Filmy

Filmołaz 14

Jeśli po majówce w waszych żyłach płynie piwo i keczup, a za perfumy robi aromat węgla drzewnego, to odpocznijcie chwilę i pooglądajcie z nami zwiastuny nadchodzących filmów i seriali. Maj i czerwiec zapowiadają się całkiem ciekawie.

kr4wi3c: M3GAN powraca. Tym razem ponoć w stylu znanym z Terminatora 2, w którym to ten zły po przeprogramowaniu staję się tym dobrym, by wraz z głównymi bohaterami skopać tyłek głównemu złolowi. Trailer zapowiada zdecydowanie mniejszą wydmuszkę niż tą, z jaką mieliśmy do czynienia poprzednio, ale wiadomo – w ogólnym rozrachunku może wyjść różnie. Tym razem zaś inspiracje do odcinka „Black Mirror” o Ashley Too są jeszcze bardziej widoczne – M3GAN po „śmierci” zostaje zamknięta w plastikowej lalce, która jest niemal identyczna jak Ashley. Ponadto z trailera wywnioskować można, że film będzie miał przewodni motyw muzyczny. Szkoda tylko, że tym razem zamiast NiN lub czegoś w podobnym tonie postawiono na coś totalnie popowego. Jakoś specjalnie nie czekam, obejrzę z ciekawości, jak już film trafi do streamingu.

Crowley: Czy jedynka nie była reklamowana jako horror o morderczej lalce? Bo dwójka wygląda trochę jak niezamierzona parodia. A z drugiej strony może to będzie ten chwalebny przypadek, kiedy twórcy zamiast odcinać kupony, robiąc drugi raz ten sam film, poszli w kompletnie innym kierunku i coś z tego wyjdzie? Raczej średnio mnie to zaciekawiło, ale w sumie nie wygląda to jakoś bardzo źle. Po prostu dziwnie.

SithFrog: Nie widziałem jedynki, na dwójkę się nie wybieram. Po trailerze nie wiem, czy to będzie film akcji, horror czy komedia. Wygląda groteskowo i pokracznie, a zwiastun krzyczy z każdej sceny, że to nie jest film dla mnie. Jak już mam oglądać „tak złe, że aż dobre”, to wolę iść do kina na film Neila Brenna…

kr4wi3c: Ta, film był reklamowany jako horror o morderczej lalce, ale wyszło z tego coś, co w sumie nie wiem, czym do końca chce być. Celowali w nowoczesną wersję Laleczki Chucky, ale w kategorii PG-13. Skończyło się parodią.

kr4wi3c: OMG. Na tę chwilę nie jestem w stanie z siebie więcej wydusić. Może i to będzie bzdura, ale przynajmniej widowiskowa. W dodatku ze świetną muzyką, bo za OST ma odpowiadać Nine Inch Nails.

Crowley: Ciężko będzie przebić audiowizualnie „Dziedzictwo”, ale może się uda? Te filmy to „style over substance” w maksymalnym wydaniu, ale nie mam nic przeciwko. Ścieżki dźwiękowej z poprzednika słucham do dziś. Obawiam się jednak, że może zabraknąć sprawnej ręki Josepha Kosinskiego, który może nie jest najwybitniejszym z reżyserów, ale oko ma niesamowite.

Alexa: Jakoś tak wyszło, że poprzednie „Trony” mnie ominęły, tak więc Ares może być pierwszym, którego obejrzę. Na pewno zachęcająca jest estetyka (bardzo charakterystyczna) i muzyka tworzona przez NIN. Jak będzie z całą resztą, to się okaże.

SithFrog: Jest głos Jeffa Bridgesa, jest niezła elektro-nuta, jest charakterystyczny styl wizualny i Jared Leto, który wygląda jak Niander Wallace z Blade Runnera 2049, zanim stracił wzrok. Interesujący miks. W jedynce zakochałem się jako dziecko, „Legacy” spłynęło po mnie jak po kaczce. Złe nie było, ale nie miało własnego charakteru. Tutaj zapowiedź niewiele zdradza, ale nie będę kłamał, serce zabiło szybciej i chętnie obejrzę na dużym ekranie.

Fenicki układ (polska premiera kinowa 6 czerwca 2025)

kuba: Wes Anderson ma swój niepowtarzalny styl i humor. Fenicki układ wpisze się zapewne w te samą stylistykę co „Asteroid City”. Zresztą już po zwiastunie widać podobną kolorystykę, pracę kamery i prowadzenie aktorów. Czekam. Tak swoją drogą to ciekawe, czy w Cannes zobaczymy pojedynek dwóch amerykańskich, bardzo specyficznych reżyserów w wyścigu o Złotą Palmę, czy też obaj przepadną i laur przypadnie komuś zupełnie innemu.

Crowley: Trochę mnie już znudził Anderson tą samą formułą w którymś kolejnym filmie. Na tyle, że „Asteroid City” sobie odpuściłem. Ale muszę przyznać, że humor z tego zwiastuna robi robotę. Zapowiada się naprawdę szalony i chyba niezbyt poważny film. No i wygląda na to, że nadal cały Hollywood chce grać w filmach tego reżysera, choćby i najmniejszą rólkę.

SithFrog: Mam dokładnie tak jak imć Crowley, z tych samych powodów nie widziałem „Asteroid City”, a niedawny powrót do „Grand Budapest Hotel” okazał się rozczarowujący. Tutaj mamy jeszcze więcej tego samego. Identyczny styl filmowania, tę samą paletę kolorów, slapstick i obłędne nazwiska w obsadzie po sam sufit. Poczekam na pierwsze reakcje i wtedy zdecyduję, czy iść do kina, czy poczekać na streaming. Może do tego czasu zmuszę się do wspomnianego „Asteroid City”…

Fontanna młodości (premiera 23 maja 2025)

Alexa: O, niespodzianka, nowy film typu action adventure. Czy będzie lepszy od ostatniego Indiany Jonesa (i mam tu na myśli grę, a nie film)? Nie wydaje mi się. Ale i tak obejrzę, i chciałabym się pozytywnie rozczarować, bo w tym gatunku jest ostatnio straszna bieda.

kuba: Guy Ritchie pracuje na pełnych obrotach, ale ostatnio naprawdę nie ma dobrej passy. Zobaczymy, czy się odkuje. Wygląda to co najwyżej średnio, dodatkowo Natalie Portman ostatnio rozczarowała mnie w „Kobiecie z jeziora” i tutaj też bynajmniej nie wygląda jakoś zachwycająco. Nie wróżę tej produkcji wielkiego sukcesu, wręcz przeciwnie, raczej będzie to coś, o czym ludzie szybko zapomną. Obym się mylił, bo życzę Guyowi jak najlepiej.

Crowley: Z jednej strony nigdy za wiele awanturniczego kina przygodowego. Z drugiej strony nikomu nie udało się zrobić filmu, który mógłby zagrozić Indiana Jonesowi (nawet nowe Indiana Jonesy) i raczej nie sądzę, żeby to się miało zmienić z powodu „Fontanny młodości”. Obsada fajna, chociaż Portman średnio sprawdza się w kinie akcji. Będzie w streamingu, więc szybko się okaże, czy warto.

SithFrog: Nigdy nie przestanę wierzyć w dobre filmy przygodowe. „Indiana Jones” 1-3 to było coś niesamowitego, ale każdy sensowny naśladowca mile widziany. Tu bardziej miałem skojarzenia ze „Skarbem Narodów”, co w sumie też nie jest wadą. Dobry reżyser, ciekawe nazwiska w obsadzie, dużo akcji, sekretów i pradawna sadzawka z kremem odmładzającym? Jestem na tak od początku do końca i nie mogę się doczekać.

kr4wi3c: Dobrego kina awanturniczo przygodowego nigdy za wiele. Nie wierzę, by film przebił klasyczne części Indiany, ale miło by było, gdyby okazał się czymś więcej niż tylko fantastycznie wyglądającą wydmuszką.

Duster (premiera 15 maja 2025)

kuba: Josh Holloway czyli Sawyer z LOST-ów w dość ciekawie zapowiadającej się produkcji serialowej. Kupili mnie tym zwiastunem. Mam nadzieję, że Josh pokaże, jak dobrym jest aktorem. Ostatnio Taylor Sheridan mu na to nie pozwolił. Jego występ w „Yellowstone” to był nieśmieszny żart. Tutaj czekam na fajerwerki. Zdecydowanie będzie oglądane.

Crowley: Wow. Gdyby Kuba tego nie podrzucił, pewnie bym w ogóle nie usłyszał o tym serialu, a po obejrzeniu zwiastuna, ląduje on na półce z etykietą „muszę obejrzeć”. Wszystko mi się podoba. Samochody, fryzury, znakomita muzyka, retro stylizacja, dynamika. Zapowiada się bardzo ciekawie.

SithFrog: Nie wiem, czy Josh Holloway jest dobrym aktorem, bo widziałem z nim niewiele produkcji, mam wrażenie, że zawsze gra jakąś wersję Sawyera… i dobrze. Trochę jak Keanu Revees. Nie trzeba mieć talentu Meryl Streep, żeby błyszczeć na ekranie w charakterystycznych i dobrze skrojonych kreacjach pod swoje umiejętności. Z resztą zwiastuna mam jak moi koledzy powyżej. Wygląda świetnie, brzmi świetnie, zapowiada się jazda bez trzymanki w starym dobrym stylu.

Murderbot (premiera 16 maja 2025)

Alexa: Fajna koncepcja. Serial na podstawie książki, a więc materiał źródłowy gotowy, trzeba go tylko dobrze przełożyć na język filmowy. Apple już pokazało nie raz, że potrafi coś takiego zrobić (chociażby „Silos” czy „Kulawe konie„), więc mam szczerą nadzieję, że i tu nas nie zawiedzie. Dobrego sci-fi nigdy za wiele.

kuba: Apple TV+ nas rozpieszcza. Tworzą tak jakościowy content, że głowa mała. Tym razem s-f, więc to raczej nie moja bajka, ale sprawdzę i może nawet zostanę do końca sezonu, bo platforma spod znaku ugryzionego jabłka zawodzi niezwykle rzadko.

Crowley: Nie znam materiału źródłowego, ale to wygląda bardzo zachęcająco. Ciekawy pomysł z samoświadomym robotem, humor trochę ciężkawy, ale z potencjałem, ładne widoczki, myślę, że dam mu szansę. Ciekawe, czy będzie to jedna fabuła, czy jakieś mniejsze zamknięte historie.

SithFrog: W przypadku produkcji od Jabłko+ jestem „team kuba”. Biorę seriale od nich w ciemno i szansa na to, że się rozczaruję, jest bardzo mała. W najgorszym wypadku będzie to „jedynie” dobre. Koncepcja ciekawa, książka jest hitem, zobaczymy. Jedyne, co mi się rzuciło w oczy in minus to lokacje. Wygląda to trochę jakby 90% materiału nagrali na green screenie z prequeli Star Wars.

kr4wi3c: Apple TV wielokrotnie już udowodniło, że potrafi w świetne kino sci-fi, a ja każdy ich kolejny serial, film, wszystkojednoco, w tym gatunku przygarnę w każdej ilości. Fajnie, że jest streaming, który znalazł pewną niszę dla siebie (dobrego sci-fi nigdy za wiele) i radzi w niej sobie coraz lepiej. No, może z kilkoma potknięciami, ale tu się raczej na to nie zanosi.

Miłość, śmierć i roboty vol. 4 (premiera 15 maja 2025)

Alexa: Jedna z ciekawszych rzeczy, jaką zrobił Netflix. Po trailerze widać, że w czwartym sezonie czeka nas spora różnorodność motywów i styli. No i super, mam nadzieję na coś naprawdę solidnego po ostatecznie średnio udanym Secret Level od Amazona.

Crowley: O rety, wizualnie ten zwiastun ryje beret (że się tak wyrażę po wapniacku). Mam nadzieję, że wolni od gierkowych więzów twórcy także fabularnie utrzymają podobny poziom. Ciekawe, czy uda się stworzyć coś tak zapadającego w pamięć, jak te kosmiczne pająki z pierwszego sezonu? Do tej pory mam ciarki.

SithFrog: Ten zwiastun jest na tyle ciekawy, że właśnie zadecydowałem o nadrobieniu poprzednich sezonów, bo dziwnym trafem nadal leżą na kupce wstydu.

kr4wi3c: „Miłość, śmierć i roboty” to jedna z najlepszych rzeczy, jakie dał nam Netflix. Mam nadzieję, że czwarty sezon będzie równie popieprzony. Chociaż z drugiej strony obawiam się,  czy przypadkiem nie zaczyna brakować pomysłów – czyżbym tam widział zrzynkę z Heavy Metal?

Życie Chucka (premiera 1 sierpnia 2025)

kuba: To ma być adaptacja powieści Stephena Kinga. Póki co mogę powiedzieć, że Hiddleston to jeden z moich ulubionych aktorów i kupuję go we wszystkim. Po drugie jest fajna muzyka i ciekawa kolorystyka, ciekawe co z tego wyjdzie.

Crowley: Nie tyle powieści, co jednego z opowiadań (noweli?) ze zbioru „Będzie krew”. Oryginał był opowiedziany ze wsteczną chronologią i miał bardzo intrygujący początek (o końcu świata), ale rozsypywał się na końcu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale Flanagan ma rękę do adaptacji Kinga, więc myślę, że warto czekać.

SithFrog: Wyjdę na ignoranta, ale o czym to właściwie ma być? Bo zwiastun mówi tylko, że będzie spektakularnie, pięknie i wzruszająco. Nic poza tym. Wizualnie wygląda jak J. J. Abrams próbujący imitować Spielberga z lat 80tych ubiegłego wieku, co w sumie może być zaletą. Nie ukrywam jednak, że nie porwało mnie, a ilość słodyczy i patetycznego tonu sprawiają, że raczej zachowam ostrożny dystans i poczekam na pierwsze recenzje.

Crowley: Będzie o życiu i o końcu świata. 😀 Przynajmniej powinno. King wbrew pozorom najlepszy jest nie w horrorach, ale w obyczajówce. I mam nadzieję, że to będzie dobry przykład powyższego.

Mission: Impossible – The Final Reckoning (premiera 23 maja 2025)

kuba: Nie lubię Mission: Impossible, żadnej części. Więc oddaje głos innym.

Crowley: Czuję się wywołany do tablicy. Co prawda trochę już zapomniałem, o czym była pierwsza część siódmej części, ale lubię akrobacje Tomka Cruise’a. Na pewno będzie widowiskowo i epicko, a do tego brawurowo. Na pewno też moje kolana będą płakać, bo film trwa niemal 3 godziny. Obawiam się trochę, że za bardzo pójdą w nostalgię, przywołując starsze części, a jeszcze bardziej, że na siłę będą tłoczyć atmosferę ostatecznej ostateczności i końca przygód Ethana Hunta. Nie nastawiam się na wybitną fabułę, ale raczej na duże, dynamiczne widowisko. Cruise na pewno chciał zakończyć (?) serię z przytupem, więc będzie się działo.

SithFrog: Mniej lub bardziej lubię wszystkie odsłony, każda była na swój sposób ciekawa i oryginalna. Pierwsza część tej historii raczej nie była najlepszą z serii (ani nawet w top 3), ale może zakończenie będzie godne zwieńczenia całej serii? Byle nie przegrzać z nostalgią jak Avengersi w „Endgame”. Liczę na 3 godziny akcji i dobrej zabawy.

kr4wi3c: Pierwsza część The Reckoning była moim pierwszym filmem z serii, który obejrzałem w kinie. Na drugą część oczywiście również się wybieram, bo nie odpuszczę sobie takiego widowiska, tym bardziej, że grubo się zapowiada. Przewiduję sromotną porażkę w box office, bo ta produkcja przy tak rozbuchanym budżecie nie ma szans na zwrot zainwestowanego weń hajsu. Istnieje więc cień szansy, że to będzie ostatnie takie „Mission: Impossible”, albo i w ogóle. Tak czy tak, koniecznie trzeba to w kinie obejrzeć. Dobrze, że pierwsza część trafiła jakiś czas temu do streamingu, to będzie można nadrobić, bo po tak długim czasie oczekiwania jedyne, co pamiętam, to to, że się ganiali, ale po co?

Predator: Strefa zagrożenia (premiera 7 listopada 2025)

Crowley: Kiedy myślałem, że nic gorszego od tego padacznego zwiastuna się nie wydarzy, okazało się, że „Badlands” to po polsku „Strefa zagrożenia”. Nie rozumiem pozytywnych reakcji, jakie pojawiły się po premierze trailera, bo jest on po prostu straszliwy. Okropny. Żenujący. Główny bohater, tym razem kosmita, wygląda, jakby miał na imię Tobiasz (przepraszam wszystkich Tobiaszy, jeśli poczuli się urażeni). „Predator” to niestety jeden z tych filmów, którego rozwijanie i obudowywanie komiksowymi historyjkami nie wychodzi na dobre. Ja wiem, że powstało całe predatorowe uniwersum (swoją drogą dziwne, że nikt nie zrobił chyba komiksu „Lobo kontra Predator”, to by mogło być dobre), ale to jest trudne do przełożenia na dobry film akcji. „Badlands” wygląda jak jakiś robiony od sztampy spin-off dla nastolatków. Za stary już na to jestem.

SithFrog: A wystarczyło dać po prostu „pustkowia”. Kolejny twórczy popis polskiego tłumacza albo dystrybutora. Tak czy siak, Predator dołączył jakiś czas temu do Terminatora i Obcego w kategorii „wyciśniemy markę jak cytrynę do ostatniej kropli, nawet jeśli to oznacza kręcenie totalnych porażek”. T-1000 dno osiągnął w „Genisys„, Ksenomorf w „Covenant„, czy Predator swoje osiągnie w „Badlands”? Mini-serii „AvP” nie liczę, bo to osobna kategoria czystego zła, plus gry spod tego szyldu były dla odmiany wybitne.

Crowley: Przypominam o „The Predator” Shane’a Blacka. Jeśli przebiją tamto, to nawet nie będzie pukanie w dno od spodu.

kr4wi3c: Mam tylko cichą nadzieję, że nowy, szpetny „ryj” Predatora nie będzie stanowił odzweirciedlenia jakości filmu.

To mi się podoba 4
To mi się nie podoba 0

Crowley

Maruda międzypokoleniowa i mistrz w robieniu wszystkiego na ostatnią chwilę. Straszliwy łasuch pożerający wszystko, co związane z popkulturą. Miłośnik Pratchetta i Clancy'ego, kiedyś nawet Gwiezdnych wojen, a przede wszystkim muzyki starszej niż on sam.

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button