Piąty sezon „Expanse” za nami i podobno czeka nas już tylko jedna seria wyprodukowana przez Amazona. Z jednej strony szkoda, polubiłem niektórych bohaterów i zżyłem się z nimi. Z drugiej: jeśli kolejne porcje mają wyglądać tak jak najnowsze 10 odcinków, to faktycznie, trzeba sobie dać na wstrzymanie, żeby nie skończyć jak „Supernatural” czy inny „House”, odcinając kupony i popadając w niezamierzoną śmieszność.
Poniżej recenzja połączona z analizą i uwagami do fabuły, więc szczegółów nie zabraknie. Jak ktoś jest jeszcze przed seansem – tu warto się zatrzymać z czytaniem. Jedyne co mogę napisać bez spoilerów: jeśli dotrwałeś/aś do czwartego sezonu i chcesz więcej – i tak obejrzysz. Jeśli odpadłeś/aś wcześniej, piąta seria na pewno nie zachęci Cię do powrotu.
Zaczynamy od tego, że każdy z bohaterów leci na swoją własną wędrówkę. Alex chce odwiedzić rodzinę na Marsie, Bobby prowadzić śledztwo, Naomi chce odszukać syna, Avarsarala urzęduje na księżycu, Amos wraca na ziemię odwiedzić stare zaułki, a Holden kręci się po stacji Tycho i dogląda remontu Rocci. Przez większość czasu obserwujemy znane postaci działające w parach lub osobno i z początku robi się z tego naprawdę ciekawa i wielowątkowa intryga.
Im dalej w las tym jednak gorzej, bo część wątków niespecjalnie ma… sens. Ot, taka wyprawa Amosa w rodzinne strony. Czego nowego dowiedzieliśmy się o nim? Co pokazała nam wędrówka po niegościnnych obszarach po katastrofie? O tym, że jest bezlitosnym twardzielem z problemami, ale i sercem po właściwej stronie i z lojalnością na poziomie niespotykanym, wiedzieliśmy od dawna. Kilka wzruszających momentów, kiedy odwiedza starszego pana czy mówi o swojej przyszywanej mamie, to trochę za mało. Genialna scena „negocjacyjna” z Holdenem na sam koniec nie ratuje sytuacji i nadal jestem zły, że Timmy’ego potraktowano po macoszemu, ale muszę przyznać – uśmiałem się podczas tej rozmowy do łez. Mina Holdena na koniec bezcenna.
Główny wątek to historia Naomi, która próbuje odzyskać syna i wyjąć go spod „opieki” ojca. Marco Inaros ma jednak na pierworodnego niewiarygodnie duży wpływ i cała akcja kończy się porażką. Przynajmniej pozornie, bo jednak Nagata z jednej strony przeżyła piekło i zostawiła dziecko ponownie. Z drugiej: zasiała w jego sercu wątpliwości co do ojca i już teraz wiadomo, że Phillip odegra ważną rolę, niekoniecznie jako bezwolne narzędzie w rękach Inarosa. Tylko czy ten fragment zasługiwał na tyle czasu antenowego? Czy potrzeba było tylu scen z walką Naomi o przetrwanie? Moim zdaniem niekoniecznie. Bywało niestety nudno, a finał tej części jest przewidywalny.
Nieprzewidywalna była za to śmierć Alexa Kamala, ale wiąże się ona z oskarżeniami wobec aktora. Wiele kobiet zarzuciło mu molestowanie seksualne i twórcy postanowili odciąć się od Casa Anwara bez czekania na ewentualne śledztwo czy wyrok sądu. Rozumiem dbanie o PR, ale też nie może nie martwić pewna pochopność w takich sprawach. Dobrze obrazuje to przypadek Andy’ego Signore’a z ekipy Screen Junkies (stworzył m.in. honest trailers). Po wielkiej zadymie i spektakularnym wywaleniu go z pracy i z przestrzeni publicznej okazało się, że owszem, jest dupkiem. Zdradzał żonę i podrywał w niewyszukany sposób fanki w sieci, ale ani nie było żadnego molestowania seksualnego ani – wbrew najcięższym zarzutom formowanym na początku – nigdy nikogo nie zgwałcił. Daje do myślenia w sprawie dzisiejszych zapędów do wykluczania ludzi z życia publicznego i wywalania z pracy na podstawie niepotwierdzonych oskarżeń.
Sam Anwar – jeśli zarzuty się potwierdzą – niech dostanie karę, na jaką zasługuje, nie moja broszka. Natomiast śmierć jego postaci to sprawa zasługująca na osobny akapit. Rozumiem, że w takiej sytuacji nie wiadomo, jak gwałtownie zamknąć wątek, ale na 10 kiepskich pomysłów jak ad hoc uśmiercić sympatycznego pilota, ten, na który się zdecydowano, byłby zdecydowanie w top 3. Science-fictionowy odpowiednik głośnej śmierci Hanki z M jak miłość po starciu ze stertą kartonów. I wiem, wiem, to wszystko możliwe i tak mogło być, ale Kamal zdecydowanie zasłużył na bardziej heroiczną i spektakularną końcówkę swojej bytności na planie. Plus taki, że mający go zastąpić Bull wszedł w interakcję z Holdenem z impetem i może być wartościowym dodatkiem do ekipy na pokładzie Rocci.
Na pewno fajnie było znów pobyć z bohaterami „Expanse”. Holden potrzebował całego pierwszego odcinka i 10 minut drugiego, żeby znów podjąć decyzję o tym, że „nie chce, ale musi” ratować świat. Znowu. Wielką niespodzianką jest wątek Caminy Drummer, która miota się między przymusową współpracą z Inarosem a żałobą po śmierci Ashforda. Chyba najlepsza część piątego sezonu i żałuję, że nie poświęcono jej i jej załodze jeszcze więcej czasu kosztem np. Nagaty.
Mimo niezbyt wysokiego poziomu piątej serii zdarzały się momenty świetne. Historia o szczurze, którą opowiada Bobby. Zaskakująca i smutna śmierć Freda Johnsona. Drummer zastanawiająca się kiedy wypić słynny trunek, który dostała od przyjaciela. Nawet Avarsarala ma parę ciekawych momentów, kiedy zamiast rzucać kolejnymi „fuckami” tym razem zachowuje się jak prawdziwy przywódca w momentach kryzysowych.
Najbardziej boli mnie jednak niemal zerowy niemal progres głównej osi fabularnej. Czwarty sezon kończymy w sytuacji gdy: załoga Rocci liże rany i chce odpocząć, a Inaros wystrzeliwuje asteroidy w stronę ziemi. Teraz? Poza zmianami w stanie osobowym (Clarissa i Bull za Alexa) załoga Rocci musi odpocząć i zebrać siły przed walką z Inarosem, a ten po raz kolejny coś rozwala i wydaje się mieć przewagę. Niemal wszyscy stoją w tych samych blokach startowych. Co prawda Avarsarala jest na powrót szefem wszystkich szefów, ale jej powrót na szczyt też jest napisany po linii najmniejszego oporu. Nie wiem, czy tak było w książkach, ale czuć, że autorzy scenariusza szukają najprostszych sposobów, żeby wrócić do status quo. A już impreza na koniec i przemowa nowej sekretarz ONZ o jedności trąci tandetą i patosem rodem z Transformersów Michaela Baya. O tym, że po śmierci Kamala załoga wygląda na niespecjalnie poruszoną, nawet nie wspominam.
Nie żałuję, że obejrzałem. Dobrze było wrócić na Rocci, dobrze było zobaczyć znane gęby i pobyć z nimi trochę, ale piąty sezon to – po obiecującym początku – raczej słabszy element całego „Expanse”. Znośny dla fanów, nieprzekonywający dla tych, którzy do tej pory byli przeciw lub gdzieś pośrodku. Typowy sezon – wypełniacz. Mam nadzieję, że ostatnia seria od Amazona zamknie serial z przytupem i da nam satysfakcjonujący i godny finał przygód Holdena, Nagaty i innych.
The Expanse (sezon 5)
-
Ocena SithFroga - 5/10
5/10
Wielki zawód. Specjalnie czekałem z oglądaniem prawie do końca emisji, żeby potem nie musieć czekać tygodnia na kolejny odcinek, a ostatecznie męczyłem się z nimi przez 11 dni bo te 50 minut tak się dłużyło, że nie miałem ochoty odpalać kolejnego tego samego dnia.
Materiał na półtorej odcinka nie wiadomo po co rozciągnięty na cały sezon. Można by to jeszcze zrozumieć gdyby autorzy nie mieli noża na gardle, ale przecież do cancella został im już tylko jeden sezon.
Oooooo rany. Oglądać ten sezon na raz, ciągiem, to by było niezłe ćwiczenie silnej woli, samozaparcia i jakiś rekord w ilości wypitej kawy.
„Materiał na półtorej odcinka nie wiadomo po co rozciągnięty na cały sezon.”
Doskonałe podsumowanie jednym zdaniem.
Chryste jaki ten sezon byl słaby a myslałem, ze po świetnym 4 odcinku będzie tylko lepiej .
Jęki Naomi na statku były nie do wytrzymania.
Śmierć Alexa dno dna. Koejny powód po Daenerys żeby się nie przywiązywać do serialowych postaci, bo scenarzystom umysli się ja zniszczyc.
Tym bardziej dziwne, bo podobno bazuje na świetnej książce
„Jęki Naomi na statku były nie do wytrzymania.”
Szczególnie, że trwały 2/3 odcinka. Na serię, która trzepie 10 epizodów na sezon to nieprawdopodobne marnotrawstwo miejsca.
„Tym bardziej dziwne, bo podobno bazuje na świetnej książce.”
Tu zdania są podzielone. Są ludzie co się zachwycają, a są tacy, którzy napisali mi:
„od trzeciej książki seria odważnie pikuje w stronę szamba, bo autorzy nie mają pomysłów, ale muszą regularnie wydawać książki ze względu na hajs, więc są one coraz bardziej bzdurne, a coraz mniej interesujące”
Mi pisali „4 sezon jest słabszy, bo książka jest slabsza.5 bedzie super, bo książka jest super”
Yhy tak tak
Ojej, no to Cię konkretnie ktoś oszukał. 4 nie był idealny, ale w porównaniu z 5 to nie ma o czym mówić 🙂
Aleksa usmiercili w taki sposob, bo to byly dokretki. Ewidentnie postprodukcja ze zdjeciem Casa i CGI krwia. Szambo o molestowaniu wylalo sie po zakonczeniu zdjec. Zostala wiec wspolpraca ekipy z Casem z czego: albo oni nie chcieli wpolpracowac, albo on nie chcial, albo nie mogli bo pandemia. Dlatego smierc jest taka minimalistyczna i zaloba po nim takoz. Warto na to zwrocic uwage, skoro juz poruszasz temat wyrzucenia aktora. W takich warunkach ciezko bylo wycisnac cos lepszego.
Zupelnie nie zgadzam sie z twoja ocena The Expanse w ogole, 1-4 sezony to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Jezeli z kolei chodzi o piaty sezon, jest on slabszy bo jest, jak na ironie, najwierniejszy ksiazce – moim zdaniem wlasnie czescia wypelniaczem i nawet nie zmieni tego podniesienie reki na swietosc jaka jest Ziemia. W ksiazce niemniej ta fabula bardziej gra, bo mamy inside w mysli Naomi i Amosa, ktorzy w koncu staja sie pelnoprawnymi postaciami (a w serialu juz tacy dawno byli, wiec nie dowiadujemy sie o nich wiele wiecej). No i umknelo w tej recenzji najwazniejsze, a mianowicie grand finale czyli Sauvattere i Babbage zjedzeni przez Czyhajacego w Progu. Niemniej sam czyhajacy to tylko czesc najwazniejszego, a mianowicie tego co bylo sugerowane od chyba polowy 4 sezonu – z Marsem cos jest nie tak, i w koncu nie jest to dziwne. Wysilek wlozony w terraformacje nie przynosi zadowalajacych efektow, zwlaszcza, ze ludzkosc dostala nowe systemy i nadajace sie do zycia planety. Przeciez ciagle tam podskornie widac, ze ktos cos knuje i koncowka 5. sezonu rozwiewa watpliwosci – smietanka militarna Marsa ma swoj wielki plan, a Inaros jest jedynie glupim dupkiem, ktory nawet sam nie wie ze odwraca uwage od czegos wiekszego. I nie, nie to ze wiem to z ksiazek. Serial o wiele bardziej podkreslal ten watek, bo Bobbie praktycznie nie istnieje w 3 i 4 ksiazce.
TLDR: tak, piaty sezon jest najslabszy bo korzysta z mocno przestojowych i wg mnie nudnych ksiazek 5 i 6. Tak naprawde Inaros to tylko wstep do wiekszej gry jaka jest Laconia i jej protomolekularne zabawy. Inaros mial sie wydawac wazny, bo jednak taki wielki przekret trzeba przykryc naprawde wielkim przedsiewzieciem – tak zuchwaly atak terrorystyczny na Ziemie sie do takich zalicza.
Co do zarzutow, ze piaty sezon jest rozwleczony i dlaczego tak jest przed 6 – informacja, ze 6 bedzie ostatnim padla po nakreceniu 5. Jak mieli to przewidziec? Nie wiem jak chca sie wyrobic w jeden sezon z tym co sie odwalilo w 7 i 8 ksiazce (oraz odwali sie w finalowej, 9, ktora jeszcze nie wyszla), niemniej to nie byla decyzja artystyczna, a po prostu Amazonowi The Expanse sie nie oplaca.
7 ,8 i 9 ksiazka nie bedzie ekranizowana.Jesli nawet to w formie filmów
Aleksa usmiercili w taki sposob, bo to byly dokretki. Ewidentnie postprodukcja ze zdjeciem Casa i CGI krwia. Szambo o molestowaniu wylalo sie po zakonczeniu zdjec. Zostala wiec wspolpraca ekipy z Casem z czego: albo oni nie chcieli wpolpracowac, albo on nie chcial, albo nie mogli bo pandemia. Dlatego smierc jest taka minimalistyczna i zaloba po nim takoz. Warto na to zwrocic uwage, skoro juz poruszasz temat wyrzucenia aktora. W takich warunkach ciezko bylo wycisnac cos lepszego.
Nie wiedziałem, że wyrzucili go po nakręceniu zdjęć, ale dziś dokrętki nie są niczym nowym i zaskakującym. Można było coś sklecić nawet bez jego udziału. Leci gdzieś, pokazują statek i jebudu, dostał rakietą. Cokolwiek. Zadanie nie było łatwe, ale poszli moim zdaniem po linii najmniejszego oporu. Reszta scen jest kompletnie oderwana od śmierci Kamala i razi okrutnie.
„Zupelnie nie zgadzam sie z twoja ocena The Expanse w ogole, 1-4 sezony to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat.”
No tak, to zdecydowanie się nie zgadzamy 😉
„No i umknelo w tej recenzji najwazniejsze, a mianowicie grand finale czyli Sauvattere i Babbage zjedzeni przez Czyhajacego w Progu.”
Wiesz czemu o tym nie wspomniałem? Bo zapomniałem. To miał być cliffhanger i wielkie WOW, ale jak ktoś nie zna książek to mógł nawet nie zarejestrować, że coś się stało. A ja musiałem chwilę gmerać w pamięci, żeby skojarzyć to z wizjami Holdena, bo cały sezon milczano o temacie zupełnie.
A wnioskowanie jednak chyba na podstawie książek, bo ja (może jestem za głupi, też dopuszczam) nie zauważyłem ani, że z Marsem coś nie tak, ani, że Inaros może być sterowany. Co niby na to wskazuje w serialu?
„Co do zarzutow, ze piaty sezon jest rozwleczony i dlaczego tak jest przed 6 – informacja, ze 6 bedzie ostatnim padla po nakreceniu 5.”
Ok, ale nawet gdyby miało być jeszcze 5 sezonów – nie ratuje to jakościowo piątego 😉
„Jak mieli to przewidziec? Nie wiem jak chca sie wyrobic w jeden sezon z tym co sie odwalilo w 7 i 8 ksiazce (oraz odwali sie w finalowej, 9, ktora jeszcze nie wyszla), niemniej to nie byla decyzja artystyczna, a po prostu Amazonowi The Expanse sie nie oplaca.”
To akurat smutna wiadomość, ale może to oznaczać duży skrót. Albo upchną 3 ksiązki w jeden sezon, albo wielu wątków po prostu nie będzie wcale i ostateczna rozgrywka będzie między Inarosem i innersami.
„Nie wiedziałem, że wyrzucili go po nakręceniu zdjęć, ale dziś dokrętki nie są niczym nowym i zaskakującym.”
W pandemii moga byc jednak trudne do zorganizowania. Mimo, ze nie satysfakcjonuje mnie wykonanie tego, to biore pod uwage mozliwosc, ze inaczej moglo sie nie dac. Cas Anvar ustawil ich w nienajlepszej pozycji.
„Wiesz czemu o tym nie wspomniałem? Bo zapomniałem. To miał być cliffhanger i wielkie WOW, ale jak ktoś nie zna książek to mógł nawet nie zarejestrować, że coś się stało. A ja musiałem chwilę gmerać w pamięci, żeby skojarzyć to z wizjami Holdena, bo cały sezon milczano o temacie zupełnie.”
Nie jest to prawda. W ktoryms z poczatkowych odcinkow Holden pokazuje nagranie z Elvi i opowiada o tym Fredowi. Wyraznie mowi, ze cos czuje/widzi przechodzac przez Wrota.
„A wnioskowanie jednak chyba na podstawie książek, bo ja (może jestem za głupi, też dopuszczam) nie zauważyłem ani, że z Marsem coś nie tak, ani, że Inaros może być sterowany. Co niby na to wskazuje w serialu?”
Caly watek Bobbie w sezonie 4 wlasciwie tylko po to jest. Potem konsekwentnie sie ciagnie w sezonie piatym, gdy do akcji wkracza Alex i uruchamia swoje kontakty w militariach. Jego rozmowa z Babbage o Ilusie, wydarzeniach za Wrotami jest dosc sugestywna. Dodatkowo czesto tez sa ujecia na to, ze Mars sie wyludnia i wyprzedaje. Sam fakt, ze wysoko postawieni wojskowi z Marsa knujacy z Inarosem jest przeciez bardzo zastanawiajacy.
„Ok, ale nawet gdyby miało być jeszcze 5 sezonów – nie ratuje to jakościowo piątego 😉”
Piaty sezon znacznie odstaje od poprzednich, ale to dalej dobry serial. Tu zarzuty mozna miec takie, ze tworcy serialu za bardzo trzymali sie tym razem oryginalu, a 5. ksiazka po prostu taka jest. Ja osobiscie za nia nie przepadam i tez mnie rozczarowala (a szosta jest jeszcze nudniejsza), jednak z perspektywy czasu byla dosc istotna w kwestii worldbuildingu i przygotowywania tego, co mialo sie wydarzyc w czesciach od 7 w zwyz. Posile sie o porownanie, ze to taka expansowa Uczta dla Wron. Najwiekszy jednak zarzut wobec piatego jest taki, ze mial strasznie nierowne tempo. Poczatek byl z tzw „pierdolnieciem”, a pozniej tempo niewyobrazalnie zwolnilo i niewiele sie dzialo. Pewnie tez dlatego cenne informacje mogly umknac widzom, bo byly upchane w pierwszej czesci sezonu, drugi z kolei skupil sie na Inarosie.
„Albo upchną 3 ksiązki w jeden sezon, albo wielu wątków po prostu nie będzie wcale i ostateczna rozgrywka będzie między Inarosem i innersami.”
Jezeli ostateczna rozgrywka to bedzie Inaros kontra uklad Sol, to po prostu bedzie bardzo slabe. Dlatego ta wiadomosc o ostatnim 6 sezonie jest naprawde fatalna, zwlaszcza, ze koncowka wprowadzila juz watki, ktore powoli beda dazyc do zamkniecia fabuly w kwestii obcych. Zaryzykuje stwierdzeniem, ze gdyby wiedzieli wczesniej, ze Amazon z nich rezygnuje, to nie rozciagneliby tak watku Marco – bo on w wiekszej perspektywie jest jedynie etapem przejsciowym na nowo rozstawiajacym graczy na planszy.
Licze znow na GRRMa
„W pandemii moga byc jednak trudne do zorganizowania.”
W dobie wąsów Supermana czy wstawiania w cały film nowego aktora/aktorki (Army of the dead, pilotka helikoptera) to nie jest takie wielkie halo, ale faktycznie może to było zbyt kosztowne.
„Nie jest to prawda. W ktoryms z poczatkowych odcinkow Holden pokazuje nagranie z Elvi i opowiada o tym Fredowi. Wyraznie mowi, ze cos czuje/widzi przechodzac przez Wrota.”
Ale jakie nagranie? Takiego unicestwienia?
„Caly watek Bobbie w sezonie 4 wlasciwie tylko po to jest. Potem konsekwentnie sie ciagnie w sezonie piatym, gdy do akcji wkracza Alex i uruchamia swoje kontakty w militariach. Jego rozmowa z Babbage o Ilusie, wydarzeniach za Wrotami jest dosc sugestywna. Dodatkowo czesto tez sa ujecia na to, ze Mars sie wyludnia i wyprzedaje. Sam fakt, ze wysoko postawieni wojskowi z Marsa knujacy z Inarosem jest przeciez bardzo zastanawiajacy.”
Tak, ale wszystko od początku jest pokazane dokładnie odwrotnie niż mówisz. To Inaros rozdaje karty i knuje z nimi, a nie oni są tu ustawieni z pozycji siły. Przypomina mi to rosyjskich generałów wyprzedających broń ZSRR po rozpadzie, komu popadnie, kto zapłaci więcej. I Mars się wyludnia, bo (w serialu) terraformacja jest kosztowna, ma trwać sto lat czy więcej, a właśnie pojawiły się setki planet do zamieszkania od zaraz więc terraformacja nie ma sensu. Moim zdaniem w serialu nic nie sugeruje, że na Marsie dzieje się coś większego, kosmicznego itp.
„Posile sie o porownanie, ze to taka expansowa Uczta dla Wron.”
Auć, to wiele wyjaśnia 😉
„Jezeli ostateczna rozgrywka to bedzie Inaros kontra uklad Sol, to po prostu bedzie bardzo slabe.”
Jeśli naprawdę na 6tym skończą to nie widzę innej opcji.
Nie wiemy co uwzglednia w 6 sezonie. Sezony, jak wielokrotnie pokazano, to nie sa 1:1 ksiazki A historie protomolekuly i wprowadzonej Laconii przydaloby sie zakonczyc.
Przydałoby się, ale 10 odcinków na sensowne zamknięcie wątku wojny z Inarosem i jeszcze do tego protomolekuła i to nowe niebezpieczeństwo? To trochę jakby Władcę pierścieni upchać w jednym dwugodzinnym filmie.
Sezon flaki z olejem a to bombardowanie ziemi kamieniami też słabo wykonane
Z jednej strony to serial więc inny budżet, z drugiej sceny w kosmosie zazwyczaj wyglądają dobrze więc tu mogli się bardziej postarać. Racja.
A tak broniłam tego serialu pod poprzednim wpisem, „czekaj, ekranizują najlepszą książkę i będzie zajebiscie” i co? I chuja. Wybaczcie przekleństwo, ale strasznie jestem rozczarowana. Skupienie się na Naomi przez cały sezon to porażka, zniszczenia Ziemi ukazane biednie, walki chaotyczne, śmierci Alexa to nawet nie ma co komentować. Atak na pierścień to powinien być cały odcinek, a nie pięć minut ostatniego. Nawet Drummer mi zniszczyli, zamiast przemocą dawać ją w wątek Pa i dosztukować jej rodzinę trzeba było rozpisać ją no nowo (jak Ashforda w poprzednich sezonach) i dać jej walkę o duszę pasa razem z Dawsem. A nie, że co odcinek miota się i płacze.
Nawet nie pokazali rozmowy Amosa z Avaseralą po przylocie na księżyc… No c’mon! Monika za to była fajna, więcej Monici!
No właśnie! Ja nie znam książek i ta końcówka to było takie „wait, what?”. Nagle Inaros jest na drugim końcu układu słonecznego z jakąś super flotą, której nie zauważono wcześniej i nową stertą stealth-kamyków? Walczy z innymi okrętami? Co się dzieje? Rakiety wystrzelone z wnętrza ringu? To już można tam się strzelać?
Te pozostałe wątki, które opisujesz brzmią tak dobrze, że chyba wezmę się za książki w końcu.
to znaczy takiego wątku Drummer w książkach nie ma, mówie, że mógłby być. Tak naprawdę ona w ksiązkach dopiero się pojawiła i była szefem ochrony, jak Bull w serialu.
Spoiler!
Motyw z tajemniczymi miedzywymiarowymi agresorami kształtuje się powoli na drugich Białych Wędrowców. Jeśli te kosmiczne pierdy nie okażą się być czymś lepszym niż obecnie się zapowiadają, to oto co nam zostanie. Zgliszcza po wielu wojnach ludzi. Biadolenie jak to ludzie są źli. A na końcu chwilowe minimalistyczne zagrożenie (obowiązkowo z hivemindem) kroczące po nieswoich zgliszczach, które przyjmie na klatę Holden lub któraś kobieca bohaterka (tych tu nie brakuje). Ostawiam w tej roli Bobby. Tak, zupełnie bez powodu. [ A gdybym (ja lub ktokolwiek inny) miał odlecieć dalej niż pan Epstein, to dodałbym Nagatę jako królową pierścieni, a Pasiarzy jako strażników galaktyki.]
Nie wiem jak będzie, ale moim zdaniem kolejne 8 czy 10 odcinków, żeby zamknąć sensownie wątek Inarosa i jeszcze protomolekułę i to nowe zagrożenie? Nie ma szans, żeby do zagrało. Chyba, że po prostu rozwalą pierścień i zostawią Inarosa po drugiej stronie z kosmicznym spalaczem.