KsiążkiSeriale

Szalone Teorie: Antagonista Tyrion

Pamiętacie zakończenie filmu Niezniszczalny, w którym David Dunn (Bruce Willis) zostaje skonfrontowany z oczywistą prawdą, którą cały czas miał przed oczami? Przypominacie sobie jak bardzo nasz bohater jest wówczas skołowany? Otóż przeżyłem parę dni temu coś podobnego. I muszę podzielić się tymi swoimi przemyśleniami. Tym bardziej, że ryzykuję, iż uprzedzi mnie serial – o ile jego twórcy naprawdę znają zakończenie książek. I o ile nie trafiam teraz kulą w płot.

A zaczęło się od tego, iż parę dni temu rozmawiałem z osobą, która oglądała Grę o Tron, ale nie czytała Pieśni Lodu i Ognia. Opowiadałem o różnicach pomiędzy serialem a książkami. Oczywiście utyskiwałem przede wszystkim na Varysa, bo spośród wszystkich postaci, które zalazły mi za skórę, to właśnie on został w serialu najbardziej wybielony. Ale perorując tak na temat Varysa, wspomniałem też o kilku innych bohaterach, którym brak martinowskiej szarości. Na koniec zaś poruszyłem kwestię Tyriona Lannistera. „Wiesz, a taki Tyrion, to w ogóle ma wszystkie cechy czarnego charakteru. I byłby czarnym charakterem, gdyby nie…”. Tu zatrzymałem się na chwilę. Gdyby nie co? Jaka cecha charakteru Tyriona Lannistera sprawia, że nie widzimy w nim czarnego charakteru? Litość? Nie okazał jej nigdy, jeśli zagrożony był jego interes. Litość, która nic nie kosztuje, jak najbardziej pasuje do złoczyńcy. Przebaczenie? Ale Tyrion nigdy nikomu nie przebaczył. Więcej – chował uraz do tego stopnia, iż swoją pomstę z radością wywierał na niewinnych. Walczy po dobrej stronie? Absurd, wszak Tyrion działa wyłącznie we własnym interesie. Wiele wycierpiał? Jak najbardziej. Tyle że cierpienie i wyrządzona krzywda to jeden z klasycznych motywów fabularnych, które pchają człowieka w stronę zła.

Tyrion z Jorah Mormontem.

Czyżbyśmy naprawdę uważali, że Tyrion jest bohaterem, bo ma poczucie humoru? Ale poczucie humoru ma też archetypiczny trickster. Patrząc na to, do czego zdolny jest Tyrion, widzimy w nim raczej odbicie Tywina. Czym bowiem różnią się dwaj Lannisterowie? Wzrostem. I może nieco większą hipokryzją tego drugiego. Ale obydwaj dzielą tę samą bezwzględność. Są racjonalni, gdy pozwala im na to sytuacja, ale okrutni, gdy poczytają coś za krzywdę.

– Jaime – odparła, pociągając go za ucho – słodziutki. Znam cię od czasu, gdy byłeś dzieciątkiem u piersi Joanny. Uśmiechasz się jak Gerion i walczysz jak Tyg, jest też w tobie trochę z Kevana, bo w przeciwnym razie nie nosiłbyś tego białego płaszcza… ale to Tyrion jest synem Tywina, nie ty. Powiedziałam to kiedyś w oczy twojemu ojcu i potem nie odzywał się do mnie przez pół roku. Mężczyźni są takimi okropnymi durniami. Nawet tacy, którzy rodzą się raz na tysiąc lat.
—Uczta dla wron—

Na przestrzeni książek Martina, Tyrion wielokrotnie popełniał czyny, które bez najmniejszych wątpliwości można byłoby przypisać czarnym charakterom.

– Kiedy mam go zabrać do Duskendale? – zapytał, gdy już pomógł Tyrionowi wspiąć się na siodło.
– Nigdy. – Tyrion zawrócił wierzchowca. – Daj mu trzy dni, a potem zawiadom go, że Hamish Harfiarz złamał rękę. Powiedz mu, że nie może się pokazać na dworze w takich łachach i trzeba natychmiast załatwić mu nowy strój. Pójdzie z tobą bez ociągania. – Skrzywił się. – Pewnie zechcesz zachować sobie jego język. Jak rozumiem, jest zrobiony ze srebra. Reszta nigdy nie powinna się znaleźć.
Bronn wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Znam taką garkuchnię w Zapchlonym Tyłku, w której robią świetną michę gulachu. Słyszałem, że dodają do niego wszystkie rodzaje mięsa.
– Dopilnuj, żebym nigdy tam nie jadł.
—Nawałnica mieczy—

Zabójstwo Symona można jeszcze było usprawiedliwić strachem, choć przeraża dezynwoltura Tyriona w wydaniu tego wyroku. Krasnal okazuje się jednak być mściwym i pamiętliwym również w innych wypadkach. Weźmy chociażby upokorzenie ser Allisera Thorne’a. Albo wysłanie uzbrojonych górskich klanów w celu wywarcia pomsty na… całej Dolinie.

Tyrion morduje Shae w serialu.

Prawdziwym przełomem jest sąd nad Tyrionem i zamordowanie Shae oraz Tywina. Od tego momentu Krasnal stacza się w najgorszą otchłań. Jego myśli nieustannie krążą wokół pomsty, jaką mógłby wywrzeć. Z autodestrukcyjnego pijaństwa wyrywają go tylko myśli o cierpieniu. Nawet będąc z prostytutką w Volantis, największą radość odczuwa na myśl o tym, iż kobieta nie chce z nim uprawiać seksu.

Kurwa gapiła się na jego beznosą twarz z wyraźną odrazą.
– Mój widok cię obraża, słodziutka? Jestem stworzeniem, które obraża wszystkich. Mój ojciec chętnie by ci to powiedział, gdyby nie fakt, że gnije w grobie.
—Taniec ze smokami—

Paradoksalnie teatralna sztuka wystawiona w Braavos, choć niesprawiedliwie przypisuje Tyrionowi zamordowanie Joffreya, oddaje stan umysłu Krasnala w sposób perfekcyjny.

-Daj mi ten puchar – rzekł Nieznajomemu – wychylę go do dna. A jeśli smakuje jak złoto i lwia krew, to nawet lepiej. Skoro nie mogę być bohaterem, niechże stanę się potworem. Zamiast miłości, udzielę im lekcji strachu.
—Wichry zimy (tłum. moje)—

Co znamienne, George R.R. Martin wydaje się łudzić nas perspektywą wydobycia się Tyriona z tej matni. Grosik, karlica, która podziela niewolniczy los Lannistera, próbuje udzielić mu cennej lekcji życia. Pokazuje, że wbrew własnemu przekonaniu, Tyrion nie był najbardziej pokrzywdzonym człowiekiem na świecie. Wskazuje na potencjalnie gorszy los. Stara się nauczyć go pokory. Ale na tę lekcję jest już dla Tyriona za późno. Ostatni raz, gdy widzimy ich razem, w Krasnalu znów budzą się stare demony.

– Jesteś odważny. Mali ludzie też mogą być odważni.
Mój lannisterski olbrzymie, usłyszał. Szydzi ze mnie. Omal znów jej nie uderzył.
—Wichry zimy (tłum. moje)—

Monomit odwrócony

O tym, jaką rolę przyjdzie ostatecznie odegrać Tyrionowi, możemy przekonać się najlepiej analizując nie pojedyncze czyny i zachowania Lannistera, ale patrząc na nie jako na ścieżkę życia. Pisałem już we wcześniejszych tekstach zarówno o indo-europejskim archetypie bohatera, jak i o monomicie Josepha Campbella, czyli jego interpretacji podróży bohatera. Nieraz rozmawialiśmy tutaj na temat tego, jak wiele elementów monomitu (szczególnie w ujęciu lorda Raglana) pasuje do licznych martinowskich bohaterów. Ale jedna rzecz umknęła naszej uwadze. Otóż tylko jedna postać przeżywa odwróconą podróż bohatera. Tylko jeden z naszych bohaterów przeżywa historię upadku.

Prawdziwa wędrówka bohatera składa się według Campbella z siedemnastu etapów podzielonych na trzy akty. Akt pierwszy zaczyna od wezwania – sygnału inicjującego przygodę, a kończy „brzuchem wieloryba”, czyli odcięciem od dotychczasowego świata i metamorfozą. W akcie drugim bohater przechodzi liczne próby i inicjacje, spośród których najistotniejsze są: śmierć (często symboliczna), odrzucenie kuszenia ze strony kobiety oraz pogodzenie się z ojcem (lub ojcowską figurą). Inicjacja kończy się zdobyciem nadzwyczajnych umiejętności lub magicznego przedmiotu i rozpoczyna akt trzeci, jakim jest powrót. Końcem podróży bohatera jest odzyskanie przez niego wolności i kontroli nad swoim życiem oraz otaczającym go światem.

Paskuda.

Elementy podróży bohatera można z powodzeniem połączyć z losami Jona czy Daenerys. W przypadku Tyriona podróż musiałaby jednak zostać odwrócona, a próby zakończyłyby się klęską. Innymi słowy – karzeł przeżywa klasyczną „podróż złoczyńcy”. Tyrion Lannister zaczyna książki jako człowiek wolny, kontrolujący swoje życie i posiadający pełnię sprawności w posługiwaniu się swymi umiejętnościami. Jest bystry i posiada nadzwyczajny język. Potem nadchodzą straty – wolności, prestiżu, władzy… nawet nosa. Tyrion ponosi porażkę w klasycznych próbach bohatera – zostaje uwiedziony przez kobietę i nie jest w stanie dojść do porozumienia z ojcem. Symbolicznie przechodzi przez śmierć – i to trzykrotnie. Najpierw nad Czarnym Nurtem, potem gdy wydany zostaje wyrok i wreszcie wpadając do Rhoyne. Ale nie odradza się jako człowiek lepszy. Przeciwnie, każda śmierć spycha go coraz głębiej w otchłań zła. I dopiero w tym momencie zostaje oddzielony od swego dotychczasowego świata, gotów by ostatecznie objąć rolę arcyłotra. Jeśli zostanie pokonany, tym, co po nim pozostanie, będzie nie „wezwanie do przygody”, ale echo jego nikczemnych czynów.

Czy w tym kontekście przestroga Quaithe nie staje się szczególnie ważną? Doprawdy, byliśmy wszyscy zaślepieni, uważając, że jej ostrzeżenie jest przesadzone.

– Nie. Wysłuchaj mnie, Daenerys Targaryen. Szklane świece płoną. Wkrótce przybędzie biała klacz, a po niej inni. Kraken i czarny płomień, lew i gryf, syn słońca i smok komediantów. Nie ufaj żadnemu z nich. Pamiętaj o Nieśmiertelnych. Strzeż się perfumowanego seneszala.
—Taniec ze smokami—

Kraken to Victarion, a czarnym płomieniem jest towarzyszący mu Moqorro. Lew to Tyrion, a gryf – Jon Conington. Syn słońca to Quentyn Martell, a smok komediantów – „Aegon”. Lekceważymy przestrogę, bo widzimy w niej Quentyna Martella, który nie miał wobec Daenerys złych intencji. Zapominamy, że wypuszczenie smoków to krok, który doprowadzi do pojmania jednego z nich przez Victariona. Przestroga w stosunku do Quentyna była słuszna. Musi więc być słuszna również w kontekście Tyriona.

Fafnir i Koriolan

Jeśli Tyrionowi pisana jest rola antagonisty dla naszych bohaterów, pozostaje pytanie – jakiego rodzaju antagonistą będzie? Wydaje mi się, że istnieją dwa wzorce literackie, z których mógłby skorzystać Martin. Dwa źródła, z których czerpał już wcześniej.

Pierwszym są oczywiście skandynawskie sagi, dostarczające nam postaci ojcobójcy – Fafnira. Ten potężny karzeł zazdrościł swemu ojcu – królowi Hreidmarowi – jego złota. Zamordował go więc, a potem uciekł do swych skarbów złożonych we wnętrzu góry, gdzie – wskutek klątwy – przemienił się w smoka. Ostatecznie zginął z ręki Sigurda, którego wysłał z tą misją własny brat Fafnira – Regin.

Zupełnie na marginesie – polecam film Coriolanus z Ralphem Fiennesem. Świetna adaptacja Szekspira.

Ale istnieje też drugi potencjalny wzorzec postaci. George R.R. Martin wiele razy podkreślał swoją miłość do Szekspira, a fani widzieli w postaci Tyriona szekspirowskiego Ryszarda III. Moim zdaniem autor mógł jednak sięgnąć po inną postać – rzymskiego generała Gnejusza Mariusza Koriolana. Poświęcona mu tragedia opisuje losy zwycięskiego obrońcy Rzymu, który wskutek niewdzięczności obywateli miasta, zostaje poniżony i wygnany. Na banicji dołącza do plemienia Wolsków i prowadzi je na Rzym, by wywrzeć krwawą zemstę na mieście. Ostatecznie zostaje przebłagany przez swoją rodzinę, ale w tym momencie, aby uratować Rzymian, musi dokonać ponownej zdrady – tym razem na Wolskach, za co spotyka go śmierć. Koriolan nie jest takim nikczemnikiem jak Fafnir. Ale jest podwójnym zdrajcą.

Czy Martin zdecyduje się uczynić Tyriona karłem, który zniszczy swą rodzinę, porwie smoka i opanuje Skałę, po czym zostanie zabity przez wysłannika swego brata? A może sprawi, że Tyrion cały czas wiedziony przez pragnienie zemsty, zaniecha jej… zdradzając jednocześnie Daenerys? Bez względu na to, którą ścieżkę obierze GRRM, jestem pewien, że Tyrionowi pisana jest rola antagonisty naszych bohaterów. I że na tym polega słodko-gorzkie zakończenie Pieśni Lodu i Ognia.

 

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 110

  1. No cóż, dawno już przestałem lubić Tyriona. Stało się to jednak z powodu bezużyteczności tej postaci w ostatnich sezonach i beznadziejnych rad jakich udziela Daenerys. Wielkiego zła w nim nie dostrzegam. A w każdym razie nie większego niż u innych. Świat Martina nie jest jednak klasycznym światem fantasy. Tutaj nie trzeba być aż kryształowym, żeby jednocześnie być bohaterem pozytywnym. Cały czas obracamy się wśród odcieni szarości. Ja nigdy nie uważałem Tyriona za dobrego człowieka, ale też nie uważam go za czarny charakter powieści. Facet ma swoje porachunki ze światem i rozumiem go. Dla mnie bohater negatywny to ktoś taki jak Joffrey. Ktoś kto czyni zło, chociaż nie musi. Bo to mu sprawia przyjemność. Nie z przezorności i nie z zemsty, czy z powodu innych gwałtownych uczuć, które targają przecież każdym.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. W takim razie Joffrey też nie jest czarnym charakterem. Wszystkie swoje niegodziwości popełniał targany silnymi emocjami i z niedojrzałości. Męczyły go strach, niepewność siebie i szacunku poddanych (dlatego demenstrował siłę i bezwzględność). Uważał, że władca musi być srogi aby budził podsłuch i nie prowokował do nie posłuszeństwa. Czasem działał z zemsty, tak samo jak Tyrion, którego zachowanie tego rodzaju uznajesz za zrozumiałe. Poza tym działał w imię pojmowanego przez siebie pragmatyzmu w interesie Korony. Wielu łatwo traci z pola widzenia, że Joffrey uważał, że władza wymaga scentralizowania, chciał ograniczenia władzy arystokracji na rzecz królewskiej i stąd wiele jego decyzji.
      Jak dla mnie jest czarnym charakterem, bo wg mnie argumenty które przytoczyłeś nie odbierają postaci niegodziwości. Tak samo od czasu starcia królów myślę o Tyrionie (co nie przeszkadza mi go lubić).

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Będąc precyzyjnym: w Tyrionie zło miesza się z dobrem (np troska o poddanych). Sięgając jednak do cytatu z Melisandry (chyba z serialu?): jeżeli jabłko jest częściowo zgniłe, a częściowo dobre, to jakie jest jabłko? 😉

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. Możesz mi podać przykłady chęci ograniczenia przez Joffreya władzy arystokracji, bo chyba coś pominąłem.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      3. Tak? Więc przykładem czego jest np. zamordowanie Ros? Emocji czy pragmatyzmu? Bo moim zdaniem tylko zwyrodnienia.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. Nie da się ukryć, że miał on wiele uczynków złych, które Martin „doprawił” szczyptą humoru, przez co prawie wybaczamy mu chociażby śmierć Srebrnego Języka, choć tak nie powinno być. Nawet Jaime utratę brody przez Pycella porównał to bolesnej straty porównywalną z utratą jego ręki, a zrobił to tylko z niechęci do niego. Nie mam wątpliwości, że Tyrion odkąd dowiedział się prawdy o Tyshy stacza się coraz bardziej i pewnie spotka go taki los, jak w przeciekach 8 sezonu, bo jest zbyt ważną postacią, by były tutaj akurat rozbieżności. Ale nie jest tak jak piszesz, że dobre uczynki popełniał gdy nic go nie kosztowały. Przykład? Co zyskał na tym, że widząc odrazę Sansy, nie skonsumował z nią małżeństwa? Docinki ojca? Ryzyko, że małżeństwo zostanie rozwiązane? Pośmiewisko pośród służby? Zrobił to z litości, pomimo, że Sansa go upokorzyła podczas ceremonii zaślubin. I pomimo, że nawet odrobiny wdzięczności mu nie okazała, wytrwał w celibacie do końca. Nawet Sansa na pytanie ciotki, dlaczego nie odebrał jej cnoty, miała ochotę powiedzieć: „Bo był dobry”, choć wybrała opcję „Bo miał swoje kurwy”. Co do Thorna… Daelu, czy Ty pamiętasz jego dylemat w książce? On nie wiedział jak ma postąpić a najbardziej bał się, że jeżeli okaże mu zrozumienie to sam się skompromituje. Nie było to szlachetne, ale było w samoobronie. Co nie zmienia faktu, że pewnie i tak zostanie antagonistą tak jak piszesz. Wielu marzy, że na końcu książki zostanie dobrym namiestnikiem i prawą ręką dobrego władcy… Ale to niestety nie jest Martinowskie i zbyt oczekiwane aby mogło się ziścić 🙁

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
        1. Jon go poprosił, aby jakoś pomógł Branowi o ile pamiętam, ale przecież nie musiał tego robić.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. No ale gdyby Jon, którego Tyrion polubił, nie poprosił go o pomoc Branowi, to ten pewnie nie pomógłby mu sam z siebie.
            Bo i po co?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. „W moim sercu jest specjalne miejsce dla dzieci, karłów i zepsutych przedmiotów.”

              Tyrion pomógł Branowi, bo mógł. Bo był na miejscu, umiał i miał po temu sposobność. Tak jak Joffrey wykazywał się się okrucieństwem, bo mógł, bo nikt mu tego nie zabraniał, tak samo Tyrion okazuje dobroć, bo może.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
    1. Dlaczego nie powinniśmy mu wybaczyć śmierci Symona? Ja mu wybaczam 😀 W Westeros krew leje się częściej niż wino, nie widzę tam zastosowania współczesnych zasad moralnych. Symon mu groził, zwykły grajek szantażował Lannistera, królewskiego namiestnika. Tyrion na pewno spodziewał się, czym grozi ujawnienie Shae. Symon musiał zniknąć i zniknął 😛
      Zakochany człowiek dla miłości poświęci nawet życie. Zwłaszcza, gdy nie idzie o jego życie 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. O. Myślałem, że tylko ja i Atos widzieliśmy Koriolana. Bardzo ciekawa adaptacja. Fiennes robi robotę.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Ciekawe i pewnie też prawdopodobne. Nie myślałam o tym wcześniej, ale to pasuje do stylu Martina. Mam nadzieje, że jednak pójdzie Koriolana, co byłoby o tyle pożyteczne, że wreszcie by była szansa na pozbycie się Daenerys i mam nadzieje, że tym razem nie obroni jej plot armor. Wolałabym tą „drogę” ze względu na Jaime’a, który zaszedł już tak daleko, że nie chciałabym, żeby się splamił zleceniem zabójstwa brata. Chociaż nie wykluczone, że Martin jakoś połączy te dwie „drogi”. Tak na marginesie, ciekawa jest ironia w tym, że na początku książek to Jaime był dla nas tym bezwzględnym i złym, a Tyrion tym dobrym i skrzywdzonym, ale im dalej zajdziemy w książkach tym bardziej sytuacja nam sie odwraca. Kto wie, może na koniec to Jaime będzie ulubieńcem wszystkich, a Tyrion zostanie powszechnie znienawidzony.
    A i tym co wg mnie sprawia, że nie odbieramy go (Tyriona) jako czarnego charakteru jest (oczywiście oprócz wglądu w jego myśli) relacja z Jonem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dużą rolę odgrywa też jego poczucie humoru, skrajnie negatywne postacie u Martina zazwyczaj charakteryzują się jego brakiem.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Wronie Oko raczej też jest skrajne, a poczucia humoru mu nie brakuje, choć to dość czarny humor 😉

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. Mnie rozczulił Jaime, jak wreszcie pojawiły się rozdziały z jego perspektywy i nagle się zaczęło „Tyrion to, Tyrion tamto”. Imię brata padało częściej, niż imię Cersei.

      Poza tym na początku „Gry o tron” Jaime ma wszystko – ma swój miecz, sławę, urodę, jest Lordem Dowódcą Białych Płaszczy, wymiata w turniejach, siostra go kocha, brat stoi za nim murem, nawet ojciec go uznaje – czego mu brakuje do szczęścia? Tyrion ma siebie, swój umysł, swoje książki… I niewiele więcej, bo Jaime, choć jako jedyny traktował go normalnie, nie bywał chyba wylewny. A mimo to potrafi się zachować empatycznie – doradzał Jonowi, narysował siodło dla Brana, podczas gdy Jaime na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie sk…syna. Dopiero, gdy mamy możliwość wglądu w jego myśli, zaczynamy rozumieć, że jemu też nie było lekko.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Na początku „Gry o tron” to ser Barristan Selmy pełni funkcję lorda dowódcy Gwardii Królewskiej, nie Jaime. Królobójca zostaje na to stanowisko mianowany przez Joffreya (mimo faktu, że w tym samym czasie Lannister był w niewoli Starków) 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Cholera.
          Trzeba to czwarty raz przeczytać.

          Ale trzeba mu przyznać, że miał wszystko. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Zgadzam się. Według mnie rozdziały Jaime z Nawałnicy Mieczy są super i pozwalają zobaczyć go z innej perspektywy 🙂

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Moim zdaniem są jednymi z fajniejszych. No i niezmiennie rozczula mnie to „Tyrion to, Tyrion tamto…”

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
  5. Czy będzie: „Czekamy na Wichry Zimy #7: Tyrion”. Jeśli tak to kiedy? Oraz „Czytamy Nawałnice Mieczy stal i śnieg #1 Prolog (0), Jaimie (1)” Jeśli tak to kiedy?
    PS: Uwielbiam waszą stronę.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Tyrion jest od początku uważany przez większość czytelników/widzów za pozytywnego bohatera z powodu kilku czynników. Jednym z nich jest kontrast – kiedy na początku Gry o tron poznajemy wszystkich bohaterów i widzimy aroganckiego i wkurzającego Joffreya, kazirodztwo Cersei i Jaime’go, który jeszcze na dodatek zrzuca Brana z wieży, a jednocześnie obserwujemy Tyriona, który w tym czasie czyta książki, nawiązuje więź z Jonem i jeszcze musi znosić docinki z powodu wzrostu to od razu nasuwa się myśl „O, to jest ten dobry Lannister”. Kolejna sprawa, że spośród Lannisterów na początku tylko Tyrion ma swojego POVa i mamy dostęp do jego myśli, w tym na temat cierpień, jakie musiał znosić z powodu bycia karłem i przez to współczujemy mu i kibicujemy. Do tego większość utożsamia się ze Starkami, a przynajmniej tak jest na początku, bo to głównie z ich perspektywy poznajemy całą akcję, a Tyrion jest jedynym Lannisterem, który nie tylko nie walczy ze Starkami, ale im pomaga. Zaprojektował siodło dla Brana, zaprzyjaźnił się z Jonem i wreszcie pomagał Sansie na ile mógł. Można mówić, że nic go to nie kosztowało, ale przecież też mógł tak jak inni Lannisterowi być wrogiem Starków i robić im na złość jak Joffrey. Albo też być wobec nich obojętnym. I nie zdejmować głowy Neda wbitej na pal na zamkowej baszcie, nie odsyłać jego kości na północ, nie skazywać Janosa Slynta na Mur itd. A przywołany wyżej przez Dagę przykład z nieskonsumowaniem przez Tyriona małżeństwa z Sansą jest świetnym zobrazowaniem tego, że w Tyrionie jak najbardziej siedziało bezinteresowne współczucie czy litość. Co oczywiście nie oznacza, że jest to postać krystalicznie czysta. Bynajmniej. Ma swoje grzechy, bywa mściwy i czasem posuwa się do działań, za które powinien być potępiany, jak przywołany przykład ze Srebrnym Językiem. Ale u Martina jest tyle postaci, które czynią zło tylko dla własnej satysfakcji (jak Joffrey czy Ramsey), że w porównaniu do nich szary, ale z pozytywnymi cechami Tyrion jest traktowany jako pozytywna postać, a większość jego czynów, nawet takich jak zabójstwo, jesteśmy w stanie mu wybaczyć, rozumiejąc jego motywy (np. zemsta na Tywinie).
    To, że Tyrion ma cięty język i świetne poczucie humoru, tylko wzmacnia do niego sympatię. Ale nie jest to na pewno główny czynnik, za który ta postać jest lubiana.

    Ale zgadzam się, że gorzki koniec Tyriona jest dosyć prawdopodobny. Moim zdaniem przyczyni się do tego jego dylemat, czy mścić się na rodzinie, czy ostatecznie tego zaniechać. Jeśli Tyrion ostatecznie opowie się po stronie rodziny to zdradzi Daenerys i najpewniej to z jej ręki zginie. Przynajmniej w serialu. Nie będzie to zakończenie, które usatysfakcjonuje fanów… Ale Martin ma gdzieś ich zdanie 😛 A takie zakończenie na pewno byłoby w jego stylu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  7. Być może Martin pójdzie tą drogą, ale scenarzyści na pewno nie. Zbyt dużo wysiłku włożyli by przekonać widzów do tego, że Tyrion jest dobrym człowiekiem. Zaczynał jako pijak, dziwkarz i lekkoduch, obecnie jest odpowiedzialny, nie odwiedza burdeli i pije też jakby mniej. W siódmym sezonie nie było też żadnych scen z Tyrionem, które wskazywałyby aby pałał żądzą zemsty. Przeciwnie – mógł namówić bez trudu Daenerys do ataku na Królewską Przystań, ale nie tylko tego nie zrobił, ale sam odwiódł ją od tego pomysłu. Pamiętacie scenę po bitwie armii Lannisterów z Dothrakami i Tyriona który przerażony ogląda spalonych ludzi? Jego prośby o oszczędzenie brata Sama? Czy tak się przedstawia złego człowieka? Nie, serialowy Tyrion jest dobrym człowiekiem. Scenarzyści włożyli za to sporo wysiłku żeby przekonać nas, że Daenerys jest zła i jej obraz w serialu jest znacznie gorszy niż w książkach. Jeśli Tyrion zdradzi Daenerys dla innego władcy to w grę wchodzą tylko 2 osoby: Cersei i Jon Snow. Nie sądzę aby wybrał Cersei, bo na przeszkodzie stoi przeszłość, a poza tym Cersei wciąż chce go zabić (przepowiednia), więc obstawiam raczej Jona, co byłoby zgodne z serialową przemianą Tyriona. I nie zrobi tego dla osobistej korzyści, tylko dla wyższego celu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Małe uzupełnienie: sądzę, że Jon w serialu będzie ukrywał przez jakiś czas swoje pochodzenie przed Daenerys, a gdy ona się w końcu dowie, to poczuje się zagrożona i zwróci się przeciwko niemu. I wtedy Tyrion może ją zdradzić.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  8. „Zapominamy, że wypuszczenie smoków to krok, który doprowadzi do pojmania jednego z nich przez Victariona” Coś mi umknęło, ale nigdzie nie znalazłam o tym wcześniej wzmianki. Skąd pochodzi ta informacja?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. ze spekulacji. to jest takie potwierdzone info jak r+l=j, wszyscy biora to za pewnik bo wydaje sie takie oczywiste xD

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    1. Kłantalupa niewinny. Tekst pisałem dopiero dzisiaj, bo wczoraj niestety miałem dużo pracy. Więc kol. kłantalupa nie miał nawet kiedy rzucić okiem. Poprawię błąd wieczorem, jak siądę do komputera na dłużej.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Wobec tego ty jesteś winny 🙂 Proszę następnym razem nie puszczać tekstów bez korekty. Dzień zwłoki chyba Nam różnicy nie zrobi.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. DAELU [spoiler]TWOJA TEORIA POKRYWA SIĘ ZE SPOILERAMI OD FRIKIDOCTORA KTÓRE MÓWIĄ O ZDRADZIE I ŚMIERCI TYRIONA Z REKI JONA I DENERYS W FINALE SEZONU :)[/spoiler]

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  9. Myślę, że mogą być wykorzystane oba wzorce, a odwróconą podróż przeżywa tak naprawdę dwóch bohaterów, którzy akurat aktualnie dzielą wspólny los.
    Do Tyriona oczywiście bardzo pasuje rola Fafnira (Jaimie wyśle Brienne, bo kogóż by innego 🙂 ), Koriolanem natomiast zostanie Jorah Mormont.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  10. To jest właśnie mistrzostwo Martina, tak samo opisał starkow, czego nie zrozumieli twórcy serialu. Żadna postać poza archytepowymi jak Góra nie jest u niego jednoznaczna -czasami jest po prostu bardziej zła lub dobra, ale nigdy w całości. Jak w życiu

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Zgadzam się. Czy nie wspominałeś jakiś czas temu, że szykujesz nową teorię? Nie pamiętam tematu, ale pamiętam, że wydawał mi się interesujący a lubię Twoje teorie prawie tak samo jak DaeLa.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Raczej obłąkaną spekulację, chce zacząć ją pisać w ten weekend, bo ostatnio miałem całe tygodnie robocze praktycznie, ale pamiętam o tym ;). Dzięki za pozytywny oddźwięk ;).

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  11. Tyrion w serialu od momentu jak skończył się materiał książkowy jest aż tak bardzo zbędny, że D&D lepiej by zrobili uśmiercając go w okolicach 6/7 sezonu. To samo mogliby zrobić z Varysem. Tylko Littlefingerowi zaoszczędzili staczania się, chociaż przed śmiercią zdążyli go spłycić na maksa.

    Natomiast teoria świetna. Liczę, że w książkach się sprawdzi. Od umiarkowanie dobrego gościa do złego bohatera, tylko niebieskiej mety brakuje 😛

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Zaoszczędzili ? Przecież Littlefinger w sezonach 5-7 stoczył się tak samo mocno jak Varys i Tyrion. Te trzy postacie nie przypominały w ogóle siebie z pierwszych czterech sezonów.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  12. Mam wrażenie, że selektywnie dobierałeś argumenty, a to nieładnie. To nie humor i język Tyriona zadecydował o sympatii dla niego. Ale jego ludzkie, zwyczajne zachowania. Oraz spryt i inteligencja. Oraz
    genialny Dinklage, nie ma co się szczypać. Ktoś może nie cenić serialu, ale rola Dinklage’a wybitna.

    Pomoc dla Branna, rady dla Jona, współczucie dla Sansy, jedno i drugie bezinteresowne. Słuszny gniew na Shae, słuszny gniew na ojca, słuszna kara dla tej szmaty Pycelle’a. Słuszna albo przynajmniej zrozumiała wrogość dla Symeona. A w wątku z Sansą to za złą i wredną uważałem (i w książce i w serialu) tę pustą paniusię.

    Nie mogę się zgodzić z tą teorią. Tyrion nie jest zły. Jest zgorzkniały i cyniczny i może zrobi wszystko dla władzy nad Casterly Rock. Ale to za mało na bad guya w tej serii.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Sansa była zamknięta w swojej „zbroi damy”. Dopóki była uprzejma i grzeczna dla Tyriona, ale nie odsłaniała się przed nim, nie mógł jej skrzywdzić. I zdaje mi się, że ona do samego końca nie zrozumiała, że on NIE CHCE jej skrzywdzić. Gdzieś tam kołatało w niej przekonanie, że Tyrion jest dobry, ale nie umiała się przed nim otworzyć, bo uważała go za agenta Cersei (co za ironia!).

      Dobrze to widać w scenie, gdy jadą lektyką na ślub Joffa (albo ze ślubu, ale chyba na): Sansa widzi, że Tyrion patrzy na nią, jak głodne dziecko, jakby czegoś chciał „ale ona nie miała nic, żeby mu dać”. A on chciał tylko odrobiny czułości i szacunku. Uśmiechu.

      Rozczulało mnie to, jak desperacko próbował wywołać u niej uśmiech. Popełniał tylko jeden, drobny błąd:
      Cały czas, nieustannie, zwracał uwagę na to, czego chce Sansa. „Nie zechce pociechy od Lannistera” itp. Nie zwracał uwagi na to, czego on chce. To było dla niego nieważne.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  13. ma to sens. zwłaszcza, że twórcy serialu znają „plan ramowy” a nie szczegóły. scena ze statku z dziwną miną małego wpisuje się w to idealnie. wiedzą, że zdradzi Dankę ale nie są w stanie tego z gracją rozegrać wiec pokazali że niby jest niezadowolony z seksu Danki i Jona.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  14. Niespecjalnie się zgadzam, żeby Tyrion był klasycznym czarnym charakterem, albo żeby jakkolwiek przypisywać mu cechy psychopatyczne czy socjopatyczne (bo tak odebrałem to, że nigdy nie okazał litości, gdy nie godziło to w jego interes). Niemniej jestem w stanie uwierzyć, że zejdzie na złą drogą (o ile można to tak nazwać) i powieli schemat Koriolana, ale będzie to wynikało właśnie z jego człowieczeństwa, a nie z moralnego upadku i czystego „zła”.

    Co niedobrego zrobił Tyrion? Tak naprawdę niewiele – zlikwidował Symeona, bo ten bezpośrednio zagrażał życiu Shae, nie był świętoszkiem, cynicznie szantażował Tyriona „zrób co zechcę, albo Twoja kurwa zginie”, na jednym szantażu by się nie zakończyło.

    Otruł Cersei żeby rządzić – zrobił to żeby wypełnić dobrze powierzone mu zadanie, a przede wszystkim przeżyć, widział, że Cersei to prymitywna kretynka więc musiał działać podstępnie.

    Ogolił brodę Pycellowi – chciał zastraszyć włazidupa, który pracował głównie na rzecz Cersei i był szkodliwy w kontekście sprawnej władzy. Wolał donieść emocjonalnej Cersei niż zastanowić się nad korzyściami.

    Zlekceważył Alistera Torna – nie znał jego celu, nie lubił go, widział w nim szkodnika, nie miał powodu żeby go szanować, zachował się w zasadzie tak samo jak Torn zachowuje się wobec innych. Później go wyśmiał, ale zrobił to instrumentalnie i poważnie się zmartwił, gdyby klimat był bardziej przychylny (tj. nie byłby karłem a jego autorytet nie byłby kwestionowany to by tak nie zareagował).

    Okej, argumenty są takie, żeby go usprawiedliwić – ale te przewiny to drobnostki. Tyrion niejednokrotnie robił coś, czego nie musiał – bronił Sansy, odmówił stosunku z nią, szkoda mu było Aleiai, zrobiło mu się niedobrze na myśl, że mógł skrzywdzić Tommena, szkoda mu było Poda, ratował Aegona, pomagał Grosik – wszystkie te tematy mógł olać, ale tego nie zrobił. Nie jest kryształowy, ma wady, ale jest całkiem inny, prezentuje bardziej humanitarne podejście, współczuje tam, gdzie inni mają to gdzieś. Częściowo wynika to z tego, że jest karłem, ale mimo wszystko ma dużo empatii, choć potrafi być bezwzględny, ale tylko wobec tych, którzy są źli.

    W dziwny sposób, nie ma to raczej wiele wspólnego z faktami, dopuściłbym scenariusz, w którym Tyrion staje się zły w rywalizacji o miłość. Tylko wymagałoby to od niego poważnej i długotrwałej przemiany wewnętrznej i niespecjalnie pasuje mi do jego charakteru, a ja zapewne zbyt bardzo sugeruję się początkowymi założeniami fabuły (że Tyrion rywalizuje o uczucie do Aryi z Jonem?).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Sansy Stark bronił wyłącznie dlatego, że jej śmierć oznaczałaby wtedy śmierć jej brata. Nie mniej, nie więcej. Fakt, był dla niej uprzejmy, ale to nie zmienia faktu, że w SK nie postrzegał jej zbytnio jako osobę.
      Z kolei w NM może i nie skonsultował małżeństwa, ale nie zmienia to faktu, że ożenił się z nią dla Winterfell. Fakt, Tywin mu kazał to zrobić, ale Tyrion w przeciwieństwie do Cersei zbytnio się nie opierał.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Poza tym można do Twojej wypowiedzi Vringi dodać, że przecież złamał dane słowo- obiecał, że jak uwolnią Jaimiego, to wypuści Sansę (i co wtedy wiedział, że jest niemożliwe) Aryę. Fakt, że za dużo do gadania nie miał w tym względzie, bo pożegnał się ze stanowiskiem, ale jednocześnie nawet do głowy mu nie przyszło w jego rozważaniach, że przecież w ten sposób złamie dane słowo. Ogólnie jednak należy zauważyć, że chociaż na początku powieści trochę się krygował przed negatywnymi zachowaniami, tak później pod wpływem doświadczeń zapowiedział, ze stanie się takim potworem, za jakiego go uważają. Więc teoria jest słuszna, bo pokazuje, że wszystkie doświadczenia Tyriona kierują go w mroczną stronę. I prawdopodobnie w stronę wsparcia dla Eurona jeżeli przypomnimy sobie wizje z rozdziału Porzuconego z wichrów zimy.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Kompletnie zapomniałem o wypuszczenia Sansy za Jaimego.
          A tak ogólnie, to największym atutem „Pieśni Lodu i Ognia” jest to, że żadna postać nie jest bez skazy. Weźmy na przykład hipokryzję Jona. Wymagał od swoich braci aby wybaczyli Dzikim ich poprzednie zbrodnie, a sam ani myślał zrobić tego samego w stosunku do Lannisterów i Boltonów.
          Często umyka nam wiele karygodnych zachowań naszych POV bo obserwujemy to co robią z ich perspektywy, przez co jesteśmy w stanie ich usprawiedliwić za wiele ich grzechów. Podobnie jest z ich błędami, których albo nie dostrzegają albo uznają za prawidłowe decyzje.
          Dlatego też nie uważam aby Tyrion miał stać się tzw. antagonistą, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a może okazać się, że to właśnie okrutny brzydki karzeł będzie tym, który ocali sytuację i posadzi tyłek na żelaznym stołku.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Co do tej hipokryzji Jona, nie do końca się zgodzę. Oczywiście obserwujemy wydarzenia z jego perspektywy, więc jest ona subiektywna. Różnica między wybaczeniem dzikim, a braku wybaczenia Lannisterom i Boltonom jest taka, że z dzikimi podpisano pokój.Jak głosi cytat :”Pokoju nie zawiera się z przyjaciółmi, ale z wrogami”. Lannisterowie nie zaprzestali działań przeciwko Jonowi,ba nawet są teorie, że zginął z ich poduszczenia.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Ale żadnych prób w tym kierunku nie podjął. Jakoś nie przypominam sobie,aby Boltonowie coś wspominali o usunięciu Jona.
              A on z kolei doradzał Stannisowi, wysłał Mance’a w celu porwania „Aryi”, ożenił Karstarkównę z Thennem, a jej stryja zamknął w celi. Trochę słabo jak na dowódcę organizacji, która nie powinna ingerować w sprawy królestwa.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Zgadzam się, że prób porozumienia nie podjął.Oczywiście można argumentować, że brak działania też jest działaniem. Nie dostrzegam jednak w jego działaniu hipokryzji. Natomiast widzę działania które mogły czerpać inspirację od Lannisterów: zamknięcie go w lodowej celi, wysłanie go z samobójczą misją zabójstwa Mance’a czy finalnie zabójstwo.
                Zresztą z Lannisterami czy przynajmniej z Cersei i Tywinem ciężko negocjować, bo w ich wersji w grze o tron wygrywasz lub giniesz. Nie ma trzeciej opcji. Nie wiadomo mi jakoby Boltonowie chcieli usunąć Jona, ale zabili osoby, które uważał za brata i macochę.

                Natomiast jako dowódca Nocnej Straży w teorii neutralnej, rzeczywiście neutralny nie był. Tutaj masz całkowitą rację. Przyglądając się obiektywnie sytuację miał bardzo ciężką. Gdyby nie uległ częściowo Stannisowi, całkiem możliwe, że ten wziąłby sobie to co chciał siłą. Załóżmy zresztą, że by mu nie doradzał i Lannisterowie by wygrali. Jak długo byłby w takiej sytuacji lordem dowódcą? Cersei zabiła nawet wielkiego septona tylko dlatego, że wybrany został z błogosławieństwem Tyriona.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Co do Stannisa, to nie musiał mu doradzać, a po opuszczeniu przez niego zamku mógł się od niego odciąć.
                  Mance’a mógł od razu skuć po tym jak odkrył, że ten żyje. Miał do tego pełne prawo jako Lord Dowódca Nocnej Straży z której Mance zdezerterował.
                  A Karstarkównę mógł odesłać gdzieś na zachód, a jej stryjowi powiedzieć, że jej nie widział. Byłoby to lepsze niż zamykać stronnika Boltonów w celi.

                  Osobiście odnoszę wrażenie, że wątek Jona w „Tańcu ze Smokami” w dużym stopniu nawiązuje do słów Martina, że dobry człowiek niekoniecznie musi być dobrym władcą.
                  Zważmy też na to, że misja do Hardhome byłaby kolejną Pięścią Pierwszych Ludzi, przez co Nocna Straż skończyłaby jeszcze bardziej osłabiona.

                  Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie te z powodu decyzji Jona Mur upadł, przepuszczając Innych.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. A co do hipokryzji, to chodziło mi o to, że wymagał od członków Nocnej Straży aby zapomnieli o zbrodniach Dzikich (bo powiedzmy sobie, ci nie są święci), podczas gdy sam ani myślał zrobić to w stosunku do Lannisterów i Boltonów.
                  Według mnie właśnie tu tkwi hipokryzja Jona.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Ze Stannisem może być trochę tak, że Jon doradzał mu w interesie Straży. Ned opowiedział się za Stannisem, więc Jon zrobił to samo, aby w przyszłości Stannis jako król zadbał o Nocną Straż. Nic w tym zdrożnego zadbać o dobre relacje z królem – za czasów Jaehaerysa się opłaciło, NS przestała składać ofiary z dzieci w Nocnym Forcie, i zaraz dostała Nowy Dar. W przypadku Jona po prostu król wymagał czegoś innego, a króla słuchać trzeba, bo to on dba o dostarczenie Straży zasobów ludzkich i prowiantu. Nie kąsa się ręki, która karmi. A Jon przekonał się podczas swej krótkiej służby, że Lannisterowie mają Nocną Straż w d***e. Za Roberta wciąż dołączali do niej rycerze, osoby wykształcone i sprawni rzemieślnicy. Później już tylko męty i przestępcy.
                  Powiecie, że królem był wtedy Tommen, to prawda. Ale dla Jona, jak i dla Neda, prawowitym królem był Stannis, bo Tommen nie pochodził z rodu Baratheonów ani nie miał powiązań z Targaryenami.
                  Na czym polegał w tym przypadku błąd Jona? Nikomu się ze swoich czynów nie wytłumaczył. Korzystał z władzy, ale nie dbał o uzasadnienie jej stosowania. A powinien był zrobić zebranie dowódców, i wyjaśnić, jak on to widzi, przed złożeniem jakichkolwiek obietnic Stannisowi. Ale jak to wyrywny małolat, stwierdził, że dorośli na pewno mu nie pomogą, więc w ogóle nie spróbował poprosić.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                4. Mi w sumie chodziło głównie o Boltonów, bo Lannistetowie dość daleko od Muru się znajdują.

                  Co do Stannisa, to nie pamiętam aby ktoś ktoś poza Renly’m i Littlefingerem wiedział, że Ned popierał JPK. Poparcie Jona dla Stasia
                  wynika chyba z tego, że ten pomógł Straży.
                  Tyle że Jon zrobił więcej niż to było konieczne. Mógł spokojnie poprzestać na dostarczeniu siłom JPK wyżywienia i odzienia. Jego doradztwo było juz ingerencją w sprawy królestwa.
                  Nocna Straż nie powinna ingerować w sprawy Siedmiu Królestw. Głównie z tego powodu, że jest niemal kompletnie bezbronna na ataki z południa i w jej najlepszym interesie jest zajmowanie neutralnej pozycji co do sytuacji politycznej w Siedmiu Królestwach. Ustawienie się po którejkolwiek ze stron konfliktu na południe od Muru stwarza zagrożenie dla tej organizacji.
                  CZYSTO TEORETYCZNIE przyjmijmy, że Różowy List jest w 100% prawdziwy. Boltonowie jako Namiestnicy Północy z czysto prawnego punktu widzenia mają prawo zaatakować Nocną Straż, której Lord Dowódca podkopywał ich władzę. Wysłał Króla za Murem aby wykradł żonę syna Namiestnika Północy, doradzał buntownikowi i doprowadził do ślubu szlachetnie urodzonej damyvw rodu Karstarków z krwiożerczym dzikim. Jon dał Boltonom aż trzy powody do ataku na Czarny Zamek.
                  A co zabawniejsze, z rozdziałów Theona wynika, że ci kompletnie nie martwią się Jonem. Tak jakby spodziewali się po nim tego, że zachowa neutralność jako Lord Dowódca Nocnej Straży.

                  Wielu osobom pewnie się to nie spodoba, ale według mnie historia Jona z „Tańca ze Smokami” i jej konsekswncje mają doprowadzić do jednego: upadku Nocnej Straży i Muru, a tym samym przedostania się Innych do Westeros. Co byłoby naprawdę ironiczne, bo do inwazji lodowych demonów nie doprowadziłoby działanie jakiegoś złego lorda, tylko błędy niedoświadczonego chłopaka o szlachetnym sercu, który nie potrafił być zimnym suki**ynem jak Tywin. Moim zdaniem bardzo by pasowało do całej serii to, że postać, którą uważamy za pozytywną spriwadza zagładę na Westeros i to z powodu swego szlachetnego serca.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. Jon miał świadomość, że dzieci Cersei są posądzane o nieprawe pochodzenie, a Ned został ścięty za próbę odsunięcia ich od władzy. Nietrudno chyba te sprawy połączyć. Następny w kolejce sukcesji jest Stannis. A Jon raczej zaufałby osądowi Neda niż Lannisterów, choćby tylko podejrzewał, jaki ów osąd miałby być.

                  Nie uważam, że postąpił dobrze w ogólnym sensie, nawet jeżeli sądził, że wybiera najlepszą drogę. Szukam tylko jego motywów, a ten wydaje mi się sensowny. Zadał sobie pytanie, co zrobiłby Ned, i taka odpowiedź mogła mu się nasunąć. Oczywiście, gdyby to Eddard był Lordem Dowódcą Nocnej Straży, pewnie oparłby się pokusie doradzania Stannisowi, choć sercem był z nim. No, ale papa Stark na pewno w większym stopniu współpracowałby z braćmi, i takich głupot jak Jon by nie popełniał. Inna sprawa, czy Straż pod jego dowództwem przetrwałaby najazd Dzikich.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                6. Gdyby nie Jon mur upadłby już przy pierwszym ataku dzikich, a potem został by bez obrony przed Innymi, bo dzicy uciekli by na południe. Nie można winić go za to. Prędzej Starego Niedźwiedzia, który podjął decyzję o bezsensownej wyprawie na dzikich, w wyniku której z nocnej straży zostały niedobitki.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  15. W szalonych teoriach częste są przewidywania na temat kluczowych punktów przyszłych książek, ale jeśli trafiłeś z tą teorią, to jest to chyba największy spoiler ze wszystkich (to dobrze, w końcu po to tu jesteśmy). Chodzi mi o to, że przewidywania np. czy i jak Stannis wygra bitwę z Boltonami są ciekawe, ale raczej nie szokują, a taka informacja o Tyrionie jest zupełnie niespodziewana, a całkiem sensowna. Wiem już czego oznak będę szukać w Wichrach Zimy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  16. Po przemyśleniu tej teorii dochodzę do wniosku, że jeśli jest prawdziwa, to scenarzyści mogą to rozegrać następująco: widzieliśmy w zapowiedzi 2 odcinka, jak Daenerys pastwi się nad Jaime’em w Winterfell. Być może padnie z jej ust sugestia: ok, teraz walczymy razem, ale po wojnie wymierzę Ci sprawiedliwość za śmierć mojego ojca. Po zakończonej bitwie Tyrion chcąc ocalić brata dopuści się zdrady Daenerys (być może nawet sam ją zabije, tak jak jego brat zabił Aerysa). W międzyczasie pojawi się Bronn, który wpierw będzie z nimi walczył ramię w ramię, a po zlikwidowaniu Daenerys zabije Tyriona. Jego z kolei zabije Jaime (to w sumie nieważne kto), ale przed śmiercią zdąży powiedzieć, że to Cersei zleciła mu morderstwo. Wtedy Jaime wróci do K.P. i zabije Cersei, stając się podwójnym Królobójcą, wypełniając słowa przepowiedni i domykając pętlą swój los.
    Nadal podtrzymuję swoje zdanie co do Tyriona w serialu: nie jest złą postacią. Ale faktycznie ma wiele z cech Tywina. A dla Tywina najważniejsza była rodzina.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Widzę jeszcze inny wariant zdrady Tyriona, ale to już daleko idące spekulacje. Jaime zostaje uwięziony przez Daenerys, która chcąc zachować pozory praworządności chce mu zorganizować „uczciwy” proces. Tyrion z własnego doświadczenia wie jak to się może skończyć, więc postanawia uwolnić brata. W ten sposób spłaca swój dług wobec niego (a jak wiadomo „Lanisterrowie zawsze spłacają swoje długi”). Zostaje za to skazany na śmierć. Wyrok zostaje wykonany. Tymczasem Bronn zabija Jaime’go. Cersei jest szczęśliwa (w wersji serialowej bo pozbyła się zdrajców, a w wersji książkowej, bo część przepowiedni Maggy Żaby dotycząca valonqara się nie sprawdzi), tymczasem Daenerys i Jon atakują Krolweską Przystań. Wygrywają tą wojnę i Daenerys zabija Cersei. W wersji serialowej to tyle, natomiast w wersji książkowej w ten właśnie sposób zostaje potwierdzona teoria, że Cersei i Jaime są tak naprawdę dziećmi Aerysa, a Daenerys jest ich przyrodnią siostrą.
      Pomieszałem tu trochę serial z książką, ale opieram się w tych przypuszczeniach na scenie, gdy Missandei mówiła, że przepowiednia dotycząca Azora Ahai może dotyczyć zarówno mężczyzny jak i kobiety, że w starovalyriańskim nie ma podziału na płeć. Valonqar może być zatem zarówno bratem, jak i siostrą.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Nieźle, gdyby okazało się w książkach, że Cersei i Jaimie są dziećmi Aerysa i rodzeństwem przyrodnim Daenerys. George mówił o 3 wielkich zwrotach fabularnych. Pierwszy spalenie Shiren. Drugie Hodor. A trzecim może być cała ta sprawa z pierwszym Nocnym królem, Azorem Ahai i Nissą Nissą, Nocną królową, 13 lordem dowódcą Nocnej straży. Może jednak ta historia z książki serialu jest identyczna, ale podane zostały inne skrawki.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. Niestety, brak podziału na płeć w języku valyriańskim to tylko wymysł dedeków na doraźne potrzeby scenariusza. Bo książkach dotyczy wyłącznie smoków, a konkretnie tego, że są bezpłciowe. Azor Ahai musi być mężczyzną. Choć szkoda, bo teoria całkiem przyjemna. 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Pogubiłam się w takim razie… Skoro rozważa się Aryę jako valonqara, to dlaczego nie spekulować w ten sam sposób odnośnie Azora Ahai? Bo Nissa Nissa była kobietą? Ale reprezentuje ona księżyc, który przecież nie ma płci. Pamięta ktoś konkretny cytat mówiący, że AA ma być mężczyzną, czy opieramy się na założeniach niejakiej Melisandre?
          I pytam z czystej ciekawości 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Ale kto rozważa Aryę jako valonqara? Na pewno nie ja. Zresztą postać valonqara dotyczy tylko książki. W serialu nie ma tej części przepowiedni. Cersei może więc zostać zabita przez kogokolwiek. Choćby przez Harrego Stricklanda. 🙂 Ja mówiłem, że na potrzeby jednego odcinka serialu dedecy wydumali sobie, że w valyriańskim nie ma rodzajów i „książę, którego obiecano” tak samo oznacza „księżniczkę”. Co w świetle książek Martina i prac samego Petersona jest bzdurą, bo valyriański jak najbardziej zawiera rodzaje. Dlatego sądzę, że w książce Azor Ahai (o ile dożyjemy jego przyjścia) będzie mężczyzną. I tylko tyle chciałem powiedzieć. Konkretnych cytatów mogących rozstrzygnąć tę kwestię nie znam, bo zapewne Martinowi nie przyszło do głowy, że mogą być potrzebne. 🙂

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. O ile Azor Ahai istnieje…
              Nie powinniśmy zapominać, że już jedna stara przepowiednia okazała się fałszywa (Rumak, który przemierzy świat).
              Powinniśmy dokonać rozróżnienia pomiędzy wizje, a przepowiednie. Bo o ile te pierwsze się spełniają (jak utopiona wrona czy król z głową wilka na uczcie trupów), to same przepowiednie mogą już być tylko bełkotem.
              Więc bądźmy ostrożni co do przepowiedni.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. >Nie powinniśmy zapominać, że już jedna stara przepowiednia okazała się fałszywa (Rumak, który przemierzy świat)< – Daenerys została "khalem" wszystkich dothraków (przynajmniej w serialu) i przemierzyła cały świat, więc myślę, że spokojnie możemy uznać, iż ta przepowiednia się spełniła

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. W oryginale jest „stallion” co tłumaczy się jako ogier.
                  W przeciwieństwie do smoków konie mają określoną płeć. O ile nie ma w języku dothraków jakichś reguł językowych według których możnaby uważać inaczej, to możemy póki co uważać tą przepowiednie za fałszywą.
                  To że doszło do tego w serialu nie oznacza z automatu, że dojdzie do tego w książkach.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. Tak, stallion znaczy ogier/rumak, a każdy khal do tej pory był mężczyzną, jednak Daenerys przełamała ten schemat (oczywiście w serialu, nie wiemy co będzie w książkach) podporządkowując sobie wszystkie khalasary. Dlaczego więc przepowiednia nie może się do niej odnosić? Bo użyto formy męskiej? To nie jest argument. Przepowiednie są wygłaszane kilka-kilkaset lat wcześniej i opisują w sposób ogólny proces, który się wydarzy, a nie podają dokładnych szczegółów typu „10 maja człowiek X pokona Nocnego Króla, co wydarzy się o godz. 6 czasu westeroskiego”. Zbyt sztywno podchodzisz do interpretacji takich tekstów jak przepowiednie

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Coś mi się nasunęło. Gdy jedna z dosh khaleen wypowiada przepowiednię, w pewnym momencie spogląda z przestrachem na Daenerys… tuż po tym, gdy opisała, co rumak zrobi, a przed tym, gdy ponownie stwierdza, że chodzi o mężczyznę. Wcześniej, gdy mówi, jakoby widziała 'jego’ twarz, głos jej drży.
                  Sądzę, że nie ma tu miejsca na wątpliwości. Przepowiednię przeznaczono dla Daenerys, a nie jej dziecka, które miało urodzić się martwe. Starucha wiedziała o tym, ale obawiała się, co nastąpi, gdy powie, że na czele khalasaru stanie drobna, blada kobieta. Smoków jeszcze nie było, więc nie zdziwiłabym się, gdyby jakiś nadgorliwy postanowił pozbyć się kłopotliwej khaleesi – ot, dla spokojności.

                  Rumaka pewnie sobie wymyśliła, bo chodziło o klacz. To przed Dany zadrżą wrogowie, to ona będzie gwałtowna jak burza. I trochę już chyba jest, a kamienne domy i bladzi wrogowie jeszcze przed nią.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
            2. Wiadomo, że nie Ty, i z pewnością nie wszyscy, ale czytałam takie opinie, nawet na fsgk (nie podam odnośnika do konkretnej dyskusji, bo musiałabym przekopać całą stronę). Pojawiły się przy rozważaniach na temat tożsamości valonqara, i obok Tyriona, Jaime’a i Sandora wspomniano także o Aryi – też byłam zaskoczona, bo nigdy przedtem nie brałam jej pod uwagę, ale najwidoczniej jakieś podstawy tej spekulacji musiały być.
              I czy to nie maester Aemon stwierdził, że Dany może być AA? Jasne, że był już na krawędzi życia i śmierci, ale może właśnie nie powinniśmy bagatelizować jego słów, bo praktycznie stracił kontakt z rzeczywistością, i może dostrzegł coś istotnego w swoich wspomnieniach. Nie, żebym chciała widzieć ją jako Azora, ale nie moje życzenia są tu istotne 😉

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Mamy Księcia Którego Obiecano i Azora Ahai Odrodzonego.
                Czerwona Kapłanka wyraźnie łączy ze sobą te dwie przepowiednie i być może to samo robił Aemon.
                Tyle, że prawie nic nie wiemy o tych personach, ani o tym skąd pochodzą te przepowiednie. Co nie czyni ich zbyt wiarygodnymi.
                A jeśli im te przepowiednie są starsze tym gorzej. W końcu z czasem takie rzeczy stają się coraz bardziej fantastyczne. A ktoś tu coś doda, a ktoś tam.

                To jak z historiami z Ery Herosów. Zostały spisane dopiero po przybyciu Aldanów, a to oznacza, że krążyły po Westeros w formie przekazu ustnego naprawdę długo. Przyjmowanie ich jako prawdę objawioną nie ma sensu, ponieważ każdy opowiadający miał swoją wersję. Jak w przypadku tożsamości Nocnego Króla. Może to był: Stark, Bolton, Flint, Norrey, Umber albo Magnar ze Skagos. Zapewne wersja historii różni się w zależności od tego komu się ją opowiada. Bran usłyszał, że to Stark, ponieważ sam jest Starkiem.
                Być może Rosse Bolton słuchał na dobranoc historii o 13 Lordzie Dowódcy, który pochodził z rodu Boltonów.

                Co do valonqara… Cersei sama doprowadziła do spełnienia
                części tej przepowiedni. Nie urodziła żadnego dziecka Robertowi i zdecydowała się na troje dzieci, a sposobem w jaki traktowała Tyriona doprowadziła do tego, że ją znienawidził. To trochę jak Edyp, który uwierzywszy w prawdziwość przepowiedni i próbę jej zaniechania doprowadził do jej spełnienia.
                Więc trudno mi uznać tą przepowiednie za prawdziwą ze względu na to, że jest przepowiednią.

                Poza tym „młodszy brat” to naprawdę ogólne stwierdzenie (przepowiednia nie mówi „twój valonqar”). Wymieńmy zatem potencjalnych zabójców Cersei Lannister:
                Tyrion Lannister, Jaime Lannister, Brandon Stark, Rickon Stark, Theon Greyjoy, Victarion Greyjoy, Aeron Greyjoy, Euron Greyjoy, Edmure Tully (młodszy brat Cat), Brynden Tully, Sandor Clegane, Loras Tyrell, Garlan Tyrell, Stannis Baratheon, Edric Storm, Gendry, Ramsey Snow itd.
                W Westeros jest pełno młodszych braci, więc istnieje multum potencjalnych zabójców Cersei.
                Ciekawie byłoby zobaczyć na fsgk ankietę ze wszystkimi potencjalnymi valonqarami, ale obawiam się, że jest zbyt wielu kandydatów.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Myślę, że zabójcą Cersei będzie ta sama osoba w serialu jak i w książce, więc spokojnie można z tej listy odrzucić nazwiska tych osób które nie występują w serialu, lub w nim zginęły. To nam daje następujące osoby: Jaime, Tyrion, Theon, Euron, Edmure, Sandor Clegane, Gendry. Sądzę, że najbardziej prawdopodobne są dwie osoby z tej listy: Jaime lub Euron. Zważywszy na ambicje (i położenie) Eurona obstawiałbym bardziej jego.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. Zapomniałem o Branie, ale jego raczej nie biorę pod uwagę.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. No wiecie co, jak mogliście pominąć Jona, jest przecież trzecim dzieckiem Rhaegara 😉 Nie pamiętam kolejności narodzin dzieci Danki, ale zakładając, że Drogon był pierwszy, Jon na jednym z młodszych smoków to wręcz combo do zabicia Cersei 😉

                  W serialu także stawiam na Eurona, bo Jaime nie jest Jaimem książkowym i wymięknie. A w książce… Królobójca byłby idealny, ale coś mi mówi, że to zbyt oczywiste w tej chwili. Euronowi ani w głowie brać się za podstarzałą królową, on ma chętkę na Matkę Smoków i nie ma najmniejszej potrzeby zawierać sojuszu z Cersei czy nawet się z nią spotykać. Obstawiam Ogara, wiecie, Cleganebowl i te sprawy, zwycięstwo w próbie wiary to praktycznie wyrok na Cersei. Chyba, że uda jej się uciec.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  17. Skąd pewność, że „nie mniej, nie więcej”? Z jego myśli widać, że autentycznie mu jej szkoda i ma poczucie winy za rodzinę, choć sam jej nic nie zrobił. A tego Winterfell chciał tak bardzo, że nie dopełnił małżeńskiego obowiązku, choć wyraźnie miał ochotę? Czemu? Nie trzyma się to kupy. Bez wyraźnego nakazu Tywina nie zgodziłby się na ślub. Po prostu był bardziej pokorny nić Cersei, wiedział, że opór nie ma sensu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  18. KOLEJNA SZALONA TEORIA

    Nie ja wymyśliłem, prosto z reddita jak na 99% zginie Tyrion:
    https://www.reddit.com/r/gameofthrones/comments/bewu96/spoilers_well_now_i_know/

    Ned ściął dezerterowi głowę – sam stracił głowę.
    Olenna otruła Joffreya – została otruta.
    Ramsey zabijał szczując psami – został zagryziony przez psy.
    Walder zabił na weselu – zginął na weselu.
    Paluszek zdradzał – został zdradzony.
    Żmije zginęły tak jak same zabijały.
    Ygritte zabiła rodziców Olliego z łuku – zginęła w ten sam sposób.
    Lysa wyrzucała ludzi przez dziurę – została wyrzucona przez dziurę.

    TYRION ZABIŁ OJCA Z KUSZY

    BRONN DOSTAŁ OD CERSEI KUSZĘ

    😉

    Tak to musi wyglądać w serialu – Bronn zabije Tyriona strzałem z kuszy

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Do listy można jeszcze dopisać starego Boltona który wbił Robbowi sztylet w serce i tak samo zginął. Wg tej logiki Arya zginie z rąk Człowieka Bez Twarzy, zapewne samego Jaqena, natomiast Daenerys zostanie spalona smoczym ogniem.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Daenerys udusiła męża poduszką. Innym razem kazała zamknąć Xaro w swoim sejfie. Teraz ktoś musi ją udusić ją poduszką, albo zamknąć w sejfie. Ewentualnie spalić jednak w serialu Dany jest z azbestu więc to nie zadziała.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. A tak swoją drogą to straszliwe oczywiste i banalne, że bohaterowie giną w ten sam sposób, w jaki uśmiercali swoich wrogów, na zasadzie „zło wraca jak bumerang”. Mam niewielką nadzieję, że Martin nie pójdzie do końca tym tropem i wymyśli coś ciekawszego, bo niestety z tej listy już dwie osoby w książce zginęły w taki właśnie sposób (Ned, Lysa) a Littlefinger też pewnie umrze na wskutek zdrady Sansy. Nie podoba mi się ten pomysł.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jeśli chodzi o książkę to tylko nieliczne przypadki. Większość śmierci nie była tak oczywista. Renly uśmiercony czarną magią, Joffrey, Tywin, Oberyn, Robb i wiele innych.
        W serialu niestety często pojawia się motyw śmierci zadanej tak jak wcześniej uśmiercał uśmiercony :). Widać to doskonale np. w przypadku Boltonów. Tak na marginesie scena śmierci Roose’a była świetnie zagrana. W pierwszym momencie nie wiadomo było czy to syn czy ojciec zadał morderczy cios sztyletem.
        Widok bogato zdobionej kuszy w 8 sezonie serialu nie wróży nic pozytywnego. Tak samo jak wtedy gdy podobna kusza była ulubioną zabawką Joffreya i gdy Tyrion znalazł ją na ścianie obok wychodka Tywina.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    1. A swoją drogą czy to nie interesujące, że akurat przed ostatnim sezonem Martin zaczął ogłaszać, jak to świetnie mu się pracuje? O ile nie wierzyłam w teorie o tym, że książki są gotowe to bardzo mi to pasuje, że mówi o tym, aby nie nazwali go kłamcą jak dwa miesiące po serialu ogłosi, że Wichry Zimy są ukończone.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. I obyś w dobrą godzinę to powiedziała 🙂 Kto wie, może najbliższej jesieni/zimy będzie taki tydzień, gdy ulice się wyludnią, bo wszyscy zajmiemy się lekturą Wichrów 😀 Od razu po dwa razy, bo zdecydowanie zbyt szybko pójdzie jak na tak długie oczekiwanie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Życzę tego i sobie i wszystkim. Nie lubię robić sobie ani komuś fałszywej nadziei, ale mi to tak wygląda teraz. Gdybym przez serial musiała ukrywać gotową książkę, sama bym to tak rozegrala. Poza tym lata temu nabrał wody w usta i denerwował na wszystko co dotyczy WoW, a teraz nie dość, że opowiada jak to jest przykuty do komputera i pisze to jeszcze ostatnio wyskoczył z jednorożcami aby podsycić ciekawość u tych co stwierdzili, ze już nie czekają. A w serialu przecież nie było Skagos, więc przynęta niezła.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  19. Ale jak to tak, mości DaeLu, implikujesz, że Tyrion nie przejmie Casterly Rock, tylko zginie marnie, niesławą okryty? Gorzko-słodkie w tym wypadku byłoby właśnie objęcie przez niego przynajmniej regionalnej władzy (w końcu ŻT nie przetrwa, wszyscy to wiedzą, a już na pewno Plama), bo jakże to, złoczyńca miałby wygrać? Szybciej spodziewam się siedmiu królestw pod berłem Wroniego Oka (w sensie ostatecznym) – a chyba nawet Martin nie posunąłby się do tego, by zakończyć sagę zwycięstwem ciemnej strony Westeros.

    Koncepcja ogólnie ciekawa, tylko jakoś trochę niesatysfakcjonująca. Martin poprawny politycznie nie jest (i chwała mu), i postaci Tyriona nie wybiela tylko dlatego, że jest dręczonym karłem, ale żeby prowadzić postać przez pasmo upokorzeń i nieszczęść tylko po to, by na koniec nie miał szansy na chociażby odrobinę pomyślnego losu… No taką Skałę, dajmy na to… i może odnalezienie małżonki 😉

    Moją kandydatką na utajonego złoczyńcę jest i pozostaje Daenerys. Jeśli Sansa może nabrać rozumu, gdy ją trochę przymrozi (wiadomo, ciepło rozleniwia i ogłupia, a zimno motywuje do działania, jeśli nie chce się zginąć), to Danka równie dobrze może pójść za zewem krwi, skoro już zapowiedziano, że stanie się zwolenniczką swego rodowego zawołania 😉 A poza tym to mało przekonujące, by mieć w sadze dwoje potencjalnych bohaterów, którzy zasadniczo reprezentują zwalczające się siły, i oczekiwać, że się dogadają. Czy ogień i lód mają prawo koegzystować? Jakoś wątpię…

    A jeszcze lepiej będzie, jeśli zły okaże się Jon. Bo skoro łączy w sobie dwie przeciwstawne siły, to może zamiast pokoju przyniesie wojnę? I to on, ze wszystkich możliwych ludzi, sprowadzi na Westeros apokalipsę, koniec znanego świata. A w zależności od tego, jaki ten świat będzie (i dla kogo), będzie mógł być postrzegany zarówno jako bohater pozytywny, jak i antagonista. Okaże się z czasem 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Co do Eurona, to nie jestem pewien czy tak do końca jest wyprany z jakichkolwiek pozytywnych emocji.
      Z rozdziału Aerona z „Wichrów Zimy” wiemy, że zabił trzech braci: Harlona, Robina i Balona. Wronie Oko jest zabójcą krewnych, to fakt. Tyle, że…
      Harlon cierpiał na szarą łuszczycę i to w takim stopniu, że do jego zabicia wystarczyło zaciśnięcie palców na jego nosie. Czy czasami życie Harlona nie było piekłem na ziemi? A czyn Eurona aktem łaski?
      Z tego co pamiętam Robin był chorowity – poprawcie mnie jeśli się mylę. A nie raz na łamach powieści niektóre postaci uznawały zabicie chorego dziecka za akt łaski. Czyżby i tak było w tym przypadku?
      Co do Balona oczywiście nie ma usprawiedliwienia. To po prostu ruch w grze o tron.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Bardzo niemartinowskie byłoby, gdyby ich nie miał 🙂 Szczerze wątpię, by istniał jakikolwiek człowiek, który uczuć pozytywnych po prostu nie ma. Każdy kogoś lub coś kocha, co by to nie było. Ramsay kocha swoje psy, Joff swego domniemanego ojca, ale te uczucia wcale nie czynią ich lepszymi. Podobnie jest z Euronem – mniej więcej w tym samym czasie przyznał łaskę śmierci dwóm braciom, i gwałcił dwóch innych. To nawet jeszcze bardziej czyni z niego czarny charakter – całe życie popełnia zbrodnie, ale raz czy dwa poddał się lepszym pobudkom, i próbuje kogoś przekonać (znamienne, że chodzi o jego niegdysiejszą i obecną ofiarę), że może jednak nie jest taki zły. Niestety, na nieszczęście dla Eurona, żeby tak było, musiałby częściej tych dobrych podszeptów słuchać, a nie zagłuszać i robić na odwrót.
        Żeby nie było, nadal sądzę, że to ciekawa postać 🙂 Po prostu każdy jest bohaterem w historii swego życia, i nie inaczej jest z Euronem. A już jak inni tego 'bohatera’ widzą, to inna sprawa.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Z tym gwałtem na Aeronie i Urrigonie to dość ciekawa sprawa, bo może to ukazywać naprawdę chory aspekt miłości Eurona. Tak, uważam że koleś jest psycholem który w ten właśnie sposób okazywał swoje uczucia wobec tych dwóch braci.
          Ciekawy jest też aspekt żony Victariona, bo ten co chwila to rozpamiętuje. Zwłaszcza, że była to morska żona, a jak wiemy w wielu przypadkach morskie żony były po prostu kobietami, które Żelaźni Ludzie sobie po prostu przywłaszczyli.
          Jak myślicie, Euron ją zgwałcił, czy sama mu wskoczyła do łóżka, za np. obietnice ucieczki od Victariona?

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Hm, wybrać między Euronem a Victarionem… No nie wiem, nie wiem, który lepszy 😛

            Skoro była morską żoną, to śmiało zakładam, że Vic jakoś specjalnie się o jej względy nie starał (czytaj: porwał z domu i od rodziny, nie pytając o zdanie i zakładając, że dla niej to szczyt szczęścia), a nieco ostrożniej, że była dość ładna. Spodobała się Euronowi, a że za mężem nie przepadała, to poszła z nim do łóżka choćby na złość Victarionowi. A jego reakcja najdobitniej świadczy, że udane to pożycie nie było. Jakby choć trochę ją kochał, toby przynajmniej jej wysłuchał, albo próbował jej zachowanie jakoś zrozumieć. Ale nie spodziewam się tak głębokich odczuć po naszym Żelaznym Kapitanie. Jeśli rozpamiętuje jej śmierć, to raczej w kontekście urażonej dumy niż czegokolwiek innego. Bo Euron ruszył jego zabawkę, niedobry Euron! Pójdę poskarżyć mamie.

            Ja go osobiście nawet nie tyle nie lubię, co jest mi idealnie obojętny i czasem wręcz zapominam, że istnieje.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
      2. Jeśli chodzi o Robina jego matka nie pochodziła z Wysp, a z kontynentu, a sam Euron uważał go za wyrzutka rodem z zielonych krain i idiotę. Śmierć Robina nie miała nic wspólnego z miłosierdziem.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  20. Fajna teoria Daelu. To że poza tekstami z książek szukałeś podejścia autora i próby wejścia w jego warsztat zaowocowało switeną teorią co widać w komentarzach bo dyskusja jest ciekawa i wiele fajnych spostrzeżeń. Mógłbym się z wieloma zgodzić. Ja dodam tyle że Tyriona, to świetny gracz w tej grze tylko jak to w życiu nawet najlepszy plan i realizacja mogą się nie udać w wyniku zdarzeń przypadkowych lub wydarzeń losowych. Argumenty o dobrych czy złych uczynkach pozostaną dyskusyjne ale czy ktoś jest postrzegany jako dobry czy zły to takie przyklejenie łatki bo sama osoba może podejmować decyzje nie do konca będąc z nimi zgodna sumieniem ale strategia długoterminowa tego wymaga. Tyrion coś chce udowodnić swojej rodzinie jednak pozostali członkowie tej rodziny powołując się na rodzinę robią dokładnie to samo tylko w inny sposób. Żądza władzy lub zaspokojenia swojego ego.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze. Tyrion jest charyzmatyczny w swojej przenikliwości i zdolności rozróżniania prawdy od fałszu. Co – w dużej mierze – przejawia się cynizmem mistrzowsko wymieszanym z humorem. Do listy jego uczynków proszę doliczyć „wychowawcze” oddziaływanie na Jona, któremu udzielił przynajmniej dwóch bezcennych rad: aby zaakceptował to, że jest bękartem oraz aby nie wynosił się ponad nowo przyjętych do Nocnej Straży rekrutów. Ocalił lady Stark w drodze do Orlego Gniazda, wziął „na klatę” obronę Królewskiej Przystani i jeszcze parę razy wykazał się niezwykłą, imponującą odwagą. A co rozpoznały w nim smoki?
      Nigdy nie oceniałabym Tyriona w kategoriach dobry/zły, jak zresztą żadnej innej postaci z GoT – każdy ma swoje racje, a władza ma swoją cenę. Naiwnością byłoby oczekiwanie, aby ktoś tutaj nadstawiał drugiego policzka. Nie zgadzam się też z opinią, że Tyrion jest mściwy. Jego postępowanie widzę raczej jako rozpaczliwą walkę o przetrwanie w świecie gardzącym kalekimi karłami oraz zgodne z dewizą rodu spłacanie długów. Po swojemu wymierza sprawiedliwość każdemu, komu się należało. Pozornie pozbawiony atrybutów męskości (no dobra, nie wszystkich) posługuje się inteligencją, która staje się jego orężem (i atutem w uwodzeniu). Upośledzony fizycznie i wielokrotnie upokorzony nie pozwala się sprowadzić do roli marionetki. Ok, zabił ojca. Ale rachunek win ojca wobec syna nie mógł się przecież zakończyć inaczej (a ile w tym symboliki i smakowitej groteski!).
      Czy Tyrion stacza się w ciemność? Nie wiem. Uwierzył w Daenerys, ale wygląda na to, że ona chyba zawiedzie jego nadzieje. Jak się zakończy ta relacja? Zobaczymy. Spostrzeżenie, że oboje stali się postaciami bez wyrazu jest banalne.
      Ja się zastanawiam, czy Tyrion w jakiś sposób nie przejmie pałeczki od Brana. Rola Brana jako pamięci świata zaczęła się od opowieści Starej Niani. Tyrion, jako jedyny, poprosił Brana, żeby ten „opowiedział mu swoją historię”, a Bran go nie spławił. Może ostatecznym przeznaczeniem Tyriona okaże się pozostanie nową wersją Starej Niani? Czy jakoś tak… :))))

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  21. Coś w tym jest. Im bardziej Jamie okazuje się przyzwoity, tym bardziej Tyrion traci swą przebieglosc i spryt. A poza tym scena pod koniec 7 sezonu pod drzwiami Daenerys, pokazuje Tyriona, który jest chyba zazdrosny. Czego się nie robi z miłości. Tyrion kochał Shae, a kiedy odkrył że spała z Tywinem… Owszem Shae zdradziła go, ale mimo wszystko to może być jakiś wzorzec.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  22. Po ostatnim trzecim odcinku ósmego sezonu Gry o Tron, można powiedzieć że czar prysł, przynajmniej w serialu, lecz w książce poniekąd też, bo otatecznie i tam Azor Ahai raczej będzie tą samą osobą, pozostaje nam tylko mieć nadzieję iż pozostanie to lepiej pokazane.
    Dlatego teraz proszę Pana panie DaeLu, aby zrobił Pan nową szaloną teorię dotyczącą serialu, a dokładnie analizy jak dobrze Arya Stark wpasowuje się do roli Azora Ahai, oraz ocenił Pan, co o tym sądzi, oraz co sądzi o sposobie, w jakim narracja najważniejszego odcinka całej Gry o Tron została poprowadzona. I czy spodziewał się Pan tego, oraz czy były by na ten temat teorie, czy to było totalne zaskoczenie.

    Bardzo zależy mi na takim podsumowaniu, bo pan tego typu rzeczy robi niepowtarzalnie, więc ma Pan temat na kolejną szaloną teorie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  23. Oby nie, to robienie z kobiet wojowniczek na sile i pokazywanie jakie sa przewspaniale (a w obecnych czasach sa wspaniale coraz mnieJ) jest juz niesmaczne

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  24. Co do Tyriona w serialu to chciałabym żeby przeszedł na stronę Jona i wspierał jego prawa do tronu, jednak nie uważam żeby Tyrion mógł zdradzić. Ta postać nigdy nie była kierowana w ten sposób. Zdrada po prostu nie pasuje do Tyriona który jest w serialu. Ja zawsze traktowałam Tyriona jako postać dobrą, pozytywną, owszem zabił ojca i Shea jednak inni bohaterowie mają znacznie więcej takich grzechów na sumieniu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  25. Z serialu widziałem tylko pierwszy sezon, więc się nie wypowiem, ale czytam teraz po raz drugi powieści i faktycznie – próbuję sobie przypomnieć, dlaczego przy pierwszym czytaniu uważałem Tyriona za protagonistę. Może w opozycji do Cersei i Joffreya, natomiast faktycznie teraz ciężko mi znaleźć sytuacje, które byłyby w stanie „wybielić” Tyriona. Nie zmienia to faktu, że on dalej razem z Ogarem, Samem Zabójcą i Eddem Cierpiętnikiem (tak, wiem, dziwaczne grono 😀 ) należy do moich ulubionych powieściowych postaci 🙂
    BTW – dzięki za całą serię Szalonych Teorii, przeczytałem wszystkie i zrozumiałem, że za pierwszym razem gdzieś od 3 tomu w ogóle przestałem nadążać za rozwojem fabuły 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button