GryGry WideoKsiążki

Tajemnice uniwersum wiedźmina: Wielka miłość Geralta i Triss

Ludzie zapomnieli, choć to Geralt miał amnezję

Na Facebooku natknąłem się nie tak dawno na dość ciekawą, choć dla mnie nieco przerażającą dyskusję. Mianowicie „fani” uniwersum wiedźmina autentycznie zastanawiali się nad faktem, „dlaczego ten Geralt ugania się za Yennefer zamiast związać się z Triss?”. Dopiero wtedy tak naprawdę dotarło do mnie, co Sapek miał na myśli rzucając niepochlebne słowa w kierunku gier z serii Wiedźmin.

Gry zdominowały całkowicie sposób postrzegania świata wykreowanego przez Sapkowskiego. Ostatnio czytałem wywiad z Liamem Hemsworthem, który ma się wcielić w postać Geralta. Aktor przyznał, że nie oglądał serialu ani nie czytał książek przed otrzymaniem roli, ale był fanem Wiedźmina dzięki grze wideo. Zanim zgodził się na angaż, postanowił jednak uzupełnić braki. Przeczytał książkę (trochę w to wątpię) i obejrzał poprzednie sezony serialu. Jednak najważniejsze jest to zdanie: „Aktor przyznał także, że od czasu do czasu wraca do gry, aby odświeżyć sobie wiedzę.

To jest tragedia tego uniwersum. Ludzie czerpią o nim wiedzę głównie z gier zapominając, co było podstawą. Geralt w grach jest zupełnie inny niż ten w książkach. Co innego go motywuje, ma inne rozterki i podejmuje inne decyzje. Dodatkowo spotyka zupełnie innych ludzi i wchodzi z nimi w zupełnie inne interakcje. To właśnie dzieje się z postacią Triss. Ludzie postrzegają ją jako wielką miłość. A jaka jest prawda?

Brazylijska telenowela w świecie Wiedźmina

Motyw jest stary jak świat. Mężczyzna traci pamięć, kobieta zaczyna się wokół niego kręcić, opiekuje się nim, aż w pewnym momencie dochodzi między nimi do zbliżenia. Wykorzystanie amnezji do omamienia obiektu pożądania występuje w serialach całego świata od Brazylii, przez Turcję, Anglię, USA, aż po naszą Wielką Polskę.

Triss na kartach powieści ma na punkcie Geralta absolutną obsesję:

„Triss z uczuciem głębokiej przykrości oderwała wzrok od oczu białowłosego Wiedźmina. Oczu, które ewidentnie widziały zbyt wiele. Poza tym nie dostrzegła w tych oczach nic z tego, na co liczyła.”

Krew Elfów

Jest w Geralcie zakochana, pragnie go, atakuje go seksualnie. Tyle że wiedźmin nie odwzajemnia tych uczuć.

„Rzuciła mu się na szyję, od razu, bez zastanowienia. Chwyciła jego dłoń, gwałtownie wpakowała ją sobie na kark, pod włosy. Mrowienie spłynęło jej po plecach, przeszyło taką rozkoszą, że o mało nie krzyknęła. By powstrzymać i stłumić krzyk, znalazła ustami jego usta, przywarła do nich. Drżała, przyciskając się do niego silnie, budowała i potęgowała w sobie podniecenie, zapominając się coraz bardziej.

Geralt się nie zapomniał.”

Krew Elfów

Triss jest rozemocjonowana, wręcz szalona z miłości. Niemal na każdy kroku jej myśli uciekają tylko do jednego. Do dzielenia łóżka z obiektem swego pożądania:

„— Dziękuję — Triss uśmiechnęła się lekko. W wieży, pomyślała. Dobrze, Vesemir. Dziś może być w wieży, jeśli aż tak zależy ci na pozorach. Mogę spać w wieży, w najlepszym łóżku ze wszystkich łóżek w Kaer Morhen. Choć wolałabym z Geraltem w najgorszym.”

Krew Elfów

Triss jest cichą obserwatorką związku Geralta i Yennefer. Zazdrości parze i nawet decyduje się w tą relację wejść z butami. Uwodzi mężczyznę swojej przyjaciółki.

„Triss obserwowała oboje i była zazdrosna, choć wydawało się, że nie ma czego zazdrościć. Związek w oczywisty sposób unieszczęśliwiał obydwoje, wiódł prosto ku wyniszczeniu, bolał i wbrew wszelkiej logice… trwał. Triss nie rozumiała tego. I fascynowało ją to. Fascynowało do tego stopnia, że…

Uwiodła Wiedźmina, w niewielkim stopniu pomagając sobie magią. Trafiła na sprzyjający czas. Na moment, gdy on i Yennefer po raz kolejny skoczyli sobie do oczu i rozstali się gwałtownie. Geralt potrzebował ciepła i chciał zapomnieć.”

Krew Elfów

I choć zależy jej na przyjaciółce, to jednak na widok Geralta Triss traci rozum. Przestaje myśleć racjonalnie, kontrolę nad jej zachowaniami zaczyna przejmować zwierzęce wręcz pożądanie.

„Nie, Triss nie pragnęła odebrać go Yennefer. W gruncie rzeczy bardziej zależało jej na przyjaciółce niż na nim. Ale krótki związek z wiedźminem nie rozczarował jej. Znalazła to, czego szukała — emocję w postaci poczucia winy, lęku i bólu. Jego bólu. Przeżyła tę emocję, podnieciła się nią i nie mogła o niej zapomnieć, gdy się rozstali. A czym jest ból, zrozumiała niedawno. W momencie, gdy przemożnie zapragnęła być z nim znowu. Na krótko, na chwilę — ale być.”

Krew Elfów

Jak więc można nazwać fakt, że kiedy w grach Geralt traci pamięć, nagle przy jego boku jest właśnie Triss? Czarodziejka, która w sposób perfidny wykorzystuje sytuację, by spełnić swoje pragnienia, by wreszcie Geralt należał do niej, mógł ją zaspokajać, odwzajemniać jej uczucie i by wreszcie mogła zmaterializować swoje chore żądze.

W tym związku po pierwsze nie ma prawdy, po drugie nie ma ani grama prawdziwej miłości. Czarodziejka wykorzystuje Geralta. Jest podłą manipulatorką, a „fani” tej relacji opartej na kłamstwie przyklaskują. Nie widzą w niej drugiego, bardzo brzydkiego dna.

Geralt jak Bond, ale nie dla Triss

W całej sadze o Wiedźminie Geralt ma wiele kobiet. Wystarczy mu chwila, żeby wylądował z Shani w łóżku. Na całe miesiące zapamiętuje się w związku z Fringillą Vigo. Można powiedzieć, że w obecności wiedźmina żadna kobieta nie jest „bezpieczna”. Każda… poza Triss. Czarodziejka mimo swych starań jest przez Geralta traktowana w książkach bardzo chłodno.

„Dziewczynka zawahała się, spojrzała na Geralta. Geralt przyzwalająco kiwnął głową, uśmiechnął się. Ładnie. Tak jak potrafił uśmiechać się dawniej, wtedy, gdy… Triss odwróciła wzrok. Ten uśmiech nie był dla niej.”

Krew Elfów

I mimo wszelkich prób i starań to podejście się nie zmienia. Triss pragnie tego obsesyjnie:

„Geralt, ku wściekłości czarodziejki, przepadł gdzieś i pojawił się dopiero pod wieczór, dźwigając ustrzelonego koziołka. Triss pomogła mu oprawić zdobycz. Choć potwornie brzydziła się zapachem mięsa i krwi, chciała być blisko Wiedźmina. Blisko. Jak najbliżej. Rosło w niej zimne, zawzięte zdecydowanie. Nie miała ochoty dłużej spać sama.”

Krew Elfów

A Geralt delikatnie ją od siebie odsuwa. Jest jego przyjaciółką, kocha ją, ale raczej jak młodszą siostrę. Oczywiście kiedyś coś ich łączyło, więc to porównanie jest raczej dość koślawe, ale od czasu ich rozstania Geralt nie postrzega już Triss jako obiektu seksualnego i to mimo tego, że postrzega tak większość napotkanych przez siebie kobiet.

Odrzucona Triss, kilkukrotnie podkreśla, jak bardzo zazdrości Yennefer i pragnie zająć jej miejsce, by być przy Geralcie.

„Triss, pochylając głowę w jej stronę, objęła Wiedźmina. Zdaniem Ciri, zdecydowanie zbyt mocno.

– Och, Geralt – załkała. – Tak mi żal… Tak bardzo żałuję, że to, co było między nami…

– Triss, proszę cię.

– … to powinno stać się… teraz. Gdy wyzdrowieję… Byłoby zupełnie inaczej… Mogłabym… Mogłabym nawet…

– Triss.

– Zazdroszczę Yennefer… Zazdroszczę jej ciebie…”

Krew Elfów

Tyle tylko, że nie może tego uczynić, dopóki Geralt jest kim jest i zachowuje się jak się zachowuje. Musi przyjść jakaś zmiana. Może choroba? Na przykład zupełny zanik pamięci?

Triss w grach. Ideał skrywający mroczne sekrety

„Fani” znający to uniwersum tylko z gier, którzy dodatkowo dostali obraz Yennefer wykreowany przez Netflixa, rzeczywiście mogą zadawać sobie pytanie: „właściwie czemu Geralt wybrał kruczowłosą czarodziejkę?” W książkach ten wybór w ogóle nie istnieje. Triss jest podlotkiem, czarodziejką-nastolatką zafascynowaną dużo starszym, doświadczonym facetem, który nie chce angażować się w taki związek.

Pomijam już fakt, jak bardzo wizualnie zniszczono postać Triss w pierwszej części gry. Oto fragment, w którym czarodziejka zdradza swoje kompleksy, jakich nabawiła się po bitwie na Wzgórzach Sodden:

„— Nie pożałowano nam najsilniejszych czarów — podjęła głucho — zaklęć, eliksirów, amuletów i artefaktów. Niczego nie mogło zabraknąć dla okaleczonych bohaterów ze Wzgórza. Wyleczono nas, połatano, przywrócono dawny wygląd, oddano włosy i wzrok. Prawie nie widać… śladów. Ale ja już nigdy nie założę wydekoltowanej sukni, Geralt. Nigdy.

Krew Elfów

Tymczasem właśnie w takim stroju niemal przez cały czas trwania fabuły pierwszej części gry paraduje nasza czarodziejka Merigold. Nie wiem, czemu ten ważny element psychiki bohaterki został zupełnie zmieniony. Jaki zamysł mieli twórcy, którzy przeczytawszy, że Triss brzydzi się swoim dekoltem, stwierdzilo, że w grach będzie go ochoczo eksponować. Jednak to problem tylko dla purystów wiedźmińskiego uniwersum. Większy zgrzyt towarzyszy temu, że Triss zwyczajnie Geralta omamiła.

Wreszcie na scenie nie ma Yennefer, a Geralt nie pamięta, że nie darzy Triss miłością. Można więc zacząć działać. Oczywiście nie posądzam twórców gier o to, że taki był ich zamysł, ale nieświadomie stworzyli z Merigold czarny charakter. Dopiero trzecia części gry ratuje delikatnie tę postać. Dopiero tam, po odcięciu się od Geralta, staje się tą czarodziejką, która znamy z kart książki. I tutaj nawet wątek trójkąta między bohaterami ma swoje podstawy w prozie Sapkowskiego:

„- Nie jedziesz na spotkanie z kochankiem, Triss – podjęła Yennefer. – Nie jestem ani tak szlachetna, ani tak głupia, by tobie dawać sposobność, a jemu pokusę. Tylko ten jeden raz, dzisiaj, później zadbam, byście oboje nie mieli pokus ni okazji. Ale dzisiaj nie odmówię sobie słodkiej i perwersyjnej przyjemności. On wie o roli, którą odegrałaś. I podziękuje ci za to swoim słynnym spojrzeniem. A ja będę patrzyła na twoje drżące wargi i dygoczące dłonie, będę słuchała twoich kulawych przeprosin i usprawiedliwień. I wiesz co, Triss? Będę omdlewała z rozkoszy.”

Pani Jeziora

Podsumowanie tematu

Gry całkowicie przekłamują relację Geralta z Triss. Relację, która jest w książkach praktycznie jednostronna. Dyskusja na temat tego, czy Geralt powinien być z Yenn, czy jednak z Merigold, są więc absurdalne. Młoda czarodziejka ochoczo i sprytnie wchodzi w „nowe” życie Geralta. I choć ma wiele sposobności by powiedzieć mu, jaka jest prawda, nie robi tego. Bo wreszcie ma to, czego chciała. Bo jej przyjaciółka „opuściła” ten świat i nic nie stoi jej na przeszkodzie, by spełnić swoje marzenie i beztrosko figlować z wiedźminem.

Nie ma żadnej wielkiej miłości Geralta do Triss. Jest tylko amnezja. Jednak „fani” bardzo lubią zapominać o podstawach tego uniwersum i klepać, że Merigold bardziej pasuje do wiedźmina. Nie, ona kompletnie do niego nie pasuje. A to kolejny przykład przekłamywania rzeczywistości stworzonej przez mistrza Sapkowskiego. Gry, choć wspaniałe, w wielu miejscach robią temu uniwersum autentyczną krzywdę.

To mi się podoba 77
To mi się nie podoba 16

Related Articles

Komentarzy: 48

  1. Całe to zamieszanie w grach dotyczące wątku Yennefer, Triss i Ciri bierze się moim zdaniem z tego, że początkowo to nie Geralt miał być bohaterem, a wykreowany przez gracza nowy wiedźmin. Geralt, Yennefer i Ciri zgodnie z książkowym kanonem zniknęli. Potem jednak w trakcie prac koncepcja się zmieniła i (słusznie) protagonistą uczyniono Geralta. Wydaje mi się, że twórcy nie bardzo na tamtym etapie mieli pomysł, jak wpleść w historię Ciri i Yennefer, o których zresztą, jeśli dobrze pamiętam, nie było za bardzo mowy w pierwszej części gry. Zatem wymazali Geraltowi pamięć, a reszta przyjaciół wiedźmina za dużo się go o nie nie dopytywała.

    Ostatecznie powrót Ciri i Yennefer wypadł moim zdaniem bardzo dobrze, był też przecież (szczególnie jeśli chodzi o tą drugą) dobrze podbudowany całą drugą częścią gry.

    Jest zresztą książka o grze wiedźmin – mam w planach po nią sięgnąć, żeby zweryfikować swoje przypuszczenia.

    To mi się podoba 6
    To mi się nie podoba 0
  2. Zgodzę się z tekstem, jak najbardziej, ale moim zdaniem nie tylko w niedoinformowaniu graczy leży problem. Dyskusja o Triss vs Yen toczy się od dawna i 90% jej uczestników jest całkowicie świadoma przytoczonych tu argumentów. Moim zdaniem gry zrobiły Yen krzywdę.
    Triss może mieć na sumieniu kłamstwo i nieposzanowanie Geralta jako człowieka, który powinien móc decydować o swoich uczuciach, będąc świadomym własnej przeszłości. Triss jednak w grach przeprasza, przy spotkaniu w Novigradzie wydaje się odpokutowywać swoje błędy i wybaczenie otrzymuje. Przy tym wszystkim jest pokorna, miła, uroczo upija się na imprezie. (Co w sumie jest idealnym nawiązaniem do jej rzucania się w ramiona Geralta na siłę, bo ani się tak szybko nie mogła upić, ani wytrzeźwieć.) Nie podważa autorytetu Geralta, więc tym samym gracza.
    Yen z drugiej strony jest kompletną i totalną zołzą w grze. Wiem, że książkowo nie jest dużo lepiej, często dogryza Geraltowi, ma swoje zdanie, ale jednak czuć ich przyciąganie podczas czytania. Yen zaskarbia sympatię czytelnia głównie za sprawą matkowania Ciri, poświęcenia dla młodej na torturach i oddania życia za Geralta. Growa Yen za to wyśmiewa Geralta przy każdej możliwej okazji (choć często niebezpodstawnie), pomimo, że gracz nie ma z nią jak zbudować więzi, która pozwalałby mu wybaczyć. To podburza człowieka przed ekranem, bo będzie odbierał to personalnie i ostatecznie się na nią nie zdecyduje. Już nawet pomijając to, że Triss jest na tym etapie zablokowana w romansie. Yen dostaje dużo mniejszego questa dużo później w grze. Znasz ją krócej jako gracz, a i tak Triss dostaje więcej czasu.
    Yen w grach jest postacią asympatyczną i źle wprowadzoną, przedstawioną jako sojuszniczka Nilfgaardu, gotową poświęcić cały ogród na Skellige, nielubianą przez wszystkie postaci wokół. Jak masz czuć jako gracz sympatię do postaci, która sympatię okazuje tobie tylko w nielicznych przypadkach? Jak woleć Yen bez znajomości książek, gdy spokojniejsza, milsza i przystępniejsza Triss czeka na ciebie jeszcze zanim wymienisz czwarty dialog z Yen? Jak woleć Yen, która poświęca wszystko dla prywaty i Ciri, grzejąc przy tym dupe w Kaer Trolde, gdy szlachetnoserca poświęca się dla czarodziejów w Novigradzie, codziennie ryzykując własne życie?
    Sapkowski powiedziałby, że gry narobiły Yen mnóstwo smrodu i gówna. I miałby rację.

    To mi się podoba 32
    To mi się nie podoba 1
    1. Ja się tutaj nie zgodzę co do Yen. Ja uważam że gry ją dość mocno wygładziły. Dla mnie ona w książkach jest odpychająca (jesli idzie o relację z Geraltem, bo jej stosunek do Ciri to już inna broszka) i faktycznie dopiero pod sam koniec gdzieś się nawraca. Ja szczerze zupełnie nie rozumiałem dlaczego Geralt jest w nią tak wpatrzony, natomiast wersja z trzeciej gry jest już do strawienia.

      Natomiast jeżeli chodzi o samą trzecią część i wątek romansowy to ja to odebrałem raczej na zasadzie „my twórcy chcemy żebyś wybrał Yen, dlatego Triss za każdym razem mówi że wspólna relacja nie ma sensu i tak naprawdę jeżeli bardzo chcesz się związać z rudą to rób jej na przekór i nie słuchaj co do Ciebie mówi. Niemniej będziemy ci sugerować byś wybrał Yen” 😀

      To mi się podoba 12
      To mi się nie podoba 1
      1. Co do tego na górze to już imo osobiste odczucia, wiem, że Okruch lodu istnieje i mocno Yen obrzydza (ale Geralta też, to najgorsze opowiadanie Sapkowskiego z całej Sagi). Jednak od momentu poznania Ciri Yen się zmienia na lepsze.

        A tu się nie zgodzę. Triss tak mówi, bo każda baba na jej miejscu by tak mówiła. Wie, że odwaliła to wszystko, co zostało opisane w tekście i Geralt ma pełne prawo być na nią zły. Jednak np. jest scena, w której ma pretensję do Geralta, że tak ochoczo zaprzecza ich związkowi do Djikstry albo coś w tym stylu (nie pamiętam już dokładnie). Triss ma te dziwne, zdesperowane sceny w ogrodzie i przy pożegnaniu jak ma wyruszyć do Koviru aż czeka, żeby ją zatrzymał. Plus, wszyscy wokół mówią ci, że Triss jest lepsza. Jaskier stwierdza, że nie wie co widzisz w Yen. Dijkstra wyśmiewa cię za niezatrzymanie Triss w dokach. Myszowór jasno mówi, jaka Yen to okropna baba. Tylko Ciri chyba woli cię z Yen.

        To mi się podoba 5
        To mi się nie podoba 0
        1. Miałam podobne odczucia co to namawiania na związek z Triss przez postaci z gry. A jako, że nie grałam nigdy w część pierwszą i drugą Wiedźmina, za to czytałam dwa razy wszystkie książki, było to dla mnie mocno nie do pojęcia 😀 No bo jak to Triss? Miło się uśmiecha i pomaga innym, ale Geralt z Triss? Nigdy!

          To mi się podoba 3
          To mi się nie podoba 2
  3. Ciekawostką może być dla Was to, że gdy pierwszy raz opowiadano mi o „Wiedźminach”, a było to około roku 2000, jako jeden z dwóch głównych wątków (obok Ciri) osoba opowiadająca twierdziła, że Geralt jest rozdarty między miłością do dwóch czarodziejek, z których jedną miała być Triss a drugą Yennefer.
    Także z pięć lat później, w emocjonalnej relacji kolejnej osoby, usłyszałem (między innymi), że woli Triss od Yennefer i kompletnie nie rozumie Geralta. Pamiętajmy, że to było przed wydaniem gry.
    Ogólnie ja przeczytałem książki, wszystkie po kolei, dopiero około 2013-14 i nie wiedziałem o co im chodziło z tą Triss, bo wątek wydał mi się nieco poboczny, a opowieść główna dotyczyła zupełnie innych spraw, które mocno mnie poruszyły. Grę przechodziłem dopiero około 2018 i traktuję ją nieco jak rozbudowany fanfik 😉
    Natomiast moim zdaniem temat „jaka Triss jest cudowna, a Yennefer zła” jest z nami od czasów daleko przed grą. I jeszcze nie wiem, dlaczego.

    To mi się podoba 6
    To mi się nie podoba 0
  4. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tekst pisany jest bardzo jednostronnie. Tak jak zauważono, o tym rozdarciu Geralta między Jennefer a Triss pisano już dawniej w kontekście sagi. I nie wydaje mi się żeby gry ukazywały Jennefer w gorszym świetle, warto sobie przypomnieć jak Jennefer traktowała Geralta chociażby zaraz po ich poznaniu się, w licznych opowiadaniach, a potem o jej wcale nie tak prostej i cukierkowej relacji z Ciri.
    Trzeba też zauważyć ile czasu minęło od „Krwi Elfów” do gier z serii Wiedźmin, czasu oczywiście fabularnie. Ludzie się zmieniają, dojrzewają, a ten szmat czasu wystarczył na wiele zmian.
    W dużej mierze zgadzam się z postawionymi tezami. Tak, Triss wykorzystała amnezję Geralta i zbyt mało to podkreślono, choć w Dzikim Gonie się do tego przyznaje,, wypada to raczej blado. Ktoś, kto nie czytał książek, będzie prawdopodobnie uprzedzony do Jennefer. Ale nie wydaje mi się, żeby Redzi przekroczyli tu granicę fabuły książkowej, raczej w pewien sposób ją zinterpretowali. I można dyskutować czy to dobrze, czy to źle, ale nie wydaje mi się żeby musiało to zniekształcić obraz literacki.

    To mi się podoba 13
    To mi się nie podoba 3
    1. Tak, już w książkach główny bajer z Yennefer polega na tym, że jest niezbyt miłą osobą, a Geralt i tak wbrew logice do niej wraca od wszelkich innych przyjaciółek. To tak się zdarza czasami. Podobnie jak to, że ktoś jak Triss nie jest w stanie zaakceptować odrzucenia. Jak dla mnie to nie jest wyrachowanie, a rzucenie się w relację jak w otchłań i zaburzony osąd rzeczywistości.

      To mi się podoba 4
      To mi się nie podoba 0
  5. BARDZO dobry artykuł. Pamiętam jak wychodził pierwszy sezon serialu i jednej z rzeczy której broniłem w dyskusajch to pokazanie Triss.
    Dziołcha w książkach nawet nie jest ruda, twórcy gry zrobili z niej bardzo ważną postać (mieli do tego prawo), ale jednocześnie mocno wypaczyli jej rolę przez co odbiorcy serialu nie znający książek byli oburzeni. A w serialu jak w książce Triss jest prawie że półrandomką, jedną z wielu kobiet które uganiają się dookoła Geralta. Ma odrobinę większy wątek na samym początki sagi i pod koniec jak rzuca gradobicie, ale koniec końców to jest ona jedną z wielu drugoplanowych kobiet dla Geralta, gdzie Yen (mimo wszystkich jej wad) jest bezsprzecznie numero uno. Właściwie zgadzam sie z każdym zdaniem artykułu, fajnie że tutaj wyciągnięto te wszystkie cytaty plus moja ulubiona fraza o wydekoltowanej sukni, gdyż ten element BARDZO mnie gryzł jak grałem w pierwszego wiedźmina.

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 3
  6. „Nie ma żadnej wielkiej miłości Geralta do Triss. Jest tylko amnezja.”

    No z tym nie do końca bym się zgodził. Triss przecież nie gwałci Geralta przywiązanego do łóżka. A Geralt nie miał lobotomii. Nawet po amnezji ma chyba jakiś gust i rozum? Gdyby dziewucha mu się nie podobała, nie było mu z nią dobrze i czegoś by w niej nie zauważył, to nawet „wyzerowany” Geralt by się z nią nie zadawał. Wiedźmin może nie pamiętać starych dobrych czasów, ale to przecież cały czas ten sam Wiedźmin. Nie zmienił mu się charakter ani poglądy na świat, więc i gust do kobiet raczej ma wciąż ten sam. Jest tu może drobne oszustwo, ale nie róbmy z Triss wampirzycy, a z Geralta niewinnej ofiary. 🙂

    PS. Piszę to wszystko, mimo iż mój wybór w grze to Yennefer. Uwielbiam każdą jej wersję. I tę książkową, i tę z gry, a nawet z tego nieszczęsnego serialu. 😉

    To mi się podoba 6
    To mi się nie podoba 4
    1. Uwielbienia do serialowej Yennefer nie rozumiem kompletnie (chyba, że chodzi o polski serial to jakoś jeszcze jestem w stanie to zrozumieć bo pewne elementy się zgadzały), moim zdaniem wypaczono w niej wszystko, z pewnej siebie czarodziejki zrobiono parodię kobiety. Książkowa Yennefer to cudo, kompletnie nieoczywista postać i taka ma właśnie być. To samo wersja Yennefer z gier, tą Yennefer uwielbiam bo jest jakby 1 do 1 przeniesiona z książek, ona się Redom udała wybitnie.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 1
      1. Pasuje mi tylko jej osoba. To co każą jej robić i wygadywać niewydarzeni scenarzyści to już zupełnie inna sprawa. To i tak sporo, bo poza nią może tylko Geralt i Jaskier jako tako zbliżeni są do pierwowzorów.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 1
        1. Nadal nie wiem czy rozmawiamy o polskim serialu czy netflixie? Ten pierwszy to co prawda pseudo-produkt choć nadal pod względem oddania charakteru postaci jest o kilka długości przed netflixem. Jeśli rozmawiamy o netflixowym „serialu” to to podobieństwo Jaskra do pierwowzoru wynosi jakieś 2 % a i to łaskawie zważywszy na jego relację z pewnym królem-nie królem.

          To mi się podoba 3
          To mi się nie podoba 0
          1. O netflixowym. A ty dalej nie rozumiesz o czym mówię. No to jeszcze raz, powoli i wyraźnie. Mówię o podobieństwie Jaskra do pierwowzoru nie dlatego, że ma romans z chłopem, tylko ze względu na wzrost, kolor włosów i fryzurę, głos, mimikę, gestykulację. Nie jestem idiotą. Po prostu czytając Sapkowskiego tak go sobie zawsze wyobrażałem. A w każdym razie bardziej tak, niż jako pana Zamachowskiego czy nawet tego Jaskra z gry. Podobnie mam z Yennefer. To za co ją lubię nie ma nic wspólnego z fabułą serialu. Mam nadzieję, że wyjaśniłem wątpliwości?

            To mi się podoba 3
            To mi się nie podoba 3
            1. Rzeczywiście na początku nie zrozumiałem w 100 % i dziękuję za dokładniejsze wyjaśnienie. Ja wyraziłem swoją opinię, dla mnie jeśli chodzi o postaci bliżej pierwowzoru jest polski serial. Idiotyzmu nigdzie nie sugerowałem 🙂

              To mi się podoba 1
              To mi się nie podoba 0
              1. Oba seriale to chłam. Polskiego tak nie zajechała poprawność polityczna, ale też daleko mu do prawdziwego wiedźmińskiego świata. Co do głównych postaci to z polskiego serialu chyba żadna nie pasowała do moich wyobrażeń z książek. Było parę niezgorszych z drugiego planu, jak Zerrikanki czy niektórzy wojownicy. Miał też zdecydowanie lepszych krasnoludów. Z netflixowego poza Jaskrem i Yennefer najbliżej było Geraltowi i Tissaii de Vries. Reszta to jakieś nieporozumienie. Ich człowiek od castingów powinien wylecieć na kopach.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 2
                1. Mi minimalnie bardziej przypada do gustu polski serial (naprawdę lubię pojedyncze sceny z tej produkcji). Co do Netflixa to ludzie od castingu to jeszcze więksi amatorzy niż ci od scenariusza. Fringilla Vigo i Laux-Antille są tego najlepszym, aczkolwiek nie chcę wyprzedzać faktów, bo mam nadzieję, że uda mi się napisać i nawet ktoś to przeczyta z zaciekawieniem dlaczego tak a nie inaczej netflix pokazuje w swoim serialu czarodziejki.

                  To mi się podoba 1
                  To mi się nie podoba 0
                2. Mnie w polskim serialu irytuje teatralność i brak dynamiki; ujęcia statyczne jak w teatrze telewizji, wygłaszanie kwestii zamiast normalnego mówienia, drętwy ruch i mimika postaci (z wyjątkiem Chyry jako Borcha Trzy Kawki i Dygant jako Toruviel). Szczególnie dobijają mnie Żebrowski i Wolszczak. Zamachowski nawet fajnie gra, no tylko że kogoś całkiem innego niż Jaskier. Polski serial był jednym z powodów (obok opowieści sprowadzających rzecz do telenoweli Triss => Geralt <= Yennefer) tego, że pierwotnie odrzucało mnie od książek i długo po nie nie sięgnąłem. Jak się wreszcie przełamałem, okazało się że i Yennefer i Geraltowi i w sumie całej reszcie Sapkowski dał wielokrotnie więcej pasji, napięcia i energii niż było to pokazane na ekranie. Nieźle zostały one imo wyrażone w innym medium jakim są gry, pewnie przez bezpośrednie angażowanie widza/gracza. A netflixowego serialu jeszcze nie odważyłem się obejrzeć 😉

                  To mi się podoba 2
                  To mi się nie podoba 0
                3. @kuba
                  Napisz, napisz. Ja na pewno poczytam.

                  @deszcz
                  Też mnie to wkurzało. Ten cały serial nie dość, że jest teatralny, to jeszcze niesamowicie nadęty, co dodatkowo potęguje efekt sztuczności. Ci ludzie po prostu nie umieją w fantasy. Trzeba było lepiej zaangażować fanów.
                  Jeżeli jeszcze nie oglądałeś netflixowego to lepiej już nie oglądaj. Gwarantuję, że nic nie zyskasz, a możesz sporo stracić. 🙂

                  To mi się podoba 3
                  To mi się nie podoba 0
                4. @Robert Snow
                  Z tym angażowaniem fanów przypomniałeś mi o pradawnym filmiku Staszka Mąderka zrealizowanym z fanami na konwencie Conquest, pokazującym alternatywną wersję uczty u Calanthe. I tam akurat jest dynamika.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. Chyba nie znam. Ale alternatywną wobec serialu czy wobec książki?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
            2. Nie ma Pan racji gdyz gry celowo i bardzo slusznie daja mozliwosc wyboru graczowi co mu pasuje, nie jest caljiem liniowa gra i bardzo dobrze. A ze Triss nie jest oszpecona to takze b dobrze poza tym kto jak kto ale czarodziejki piwinny miec na to sposoby, podsumowujac czepia sie pan nieslusznie tworcow swietnej gry, gdy prawdziwa zbrodnia na naszym dobru narodowym jest serial netflixa.

              To mi się podoba 1
              To mi się nie podoba 1
              1. Skoro to dobrze, że jednak jej nie oszpecili to może mogli jeszcze dać Yen możliwość zajścia w ciążę o której tak marzyła?
                To przeżycia jakich doświadczamy decydują jakimi ludźmi jesteśmy.
                Yen mogąca mieć dziecko byłaby kimś innym.
                Triss nieoszpecona (szczególnie, że ten aspekt był dla niej ważny) też byłaby inna.

                To mi się podoba 1
                To mi się nie podoba 0
    2. Przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze z telefonu z ang software.
      Ok, co prawda nie przeczytalem calego „artykulu” poniewaz brak zdolnosci logicznego myslenia u autora jest straszny, ale zaczne od kilku rzeczy, typu „milosc z triss jest falszywa bla bla”, ok, ale milosc wywolana zyczeniem spelnionym od dzinna juz jest git w kit z tego co rozumiem?
      Redzi w bardzo dobry sposob podeszli do tematu, w pierwszej I drugiej czesci brak yen, geralt ma amnezje, wiec ten romans uznac mozna za zrozumialy, w trzeciej czesci yen juz sie pojawia I geralt bez amnezji jak alkoholik do butelki wraca do nalogu, ale, w misji ostatnie zyczenie geralt moze odczynic zyczenie poprzedniego dzinna I sprawdzic czy ta milosc byla prawdziwa, I na tej misji polega caly majstersztyk, poniewaz dzieki ow misji wybor graczy miedzy triss a yen jest w obu przypadkach prawidlowy, po odczynieniu tego zyczenia jesli wybierzemy opcje w której geralt nie kocha yen, to wtedy jak najbardziej mozna z czystym sumieniem uderzac do triss.
      Powiem na koniec tak, moja matka ma podobnym character do yen I przez Cale moje zycie widzialem jak ta kobieta wykancza psychicznie mojego ojca, wiec oczywiscie podczas czytania wiedzmina za szczeniaka widzialem mega duzo podobienstw, zarowno w zachowaniu yen jak I geralta, do moich rodzicow I powiem szczerze ze nigdy nie bylem fanem tego romansu, dlatego jak tylko dorwalem sie do gier I stanalem przed tym wyborem miedzy triss a yen, wybor byl oczywisty (zwłaszcza ze dalem sie najpierw na skelige, po czym pozniej zaatakowalem novigrad).
      Po skonczeniu wczesniej wspomnianej misji bylem tak uradowany, ze z czystym sumieniem moge powiedziec yen zeby spadala na bambus oh, to bylo cos pieknego.
      Geralt ujal to najlepiej,
      „z yen byly emocje, awantury itd, z triss jest spokój I harmonia”
      Jak dla mnie wybor triss w dzikim gonie jest jak najbardziej uzasadniony.
      Gdyby geralt nie stracil pigmentu w wlosach po probach traw, tak czy siak by biedak osiwial ze stresu po kilku latach z yen.

      To mi się podoba 15
      To mi się nie podoba 5
      1. 100% prawda. Odświeżam sobie właśnie sagę, jestem po opowiadaniach i SB, zaczynam pięcioksiąg i w KAŻDEJ scenie, gdzie pojawiała się Yen tylko utwierdzałem się w moich odczuciach względem tej postaci. Jest niesamowicie antypatyczna (albo po prostu nie trawię takiego typu kobiet), ciągle zaznacza, że mogłaby zaczarować Geralta czy wyczyścić mu pamięć, ale łaskawie tego nie robi. Traktuje z wyższością wszystkich, z czego Geralta szczególnie – cóż, miłość jest ślepa (zwłaszcza „wywołana” przez Gina), także Geralt wiernie to znosi, ale czyta to się naprawdę źle. Growa Yennefer jest oddana bardzo dobrze, czyli wrednie, z wyższością i pogardą do wszystkich z Geraltem na czele. Serio – niech ktoś mi wskaże w książkach fragment, gdzie Yen przez choć jedną całą scenę jest dla Geralta miła, uczuciowa i nie traktuje go źle. Podpowiem – nie ma takich scen (przynajmniej w opowiadaniach, bo jak wspomniałem, pięcioksiąg dopiero odświeżam). Polecam wrócić do książek i spojrzeć na to pod tym kątem – może miłośnicy Yen uświadomią sobie,że wolą ją od Triss, bo nie lubią po prostu Triss. Pozdrawiam 🙂

        To mi się podoba 6
        To mi się nie podoba 0
        1. a, zapomniałem dodać – w książkach często czyta Geraltowi w myślach. Serio – ktoś uważa, że to jest w porządku? Że ma to cokolwiek wspólnego z szacunkiem do drugiej osoby? To kolejna rzecz, która mnie w niej irytowała i potwierdzała, że traktuje Geralta jako swoją własność.

          To mi się podoba 6
          To mi się nie podoba 0
        2. @Til
          Ona jest antypatyczna, ale intrygująca. Z temperamentem. Można się zafascynować na pewno. Taka postawa zostawia też partnerowi dużo wolności.
          Triss to tak się przykleja, że ledwo można odetchnąć. Jej bałbym się bardziej. Ani się nie obejrzysz a już życie domowe, miecze trzeba schować żeby dzieci się nie pokaleczyły, i jest tak słodziutko że dostajesz cukrzycy.
          Więc tak, ja na pewno jestem jestem przykładem na Twoją tezę, że można woleć Yennefer bo „nie lubi się” Triss. A jestem pewien, że wielu ludzi bardziej boi się Yennefer i to przy niej nie mogliby oddychać.

          To mi się podoba 1
          To mi się nie podoba 0
      2. Tylko zdajesz sobie sprawę, że życzeniem Getalta nie była miłość? Co jak co, ale wiedźmin raczej zdaje sobie sprawę, że z dżinami trzeba uważać na życzenia. Życzenie związało ich losy jako tako, ale też nie bez powodu zostało wypowiedziane – ponoć życzył sobie żeby została matką jego dziecka, a że oboje byli bezpłodni to nie spodziewał się raczej konsekwencji.
        Zresztą w książkach jest też o tym wspomniane, że od początku czuł niespotykane przyciąganie do Yennefer i wygląd nie był tu istotny, bo zawsze widział jej prawdziwą postać.
        Pomijając wiele sytuacji w których opatrywała jego rany, często bardziej się przejmując niż on, że ktoś go próbował oszukać… to pewnie tak samo jak nie doczytałeś artykułu do końca, tak samo nie doczytałeś książki. Bo to Yen się rzuca na ratunek Getaltowi, który właśnie otrzymał śmiertelny cios. I to ona mimo świadomości konsekwencji „życie za życie” próbuje go ratować.
        Faktycznie. Zero szacunku. Zero miłości. Tylko go wykorzystywała…
        I jest różnica między relacją toksyczną i spychaniem partnera do parteru, a tym że krytykujesz partnera za głupoty – no chyba że dla Ciebie idealna partnerka to taka, która będzie Cię tylko wypiewać pod niebiosa…

        To mi się podoba 2
        To mi się nie podoba 1
        1. Chciałem też to napisać. Skąd oni sobie to wkręcili, że miłość Geralta i Yen była dziełem dżina? Chyba z netflixa, bo w książce nie było wiadomo, jakie było życzenie Geralta.

          To mi się podoba 3
          To mi się nie podoba 1
    3. No nie do końca się zgodzę, człowiek który ma amnezję nie do końca jest tym samym człowiekiem. Poza tym relacje między ludźmi tworzą się na bazie wspólnych doświadczeń i to te doświadczenia powodowały, że Getalt nie widział w Triss obiektu pożądania, a nie to że uważał ją za odpychającą czy jej nie lubił.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
      1. Człowiek mający amnezję nie jest człowiekiem nieprzytomnym ani ubezwłasnowolnionym. Jego też trzeba czymś uwieść. 🙂

        To mi się podoba 2
        To mi się nie podoba 0
      2. @Wiedźminka
        Relacje relacjami, ale jedna osoba na człowieka „działa” a inna „nie działa”. Na poziomie biologicznym.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 0
  7. Tekst intersujący, ale podstawowa teza uważam, że jest fałszywa i błędnie antagonizuje część czytelników poprzez używanie słowa fani w cudzysłowie. W mojej ocenie błędnym jest sformułowanie konstruktu myślowego jakoby osoby zastanawiające się, cytując, „dlaczego ten Geralt ugania się za Yennefer zamiast związać się z Triss?” nie znały książek i konstytuowały swój pogląd li jedynie na wizji przedstawionej w grach. Bynajmniej. Tak postawione pytanie jest, w mojej ocenie, implikacją tego, że książkowa Yennefer to zwykły szon dający dupy na lewo i prawo, nieszanujący Geralta i każdy normalny chłop by taką lafirynde pognał, a związał z sie inteligentną, charyzmatyczną, opiekuńcza i atrakcyjną ognistowłosą czarodziejką.
    Ale miłość, cóż, miłość ślepa jest…

    To mi się podoba 16
    To mi się nie podoba 1
  8. Jakże mało autor wie o życiu. Ja mało zna literaturę, z której AS czerpał garściami.

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 5
    1. Z pierwszym zdaniem nie zgodzę się zupełnie, (zwyczajnie nie lubię takich wypowiedzi, uważam je za niepotrzebne a i temat zbyt błahy żeby wchodzić na takie tony, więc można je sobie darować?) Z drugim pewnie ma Pan rację, ale cóż życia nie starczy na te wszystkie książki.

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 1
    2. @Piotr Kozieradzki

      To dawaj listę literatury 🙂 Tak tu robimy, pokazujemy sobie wzajemnie inne sposoby odczytania danego utworu i zapomniane konteksty.

      To mi się podoba 5
      To mi się nie podoba 0
  9. Abstrahując od kanoniczności wyborów Geralta w grze, sedno problemu leży gdzie indziej.
    Dyskusja o tym która z czarodziejek powinna być wybranką Geralta wcale nie jest absurdalna, niezależnie od tego kogo Geralt pokochał w książce.
    Sama postać Yennefer i jej niezdrowa relacja z Geraltem (już pomijając fakt że owa relacja jest wymuszona przez ostatnie życzenie) jest niestety dowodem na to jak smutne życie prowadził wywyższany tutaj do rangi arcymistrza Sapcio.
    Motyw zdobywania wyniosłej i obojętnej czarodziejki jest odzwierciedleniem młodzieńczych przygód naszego alkoSapcia, który przez swoje upośledzenie emocjonalne nie potrafił poprawnie odczytać jasnych sygnałów i zseksualizował odrzucenie.
    Jego zaburzone poczucie własnej wartości (oraz brak męskiego wzorca w postaci ojca) jest jedynym powodem, z którego toczymy teraz te nieco bezcelowe rozważania.
    Żaden zdrowy człowiek nie chce być w relacji z osobą która nim gardzi, nic więc dziwnego że tysiące ludzi z całego świata zadaje sobie pytanie – Dlaczego Geralt jest z tą jędzą?
    Przestroga dla młodszych pokoleń:
    Kobiety takie jak Yennefer sprzedają się dobrze tylko w fantazjach, czy to tak zwyczajnych jak książki, czy bardziej hardcorowych, jak pornografia, ale zawsze powinny zostawać tylko tym, czyli fantazją. Śmiejemy się z 365 dni i kobiecej fantazji w nich zawartej, o groźnym gangsterze z Włoch, ale Yennefer jest po prostu odbiciem tej fantazji, odrobinę bardziej wyrafinowanym, ale tak samo żenującym.
    Smutny koniec takich związków zazwyczaj ma swoje miejsce nie na jednorożcu, ale na jednoosobowym, samotnym krześle w rogu ciasnego pokoju w jakimś obskurnym hotelu.

    To mi się podoba 18
    To mi się nie podoba 2
    1. No niby tak, ale nie każdy ma szczęście być zdrowym i/lub urodzić się w pełnej rodzinie. A gdyby wystarczająco uważnie się przyjrzeć, u każdego da się znaleźć jakiś problem. Pytanie, czym jest zdrowie – tę kwestię rozważał przykładowo dwadzieścia lat temu Przybyłek w felietonie „Szaleństwa twórcze czyli twórcze szaleństwo” (wersję autora można nadal znaleźć w necie, imo warto przeczytać). TL;DR – nieważne co człowiekowi dolega, ważne co z tym zrobi, a niektórzy radzą sobie poprzez twórczość.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
  10. Tekst stworzony na podstawie jednego opowiadania/książki
    No sorry, ale to jednak w grach więcej było powiedziane w tym temacie, bo mówimy tu o 2 pierwszych częściach.
    Idąc tym tropem powiedziałbym, że to raczej książki olewają kanon wiedźmina, a nie gry.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 2
  11. Ja w grze zawsze wybieram Triss, bo mi się Yen PO PROSTU nie podoba charakterem. Ale fani Sapkowskiego oczywiście od razu ból odbytu, że wybrałem Triss = książek nie czytałem. Nawet w książkach Yen nie przypadła mi do gustu, po prostu dokonuje swoich wyborów. Mam rozumieć, że skoro wy wybieracie tak jak Geralt w książce, to oznacza również że 80% zleceń na potwory odrzucacie pod głupimi pretekstami, bo tak Geralt robił w ksiażce?

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 1
    1. To tak jakby zrobić grę, w której będziemy kierować Nedem Starkiem. I oczywiście, że w pewnych momentach każdy z nas zachowałby się inaczej niż książkowy Ned, ale to nie zmienia materiału źródłowego, Gra o Tron jest dziełem Martina i miał prawo zrobić z Neda naiwniaka tak samo jak Sapkowski miał prawo umieścić Geralta w absolutnie toksycznym związku. Ten artykuł nie jest o tym z kim powinien być Geralt, ani co powinien wybrac gracz, tylko o tym, że z perspektywy książkowego Geralta takiego wyboru zwyczajnie nie ma (lub ten wybór zwyczajnie został dokonany) czy to się fanom podoba czy nie. Fajnie, że wybierasz Triss, nie rozumiem czemu ktoś miałby mieć ból odbytu o to jak ktoś sobie przechodzi grę. Ale niech w świat nie idzie przekaz, że a) Triss bardziej pasuje do Geralta, b) jest między nimi wielka miłość. Gra jest tylko dodatkiem, w którym fani mogą zobaczyć co by było gdyby. Podstawą jest książka. Akurat w pierwszej części gry wybór jest dokonywany między Triss a Shani i wybrałem Shani bo wizualnie w jedynce to jest ziemia a niebo 🙂

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 1
      1. Gdyby wszyscy ludzie się kierowali w życiu tym kto do kogo pasuje, byłoby zapewne spokojniej, ale strasznie nudno… Geralt w jakimś sensie ciągle sprawdza czy może ktoś lepiej do niego pasuje, przy czym większość przyjaciółek pasuje do niego lepiej, ale i tak ciągnie go dalej do tego co niezdobywalne. A powodzenie wśród pań zapewnia mu z kolei jego własna niezdobywalność (bo związek z Yennefer). Wygodnie się ustawił, swoją drogą.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button