KsiążkiSeriale

Debaty Małej Rady: Jeniec Theon

W poprzednim odcinku Debat Małej Rady dyskutowaliśmy na temat wiążący się z omawianymi przez nas ostatnio Rebeliami Blackfyre’ów. Zapytałem Was kto powinien był, biorąc pod uwagę dobro Siedmiu Królestw, zasiąść na Żelaznym Tronie – Daeron czy Daemon?

Przyznam, że dyskusja pobiegła nieco innymi torami niż się spodziewałem. Myślałem, że skupicie się na analizowaniu cech osobowości obu postaci. I oczywiście nie jest tak, że ten wątek w ogóle nie był w komentarzach poruszany. Ale główna oś sporu dotyczyła głównie (i chyba słusznie) legalności roszczeń czarnego smoka do tronu. W końcu to niezwykle istotne z punktu widzenia utrzymania w królestwie pokoju. Zwolennicy Daemona wydawali się węszyć coś dziwnego w zachowaniu „nieskazitelnego” Aemona Smoczego Rycerza. Paralele z Jaimem Lannisterem były dość wyraźne. Nie można więc całkowicie wykluczyć wersji, według której zarówno Daemon jak i Daeron byli bękartami. Tyle tylko, że Daemon był bękartem króla i do tego legitymizowanym, podczas gdy Daeron byłby bękartem księcia Aemona i królowej. Z drugiej strony zwolennicy Daerona bardzo słusznie zauważali, że Aegon IV, który rozsiewał tego rodzaju plotki na temat swojego syna, nie był człowiekiem ani rozsądnym, ani wiarygodnym. I przemawiała przez niego frustracja, jako że Daeron wraz ze Smoczym Rycerzem hamowali królewskie ekscesy.

Ostatecznie o wyniku naszej debaty przesądziło głosowanie. A w nim zwyciężyło roszczenie Daerona II. Oto jak rozkładały się głosy:

  • Daemon Blackfyre – 38.36% (196 głosów)

Z kolei dziś mam dla Was problem dwuczęściowy, którego fragment można będzie rozwiązać przy pomocy głosowania, ale – jako że liczę na Waszą inwencję – najważniejsza jego część będzie wymagać spekulacji w komentarzach.

Otóż chciałbym, abyście pomogli rozstrzygnąć następujący problem.

Jak potoczyłyby się losy wojny, gdyby Robb posłuchał swej matki, i nie wysłał Theona z poselstwem do Balona Greyjoya?

W pierwszym rzędzie pytanie dotyczy oczywiście tego, czy Balon przystałby na propozycję Robba. Ale chciałbym też, abyście spróbowali pospekulować na temat dalszego obrotu spraw, w zależności od wybranego przez Was scenariusza. Jeśli Balon Greyjoy przystałby do Robba, to czy Lannisterowie zostaliby rzuceni na kolana? A co, jeśli Balon Greyjoy nie przejąłby się losem syna? Jak zareagowałby Robb i ludzie z Północy? Liczę na Waszą inwencję!

[yop_poll id=”120″]

Related Articles

63 Comments

  1. Mysle, że Balon dalej by zrobił to co zrobił. Miał nastepczynie tronu, córke Ashe. Północ odsłonięta. Nie puscilby takiej okazji

  2. Balon to jedna z najgłupszych postaci w Westeros. Najpewniej i tak zaatakowałby Starków. Dla niego Theon nie był Żelaznym Człowiekiem.

    1. tru. no i mamy jeszcze bunt balona, skazany na porazke od samego poczatku, balon nie grzeszyl inteligencją

  3. Dla mnie to oczywiste nawet Asha przy pierwszym spotkaniu z Theonem była do niego sceptycznie nastawiona, a co dopiero Balon. Nie przejąłby się losem syna, którego w ogóle nie zna i nie wie jakie teraz ma poglądy. I szczerze powiedziawszy wyszłoby mu to na dobre, bo Theon najprawdopodobniej nawet by nie próbował zmienić strony.

    1. Odnośnie dalszych losów, nie zmieniłoby to nic w prowadzeniu wojny przez Robba. Największa zmiana jaka by nastąpiła to sytuacja z Branem i Rickonem. Najprawdopodobniej zostaliby jeńcami Ramsaya. Ewentualnie sam Rickon, jeśli Reedom udało się namówić Brana do wyruszenia za mur. Nastroje w Winterfell na pewno uległyby zmianie jednak pod władzą Luwina i Rodrika wszystko zostałoby ustabilizowane (aż do ataku Boltonów).

      1. Nie wiem, czy Roose zdecydowałby się na zdradę, gdyby Theon nie narobił bałaganu w Winterfell.

    2. Tak, wyszłoby mu to na dobre i nie byłby dobrym kompanem dla Varysa i Szarego Robaka. Problem w tym, że najprawdopodobniej byłby jednym z gości na weselu Edmure’a…

      1. Roose zdecydował się na zmianę bo miał ambicję aby rządzić północą, nie z powodu problemu z Winterfell, które jak widzisz i tak z łatwością taki Ramsay mógł zdobyć. A poza tym Roose zdradził już wcześniej niż Theon zdobył Winterfell

        Czytaj ze zrozumieniem, wyszłoby na dobre Balonowi. A poza tym co ma wspólnego Varys z Szarym Robakiem?

        1. Varys i Szary Robak nie mają pewnej ważnej dla każdego faceta części ciała 😉
          Nie wiem czy Ramsay tak łatwo by zdobył Winterfell. Z tego co pamiętam Sprzedawczyk zrobił to podstępem gdy wiedział, że obsada zamku jest minimalna, pytanie czy Bękart też był tego świadom. Mogę się mylić ale to chyba Theona plan był taki by wywabić zbrojnych z Winterfell więc bez jego udziału pozostali by tam ludzie do obrony a zamek ten wcale taki łatwy do zdobycia nie jest.

          1. Tak samo jak łatwo rozjechali te siły, a nawet większe bo wzmocnione siłami z innych grodów. Winterfell przyjęłoby zbrojnych Ramsaya z otwartymi rękami pod pretekstem wspólnej obrony północy.

            Tak to był plan Theona.

        2. Z żyjącymi Starkami, nawet oblężonymi w Winterfell nikt nie poparłby Boltonów. Zanim Roose wróciłby na północ (przy zajętej Fosie Cailin nawet nie dałby rady), to z Ramsaya nic by nie zostało .

          1. Dokładnie. Gdyby Boltonowie otwarcie zniszczyli Winterfell i zabili młodych starków cała płónoc powstała by przeciw nim jak jeden mąż. Do tego samo zdobycie Winterfell byłoby ekstremalnie trudne bo to Theon wywabił wojska z zamku i to Theon otworzył później wrota Ramsayowi. Mówią tutaj, że Winterfell samo wpuściło by Ramsaya ale raczej nie zrobili by tego po tym jak jego ojciec na krwawych godach zabił Roba. To Theon stworzył Boltonom możliwość zdrady i skutecznego przejęcia władzy na północy.

            1. Komuś się miesza fabuła serialu z książką. Ramsay zabił Rodrika i spalił Winterfell, a całe odium za ten czyn i tak spadło na Theona. Prawde znali nieliczni (z naocznych świadków, poza bandą Boltona i samym Theonem, mieliśmy tego niemego giermka i Starków z „eskortą” ). I chyba zgodziliśmy się wcześniej, że zdrada Boltonów została zainicjowana klęską Stannisa. Theon i jego misja ułatwiły Boltonom zajęcie Północy (cymbał Theon opłacił Ramsayowi zbrojnych), ale jej nie sprokurowały. Roose tkał zdradę wcześniej i dużo subtelniej.

              1. „Komuś się miesza fabuła serialu z książką. ”
                Nie wiem czy mówisz do mnie ale ja serialu nawet nie oglądałem bo uważam go za beznadziejny.
                ” Ramsay zabił Rodrika i spalił Winterfell, a całe odium za ten czyn i tak spadło na Theona. ”
                A czy ja temu przeczę?
                „I chyba zgodziliśmy się wcześniej, że zdrada Boltonów została zainicjowana klęską Stannisa. ”
                Złożyły się na nią różne czynniki.

  4. Naprawdę nikt nie zaznaczył odpowiedzi ,,tak”? Pewnie niedługo ktoś się znajdzie, ale to i tak będzie najbardziej jednostronna ankieta.

  5. Zaatakowałby co wynika z treści książek, ponieważ po pierwsze – całą nadzieję i tak od dawna pokładał w Ashy, a po drugie zaczął gromadzenie floty do ataku na długo przed przybyciem Theona (najprawdopodobniej zaraz po wyjeździe Robba z armią). Trudno oczekiwać, aby to list Robba, którego treść się Balonowi nie spodobała, miałaby mieć decydujące znaczenie. Podczas rozmowy z Theonem Balon wyraźnie oznajmił, że atak na Lannisterów byłby zbyt niebezpieczny, a przecież blisko miał znacznie prostszy do zdobycia kąsek.

  6. Balon byłby dość kłopotliwym sojusznikiem. I nieużytecznym w działaniach wojennych na kontynencie.

  7. Mimo, że nie mam solidnych podstaw to uważam, że Balon nic by w takiej sytuacji nie zrobił. Do tej pory siedział spokojnie na swoich wyspach chociaż od czasu jego durnego buntu nie było okazji aby się jawnie przeciwstawić.
    Fakt miał córkę ale nie mógł liczyć na to, iż pozostawiając ją po swojej śmierci inni zaakceptowali by ją jako następcę.
    Ta postać w sumie jest tak głupia i nieobliczalna, że równie dobrze mógł wspomóc wojnę Robba albo udać się kajakiem na Wyspy Letnie

    1. Ale on nie siedział wcale bezczynnie. Już w momencie przybycia Theona od dawna gromadził flotę i zbierał armię.

      1. No przyznaję trochę poleciałem. Myślę, że czekał na odpowiedni moment do ataku. Mając przy sobie syna miał wolną rękę co do ataku na północ. Gdyby było inaczej… No cóż wątpię mimo jego ograniczonych horyzontów aby świadomie narażał życie swojego jedynego syna. Północ mimo tego, że słabo broniona była ogromna i nie do ogarnięcia przez siły z Żelaznych Wysp. Gdyby Robb zostawił przy sobie Theona i wysłał ogarniętych dyplomatów to może udałoby się namówić Balona na zaatakowanie ziem Lannisterów i Tyrellow. W końcu były to bogatsze tereny, bardziej kuszące niż jałowa północ.
        Chociaż jak dla mnie dopóki Theon był przy Starku dopóty nie napadł by na północ.

  8. Moim zdaniem i tak by zaatakował Północ, z tym, że nie wiem, czy udałoby mu się zdobyć Winterfeel, na pewno wojna wyglądała by inaczej, możliwe, że ograniczyli by się jedynie do grabienia ziem Robba.

  9. Balon nie uważał Theona za syna więc to by nic nie znaczyło. Natomiast nie jestem pewny czy bez Theona Winterfell by upadło. Balon ani Asha nie wiedzieli jaki garnizon został w stolicy Północy, Theon zaś tak. Jeżeli Winterfell by nie upadło nie było by mowy o „odsieczy” Fetora. Inne zamki mogły upaść ale miały by wsparcie w Winterfell. A wtedy do zgromadzenia wojsk potrzebnych do wspólnego odbicia fosy nie byłoby już dlugo. Rose też raczej nie dopuściłyby się zdrady

    1. Balon i Asha chyba nie chcieli atakować Winterfell bo było za daleko morza i obrona była by zbyt trudna.To był autorski pomysł Theona który chciał się przypodobać żelaznym ludziom. Jeśli Winterfell by nie upadło to Rickon i Bran mogliby zostać bezpiecznie w zamku bronionym przez ludzi północy.W takiej sytuacji nie mógłby się wykazać Ramsey a i zdrada Boltona nie byłaby taka pewna.A sam Theon pewnie by skończył zamordowany podczas krwawych godów.

  10. Mogłoby to zmienić losy wojny, ale raczej nie zmieniłoby decyzji Balona. Żelaźni Ludzie by wtedy raczej nie zdobyli Winterfell, a Roose Bolton mogłby się nie zdecydować zdradzić. Według mnie to właśnie od postanowień Roose’a zależalby dalszy los Robba Starka.

  11. Balon nie dbał o los Theona, uważał go za Starka, nie widzę powodu dla którego miał by zmienić swoje plany.

  12. Balon Greyjoy był złym ojcem, człowiekiem i królem. Mimo, że nie potrafił okazywać uczuć wobec Theona to nie wierzę, że zaryzykowałby jego życie. Trzeba zauważyć, że żelazni ludzie przed przybycie dziecica Pyke do domu od lat przygotowali się do wojny. Balon specjalnie czekał aż jego syn powróci. Czy chciał go uczynić dziecicem to inna sprawa. Trochę odbiegnę od tematu. Osobiście uważam, że Ashy zależało na klęsce Theona. Widać to po jej zachowaniu. Już na Pyke zaczęła go poniżać. Kiedy, jednak Theon okazał się naprawdę geniuszem i niewielkimi siłami zdobył Winterfell i Torhenn Square (dwa kamienne zamki ) to Asha nie dała mu nawet 100 ludzi , a sama zadowoliła się drewnianym grodem Gloverów, który i tak z łatwością odbił Stannis. Myślę, że Balon, jeśli się dowiedział o sukcesie Theona był z niego dumny i podobnego ruchu się po nim spodziewał lub przynajmniej na taki liczył. Uważam , że gdyby Balon znalazł się na kontynencie to po sukcesach swojego syna dałby mu nawet 1000 wojów. Dobra teraz przejdę do głównego tematu. Balon nie zaatakowałby Północy jak wcześniej mówiłem. Balon wysyła wiadomość do Robba i pisze w nim ze zgodzi się na sojusz pod warunkiem powrotu Theona do domu. I jeżeli Robb się zgadza to historia dzieje się tak jak w książce, a jeśli nie… to Żelazni Ludzie zaatakowaliby Reach. Wydaje mi się to najprawdopodobniejszą opcją ponieważ, atak na Dorzecze i Północ nie był możliwy z powodu Theona, a Krainy Zachodu walczyły ze Starkami którym nie chciał pomagać. Reach natomiast wydaje się łatwym celem. Wojska Wysogrodu znajdują się w Krainach Korony, a kawaleria nie mogła przybyć bo miała na głowie Stannisa pod Końcem Burzy. Żelaźni ludzie musieliby się liczyć tylko z 10 tysiącami żołnierzy, którzy jednak byli pod komendą marnego dowódcy- Maca Tyrella. I tu zmienia się prawdopodobnie cały przebieg wojny. Stannis zgarnia kawalerię należąca do Renlego i rusza na Królewską Przystań. Tyrellowie zawiązują sojusz z Żelaznym Tronem, jednak ich siły bronią własnych ziem. Żelaźni ludzie pływają wzdłuż Manderu i grabią zielone ziemie Reach. Stannis zdobywa stolicę, jednak Tommen ciągle żyje. Tywin ze strachu o śmierć ostatniego wnuka i syna ( Jamiego) uznaje jako królewski namiestnik niezależność Północy i Dorzecza. Na południu, jednak dalej toczą się walki. Z powodu słabego zmysłu strategicznego Victariona i Ashy żelazna flota zostaje uwięziona na Manderze. Na brzegach stacjonuje piechota, a ujścia pilnuje flota Redwyna. W końcu żelazni ludzie tracą większość swoich sił, a Pyke zostaje zdobyte przez lorda Paxtera. Balon Grey joy kończy swój żywot na szubienicy. Lordem wysp zostaje ktokolwiek niż Greyjoywie bo oprócz Theona wszyscy nie żyją. Zostaje spór między Stannisem, a Lannisterami I Tyrellami. Zapewne w wielu bitwach wygrałby z Lannisterami, jednak po przybyciu potęgi Reach liczby mówiłyby same za siebie. Broniłby trochę Królewskiej Przystani ale ku memu smutkowi w końcu by poległ z mieczem w ręku i koroną na głowie.

        1. pewno bym dostał, ale gdybym chciał sobie poczytać jakieś wypociny to bym mogl to zrobic chocby teraz, na dowolnym forum/grupie o got

          1. Ewidentnie chłopie szukasz zaczepki. Jest mi przykro, że młodzi ludzie w wieku „gimbusa” jak ja, tak bardzo chce się po kłócić.

  13. Bezpośrednio różnica byłaby taka, że Theon zginałby na weselu Edmure’a a to już ciągnie za sobą większe konsekwencje. Bo Winterfell miałoby wtedy pełny garnizon, zaczęłoby się długie oblężenie zamku przez ludzi Boltonów, Bran albo Rickon ogłoszony kolejnym królem Północy, Boltonowie mieliby znacznie trudniej zapanować nad całym regionem. A Balon i tak by zaatakował, okazja była ku temu wyśmienita przecież.

  14. Mnie zastanawia inna kwestia – czy Theon, będący nadal formalnie zakładnikiem Winterfell, po przewidywanym przez większość ataku Balona faktycznie zostałby stracony? Czy Robb byłby w stanie to zrobić? W końcu on i Theon byli przyjaciółmi. Raczej Robb nie miałby wyboru, ale znając jego postać pewnie spróbowałby jakoś to ominąć.

    1. Też myślę, że wolałby go nie zabijać. Tym bardziej, że nic by na tym nie zyskał. Może ułaskawiłby go za wierną służbę i zasługi (uratowanie życia Branu). Poza tym Robb potrafił przedkładać uczucia nad obowiązek (ślub z Jeyne), więc Theonowi nic by raczej nie groziło.

  15. Myślę, że Balon zaatakowałby Robba, nawet gdyby Robb nie wysłał do niego Theona. Zresztą jako ojciec w ogóle źle traktował swojego syna i lekceważył go, co było widoczne nawet wtedy kiedy Theon zdobył niewielkimi siłami Winterfell. Nie wiem czy Balonowi udało by się zdobyć Winterfell czy też nie. Natomiast z pewnością trzeba wykluczyć to, że przystałby na sojusz z Robbem widząc że Północ nie jest zbyt dobrze broniona, a Robb uwikłany w wojnę z Lannisterami, nie leżało to w jego interesach. Czy zmieniłoby to losy wojny? Być może.

  16. Balon jest prawdziwym Żelaznym człowiekiem, nie ima się go żadne inne zdanie niż jego własne, jest nieugięty i zahartowany. Moim skromnym zdaniem nie zmieniłby zdania i nie zawarłby sojuszu Żelaznych ludzi z Północą, nawet jeśli w grę wchodziłby tu jego jedyny, pozostały przy życiu syn.

  17. Moim zdaniem Balon spisał Theona na straty i liczył się nawet z tym, że jego syn straci życie, gdy on ruszy na Północ. Świadczy o tym fakt, że już na długo przed przybyciem Theona zbierał on flotę, a Ashę traktował jako swojego potencjalnego następcę. Wiemy też, że wysyłał kruki do Tywina, by się jakoś z nim dogadać. Mała szansa, że zdecydowałby się na wojnę z Lannisterami. Dlatego opcja, że mógłby poprzeć Robba wydaje mi się skrajnie nieprawdopodobna. Inna sprawa, czy Balon bez Theona byłby w stanie zdobyć Winterfell. Moim zdaniem nie. Ale Żelaźni Ludzie na pewno najechaliby Północ, pustoszyli tamtejsze ziemie i próbowali zdobyć mniejsze zamki. Roose pewnie tak czy siak by zdradził bo oznaki jego nielojalności było widać zanim Robb wysłał Theona z misją. Czyli generalnie dużo by się nie zmieniło – do Krwawych Godów i tak by doszło, a Robb by przegrał i stracił życie. Jedyna różnica jest taka, że sam Theon najprawdopodobniej razem z nim znalazłby się w Bliźniakach i albo też by został zamordowany albo – co moim zdaniem jest bardziej prawdopodobne – pojmany i uwięziony. Być może jeszcze Rickon by pozostał w Winterfell bo co do Brana to wydaje mi się, że w końcu i tak wyruszyłby poza Mur w poszukiwaniu Trójokiej Wrony.

  18. Balon był głupcem i nawet śmierć dwóch synów oraz klęska nic go nie nauczyła. On przygotowywał się do ataku na Północ, widać to po przybyciu Theona na ŻW. Nie liczyło się dla niego, czy jego syn zginie. Bez przybycia Theona, bunt szybko upadł. Zdobycie Winterfell mogło dać Greyjojowi zwycięstwo na północy, ale Żelaźni myślą jak łupieżcy nie zdobywcy. Wielką nie wiadomą było by, czy krwawe gody oraz zdrada Freyów i Boltona miałaby miejsce

  19. Uważam, że Balon i tak by zaatakował, jednak jego posunięcie nie miałoby takich konsekwencji. Może zajął by Fosę, ale na pewno nie atakowałby Winterfell. Nie dość, że wtedy Starkowie nie musieliby uciekać, to jeszcze byłby to koniec Ramseya. Przecież on był wtedy (jako Fetor) więźniem w Winterfell, a oficjalnie nie żył. A bez niego Boltonom nie udałoby się tak łatwo przejąć kontroli nad Północą. Nie mając planu jak bezpiecznie wrócić, Rose nie zdecydowałby się na rzeź wojsk Północy. Nie mając dziedzica również układ z Lanisterami nie byłby tak opłacalny. Według mnie raczej dążyłby do wycofania się za Przesmyk i zawarcia pokoju, gdyż według niego wojna była nie do wygrania. Ale z żyjącymi młodymi Starkami i bez Ramseya dowodzącego armią nie odważyłby się na bunt.

  20. Natomiast ciekawa sytuacja by była gdyby postanowił nie kierować się osobistą urazą do Neda, i przystał na propozycję Robba (co jest i tak bardziej prawdopodobne od nie robienia nic). Flota Żelaznych nawet jak nie zdobyłaby Lannisportu i Skały, dałaby radę je zablokować. Wtedy Tywin bardziej zdecydowanie starałby się wrócić na Zachód, prosto na decydującą bitwę z Robbem …
    zostawiając jednocześnie stolicę Stanisowi

  21. Moim zdaniem Balon i Żelaźni Ludzie żyliby jak wcześniej. Czasami coś złupić, pogwałcić sobie. Ot sielanka i zabawa. Ale nic poważnego. Theona miał gdzieś, więc czy zginie czy nie – wisiało mu to. A w sumie, to nie wiedziałby, że Theon „zmiękł” (w jego oczach), bo Theon byłby ciągle obok Robba, więc… i tak łupiłby jak dawniej to Żelaźni robili, ale pomijałby Północ.
    Tak więc Starkowie żyliby dalej jako lordowie, a nie na wygnaniu, zaś Boltonowie nie mieliby większych szans jeśli zamierzaliby wystąpić przeciwko seniorowi.

  22. Swoją drogą, jak bardzo swoją polityczną naiwnością i krótkowzrocznością, przy jednocześnie ponadprzeciętnym talencie militarnym, Robb przypominał pewnego koronowanego Baratheona…

        1. Podpuszczasz mnie, czy jak? Gdzie ja coś napisałem o dręczycielu prostytutek? Robert Baratheon. Musiało się gdzieś Tobie przecież obić o uszy, że był taki król. Dobry dowódca i mierny polityk.

  23. Tym razem chyba trzeba zgodzić się z większością. Greyjoyowie to psychopaci. Przybycie bądź nieprzybycie Theona niczego nie zmieniało w planach Balona, który przede wszystkim chciał być niezależnym królem i tylko to się dla niego liczyło. Inna rzecz z Krwawymi Godami i całą resztą. Gdyby kretyn Theon nie zdobywał Winterfell i nie rozgłaszał wszem i wobec, że zamordował potencjalnych następców Robba, Krwawe Gody nie miałyby już sensu. Frey i Bolton nie zdecydowaliby się wtedy na zdradę, bo ciągłość władzy Starków byłaby zachowana, a oni nie mogliby liczyć na nic więcej poza statusem zdrajców. Śmierć samego Robba opłacała się tylko Tywinowi, bo nie mógł z nim wygrać. Dla Freya i Boltona niczego nie zmieniała. Armię Północy mógł w imieniu Brana bądź Rickona poprowadzić ktokolwiek, choćby Blackfish. Ale śmierć wszystkich Starków to już co innego.

      1. Owszem, był. Po co zdobywać zamek, którego nie da rady się w żaden sposób utrzymać na dłuższą metę? Żelaźni nie byli rolnikami ani górnikami, więc po cholerę im ziemia? Ich strategia to trzymać się blisko wody, zdobyć coś łatwego do zdobycia, wycisnąć z miejscowych ile się da i zwiewać, gdy zrobi się gorąco. A Winterfell to była jedna wielka pułapka. Nic dziwnego, że Asha nie chciała zamykać w niej swoich ludzi.

  24. Bez straty Winterfell Robb miałby o wiele mocniejszą pozycję co przełożyłoby się na brak Krwawych Godów i zdrady Boltona

  25. Nie zmieniłoby się to, że Żelaźni Ludzie zaatakowali Północ, zajęliby fosę Cailin. Ale nie padłoby Winterfell – i gdyby nie zajął go Theon, Roose Bolton być może nie odważyłby się na otwartą zdradę Robba.

    1. Gdybajmy może w zgodzie ze źródłem literackim, co? Robb dowiaduje się o najeździe Greyjojów, gdy stoi z wojskami gdzieś pod Turnią. Nie uchroniłby Winterfell żadną miarą, bo teleporty mają zastosowanie w innych okolicznościach sf. Stark miał do wyboru: kontynuować akcję zaczepną, albo zawrócić.
      Wybrał rozsądnie. Nie mógł przecież przewidzieć, że pozna pewną chuchrowatą Westerlingównę, część jego armii postanowi zwiedzić Duskendale i okolice, a staremu Karstarkowi odbije z żalu i nienawiści.

  26. Wytłumaczy mi ktoś czemu wojska karstarków odeszły gdy Robb ściął rickarda?? Przecież były one podległe ” królowi na północy” więc powinny zostać i być posłuszne swojemu seniorowi a także królowi.. Dziwi mnie to..

    1. Nie sugeruj się serialem, bo tam jest wiele głupot. W książce (jeśli nie czytałeś NM to nie czytaj dalej, bo będą spoilery) Lird Rickard za pojmanie ser Jamea Królobójcy, oddawał córkę i Karlhold

  27. Balon i tak by przeprowadził atak, istotna to reakcja Robba na to i ludzi z jego otoczenia wobec Theona oraz samego Theona. Bo jego atak na Winterfall wynikał z próby udowodnienia ojcu że jest Żelaznym człowiekiem, że była to głupota to się okazało później a sam Theon zapłacił za to sporą cenę. To że jest Żelazną człowiekiem udowodnił poprzez pokazanie braku zmysłu politycznego, ponieważ dla Żelaznych ludzi możliwość uzyskania niepodległości wiodła poprzez poparcie buntowników którzy też chcieli nie zależności, a tak wbili Robbowi nóż w plecy a to skłoniło „ambitnych” lordow Dorzecza i Północy na plan poparcia jedności Królestwa za otrzymanie dodatkowych korzyści, Bolton zyskał tytuł namiestnika, Frayowie nie ściągali na siebie gniewu Lanisterów. Balon był naprawdę głupi skoro myślał że podbije całe Westeros, bo niby jak. Poparcie Starka i rozejm z nim dałyby mu niezależność Żelaznych wysp i wtedy mogliby w ramach rozejmu nie atakowac wogole północy a ziemię bogatych Lanisterów i ich pladrowac to zmieniłoby układ sił bo Lanisterowie musieliby walczyć na 2 fronty a Stania kroczył do KP. Widmo klęski Lanisterów mogło by prowadzić do szybkiego i ugodowego dla Północy rozejmu żeby móc walczyć ze Stanisem bo wszyscy wiedzą jakie miał zamiary wobec królowej Matki i jej bękartów. Lanistera na Północy nie zależało. W zależności od rozwiązania w KP możliwy byłby później konflikt ze Stanisem. Więc tak czy siak sam Balon miał wpływ na losy wojny ale Theon nie miał już wpływu na decyzje ojca.

  28. Jest możliwe by Balon zgodził się na sojusz z młodym Starkiem. Odmowa sojuszu spotkałaby się z reakcją Robba – np. obwarowaniem/patrolowaniem zachodniego wybrzeża, a i być może pragmatycznym (Blackfishowym) porozumieniem ze Stannisem (zrezygnowałby z tytułu KP, by dzięki nowemu sojusznikowi móc ewentualnie zareagować na Północy, nie oddając wrogowi na południu ani inicjatywy, ani chwili wytchnienia). Poza tym ziemie Zachodu są bogatsze, a w razie przegranej Balon miałby Theona jako wymówkę, a ile by do tego czasu nakradł, zburzył i zgwałcił to jego. Jeśli sam byłby na to za głupi to znalazłyby się inne głosy o królewskiej barwie (patrz.kapitan=król), wobec czego Żelazna Flota mogłaby ulec podzieleniu. Osłabienie to mogłoby być na tyle znaczące, że inwazja na (już uwrażliwioną na jej możliwość) Północ Greyjoyowi mogłaby jawić się jak widmo przegranej nie tak dawno temu rebelii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button