Dinomania!
Kolejna Fantastyczna seria, którą jarałem się od maleńkości. Pierwsza trylogia to przełom technologiczny i perfekcja wykonania. Później coś poszło nie tak. Kto chociaż przez chwilę nie miał dzięki tym filmom zajawki na dinozaury? Steven Spielberg u szczytu formy, wspomagany przez najlepszych speców od efektów specjalnych stworzył coś wybitnego. Nie przedłużajmy więc. Zapraszam do zwiedzania parku. Po prawej wybieg tyranozaura…
Park Jurajski (1993)
Film jest trzy lata starszy ode mnie. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Co prawda Crowley zrecenzował już tę część, ale ja dorzucę swoje trzy grosze i napiszę, że ocena jest zaniżona. Efekty specjalne to największy atut tego filmu, dodatkowo to, jak świetnie je stworzono, zabawnie kontrastuje z tym jak przedstawiona jest serwerownia parku. Bo jak to dzisiaj wygląda? Te stare komputery z ogromnymi szerokimi monitorami, jakieś archaiczne animacje? Na takim sprzęcie stworzono te sceny z tyranozaurem?
Nie będę się tutaj zbytnio rozpisywał, zapoznajcie się z argumentacją kolegi Crowleya. Ja jeszcze tylko napiszę, że Sam Neil i Laura Dern stworzyli świetny duet, a Jeff Goldblum jest jak zawsze Jeffem Goldblumem i to w zupełności wystarcza. I jest też Samuel L. Jackson odpalający jednego papierosa od drugiego oraz jedyny ludzki antagonista w tej części – pierdołowaty Dennis Nedry grany przez Wayne Knight’a. Castingowo film również stoi na najwyższym poziomie.
Może można było coś poprawić w troszeczkę popsutym trzecim akcie, tym z uciekaniem przed raptorami, ale wytykanie tego byłoby czepialstwem.
Ocena: 9/10
<Nieoczekiwanie zza krzaka wychyla się głowa Dinozaura Crowleya> Czy ktoś wspominał o dinozaurach? No to jestem. Pozwolę sobie wtrącić parę słów od siebie. Przede wszystkim również nie zgadzam się z oceną Crowleya i uważam, że „Park Jurajski” zasługuje na 9/10. Wycofuję się, posypuję głowę popiołem. To jest film, do którego można się przyczepić tylko patrząc przez pryzmat wielkiego fana powieści Crichtona. Z punktu widzenia rzemiosła filmowego i w kategorii kina rozrywkowego jest to dzieło w zasadzie idealne. Przede wszystkim Spielberg miał oko do tworzenia scen naprawdę zapadających w pamięć widza. To jakiś dar i niesamowita intuicja, która pozwalała mu łączyć obrazy i dźwięki w taki sposób, żeby powstało coś więcej niż zwykły film. Chociaż akurat w przypadku „Parku Jurajskiego” trzeba ukłonić się też George’owi Lucasowi i… Kathleen Kennedy, którzy nadawali mu ostateczny kształt, kiedy Spielberg był już zajęty swoim kolejnym filmem. Warto o tym pamiętać.
Zaginiony Świat: Park Jurajski (1997)
Punkcik w górę za Julianne Moore. A tak na serio, to znów mamy tu kawał historii, tyle że tym razem jest jeszcze więcej dinozaurów. Safari dla bogaczy wchodzi w zupełnie inną fazę. Teraz chcą zapolować na dinozaury. Firma zaciera ręce, liczy dolary i wysyła najlepszych myśliwych żeby sprowadzili poczciwe gady na stały ląd.
Do swojej roli powraca Jeff Goldblum i wydaje się, że bawi się równie dobrze co w pierwszej części. I choć widowiskowo Zaginiony Świat całkowicie się broni, to jednak nie robi już takiego wrażenia. Ten film mógł być zwyczajnym wtórnym i ledwie solidnym sequelem, ale Spielberg postanowił nie iść na łatwiznę. Chciał czegoś świeżego, godnego zapamiętnania i wykraczającego poza film o dinozaurach. Wpadł więc na genialny pomysł i obsadził tyranozaura w roli mini Godzilli rozwalającego amerykańskie miasto. Niestety wyszło to niezbyt dobrze. Zresztą seria praktycznie w całości cierpi na tym, że ma słabe zakończenia.
Wątek na stałym lądzie odbiera tej części trochę magii, ale wcześniej ogląda się go dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze. Scena w przyczepie jest dynamiczna i pełna napięcia, widoki powalają, a dinozaury żyją. Tylko że o tych dwóch ostatnich elementach już doskonale wiedzieliśmy. Nie jestem wielkim fanem tej części, bo choć nie zaniżyła poziomu, to jednak ledwie go utrzymała. Nic więcej nic mniej. Oczywiście nie licząc końcówki, przez nią moja ocena leci w dół dość mocno.
Ocena: 6/10
<Crowley> To był pierwszy film, jaki oglądałem w kinie z napisami. Byłem wtedy psychofanem obydwu powieści i pamiętam, jak mocno zawiodłem się w czasie seansu. Nie dlatego, że to zły film, ale z powodu wielkich zmian, jakie wprowadzili twórcy scenariusza. Książka jest równie dobra, a może nawet lepsza od pierwszej, ale jest w niej mniej sensacyjnej akcji, za to bardziej czuć atmosferę wyprawy w nieznane. To całe laboratorium na kołach jest tam opisane niemalże jak statek kosmiczny. Niestety Spielberg i Koepp postanowili zrobić film po swojemu i praktycznie wszystkie ich pomysły zdecydowanie pogorszyły efekt końcowy. Finał w Ameryce to ich wymysł, tak samo czarnoskóra córka Malcolma, czy ekipa polująca na dinozaury dla sportu. W książce Malcolm z ekipą udali się na wyspę w poszukiwaniu zaginionego człowieka. O wyprawie dowiedziała się konkurencyjna firma (ta sama, która zwerbowała Nedry’ego w pierwszej części, o ile dobrze pamiętam) i postanowiła wysłać na Isla Sorna swoich ludzi, aby ukradli materiał genetyczny dinozaurów. A potem wszystko idzie źle. Ta historia miała sens i była budowana w odpowiedni sposób. Spielberg uznał, że większość materiału jest zbyt nudna i zrobił to, co zrobił. Wyszło przeciętnie, chociaż wizualnie „Zaginiony świat” nadal wygląda fantastycznie. Dałbym oczko mniej iż Kuba.
Park Jurajski 3 (2001)
Pójdę pod prąd. To jest dla mnie najlepsza część tej serii. Nie żartuję. Do pierwszej mam sentyment, druga ma momenty, ale fatalną końcówkę. A trzecia, choć nie robiona przez Spielberga, to film rewelacyjny. Fantastyczna przygoda w dżungli pełnej dinozaurów. Zwłaszcza scena we mgle z pterodaktylami i późniejsze sceny na łodzi są bardzo dobre wizualnie i pełne emocji.
Ta część ma dobry, przemyślany scenariusz. Dwoje przeciętniaków wyrusza na poszukiwanie syna. Zatrudniają ekipę i udają się na misję. Są jakby wyjęci z kompletnie innej produkcji, nieporadni i naiwni, nie mają w sobie niczego z bohaterów, plus niemal zerową charyzmę. Są jak Janusz i Grażyna, totalnie nijacy i może dlatego tak dobrze ogląda się ich w sytuacjach, w których w życiu nie myśleli, że się znajdą. Widz zwyczajnie jest w stanie im kibicować, bo są swojscy, a dla ratowania syna są gotowi do największych poświęceń.
Dodatkowo świetnie wykorzystano tutaj zarówno Sama Neila jak i Laurę Dern. Ten pierwszy nie jest tu tylko po to, żeby przyciągnąć starszych widzów (a niestety taki zabieg jeszcze w tej serii wystąpi). Aktor mocno angażuje się w ten film i to widać. Jego postać jest złożona i ciekawa. Ta druga jest ciekawym łącznikiem między pierwszą i trzecią częścią, roztropną przyjaciółką na którą dr Alan Grant (Sam Neil) zawsze może liczyć.
Jest jeszcze wątek ludzkiej zachłanności związany z jajami raptorów. Ani chwili nudy, dinozaurów wszędzie pełno i o to właśnie chodzi, takiej historii w „Parku Jurajskim” potrzebowałem. Godne zwieńczenie trylogii.
Ocena: 9/10
<Crowley> Muszę jeszcze raz obejrzeć tę część, bo już któryś raz spotykam się z podobną do powyższej opinią. Ja niestety do dziś pamiętam rozczarowanie po obejrzeniu „Parku Jurajskiego 3”. Bo to tak naprawdę zbiór wszystkich niewykorzystanych wątków z książek. Są pteranodony, jest ratowanie zaginionego człowieka na wyspie, jest wykradanie jaj z gniazda. Czułem, jakby oglądał sesję z odrzutami. Było za to efekciarsko, chociaż wcale nie aż tak efektownie, jak u Spielberga. Być może gdybym obejrzał to teraz, spojrzałbym na to z dystansem i inaczej. Na Filmwebie kiedyś wystawiłem 4/10, ale może to faktycznie nieuczciwa ocena? Nie wiedziałem wtedy jeszcze serii „Jurassic World”…
Jurassic World (2015)
Nowe otwarcie. Ma być lepiej, ładniej, więcej i groźniej. Oj, jakie to jest wtórne i jak bardzo sztuczne. Niby postęp i w ogóle, a wizualnie oryginalna jedynka dowozi bardziej niż to tutaj. Kiedyś zwyczajnie wiedziano, jak opowiedzieć historię, a teraz każdy jeden scenarzysta myśli sobie, że jest wielkim geniuszem z kapitalnymi pomysłami. Dla duetu Connolly-Trevorrow jest to pierwszy wielki projekt i to widać od samego początku. Bo tam gdzie trzeba skopiować pomysł od Spielberga, jest dobrze, ale każda własna inicjatywa to co najmniej średnio trafione decyzje.
Jednak po kolei. Czy podoba wam się zamiana doktorów paleontologii na byłego marines? Bo mi nie podoba się wcale. Czy podoba wam się oswajanie przez ludzi velociraptorów? Mnie nie. A już pomysł, żeby te dinozaury pracowały dla armii… spuśćmy na ten pomysł zasłonę milczenia? Na pewno wiem jedno: Chris Pratt to nie czempion, którego bym wybrał. Z mimo wszystko dość subtelnej historii o dinozaurach dostajemy prostackiego akcyjniaka z prawdziwego zdarzenia i wcale mi ten kierunek nie odpowiada.
Jakie to wszystko jest głupie. Z idei „naturalnego” wprowadzenia dinozaurów, zrobiono tanią błyszczącą rozrywkę. W sumie to pokazali, czym te filmy mają być – odcinaniem kuponów od sławy poprzedniej trylogii, pretekstem do sprzedawania dzieciom upominków. Nie ma tu żadnej głębi, żadnej potrzeby artystycznej. Komercjalizacja dinozaurów, w którą żaden z twórców nie włożył choćby kawałka serca. Naprawdę bardzo przykro się to ogląda.
Na koniec mamy wejście „dobrego” tyranozaura, który nie wiedzieć czemu zaczyna walczyć z nowym super stworem. Ano tak, bo przecież podobna scena była w pierwszej części. Ten film to festiwal żenady i kiczu. Naprawdę nie przystoi zrobić cczegoś tak miernego i popsuć tym wspaniałą serię. Jeśli chcecie zobaczyć dobry film o dinozaurach, to odpalcie sobie starą trylogię. Pierwszy film ma ponad trzydzieści lat i zestarzał się naprawdę bardzo dobrze, dodatkowo bijąc na głowę ten tutaj, który miał być powiewem świeżości. Zupełnie nową jakością.
Ocena: 3/10
<Crowley> Co prawda nie będę tak ostry w ocenie jak przedmówca, ale kompletnie nie rozumiem, jak ten film mógł zarobić tyle, ile zarobił. Wydawało się, że moda na dinozaury bezpowrotnie przeminęła, a tu nagle wchodzi Collin Trevorrow i to razem z drzwiami. Doprawdy zadziwiające. „Jurassic World” w zasadzie zapoczątkował złote czasy dla wytwórni filmowych, zakończone covidową hekatombą. To mniej więcej od niego zaczęła się moda na efekciarskie głupkowate letnie akcyjniaki, które co roku przynosiły przychody powyżej miliarda dolarów. Niestety było to spowodowane jakąś pomrocznością widowni, a nie jakością tych dzieł. Ta część to idealnie nijaka wydmuszka, próbująca (z sukcesem) wyciągnąć forsę od widowni pamiętającej stare dobre czasy. Po kolei odhacza różne punkty z poprzednich filmów, dokładając do tego mnóstwo niepotrzebnych głupot i przeciętnej jakości efektów komputerowych. Wszystko jest jasne i kolorowe, przez co płaskie i plastikowe. Animowane dinki nie robią zupełnie żadnego wrażenia, a już dokładanie im jakichś ludzkich cech to istna groteska. Tym niemniej to i tak zdecydowanie najlepszy film z drugiej trylogii. I chociaż na tle filmów Spielberga wypada blado, to nie jest aż taki najgorszy. Zawsze łatwiej napisać jakąś pierwszą część z nowymi bohaterami, niż późniejszą kontynuację ich przygód, gdzie nie ma już czasu na zawiązywanie akcji i trzeba gonić z kolejnymi głupotkami. „Jurassic World” ma przynajmniej poprawną strukturę i spójną, choć całkowicie wtórną fabułę. Pokazanie funkcjonującego parku też ma jakiś tam urok. W kolejnych częściach takich rzeczy nie uświadczymy. Dla mnie 4/10.
Jurassic World: Upadłe Królestwo (2018)
Myślałem, że gorzej już być nie może, a jednak się myliłem. Ostatnie Pokolenie walczy o uratowanie dinozaurów, chcą by uznać je za gatunek zagrożony wyginięciem. Niestety to nie żart.
Znów jest Jeff Goldblum, który stał się nagle specjalistą od dinozaurów, a jego przemowa przed jakąś wysoką amerykańską radą jest zwyczajnie słaba. Miała wyjść mocna, ale nie wyszła. To jednak nie koniec bazowania na nostalgii widza. Mamy bowiem skondensowaną wersję drugiej części Parku Jurajskiego. Szybkie polowanie, a właściwie odławianie dinozaurów i pakowanie ich na łódź. I znów dostajemy kalkę sceny z tyranozaurem, który pojawia się znikąd i ratuje naszych bohaterów.
Jakaż fatalna jest ta scena z Diplodokiem stojącym na molo, tą przygnębiającą muzyką i łzami w oczach poszczególnych postaci. Zamiast wzruszenia wyszła groteska. Jednak tutaj głupoty dopiero się zaczynają. Nie wiem, jak ktoś, kto jest fanem dinozaurów i oryginalnej trylogii, mógłby powiedzieć, że ta część mu się podoba.
Wiecie co się dzieje kiedy już bohaterowie opuszczają wyspę? Jeśli nie, to uważajcie, bo scenarzyści odpinają wrotki i nie ma już granic, których nie mogliby przekroczyć. Transfuzja krwi od jednego dinozaura do drugiego? Proszę bardzo. Mało tego, dawcą krwi jest tyranozaur a odbiorcą raptor. A zgodność grupy i te sprawy? A kogo to obchodzi? Dinozaur to dinozaur. I skąd w ogóle wiedz,ą gdzie u tyranozaura znajdują się żyły? Kogo to obchodzi? Odwal się koleś i daj nam pisać naszą głupiutką historię.
Dołóżmy do tego jeszcze historię ze sklonowanym dzieckiem, które będzie bardzo ważne dla całego uniwersum, a którego historia jest karykaturalna i będziemy kończyć. Będziemy? Żadne takie, jeszcze musimy zrobić aukcje dla największych szumowin z całego świata (głównie ruskich i arabów), którzy będą mogli kupić sobie dinozaura jako żywą broń. Jakie to jest mega głupie. 120 minut żenującego widowiska, a to nawet nie jest najsłabsza część.
Ocena: 2/10
<Crowley> Wypada jedynie się zgodzić w prawie każdej kwestii. Ten film to totalny bałagan bez składu i ładu. głupota goni głupotę, ale przede wszystkim tam nie ma żadnego napięcia. Te wszystkie wygibasy są kompletnie wyprane z emocji, ogląda się to jak kiepską grę komputerową. Niby technologia poszła do przodu w takim stopniu, że można pokazać dosłownie wszystko, a przez dwie godziny nie ma nawet sekundy takiej jak na przykład przy pierwszym wejściu tyranozaura w „jedynce”. To samo można powiedzieć o muzyce – była jakaś? Bo oryginalny motyw Williamsa zanucę nawet obudzony w środku nocy. Nie zgodzę się jedynie, że ostatnia część jest jeszcze słabsza. Ale o tym za chwilę. Tymczasem tej części przyznaję 2/10.
Jurassic World: Dominion (2022)
Odsyłam do recenzji Sithfroga. Ta część to jeden z większych kupsztyli jakie widziałem. Choć, o dziwo, po pierwszym obejrzeniu byłem umiarkowanym krytykiem, o czym świadczy mój komentarz pod tekstem Sitfroga. Zestarzał się okrutnie źle, bo oglądając ten film po raz drugi czułem, jak krwawią mi oczy. Na szczęście chyba jednak nie dostałem wcześniej ataku pomroczności jasnej, skoro napisałem mimo wszystko: „Film jest słaby, z tym trzeba się zgodzić. Absolutnie nie wyszedł zabieg ze starą gwardią (nie wiem czy ktoś wierzył, że to się uda), to znaczy nie wyszedł na ekranie, bo zgromadził w kinach całkiem pokaźne stadko fanów (tu było 100 %, że się uda). Ciągnięty przez trzy części wątek raptorów i wymyślony w drugiej ze sklonowanym dzieckiem, są beznadziejne. A to z szarańczą to był jakiś odpał i ten arcywróg tego filmu taki mało rozgarnięty, mało przewidujący i mało w ogóle jakiś”.
Abstrahując więc od moich wcześniejszych wrażeń (wciąż nie wiem co mną wtedy kierowało). Ten film jest obiektywnie beznadziejny. Nie da się tego oglądać. Chociaż rzeczywiście jest do bólu odmóżdżający i wypełniony (co prawda głupią, ale jednak) akcją. Jest też tyranozaur, który rzecz jasna w ostatniej chwili przychodzi na ratunek bohaterom (swoją droga, czy gdzieś już była taka scena? A, no tak, w praktycznie każdym filmie z tej serii).
Kajam się, biję się w pierś. Przy pierwszym oglądaniu nastąpiła jakaś niesamowita koniunkcja. Przenikanie się światów, zaburzające percepcje i łagodzące wszelkie niedoskonałości scenariuszowe tego dzieła. Nie mam nic na swoją obronę, poza tym, że teraz, pisząc ten tekst, wreszcie przejrzałem na oczy. To jest film ze wszech miar beznadziejny. Niby dostrzegałem to wtedy, wytykając szereg głupot, ale zwyczajnie dałem się oszukać. Drugi raz tego błędu nie popełnię. Jako samodzielny film oderwany od franczyzy być może zasłużyłby na nieco wyższą ocenę, ale jako część Serii Jurajskiej jest aberracją, dodatkowo z małą liczbą dinozaurów.
Ocena: 1/10
<Crowley> Ponownie stanę w dziwnej roli, bo mimo wszystko stawiam „Dominion” gdzieś między „Jurassic World” a „Upadłym królestwem”. Może po prostu stara obsada trochę ratuje ten film od totalnej katastrofy? No bo scenariuszowo jest groch z kapustą i trzy filmy w jednym. Do tego wszystkie trzy słabe. Miałem wrażenie, że wszyscy na ekranie mieli już serdecznie dosyć występów przed kamerą i czekali tylko na moment, kiedy dotrze do nich przelew z wypłatą. Problem z tymi nowymi częściami jest taki, że dinozaury można byłoby w nich zastąpić dowolnymi innymi komputerowymi stworkami, i nikt nie zauważyłby różnicy. Wydarzenia na ekranie nie mają znaczenia, jest bieganina, bohaterowie bez charyzmy i efekty specjalne, które nie wyróżniają się niczym szczególnym. Równie dobrze mógłby to być film o inwazji kosmitów. Tym niemniej, jak już wspomniałem, uważam, że to film odrobinę lepszy od poprzedniego, więc wystawiam 3/10
Seria Jurajska
-
Park Jurajski (1993) - 9/10
9/10
-
Zaginiony Świat: Park Jurajski (1997) - 6/10
6/10
-
Park Jurajski 3 (2001) - 9/10
9/10
-
Jurassic World (2015) - 3/10
3/10
-
Jurassic World: Upadłe Królestwo (2018) - 2/10
2/10
-
Jurassic World: Dominion (2022) - 1/10
1/10
Ech, podobnie jak w przypadku HP i tym razem wiek pozbawił mnie radości udziału w kolejnej filmowej „manii”. 🙂 Moja dinomania miała bowiem miejsce na przełomie lat 70 i 80 i siłą rzeczy musiała ograniczyć się do książek i znaczków pocztowych. Swoją drogą to dowodzi, że chyba każdy młody chłopiec przeżywa w swoim życiu okres fascynacji dinozaurami. No, może wyłączywszy jakichś skrajnych prymitywów.
Ale mimo braku osobistego podejścia lubię te filmy i zawsze chętnie oglądam, gdy lecą w telewizji. Ma się rozumieć pierwszą trylogię. Druga to szambo i można ją postawić w jednym rzędzie z tymi wszystkimi zasranymi marvelami, megami i godzillami. :/ Druga część może faktycznie ciut słabsza, a może po prostu wolę Téę Leoni niż Julianne Moore? Właściwie to na pewno. 😉
Nie tylko chłopcy mają fazę na dinozaury ;P Ja za młodu byłam tym tematem strasznie zafascynowana. Chyba nawet bardziej niż mój brat.
Za dziewczynki się nie wypowiadam, ale całkiem możliwe. 🙂
Jurassic Park II 6/10
Jurassic Park III 9/10
No i wróciliśmy do domu. Szkoda, że nie można tego od zobaczyć. Wiesz Kuba, że takimi opiniami oslabiasz renomę tej strony? Dajesz wieczne paliwo wszystkim hejterom do nabijania się z recenzji na FSGK. Nawet nie będę zaczynał tego ogromnego komentarza, który mam teraz w głowie. Na temat prostych rzeczy, takich jak warsztat twórców, jakość techniczna, scenariusz, poziom odgrzewania kotleta. Napiszę tylko, że zepsules mi humor na te parę minut spokojnej niedzieli. I za to łapka w dół.
Nie wiem. Wyjaśniłem dlaczego obniżam ocenę drugiej części. Zrobienie z tyranozaura godzilli plus mało nowych rzeczy w porównaniu z jedynką. I dlaczego trzecia część jest według mnie o wiele lepsza, bardziej angażująca. Nie wiem, w którym miejscu trójka odgrzewa jakiegoś kotleta, dla mnie jest tym czego zabrakło w dwójce przygodą w dżungli pełnej dinozaurów, dodatkowo nie wiem gdzie widzisz tam jakieś techniczne braki? Mam wrażenie, że bardzo często sugerujesz się tymi liczbami, jakbyś zwrócił uwagę też na literki to zobaczyłbyś, że Crowley 2 część ocenił jeszcze niżej. On miał swoje powody ja swoje. Ty masz swoje, może czas pogodzić się z myślą, że są inne opinie niż twoja.
A zdania o paliwie dla hejterów, którzy nabijają się z recenzji to już w ogóle nie rozumiem. Dla hejterów paliwem jest każda recenzja bo hejter nie ma nigdy nic konstruktywnego do przekazania dlatego jest hejterem a nie krytykiem.
Chyba nigdy nie oglądałem Trójki…
Też właśnie zdałam sobie z tego sprawę. Ale tak samo odpuściłam Jurassic World i nigdy nie przyszło mi do głowy żeby nadrobić te filmy.
Jeżeli lubisz pierwszą serię to powinieneś. Trochę to wszystko już opatrzone, ale trzyma klimat. Te nowe się nie umywają. No i ta Téa Leoni… 😉
Pamięta ktoś ten suchar KOC o parku pana Jurasika?
Pamiętam przez mgłę. Teraz będę przez ciebie szukał tego odcinka.
Przepraszam!:D
Oglądanie KOCa to będzie przyjemność. Uwielbiam, ale trochę się obawiam, czy mi woda w rurach nie wyschnie.
Ten motyw z szarańczą to chyba jedno z największych WTF w historii kina – mamy samograja w postaci dinozaurów i wymyślamy takie kuriozum!