Ready Player Two (Ernest Cline)

Powieść Ready Player One Ernesta Cline’a nie była literaturą wysokich lotów, jak przystało na “bestseller New York Timesa”. O dziwo jednak, w przeciwieństwie do koszmarnej ekranizacji, całkiem nieźle sprawdziła się jako czytadło na raz i do zapomnienia. Zabawa w wirtualnej rzeczywistości i żonglerka popkulturowymi cytatami okazała się lekką i całkiem przyjemną rozrywką. Akcja płynęła wartko, a wykreowany świat pełen retro zagadek potrafił wciągnąć. Takie mocne 6/10. Potem Cline na fali sukcesu popełnił Armadę, książkę koszmarną, tragiczną i obnażającą wszystkie braki jego warsztatu. W Polsce powieść przemknęła niezauważona, ale i tak wszyscy, którym podobał się Player One, czekali na dawno zapowiedzianą kontynuację.

I tak oto pod koniec paskudnego roku 2020 w krainie hamburgerów ukazał się Ready Player Two. Wade Watts po zwycięstwie w wyzwaniu Jamesa Hallidaya cieszy się funkcją pana i władcy OASIS – wirtualnego świata, w który gra cała ludzkość. Niespodziewanie odkrywa kolejną wiadomość od zmarłego twórcy symulacji, w wyniku czego na rynek trafia pewne przełomowe urządzenie. Chwilę później, znowu niespodziewanie, użytkownicy wirtualnego świata dowiadują się, że w grze ukryto kolejne wyzwanie, a do tego stawką jest tym razem los całej ludzkości. Ponownie więc wszyscy ruszają na poszukiwania… i tu w zasadzie mógłbym zakończyć. Ready Player Two to prostacka, zrobiona bez polotu i lekkości kalka pierwszej części. Zmienił się antagonista (chociaż nie do końca), zamiast 3 jajek, trzeba znaleźć 7 kryształów, ale poza tym wszystko już było. Tyle że lepiej i bardziej oryginalnie.

Nie, zapewniam, że nie jesteście gotowi na tak złą książkę.

W pierwszej części MacGuffiny ukryte były w starym filmie, starej grze wideo i starej płycie z muzyką grupy Rush. Tym razem schowały się w starych filmach, starej grze wideo i… płytach pewnego znanego muzyka. Jakże oryginalnie. Po raz drugi nikt nie potrafi znaleźć pierwszego puzzla, ale potem leci już z górki. Po raz kolejny głowni bohaterowie przechodzą te same etapy, tylko szybciej i bez chwili refleksji, jakby autor odhaczał kolejne rubryki z tabeli gotowych elementów fabularnych. Ponieważ to nasza druga wizyta w OASIS, budowanie świata zostało zredukowane do telegraficznych skrótów, a czytelnik ma skupić się na akcji. O tak, akcji tu nie brakuje, niestety w bardzo złym wydaniu. Pełno tu ekscytacji takim czy innym nawiązaniem do jakiegoś filmu, gry, czy książki, pełno machania mieczami i strzelania laserowymi różdżkami +5 do ataku. I często są to nawiązania tak absurdalne, że nikt normalny nawet by ich nie zauważył, gdyby autor łopatologicznie nie wytłumaczyłby, o co chodzi. Pierwszego Playera dało się czytać bez znajomości tego wszystkiego, co ekscytowało bohaterów. W drugim są całe rozdziały, które można pominąć bez większego żalu, jeśli się nie kojarzy materiału źródłowego. Koniec końców i tak wiadomo, że w finale będzie naparzanka, przedstawiciele jasnej strony mocy znajdą, co mają znaleźć i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.

Odradzam wam lekturę Ready Player Two, jeśli jeszcze się nie zorientowaliście. Nie ważne, czy podobała wam się część pierwsza, kontynuacja jest pod każdym względem gorsza, postacie jeszcze bardziej papierowe, fabuła niemądra, a najważniejsze dla autora wydawało się nawtykać wszędzie doktrynalnych frazesów, że w jakimś starym filmie było za mało ciemnoskórych, a gdzie indziej za mało wątków homoseksualnych. To niby drobiazg, ale przelał czarę goryczy i sprawił, że bardzo mocno męczyłem się, zanim dotarłem do końca książki. Można było zamiast takich banialuk, poświęcić trochę miejsca przemyśleniom dotyczącym przeniesienia jaźni w wirtualny świat, zamiast prześlizgnąć się po temacie, ledwie go liznąwszy. Zamiast zastanowić się po lekturze nad sensem istnienia świata, zadumałem się najwyżej nad sensem istnienia takich książek.

-->

Jeden komentarz do "Ready Player Two (Ernest Cline)"

  • 1 kwietnia 2021 at 08:57
    Permalink

    Za mało murzynów w filmach, to obecnie drugi po (albo nawet obok) koronawirusa najważniejszy problem ludzkości. Czyli książka porusza ważne, egzystencjalne tematy. Duży plus dla autora.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków