Enola Holmes to (póki co) mniej sławna siostra w miarę znanego Mycrofta Holmesa i bardzo znanego Sherlocka Holmesa. Bracia już dawno opuścili domowe progi, ojciec nie żyje od dawna, więc dziewczyna uczy się wszystkiego od mamy. A mowa o nauce posługiwania się bronią, materiałami wybuchowymi, walki wręcz, przedmiotów ścisłych i każdego tematu, który może się Enoli przydać w życiu. Kiedy kończy 16 lat, rodzicielka znika. Misja: odnaleźć matkę i przeżyć przy okazji kilka przygód, łącznie ze wplątaniem się w niebezpieczną grę pewnej szacownej, szlacheckiej rodziny.
Pamiętacie jeszcze taki twór jak „kino familijne”? Produkcje z aktorami lub animowane, na których dobrze bawić się może cała rodzina? Ośmiolatki się uśmieją, nastolatki wyciągną dla siebie jakiś morał, a dorośli dadzą się trochę rozerwać i przenieść w czasy dzieciństwa? „Enola Holmes” odświeża zapomniany gatunek w całkiem niezłym stylu.
Niekwestionowaną gwiazdą filmu jest tytułowa bohaterka, w którą wcieliła się Millie Bobby Brown, znana szerokiej publiczności jako Jedenastka z serialu „Stranger Things”. Aktorka pokazała szeroki wachlarz umiejętności. Jako Enola bawi, wzrusza, naturalnie przełamuje tzw. czwartą ścianę i zwierza się widzom wprost ze swoich lęków, uczuć czy dzieli podejrzeniami. Wyszło naturalnie i ze swadą. W najsłynniejszego detektywa świata wcielił się Superman/Wiedźmin, czyli Henry Cavil. Jak zawsze elektryzujący i pełen charyzmy, nawet jeśli – jak tu – rzucony raczej na odcinek drugoplanowy. Fantastycznie też wypada Mama Holmes, czyli Helena Bonham Carter jako opiekunka trochę szalona, ale w pozytywnym sensie. Czuła i jednocześnie wymagająca.
Jedyne czego życzyłbym sobie w przypadku „Enoli Holmes” to odrobinę lepszy i sprawniej napisany scenariusz. Opowieść próbuje łączyć wątek detektywistyczny dwóch osobnych spraw plus dorzucić wyraźny motyw z emancypacją kobiet na pierwszym miejscu. Z tego powodu czasem mam wrażenie, że historia rozłazi się w szwach i na ekranie króluje chaos narracyjny. Sam morał – bądź sobą, walcz o swoje – świetny i wart powtarzania czy wpajania młodszym pokoleniom, ale tu niektóre elementy przekazu są zbyt mało subtelne. A może takie powinny być? W końcu nie ja jestem głównym odbiorcą.
Chciałbym zobaczyć kolejny epizod z życia tytułowej bohaterski, może tym razem bardziej skupiony na jednej zagadce do rozwiązania. W ogóle to reżyser, Harry Bradbeer, jest znany głównie z kręcenia seriali (z ostatnich głośniejszych: „Fleabag”) i czuć wyraźnie, że najlepiej czuje się w takiej konwencji. Po seansie bowiem miałem poczucie nie tyle obejrzenia kompletnej historii, co… pełnometrażowego pilota do serialu o przygodach Enoli. I wiecie co? Wcale bym się nie obraził, jakby ciąg dalszy okazał się rozpisany na sezon czy dwa.
Enola Holmes (2020)
-
Ocena SithFroga - 6/10
6/10
Byłem święcie przekonany, że to ma być serial.
Nie zdziwię się jeśli tym się skończy, bo nawet sposób kręcenia jest jakiś taki serialowy 😉
A to nie jest ta sama postać co z ostatniego mega słabego sezonu serialu BBC?
Nie no, serial był współczesny, a „Enola Holmes” dzieje się na przełomie wieków. Poza tym wyparłem ten ostatni sezon do podświadomości, taki słaby był 😛
Nie był bym tego taki pewny… na przełomie wieku nie było plastikowych łusek w nabojach do strzelby… XD
A nawet bardzo dobrze uczona przez mamę 16-latka raczej nie tłukłaby się z dorosłym facetem jak równa z równym 🙂 Taka konwencja, ale chodziło mi o umiejscowienie historyczne 😉
PS 😀
https://twitter.com/gray/status/1295790905316827141
Lubię klimat Sherlocka, jakiś czas temu oglądałem „Miss Sherlock” Takie japońskie spojrzenie na sprawę. Nawet fajne.
Gdzieś można legalnie obejrzeć? Warte uwagi?
Ja z tego co pamiętam oglądałem na HBO go. Rewelacji nie ma ale przyjemnie się oglądało.
Miałem świadomość że to kino familijne no jednak jakos mi się nie spodobało.
Jeśli nie masz 10-18 lat i nie jesteś dziewczyną to raczej zrozumiałe, bo taki był target moim zdaniem 😉
Film słaby, nielogiczny. Pełen idiotyzmów. Ale ze sporo pisałem o negatywach takze tu słupie się na pozytywach. Dobra praca kamery, zaskakująco płynne ujęcia. Łamanie 4 ściany na plus. Główna aktorka daje radę oraz pomimo wieku wciaz seksowna Helenka:)
3/10
Helena na propsie, ale to tradycja, szkoda tylko, że nie było jej więcej 🙂
Czemu film pełen idiotyzmów?
Czemu pełen idiotyzmów ? No bo pełno w nim idiotyzmów 🙂 ot co !
No ale konkretnie, jakich? Bo świat przedstawiony w filmie jest dość… fantastyczny? Taki mocniej osadzony w lekko baśniowym klimacie, a mniej w realistycznym. Stąd ciekawi mnie co konkretnie było idiotyczne 🙂
Obejrzałem z narzeczoną z 2 tygodnie temu chyba. Film wyraźnie nastawiony na promocję pogłądów feministycznych, ale nawet tutaj nawala. Szczerze, jakby się wgłębiać to wyjdzie, że markiz, którego Enola cały czas uważa za głupka, poradził sobie lepiej od niej. Koniec końców dziewczyna by koncertowo wszystko zawaliła, ale uratował ją plot armor.
Czy to zły film? Nie, można do obiadu obejrzeć, ale to w sumie tyle.
No tak, taki sobie dokotletowiec, najlepiej z rodziną obejrzeć.