Jaskra to mnie szlag trafia jak można było kogoś takiego zatrudnienić do głosu Jaskra. Pan Slawek to świetnie nadawał sie do roli kandydata na gangstera- twardziela w Poranku Kojota.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button