FilmyRecenzje Filmowe

Czekolada (2000)

Film na deser po tłustym czwartku

Jest pewien film, który nierozerwalnie kojarzy mi się z tłustym czwartkiem. To niezwykle ciepła opowieść o miłości do słodkości, fanatyzmie, ludzkich słabościach, przemocy i nienawiści, a na sam koniec – o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Chodzi oczywiście o film Czekolada. Gwiazdy na ekranie i doskonały scenariusz – czego więcej można chcieć od kina?

U progu Wielkiego Postu

Juliette Binoche, a właściwie grana przez nią postać, Vianne Rocher, wraz z córką trafia do uroczego, sennego miasteczka we Francji. Klimat tego miejsca jest jednym z największych atutów filmu. Główna bohaterka otwiera sklep z tytułową czekoladą, jednak nie o same słodkości tu chodzi. Rocher uwielbia eksperymenty i posiada niezwykłe przepisy na przekąski różnego rodzaju – pikantne i słone, słodkie i kwaśne. Wszystko, czego tylko dusza zapragnie i co ma związek z kakao.

Szybko okazuje się, że sklep z czekoladą jest tym, czego miasteczku brakowało. Ludzie, zarówno młodsi, jak i starsi, odnajdują tu coś, czego szukali przez lata. Dla jednych będzie to odwaga, by wyznać skrywaną miłość, dla innych – miejsce spotkań z przyjaznymi duszami, jeszcze dla innych – ucieczka od tragicznego życia.

Klienci sklepu to cała paleta osobowości, prawdziwi ludzie z krwi i kości. Ich problemy są interesujące i angażujące – nie ma tu sztuczności ani wrażenia, że coś zostało dodane na siłę. Fabuła bardzo płynnie przeprowadza nas przez kolejne etapy poznawania miasteczka. Świeci słońce, a widz cieszy się każdą miłą chwilą ukazaną na ekranie.

Wyrafinowany antagonista

Niewielu jest w kinie tak wyrazistych antybohaterów, których zło nie wynika wprost z ich czynów, jak postać kreowana przez Alfreda Molinę. Burmistrz miasteczka nie jest bowiem człowiekiem złym, ale upartym, zgorzkniałym uzurpatorem, który chciałby, aby świat wyglądał dokładnie tak, jak on sobie życzy. Świetnie wypada subtelna rywalizacja burmistrza z lokalnym księdzem – młodym, niedoświadczonym kapłanem, który nie potrafi się postawić, oraz starym, pobożnym urzędnikiem, przekonanym, że zna jedyną drogę do Nieba.

Cały film opiera się na rywalizacji burmistrza z główną bohaterką, na walce o dusze mieszkańców miasteczka, a w tle tego wszystkiego znajduje się czekolada… i miłość. Ale zanim o miłości Vianne, warto wspomnieć o kilku innych wątkach uczuciowych.

Asystentka burmistrza, obsesyjnie kochająca swojego syna, to kolejny mocny punkt filmu. Jej relacja z matką (w tej roli rewelacyjna Judi Dench) urzeka i przeraża jednocześnie. Widać w niej ogromne rozdarcie bohaterki i skrywany głęboko żal. To kolejny element, który sprawia, że Czekolada jest tak poruszającym filmem.

Rzeka namiętności

W połowie filmu jego charakter nieco się zmienia – wraz z pojawieniem się w wiosce „piratów” pod wodzą Rouxa (na trzy lata przed staniem się Jackiem Sparrowem Johnny Depp dowodził rzecznymi włóczęgami). Klimat staje się jeszcze bardziej sielski, jeszcze bardziej magiczny. Na twarzach bohaterów pojawia się radość, której nie potrafi znieść ponury burmistrz.

To właśnie w tej części filmu można w pełni cieszyć się produkcją. Dialogi, scenografia, kostiumy – wszystko nabiera barw i głębi. Dopiero teraz można dostrzec prawdziwą wspaniałość i ciepło Czekolady.

Duet Binoche–Depp błyszczy. Chemia między aktorami jest wręcz namacalna – niemal widać przyciąganie, które ich łączy.

Ostatnia niedziela Postu

A potem następuje wielki finał – wzruszający i niezwykle mądry. Przewrotny, ale nie nazbyt skomplikowany. Smutek niektórych wątków miesza się z radością innych. Wszystko jednak prowadzi do szczęśliwych konkluzji. To naprawdę bardzo dojrzały film, który w przystępny sposób pokazuje uniwersalne prawdy o życiu.

Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Bardzo lubię produkcje, które próbują ukazać swoją perspektywę na kwestie ludzkiej wiary, przełamać pewne schematy myślenia, a jednocześnie mają pomysł na siebie i konsekwentnie go realizują.

Spokojne, dające dużą satysfakcję zakończenie to ostatni element czekoladowej układanki. Wszystko znalazło się na swoim miejscu – w tym filmie nie ma jednej fałszywej nuty. Warto podejść do tej historii z otwartą głową i czerpać z niej pełnymi garściami.

Podsumowanie

Czekolada to kino, które łączy słodkie uniesienia związane z jedzeniem z głębią przekazu. Nie zgodzę się ze stwierdzeniami, że to tanie, płytkie romansidło, film „kobiecy” skierowany wyłącznie do pań. Czekolada ma widzowi naprawdę wiele do zaoferowania. Ogląda się ją z przyjemnością – mimo upływu 25 lat film niemal się nie zestarzał.

Tłusty Czwartek natchnął mnie do ponownego pochylenia się nad tym naprawdę doskonałym dziełem. Chciałem polecić wam tę filmową wędrówkę – przez żołądek do serca. Jeśli jeszcze nie widzieliście Czekolady, koniecznie musicie to nadrobić. A jeśli nie pamiętacie jej zbyt dobrze, nie wahajcie się jej odświeżyć – na pewno się nie zawiedziecie.

Właśnie takie filmy warto oglądać – mądre, dobrze zrealizowane, pouczające, a jednocześnie bliskie codziennemu życiu.

Czekolada (2000)
  • Ocena kuby - 8/10
    8/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Jeden komentarz

  1. Źle mi się kojarzy ten film. Wizualnie jest faktycznie piękny, ale bardzo nachalne jest przesłanie filmu: tradycja jest zła, normy są złe, dobre są tylko emocje i przyjemności krótkotrwałe. Łopatologiczne i nachalne.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Polityka prywatności/Regulamin zamieszczania komentarzy

Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button