Czytamy Nawałnicę Mieczy #13: Tyrion II

Czy to już miesiąc minął od ostatniego odcinka? Owszem. Chyba musimy trochę przyspieszyć naszą lekturę.

Streszczenie

Tyrion zaskakuje nucącego sobie coś Varysa w komnatach eunucha. Komnatach, które Tyrion określa przesadnie skromnymi. Znalazłszy się w nieco ambarasującej sytuacji, Varys powoduje zmieszanie karła komentując jego nowy wygląd – Tyrion stracił większą część nosa. Po wymianie uprzejmości Krasnal dopytuje się o wydarzenia ostatnich dni. Okazują się prawdą doniesienia, iż Pycelle ponownie jest Wielkim Maesterem. Ale tym razem nie była to robota Cersei. Cytadela długo oponowała przeciw odwołaniu Pycelle’a, w końcu zaś pod naciskiem Tywina zgodziła się zwołać konklawe… które wybrało maestera Gormona, pochodzącego z rodu Tyrellów. Nie chcąc dać drugiej rodzinie tak wielkich wpływów, Tywin uznał, że lepiej przełknąć gorzką (prestiżowo) pigułkę i sprowadzić do Czerwonej Twierdzy Pycelle’a. Zresztą o tym, że to nie Cersei pociąga za wszystkie sznurki, świadczy też fakt, że do Królewskiej Gwardii wrócił wyrzucony przez królową Boros Blount.

Varys domyśla się, że Tyrion przyszedł dopytać o Mandona Moore’a, czyni nawet pewne aluzje do faktu, że rycerz ten nie miał na dworze żadnych przyjaciół ani stronników, ale Tyrion ucina temat, mówiąc, że chce się zobaczyć z Shae. Pająk przestrzega, że to nierozsądne. Karzeł jest pilnowany przez Kettleblacków (Osmunda zwiodła Cersei, jak donosi Varys, obietnicami natury seksualnej). Baczne oko mają na niego również synowie Slynta, pragnący zemścić się za ojca, oraz Littlefinger posiadający szpiegów w każdym burdelu. No i oczywiście sam Varys bez skrępowania dodaje, że został wyznaczony do obserwowania Tyriona przez jego ojca.

Ostatecznie zostaje postanowione, że Tyrion spotka się z Shae w pokoiku Varysa. Wróciwszy do swoich komnat przygotowuje się na to spotkanie, dobierając odpowiednie stroje, ale ostatecznie popada w gorzki nastrój, rozumiejąc, że bez względu na ubiór, wygląda potwornie. W drodze na spotkanie z Shae, Tyrion zagaduje Lorasa Tyrella, dopytując o powody wstąpienia do Królewskiej Gwardii. Odpowiedź zaskakuje Krasnala, który na moment przypomina sobie Tyshę.

– Moi bracia zapewnią przetrwanie rodu Tyrellów – odpowiedział ser Loras. – Nie jest konieczne, by trzeci syn żenił się i płodził dzieci.
– Konieczne nie jest, ale niektórzy znajdują w tym przyjemność. A co z miłością?
– Kiedy słońce zajdzie, nie zastąpi go świeca.
—Nawałnica mieczy—

Tyrion i Shae w serialu.

W komnatach Varysa Tyrion chce przekonać Shae, że musi opuścić miasto. Robi to jednak bezowocnie. Kochają się, a on nie odczytuje sygnałów ostrzegawczych związanych z postawą Shae (i tym, na czym naprawdę jej zależy), pozostawia ją też z nadzieją na to, że będzie bezpieczna w Królewskiej Przystani. Odmawia jej jednak wyjścia na wesele Joffreya. I denerwuje się na wzmianki o Symonie Srebrnym Języku, o którym Shae wspomniała lady Tandzie.

Wróciwszy do swoich pokoi, Tyrion budzi Podricka i każe mu posłać po Bronna. Najemnik wraca z burdelu Chatayi, co dodatkowo irytuje karła. Wprawdzie nigdy nie spał z Alayayą, ale ma wrażenie, że Bronn – będąc tego nieświadomy – dopuścił się małej nielojalności, wybierając właśnie ten burdel. Nie mówiąc tego wprost, Tyrion daje Bronnowi do zrozumienia, że Symon ma umrzeć.

Postaci występujące w rozdziale
  • Tyrion Lannister
  • Varys
  • Shae
  • Loras Tyrell
  • Podrick Payne
  • Bronn
Ważne informacje
  • Komnata Pająka jest nienaturalnie spartańska. Zupełnie jakby była tylko elementem fasady. Jest tak uboga, że nikt nie będzie tu szukał żadnych tajemnic – choć one istnieją. Pod łożem jest ukryty mechanizm otwierający sekretne wyjście.
  • Konklawe maesterów uprawia ciekawe gierki walcząc o własne wpływy polityczne. Manewr z maesterem Gormonem był obliczony na utrzymanie Pycelle’a (i to skutecznie). O manipulacjach Cytadeli może też świadczyć ewidentnie nieszczere rozpatrywanie maesterów niskiego urodzenia.
  • Mandon Moore nie miał przyjaciół w Królewskiej Przystani. Nie znał tu wpływowych ludzi. Więc jak został rycerzem Królewskiej Gwardii? Jest o tym Szalona Teoria.
  • Tyrion jest zazdrosny o Shae. Zarówno o jej przelotne kontakty z innymi mężczyznami (podgląda ją, gdy rozmawia z rycerzem), jak i Symonem.
  • Loras Tyrell kochał Renly’ego.
  • Shae bardzo zależy na sukniach i klejnotach, co Tyrion bagatelizuje.
  • Shae chce pojawić się na weselu Joffreya.
  • Tyrion składa Shae obietnicę, której nie dotrzyma.
  • Varys prawdopodobnie podsłuchuje Shae i Tyriona, stąd też zna wszystkie ich sekrety (i wie o sposobie, w jaki zwraca się do karła Shae – to się przyda na procesie).
  • Karzeł ma problem z wyartykułowaniem rozkazu zabicia Symona… ale Bronn i tak wie o co chodzi. To jeden z punktów zwrotnych dla postaci Tyriona. Tym razem Symon mu nie groził. Lannister pozbywa się go prewencyjnie.
Komentarz do rozdziału

Pozornie w rozdziale działo się bardzo niewiele. Tyrion spotyka się z Varysem, potem kocha się z Shae, na koniec każe zabić Symona. Ale siłę tego rozdziału odnajdujemy w smaczkach. Na przykład w tym, że Varys jest – chyba po raz pierwszy – autentycznie zbity z tropu przez czatującego w jego komnacie karła. Sądzę, że o prawdziwości tej emocji świadczy prędkość, z jaką Pająk próbował odbić piłeczkę i zmieszać Tyriona. Notabene wyszło z tego całkiem zabawne przekomarzanie.

– Jestem człowiekiem pełnym niespodzianek. Czy gniewasz się na mnie za to, że opuściłem cię po bitwie?
– Dzięki temu mogę cię uważać za członka rodziny.
– Nie zrobiłem tego z braku miłości, mój dobry panie.
—Nawałnica mieczy—

Symon.

Interesująca jest też częstotliwość, z jaką coś przemyka Tyrionowi koło nosa. Varys sufluje mu informację, że Mandon Moore miał zewnętrzną protekcję, która pozwoliła mu zostać rycerzem Królewskiej Gwardii (prawdopodobnie chodzi o Littlefingera), ale Tyrion jest zbyt zafiksowany na Cersei, by to dostrzec. Nie ciągnie też dalej kwestii fasadowości komnat Varysa (a rzeczywiście, jest blisko, nawet bardzo, zwracając uwagę na twarde łóżko). Nie zadaje sobie prawdziwego pytania o to, w co gra Pająk. Przede wszystkim zaś nie dostrzega wszystkich sygnałów alarmowych związanych z Shae i tym jak prostytutka widzi siebie i swoją przyszłość. Tyrion po prostu to lekceważy, co doprowadzi go do zguby. Jest tu jednak ukryta również ciekawa pułapka na czytelnika. Ze względu na to, jak wiele Shae mówi o weselu, jesteśmy gotowi przypuścić, że jakiś dramat będzie się wiązał z jej obecnością na uczcie Joffreya i Margaery. Kiedy więc do tego nie dochodzi (a wesele przechodzi do historii z innego powodu), zupełnie o Shae zapominamy… dopóki nie wypłynie na powierzchnię ponownie.

Cóż jeszcze można o rozdziale powiedzieć? George potrafi znaleźć odpowiednie słowa dla opisania miłości (przykład Lorasa Tyrella, którego homoseksualizm i związek z Renlym są już chyba niezaprzeczalne). Natomiast niekoniecznie dobrze wychodzi mu opisanie aktu miłosnego. Zawsze posuwa się odrobinę za daleko w opisie detali (zwłaszcza dźwiękowych). Aczkolwiek nie jestem konsumentem tego typu prozy, więc może relatywnie nie jest to aż tak słabe. Choć to raczej nie wróży dobrze, gdy scena seksu budzi rozbawienie lub zażenowanie.

 

-->

Kilka komentarzy do "Czytamy Nawałnicę Mieczy #13: Tyrion II"

  • 22 czerwca 2020 at 14:11
    Permalink

    Jeżeli chodzi o sceny miłosne to raczej element konstruowania bohatera (zarówno Tyriona, jak i Shae) niż rzeczywista nieumiejętności, bo inne nie są znowu aż takie złe. Pamiętajmy, że w przeciwieństwie serialu (tam dopiero potrafiły rozbawić w złym tego słowa znaczeniu), nagość i akty miłosne w powieści służą konkretnemu celowi. Są oczywiście pisarze, którzy lepiej potrafią je opisać, ale u Martina nie było tak tragicznie, lecz powiedzmy poprawnie. W każdym razie te akty dotyczyły konkretnych bohaterów i miały uzasadnienie fabularne za każdym razem, a nie były pokazywane tylko po to, aby się pojawiły.

    Reply
  • 22 czerwca 2020 at 16:50
    Permalink

    To teraz;
    Czytamy Nawałnicę Mieczy #14: Arya II

    Czekam…

    Reply
  • 23 czerwca 2020 at 18:36
    Permalink

    DaeL chyba czas na nowe wieści z cytadeli, bo Martin właśnie dodał całkiem optymistyczny (jak na jego realia) wpis na swojego bloga

    Reply
    • 23 czerwca 2020 at 20:21
      Permalink

      poniżej moje tłumaczenie jego większości jego wpisu. Z góry przepraszam za potoczny język i błędy, które na pewno się tam pojawiają

      “Muszę przyznać, że po pół roku pandemii, kwarantanny i zachowywania społecznego dystansu zaczynam wykazywać oznaki cabin fever (nie jestem w stanie przetlumaczyc tego idiomu na język polski, żeby zachowac sens kolejnych zdań, więc tak go zostawiam, chodzi o zmęczenie z powodu przebywania w jednym miejscu bez wychodzenia – przypis mój ), z czego połowę w moim przypadku można odbierać całkiem dosłownie. Tak, jestem w chatce (cabin) w górach. Nie, nie mam gorączki(fever). Yay! Przynajmniej na chwilę obecną jestem zdrowy … jak na 71 latka nie w formie.. i robię co mogę by tak pozostało.
      Przymusowa izolacja pomogła mi w pisaniu. Codziennie spędzam długie godziny na “Wichrach Zimy” robiąc stały progres. Wczoraj skończyłem nowy rozdział, poprzedni 3 dni temu i kolejny w zeszłym tygodniu. Ale nie, nie znaczy to, że ukończę książkę jutro i opublikuję w przyszłym tygodniu. Będzie to ogromna książka i nadal przede mną długa droga do ukończenia. Proszę nie wierzcię więc click-baitowym stronom, które w każdym moim słowie doszukują się ukrytych znaczeń.
      Byłem załamany, gdy CoNZealand zostało zmuszone przyjąć wirtualną formę z powodu pandemii i musiałem odwołać moje plany na długą podróż do Wellington z Parris i moimi minionami, ale ma to też swoje zalety. Ostatnie co teraz potrzebuję, to długa przerwa, która mogłaby mnie kosztować cały impet z którym teraz piszę. Zawsze mogę odwiedzić Wellington w przyszłym roku, kiedy mam nadzieje i Covid-19 i Wichry Zimy będą zakończone.
      Nadal planuję gościć Hugo Awards i dopełnić reszty moich obowiązków dla worldcon i zacząłem już nagrywać parę fragmentów na tę ceremonię (środki ostrożności, bo jestem beznadziejny w Zoomie, Skypie itp), ale i tak pochłania to dużo mniej czasu i rozprasza mniej niż podróż na drugi koniec świata. Pomiędzy nagraniami, wracam do Westeros. Ostatnio odwiedziłem Cersei, Ashę, Tyriona, Ser Barristana i Areo Hotah. W przyszłym tygodniu wpadnę do Braavos. Miewam złe dni, które mnie przygnębiają i dobre, które podnoszą mnie na duchu, ale ogólnie jestem zadowolony z tego, jak rzeczy się mają.
      Oczywiście chciałbym, aby pisanie szło mi szybciej. Dawno dawno temu w 1999 roku, kiedy byłem głęboko pogrążony w pisaniu “Nawałnicy Mieczy” pisałem średnio 150 stron manuskryptu na miesiąc. Obawiam się, że nigdy nie powrócę do takiej formy. Patrząc teraz na to nie mam pojęcia jak byłem to w stanie robić. A fever indeed. “

      Reply
    • 23 czerwca 2020 at 20:24
      Permalink

      potem 2 akapity o książkach które czyta, poleca “If it bleeds” Stephena Kinga (przy okazji wspomina o swoich kotach) i “The glass hotel” Emily St. John Mandel.
      Potem pisze coś o zakupionych torach i wspomina o zwolnionym tępie Hollywood, ale że pracę nad The House of the Dragon jakoś się trzymają. Wspomina coś też o innych projektach telewizyjnych nie związanych z Westeros.)

      “Przez większość czasu jestem tylko ja w Westeros z okazjonalnymi wycieczkami w inne miejsca na kartach wielkiej księgi.
      Teraz wybaczcie mi, Arya wzywa, chyba ma zamiar kogoś zabić”
      – G.R.R. Martin, not a blog,
      tłumaczenie mniej lub bardziej udane moje

      Reply
  • 31 grudnia 2022 at 00:09
    Permalink

    Lannisterowie zrobili z Gwardii Królewskiej pośmiewisko. Jeszcze niedawno przysięga obowiązywała gwardzistów na całe życie, a teraz można wywalać zasłużonych weteranów, wyrzucać i przyjmować wedle uznania (vide Boros Blount). Wydaje się zresztą, że to jedna z rzadkich sytuacji, gdy Tywin postanowił wyciągnąć korzyści z pomysłów Cersei. Wcześniejsza rozmowa z Tyrionem, przywrócenie Borosa… wygląda to tak, jakby Tywin już podął decyzję, że bardzo niedługo Jaime opuści Gwardię.

    A Bronn to chyba jakiś czas temu mówił, że niepotrzebne mu drogie burdele… Apetyt rośnie w miarę jedzenia 😉

    Reply
    • 31 grudnia 2022 at 12:32
      Permalink

      Szczerze mówiąc to nigdy nie była zbyt poważna formacja. Pojedynczo trafiały się wielkie indywidualności, ale z indywidualności żaden pożytek. A Gwardia z czasów Joffreya to i tak Rycerze Okrągłego Stołu w porównaniu z tą bandą w białych płaszczach z Tańca Smoków. :/

      Reply

Skomentuj Robert Snow Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków