Wczoraj za pośrednictwem mediów dotarła do nas smutna wiadomość, która została później potwierdzona przez The Tolkien Society – w wieku 95 lat odszedł syn słynnego pisarza J.R.R. Tolkiena, Christopher.
Pragnę w tym krótkim wpisie przybliżyć postać tego wybitnego człowieka tym, którzy być może nie są świadomi tego jak wielkie są jego zasługi dla literatury fantastycznej (i literatury w ogóle) i jak wiele mu zawdzięczamy.
***
Christopher Tolkien urodził się w 1924 roku jako najmłodszy z trzech synów Johna Ronalda Reuela Tolkiena i Edith Mary Tolkien z domu Bratt (w 1929 na świat przyszła ich jedyna córka, Priscilla). J.R.R. Tolkien był wówczas wykładowcą na Uniwersytecie w Leeds i to właśnie w tym mieście przyszedł na świat Christopher.
W dzieciństwie słuchał wielu opowieści ojca – jedna z nich stała się później „Hobbitem”. Był również jednym z adresatów listów, które J.R.R. Tolkien pisał w imieniu „Świętego Mikołaja” (a właściwie postaci znanej w Anglii jako Father Christmas). W czasie drugiej wojny światowej służył jako pilot RAF, stacjonując między innymi na terenie dzisiejszej Republiki Południowej Afryki. Warto tu dodać, że jego ojciec również był związany z obecnym RPA, gdyż przyszedł na świat w Bloemfontein w Wolnym Państwie Orania.
W tym okresie ojciec wysyłał mu pocztą kolejne rozdziały książki nad którą wówczas pracował – „Władcy Pierścieni”. Po wojnie Christopher ukończył studia na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie później pracował jako wykładowca języka angielskiego. Przełożył z islandzkiego sagę „Hervarar saga o Heiðreks”, wydaną jako „The Saga of King Heidrek the Wise” (Saga o królu Heidreku Mądrym). Został również członkiem Inklingów, nieformalnej grupy literackiej której członkami byli między innymi: Tolkien ojciec, C.S. Lewis i Roger Lancelyn Green. Christopher Tolkien pomagał również ojcu w pracach nad legendarium przerysowując i opracowując mapy Śródziemia.
Od śmierci J.R.R. Tolkiena w 1973 roku Christopher był „wykonawcą jego literackiego testamentu”. Podjął się monumentalnego dzieła opracowania, opatrzenia komentarzem i przygotowania do druku pism, które pozostały po jego ojcu. Rozpoczął tym samym dzieło trwające przez ponad cztery dekady, aż do wydania w 2018 roku „Upadku Gondolinu”. W cztery lata po śmierci ojca wydał „Silmarillion”, sprawiając, że szersze grono odbiorców mogło poznać ogrom jego mitopoetycznej wyobraźni i wizji. W 1980 roku ukazały się „Niedokończone opowieści”, zaś w latach 1983 – 1996 Christopher Tolkien opracował dwanaście tomów składających się na „The History of Middle-earth” (Historię Śródziemia), które dają bezprecedensowy wgląd w proces twórczy autora „Władcy Pierścieni” i twórcy niepowtarzalnej „mitologii”.
Już w XXI wieku Christopher skompilował i obdarzył komentarzami i przypisami trzy „Wielkie Opowieści” z Pierwszej Ery Śródziemia; „Dzieci Húrina”, „Berena i Lúthien” oraz „Upadek Gondolinu”. Ukazały się one odpowiednio w 2007, 2017 i 2018 roku. Z kolei publikacje takie jak „Legenda o Sigurdzie i Gudrun” (2009), „Upadek Króla Artura” (2013) i „Beowulf: Przekład i komentarz” (2014) pokazały czytelnikom jak J.R.R. Tolkien podchodził do wczesnośredniowiecznych opowieści, które były dla niego inspiracją przy tworzeniu Śródziemia (kolejno: mitologii nordyjskiej, legendy arturiańskiej i staroangielskiego poematu. Dodam tu, że gdy w grudniu 2019 roku po raz pierwszy czytałem „Legendę o Sigurdzie i Gudrun”, komentarze Christophera, zwłaszcza tekst na temat pochodzenia opowieści, dodatkowo pogłębiły czerpaną z lektury przyjemność.
Zapamiętam Christophera Tolkiena jako przewodnika po Śródziemiu – jego głos, zapisany za stronicach wszystkich wymienionych książek, zawsze prowadził czytelnika przez geografię, historię i proces powstawania opowieści jego ojca, komentując i wyjaśniając. Przypominają mi się tu słowa, którymi zakończył swoją przedmowę do „Beowulfa” w przekładzie ojca, gdy mówił o zamieszczonej pod koniec książki „Pieśni o Beowulfie”, krótkim utworze wierszem.
Przed ponad osiemdziesiąt lat zachowuję wyraźne wspomnienie ojca, śpiewającego tę pieśń, dzięki czemu po raz pierwszy zetknąłem się z Beowulfem i złotym dworem Heorotu¹.
W pewnym sensie Christopher Tolkien był chyba bardziej niż ktokolwiek inny słuchaczem opowieści swojego ojca. To dzięki niemu wiele z tych wspaniałych tekstów mogło trafić na nasze półki. Gdyby nie podjął się on trudu opracowania wszystkich tych dzieł, Śródziemie kończyłoby się dla nas na „Hobbicie” i „Władcy Pierścieni”. Oczywiście, nawet wówczas byłoby wspaniałe, przebogate i godne by stanąć w jednym szeregu z największymi dziełami literackimi. Jednak dzięki Christopherowi mogliśmy ujrzeć o ile głębsze i rozleglejsze jest to legendarium. Sądzę, że mówię w imieniu nie tylko swoim, lecz również wielu z Was, gdy wypowiadam dziś słowa:
Dziękuję!
J.R.R. Tolkien był katolikiem i człowiekiem głębokiej wiary, zachęcam więc tych z Was, którzy czują taką potrzebę, by dodali również: „Wieczny odpoczynek, racz mu dać Panie…”
Requiescat in pace…
Bluetiger
***
¹ W J.R.R. Tolkien, „Beowulf: Przekład i komentarz”, pod redakcją Christophera Tolkiena. Przełożyły Katarzyna Staniewska „Elring” oraz Agnieszka Sylwanowicz „Evermind”. Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015
Pojawiające się pomiędzy tekstem artykułu zdjęcia Christophera Tolkiena, podobnie jak to użyte jako obrazek wyróżniający pochodzą z filmu Christopher Tolkien and the „Aubusson weaves Tolkien” project na YouTube, z dodaniem efektu czerni i beli.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie a Światłość Wiekuiesta niechaj mu świeci na wieki
Gdyby nie ten pan, jego zapał, mordercza praca i przede wszystkim miłość do ojca, któremu po części zapewnił literacką nieśmiertelność, gdyby nie on nie byłoby mojej ulubionej najwspanialszej książki fantasy Silmarilion. I tak się tylko zastanawiam, gdzie są ludzie tak bardzo oddani rodzinie, zwłaszcza rodzicom, że do końca własnego życia będą wykonywać testament zmarłego ojca. Wyobrażacie sobie taką historię rozpoczynającą się we współczesnym świecie?
Nie jestem osobą wierzącą ale z szacunku do Tolkienów
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie
Wielki człowiek. Ojciec byłby dumny. Niech odpoczywa w pokoju.
RiP [’]
J.R.R. Tolkien był katolikiem i człowiekiem głębokiej wiary, zachęcam więc tych z Was, którzy czują taką potrzebę, by dodali również: „Wieczny odpoczynek, racz mu dać Panie…”
Nie powinno być „Christopher Tolkien był…”?
RIP [*]
Korzystając z okazji, jak wygląda sprawa z prawami do ekranizacji itd? Kto i z jakich historii może korzystać teraz? Pisałeś, że przy Hobbicie nie mogli korzystać z innych książek, a jak wygląda to teraz? Pytam bo się zastanawiam co będzie użyte do tego serialu który był zapowiadany.
Wszystkie prawa autorskie do książek J.R.R. Tolkiena są zarządzane przez tzw. „majątek literacki” (z angielskiego literary estate) – rodzaj specjalnej fundacji, w której władzach zasiadali niektórzy członkowie rodziny Tolkienów. Śmierć Christophera tego nie zmieni. A same prawa autorskie do Hobbita i Władcy Pierścieni nie wygasną na najważniejszych rynkach jeszcze przez co najmniej 20 lat (w przypadku kolejnych książek będą obowiązywały jeszcze dłużej). Aczkolwiek pojawi się kilkuletnie okienko, kiedy sytuacja będzie dość skomplikowana, bo prawa w jednych miejscach już wygasną, w innych nie, więc spodziewam się, że niektórzy podejmą próbę eksploatowania tej sytuacji. Ale generalnie bym się nie przejmował. Dracula czy Sherlock Holmes są od dawna w domenie publicznej, i w niczym nie umniejszyło to tym literackim kreacjom.
Z tego co rozumiem, jest tak jak powiedział DaeL. Prawami autorskimi zarząda organizacja Tolkien Estate, a część z nich jest przeniesiona na filie takie jak fundacja charytatywna The Tolkien Trust. Christopher Tolkien zrezygnował z bycia dyrektorem Tolkien Estate w 2017 roku.
A z tego co pisze na Wikipedii prawa do ekranizacji „Hobbita” i „Władcy Pierścieni” zostały sprzedane w 1969 roku United Artists przez samego J.R.R. Tolkiena. W 1976 roku część praw odkupiła firma producenta Saul Zaentza – Saul Zaentz Company. Ale United Artists zachowało prawa do dystrubucji, a w 1981 roku United Artists kupiło studio Metro-Goldwyn-Meyer. Saul Zaentz Company licencjonuje prawa do ekranizacji „Hobbita” i „WP” przez swoją filię Middle-earth Enterprises (kiedyś Tolkien Enterprises).
Peter Jackson zdobył prawa do ekranizacji „WP” od Zaentza, ale musiał też szukać innego źródła finansowania. Najpierw pracował z Miramaxem, ale właściciel Miramaxa, Disney, nalegał, żeby zrobić tylko jeden film. Jackson i Zaentz, nie chcieli się na to zgodzić i ostatecznie stanęło na tym, że musieli szukać innego studia. Jackson znalazł New Line Cinema, które przejęło projekt i odkupiło prawa od Miramax (Właścicielem New Line jest Warner Bros).
Krótko mówiąc, sytuacja z prawami autorskimi jest dość skomplikowana, ale można w skrócie powiedzieć, że Tolkien Estate ma prawa do książek. A w serialu robionym przez Amazona udział mają Tolkien Estate, Tolkien Trust, New Line Cinema (które ma licencję na filmy „Hobbita” i „WP” od Middle-earth Enterprises) oraz HarperCollins, czyli wydawca który ma prawa do publikacji książek Tolkiena.
W FAQ na stronie Tolkien Society, niezależnego towarzystwa skupiającego miłośników dzieł Tolkiena, znajduje się krótki wpis „Will be adapted into a film or television series”, gdzie autor wyjaśnia, że prawa do ekranizacji „Silmarillionu” nigdy nie zostały sprzedane. Według brytyjskiego prawa copyright wygasa po 70 latach od śmierci autora. W przypadku „Silmarillionu” byłoby to w 2043 roku – ale wiele zależy od tego, czy za autora uznany zostanie również Christopher Tolkien, redaktor i kompilator tej książki. W tej stytuacji „Silmarillion” nie trafi do domeny publicznej przed 2090 rokiem.
(Zaznaczę jeszcze, że zupełnie się nie znam na prawie autorskim, więć do tego co tu napisałem lepiej podchodzić ostrożnie).
Na polskiej stronie miłośników Tolkiena, Elendilionie, był swego czasu przytoczony fragment testamentu J.R.R. Tolkiena, w którym pisarz wyznacza Christophera Tolkiena na „wykonawcę literackiej woli” (Literary Executor), dając mu prawo do opublikowania, dokończenia i zredagowania każdej jego pracy, która nie ukazała się przed jego śmiercią. Christopher Tolkien otrzymał też prawo do zniszczenia dowolnej z tych prac lub całości, jeśli uznałby to za stosowne. (Nie wiem z całą pewnością czy ten tekst jest autentyczny).
Dziękuję Wam obu za wyjaśnienie 🙂
Oczywiście dopiero później przyszedł mi do głowy najprostszy sposób – zerknięcie na notki o prawach autorskich w samych książkach. Oto „copyright notices” z niektórych wydań dzieł Tolkiena:
* The Silmarillion: „Copyright © The J.R.R. Tolkien Copyright Trust and C.R. Tolkien 1977”
* The History of Middle-earth Volume XII (The Peoples of Middle-earth):
„Copyright © The Tolkien Estate Limited and C.R. Tolkien 1996”
* Finn and Hengest: „Copyright © The J.R.R. Tolkien Copyright Trust and Professor Alan Bliss 1982”
* Niedokończone opowieści: „Copyright © The J.R.R. Tolkien Copyright Trust and C.R. Tolkien 1980”
* Hobbit: „Copyright © The J.R.R. Tolkien Copyright Trust 1937, 1951, 1966, 1978, 1995”
* The Lord of the Rings: „Copyright © Fourth Age Limited 1954, 1955, 1966”
* The Children of Húrin:
„Map, Preface, Introduction, Note on Pronunciation, Appendix and List of Names Copyright © Christopher Reuel Tolkien 2007
The Tale of the Children of Húrin Copyright © The J.R.R. Tolkien Copyright Trust and Christopher Reul (sic! – moje) Tolkien 2007″
Illustrations Copyright © Allan Lee”
Nie chce mi się przepisywać not z innych książek, ale podejrzewam, że te wymienione powyżej i tak interesują większość fanów najbardziej. W każdym razie widać, że Christopher Tolkien też jest wymieniony przy „Silmarillionie” i „Niedokończonych opowieściach”, a jeśli chodziłoby o potencjalną ekranizację, to pewnie tych meteriałów najbardziej potrzebowaliby scenarzyści.
O ile dobrze rozumiem, prawa które miało The J.R.R. Tolkien Copyright Trust zostają przy nim, a te które posiadał Christopher Tolkien przechodzą na jego spadkobierców. Wydaje mi się też, że „Silmarillion” nie trafi do domeny publicznej w UK przynajmniej do 2090 roku.
Wydaje mi się też, że przynajmniej teoretycznie ktoś mógłby spróbować nagiąć fakt, że w dodatkach do „Władcy Pierścieni” są wspomniane niektóre wydarzenia z Pierwszej i Drugiej Ery (o których dokładniej opowiadają „Silmarillion” i „Niedokończone opowieści”) i kręcić coś de facto na podstawie „Silmarillionu” posiadając prawa tylko do „WP”. Ale raczej by to nie przeszło. Pozostaje też pytanie na ile moralne byłoby obchodzenie praw autorskich w taki sposób.
Ja w każdym razie wolałbym, żeby potencjalna ekranizacja „Silmarillionu” została stworzona przez ludzi, którzy są w posiadeniu stosownej licencji i mogą czerpać z całego bogactwa legendarium Tolkiena, a nie przez takich, którzy naciągają prawo autorskie – a przez to nakładają na siebie ogromne ograniczenia twórcze (bo np. nie mogą podać imienia jakieś ważnej postaci albo przedstawić istotnego wydarzenia, gdyż nie ma tego w dodatkach „WP”).
Zawsze żal,ale w tym wieku to już tak nie boli postronnych. W dużej mierze sława ojca opiera się na wielkiej pracy sysa,który opracował i rozsławił świat stworzony przez ojca.