Tolkienowskie Q&A 3 (część trzecia)

“W głębinach Morii, w czarnych lochach Khazad-dûmu” – śpiewał Gimli, opiewając wspaniałość pradawnej siedziby krasnoludów z rodu Durina, teraz opuszczonej. Z tym właśnie miejscem jest związanych kilka spośród pytań, na które odpowiem w trzeciej części trzeciego “Tolkienowskiego Q&A”. Zanim do nich przejdziemy, korzystając z okazji przypomnę, że już jutro przypada tegoroczny Dzień Czytania Tolkiena. Jeśli zamierzacie wziąć udział w tej akcji, proszę napiszcie w komentarzach po które fragmenty, rozdziały, opowiadania, wiersze, eseje lub książki sięgniecie. Pomysłodawcą cyklicznego wydarzenia organizowanego od 2003 roku jest The Tolkien Society. Temat tegorocznego Dnia Czytania JRRT to “Nature and Industry”, czyli “Natura i Przemysł”. Na stronie The Tolkien Society pojawiły się propozycje lektur związanych z tym motywem przewodnim:

  • rozdziały “Władcy Pierścieni”: Stary Las (Księga I, rozdział 6), Lothlórien (Księga II, rozdział 6), Drzewiec (Księga III, rozdział 4), Helmowy Jar (Księga III, rozdział 7) i Porządki w Shire (Księga VI, rozdział 8).
  • “Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”, w szczególności opowiadanie Liść, dzieło Niggle’a
  • Listy 75, 78, 131, 155 i 181 z “Listów J.R.R. Tolkiena”
  • “Beren i Lúthien”

Oczywiście są to tylko sugestie, i sami możecie wybrać jakieś inne teksty, niekoniecznie związane z oficjalnym tematem. Jeszcze raz zachęcam to podzielenia się pod tym lub innym artykułem waszymi Tolkienowskimi lekturami na jutro.

Czy Sauron wiedział o Balrogu w Morii? Wiadomo było przecież, że krasnoludy opuściły to miejsce i dodatkowo mieszkali tam orkowie. A taki sojusznik byłby bardzo przydatny w walce przeciw ludziom. (pyta EJM)

Trudno powiedzieć. O tym, kim tak naprawdę była istota zwana Zgubą Durina, która wypędziła krasnoludów z Morii nie wiedzieli nawet najwięksi mędrcy. Najwyraźniej nikt go nie rozpoznał, dopóki widząc zbliżające się monstrum Legolas nie wykrzyknął, że to balrog. Najwidoczniej widząc ognistego demona w całej okazałości elf przypomniał sobie opisy balrogów służących Morgothowi w dawnych dniach.

Ten fragment rozdziału „Most w Khazad-dûm” pokazuje, że nawet Gandalf nie był tego wcześniej świadom:

W prawym ręku [Balrog] miał sztylet wąski i ostry jak płomienny jęzor. W lewym dzierżył bicz wielorzemienny.
– Aaa! – jęknął Legolas. – Balrog! Balrog idzie!
Gimlemu oczy omal nie wyszły z orbit.
– Zguba Durina! – krzyknął i wypuszczając z garści topór, ukrył twarz w dłoniach.
– Balrog! – mruknął Gandalf. – Teraz wszystko rozumiem. – Zachwiał się i ciężko oparł na różdżce. – Biada nam! A taki już jestem zmęczony!
—Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia, Księga II, Rozdział 5: “Most w Khazad-dûm”—

Także mąż Galadrieli, Celeborn, nie wiedział czym naprawdę była nawiedzająca Morię Zguba Durina. Zresztą, podczas rozmowy z nim nawet Aragorn nie potrafi nazwać monstrum, które porwało z sobą w otchłań Gandalfa:

– Wyglądało na potwora z przedwiecznego świata, nic podobnego w życiu nie widziałem – powiedział. – Zarazem cień i płomień, siła i groza.
– To był Balrog, sługa Morgotha – rzekł Legolas. – Z nieprzyjaciół elfów najstraszliwszy po tamtym, który kryje się w Czarnej Wieży.
– Prawdę mówisz, na moście ujrzałem na jawie koszmar, co nawiedza najbardziej ponure nasze sny: Zgubę Durina – dodał cichym głosem Gimli, a w jego oczach był strach.
– Niestety! – zawołał Celeborn. – Z dawna obawialiśmy się, że pod Caradhrasem czai się groza. Gdybym był wiedział, że krasnoludowie zbudzili w Morii owo zło (…)
—Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia, Księga II, Rozdział 7: “Zwierciadło Galadrieli”—

Ale wracając do tego, czy Sauron wiedział – myślę, że mógł wiedzieć więcej niż inni. Chyba lepiej niż ktokolwiek inny znał balrogów i mógł się domyślić, kim tak naprawdę jest Zguba Durina nawet na podstawie ogólnych albo poplątanych opisów rozpowszechnianych przez uciekinierów. Warto też zwrócić uwagę na pewien szczegół z zamieszczonej w „Dodatku B” Kroniki Lat. Balrog przebudził się w roku 1980 Trzeciej Ery (nawiasem mówiąc – tym samym, w którym po upadku Angmaru pięć lat wcześniej Czarnoksiężnik powrócił do Mordoru i zebrał tam pozostałe Upiory). Zginął Durin VI. Nim minął rok zginął jego następca Náin I i krasnoludowie uciekli z Morii. W tym czasie Sauron ukrywa się w Dol Guldur – czyli blisko Morii – ale w roku 2063 zostaje zmuszony do ucieczki. Ale w roku 2460 Sauron wraca „ze wzmożonymi siłami”. Nie wiemy, co się działo z Morią przez pięć wieków od porzucenia. Ale wiemy, że:

2480 Orkowie zaczynają budować tajemne twierdze w Górach Mglistych, żeby zagrodzić przejścia do Eriadoru. Sauron zaczyna zaludniać Morię potworami, które są na jego służbie.
—Władca Pierścieni, Dodatek B—

Czyli od tego momentu mamy w Morii sługi Saurona. Co w tym czasie robi Balrog? Oczywiście, możliwe, że w międzyczasie wrócił na niższe poziomy albo zapadł w letarg, więc orkowie zajmowali się swoimi sprawami w spokoju i nie mieli z nim kontaktu. Ale możliwe, że Sauron dowiedział się o istnieniu Balroga (najpewniej po powrocie do Dol Guldur w roku 2460) i zaczął potajemne rozmowy, które skończyły się tym, że Balrog zezwolił orkom na zasiedlenie Morii.

Trudno mi uwierzyć, że sługi Saurona i Balrog mogą mieszkać przez wieki w tym samym miejscu i nic o sobie wzajemnie nie wiedzieć. No chyba, że Balrog znów zapadł w sen w czeluściach i obudził się ponownie dopiero później.

EJM pisze, że „taki sojusznik byłby bardzo przydatny w walce przeciw ludziom” – i rzeczywiście, gdyby Sauron pozyskał go dla swojej sprawy, na pewno wiele by zdziałał. Wiemy, że Gandalf obawiał się, że Sauron zawrze pakt ze Smaugiem, i perspektywa takiego sojuszu była jednym z powodów dla których zaangażował się w sprawę wyprawy Thorina do Ereboru. Ale mam wrażenie, że znacznie łatwiej byłoby Sauronowi dogadać się ze Smaugiem niż z Balrogiem – którego zewnętrzny świat nie obchodził chyba zbyt wiele. W pewnym sensie to ten sam problem, który siły dobra mają z Tomem Bombadilem – teoretycznie mógłby pomóc, ale praktycznie trudno przewidzieć skutki i lepiej zostawić go w spokoju. Nie wiemy też, czy Balrog – niegdyś podlegający Morgothowi – zgodziłby się teraz słuchać rozkazów Saurona.

Sauron mógł się też obawiać, że gdyby Balrog zaangażował się w Wojnę o Pierścień, i gdyby ogólnie podzielić się z nim informacjami o wydarzeniach ostatnich tysiącleci, mógłby dojść do wniosku, że równie dobrze on sam może być Władcą Ciemności i następcą Morgotha. Balrogowie zawsze byli siłą nieokrzesaną i żywiołową, jak ogień. A Sarumana, a nawet Smauga, Sauron był w stanie kontrolować.

Albert Bierstadt, “Rocky Mountains, Lander’s Peak” (Wikimedia Commons).

Czy wierzba ze starego lasu była spokrewniona z entami? (pyta Donmordon)

Chyba bliżej było jej (a w zasadzie jemu, bo w oryginale to „Starzec Wierzba”) do huornów. Huornowie byli czymś pomiędzy drzewami i entami, a pozostawieni bez opieki entów mogli się stać niebezpieczni. Nie wiadomo, czy byli drzewami, które upodobniły się do entów, czy też entami, którzy zdrzewieli. Możliwe, że obie teorie są poprawne. W każdym razie myślę, że Wierzba miała coś wspólnego z entami.

Jak powstało zwierciadło Galadrieli? (pyta Donmordon)

Nie wiemy, ale pozwolę sobie na pewne spekulacje. Działanie zwierciadła przypomina mi pewne wielkie osiągniecie rzemiosła Noldorów, która dla śmiertelników wydaje się magią. Mam tu na myśli sztukę tworzenia palantirów. Podobnie jak widzące kamienie, Zwierciadło pozwala ujrzeć to co daleko – nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Być może palantiry to takie skrystalizowane „Zwierciadła Galadrieli”. Kamienie podarowano ludziom – być może dlatego, że nie mieli wiedzy ani umiejętności pozwalających posługiwać się czymś takim jak Zwierciadło. Czy pochodząca z plemienia Noldorów Galadriela potrafiła sama stworzyć takie narzędzie?

Warto także pamiętać, że Galadriela nosiła jeden z Trzech Pierścieni, a w Lorien dla hobbitów czas zdawał się płynąć inaczej. To też może mieć jakiś związek ze Zwierciadłem.

Czy Balrogowie potrafili latać? (pyta Donmordon)

To pytanie dotyka pewnej kwestii, która od dawna jest w środowisku miłośników Tolkiena sporna – pytania, czy balrogowie mieli skrzydła. TolkienGateway dobrze streszcza główne argumenty za skrzydłami i przeciwko nim, a że sprawa bezpośrednio wiąże się z lataniem (choć fakt posiadania skrzydeł nie sprawia automatycznie, że dana istota potrafi latać), pozwolę je sobie tutaj przedstawić.

Przede wszystkim mamy dwa cytaty pochodzące z opisów balroga znanego jako Zguba Durina.

Napastnik [Balrog] raz jeszcze przystanął twarzą w twarz z Czarodziejem. Cień rozpostarł się nad nim na kształt dwóch ogromnych skrzydeł.
—Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia, Księga II, Rozdział 5: “Most w Khazad-dûm”—

„Na kształt” skrzydeł. Czyli nie jest tu jednoznacznie określone, że balrog ma skrzydła.

Nieco dalej czytamy:

Z wolna [Balrog] wstąpił na most i nagle wyrósł na olbrzyma, a rozpostarte skrzydła wypełniły przestrzeń od ściany do ściany.

Czy tym razem te „skrzydła” to tylko kontynuacja wcześniejszej metafory, że cień rzucany przez Balroga jest jak skrzydła? A może naprawdę ma on skrzydła?

Ci, którzy uważają, że Balrogowie byli skrzydlaci wskazują jeszcze na dwa fragmenty. Jeden pochodzi z „Morgoth’s Ring” (Pierścień Morgotha), nieopublikowanego po polsku dziesiątego tomu „History of Middle-earth” (Historii Śródziemia). To fragment rozdziału o zrabowaniu silmarilów przez Morgotha, a konkretnie opis znanego także z „Silmarillionu” wydarzenia, które nastąpiło potem – Mroczny Władca po kłótni ze wspólniczką, pajęczycą Ungoliantą, zostaje przez nią zaatakowany. Na pomoc przybywają mu balrogowie:

Swiftly they arose, and they passed with winged speed over Hithlum, and they came to Lammoth as a tempest of fire.

Tłumacząc dosłownie kluczową dla nas frazę, balrogowie nadeszli „ze skrzydlatą szybkością”. Ale czy oznacza to, że dosłownie przylecieli na skrzydłach? „Winged” znaczy też zwinny, szybki. Być może to tylko metafora i chodzi jedynie o to, że balrogowie znaleźli się na miejscu błyskawicznie.

Jest też fragment „Dodatku A”, który mówi o Zgubie Durina:

Przy tych pracach zbudziły ze snu [krasnoludy] okropnego potwora, który, uciekłszy z Thangorodrimu, od dnia przybycia tam armii Beleriandu ukrywał się w fundamentach ziemi.

W oryginale:

Thus they roused from sleep a thing of terror that, flying from Thangorodrim, had lain hidden at the foundations of the earth since the coming of the Host of the West.

To “flying” można rozumieć tak jak pani Skibniewska, która przełożyła to jako „uciekłszy”. Angielskie „fly” znaczy nie tylko „latać”, ale również „uciekać”. Zresztą w samym rozdziale o Balrogu mamy słynne „Fly, you fools” Gandalfa – „Uciekajcie, głupcy”. Ale niektórzy chcą to w powyższym cytacie rozumieć jako „okropnego potwora, który, lecąc z Thangorodriumu (…)”. Uważam, że to niezbyt logiczne, przecież wiadomo, że Balrog choćby i umiał latać, nie przyleciał na wschód z Thangorodrimu i nie runął na ziemię, zapadając się aż pod Morię. Raczej drążył jakieś tunele w czeluściach pod Śródziemiem. Tak czy inaczej, na podstawie takich przesłanek niektórzy twierdzą, że balrogowie latali.

Przeciwnicy tej teorii wskazują na fakt, że przynajmniej dwóch balrogów zginęło spadając z dużych wysokości – Glorfindel strącił jednego w przepaść osłaniając odwrót wygnańców z Gondolinu, a Gandalf zrzucił Zgubę Durina ze szczytu góry Celebdil (w khuzdul: Zirakzigil). Można się zastanawiać, czy gdyby balrogowie umieli latać, albo przynajmniej szybować, byłoby to możliwe.

Ja sam skłaniam się ku temu, że balrogowie nie latali, nawet jeśli mieli coś na podobieństwo skrzydeł.

Albert Bierstadt, “Lake Lucerne” (Wikimedia Commons).

Jaki jest Twój ulubiony fragment Władcy Pierścieni? (pyta EJM)

Bardzo trudne pytanie. Chyba nie ma żadnego pojedynczego fragmentu, który byłby moim „najulubieńszym”. Mogę tylko powiedzieć który rozdział szczególnie mi się podoba w ostatnim czasie. To „Król ze Złotego Dworu”. Cenię go za to, że Tolkien doskonale oddaje tam nastrój przenikający staroangielską poezję, i szerzej, kulturę. Mamy tam przepiękny wiersz „Gdzież teraz jeździec i koń?”, kilka świetnych odniesień do „Beowulfa” (na które uwagę zwraca Tom Shippey), między innymi Meduseld-Heorot, Hamę-Wulfgara, Grimę-Unfertha i Theodena-Hrothgara. Mamy też poruszający obraz anglosaskiego dworu, i ogólnie ten „posmak” związany z przemijaniem i walką pomiędzy pamięcią i zapomnieniem (szczególnie istotną w kulturze, która nie ma żadnych zapisków, a jedynie pieśni). Są tam też porośnięte kwiatami simbelmynë kurhany dawnych królów Rohanu. Jednym słowem, w tym rozdziale Tolkien musiał się „świetnie bawić”, mogąc odtworzyć świat, którego zarys pokazuje nam „Beowulf” albo „Wędrowiec”.

Co się stało z rzecznikiem Saurona? (pyta JoeCool)

Nie wiemy, możliwe że zginął w bitwie pod Morannonem. Jeśli przeżył, po upadku Saurona zapewne uciekł na wschód. Ciekawą myślą jest połączenie tej postaci z kultami Morgotha, które zaczęły się szerzyć w Gondorze za panowania syna Aragorna (o czym miała opowiadać zarzucona opowieść „Nowy cień”).

Czy wiadomo jak stary był Czatownik przed bramą Morii? (pyta Donmordon)

Wiemy jedynie kiedy po raz pierwszy zaobserwowali go krasnoludowie – w roku 2994 Trzeciej Ery, kiedy kolonia Balina w Morii została unicestwiona. Gandalf zdołał odczytać z księgi zawierającej opis tej zagłady, że Óin, wcześniej członek kompanii Thorina, poprowadził kilku towarzyszy ku zachodnim bramom Morii, gdyż wschodnia droga była już odcięta i nadciągali nią orkowie (sam Balin zginął trafiony strzałą gdy wyszedł przed wschodnią bramę żeby spojrzeć w toń Jeziora Zwierciadlanego). Okazało się, że pod zachodnią bramą powstało rozlewisko, a w zasadzie całkiem głębokie jezioro. Gdy 25 lat później dotarła tam Drużyna Pierścienia, zaobserwowali, że ktoś zbudował tamę na rzece Sirannon, której źródła biły w masywie Celebdilu, najdalej wysuniętej na południe z Gór Morii. Nie wiadomo, czy dokonał tego Czatownik – raczej po prostu wykorzystał szansę, jaką dało mu powstanie jeziora. Można się zastanawiać, kto tak zagrodził rzekę, żeby odciąć krasnoludom drogę ucieczki. Podejrzewam, że byli to orkowie – wysłannicy głównych sił atakujących Morię od wschodu, którzy przeprawili się przez Przełęcz Czerwonego Rogu. W każdym razie Czatownik raczej nie mógł się tam znaleźć zanim powstało dostatecznie głębokie rozlewisko – czyli prawdopodobnie w roku 2994.

Teoretycznie istnieje możliwość, że jezioro było tam już wcześniej, ale krasnoludowie, którzy weszli od wschodu, o tym nie wiedzieli – bo powstało na długo po opuszczeniu Morii i wojnie krasnoludów z Azogiem. Ale nawet jeśli tak było, to rozlewiska, a tym bardziej Czatownika, nie mogło tam być dużo wcześniej, bo wiemy, że przez Morię kiedyś przeszedł Gandalf – wychodząc od zachodu, przez Drzwi Durina, które od środka otwiera się z łatwością. A czarodziej najwyraźniej nic nie wie o Czatowniku i podtopieniu terenu przed bramą. Drużyna miała szczęście, że woda nieco opadła (zapewne dlatego, że była zima) i w ogóle dało się dotrzeć do wrót. Gandalf wkroczył do Morii w czasie poszukiwań zaginionego ojca Thorina, Thraina. Czyli po roku 2845 Trzeciej Ery.

Moim zdaniem Czatownik zjawił się tam ćwierć wieku przed rokiem 3019, gdy natknęła się na niego Drużyna Pierścienia. Ale nie wziął się znikąd. Czy przybył z morza – w jakiejś postaci larwalnej – płynąc w górę rzeki Gwathló, a potem Sirannonu? Raczej nie, bo najwyraźniej jest słodkowodny. Czy żył w rzece, a osiągnięcie pełnych rozmiarów umożliwiło mu dopiero powstanie głębokiego rozlewiska? Znów, raczej nie, bo nie wygląda na przedstawiciela zwyczajnej fauny Śródziemia, czy to lądowej, czy wodnej.

Skąd w takim razie pochodził? Cóż, zwróciłbym na pewno uwagę na jeden szczegół: rzeka, w której rozlewisku żyje Czatownik ma swoje źródła pod Celebdilem, jednym ze szczytów nad Morią. A wiemy, że pod Morią, w głębokich czeluściach, Gandalf podczas walki z Balrogiem ujrzał tajemnicze “Bezimienne Istoty”, których okropieństwa nie chciał nawet opisywać. Nie wiemy czym są, ale można przypuszczać, że to jakieś prastare monstra. Moja teoria brzmi zatem następująco: Czatownik należy do Bezimiennych Istot (zapewne nie jest to jakiś pojedynczy gatunek, tylko ogólne określenie różnych ohydnych stworów). Gdy krasnoludowie drążący swoje szyby i tunele dokopali się do Balroga, otwarła się droga na wyższe poziomy nie tylko dla niego, lecz również dla Czatownika (lub jego przodków). Najpierw żył w podziemnych zbiornikach wodnych, a potem – gdy powstało głębokie jezioro u bram Morii – wydostał się jakoś na powierzchnię i spłynął z wodami Sirannonu.

Albert Bierstadt, “Krajobraz Gór Skalistych” (Wikimedia Commons).

Kiedy Sauron wyhodował skrzydlate bestie na których fruwały Nazgûle? (pyta Donmordon)

To chyba nie kwestia czasu wyhodowania tylko czasu, kiedy Sauron w jakiś sposób podporządkował sobie te istoty i przekazał Upiorom Pierścienia – w liście oznaczonym jako 211 Tolkien sugeruje, że wierzchowiec Czarnoksiężnika mógł być “ostatnim pozostałym przy życiu stworem ze starszych epok geologicznych”. Możliwe zatem, że był to jakiś gatunek naturalnie kiedyś występujący w Śródziemiu. Bestie mogły też być pozostałością po jakichś eksperymentach Morgotha z Pierwszej Ery. Przeszło mi przez myśl, że może po pierwszych nieudanych próbach stworzenia smoków. Istnieje również możliwość, że bestie powstały w wyniku działań Saurona we wczesnym okresie jego pobytu w Mordorze (ok. pierwszej połowy Drugiej Ery), ale później pozostawiono je bez nadzoru i dopiero przed Wojną o Pierścień Sauron zwrócił na nie uwagę. W każdym razie w jakimś momencie Mroczny Władca zainteresował się tymi stworami i zaczął je oswajać.

W rozdziale “Bitwa na Polach Pelennoru” narrator mówi nam o pochodzeniu skrzydlatej bestii Czarnoksiężnika tyle:

Czarny cień zniżył się jak chmura oderwana od stropu nieba. Nie, to nie była chmura. Dziwna skrzydlata poczwara, jeśli ptak – to większy niż wszystkie znane ptaki świata i nagi, nieupierzony; skrzydła miał wielkie, z grubej błony rozpiętej między zrogowaciałymi palcami. Stwór, być może, z dawnego świata, z gatunku, który przetrwał w zakątku niezbadanych, zimnych gór pod księżycem dłużej niż jego epoka i w jakimś ohydnym gnieździe wyhodował to ostatnie zapóźnione potomstwo, zwyrodniałe i złowieszcze. Czarny Władca wziął je pod swoją opiekę, wykarmił ochłapami mięsa, aż potwór wyrósł ponad miarę wszelkich innych latających istot. Wtedy Czarny Władca podarował go swemu słudze jako wierzchowca.
—Władca Pierścieni, Powrót króla, Księga V, Rozdział 6: “Bitwa na polach Pelennoru”—

Kto wskrzesił Upiory z Kurhanów? (pyta Donmordon)

Czarnoksiężnik z Angmaru – pierwszy raz po tym, jak w roku 1636 Trzeciej Ery, podczas Wielkiego Moru, wymarły ostatnie niedobitki ludzi z królestwa Cardolanu. Kurhanowe Wzgórza były ostatnią redutą tamtejszych Dúnedainów. Czarnoksiężnik zesłał upiory, żeby Cardolan nigdy nie mógł się odrodzić.

Gdy Nazgûle wyruszyły do Shire’u w poszukiwaniu „Bagginsa”, Czarnoksiężnik zatrzymał się na Kurhanach i zbudził upiory:

Czarny Wódz został tam przez kilka dni, wywołując wielkie poruszenie pod kurhanami. Wszelki zły duch począł hulać między wzgórzami i w Starym Lesie, wypatrując śladu wrogiego elfa czy człowieka.
—Niedokończone opowieści, Poszukiwania Pierścienia, przełożył Radosław Kot—

Albert Bierstadt, “Wind River Country” (Wikimedia Commons).

Co dokładnie oznaczała klątwa jaką Morgoth nałożył na Hurina? (pyta Donmordon)

To pytanie dotyka bardzo skomplikowanej kwestii „szczęśliwego trafu”, „przypadku”, „losu” i „przeznaczenia” w dziełach Tolkiena, który miał wiele przemyśleń na ten temat. Ale skupiając się na samej klątwie Morgotha, który przeklął ród Húrina, posłużę się tu ciekawym omówieniem tej kwestii przez Toma Shippeya w „J.R.R. Tolkien. Pisarz stulecia”. Po pierwsze, na klątwę Morgotha można spojrzeć z kilku perspektyw. Można założyć, że nie kłamie, gdy nazywa się „panem losów Ardy”. W takim przypadku rzeczywiście ma tymczasowo władzę, jako „władca tego świata”, żeby zsyłać na bliskich Húrina okropne wydarzenia.

Ale taka interpretacja odpiera Túrinowi wolną wolę i odpowiedzialność za jego porywcze czyny. Na przykład zabicie w gniewie Saerosa, dworzanina króla Thingola, który uraził go pewną uwagą. I tu właśnie Shippey zwraca uwagę na to, iż to zabójstwo, które sprawia, że Túrin ucieka z Doriathu, jest w zasadzie wynikiem nieporozumienia. Saeros przez przypadek poruszył bolesny dla Túrina temat i wyzwolił w nim traumę z dzieciństwa. Dworzanin żartobliwie zapytał, czy to prawda, że kobiety z ojczyzny Túrina biegają okryte tylko własnymi włosami jak łanie. Zwykłe głupie docinki bez głębszego znaczenia. Ale Túrin odbiera to inaczej. Nie jest powiedziane dlaczego, ale można się domyślić – ponieważ od dzieciństwa miał w pamięci ten obraz w kontekście swojej matki i siostry. Przez przypadek stary sługa rodu powiedział mu, że w taki sposób zabawiają się okrutni Easterlingowie, którzy wypuszczają w lasach swoje ofiary a potem gonią je z ogarami. Saeros nie mógł w żaden sposób wiedzieć, że dotyka traumy Túrina. Po prostu chcąc go rozzłościć rzucił jakąś obelgę, która przyszła mu do głowy. Przyszła… ale skąd? Mablung, kapitan Thingola, powiada, że w tym dniu „Chyba jakiś cień z Północy zaległ dzisiaj nad nami”.

Shippey sugeruje, że słowa, które doprowadziły Túrina do furii w usta nieświadomego Saerosa wsadził Morgoth. I tak działa jego klątwa – nieustannie stwarza sytuacje, w których członkowie rodu Húrina mogą wybrać źle. Nadal mają wybór – gdyby Túrin był bardziej opanowany, puściłby słowa Saerosa mimo uszu i nie musiałby uciekać z Doriathu. Zresztą, uciekł tylko przez własną dumę, Thingol chciał go ułaskawić – znowu miał wybór, ale wybrał źle.

Taka interpretacja klątwy chyba bardziej mi się podoba od tezy, że Morgoth rzeczywiście tworzy przeznaczenia ludzi i elfów.

A jeśli chodzi o obietnicę Morgotha, że Húrin będzie widział wszystko jego oczami, to warto zauważyć, że to wcale nie znaczy, że mężczyzna będzie widział wszystko tak jak to ma miejsce. Będzie patrzył tak, jak patrzy Morgoth – w sposób wypaczony złem i nienawiścią. I dlatego gdy Húrin zostanie w końcu wypuszczony, będzie oskarżał o wszystko Thingola i Turgona, przez co doprowadzi do zagłady Doriathu i Gondolinu. Morgoth nie pokazywał mu prawdy, tylko karmił jego umysł obrazami, które tylko pogłębiały jego poczucie bezsilności i rodziły nienawiść.

***

Cytaty z “Władcy Pierścieni” podano za przekładem Marii Skibniewskiej, wyd. Muza, Warszawa 2012.

-->

Bluetiger

Zainteresowania: Legendarium J.R.R. Tolkiena; twórczość George'a R.R. Martina; historia i literatura - zwłaszcza średniowieczna - Wysp Brytyjskich i Skandynawii; mitologie i języki. Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą wkraść się błędy.

Kilka komentarzy do "Tolkienowskie Q&A 3 (część trzecia)"

  • 24 marca 2020 at 14:23
    Permalink

    Mam nadzieję, że jeszcze dużo pytań Ci zostało, bo świetnie się to czyta podczas kwarantanny. 🙂

    Reply
    • 24 marca 2020 at 14:37
      Permalink

      Dziekuję! A pytań zostało jeszcze kilka. W tej chwili mam napisane pięć odpowiedzi do czwartej części, ale niektóre są dłuższe, więc dopisze jeszcze tylko jedną i tekst będzie gotowy. Możliwe, że potem zrobię sobie przerwę i napiszę o czymś innym, ale piąty (i chyba ostatni) odcinek Q&A 3 też powinien być wkrótce. Przez cały czas można nadsyłać pytania, ale te, które nadejdą od tej pory włączę do puli Q&A 4, a jeszcze nie wiem kiedy z nim ruszę. Ale na pewno będzie przerwa. Zajmę się innymi tematami, choć możliwe, że nadal związanymi z Tolkienem. Jednak forma będzie inna, taka jak zazwyczaj.

      Miałem też plany na kilka recenzji, w tym jedną tolkienistyczną. Ale w obecnej sytuacji nie ma to za bardzo sensu, i tak nikt nie pójdzie do księgarni po książkę. Więc recenzja zostaje odłożona.

      Reply
  • 24 marca 2020 at 14:30
    Permalink

    Czy tylko mi na stronie głównej tam gdzie jest slider z 3 zmieniającymi się artykułami nie działają do nich linki?

    Reply
    • 24 marca 2020 at 14:33
      Permalink

      Mi nigdy nie działały, więc to chyba jakiś ogólny problem.

      Reply
  • 24 marca 2020 at 15:01
    Permalink

    @Bluetiger, czy myślisz, że z balrogami mogłoby być tak, jak ze smoki, tzn. że część była bezskrzydła, a część uskrzydlona? O ile pamiętam, z pochodzenia były Maiarami lub były im równe i chyba nie jest powiedziane, że wszystkie miały identyczną postać?

    Reply
    • 24 marca 2020 at 15:07
      Permalink

      Hmm… Ciekawa myśl. Ale smoki zostały wyhodowane i chyba po prostu Morgothowi nie od razu udało się osiągnąć oba cele: ogień i skrzydła. I dlatego pierwsze smoki nie latają, a te późniejsze – jak Ancalagon – już to potrafią. Balrogowie faktycznie byli Majarami, przed upadkiem byli duchami ognia jak Ariena (władczyni Słońca). Majarowie mają możliwość przybrania niemal dowolnego kształtu, przynajmniej na początku. Czy to oznacza, że dowolny balrog mógłby przybrac skrzydlatą formę? Chyba niekoniecznie, bo mogło być tak, że niektórzy mieli skrzydła, a inni nie – może świadczyć to o indywidualnej mocy danego balroga.

      Co ciekawe są pewne przesłanki sugerujące, że smoki też są Majarami. A w zasadzie Majarami kontrolującymi wyhodowanych z istniejących wcześniej gatunków smoczych ciałach. Dlatego tam gdzie Glaurung rozmawia z Turinem pojawiają się sformułowania w rodzaju “wtedy przemówił zły duch, który w nim mieszkał”.

      Reply
      • 24 marca 2020 at 16:14
        Permalink

        Wydawało mi się, że zarówno smoki jak i balrogowie pochodzą od majarów, gdyż tylko te istoty były w stanie przybrać tak potężną postać lub to Morgoth musiał użyć swojej mocy by pomniejsi Majarowie mogli przybrać taką postać i to w tym kontekście użyto słowa “hodowla”.

        Reply
        • 24 marca 2020 at 17:16
          Permalink

          Balrogowie na pewno. Tu nie ma wątpliwości, że ich fizyczna postać to po prostu kształt jaki przybrali upadli Majarowie. Ale to, że smoków Morgothowi nie udało się wyhodować od razu, przynajmniej w takiej formie jaką pragnął, sugeruje moim zdaniem, że smoki nie powstały dokładnie tak samo jak balrogowie. W ich przypadku gadzie ciała powstały raczej po przekształceniu (po wielu próbach) istniejących gatunków, a umysły to upadli Majarowie (jak Glaurung), którzy później weszli w tak przygotowane formy. Smoki żyjące w późniejszych erach, jak Smaug, mogą być potomkami tych pierwotnych istot, nie są więc Majarami, ale od nich pochodzą – stąd pewnie inteligencja i inne zdolności.

          Podobnie było z Majarami, którzy przybrali kształt orków i służyli Morgothowi w Wojnach Beleriandu jako dowódcy nadzorujący zwyczajnych okrów, którzy byli w zasadzie tylko mięsem armatnim.

          Reply
  • 24 marca 2020 at 18:49
    Permalink

    Mam pytanie do Q&A- Nie wiesz może czy Tolkienowi nie podobało się coś w jego wcześniejszych dziełach. Chodzi mi o to że gdyby czysto hipotetycznie pod koniec życia miał napisać np. Hobbita jeszcze raz to by coś zmienił w wyniku rozwoju jego Legendarium.

    Reply
    • 25 marca 2020 at 09:20
      Permalink

      Będę pamiętał o tym pytaniu. A już teraz powiem, że oczywiście tak było. Tolkien w pewnym sensie był perfekcjonistą i na przykład już po wydaniu “Władcy Pierścieni” poświęcił mnóstwo czasu na dopracowywanie różnych szczegółów, stąd eseje o palantirach, Istarich, poszukiwaniu Pierścienia, bitwach u brodów na Isenie, śmierci Isildura, grobie Elendila itd. – wiele z nich wydano poźniej w “Niedokończonych opowieściach” i w innych miejscach. Jedną z największych zmian nad którymi się zastanawiał było odejście od “płaskiego świata” (gdzie kształt Ardy zmienia się na kulisty dopiero przy zagładzie Numenoru) do “świata kulistego” od samego początku.

      A skoro wspomniałeś “Hobbita”, to warto zauważyć, że nawet ten “Hobbit”, którego teraz czytamy nie jest tym pierwotnym z 1937 roku. Największe zmiany Tolkien wprowadził w wydaniu z 1951 roku, w którym duże zmiany pojawiły się przede wszystkim w rozdziale o grze w zagadki z Gollumem. Ale Tolkien wyjaśnia istnienie dwóch różnych wersji tym, że ta z 1937 jest oparta na tym, co opowiedział Bilbo, a ta późniejsza to dzieło Froda, który uwzględnił to, co później ustalił Gandalf. Te zmiany były związane przede wszystkim ze zmianą koncepcji Pierścienia, z nadaniem mu nowego znaczenia i pewnych nowych cech (Gollum nie może już chcieć oddać Pierścienia).

      W latach 60-tych Tolkien zamierzał pójść jeszcze dalej i w zasadzie napisać powieść od nowa, żeby była jeszcze spójniejsza ze światem “Władcy Pierścieni” – który od samego początku powstawał jako część tego samego zbioru legend co “Silmarillion”, a “Hobbit” pierwotnie nie miał być częścią tej mitologii (choć pojawiają się w nim nawiązania do niej).

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków