Real Madryt. Królewska Era Galacticos (Leszek Orłowski)

W przypadku książek faktograficznych bywa tak, że duże znaczenie ma osobowość autora historii. Książki okazują się niewypałami nie ze względu na braki warsztatowe piszącego, lecz z powodu megalomanii i skłonności autora do przeceny własnych zdolności analitycznych. Książka Orłowskiego należy do tej drugiej grupy. Ale żeby nie być gołosłownym, dwa akapity o tym, na czym polegają problemy autora i tej książki.

Po pierwsze – nastawienie. Nie od dziś wiadomo, że Orłowski kibicuje Barcelonie, więc pomysł na napisanie książki o erze Galacticos w Realu wygląda na świadomą szyderkę. Na szczęście aż tak źle nie jest – czyta się przyjemnie i lekko, choć rzeczywiście z lektury wielokrotnie bije brak równowagi, niechęć do obiektywizmu i ślepa wiara we własne przekonania. Niektóre teorie snute przez autora są absurdalne (Benzema jako słabszy piłkarsko od Higuaina pupilek CR7), inne aż proszą się o elaborację i konkrety (tezy o zwolnieniu Juande Ramosa, przygoda Jurka Dudka). Do tego dochodzi kompletny brak szacunku wobec opisywanych postaci: CR jest pożytecznym idiotą, Figo był “zawsze dziwką dla Florentino”, kilka innych oszczerstw trafia w różnych kierunkach. Nie wypada.

Okładka.

Po drugie -słaby i powierzchowny research. W narracji Orłowskiego jedyne ciekawostki – poza jego interpretacjami wydarzeń – to mało interesujące cytaty z wypowiedzi piłkarzy i dziennikarzy sprzed lat, które – jak autor twierdzi – zbierał przez lata pracy dla Canal+ i na potrzeby pisania książki przejrzał sobie notatki. No i właściwie tyle – cytaty są wkładane tak, aby popierały tezy Orłowskiego, w wyniku czego nie wnoszą zupełnie nic. Nie ma ani jednej fajnej anegdoty z szatni, zza kulis. Widać, że autor – mimo bycia dziennikarzem sportowym i pasjonatem Primera – zasadniczo trzyma się na uboczu klubu z Chamartin, nie posiada (i nawet nie szukał) info z pierwszej ręki, nie porozmawiał też z żadnym swoim hiszpańskim odpowiednikiem-ekspertem od Realu. Komiczne jest również regularne odwoływanie się do wyników ankiet na stronie Marki, którym Orłowski przypisuje moc wyrzucania/zatrzymywania w składzie poszczególnych gwiazd zespołu. Ze względu na taki, a nie inny nakład pracy organicznej autora książka wydaje się nieprzekonująca i mało wiarygodna.

Ale pochwalić też trzeba – czyta się nieźle, choć z ciągłym poczuciem niedosytu (gdzie jest to mięso?). Ponadto, pomysł na kronikę ery Galactico jest świetny. Szkoda, że jego realizacja nie traktuje o meczach, rywalizacji o skład, temperaturze trybun, tej całej kuchni ligowej jest zaledwie wycinek. Zupełnie to nie porywa, chociaż książka dotyczy tak porywającego okresu w historii klubu. Przypomina napisaną na chłodno analizę latynoskiej telenoweli i choć nie jest to koncepcja zupełnie nieuzasadniona, to jednak w moim przekonaniu niewystarczająca. Zmarnowany potencjał. Aha, “timing” premiery też był nietrafiony, bo dwa lata po premierze lektura jest zdezaktualizowana. Narracja urywa się w drugiej połowie rządów Zidane’a, a przecież chwilę po wydaniu wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Trzeba było poczekać na faktyczny koniec tej epoki, zamiast wydawać w jej trakcie.

-->

Kilka komentarzy do "Real Madryt. Królewska Era Galacticos (Leszek Orłowski)"

  • 19 lipca 2020 at 13:03
    Permalink

    No cóż, czego można oczekiwać po Orłowskim, który pisze o Realu XD Każdy wie, że to najmniej obiektywny dziennikarz jeśli chodzi o La lige.

    Reply
  • 19 lipca 2020 at 16:56
    Permalink

    Tak jak pan Orłowski czasami pisze fajne artykuły historyczne z dziejów przeważnie Hiszpanii, bądź Hiszpanów, tak średnio da się go słuchać w komentarzu LaLiga, choć akurat jak ostatnio pokazywali stare klasyki, w których komentował robił to całkiem przyzwoicie, fakt, że w asyście Wolskiego nawet Murawski nie jest aż tak irytujący jednak ja najbardziej lubiłem duet Wolski-Przytuła. Ćwiąkała też jako komentator czasami potrafi zmęczyć.

    Reply
    • 21 lipca 2020 at 22:49
      Permalink

      Ćwiąkałe uważam za dobrego, nawet bardzo dobrego dziennikarza, ale już co najwyżej przyzwoitego sprawozdawcę.
      W ogóle “stara” ekipa Eleven z Ćwiąkałą jeszcze bardzo dobrze wystartowała, ale po kilku latach trudno powiedzieć o rozwoju warsztatu pracowników stacji. Podobny problem co z Ćwiąkałą, ma moim zdaniem miejsce w przypadku Święcickiego.

      Reply
  • 20 lipca 2020 at 11:11
    Permalink

    Przeczytałem kilka książek sportowych i większość była byle jaka. Sport jest taką dziedziną, która lepiej się ogląda niż czyta.

    Co do biografii to polecam tylko Spalonego Andrzeja Iwana i Kowala Kowalczyka. Pozostałe które czytałem były nudne (Lubański, strejlau) lub zbiorem zmyślonych historii to w przypadku Wojcika.

    Reply
    • 20 lipca 2020 at 11:41
      Permalink

      Trochę dobrych sportowych książek ostatnio u nas w kraju wyszło, głównie za sprawą Sine Qua Non. Ja osobiście na pewno polecam encyklopedię “Calcio” piora John Foota – aktualnie jestem w trackie lektury i po prostu sprawia wielką przyjemnosć. Historia włoskiego futbolu, więc może nie dla każdego.

      Biografie piłkarzy to słaby gatunek – rzadko który ma coś ciekawego do powiedzenia, a w przypadku niekwestionowanych gwiazd to książki te stają się niezbyt udanymi pamlfetami. Ale np “Ja, Ibra” czytało mi się świetnie i też polecam.

      “Spalony”, “Kowal. Prawdziwa historia” i “Dawid Janczyk. Moja spowiedź” to powinny być lektury obowiązkowe dla juniorów w każdym klubie w kraju -ku przestrodze i żeby się młodzież trochę oswoiła z problemami zawodu. Wszystkie są mocne, przygnębiajace ale i pouczające.

      Ogólnie z piłkarskich książek na pewno świetną robotę zrobił Alex Ferguson w “Być liderem”, ta pozycja jest juz właściwie podręcznikiem zarządzania zespołem i wielu korporacyjnych dyrektorów ją przerabiało.

      Czytałem też ostatnio “Podcięte skrzydła kanarka” piora Bartka Rabija, ale książa jest niedopracowana i po dobrej, świeżej pierwszej połowie potem właściwie tylko się powtarza i w efekcie przynudza.

      Także – nie powiedziałbym, że z książkami o sportowcach – przynajmniej piłkarzach/zespołach jest tak źle 🙂

      Reply
      • 20 lipca 2020 at 12:02
        Permalink

        ““Calcio” piora John Foota”
        ““Ja, Ibra”

        +1
        Dodam ostatnio wydane “Ja, Futbol”. Niesamowita.
        Biografie Carlo Ancelottiego również świetnie się czyta.

        Reply
        • 21 lipca 2020 at 22:52
          Permalink

          Ancelotti zdecydowanie. Jeden z najinteligentniejszych ludzi współczesnej historii futbolu. Mało kto kojarzy go z boiskowych osiągnięć, a ten człowiek spędził na szczycie niemal całe życie.

          Polecę jeszcze jedną, bo mimo średnio ciekawej “akcji”, to rzuca na piłkę zupełnie inne światło. Naprawdę warto poczytać, również ze względu na dobre pióro autora “Straszliwie sam” Raymonda Domenecha.

          Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków