MacGyver (sezony 1-7)

W dzisiejszym odcinku cyklu “Gimby nie znajo”, dziadek DaeL opowie Wam o swoim ulubionym serialu z dzieciństwa. O serialu świetnie nakręconym i przekazującym wiele życiowych mądrości. O serialu, który ma wprawdzie ponad trzydzieści lat na karku, ale wciąż może dostarczyć ogromnej frajdy. Podobnych mu tworów było na początku lat 90. w polskiej telewizji sporo – Drużyna A, Knight Rider, Airwolf, Magnum P.I. Wszystkie je łączyło to, że powstały w latach 80. (i były klimatem tych lat przesiąknięte), wszystkie miały świetnie nakreślone sylwetki bohaterów, wszystkie czerpały pełnymi garściami z dorobku kryminału i kina akcji, wszystkie urozmaicały fabułę sporą dawką komedii, wszystkie miały formułę mocno epizodyczną… i wszystkie posiadały absolutnie fenomenalne piosenki tytułowe. Ale MacGyver był najlepszy. Również jeśli chodzi o ów muzyczny motyw przewodni, który do dziś pozostaje niedościgniony. Zresztą posłuchajcie sami.

 

Osobom, które pamiętają początek lat 90. jak przez mgłę (albo też nie pamiętają go wcale) MacGyver zapewne kojarzy się przede wszystkim z żartami na temat budowania helikoptera z plastikowych widelców i gumki od majtek. Do tego jak niesprawiedliwe były te żarty jeszcze przejdziemy, ale najpierw trzeba oddać sprawiedliwość scenarzystom, i opowiedzieć co nieco o samej fabule. Serial MacGyver opowiada o przygodach – jakże by inaczej – Angusa MacGyvera (choć imię bohatera pojawia się w serialu zaledwie kilkukrotnie i chyba dopiero w ostatnich sezonach). MacGyver to pracownik Fundacji Phoenix, zajmującej się szeroko rozumianymi usługami w zakresie bezpieczeństwa. Przy okazji fundacja ta współpracuje z fikcyjną agencją DXS (będącą serialowym skrzyżowaniem CIA i NSA). Pamiętam, że jeszcze jako dziecko uważałem ten pomysł za trochę dziwny – no bo dlaczego prywatna instytucja miałaby świadczyć usługi wywiadowcze i kontrwywiadowcze dla rządu. Tak, jako dziecko poświęcałem wiele czasu na takie rozważania. Ale czas (i działalność takich firm jak Academi/Blackwater) przyznał rację twórcom MacGyvera. Wracając jednak do fabuły – dzięki zrobieniu z MacGyvera “prywatnego kontrahenta” świadczącego usługi zarówno dla osób prywatnych, jak i rządu (a od czasu do czasu pomagającego też znajomym, którzy wpadli w tarapaty), serial zyskał ogromną przestrzeń do opowiadania różnorodnych historii. No bo jednego dnia MacGyver mógł uczestniczyć w akcji szpiegowskiej rodem z filmów o Jamesie Bondzie, następnego szukać dowodów oszustwa nieuczciwego biznesmena, a na koniec ratować jakichś harcerzy, którzy zginęli w lesie. Serial, choć mocno epizodyczny i trzymający się ścisłej formuły, nigdy nie odgrzewał trzy razy tych samych pomysłów i do samego końca wydawał się niezwykle świeży.

No, ale oczywiście najważniejsza i najbardziej przełomowa byłą w MacGyverze postać głównego bohatera. A nie był on typowym dla seriali akcji twardzielem. Ba, chyba bliżej mu do jajogłowego. Angus MacGyver jest bowiem… fizykiem. Przynajmniej z wykształcenia. Jest też weteranem wojny wietnamskiej, w trakcie której służył jako saper. To także prawdziwa złota rączka, facet z ogromną pasją do konstruowania urządzeń, stroniący od broni palnej, ale nigdy nie rozstający się ze swym scyzorykiem. Typ człowieka, którego złoczyńcy nie powinni zamykać w składzie z narzędziami. Choć tam zazwyczaj go próbują uwięzić. Ich błąd.

Klasyczny MacGyver.

Serial – z nielicznymi wyjątkami – trzyma się zbliżonej formuły. Odcinki na ogół nie mają między sobą związków fabularnych, choć od czasu do czasu wracają widziane wcześniej postaci. Próba wprowadzenia będącego motywem przewodnim jednego z sezonów wątku miłosnego spełzła na niczym. Fani protestowali, widząc w MacGyverze samotnika, który powinien skupić się na budowaniu lotni z prześcieradeł, a nie jakichś tam romansach. I chyba mieli rację, bo rzeczywiście MacGyver jako samotnik sprawdzał się lepiej. Można nawet powiedzieć, że miał w sobie coś z detektywa rodem z kina noir. Może nie jeśli idzie o nastrój, ale dało się w tej postaci odnaleźć rysy doświadczenia i determinacji typowego prywatnego detektywa ze starych filmów. Wrażenie to umacniał zresztą fakt, że MacGyver był narratorem, komentującym dla widza wydarzenia i wyjaśniającym swoje plany. A wracając do formuły – w większości odcinków MacGyver prowadząc śledztwo wykorzystuje swą inteligencję do stworzenia paru drobnych “patentów”, ale ostatecznie zostaje postawiony w sytuacji bez wyjścia. Musi się uwolnić, udaremnić detonację bomby, czy też uratować zakładników – a czas nieubłaganie tyka. W tej sytuacji jego mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach i obserwujemy jak błyskawicznie znajduje rozwiązanie wszystkich problemów. Zazwyczaj bolesne dla złoczyńców. Bo wprawdzie MacGyver brzydzi się bronią palną i z niej (wyjąwszy 2 czy 3 odcinki) nie korzysta, ale nie znaczy to, że nie zakończy czyjegoś żywota przy pomocy innych, spektakularnych środków.

Stosowane przez MacGyvera rozwiązania obrosły oczywiście legendą i stały się przedmiotem setek żartów, ale w gruncie rzeczy są raczej dowodem na niesamowitą wiedzę twórców serialu. Większość macgyverowych patentów to pomysły showrunnera serialu – Lee Davida Zlotoffa, który przed rozpoczęciem kariery w showbiznesie był inżynierem. Po tym jak serial zdobył ogromną popularność, w sukurs przyszli mu fani, którzy nadsyłali setki własnych pomysłów – wiele z nich zostało wykorzystanych. Zlotoff zawsze starał się też, aby konsultować pomysły z ekspertami w danej dziedzinie. Chciał, aby pomysły MacGyvera – choć naciągane – nie były całkowicie nieprawdopodobne. Po latach Pogromcy Mitów udowodnili zresztą, że spora ilość macgyveryzmów rzeczywiście działa. Pewną ciekawostkę stanowi fakt, że w wielu wypadkach na polecenie producentów na stole montażowym wycinano niektóre ujęcia – serial dostarczał bowiem zbyt szczegółowej wiedzy na temat tego jak stworzyć materiały wybuchowe.

A to MacGyver nietypowy.

Oglądało się to konstruowanie macgyverowskich patentów z zapartym tchem. Choć mam wrażenie, że nawet bez tego przebojowego pomysłu na zrobienie głównego bohatera inżynierem-bystrzakiem, MacGyver mógłby się obronić jako serial. Może nie byłby aż  takim fenomenem, ale i bez tego ma sporo do zaoferowania. Richard Dean Anderson w roli głównej wypada naprawdę świetnie, tworząc niesamowicie sympatyczną postać. Jego MacGyver to nie tylko przebojowa fryzura (krótko z przodu, długo z tyłu), ale również poczucie humoru oraz ogólna pogoda ducha i determinacja, rzadko widziane w serialach sensacyjnych. Tworzy fantastyczny duet ze swoim szefem – Petem (Dana Eclar). No i w końcu nie sposób nie zauważyć, że MacGyver jest… naprawdę świetnie nakręcony. Owszem, po niektórych odcinkach widać mocno ograniczony budżet, ale zazwyczaj reżyserom i operatorom kamery udało się wyciągnąć maksimum z tego, z czym mogli pracować. Przy scenach walki czy pościgach MacGyver naprawdę nie ma się czego wstydzić. Nic więc dziwnego, że serial doczekał się aż siedmiu sezonów (z których większość ma powyżej 20 odcinków) i dwóch filmów telewizyjnych. A ostatnio również remake’u – ale na niego spuśćmy zasłonę milczenia.

Jeśli zatem szukacie solidnego serialu sensacyjnego z lat 80., w którym akcja sąsiaduje z humorem, a główny bohater jest czarującym bystrzakiem, to naprawdę nie można znaleźć niczego lepszego od MacGyvera. Jasne, nie jest to arcydzieło jeśli idzie o budowanie skomplikowanej intrygi. I na pewno przez niektóre epizody znacznie łatwiej przebrnąć nosząc różowe okulary nostalgii. Ale zaręczam, że po obejrzeniu kilku odcinków kupicie sobie scyzoryk. Bo MacGyver zmienia ludzi.

-->

Kilka komentarzy do "MacGyver (sezony 1-7)"

  • 17 czerwca 2020 at 12:17
    Permalink

    Tata się zawsze ze mnie śmiał, że oglądam MacGyvera i że nie da się zrobić helikoptera z zapałek, skarpety i kasety magnetofonowej. Oglądałem trochę po kryjomu i nigdy nie mogłem zrozumieć, co to w ogóle jest ta cała “Agencja”.
    A w ogóle to MacGyver jeździł zarąbistym Jeepem Wranglerem, do którego można było wskakiwać bez otwierania drzwi. Szpan!

    Reply
  • 17 czerwca 2020 at 12:40
    Permalink

    Dla mnie jedynka z tych lat zawsze jednak był Knight Rider, pewnie przez gadającego Pontiaca 🙂 i moim zdaniem, jeszcze lepsza muzyczkę w czołówce!
    Ale MacGyvera tez kochałem. Inte niezliczone dowcipy o nim. Nim bardziej absurdalne, tym lepsze. Mój ulubiony: MacGyver woda zdyszany do spożywczaka i pyta kasjera:
    – są bułki?!
    – nie, skończyły się…
    – k***a, łódź podwodna odpada!…

    Reply
    • 17 czerwca 2020 at 12:41
      Permalink

      * i te;
      * wpada, a nie woda.

      Głupi słownik 😉

      Reply
    • 18 czerwca 2020 at 08:15
      Permalink

      Do MacGyvera podchodzi mały Jasio i prosi:
      – Naucz mnie, jak skonstruować helikopter przy użyciu spinek do włosów!
      – Dobrze. Masz cztery spinki do włosów?
      – Nie mam.
      – Nie szkodzi, spinki można zrobić z zapałek!

      Reply
  • 17 czerwca 2020 at 13:39
    Permalink

    Puszczę dziś MacGyvera mojemu 6,5 latkowi – sam w tym wieku oglądałem go po raz pierwszy – bardzo jestem ciekaw jego reakcji 😀

    Reply
    • 18 czerwca 2020 at 12:43
      Permalink

      Sprawdziłem:
      nie mógł się oderwać i nic poza filmem nie docierało.
      A na koniec: “Tato, a może spróbować zrobić w domu to co MacGyver…” 😀

      Reply
  • 17 czerwca 2020 at 15:17
    Permalink

    Świetny serial, niesamowicie szeroki przekrój odcinków: od zagadki nawiedzonego domu, do walki z byłymi nazistami chcącymi zbudować w USA IV Rzeszę. Albo ten dotyczący NRD, gdzie bohater musiał kryć się przed pogranicznikami w Berlinie Wschodnim. Może by jeszcze warto wspomnieć że Anderson grał również pierwsze skrzypce w równie dobrych, choć chyba mniej popularnych u nas “Gwiezdnych Wrotach”

    Reply
  • 17 czerwca 2020 at 16:46
    Permalink

    Dokładnie rok temu zrobiłam sobie wielki maraton macgyverowy (włączając też filmy) i wtedy pomyślałam sobie, że te 20 i parę lat temu, gdy byłam dzieciakiem i śledziłam z zapartym tchem kolejne przygody oraz wyczyny MacGyvera, to wcale nie zastanawiał mnie i nie dziwił fakt, że afgańscy wieśniacy posługują się językiem angielskim na tyle sprawnie, żeby bezproblemowo prowadzić sobie z Angusem dysputy na temat roli mężczyzn i kobiet w społeczeństwie, czy też omawiać szczegóły techniczne działania pompy ręcznej. Ani to, że afgańska kobitka wygląda jak ciut tylko brzydsza siostra Lisy Bonet, która chyba zerwała się z taboru cygańskiego.

    No a dziś takie rzeczy jednak trochę rzucają mi się w oczy i to jest w sumie smutne a przykre 🙁

    Reply
    • 17 czerwca 2020 at 17:47
      Permalink

      Akurat znajomość języka angielskiego w krajach znajdujących się tyle lat pod brytyjską dominacją nie byłaby niczym dziwnym. Weźmy choćby Egipt. 🙂 Choć pewnie dziś jest już coraz rzadsza.

      Reply
    • 18 czerwca 2020 at 19:36
      Permalink

      Pierdzielisz w Gwiezdnych wrotach cała galaktyka mówi po angielsku i nawet galaktyka Pegaza również. Ba nawet Widma mówią po angielsku a ciebie dziwi jakiś Afganistan na Ziemi.

      Reply
  • 17 czerwca 2020 at 22:02
    Permalink

    Babcia Val pragnie dodać, że Richard się dość przyzwoicie zestarzał – miewa całkiem udane zdjęcia z ostatnich lat 😉 Trochę byłam za młoda, żeby na niego niegdyś chorować, ale mogę spokojnie stwierdzić, że Angus był w moim typie. I zawsze chętnie odświeżałam sobie serial, gdy trafiałam na powtórki. Trochę mi brakuje takich starych seriali bez natarczywych wątków miłosnych. Nie, żebym nie oglądała i takich, ale co za dużo, to niezdrowo.

    A był kiedyś dobry remake czegokolwiek? Pazerność na kasę bez czucia ducha oryginału nie ma prawa się sprawdzić.

    Reply
    • 14 lipca 2020 at 16:44
      Permalink

      Hmm, lubię nowego Star Treka a stary nigdy mi się nie podobał

      Reply
  • 18 czerwca 2020 at 19:32
    Permalink

    To ja tylko MacGyver to był dobry serial i dobrze się go olądało a później były Gwiezdne wrota też superowe.

    Reply
  • 21 czerwca 2020 at 10:43
    Permalink

    A mnie nigdy nie brały te seriale. Nie wciągnął mnie ani MacGyver, ani Drużyna A, ani Knight Rider. Choć wydawało się, że jestem grupą docelową (rocznik 1974). Z seriali lat 80-tych dobrze za to wspominam Robin Hooda.

    Reply
  • 22 sierpnia 2023 at 11:55
    Permalink

    Pamiętam MacGyvera, ależ to był hicior za czasów szkolnych. Teraz z perspektywy czasu widać, że połowa jego tricków jednach chyba by nie zadziałała, ale co tam. Liczy się klimat, teraz już nie robią takich seriali. Teraz mają cię wbić w fotel skrajne emocje, ratowanie świata co pięć minut i brutalne mordobicia.

    Reply

Skomentuj Gal Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków