GryGry Wideo

Suzerain (Torpor Games)

Dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o moim odkryciu z początku tego roku. Gra „Suzerain”, bo o niej mowa, trafiła w orbitę moich zainteresowań jakoś w połowie stycznia 2021 roku, zupełnie przez przypadek. Przeglądając Steam natrafiłem na nią jako propozycję, aoficjalny zwiastun sprawił, że momentalnie wiedziałem, iż prędzej czy później dam jej szansę. Zapowiadała się jako mocna historia polityczna w fikcyjnym kraju Sordland. Kraju o bardzo trudnej przeszłości oraz silnym konflikcie ideologii w którym wcielamy się w postać świeżo wybranego prezydenta – Antona Rayne, starającego się zapanować na chaosem. W lutym gra wylądowała na moim koncie i… nie uprzedzajmy faktów.

Zanim ruszymy do recenzji, chciałbym wspomnieć o ważnej rzeczy – starałem się jak mogłem, aby na zrzutach z gry jak i tekście nie znalazły się spoilery rozgrywki, jednak delikatnie sugeruję nie przyglądać im się zbytnio, jeśli planujecie zakup.

„Suzerain” to gra z gatunku „powieści wizualnej” stworzona przez niezależne berlińskie studio „Torpor Games”. Tłem rozgrywki jest mocny dramat polityczny, pełen intryg, lawirowania i szemranych interesów. Gra jest nastawiona na opowiadanie wciągającej historii jak i mierzenie się z konsekwencjami własnych wyborów, a niekoniecznie na ucztę wizualną, toteż przygotujcie się na ściany teksty do przeczytania (czyli rozgrywkę bardziej „novel” niż „visual”). Przy okazji – czapki z głów dla twórców, gdyż zadbali o fenomenalnie stworzone tło naszych działań, którego (śmiem twierdzić) nie powstydziłaby się niejedna rozgrywka RPG. Dostajemy do dyspozycji ogromną encyklopedię informacji na temat wydarzeń, miejsc, państw czy osób biorących udział w rozgrywce, a samo pobieżne zapoznanie się z nimi jest gotowe pochłonąć kilka godzin naszego czasu. Tak – kraj stworzony przez twórców gry jest nieprawdopodobnie „żywy” i absolutnie nie zawieszony w cyfrowej próżni.

Początki Antona są takie jak każdego dziecka… no, prawie każdego. Tutaj możemy wybrać sobie rodzinę 🙂

Naszą rozgrywkę rozpoczynamy nakreślając przeszłość Antona, od jego urodzin w 1908 roku do czasu wyboru na prezydenta w roku 1953. Tutaj jednak możecie być spokojni – (raczej) nie ma wyborów, które mogłyby nie doprowadzić do elekcji naszego bohatera. Nie znaczy to, że akurat tymi decyzjami będziecie potem związani w trakcie zabawy, jednak dają pewien zarys kim może się okazać Wasza postać i odrobinę nakreślają nastawienie innych. Kolejny z etapów to wybór naszych obietnic wyborczych – a więc tego, co doprowadziło nas do władzy. Skupicie się na edukacji czy może wojsku? Będziecie obiecywać kapitalistyczny raj, a może wychwalicie gospodarkę planowaną? Wasz wybór! Dopiero później ruszamy w głąb prawdziwej rozgrywki. Jako prezydent wybrany z ramienia największej partii w Sordland, od razu dostajemy nasz pełen gabinet, konkretny rozkład mandatów w parlamencie, oraz frakcje z którymi będziemy mieć do czynienia w trakcie gry.

Nasz gabinet… czy wszyscy dotrwają do końca kadencji?

Czas w którym Anton przejmuje władzę w państwie to czas, najdelikatniej mówiąc, trudny. Pełen napięć politycznych w kraju zmagającym się z własną historią po wieloletnich, można odnieść wrażenie iż niejako dyktatorskich, rządach Tranquina Solla. Jednocześnie naród pogrążony jest w kryzysie ekonomicznym po nieudanych reformach i próbach prywatyzacji naszego poprzednika. Otoczony przez 4 sąsiadów, z których nie każdy jest naszym przyjacielem. Jeśli tego mało, to o wpływy na kontynencie Eastern Merkopa walczą dwa supermocarstwa – oczywiście jedno socjalistyczne z ideologią „Malenyavismu”, drugie kapitalistyczne posiadające sojusz „ATO”. Brzmi znajomo? I tak miało być! A to jeszcze nie wszystko. W Sordland dostępne są również przeróżne gazety, w których pojawiają się informacje o naszych decyzjach wraz z komentarzami. Warto tutaj zauważyć, że jedne z gazet są mocno kapitalistyczne, inne socjalistyczne, jeszcze inne pozostają mocno związane z tradycją… Wspominałem już, że cała otoczka opowiadanej historii jest bardzo głęboka oraz szczegółowa, a te gazety jeszcze to pogłębiają! Ten świat naprawdę żyje!

Sordland Today to chyba najbardziej „neutralna” gazeta z 6 dostępnych

Rozgrywka sama w sobie jest banalna. Niby całość przebiega na mapie kraju, jednak jest ona tylko „tłem” do wszystkich wydarzeń. Natomiast sam fakt jej posiadania daje możliwość choćby pozornego obserwowania gdzie toczą się wydarzenia. Dodatkowo pojawiające się na mapie raporty z różnych części kraju jak i z zagranicy dodają kolejnych smaczków. Tak naprawdę mamy jednak raptem kilka „mechanik” rozgrywki. Większość czasu spędzimy na prowadzeniu dialogów oraz przemyśleń, w trakcie których pojawiały będą się propozycje reakcji. Czasem będą one bardzo znaczące, innym razem niesamowicie przyziemne – jak decyzja o zapaleniu cygara czy nalaniu sobie whisky na koniec dnia. Kolejna z mechanik to „wybory punktowe”, gdzie pojawią się konkretne punkty do zaznaczania. Pierwszy przykład będziemy mieli już na początku, gdy ustalamy nasze obietnice wyborcze. Ostatnia z kwestii to ustawy i dekrety, które będą pojawiały się przed nami w trakcie rozgrywki – możemy zgodnie z naszą prezydencką wolą je podpisać lub zawetować. Wszystko to sprowadza się jednak do jednego – wyborów, wyborów i jeszcze raz wyborów. Nawet decydując o budżecie dla poszczególnych sektorów, musimy mieć to na uwadze, bo zaraz potem będziemy musieli rozważać rozdysponowanie środków. Podsumowując – wyborami Sordland stoi. I uwierzcie mi… w tej rozgrywce wybory mają znaczenie!

Podpisać czy nie podpisać, o to jest pytanie…

No dobrze, ale czym jednak jest „Suzerain”? Należy pamiętać, iż jest to przede wszystkim interaktywna opowieść. Może nawet i książka. Jak wspomniałem, gra zalewa nas tsunami tekstu. Tekstu, który zapisany jest w języku Shakespeare’a – więc mamy już pierwszy z progów wejścia. Dodatkowo tekst wcale nie jest „podstawowy”. Przyznam szczerze, że i mi kilka razy zdarzyło się zerknąć do słownika w trakcie zabawy. Dodatkowo historia na początku rozkręca się powoli, pomimo pewnego trzęsienia ziemi już w pierwszej godzinie rozgrywki. Ba, myślę że niektórzy mogą uznać ją nawet za… nudną. To może spowodować, iż część z graczy nieprzygotowanych na to, odbije się od tej pozycji jak kauczuk od podłogi. Ale uważam że byłby to poważny błąd, gdyż im dalej w las tym ilość intryg, walk o władzę czy też nieprzewidzianych splotów sytuacji wzrasta, a co za tym idzie historia zdecydowanie przyspiesza i wciąga, prowadząc niejednokrotnie do nieprzewidzianych rozwiązań oraz finału… Napisałem finału? Oczywiście – w każdej partii finał może być tylko jeden, niemniej twórcy łącząc wszystkie nasze decyzje w łańcuch przyczynowo-skutkowy „zaplanowali” dla nas ponoć aż 9 różnych zakończeń. I to potrafiących diametralnie różnić się od siebie! Dość powiedzieć, że po moim pierwszym przejściu (które zajęło mi ok. 14h spokojnej rozgrywki) przez dobre 20 minut nie mogłem wyjść z pewnego rodzaju szoku i osłupienia. Nie będę spoilerował, ale absolutnie NIE spodziewałem się takich rozwiązań do jakich doprowadziłem. A jednak zaraz potem odpaliłem kolejną rozgrywkę… I kolejną… Mam za sobą 3 partie, 3 różne zakończenie i wiem że chcę więcej!

Aktualizowany na bazie decyzji „przegląd kraju”

W takim razie czy warto zainteresować się „Suzerain”? I tutaj zaczynają się schody. „Suzerain” to jak wspomniałem kawał fantastycznej historii politycznej, która nawet jeśli rozkręca się powoli potrafi wciągnąć jak niejedna książka. Twórcy świetnie plotą intrygę, czasem pozostawiając nas z wyborami które wskazują możliwość posiadania drugiego dna. W mało którym momencie miałem wrażenie, że mój wybór nie ma żadnego znaczenia… Co więcej, teraz z perspektywy trzech partii wiem, że nawet niektóre drobnostki miały znaczenie wręcz fundamentalne dla zakończenia pewnych wątków! Jednak należy oczywiście wspomnieć iż nie jest to pozycja dla każdego. Na pewno sama rozgrywka jest mało dynamiczna oraz, co podkreślam kolejny raz, oparta na tonie tekstu. Dla pewnych osób będzie wręcz na tyle monotonna, że aż nie do przejścia! Tym bardziej że tekst, jak już to zostało napomknięte, nie jest przetłumaczony na nasz rodzimy język.

Niemniej recenzje mają to do siebie, że przedstawiają subiektywne zdanie o grze. A przecież pierwszą partię zakończyłem ze szczęką na ziemi. Potem odpaliłem drugą… i trzecią… i będę odpalał czwartą rozgrywkę… Stąd nie pozostaje mi nic innego jak wystawić „Suzerain” nieprawdopodobnie mocne:

  • werdykt Razora - 9/10
    9/10
9/10
4/10
User Review
4/10 (2 votes)

I nadmienię – jeśli lubisz dramaty polityczne, to jest to dla Ciebie  zdecydowanie „must have”! Sordland Needs You!

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 8

    1. Oj nie. Democracy to seria strategiczna pokazująca i próbująca symulować zarządzanie krajem poprzez wszelakie zależności. I szczerze mówiąc nigdy mnie do siebie nie przekonała. Często miałem wrażenie narzucania „właściwych rozwiązań”. Tutaj zaś mamy świetnie napisaną opowieść będąca dramatem politycznym i zaliczaną do gatunku visual novel

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    1. Jesli mówimy stricte o serialach, to mam propozycje 3, choć pewnie oklepanych. Oczywiście „House of Cards” jeśli chodzi o intrygę polityczną. Drugi w kolejności to dostępny na Netflixie duński serial „Borgen” (Rząd) oraz „The West Wing”. W niejako bonusie jest też serial „Boss”, niemniej niestety kończy się na drugim sezonie, oraz początki serialu „Scandal”…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Boss świetny. Borgen również.
        Ja polecam jeszcze komediowy Figurantka. Powiedziałbym, że wręcz najbardziej realny 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  1. Aż mi się przypomniała Republika: Rewolucja. Też państwo postsowieckie, ale tam startujemy od samego dołu i próbujemy obalić tamtejszego (chyba najbardziej podobny) Karimova. Ależ ta gra się świetnie zapowiadała, polityczne GTA miało być. A wyszło nie najlepiej. Na screenach są różne frakcje w sądownictwie i różne partie: Czy wybieramy na początku do których należy bohater? Czy też zmienia się to w trakcie gry?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Oj tak. Republika: Rewolucja była niezła. Niestety przez bugi zostałem zawieszony w pewnym momencie i nie dało się grać dalej. Potem niby były jakieś patche qle ja już niestety byłem produkcją zmęczony… i do dziś żałuję żenie powstało coś podobnego… :/. Co do frakcji – jak wspomniałem – wywodzisz się z największej partii Sordland, jednak w swoich decyzjach będziesz się spotykał, próbował współpracować i niejako wspierał (albo raczej walczył o wsparcie) dowolną frakcję. Reszta co chciałbym napisac to ogromne spoilery dotyczące już raczej końcowej części gry.

      Jak wspomniałem – jest to „powieść wizualna” z dużym naciskiem na powieść dotyczą tylko pierwszej kadencji prezydenta Rayne, więc miejsca na zmiany frakcji i partii tutaj nie ma… Nasze wybory mają znaczenie dla losów kraju (i zakonczenia gry), ale są skierowane właśnie na kraj. I powiem z lekkim spoilerem. Jest on lekki niemniej…:

      [spoiler]jest w całej jeden moment jak teraz się zastanowiłem po Twoim pytaniu gdzie poczułem się ograniczony, bo nie było możliwości pociągnięcia tematu nowej partii w pewnym momencie gry. I pamiętam że nawet przez ułamek sekundy byłem na to zły. Jednak refleksja nastąpiła dopiero teraz po Twoim pytaniu, gdyż nie zwrociłem faktycznie na to uwagi w natłoku wydarzeń i samej rozgrywki, a więc miało to marginalne znaczenie.[/spoiler]

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button