Tolkienowskie Q&A 4 (część druga)

Flakonik Galadrieli

Galadriela wspomniała Frodowi, że światło we flakoniku które mu podarowała jest światłem najświętszej gwiazdy elfów zwanej Earendilem. Czy to oznacza, że flakonik posiada światło Silmarila który został powierzony Earendilowi? Kto wykonał ten flakonik? Nie sądziłem, że żyją jeszcze osoby w Śródziemiu, czy może na samej Ardzie, które byłyby w stanie uwięzić światło dwóch drzew w jakimś pojemniku, choćby magicznym. (pyta Wszechwiedzący R’hllor)

BT: Gwiazda Eärendila (czyli tak naprawdę planeta zwana dzisiaj Wenus) rzeczywiście powstała wówczas, gdy Valarowie umieścili na niebie Vingilótë, statek Eärendila Żeglarza – czyli ojca Elronda z Rivendell i Elrosa, pierwszego króla Númenoru. Według opowieści gwiazda płonie światłem jednego z trzech silmarilów, tego który Beren i Lúthien odzyskali z korony Morgotha. Z kolei silmarile zawierają w sobie światło Dwóch Drzew Valinoru. Powiedziałbym jednak, że flakonik Galadrieli zawiera jedynie odblask tego pierwotnego światła. Galadriela wspomina, że w kryształowym pojemniku “zamknięte jest w wodzie z mojego źródła światło gwiazdy Eärendila”. Zatem to nie tyle flakonik ma moc przechować w sobie to światło, co sama woda pochodząca z tego samego źródła, z którego Galadriela czerpie dla swojego Zwierciadła. Można chyba powiedzieć, że to w tej wodzie nieustannie widoczne jest odbite w niej kiedyś światło gwiazdy. Ale właśnie – odbite, a nie czyste tak jak w silmarilach. Zresztą pewien fragment z ostatniego rozdziału Władcy każe mi się zastanawiać, czy światło byłoby obecne w tym flakoniku na zawsze, czy był to tylko efekt tymczasowy – gdy wiozący Froda statek wypływa na morze, flakonik Galadrieli nagle rozbłyska, a potem gaśnie. Czyżby wtedy stracił swoją moc?

Tak sobie myślę, że sztuka jaką Galadriela wykorzystała, żeby wykonać ten flakonik może mieć jakiś związek z osobą jej nauczycielki, królowej Meliany z Doriathu – która była jedną z Majarów, mogła więc posiadać wiedzę potrzebną do stworzenia m.in. Zwierciadła i nią się podzielić. Poza tym warto pamiętać, że Galadriela była powierniczką Nenyi, Pierścienia Wody. Czy to przypadek, że miała moc uwięzić światło gwiazdy akurat w wodzie? Pierścenie Władzy służyły zachowaniu Śródziemia i poszczególnych jego elementów przed zanikiem i rozkładem, więc być może flakonik jest w stanie przechować odblask światła gwiazdy, który w normalnych okolicznościach natychmiast by zanikł, właśnie dzięki temu…

Przypominają mi się również tak zwane lampy fëanoriańskie, które nigdy nie gasły, gdyż zawierały uwięzione w białym krysztale płomienie. W przypisie do opowieści o Tuorze w Niedokończonych opowieściach pojawia się wzmianka, że sami Noldorowie nie znali sztuki ich wykonywania. Najwyraźniej przepadła ona wraz ze śmiercią Fëanora. Możliwe jednak, że flakonik Galadrieli jest do nich podobny i również jest dziełem tego wielkiego kowala. Wśród potencjalnych twórców tego przedmiotu wymieniłbym też Celebrimbora, wnuka Fëanora i twórcę Pierścieni Władzy.

P.C. Skovgaard (1817 – 1875), “Studium krajobrazu” (Wikimedia Commons).
Śmierć Elfów

Skoro Elfy mogą tak łatwo powrócić do życia, to czy to znaczy że Turin niepotrzebnie miał wyrzuty sumienia z powodu tego, że niechcący zabił Belega ? W końcu jego przyjaciel wróciłby do świata żywych i mógłby mu wszystko wytłumaczyć. Podobnie sprawa ma się z Saerosem. Z drugiej strony Turin mógł nic nie wiedzieć o niezwykłej “żywotności” elfów. (pyta Marcin)

BT: Dla elfów śmierć nadal pozostaje dotkliwym doświadczeniem… Poza tym oznaczała, że nawet po opuszczeniu Pałacu Mandosa Beleg zostanie już na zawsze w Valinorze – którego wcześniej w ogóle nie znał, jako jeden z Sindarów. Jego ojczyzną było Śródziemie, zapewne miał tam swoich bliskich i przyjaciół, których od tej pory nie mógł już w żaden sposób bronić. Podobnie ma się sprawa z królem, któremu z oddaniem służył i całym królestwem, był w końcu jednym z najważniejszych dowódców wojskowych w Doriath. Śmierć Belega oznaczała również, że już nigdy (przynajmniej póki Arda istnieje w skażonej postaci) nie spotka Túrina, gdyż dusze ludzi opuszczają po śmierci wszechświat i trafiają tam, gdzie przebywa Ilúvatar. Dodam też, że w tym okresie los Noldorów, którzy zginęli w Śródziemiu był jeszcze gorszy – nadal ciążyła nad nimi klątwa Mandosa, byli buntownikami przeciwko Valarom:

“Nikt nie zliczy łez, które wylejecie. (…) Niegodnie rozlaliście krew współplemieńców i splamiliście ziemię Amanu. Za krew zapłacicie krwią i zamieszkacie z dala od Amanu w cieniu Śmierci. Chociaż bowiem Eru dał elfom ten przywilej, że nie umierają na obszarach Ei i nie mają do nich dostępu żadne choroby, każdy z was może zginąć i wielu zginie od oręża, udręki i smutków, a ich bezdomne duchy staną wówczas przed Mandosem. Długo będą musiały u niego przebywać, tęskniąc do utraconych ciał, lecz nie dostąpią litości, nawet gdyby ci, co polegli z ich ręki, za nimi orędowali. Ci zaś, którzy przetrwają w Śródziemiu i nie przyjdą do Mandosa, znużą się wreszcie światem jak zbyt ciężkim brzemieniem, zwiędną i staną się jak gdyby żałosnymi cieniami w porównaniu z młodszym plemieniem później narodzonym. Oto słowa Valarów!”
—Silmarillion w przekładzie Marii Skibniewskiej—

P.C. Skovgaard, “Klify na wyspie Møn” (Wikimedia Commons).
Nowy Hobbit

Nie wiesz może czy Tolkienowi nie podobało się coś w jego wcześniejszych dziełach. Chodzi mi o to że gdyby czysto hipotetycznie pod koniec życia miał napisać np. Hobbita jeszcze raz to by coś zmienił w wyniku rozwoju jego Legendarium. (pyta Wojtekg1998)

BT: Z opowieści o Śródziemiu za życia Tolkiena wydane zostały tylko Hobbit i Władca Pierścieni (oraz pewna ilość wierszy, m.in. w Przygodach Toma Bombadila). Nad Silmarillionem Tolkien pracował przez wiele dekad, ale ciągle wprowadzał jakieś zmiany – czasem stosunkowo drobne, czasem bardzo daleko idące – stąd wiele z tych historii istnieje w licznych wersjach. Z opublikowanych tekstów największym zmianom podlegał Hobbit, kolejne poprawki do Władcy dotyczyły raczej kwestii takich jak przywrócenie preferowanych przez Tolkiena form pewnych słów (dwarves zamiast dwarfs itd.), które bez konsultowania z nim zmieniono przygotowując tekst do druku. W przypadku Hobbita największe zmiany w stosunku do pierwotnego wydania z roku 1937 pojawiły się w roku 1951, gdzie zmieniony jest rozdział o grze w zagadki z Gollumem, żeby opowieść była lepiej zgrana z Władcą. W obrębie świata przedstawionego istnienie dwóch wersji jest wyjaśnione tym, że ta pierwsza jest oparta na relacji Bilba, który – jak później uświadomił sobie Gandalf – nie podzielił się z innymi prawdą o tym, jak wszedł w posiadanie Pierścienia. Ta druga wersja to prawdziwa wersja wydarzeń, która potem wyszła na jaw.

Jednak najwyraźniej Tolkien nadal nie był do końca zadowolony z istniejącego stanu rzeczy. Po 1960 roku postanowił napisać książkę od nowa, w taki sposób, żeby lepiej przystawała do Władcy. W The History of the Hobbit Johna D. Rateliffa znajdują się trzy rozdziały z tej nowej wersji, wydaje mi się, że dotarłszy do tego momentu Tolkien zarzucił pisanie. Ponoć miał wtedy pokazać te nowe początkowe rozdziały znajomemu, który oświadczył, że książka jest “wspaniała, ale to nie Hobbit”. Prawdopodobnie chodziło o to, że opowieść straciła ten nastrój i ton, który pokochało tylu czytelników. W tych początkowych rozdziałach Tolkien stara się przede wszystkim lepiej zgrać opis podróży Bilba i Kompanii Thorina z Shire do Rivendell z opisem tej samej wędrówki podjętej we Władcy przez Froda i jego przyjaciół (jest tam takie zamieszanie związane z pewnym mostem i miejscem, gdzie Kompania wpadła w ręce trollów).

Ciekawe jak potoczyłoby się to dalej… Część fanów podejrzewa, że czytelnik mógłby się dowiedzieć więcej o wypędzeniu przez Białą Radę Czarnoksiężnika z Dol Guldur. Tylko nie wiem, czy to nie zepsułoby potem sceny z WP, kiedy Gandalf wyjawia, że był nim Sauron, który powrócił. Idąc dalej, może zniknęłyby elementy bardziej baśniowe, takie jak mówiąca sakiewka trolli albo kamienne olbrzymy. Może padłoby imię Króla Elfów z Mrocznej Puszczy – Thranduil. Gdzieś w tle mógłby się przewinąć jego syn Legolas. Być może cała opowieść stałaby się z czasem bardziej mroczna, tak jak Władca na początku ma atmosferę Hobbita, a potem staje się romansem. Ale nie wiem, czy te zmiany wyszłyby utworowi na dobre. Można się też zastanawiać, czy wtedy funkcjonowałyby obok siebie trzy Hobbity – ten oryginalny, ten z roku 1951 (z prawdziwą wersją spotkania z Gollumem) i ten trzeci, jako całkowicie pełna relacja. Czytałem kiedyś ciekawe spekulacje fanowskie, że Tolkien mógłby wtedy przedstawić te wcześniejsze edycje jako Hobbita tak jak opowiadał go Bilbo młodszym mieszkańcom z Shire, a więc pomijając niektóre bardziej drastyczne momenty. Ale to wszystko tylko spekulacje.

P.C. Skovgaard, “Vejen til Badehusene ved Nysø” (Wikimedia Commons).
Skrzydlatość Balrogów

Bluetiger, czy myślisz, że z balrogami mogłoby być tak, jak ze smoki, tzn. że część była bezskrzydła, a część uskrzydlona? O ile pamiętam, z pochodzenia były Maiarami lub były im równe i chyba nie jest powiedziane, że wszystkie miały identyczną postać? (pyta greylin)

Pytanie to pojawiło się pod odcinkiem, w którym omawiałem kwestię skrzydlatości Balrogów i tego, czy były w stanie latać. [przyp. BT]

BT: Jest to oczywiście możliwe, ale nie uważam tego za zbyt prawdopodobne. Ze smokami było tak, że najpierw udało się wyhodować bezskrzydłe, a skrzydlate dopiero później. Te drugie zadebiutowały dopiero podczas Wojny Gniewu, gdy zastępy Morgotha ponosiły ciężkie straty w walkach z Armią Valarów i Mroczny Władca już przegrywał. Można przypuszczać, że przynajmniej niektóre smoki były Majarami w ciałach potężnych gadów – na przykład tam, gdzie Glaurung rozmawia z Túrinem jest powiedziane, że odezwał się zły duch, który w nim mieszkał. Jednak w przypadku Balrogów jest inaczej – ich “ciała” to postaci, jakie przybrali niektórzy z Majarów ognia, którzy przeszli na stronę Morgotha. Są cieleśni na tej samej zasadzie co np. Morgoth, który może być zraniony. Ze smokami może być inaczej, tam zwierzęce ciało istniało niezależnie od majarskiego ducha, który wszedł w nie później – stąd zapewne bierze się wysoka inteligencja smoków. Jednak Balrogowie “powstali” od razu, bez żadnego żmudnego procesu “hodowli”, jak to miało miejsce ze smokami, gdzie te skrzydlate wyraźnie pojawiają się później niż bezskrzydłe, jest też podział na smoki ogniste i takie, które nie są w stanie ziać płomieniem. Myślę, że gdyby posiadanie skrzydeł dawało Balrogom jakąś istotną korzyść, to po prostu wszystkie by je miały od momentu, gdy przybrały postać demonów ognia.

Los Gimlego

Od tego momentu płynąc na zachód, żeglarz nie dotarłby do Valinoru, o ile dzięki specjalnej łasce Valarów jego statek nie trafiłby na Prostą Drogę, czyli niewidzialny “most” łączący Śródziemie z tą krainą (to w ten sposób docierały tam statki elfów).” 

Autor pytania cytuje tutaj fragment jednej z odpowiedzi z poprzedniego odcinka, gdzie opowiadam o oddzieleniu Valinoru od świata dostępnego dla ludzi, m.in. Śródziemia. [przyp. BT]

Czy wiadomo jak się skończyła wyprawa Legolasa i Gimliego? Kiedyś czytałem w internecie, że dotarli do celu, ale nie przypominam sobie by w książkach było takie potwierdzenie. (pyta Iluvatar)

BT: Rzeczywiście w samym Władcy Pierścieni nie pada stwierdzenie, że Legolas i Gimli dopłynęli na Pradawny Zachód. Jest powiedziane, że Legolas po śmierci Aragorna zbudował statek i wypłynął na nim w morze, opuszczając na zawsze Śródziemie. Pada tam stwierdzenie, że “wieść głosi” iż towarzyszył mu Gimli. Taki sposób opisania tych wydarzeń wynika ze sposobu w jaki przedstawione są te dodatki – wewnątrz świata przedstawionego napisał je ktoś przebywający w Śródziemiu, który siłą rzeczy nie mógł wiedzieć, co działo się z Legolasem (i zapewne Gimlim) od momentu, gdy statek zniknął na horyzoncie. Jednak w jednym z listów Tolkien silnie sugeruje, że obaj dotarli na drugą stronę (pozostaje jednak pytanie, czy śmiertelnicy tam przybywający docierają do samego Valinoru, czy zatrzymują się na Samotnej Wyspie, Tol Eressëi). W liście 154 czytamy:

“Númenor został zniszczony, a Eressëa i Valinor usunięte z fizycznie dostępnej Ziemi. Droga na zachód była otwarta, lecz prowadziła jedynie z powrotem, do punktu wyjścia – dla śmiertelników. [Dalej Tolkien pisze o Prostej Drodze na Prawdziwy Zachód dostępnej dla Eldarów – przyp. BT] (…)

W tej opowieści pojawiają się jednak przypuszczenia, że mogą istnieć pewne rzadkie wyjątki czy ustępstwa (czy przypuszcza się tak słusznie? Wszak wyjątki zdarzają się zawsze): otóż pewni “śmiertelnicy”, którzy odegrali dużą rolę w sprawach elfów, mogą odejść z nimi do Siedziby Elfów. Taki los przypada w udziale Frodowi (jest to wyraźny dar Arweny) i Bilbowi, a w końcu Samowi (zapowiedziany przez Froda) i w drodze jedynego wyjątku – krasnoludowi Gimlemu, jako przyjacielowi Legolasa i “słudze” Galadrieli”.
—J.R.R. Tolkien. Listy w przekładzie Agnieszki Sylwanowicz—

Tolkien podkreśla również, że dla śmiertelników “jest to nagroda wyłącznie tymczasowa: uzdrowienie i zadośćuczynienie za cierpienie”. Dlatego Bilbo, Frodo, Sam i Gimli również w końcu zmarli, samo przebywanie w tych krainach nie daje nieśmiertelności.

P.C. Skovgaard, “Widok na klify na Møn w Danii” (Wikimedia Commons).
Królestwo Angmaru

Poniższe dwa pytania dotykają tej samej kwestii, pozwoliłem więc sobie odpowiedzieć na nie łącznie. Pierwsze z nich padło pod piątą częścią Tolkienowskiego Q&A 3, drugie pod zapowiedzią czwartej odsłony tego cyklu. [przyp. BT]

Świetnie się to czytało, nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić ile czasu włożyłeś w omówienie wszystkich możliwych inspiracji dla królestw Gondoru i Arnoru. W trakcie lektury gdy doszedłeś do tematu Angmaru, naszło mnie jednak inne pytanie (na które być może była odpowiedź w książkach, ale kompletnie jej nie pamiętam). Co się stało z mieszkańcami Angmaru? I co obecnie znajduje się na ziemiach tego dawnego imperium? Czy jedynym reliktem tego państwa był Czarnoksiężnik, który zginął pod Minas Tirith? (pyta Joe Cool)

Jak zwykle parę pytań ode mnie związanych z sytuacją geopolityczną:

Co się właściwie stało z mieszkańcami Angmaru po upadku Czarnoksiężnika? Czy ktoś tam jeszcze żyje? (pyta Joe Cool)

BT: Najwyraźniej terytoria dawnego Angmaru w okresie Wojny o Pierścień były całkowicie opustoszałe. Żeby wyjaśnić co stało się z mieszkańcami tych ziem, odwołam się do historii Trzeciej Ery, opisanej w dodatkach Władcy Pierścieni. Sądzę jednak, że na wstępie warto wyjaśnić, dlaczego później – już po upadku tego królestwa – nikt się tam już nie osiedlił. Przede wszystkim warto zauważyć, że ziemie Angmaru nie są szczególnie atrakcyjne dla kogokolwiek kierującego się czynnikami społecznymi lub gospodarczymi. Ziemie są raczej jałowe, klimat mroźny i ogólnie niesprzyjający, brak większych skupisk ludzkich… W normalnych warunkach nie byłoby większych szans na powstanie tam takiego tworu jak królestwo Angmaru.

Jednak Angmar nie był zwykłym państwem – jego założycielowi przyświecał tylko jeden cel, a wszystko inne nie miało znaczenia. Angmar istniał tylko po to, żeby osłabiać Dúnedainów Północy. Mówimy tu o okresie Trzeciej Ery, kiedy Sauron znowu działa, ale jeszcze nie otwarcie. Gdyby chciał jawnie zacząć odbudowywać swoją potęgę w Mordorze i myśleć o podbojach, najgroźniejszymi przeciwnikami byłyby Gondor i Arnor. To pierwsze królestwo Sauron mógł skrycie nękać za pośrednictwem najeżdżających je dość regularnie ludów takich jak Woźnicy i Balkowie. Jednak Arnor był tak usytuowany, że każdy taki konflikt rozgrywał się daleko od jego granic, więc mógł wspierać Dúnedainów Południa. Dlatego zanim Sauron mógł się rozprawić z Gondorem, musiał najpierw unicestwić Arnor, a przynajmniej w znacznym stopniu go osłabić.

P.C. Skovgaard, “Drzewa oliwne w Olevano” (Wikimedia Commons).

Z tego właśnie powodu jego najpotężniejszy sługa, Wódz Nazgûlów, udał się na północ i zaczął tam tworzyć państwo, z którego miał potem atakować Arnor. Jest wspomniane, że zaczął gromadzić wokół siebie orków, dzikie stwory (zapewne m.in. trolle) oraz służących mu ludzi. Wszyscy oni zapewne przybyli razem z nim ze wschodu. Podejrzewam, że z czasem musieli się tam też zjawiać “cywile”, ale jednak Angmar nigdy nie był zwyczajnym państwem. Nie zdziwiłbym się, gdyby to królestwo było w ogóle w stanie funkcjonować dzięki zasobom dostarczanym z innych krain podległych Sauronowi. Tak zapewne było przynajmniej na początku, bo potem Angmar zaczął zajmować arnorskie ziemie na południe od Gór Angmaru (czyli odgałęzienia Gór Mglistych biegnącego na zachód od Gundabadu). Wódz Nazgûlów wykorzystał w swoich działaniach to, że z powodu sporów o sukcesję Arnor rozpadł się na trzy królestwa – Arthedain, Cardolan i Rhudaur.

W Rhudaurze spory odsetek populacji stanowili przedstawiciele plemienia zwanego Ludem Wzgórz, którzy mieszkali na tych ziemiach już w czasach przed przybyciem Dúnedainów. To jego członkowie doszli w Rhudaurze do władzy i sprzymierzyli się z Angmarem przeciwko dwóm pozostałym królestwom. Z czasem Rhudaur stał się marionetkowym państwem całkowicie pod wpływem władcy Angmaru. Jeszcze później został jawnie zaanektowany. Potem upadł Cardolan. Osamotniony Arthedain nadal się opierał, ale po długich wojnach był wyniszczony i w końcu również został zajęty. Jednak wtedy w Gondorze zdano sobie sprawę z zagrożenia i na północ wysłano znaczne siły pod dowództwem dziedzica tronu, Eärnura. Wspomogli go Círdan i Glorfindel. Czarnoksiężnik miał wtedy swoją siedzibę w dawnej stolicy Arnoru, Fornoście, i to w pobliżu tego miasta stoczono rozstrzygającą bitwę.

Wojska Angmaru zostały okrążone i unicestwione, jednak sam Wódz Nazgûlów zdołał zbiec. Jak pisze Tolkien: “Klęska Angmaru była tak druzgocąca, że ani jeden poplecznik Czarnoksiężnika, czy to człowiek, czy ork, nie pozostał na zachód od Gór”. Wydaje mi się, że te słowa sugerują, że sam Angmar nie miał zbyt dużej rodzimej populacji i był niemal całkowicie zmilitaryzowany, a wszystkie dobra pozyskiwano albo na drodze podboju, albo były one dostarczane ze wschodu (a później możliwe stało się wykorzystywanie zasobów ziem Rhudauru i Cardolanu). Nie ma mowy o żadnej kampanii Gondorczyków na właściwe ziemie Angmaru na północy, więc jeśli ktoś tam został, to zapewne uciekł na wschód. Zresztą niedługo potem Wódz Nazgûlów znalazł się w Mordorze, gdzie zgromadził swoje siły i przypuścił szturm na Minas Ithil, które zdobył i uczynił swoją nową siedzibą (od tego czasu mówiono na nie Minas Morgul). Możliwe, że w tej armii znalazły się niedobitki z Angmaru.

Jeśli zaś chodzi o obszar na północy na zachód od Gór Mglistych, to nie podejrzewam, żeby ktokolwiek tam został. Możliwe, że część trolli grasujących potem na zachód od Gór Mglistych, w Eriadorze, służyła kiedyś Czarnoksiężnikowi, ale także i one przeniosły się bardziej na południe, do tzw. Trollshaws (Lasów Trolli), które znajdują się w granicach dawnego Rhudauru. Mogło też być tak, że przybyli z Wodzem Nazgûlów ludzie przenieśli się z mroźnego i jałowego Angmaru na południe już wcześniej, na przykład po wcieleniu Rhudauru do państwa Czarnoksiężnika w roku 1409 Trzeciej Ery. Być może ich potomkowie (a także ludzie wywodzący się od wcześniejszych mieszkańców Rhudauru) nadal żyli na tych terenach w Trzeciej Erze, choćby w tych wioskach, na które napadały potem trolle z Hobbita.

P.C. Skovgaard, “Scena z lasów Tisvilde” (Wikimedia Commons).

Co ciekawe, wspomniane jest również, że do Angmaru należały również niektóre ziemie na wschód od Gór Mglistych, m.in. terytorium wyznaczane przez Góry Mgliste na zachodzie, Góry Szare na północy i rzeki Greylin oraz Langwell. Być może to na tych bardziej urodzajnych obszarach koncentrowała się cywilna populacja Angmaru, a po drugiej stronie gór wznosiły się tylko fortece, z których atakowano Arnor… Mieszkańcy tej wschodniej części Angmaru zostali wypędzeni przez przodków Rohirrimów. Jak wyjaśnia fragment Rodu Eorla w jednym z dodatków: “Éothéodowie na wieść o rozgromieniu potęgi Czarnoksiężnika postanowili szukać sobie przestronniejszego miejsca na północy i tam osiedli, wypędzając resztki ludności Angmaru na wschód, za Góry”. Przywódcą Éothéodów (o których szerzej pisałem w tekście o anglosaskich inspiracjach dla Rohanu) był wówczas Frumgar, przodek późniejszych królów Władców Koni.

Wracając jeszcze do jednej z części pierwszego pytania: tak, raczej można powiedzieć, że w czasach Wojny o Pierścień Czarnoksiężnik jest ostatnim reliktem królestwa Angmaru. Przy czym trzeba pamiętać, że Wódz Nazgûlów tak naprawdę z niego nie pochodzi, po prostu przylgnęło do niego takie określenie, gdyż później wyszło na jaw, że to właśnie on był władcą Angmaru. Wcześniej pozostawało to tajemnicą, zapewne po to, żeby uśpić czujność Gondoru – w końcu z punktu widzenia Saurona lepiej było, gdy na południu walki na północy postrzegano jako regionalny konflikt pomiędzy skłóconymi państewkami powstałymi po podziale Arnoru, gdzie z jednym z nich sprzymierzył się jakiś tam odległy Angmar. W ten sposób Dúnedainowie z Gondoru nie zdawali sobie sprawy z prawdziwej skali zagrożenia, nie rozumiejąc, że wszystko to jest długoterminowym planem Saurona, realizowanym przez najważniejszego z jego sług – władcę Nazgûlów. Nie wiemy, kim Czarnoksiężnik był z pochodzenia. Sam przypuszczam, że jednym z trzech númenorejskich wielmożów, którzy przeszli na stronę Mrocznego Władcy i przyjęli Pierścienie Władzy. Jednak to tylko spekulacje, na temat pierwotnych tożsamości Nazgûlów wiemy tylko tyle, że jeden był niegdyś władcą wśród Easterlingów – później zwano go Khamûlem, ale nie wiadomo, czy to było jego prawdziwe imię.

Cytaty z Władcy Pierścieni podano za przekładem Marii Skibniewskiej.

-->

Bluetiger

Zainteresowania: Legendarium J.R.R. Tolkiena; twórczość George'a R.R. Martina; historia i literatura - zwłaszcza średniowieczna - Wysp Brytyjskich i Skandynawii; mitologie i języki. Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą wkraść się błędy.

Kilka komentarzy do "Tolkienowskie Q&A 4 (część druga)"

  • 4 lipca 2020 at 20:04
    Permalink

    Jak to jest odnośnie losu duszy orków po śmierci? Osobiście nie dowiedziałem się nic ponad “Autor sam nie był pewien”

    Reply
  • 5 lipca 2020 at 15:05
    Permalink

    Dzięki za wyjaśnienie sprawy Gimliego.
    Mam nadzieję, że pamiętasz jeszcze o kilku pytaniach z serii 3, w tym o jednym moim 🙂

    Reply
    • 5 lipca 2020 at 15:31
      Permalink

      Bardzo proszę!

      A co do pytań – widzę, że zostało jeszcze dwanaście (przy czym w dwóch różnych przypadkach jest tak, że dwa pytania dotykają bardzo zbliżonej, a wręcz tej samej sprawy, więc odpowiem łącznie), w tym dwa Twoje. Jedno dotyczy orłów, drugie w zasadzie nie jest pytaniem, tylko stwierdzeniem, że chętnie przeczytałbyś wyjaśnienie kwestii religii w Śródziemiu. Zamierzałem to omówić w tym Q&A, a na dodatek tak się złożyło, że inna osoba zadała pytanie na ten temat, więc odpowiedź na pewno będzie.

      Nie wiem ile jeszcze będzie odcinków tego Tolkienowskiego Q&A, przypuszczam że dwa. Tym razem kryterium podziału nie jest liczba pytań, tylko długość odpowiedzi (nie chcę przekraczać pewnej górnej granicy liczby słów). Możliwe, że jeśli w ostatnim odcinku będzie jeszcze trochę miejsca, odpowiem tam też na te pytania, które pojawiły się pod poprzednimi częściami w 4. serii. Ale tak jak mówiłem, wszystko zależy od długości odpowiedzi. Chociaż akurat w przypadku ostatniego odcinka być może pozwolę sobie bardziej ten limit przekroczyć, żeby zadający nie musieli zbyt długo czekać na odpowiedź – bo podejrzewam, że 5. Tolkienowskie Q&A nie pojawi się zbyt szybko.

      Reply
  • 9 lipca 2020 at 21:28
    Permalink

    Co Pan sądzi o nocie o kronikach Shire znajdującej się w prologu? Dowiadujemy się z niej, że Frodo przeżył Wojnę o Pierścień i Shire weszło w skład Odrodzonego Królestwa. Jak w takiej sytuacji obawiać się o życie Froda albo wynik wojny? Tolkien już w prologu informuje nas wprost, że wszystko dobrze się sķończy a przynajmniej nie zwycięstwem Saurona.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków