Andrzej Sapkowski przedstawia? Marketing według SuperNovej
W 2016 roku, z okazji 30-lecia ukazania się magazynie „Fantastyka” opowiadania „Wiedźmin”, wydawnictwo SuperNova wraz z redaktorem naczelnym „NF” ogłosili konkurs na najlepsze opowiadanie ze świata wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego. Wspaniała wiadomość dla wszystkich fanów tego uniwersum. Sam także wysłałem swoją pracę (i choć sam pomysł moim zdaniem się bronił, to wykonanie rzeczywiście pozostawiało wiele do życzenia; to opowiadanie było zwyczajnie niedopracowane), ale mniejsza o mój udział. Bo po konkursie okazało się, że SuperNova ma dla fanów niespodziankę. Antologię z konkursowymi pracami. Pracami, które zaakceptował sam mistrz Andrzej Sapkowski.
No więc już w roku 2017 antologia opowiadań pod tytułem „Szpony i Kły” znalazła się na sklepowych półkach. Tyle tylko, że ktoś, kto w życiu o tym konkursie nie słyszał, albo nie wiedział o planach wydawnictwa, mógł mieć błędne wrażenie, że autorem książki jest sam Sapkowski. Na okładce bowiem widnieje tylko jego nazwisko, nie ma żadnego z autorów, nie ma też napisane, że to zbiór opowiadań. Jest tylko ANDRZEJ SAPKOWSKI poniżej mniejszymi literami PRZEDSTAWIA jeszcze niżej SZPONY I KŁY oraz napis WIEDŹMIN. Nabijanie czytelników w butelkę, splunięcie w twarz autorom antologii, skok na kasę – nazwijcie to jak chcecie. Dla mnie jest to co najmniej niesmaczne i gburowate. To nigdy nie powinno było się wydarzyć.
Kończąc ten przydługi wstęp, dodam, że przeczytałem wszystkie opowiadania z antologii zaraz po jej premierze, a teraz odświeżyłem je sobie po raz drugi i chcę się z wami podzielić moimi spostrzeżeniami.
Uwaga, tekst zawiera spojlery z antologii opowiadań wiedźmińskich „Szpony i Kły”.
Kres cudów – Piotr Jedliński
To opowiadanie wygrało konkurs. Moim zdaniem zupełnie niezasłużenie. Są trzy opowiadania bardziej wciągające. Może nie oddają one tak dobrze ducha wiedźmińskiego świata, ale nie są aż tak bezpłciowe, jak te tutaj. Oczywiście mamy w tym opowiadaniu hołd złożony mistrzowi i to niejeden, choć moim zdaniem używanie tytułów kolejnych opowiadań Sapkowskiego jest nachalne i mało subtelne. Dodatkowo historia wlecze się niemiłosiernie, ostateczne rozwiązanie jest mało satysfakcjonujące, a kilka postaci jest zwyczajnie karykaturalnych. Ot choćby trzej bracia ścigający Jaskra, którzy wlezą za nim nawet do legowiska potwora, to samo dotyczy Ptasznika.
Zabawa z „Pół wieku poezji” to niepotrzebny zapychacz i fatalna zagrywka w krótkiej formie, jaką jest opowiadanie. Nawet Sapkowski, posiadający niepomiernie większe doświadczenie pisarskie, w opowiadaniach starał się nie bawić formą i treścią, tam wszystko było raczej liniowe. Samo zakończenie w argumentacji jury ma być słodko-gorzkie. Nie kupuję tego w żadnym calu. Raróg się pojawia i znika, a trzej bracia uciekają przed Jaskrem, bo widzą wpięte w jego kapelusz ptasie pióro.
To opowiadanie srogo mnie rozczarowało. U autora widać talent do opisów, do tworzenia świata, nawet do budowania napięcia, ale chyba nie do końca wychodzi mu kończenie historii i dawanie czytelnikowi prawdziwego, wielokrotnie obiecywanego wcześniej mięsa.
Ocena 5/10
Krew na śniegu. Apokryf Koral. – Beatrycze Nowicka
Po pierwsze ktoś tu chyba nie czytał „Sezonu Burz” i wyszedł taki kwiatek, że Koral wcześniej nie znała Geralta, a po wydarzeniach z opowiadania nigdy więcej go już nie spotkała. No, ale o czym jest samo opowiadanie? O wyprawie do wąwozu i wiedźmie „karmiącej kamień”, która ma do zaoferowania wielką moc. Czyta się średnio, nie jest to wciągająca historia, nie ma w niej mocy. Najwięcej klimatu jest w krótkich akapitach, kiedy Koral stoi tuż przed bitwą o Wzgórza Sodden, tutaj wszystko jest w porządku. Nawet potem chwila dworskich intryg, ale znów taki tam sobie poboczny queścik bez większego znaczenia. Nawet Geralt wydaje się być znudzony opowieścią, w którą autorka go wrzuciła. Innymi słowy, są momenty, ale jest ich zdecydowanie za mało. No i nie lubię takich błędów, jak ten z nieznajomością Koral, bo to pokazuje braki w wiedzy o świecie Wiedźmina.
Ocena 5/10
Ironia Losu – Sobiesław Kolanowski
Jak bardzo niewiedźmińskie jest to opowiadanie! To znaczy w powieści taki rozdział, nawet mocno rozbudowany, by przeszedł, ale opowiadanie jest skupione tylko wokół jednego dialogu i chłopaka, który czeka na efekt tej rozmowy. Sam tytuł i jego podkreślanie w trakcie opowiadania mało trafiony. Dodatkowo humor, który ma być niby-andrzejowy. Kiedy Latawica wspominała o samochędożeniu, byłem bliski wyrzucenia książki przez okno, no po prostu tak się nie godzi.
Na szczęście na drugim biegunie jest historia, opowiedziana przez Latawicę, o przedstawicielce swojego ludu, zakochanej w człowieku. I to już jest bardzo andrzejowe, ale to nie wystarcza. Dodatkowo wkradła się w tekst zupełnie niepotrzebna niewielka zabawa chronologią. Nie wiem, po co – wszak wszystko szło liniowo – aż tu nagle ten fragment. Nie podoba mi się ta historia, jej kameralność i to, że nic praktycznie nie jest pokazane, a wszystko opowiedziane. Bardzo statyczne opowiadanie, dodatkowo zakończone fatalnym akcentem w postaci pojawienia się Yennefer. Po co autor wsadził tu jeszcze czarodziejkę, skoro zaraz potem są napisy końcowe? Nie kupuję tej Ironii Losu.
Ocena 4/10
Co dwie głowy… – Nadia Gasik
Tu czuć klimat uniwersum. Dodatkowo dostajemy dwie postaci, między którymi niesamowicie iskrzy. Chemia łącząca Triss Merigold i wiedźmina Lamberta jest nieprawdopodobna. I w zasadzie to wszystko, co można powiedzieć o tym opowiadaniu. Jest do bólu poprawne, niczym nie zaskakuje, ale tez niczym nie rozczarowuje. Po prostu jest. Wygląda to tak, jakby napisała je szkolna prymuska, wszystkie elementy skrupulatnie odhaczane. No, może można się odrobinkę przyczepić do miejscami mocno wymuszonego humoru. Rekompensatą są dobre dialogi.
Jest dobrze, ale nie widać pasji, nie widać chęci wybicia się ponad tradycyjne wiedźmińskie zadanie. W każdym razie to opowiadanie nie jest żadną specjalną wartością dodaną do uniwersum, ale da się to przeczytać bez przewracania oczami.
Ocena 6/10
Skala Powinności – Katarzyna Gielicz
I to jest wreszcie takie opowiadanie, na jakie czekałem. Aczkolwiek ci, co znają historię z Sagi, wiedzą, jak to opowiadanie musi się skończyć. To historia Coena i Narsi o neutralności, a w zasadzie o tym, by tym neutralnym nie być. To historia o miłości i o utracie. Wreszcie to historia, która trzyma człowieka za gardło (zwłaszcza w końcówce). Bardzo dobrze i dokładnie budowane są tutaj postaci dwójki zakochanych. Jest motyw honoru i naiwności, jest też wątek ludzkiej niewdzięczności. Solidne opowiadanie, które bardzo dobrze się czyta.
Ocena 8/10
Bez wzajemności – Barbara Szeląg
Było dobre opowiadanie, to teraz nasza górska kolejka musi zahaczyć o sam dół. Och, jakże to opowiadanie jest słabe. To po prostu na nowo opowiedziane „Trochę Poświęcenia”. Na nowo, tyle że o wiele, wiele gorzej. Nawiązania są tak nachalne, że aż niestrawne. Tak jak u Sapka mamy Cidaris (to znaczy tam było lenno Cidaris, tutaj jest Cidaris bezpośrednio), tak jak u Sapka mamy trubadurkę o nazwisku Daven, tylko tam była Essi, tutaj jest Ellen. No i jest jeszcze trochę innych nawiązań. Nawet gdzieś w tekście, ktoś rzuca, że przydałoby się „trochę poświęcenia”. Mamy też fatalny wątek miłosny, który kwitują słowa napisane w tytule. To opowiadanie jest nużące, bardzo mało odkrywcze, wręcz bardzo mocno wtórne. Nowa, gorsza wersja znanego opowiadania. Po co? Komu to potrzebne?
Ocena: 3/10
Lekcja samotności – Przemysław Gul
Znów lecimy w górę z poziomem. Otwieramy opowiadanie szkatułkowe wysokiej próby. Bardzo ciekawe postaci. Od pierwszej chwili wsiąkłem w tę historię, nie mogłem się od niej oderwać. Co prawda trochę mnie irytowało wprowadzenie nowej sztuki magii opartej na „sigilach”, ale to naprawdę szczegół. Może jest tu delikatnie zbyt wiele nachalnych nawiązań do głównej serii, jak chociażby tekst głównej bohaterki do Vilgefortza, ale aż tak to nie boli. Za to na wielką pochwałę zasługuje zakończenie, które… po prostu jest zaskakujące, nie ma co. Piękna lekcja dla młodej adeptki oraz doskonała rola dojrzałej mentorki pokiereszowanej przez życie. Opowiadanie naprawdę warte polecenia.
Ocena: 8/10
Nie będzie śladu – Tomasz Zliczewski
Najmniej wiedźmińskie z opowiadań w tej antologii. Właściwie to mogłoby nie mieć z tym uniwersum nic wspólnego, gdyby na sam koniec autor nie wprowadził Eskela. Nie wiem w zasadzie, co o tym opowiadaniu napisać. Jest mocno nijakie. Skonstruowane jak króciutki kryminał, ale nie broni się ani tajemnicą, ani jej rozwiązaniem, ani powolnym dochodzeniem do prawdy. W zasadzie nie spodobało mi się w tym opowiadaniu nic i nie zapamiętam go na długo. Przy drugim czytaniu zdałem sobie sprawę, że po pierwszym razie nic z tego nie zostało mi w głowie. Niestety wiedźmiński kryminał w stylu „kto zabija ludzi w lesie” nie jest dobrą pozycją.
Ocena: 4/10
Dziewczyna, która nigdy nie płakała – Andrzej W. Sawicki
Główną bohaterką jest Toruviel, elfka ranna podczas potyczki z ludźmi. Trafia na wóz innych ludzi, którzy musieli uciekać ze swojej rodzimej wioski. To opowiadanie to jedna wielka ściana tekstu, z której niewiele wynika. Tutaj prawie nic nie wskazuje na to, że mamy do czynienia ze światem Wiedźmina. Oczywiście są nazwy rzucane mimochodem, jest narastająca niechęć ludzi do elfki i zrezygnowanie tej drugiej. Ostatecznie jest też starcie z „demonem”, a tak naprawdę to z elfim czarodziejem trzeciej klasy z innego wymiaru. Jest też bohaterski myśliwy, który nieprzyjaciół pokonuje z dziecinną łatwością i wreszcie kwestia tego, że głównej bohaterce ręka gnije nie od tego, że rana jest zakażona, tylko dlatego, że gryzie ją sumienie (czy coś w ten deseń). Mocno średnie opowiadanie, gdzie w zasadzie nie ma komu kibicować i z kim się utożsamiać. Taka sobie historyjka.
Ocena: 4/10
Ballada o Kwiatuszku – Michał Smyk
365 dni w świecie Wiedźmina. Kto wpadł na pomysł, że to coś zasługuje na miejsce w Antologii? No dobra, jest odrobinę zaskakujące i nieoczywiste, ale bez przesady. To jest tak bardzo złe, tak bardzo głupie, tak bardzo dziwaczne. Tekst o mieczu dwuręcznym (nawiązujący do wielkości penisa), czy o krzyżowaniu szpad (w kontekście gejowskich zabaw) oraz wiele, wiele innych, które już zdążyłem wyrzucić z pamięci. Dodatkowo jest jeszcze głupia śmierć Jaskra (chłop potknął się o swoje własne spodnie) i nawiązanie do Korwina lub innego Konfederaty (tekst, że każda kobieta zawsze jest podczas stosunku po trosze gwałcona). Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie jest opowiadanie ani zabawne, ani godne jakiekolwiek uwagi. I jeszcze to słabiutkie nawiązanie do świata gier przez wspomnienie detektywa Raymonda Maarloeve. Nie sądziłem, że można upaść tak nisko.
Ocena: 2/10
Szpony i kły – Jacek Wróbel
Opowiadanie, któremu tytuł zawdzięcza cała antologia. I jest to niestety jeden z gorszych tekstów, które znajdziecie w tej książce. Historia Strzygi opowiedziana z jej perspektywy. Wielki krwiożerczy potwór, który nie wiedzieć czemu brata się ze szczurami. Pomysł słaby, wykonanie podobne. Po pierwsze na pewno przemawia do mnie awersja do narracji pierwszoosobowej, po drugie wolałbym jednak nie czytać przemyśleń gromady gryzoniów, no bo żadna to przyjemność. Zresztą nigdy wcześniej ani nigdy później zdanie szczurów na jakikolwiek temat nie miało najmniejszego znaczenia, po co więc opisywać historię z ich perspektywy? Poza tym jeszcze raz: gdzie szczury a gdzie strzyga? Z czym do ludzi proszę państwa? Kolejne opowiadanie, przy którym się męczyłem i ani przez chwilę nie odczułem, że powróciłem do świata wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego.
Ocena: 3/10
Szpony i kły (antologia opowiadań ze świata wiedźmina)
-
Kres cudów – Piotr Jedliński - 5/10
5/10
-
Krew na śniegu. Apokryf Koral. - Beatrycze Nowicka - 5/10
5/10
-
Ironia Losu – Sobiesław Kolanowski - 4/10
4/10
-
Co dwie głowy... - Nadia Gasik - 6/10
6/10
-
Skala Powinności - Katarzyna Gielicz - 8/10
8/10
-
Bez wzajemności - Barbara Szeląg - 3/10
3/10
-
Lekcja samotności – Przemysław Gul - 8/10
8/10
-
Nie będzie śladu – Tomasz Zliczewski - 4/10
4/10
-
Dziewczyna, która nigdy nie płakała - Andrzej W. Sawicki - 4/10
4/10
-
Ballada o Kwiatuszku – Michał Smyk - 2/10
2/10
-
Szpony i kły – Jacek Wróbel - 3/10
3/10
Taa, słyszałem o tym konkursie. Niestety dowiedziałem się za późno, a chętnie też bym zawalczył. No, chyba że regulamin dopuszczał tylko debiutantów, nie wiem. W każdym razie wkurzyłem się nieźle, gdy dotarło do mnie, że był taki konkurs. To mówi kolega, że wydali antologię? Trzeba będzie zapolować. Chyba właśnie mam z głowy świąteczny prezent dla syna. 🙂
Wichry zimy znowu opóźnione, to już na memy się nawet nie nadaje.
mi tylko historia coena sie podbała z tych opowiadan reszta do kosza
Z Coenem jest najlepsza, najbardziej przemyślana i wzbudzająca najwięcej emocji, ale Lekcja samotności ten jest naprawdę niezła. Jednak naprawdę nie bardzo jest się czym zachwycać i nie bardzo wiem z czego to wynika. Smutne jest też to jak wielki wpływ na postrzeganie przez ludzi tego uniwersum mają gry. Podejrzewam, że kilku autorów tych opowiadań naprawdę średnio kojarzy książki pana Andrzeja. To o Koral i ten nieszczęsny detektyw z Ballady o Kwiatuszku.
Dlaczego wszystkie te twoje recenzje, nawet jeśli słuszne, są takie płytkie i napisane tonem egzaltowanego i autystycznego nastolatka. To o szczurach np..jezu
Uważaj z takimi komemtarzami, bo się autor obraża.
Mnie to dziwi, że ten wpis ma już prawie 1k wyświetleń…
A jak to obrażenie się niby się objawia?
Ale serio, nie zgadzam się z wieloma poglądami wielu 'starazych’ autorów na tej stronie, ale nie mogę odmówić im zdolności intelektualnych do interpretowania dzieł kultury. Radziłbym Daelowi etc zastanowić się nad przyszłością serwisu, gdzie kontentu dostarcza osoba argumentująca tak: „Po pierwsze na pewno przemawia do mnie awersja do narracji pierwszoosobowej, po drugie wolałbym jednak nie czytać przemyśleń gromady gryzoniów, no bo żadna to przyjemność. Zresztą nigdy wcześniej ani nigdy później zdanie szczurów na jakikolwiek temat nie miało najmniejszego znaczenia, po co więc opisywać historię z ich perspektywy? Poza tym jeszcze raz: gdzie szczury a gdzie strzyga? Z czym do ludzi proszę państwa?”
Niezależnie od jakości opowiadania, które zapewne jest słabe, taka argumentacja to intelektualna kompromitacja, wiele pięter niżej niż typowy komentarz na filmwebie, a to już wyczyn. To coś więcej niż po prostu subiektywizm: to brak obycia, doświadczenia i zdolności wyjścia, za przeproszeniem, z własnej dupy – czyli dokładnie, egzaltowany i autystyczny nastolatek, któremu wydaje się, że zaorał. Wiem,co mówię, bo w liceum argumentowałem, że lotr się nie nadaje do oglądania bo Galadriela wygląda jak nasza szkapa i do dzisiaj mi głupio.
Z ostatniego opowiadania po tych kilku latach pamiętam jedno.
WIELOJAŹŃ
Co do reszty zgadzam się w większości, aczkolwiek pierwsze oceniam wyżej o ten 1 punkt za miły powrót do uniwersum. Mam nadzieję że nowa powieść imć Sapkowskiego będzie lepsza od Sezonu Burz, a przynajmniej nie będzie tak epatować wymuszoną elokwencją i łaciną natychmiast tłumaczoną.
„Jest tylko ANDRZEJ SAPKOWSKI poniżej mniejszymi literami PRZEDSTAWIA jeszcze niżej SZPONY I KŁY oraz napis WIEDŹMIN.”
O, to jak z serią „Życie w średniowiecznym mieście”, gdzie, przynajmniej w polskim wydaniu, u góry okładki było wielką czcionką:
GEORGE RR MARTIN
Nieco niżej i mniejszą:
Poleca
A dopiero na samym dole jeszcze mniejszą imiona i nazwiska autorów…
czyli przynajmniej nazwiska znalazły się na okładce, w tej antologii tego nie uświadczysz