Witajcie kinomani! Sezon urlopowo-wypoczynkowy trwa, więc ciężko było nam się zebrać do kolejnej sesji oglądania i komentowania zwiastunów, ale oto jest: Filmołaz VII. Dziś będzie komiksowo, ale zajrzymy też na tor wyścigowy i do antycznego Rzymu.
Hellboy: Wzgórza nawiedzonych (premiera 19 września 2024)
SithFrog: Hellboy nie ma łatwego życia. Ron Perlman w tej roli był jak Hugh Jackman jako Wolverine: idealny i niezapomniany. Nawet jeśli jakość samych filmów (szczególnie drugiej części) nie dowoziła. Potem była katastrofa z Davidem Harbourem w roli głównej (wyglądał i brzmiał świetnie, ale to jedyna zaleta tego okropnego “dzieła”). Teraz będziemy mieć film, który wygląda jak zrobiony za paczkę fajek fan-film na youtube. Na plus zaliczam mocno horrorowaty ton, ale to chyba jedyny pozytyw. Reszta wygląda bardzo, bardzo biednie.
Nie skreślam jednak na starcie. Czasem jak brakuje kasy na błyskotki i bajery, to ludzie skupiają się na postaciach i opowieści.
Crowley: Wygląda strasznie biednie, jakby ktoś chciał ten film zrobić tylko po to, żeby mu nie wygasły prawa do marki. Ale Mike Mingola figuruje jako autor scenariusza, co jest zarówno zastanawiające, jak i pokrzepiające. Z tego może wyjść albo niskobudżetowy kupsztyl, albo niskobudżetowa perełka w stylu „Dredda” z Karlem Urbanem. W jednym z wywiadów twórcy chwalili się, że niektóre sceny będą jak żywcem wyjęte z kart komiksu.
kuba: Czasami jak nie ma pieniędzy na film, to z niezrozumiałych powodów staje się on dziełem rewolucyjnym. Potrzeba matką wynalazków, czy jakoś tak. Chyba jednak nie tym razem. Chociaż „Hellboy” jako typowy horror z lasem, wiedźmami, dziwnymi krzykami w niezrozumiałych językach, okultyzmem i szatanem szepczącym do ucha widza brzmi całkiem ciekawie. Dla fanów „Egzorcystów” i innych tego typu rzeczy to może być coś. Oczywiście jeśli przestawią wajchę w swojej głowie na elementy z pogranicza fantasy. Mnie przeraził już sam zwiastun także za film podziękuję. Nie lubię się bać w kinie.
Razorblade: Chcę dobrego „Hellboy’a”! Ale czy to będzie ten… mocno wątpię niestety.
SithFrog: Dobry „Hellboy” już był, z Pearlmanem!
Pquelim: Nieprawda, nie było dobrego „Hellboya”.
Crowley: Poza wyjątkowo trafionym castingiem, pierwszy „Hellboy” nie był jakoś szczególnie dobry.
SithFrog: Zabierzcie mnie od nich…
Crowley: Ale za to przynajmniej tym razem tłumacz sobie pochlał, bo takiego polskiego tytułu na trzeźwo by nie wymyślił…
Gladiator 2 (polska premiera 15 listopada 2024)
Crowley: Jedyne o co jestem spokojny, to wizualia tego filmu. Scott nawet jak zrobi gniota, to ten gniot wygląda jak milion dolarów w gotówce. Natomiast co do warstwy fabularnej, nie uwierzę, że można zrobić sensowną kontynuację „Gladiatora”, dopóki tego nie zobaczę na własne oczy. To trochę jakby robić kontynuację „Titanica” albo „Matrixa”. Nie da się zrobić tego dobrze.
Pquelim: Przecież to będzie kompletna katastrofa. W box office na pewno. Wygląda na to, że Scott chce komuś (sobie) udowodnić, że potrafi jeszcze raz zrobić remake „Ben Hura” Williama Wylera. Problemy są dwa i oba fundamentalne: po pierwsze, zrobił to już w 2001 roku na poziomie porównywalnym do oryginału, a po drugie obecnie raczej nikt nie będzie chciał oglądać tego samego. Nikomu niepotrzebna powtórka z rozrywki, która nie ma prawa dorównać pierwszej części.
Crowley: Nie do końca rozumiem, o co w tym wszystkim w ogóle chodzi. Głównym bohaterem ma być Lucjusz, czyli syn Lucylli. Z jakiegoś powodu chłopak z cesarskiego rodu staje się gladiatorem. Matka go poznaje, a mimo to on nadal pozostaje w niewoli. Pedro Pascal gra generała, który raz odnosi triumf, a kiedy indziej walczy na arenie. Szykuje się też jakieś powstanie gladiatorów, a w tle wielkie bitwy, w tym morskie. Film ma trwać ok. 2,5 godziny, ale nie wiem, czy to wystarczy. Oby nie wyszedł kolejny „Napoleon”.
kuba: Trochę typowego Scotta, czyli jeśli na chwilę zapomnimy o scenariuszu, to mamy przed sobą świetny film. Historia w pierwszym „Gladiatorze” też nie jest perfekcyjna, a jednak film jest wybitny. Trailer zapowiada doskonałe widowisko, tylko że Napoleon też dużo obiecywał w zwiastunie, a potem wyszło jak wyszło. Po przeczytaniu zarysu fabuły byłem delikatnie mówiąc sceptyczny, ale trailer przywrócił nadzieję. Dobrzy aktorzy, piękne kostiumy, scenografia, zalane koloseum. Zapomnijmy na chwilę, że cała historia Lucjusza nie ma sensu. To może być film na miarę pierwszej części. Oby.
SithFrog: Będzie bardzo ciężko zrobić choć w połowie tak dobry film, jak oryginał. Scott ostatnio ma bardzo nierówne produkcje, ale coś w środku każe mi kibicować Ridleyowi, żeby się udało.
Crowley: Sam zwiastun jest dość dziwny. Razi, bije po uszach i zadziwia idiotycznie dobrana muzyka. Wizualnie niby jest ładnie, ale jednak to wszystko wydaje mi się jakieś przeładowane nadmierną ilością detali i “przeszkadzajek”. Ale ogólnie kostiumy, dekoracje i zdjęcia powinny robić robotę. Naprawdę nie wiem, co myśleć o tej zapowiedzi.
SithFrog: No muzyka przedziwnie dobrana i wręcz irytująca, ale to tylko do zwiastuna. Bawi mnie Denzel, który nie szczypie się w akcenty i brzmi tu tak samo, jak w American gangster. Będzie amerykański gangster w Rzymie. Wygląda – jak pisze imć Crowley – świetnie, ale nadal mam obawy, bo Prometeusz też wyglądał świetnie.
Crowley: Washington ewidentnie dobrze bawił się na planie. Oby tylko nie przeszarżował, bo faktycznie wygląda tu, jakby trząsł nejborhudem i handlował narkotykami.
Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat (premiera 14 lutego 2025)
Crowley: Jak na film, który pół roku przed premierą jest skazany na finansową katastrofę, wygląda to podejrzanie nieźle. MCU ostatnio szoruje po dnie i chociaż Deadpool rozbił bank, to wszystkie kolejne produkcje z tego uniwersum będą na cenzurowanym. Czy ciemnoskóry Kapitan Ameryka ma sens? Pewnie, że ma, chociaż lepszy byłby Bucky. Zapowiada się mocno politycznie, więc być może również kontrowersyjnie. Mam nadzieję, że bez propagandowej gadki w którąkolwiek stronę. Niepokoi na pewno Czerwony Hulk, bo Disney oszczędza na grafikach i wszystko generowane komputerowo wygląda u nich ostatnio koszmarnie.
kuba: Zaskakująco dobry zwiastun, ale mam kilka uwag. Po pierwsze, jak można całą historię oprzeć na nowym aktorze odgrywającym dobrze znaną w uniwersum rolę? Przecież można było dać jakieś wstawki z nowym generałem Rossem do poprzednich produkcji (nie ma żadnych nowych produkcji? Od czasu Falcon & The Winter Soldier wątek Kapitana Ameryki w MCU nie istniał?
Crowley: Może zrobią edycję specjalną poprzednich filmów i wkleją w nie Harrisona Forda, jak kiedyś Anakina do Powrotu Jedi?
kuba: Druga sprawa to fakt, że możemy dostać pierwszy w historii MCU film praktycznie pozbawiony nad-ludzi (nie wydaje mi się, żeby Czerwony Hulk był w tym filmie aż tak istotny). No i ostatnio jest jakaś moda na pokazywanie, czy nawet wprowadzanie w życie planów zamachów na prezydentów bądź kandydatów na prezydentów USA. Niezbyt to jak widać bezpieczne.
Crowley: Wygląda na to, że chociaż będzie to czwarta część przygód Kapitana, to ciężko będzie w niej znaleźć nawiązania do pozostałych filmów. Poza „Incredible Hulk”, o którym chyba nikt już nie pamięta, bo zaginął gdzieś między dwoma częściami „Iron Mana”. MCU było fajnie budowane cegiełka po cegiełce i nowe postacie pojawiały się w kolejnych filmach stopniowo, wprowadzane w bardzo sprawny sposób. Tu szykuje się najazd nuworyszy i przez to trudno będzie o sukces.
SithFrog: Jest mi dramatycznie wręcz wszystko jedno. Coś tam pamiętam z “Falcona i Winter Soldiera”, było lepiej niż się spodziewałem, ale od tamtej pory tak mi MCU zobojętniało, że nie wiem, co mogłoby zmienić moje nastawienie.
Pquelim: Podpisuje się pod powyższym stanowiskiem Redaktora Żabskiego. Kompletnie mnie to uniwersum przestało interesować.
F1 (premiera 27 czerwca 2025)
Crowley: Wcześniej ten film był znany pod roboczym tytułem: „Apex”. Z powodu strajku scenarzystów, kręcenie się opóźniło, nadszedł nowy sezon F1, zmieniły się bolidy, więc cały materiał z torów poszedł do kosza. A jest go dużo, bo ekipa kręciła w trakcie prawdziwych zawodów z udziałem prawdziwych (choć przerabianych) samochodów. Na zachętę dodam, że reżyseruje Joseph Kosinski, czyli pan od drugiego „Top Guna”, „Oblivionu” i „Tron: Legacy”. Wizualnie zapowiada się więc prawdziwa petarda.
kuba: Nie rozumiem fenomenu Formuły pierwszej. Chyba jedyny sport, którego niemal w całości nie akceptuję. Znam parę nazwisk z topu obecnego i przeszłego, czasem spojrzę na wyniki, ale jakbym miał oglądać cały wyścig, to chyba bym zwariował. Emocje jak na grzybach, zero zmian prowadzenia, praktycznie zero jakichkolwiek przetasowań. A skoro nie cierpię samego sportu, to i film, w którym na pierwszym planie ma być ryk(?) warczących(?) bolidów jakoś mnie odrzuca.
Razorblade: (bierze kamień i rzuca w kubę…) Podoba się mnie to! I Brad Pitt też się mnie podo… znaczy lubię go! I F1 też lubię! I Gunther jest w trailerze! Będę oglądać!
SithFrog: Zawsze z zainteresowaniem podchodzę do filmów o ściganiu. Co prawda Brad Pitt jest o prawie 2 dekady starszy od najstarszego kierowcy F1, ale co to dla Hollywood? Nie nastawiam się na arcydzieło (bo do „Rush” fabularnie i „Senna” dokumentalnie nic nie ma startu i pewnie tak już zostanie), ale obejrzę na pewno.
Agatha All Along (polska premiera 19 września 2024)
Crowley: W przyrodzie musi panować równowaga. Skoro Kapitan Ameryka wygląda przyzwoicie, to Disney musiał przygotować też jakąś kaszanę spod znaku MCU. Mamy więc zwiastuny serialu o pobocznej postaci z pobocznego serialu, o którym mało kto już pamięta. W dodatku zapowiada się powtórka z She-Hulk, czyli żenujący pokaz karykaturalnego girl-power, tylko zamiast lekkiej komedii, bardziej w klimatach mroczno-tajemniczych. Wygląda to wyjątkowo tandetnie i zapowiada się na kontynuację tradycji beznadziejnych seriali spod znaku Disney+.
kuba: Wandavision to najlepszy serial, jaki powstał w ramach MCU. Mógł być nawet jedną z najlepszych rzeczy w uniwersum w ogóle, ale okrutnie zmarnowano potężny potencjał. Agatha była w tym serialu świetna jako postać komediowa. Kathryn Hanh zagrała wybitne postać wścibskiej sąsiadki, ale żeby robić z tego osobny serial, i to jeszcze wyglądający tak tragicznie i nie mający nic wspólnego z uniwersum? Nic tu się nie klei. Ani klimat, ani kolorystyka, ani historia, czyli powód, dla którego ten serial powstał. Mamy jakieś niepotrzebne nawiązania do WandaVision, o którym mimo wszystko twórcy powinni zapomnieć, ze względu na dwa ostatnie epizody. Echo 2.0, ten serial nie powinien nikogo obchodzić. Zdziwię się, jak gdzieś w internecie znajdę opinię na temat tego serialu po jego emisji. Raczej zapanuje cisza, jak w przypadku produktu serialo-podobnego i odprysku od Hawakaye, czyli Echo właśnie. Poza tym styl mówienia i aktorstwo Aubrey Plazy jest na dłuższą metę cholernie irytujące.
Crowley: Serial albo zginie zapomniany jeszcze przez emisją ostatniego odcinka, albo będzie przynętą rzuconą dla tropicieli woke’owych teorii. Ale myślę, że za mało w nim interesujących elementów i nawiązań, żeby komuś chciało się to wyłuskiwać spomiędzy ględzenia starych bab. Możesz mieć rację, że mało kto w ogóle go zauważy.
SithFrog: Napisałem wcześniej, więc tylko powtórzę: zupełnie mi wszystko jedno. Różnica jest taka, że zwiastun nowego Kapitana wygląda tak, że ani mnie ziębi, ani grzeje. Zwiastun Agathy natomiast sprawia, że wolałbym przez tydzień sadzić marchew bez wody, w upale, gołymi rękoma, niż tracić czas na oglądanie tego serialu.
Zaskoczyliście mnie. Byłem pewien, że jest już druga część Gladiatora. Ktoś nawet opowiadał mi jakieś wątki z fabuły. A może to był tylko projekt? Tak czy siak, rzecz niewarta zachodu. Już jedynka jest filmem bardzo miernym, zerżniętym z klasyka z lat 60, który z każdym kolejnym obejrzeniem podoba mi się coraz mniej. Dwójki nie zamierzam oglądać.
Podobno wczoraj była premiera nowego Obcego? Napiszecie coś? Nie wiem czy warto mi jechać taki kawał do kina. 🙂
Podobno warto, ale sam zobaczę chyba dopiero po weekendzie. Generalnie konsensus wśród recenzentów wydaje się być taki, że film ma wady, ale to najlepszy Obcy od 2 czy 3 części.
Ja też się wybieram, ale pewnie bliżej końca przyszłego tygodnia. Ale widziałem ostatni trailer i w zasadzie fabułę już znam. 😉
Oglądałem reckę u Michała z kanału Ponarzekajmy o filmach, ale bez spoilerów. Mówił właśnie coś w tym stylu. Że ma wady, ale da się postawić zaraz po jedynce i dwójce.
Sama papka
Chłopaki, ja po prostu nie wierzę, że obejrzeliście trailer Gladiatora 2 i dopatrzyliście się tam czegokolwiek pozytywnego. Obejrzyjcie jeszcze raz scenę bitwy w lesie z oryginału i jeszcze raz ten trailer. I tak ze trzy razy. Nie żartowałbym też z roli Washingtona bo jego angaż to sygnał, że Ridley wie lepiej a „nas tam nie było” więc morda w kubeł. Gladiatora niosła muzyka, zdjęcia, historia o zemście a przede wszystkim niosła potężna charyzma Crowe’a i Phoenixa – tutaj nie widzę kto miałby być postacią tego kalibru. Pomysł z nosorożcem pokazuje, że całość może niebezpiecznie skręcić w stronę „300”. Gladiator otworzył modę na widowiska w starożytnych realiach (czy raczej wznowił modę z lat 60-tych) ale teraz wątki gladiatorskie są już nawet w tandetnych serialach na serwisach stresmingowych. To się przejadło.
Sith – Ridley nie dostarcza ostatnio „nierównych” filmów tylko od dobrych kilkunastu lat (od American Gangster?) nie zrobił naprawdę dobrego filmu, który jednocześnie odniósłby sukces w boxoffice. Dla mnie to stary, wypalony twórca, który chyba wciąż przekonany jest o swojej zajebistości. Stawiam na klapę i mało spektakularne zakończenie wspaniałej (do pewnego momentu) kariery reżyserskiej.