Książki

Historia Lodu i Ognia: Pierwsza Wojna Dornijska (część 1 – Inwazja i Powstanie)

Jest rok 4 o.P. Całe Westeros zostało podbite przez Targaryenów. Całe? Nie! Jedna, jedyna kraina, zamieszkała przez nieugiętych Dornijczyków, wciąż stawia opór najeźdźcom… Zaczynamy nowy cykl tekstów na temat wojen dornijskich. Skojarzenia z Asteriksem są jak najbardziej uprawnione.

Jeśli czytaliście poprzedni cykl tekstów na temat Podboju Aegona, zapewne pamiętacie o dość nietypowej sytuacji Dorne. Pod koniec wojny, Aegon wysłał z poselstwem do południowego królestwa swą siostrę – Rhaenys. Ta, przelatując nad Dorne, miała problem ze znalezieniem jakiegokolwiek dygnitarza, a i zbrojnych mężczyzn nie widziała zbyt wielu. Później miało się to okazać nie słabością, ale siłą Dorne. Nie uprzedzajmy jednak faktów. W końcu Rhaenys odnalazła w Słonecznej Włóczni księżną Merię. I przekazała jej ultimatum.

Księżna i królowa.

Nie będę z tobą walczyła – oznajmiła – ani nie uklęknę przed tobą. Dorne nie ma króla. Powtórz to bratu.
– Zrobię to – odparła Rhaenys – ale wrócimy tu, księżno, i następnym razem przyniesiemy ze sobą ogień i krew.
– To wasze słowa – skwitowała księżna Meria. – Nasze brzmią: “Niezachwiani, Nieugięci, Niezłomni”. Możecie nas spalić, pani… ale nas nie ugniecie, nie złamiecie, ani nie zdołacie nami zachwiać. Tu jest Dorne. Nie jesteście u nas mile widziani. Wracajcie na własne ryzyko.
—Ogień i Krew, tom I—

Gdy podporządkowywanie reszty kontynentu dobiegło końca, obie groźby zostały spełnione.

Inwazja

Pierwszy cios spadł na Dorne w 4 roku od Podboju. Rhaenys Targaryen na Meraxes ruszyła w stronę ujścia Zielonej Krwi i doszczętnie spaliła Miasto z Desek, a także wszystkie łodzie jego mieszkańców. Zginęło około stu ludzi, większość mieszkańców miasta zdołała uciec do wody. Ale – w opinii Targaryenów – odniósł skutek. Cios ostrzegawczy został zadany, siła smoków zademonstrowana. Teraz miały wkroczyć armie, zmuszając Dorne do kapitulacji. Atakujący podzielili się na dwie grupy.

Mniejszą, bo liczącą około tysiąca rycerzy i kilkuset zbrojnych, dowodził Orys Baratheon. Jego wojska wkroczyły na terytorium Dorne Szlakiem Kości. Drugą, zmobilizowaną przez lorda Harlana Tyrella w Reach i liczącą 30 tysięcy zbrojnych (w tym dwa tysiące rycerstwa) dowodził Aegon na Balerionie. To uderzenie nadchodziło od strony Książęcego Wąwozu.

Mapa Dorne.

Problem polegał na tym, że armie nie miały z kim walczyć. Dornijczycy zastosowali taktykę spalonej ziemi. Porzucali swe zamki, podpalali zboże, wybijali trzodę i zatruwali studnie. Kraj rozciągający się przed Aegonem był zniszczony. I gorący. Błyskawicznie dał o sobie znać podstawowy problem armii feudalnych – brak odpowiedniego zaopatrzenia. Nie mogąc zbierać po drodze żywności, napastnicy musieli podzielić swoje siły. Aegon ruszył na wschód w kierunku Skyreach, natomiast Harlan Tyrell pomaszerował na południe, na Hellholt.

Z kolei atak Orysa Baratheona został stosunkowo szybko zatrzymany. Przeprawa przez kamieniste wąwozy okazała się tragiczna w skutkach. Dornijczycy raz za razem zastawiali na ciężkozbrojnych rycerzy pułapki, uszczuplając ich siły.

Na rycerzy namiestnika sypały się z góry głazy, zrzucane przez obrońców niewidocznych dla najeźdźców z krain burzy. W miejscu, gdzie Szlak Kości przecina rzekę Wyl, pojawili się nagle dornijscy łucznicy i na przechodzących przez most ludzi posypał się deszcz tysięcy strzał.
—Ogień i Krew, tom I—

W końcu, osaczeni, zostali wycięci przez Wyla z Wyl, watażkę nazywanego Kochankiem Wdów. Orys Baratheon był jednym z nielicznych ocalałych. Ale stał się jeńcem.

Moje odręczne bohomazy to droga przebyta przez armie. Niebieski – siły Orysa Baratheona. Zielony – siły Harlana Tyrella. Czerwony – siły Aegona Zdobywcy.

Na południu było niewiele lepiej. Marsz przez pustynię okazał się dewastujący dla sił lorda Tyrella, który z powodu braku wody i żywności oraz dezercji stracił czwartą część swojej armii.

Gdy jest tak gorąco, ludzie piją więcej wody, a wszystkie oczka wodne i źródła w oazach na szlaku armii zatruto. Konie zaczęły padać, z dnia na dzień ubywało ich coraz więcej. Jeźdźcy wkrótce podążyli ich śladem. Dumni rycerze porzucali chorągwie i tarcze, a nawet zdejmowali zbroje.
—Ogień i Krew, tom I—

Udało mu się wprawdzie zdobyć Hellholt, ale tylko dlatego, że… zamek był opuszczony.

Triumf

Droga, którą obrał Aegon, była o wiele bezpieczniejsza. Wzgórza nie były tak zdradzieckie jak wąwozy, ani równie gorące jak stepy. Łatwiej było też znaleźć strumienie z czystą wodą. Ale choć nie zanosiło się na klęskę, to i tak Zdobywcę spotkała potwarz. Po stosunkowo szybkim zdobyciu zamków Skyreach i Yronwood, które próbowały stawiać opór, ale nie były w stanie odeprzeć sił Smoka, Aegon ruszył na Wzgórze Duchów. Tam wyzwał go na pojedynek lord Toland. Aegon zgodził się, widząc w tym szansę na szybkie zakończenie oblężenia i bez trudności pokonał oponenta. Po zdjęciu hełmu okazało się, że walczył z błaznem lorda Tolanda. A Dornijczyk i jego świta zniknęli.

Dornijscy rycerze.

Wściekły Aegon ruszył na Balerionie na Słoneczną Włócznię. Jak się okazało, dotarła tu wcześniej Rhaenys. Królowa zdewastowała okolicę, ale nie spotkała nikogo, kto stawiłby jej czoła. Księżna Meria uciekła.

Jak powiedziała Rhaenys królowi Aegonowi, Żółta Ropucha rozpuściła się w piaskach.
—Ogień i Krew, tom I—

Żołnierzy w okolicy było niewielu, dowódców i szlachetnie urodzonych jeszcze mniej. Aegon uznał to za zwycięstwo.

Zgromadził w wielkiej komnacie Słonecznej Włóczni tylu dygnitarzy, ilu tylko udało mu się znaleźć, i oznajmił im, że od tej chwili Dorne jest częścią jego królestwa, a oni jego wiernymi poddanymi.
—Ogień i Krew, tom I—

Słoneczna Włócznia.

Oczywiście Aegon nie był głupcem. Nie ufał Dornijczykom. Wiedział, że kryją się w nich pokłady buntu, a stosunkowo niewielki opór ze strony miast i zamków to raczej dowód na to, iż Dornijczycy nie zostali do końca pokonani. Zrobił więc to, co każdy trzeźwo myślący wódz. Obsadził zamki własnymi załogami, pozostawił duży kontyngent wojska pod dowództwem Harlana Tyrella w zamku Hellholt (oraz drugi mniejszy, dowodzony przez lorda Rosby’ego) i wyznaczył nagrody za głowy zbiegłych lordów i księżnej, licząc, że pozyska w ten sposób współpracę ludzi pragnących zająć miejsce dawnych lordów. Polecił też odbicie Orysa Baratheona – jeśli jeszcze żył. Następnie jako triumfator wrócił do Królewskiej Przystani.

Ale wszystko to było na nic. Zdobywca postępował rozsądnie, ale nie docenił skali tego, co miało nastąpić. Bo nie dość, że wojna dla Dornijczyków się jeszcze nie skończyła, to można powiedzieć, że ona się jeszcze nie zaczęła.

Powstanie

Wkrótce po tym, gdy Aegon dotarł do swojej stolicy, z Dorne nadeszły niepokojące wieści. Niczym spod ziemi, wyrosły armie dornijskich włóczników. Ukryci dotąd w górskich jaskiniach, byli gotowi do walki. W ciągu kilkunastu dni odbili Skyreach, Yronwood, Tor i Wzgórze Duchów. A pozostawionym przez Aegona załogom zgotowali śmierć w męczarniach. Cieli westeroskich kasztelanów na kawałki, rywalizując o to, który jeniec będzie cierpiał najdłużej. Lorda Rosby’ego zrzucili z okna w Słonecznej Włóczni.

Dornijski włócznik.

Zaczęli też podgryzać siły lorda Harlana Tyrella. Ludzie lorda Qorgyle’a wycinali w pień patrole wysyłane z Hellholt i sabotowali dostawy żywności. Gdy lord Tyrell dowiedział się o śmierci lorda Rosby’ego, postanowił dopaść buntowników w stolicy. Po drodze musiał jednak odbić zamek Vaith. Ale swego celu nie osiągnął. Nie znamy losu lorda Harlana Tyrella, bo nie przeżył ani jeden człowiek, który wyruszył z wraz z nim z Hellholt. Cała armia zniknęła, prawdopodobnie wyrżnięta w zasadzce. W szóstym roku od Podboju, Dorne znów było w większości dornijskie, a po stronie Zdobywcy pozostało już tylko kilka zamków.

Powrót Orysa

Ale Aegon nadal nie wysłał do Dorne dodatkowych sił. Nie znamy powodów jego decyzji, możemy jednak spekulować, że dowiedział się o losie Orysa Baratheona. Przyrodni brat króla pozostawał w niewoli Kochanka Wdów. Więc Aegon negocjował. Zapłacił sowity okup za wszystkich jeńców. W roku 7 od Podboju, żołnierze pojmani trzy lata wcześniej na Szlaku Kości, wrócili do Królewskiej Przystani. Ale na pożegnanie dornijski watażka każdemu z nich – w tym Orysowi – odrąbał prawą dłoń. Warunki przekazania jeńców zostały pogwałcone. A Aegon wpadł w szał.

O konsekwencjach eskalowania konfliktu i o tym, jak zakończyła się Pierwsza Wojna Dornijska, przeczytacie już w czwartek!

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 18

  1. Kwestia Dorne zawsze mnie bawiła. Pozostałe prowincje zostały zdobyte z minimalnym wysiłkiem, a ci specjalnie się nie starali, ale mimo to udawało im się wodzić Targów za nos latami…

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. Czy tylko ja mam skojarzenia z Litwą? Oczywiście jeżeli brać pod uwagę, to w jaki sposób finalnie dokonało się przyłączanie Dorne.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. Znalazłem potwierdzający to cytat z So Spake Martin (29.02.2000)

        „I read a lot of history, and mine it for good stuff, but I also like to mix and match. That is to say, I don’t do straight one-for-one transplants, as some authors do, so you can’t really say that X in Westeros equals Y in real life. More often X in Westeros equals Y and Z in real life, with squidges of Q, L, and A.

        In the case of Dorne, yes,
        Wales was definitely an influence
        , for all the reasons you cite. But there’s also some distinctly unWelsh elements down there. South of the wall of mountains you have a hot, dry country more like Spain or Palestine than the cool green valleys of Wales, with most of the settlements along the seacoast and in few great river basins. And you also have the flavor given the culture by the great Rhoynar influx led by Nymeria. I suppose the closest real life equivilent to that would be the Moorish influence in parts of Spain. So you could say Dorne is Wales mixed with Spain and Palestine with some entirely imaginary influences mixed in. Or you could just say it’s Dorne….

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. DaeLu, Bluetigerze, Mańku et consortes. Czy planujecie jakiś tekst o Larysie Szpotawej Stopie? Kończę czytać ogień i krew i sądzę, że to jedna z najciekawszych i tajemniczych postaci (obok Daemona, ale bardziej niż on intrygująca).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Muszę przyznać, że nigdy jakoś szczególnie nie zastanawiałem się nad Larysem Strongiem… kiedyś miałem zamiar napisać coś o Daemonie Targaryenie – teorię o tym kim był „jego człowiek” w Zielonej Radzie i zastanawiałem się czy był nim Orwyle, Larys, czy jeszcze ktoś inny. Ale to tyle jeśli chodzi o Larysa. W każdym razie dość jasne jest, że Larys jest w Tańcu Smoków analogonem Varysa.

      Znacznie bardzeij interesował mnie Daemon, jako pewnego rodzaju anomalia – w PLIO wiele konfliktów jest zbudowanych wokół tego samego archetypu – walki pomiędzy siostrą mającą odziedzyczyć tron albo jakieś ziemie, a męskim krewnym, zazwyczaj bratem, ale czasem (gdy taki rozwój wypadku nie ma uzasadnienia fabularnego) np. z kuzynem albo z wujem.

      Takie pary to: Ametystowa Cesarzowa & Krwawnikowy Cesarz, Elissa Farman & Franklyn Farman, Rhaenyra & Aegon Starszy, Rohanne Webber & Ser Wendell Webber, Alys Karstark & Cregan Karstark, przypuszczalnie Daenerys & Młody Gryf.

      I do pewnego momentu Taniec Smoków doskonale się wpasowuje w ten wzór – Rhaenyra to współczesna Ametystowa Cesarzowa (Daemon podarowuje jej nawet tiarę boskiej cesarzowej Leng), Aegon II to Krwawnikowy Cesarz… ale potem nagle pojawia się Daemon, który też ma symbolikę związaną z Krwawnikowym Cesarzem (był Królem Wąskiego Morza i władał z wyspy Krwawnik, ang. Bloodstone)… czy to jakieś rozszczepienie jednego bohaterów na dwóch? Czy Daemon reprezentuje mroczniejszą stronę Krwawnikowego Cesarza? Czy GRRM nie miał innego pomysłu na to, jak pogodzić dwa fakty: nowy Krawnikowy Cesarz ma być jednoczesnie bratem i mężem Cesarzowej, stąd brat (Aegon II) i mąż (Daemon) o tej samej symbolice?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. Dla mnie te trudności z podbojem Dorne zawsze były nierealne. Tak naprawdę w historii nie było raczej armii partyzanckiej która samodzielnie pokonała regularne armie bez wsparcia z zewnątrz. (Nie Afganistan i Wietnam nie były takimi przypadkami). Mając smoki z których można było wypatrzeć każdą pułapkę, wpadanie w takie zasadzki było mało prawdopodobne. To nie XXI wiek gdzie w Afganistanie trzeba przestrzegać konwencji a pod bokiem jest Pakistan gdzie mogli chronić się Talibowie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Bo ja wiem… Smoki były tylko 3, a miejsc na pułapki całkiem sporo – no i z powietrza wcale nie widać tak dużo. Poza tym w pewnym sensie to jednak była regularna armia, tylko stosująca wojnę podjazdową – jak np hetman Czarnecki, który może nie pokonał Szwedów, ale przeszkadzał im całkiem skutecznie. Poza tym nie było to też ostatecznie starcie „armia partyzancka vs armia regularna” tylko armia Dorne atakująca z zasadzki przy pomocy ludności cywilnej pojedyncze garnizony najeźdźcy, który działał w kompletnie nieznanym sobie terenie (klimatycznie Dorne jest w końcu bardzo różne od reszty Westeros), a to wszystko bardzo wyrównuje szanse – w ogóle to trochę mi przypomina Rzeczpospolitą w czasie Potopu – cały kraj zajęty, miasta obsadzone garnizonami, ale władcy uciekli, regularne wojska nie zostały rozbite w żadnej decydującej bitwie… i co dalej, kiedy zaczynają ginąć coraz większe patrole?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Zgadzam się, zdążyłem nawet napisać wyżej post w podobnym tonie 😉 Osobiście traktuję Wojny Podboju jako jeden, wielki bubel. Sześć Królestw padało jeden po drugim, bo przygotowali się jak student na pierwszy termin. Przecież o Smokach i Targaryenach po sąsiedzku wiedzieli nie od dziś, więc jakim cudem nie mieli żadnej taktyki na nich przygotowanej? Co oni sobie myśleli, że podejmą latające czołgi w otwartym polu? Szanse na wygraną jak w pojedynku gołej d… z batem. Na co oni liczyli? Że Baleriona dopadnie zgaga i dzisiaj ogniobicia nie będzie? To musiało się tak skończyć…

      Dopiero Dorne wykoncypowało, że do tematu trzeba podejść z głową. Tylko szkoda, że w tym momencie Podbój magicznie zmienił się z „to jak granie na kodach” na „tylko muzyczki z Bennego Hilla brakuje”. Od czego by tu zacząć? Targaryenie nie pieprzyli się w Harenhall czy na Polu Ognia, tylko puścili budę z dymem łamiąc skutecznie ducha walki. Czemu wiec tutaj dali wmanewrować się w zabawę w kotka i myszkę? Po drugie nie da się ewakuować całych miast na pustynię i zniknąć jak kamfora. Zwłaszcza jak przeciwnik ma siły powietrzne. Zresztą, Aegon to nie Napoleon, Dorne to nie Rosja. Martellowie nie mieli nieograniczonych możliwości wycofywania się jak Romanowowie. Po drugie nie da się bez wsparcia z zewnątrz prowadzić przez dziewięć lat skutecznej partyzantki. Nie na pustyni. Prędzej czy później, ale raczej prędzej, zabrakłoby im wody i prowiantu. Wszak w centralnym Dorne woda była niemal tak cenna jak złoto, a studnie były pilnie strzeżone. Także wzięcie Dornijczyków głodem powinno być śmiesznie łatwe. Zablokować rzeki, oazy spalić, studnie rozwalić. Poddaliby się po góra kilku miesiącach.

      Wyprzedzając porównania z Afganistanem i Wietnamem: Nie, te wojny nie były podobne. Mudżahedini byli stale wspierani z zewnątrz. Amerykanie dawali im amunicję i leki, a Pakistan zapewniał bazy szkoleniowe. No i nigdy to nie była wojna radziecko-afgańska. To była wojna domowa, w której Moskwa tylko doraźnie pomagała rządowi. Wietkong z kolei był wspierany przez Blok Wschodni. No i Laos z Kambodżą, przez które przebiegał Szlak Ho Chi Minha. Nie zapominajmy tez, że USA od początku borykało się z niechęcią opinii publicznej. Także zupełnie inna sytuacja niż w pustynnym Dorne, które było samo…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. My w Potopie mieliśmy wsparcie Danii, Rosji, Tatarów i potem Prus. Co do Dorne to przesadą były opisy tych opustoszałych miast, której ludność znikała nie wiadomo gdzie jakby nie musiała jeść i pić. Kraj otoczony morzem, a terytorium znowu nie takie duże.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Moim zdaniem opis z „Ognia i krwi” silnie sugeruje, że większość dornijskich zamków i osad jest zbudowana nad kompleksami podziemnych jaskiń, i to tam ukryli się Dornijczycy, gdy przybywały wojska Targayrenów. Mogli tam mieć jakieś studnie głębinowe albo nawet rzeki i jeziora, zresztą podejrzewam, że nie siedzieli tam przecież cały czas, ukrywali się tuż przed nadejściem wroga, a gdy ten się oddalił, znów wracal na powierzchnię. Tylko zamki gdzie Aegon zakwaterował swoje garnizony były naprawdę opuszczone…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. Odrąbywanie wypuszczonym jeńcom dłoni GRRM zaczerpnął prawdopodobnie z historii Bazylego Bułgarobójcy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button