W poprzednim odcinku Szalonych Teorii pozwoliłem sobie zwrócić Waszą uwagę na fakt istnienia sieci tuneli pod Westeros. A może raczej na to, że tunele, o których wiemy przecież z książek, są o wiele bardziej rozległe i skomplikowane niż się to nam na pierwszy rzut oka wydaje. Rozważyliśmy istnienie tunelu pod Murem, spojrzeliśmy na ogólną „dziwność” krypt pod Westeros, a nawet odwiedziliśmy miejsca od Północy dość odległe, w których wszakże również występują niemal niekończące się systemy jaskiń i tuneli. Ba, to nie było przedmiotem ostatniej Szalonej Teorii, ale istnieją poszlaki, które wskazują, że podobne dziwne rzeczy można zaobserwować również w Essos (podziemia Domu Bieli i Czerni, etc…).
Dziś – kontynuując temat tuneli – powinniśmy odpowiedzieć na trzy pytania, które same cisną nam się na usta. Czy tunele są ze sobą połączone? W jaki sposób powstały? I jaką rolę odegrają w książkach? Niestety odpowiemy tylko na dwa z nich. Przeznaczenie tuneli jest bowiem tematem zbyt obszernym, by ująć je w tym odcinku, a mnie najzwyczajniej brakło czasu, by całość doszlifować. Ale myślę, że jeśli powstrzymacie swą ciekawość do czwartku, to czekać będzie Was miła niespodzianka. A zatem, nie przedłużając…
Czy tunele są połączone?
Nie wiem.
Wszystko tak naprawdę zależy od okoliczności, w jakich powstały tunele. Kontynentalna skala wydaje się absurdalna i przesadzona – ale to samo możemy powiedzieć o Murze. Nie znalazłem wprawdzie w tekście żadnych wskazówek na temat tego, że wszystkie tunele są połączone, dlatego moim zdaniem odpowiedź jest uzależniona od tego, czy tunele stworzyła ręka człowieka (czy też innej inteligentnej istoty). A skoro o tym mowa…
W jaki sposób powstały tunele?
Myślę, że możemy sformułować trzy hipotezy robocze. Żadna z nich nie jest idealna, ale wszystkie należy rozważyć.
Pierwszym kandydatem na budowniczych tuneli są… budowniczy labiryntów. Pradawna cywilizacja ludzi (albo z ludźmi spokrewniona), której najbardziej oczywiste ślady można odnaleźć w Lorath oraz na południe od Lorath. Budowniczy labiryntów konstruowali gigantyczne budowle będące skomplikowaną do przebycia plątaniną korytarzy. Tworzyli je nad ziemią… ale nie tylko, albowiem w pobliżu Lorath znaleziono także ślady labiryntów podziemnych.
Rozległe konstrukcje o oszałamiającym stopniu skomplikowania, wzniesione przez budowniczych labiryntów z ciosanych kamiennych bloków, są rozsiane po wielu wyspach archipelagu. Jedną, niemal całkowicie zarośniętą zielskiem i zapadniętą w ziemię, odkryto też na kontynencie, na półwyspie położonym na południe od Lorath. Na Lorassyon, drugiej pod względem wielkości wyspie archipelagu, znajduje się ogromny labirynt, zajmujący ponad trzy czwarte jej powierzchni. Ma on cztery podziemne poziomy, a niektóre korytarze schodzą pięćset stóp pod powierzchnię.
—Świat Lodu i Ognia—
Co ciekawe, wszystkie te labirynty są kolosalne, nie tylko jeśli idzie o ich ogólne rozmiary, ale również pod względem przestronności korytarzy. Może to być wskazówką, iż budowniczy labiryntów byli spokrewnieni z olbrzymami, albo wykorzystywali olbrzymy w pracy nad labiryntami. Według legend budowniczy labiryntów wyginęli wskutek konfliktu z istotami z głębin, ale pozostawili ślady swej działalności w wielu miejscach. Przetrwały one również w symbolach (wszystkie spiralne zawijasy i triskeliony wydają się brać początek od symboli labiryntu) oraz w religii Wzoru (którego symbol przypomina labirynt, a jego zgłębienie ma przynieść oświecenie).
Uczeni nadal debatują nad przeznaczeniem labiryntów. Czy były one fortyfikacjami, świątyniami, miasteczkami? A może służyły innemu, bardziej niezwykłemu celowi? Budowniczowie labiryntów nie pozostawili zapisków, nigdy więc się tego nie dowiemy. Ich kości mówią nam, że byli masywnie zbudowani i więksi od ludzi, choć mniejsi od olbrzymów. (…) Nie znamy też powodów ich zniknięcia, choć lorathijskie legendy sugerują, że zniszczył ich wróg, który przyszedł z morza: w niektórych wersjach opowieści były to merlingi, w innych zaś selkie i ludzie-morsy.
—Świat Lodu i Ognia—
Naturalnie nie można wykluczyć, że cywilizacja budowniczych labiryntów jest tylko elementem ubogacającym świat, nawiązaniem do twórczości H.P. Lovecrafta i Rogera Zelaznego, a po trochu hołdem dla cywilizacji minojskiej, która nie odegra w nadchodzących książkach większej roli. Póki co na pewno nie był to wątek eksponowany w powieściach Martina. Niemniej jednak nie można wykluczyć, że tunele są pradawnym tworem tej właśnie cywilizacji.
Ale oczywiście jest też drugi kandydat, nieco mniej świadomy. Czardrzewa, czy raczej – system korzeniowy czardrzew. Jeśli intencją Martina jest uczynienie magii jak najmniej „cudowną”, a jak najbardziej „naukową” – a póki co odnoszę wrażenie, że pisarz skłania się w tym kierunku, między innymi przez sugestię, że czary-mary zawsze mają swoją cenę – to istniałoby dość ciekawe, częściowe wyjaśnienie zdolności zielonych jasnowidzów do postrzegania wszystkiego wokół czardrzew. Mianowicie, święte roślinki mogłyby po prostu być połączone z gigantycznym systemem korzeni, ciągnących się przez cały kontynent. W takiej sytuacji poszczególne czardrzewa mogłyby być swego rodzaju neuronami potężnego mózgu. Myślę, że taki system korzeni byłby pozostałością po jakimś wszechdrzewie, martinowskim odpowiedniku Yggdrasila, który umarł, ale pozostawił swoje podziemne elementy, z których wyrosły mniejsze czardrzewa. Takie zjawisko nie byłoby czymś wymyślonym przez pisarza. W końcu istnieją całe lasy odroślowe, które wyrastają z korzeni martwych roślin. No i istnieją całe lasy będące tak naprawdę jednym organizmem. Oczywiście w tej sytuacji tunele byłyby pozostałością po głębokich korzeniach owego pierwotnego drzewa-świata, które wymarły.
Podobnie jak w przypadku budowniczych labiryntów, hipoteza ta ma swoją słabą stronę – kompletny brak sugestii, że czardrzewa są połączone z jakimiś podziemnymi korzeniami. Nikt nie wykopał czardrzewa i nie zwrócił uwagi na to, że jego korzenie nie mają końca. Aczkolwiek, jak być może pamiętają ci z Was, którzy czytali moją teorię na temat Starych Bogów na Żelaznych Wyspach, istnieje szansa, że widzieliśmy pozostałości sporawego czardrzewa…
Pozostaje więc trzecia hipoteza – ogniste żmije. Dziwne stworzenia z Valyrii, prawdopodobnie spokrewnione ze smokami, ale żyjące pod ziemią. Tak jak smoki rosną przez całe życie, osiągając gigantyczne rozmiary. I mają jedną niesamowitą umiejętność. Drążą tunele nawet w litej skale.
Podłogę pokrywała warstwa kości grubsza niż podczas poprzednich odwiedzin Dany, ściany i podłoga zrobiły się zaś czarne i szare. Więcej w nich było popiołu niż cegieł. Nie utrzymają się już długo… a za nimi były tylko ziemia i skała. Czy moje smoki potrafią drążyć skałę jak ogniste żmije ze starożytnej Valyrii? Miała nadzieję, że nie.
—Taniec ze smokami—
W tym wypadku słabość hipotezy wynika z braku dowodów na istnienie ognistych żmij w Westeros. Wiemy tylko o ich występowaniu w okolicach Czternastu Płomieni Valyrii. Z drugiej strony, jeśli lubią aktywne wulkanicznie rejony, to mogłyby przecież siedzieć pod Smoczą Skałą. No i kto wie, co jest źródłem gorących wód geotermicznych pod Winterfell? Zresztą książki Martina zawierają jeszcze jeden smaczek. Sposób, w jaki określane są tunele (również te zwykłe, nie sieci jaskiń).
Cały Czarny Zamek łączył ze sobą labirynt podziemnych tuneli zwanych przez braci „robaczymi korytarzami”.
—Taniec ze smokami—
Cóż w tym określeniu takiego szczególnego? Otóż ognista żmija to w oryginale „firewyrm” od archaicznego określenia smoka – „wyrm”. A owe robacze korytarze to… „wormways”. Słowo „worm” w języku angielskim wyewoluowało właśnie z „wyrm”. Przypadek? Nie są… No, przesadziłem. W tym wypadku to rzeczywiście mógł być przypadek.
Ale najbardziej niesamowite jest to, że bez względu na to, w jakich okolicznościach powstały tunele, ich znaczenie jest bardzo jasne i jednoznaczne… Porozmawiamy o tym w następnym odcinku Szalonych Teorii.
Kolejna bardzo ciekawa teoria!
Cóż w tym określeniu takiego szczególnego? Otóż ognista żmija to w oryginale “firewyrm” od archaicznego określenia smoka – “wyrm”. A owe robacze korytarze to… “wormways”. Słowo “worm” w języku angielskim wyewoluowało właśnie z “wyrm”. Przypadek? Nie są… No, przesadziłem. W tym wypadku to rzeczywiście mógł być przypadek.
Warto zauważyć, że „wyrm” to nie każdy smok, tylko taki pozbawiony skrzydeł, jak na przykład wąż morski. A oczywiście najsłynniejszym z nich był Miðgarðsormr, czyli Jörmungandr… od którego imienia GRRM najprawdopodobniej zaczerpnął „Joramuna”.
„I Joramun zadął w Róg Zimy i zbudził śpiących w ziemi olbrzymów…”
To „ormr” w Miðgarðsormr (ð wymawia się mniej więcej jak angielskie dźwięczne „th” w „father” – w IPA /fɑːðə/) to właśnie staroangielskie słowo spokrewnione ze staroangielskim „wyrm”, od którego pochodzi „worm”. Z „wyrm” powstało współczesne „worm” (robak), ale później zapożyczono też stare „wyrm” ze staroangieskiego na określenie właśnie smoków i podobnych istot.
W niektórych częściach Anglii (tych gdzie osiedlili się wikingowie, w Danelaw) powszechnie występowało imię „Orm”, które nosił między innymi autor księgi „Ormulum” z XII wieku, która jest ważnym źródłem dla badających przejście ze staroangielskiego w średnioangielski. Przedmowa tej księgi zaczyna się takim oto stwierdzeniem (które przynajmniej dla mnie było bardzo zabawne, gdy pierwszy raz się na nie tatknąłem): „Ta księga zwie się Ormulum, bowiem napisał ją Orm”.
GRRM prawie na pewno pamiętał też o tym, jak słowa „worm” używa Tolkien – w „Silmarillionie” many praojca smoków, Glaurunga, który jest zwany „Great Worm of Angband” albo „Worm of Morgoth”. Dopiero potem pojawiły się skrzydlate smoki, z których pierwszym i największym był Ancalagon Czarny (być może inspiracja dla Baleriona Czarnego Strachu). Później „worm” jest ogólnie synoninem smoka, czy to „fire-drake” (ognistego) czy „cold-drake” (które nie ziały ogniem).
A w opowiadaniu „Farmer Giles of Ham” („Rudy Dżil i jego pies”) pojawia się zakon rycerski „Wormwardens” (Stróże Smoka).
Oczywiście: „staronordyjskie”.
Jak dla mnie wspaniała teoria, ja obstawiam 2 opcję, to znaczy, że te tunele to pozostałości po Martinowskim Yggdrasilu.
Robaki, które drążą tunele… Pozdrawiam wszystkich fanów Metra2033 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
[spoiler]Park Pobiedy[/spoiler]
Dzięki za pozdrowienie 🙂
Jak już tak podajecie przykłady robaków drążących skały, to jest też Matrix i roboty- robaki 🙂
Wśród ilustracji w „Świecie Lodu i Ognia” zawsze uderzali mini ci brodaci eunuchowie z Lorath.
Sam obstawiałem teorię z ognistymi żmijami (liczba pojedyncza to ognista żmija? zawsze sądziłem, że ognisty żmij, lepiej brzmi, lepiej pasuje i ma powiązanie ze smokami). Jeśli chodzi o ich występowanie poza Valyrią – sam dopuszczałeś chyba kiedyś, że mogły spowodować zagładę w Hardhome. Ale wersja z mega-czardrzewem brzmi nawet ciekawiej.
Wydaje mi się, że liczba pojedyncza to „ognisty żmij”. Żmij to przypominający smoka potwór, a żmija to po prostu taki gatunek węża. Z tego co czytałem w mitologii słowiańskiej była taka postać jak Żmij i było to gadzie monstrum, z którym walczył perun (jak Thor z i Jörmungandem).
Chyba nie umiem tutaj odpowiadać do odpowiednich komentarzy 😀 W każdym razie właśnie o to mi chodziło. Dael jednak stosuje formę ognista żmija, zarówno tutaj w podpisie ilustracji, jak i kilkukrotnie w innych tekstach, jeśli mnie pamięć nie myli.
W książkach chyba nigdzie nie jest ta kreatura wspomniana w liczbie pojedynczej, ale nabrałem przekonania, że w zamyśle tłumacza to żmija nie żmij po formie dopełniacza w liczbie mnogiej. Jest tam „ognistych żmij”, nie „ognistych żmijów”. Ergo – żmija nie żmij.
Odnośnie słów „wrym”, „wrum” i „worm” zainteresowałem się tematem już w zeszłym roku po lekturze „Ognia i krwi” w momencie, gdy z ciała pewnej księżniczki wyszły pewne robaki. Coś mi w tedy nie spasowało w tym jak zostało to przetłumaczone i od razu uznałem, że mowa tam o ognistych żmijach. Fajnie, że Bluetiger wspomniał o zależności między tymi słowami.
Wszystkim tym, których mógłby natomiast zainteresować temat Żmija w mitologi słowiańskiej (a ta jest ciekawsza i znacznie bardziej skomplikowana niż mogło by się to wydawać) zachęcam do zaglądnięcia tutaj https://wiaraprzyrodzona.wordpress.com/2015/06/25/o-rodzie-azdachow-spetow-mitologia-slowian/#more-3864. Artykuł ukazuje zasadnicze różnice miedzy smokami a żmijami w wierzeniach słowiańskich. Należy nadmienić, że były to dwie zupełnie różne od siebie istoty, a Żmij wedle Słowian na pewno nie był bezskrzydłym pełzającym gadem jak w przypdku zachodniego pochodzenia istot o mianach Wrym i Lindwurm.
Właśnie o to mi chodziło. Dael jednak stosuje formę ognista żmija, zarówno tutaj w podpisie ilustracji, jak i kilkukrotnie w innych tekstach, jeśli mnie pamięć nie myli.
Na Północy również znajduje się wulkan. W książce „Świat lodu i ognia, nieznana historia Westeros oraz gry o tron” pojawiła się informacja, że Dreadfort miało być zbudowane na wulkanie, czy też jego zboczach, nie pamiętam dokładnie. Wprawdzie Dredfort i Winterfell rozdziela kał drogi, ale kto wie do czego te żmije są zdolne….
Tunele nie są połączone moim zdaniem. Ale założę się że jest więcej takich sieci w Westeros
Np. Tunele pod pustynią… To mogło tłumaczyć gdzie chowali się Dornijczycy w trakcie wojen. 😉
A propo poprzedniej Szalonej Teorii, to może jakaś teoria z Harrego Pottera?
Jeśli chodzi o teorie z HP to polecam kanał na yt Super Carlin Brothers. Ciekawe i przemyślane teorie, które niekiedy się sprawdzają (jeśli chodzi o cykl Fantastyczne Zwierzęta)
W tych tunelach jest może taki gigantyczny robakopociąg, którym na końcu będą się przemieszczać bohaterowie po Westeros. Podobne rozwiązanie jak u Grzędowicza w Panu Lodowego Ogrodu.
Świetna teoria. Zastanawia mnie teraz czy Pierwsi Ludzie mogli żyć w tych tunelach podczas Długiej Nocy.