Czytaje wracają! Wprawdzie forma naszych omówień nieco się zmienia, ale mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu. Teksty będą pojawiać się co dwa tygodnie, na ogół w poniedziałki (choć w szczególnych wypadkach coś się tu może zmienić) i zawsze będą poświęcone jednemu rozdziałowi. To tak tytułem ostudzenia ewentualnego entuzjazmu i nadziei, że w 2-3 miesiące omówimy całą książkę. Niestety, ale moje „moce przerobowe” są zbyt ograniczone. Jak zwykle czekam na Wasze opinie i sugestie.
DaeL
Streszczenie
Miejsce akcji: okolice Pięści Pierwszy Ludzi.
Jest zimno. Chett, Lark Siostrzanin i Mały Paul podążają śladami niedźwiedzia, ale wygłodzone i zziębnięte psy nie mogą dalej śledzić tropu. Ale czy to ma znaczenie? Lark twierdzi, że mogą wrócić bez zdobyczy. W końcu nim nastanie świt, Stary Niedźwiedź będzie martwy, a oni uciekną. Trójka braci Nocnej Straży – z pomocą kilku innych zdrajców – chce zabić Jeora Mormonta. Mały Paul sądzi, że mordowanie Lorda Dowódcy nie jest konieczne, ale Lark zauważa, że jeśli po prostu zdezerterują, Mormont nakaże ich ścigać. Lark chce zabić wszystkich oficerów, Chett uważa, że wystarczy pozbyć się Starego Niedźwiedzia, Blane’a z Wieży Cieni, Grubbsa i Aethana, a także tropicieli Dywena i Bannena oraz Samwella Tarly’ego, który mógłby wysłać kruki z wiadomością o dezercjach. Powtarza Małemu Paulowi, że morderstwa mają być dokonane podczas trzeciej warty. Wraz z Chettem spiskowców jest czternastu.
Chett rozważa to, co Thoren Smallwood doniósł Mormontowi o ruchach dzikich. Słyszał, że jest ich od dwudziestu do trzydziestu tysięcy. Forsowany przez Smallwooda pomysł zaatakowania tak wielkiej grupy przez trzystu ludzi uważa za samobójstwo. Właśnie dlatego zamierza zabić Starego Niedźwiedzia i wraz z grupą trzynastu braci uciec z obozu. Największą przyjemność sprawi mu zabicie Samwella Tarly’ego – Ser Świnki. Chett wini Sama oraz Jona o stratę wygodnej pozycji zarządcy maestera Aemona. Ma też nadzieję, że Snow umarł i że dzicy zabili jego wilkora.
W drodze powrotnej na Pięść Pierwszych Ludzi Chett rozmyśla o realizacji planu. Sądzi, że po zamachach, gdy rozpędzone zostaną konie, w obozie na wiele godzin zapanuje chaos. Rozkoszuje się myślą o konaniu ser Świnki. Gdy w oddali majaczy Pięść, Lark wspomina, że chce wrócić na Siostry. Chett uważa to za głupotę. Sądzi, że Lark zostanie schwytany jako dezerter, ale nie odzywa się. Rozważa udanie się z Ollo Obciętą Ręką do Tyrosh. Obawia się jednak, że nie miałby tam co robić. Nie zna języka i nie ma żadnego fachu. Przez całe życie był najemnym parobkiem i wraz z ojcem zbierał pijawki na Bagnie Jędzy. Nie ma czego szukać w Tyrosh. Lepiej jeśli wróci do Twierdzy Crastera i wraz z Małym Paulem zabiją jej właściciela. A potem Chett zajmie jego miejsce i będzie miał swoje kobiety. Ta myśl przywodzi bolesne wspomnienia. Chett trafił na Mur po tym, jak zabił dziewczynę. Chciał, żeby poszła z nim do łóżka, w końcu chodziła z każdym. Cały ranek zbierał dla niej najpiękniejsze kwiaty, ale ona go wyśmiała i upokorzyła. Wbijając w nią nóż, doznał jednego z najprzyjemniejszych uczuć w życiu. Ale potem został złapany, a Walder Rivers, bękart lorda Freya, zesłał go na Mur.
Gdy mężczyźni docierają na Pięść, Chett martwi się jeszcze, że głupota Małego Paula może pogrzebać plan. Ale wie, że nie ma odwrotu. Wchodząc do obozu, Lark szydzi z treningu łuczniczego Sama. Chett próbuje wystraszyć grubasa, streszczając mu, jak będą wyglądać jego ostatnie chwile, gdy zobaczy biegnącego dzikiego. Zaręcza, że ser Świnka zleje się w portki. Znęcanie się nad Samem zostaje przerwane przez Edda Cierpiętnika, który przygaduje Chettowi, budząc wesołość wśród braci. Chett kopie psa i żałuje, że braknie mu czasu, by zabić Tolletta.
W obozie Chett zdaje raport z nieudanego polowania Staremu Niedźwiedziowi. Ma ochotę zasugerować zabicie psów, ale wie, że nic mu to nie da. Wychodzi na zewnątrz i staje przy ognisku. Wzmaga się wiatr. Jeor Mormont ogłasza zbiórkę przy głównym ognisku. Stary Niedźwiedź ogłasza, że zbliża się straż przednia dzikich. Będą w pobliżu Pięści za dziesięć dni. Mormont uważa, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zaatakowanie ich, gdy nie będą się tego spodziewali. Chett jest pewien, że skoro Qhorin nie powrócił, to dzicy wiedzą wszystko o położeniu Nocnej Straży. Mormont przypomina braciom słowa przysięgi. Setki głosów unoszą się entuzjazmem. Wiatr wieje coraz mocniej. Kruk Mormonta powtarza słowo „śmierć”.
W nocy Chett wsłuchuje się w wycie wiatru. Znów wraca myślami do Bessy, niemal odczuwając wyrzuty sumienia. Czuje, że robi się coraz zimniej i zaczyna padać śnieg. Chett zaczyna płakać. Śnieg oznacza, że spiskowcy nie znajdą ukrytej żywności. Za to po świeżym śniegu łatwiej będzie ich odnaleźć. Wszystkie jego plany przepadły. Chett chwyta się ostatniej desperackiej myśli. Chce ciągle zemścić się na Samie.
Wstaje, błądzi wśród namiotów, w końcu znajduje ser Świnkę schowanego między krukami pod stosem koców i futer. Wysuwa sztylet. Wtedy róg wyje po raz pierwszy. Chett myśli, że wracają Jarman Buckwell albo Ohorin Półręki. Wybrzmiewa drugi odgłos. Sam podnosi się na nogi przerażony. Jedyna pocieszająca Chetta myśl to ta, że jakiś dziki rozbije czaszkę Tarly’ego. I wtedy róg wybrzmiewa po raz trzeci. Nadchodzą Inni. A przerażony Chett traci kontrolę nad swoim pęcherzem.
Postaci występujące w rozdziale
- Chett (główna postać)
- Lark Siostrzanin
- Mały Paul
- Jeor Mormont
- Sam Tarly
- Eddison Tollett
- Grenn
- Mallador Locke
- Thoren Smallwood
- Ottyn Wythers
- inni bracia Nocnej Straży oraz spiskowcy
Ważne informacje
- Kruk Mormonta to bardzo mądre ptaszysko.
- Chett to kawał sukinsyna.
- Według informacji Nocnej Straży armia Mance’a ma w tej chwili ok. 20-30 tysięcy ludzi. Nie wszyscy są wojownikami, ale niektórzy owszem. Dzicy mają nawet własną jazdę.
- Nadejściu Innych towarzyszy zimno i wiatr. Również zwierzęta dziwnie się zachowują.
- Trzy sygnały rogu oznajmiają nadejście Innych. I Nocna Straż o tym pamięta, mimo że przez stulecia mało kto wierzył w Innych.
- Technicznie rzecz biorąc Chett – inaczej niż pozostałe postaci z prologów – nie ginie w tym rozdziale. Ale nie zostaje mu wiele życia.
Komentarz do rozdziału
Zawsze warto wracać do raz przeczytanych rozdziałów Martina. Nawet jeśli nie kryją w sobie żadnych tajemnic czy sekretów (a tym razem nie kryją), to pozwalają nam odkryć pewne smaczki związane ze stylem pisania Martina. W prologu do Nawałnicy mieczy znajdziemy też kilka charakterystycznych martinowskich chwytów. Przede wszystkim rozdział zaczyna się świetnym, krótkim, wprowadzającym w klimat zdaniem. „Dzień był szary i potwornie zimny, a psy nie chciały iść śladem”. To typ zdania, który aż zachęca, by czytać dalej. Poza tym mamy tutaj sporo ironii i dwuznaczności. Na przykład – w trakcie nieudanego polowania na niedźwiedzia spiskowcy planują morderstwo Jeora Mormonta (czyli Starego Niedźwiedzia). Spełnia się też w przewrotny sposób zapowiedź „popuszczenia w portki” ze strachu – robi to jednak nie Sam na widok dzikich, a Chett pod wpływem nadejścia Innych. Na kilku stronach Martin daje też radę świetnie zarysować wielowymiarowy charakter Chetta. Jest on zarazem człowiekiem złym, pozbawionym podstawowych odruchów moralnych (unaoczniają nam to jego sadyzm wobec psów, marzenia o zemście oraz historia rozkoszy czerpanej z morderstwa), jak i żałosnym (Chett jest brzydki i biedny, w dodatku nigdy nie zaznał miłości).
No i wreszcie Martin – co u niego typowe – pojedynczym rozdziałem osiąga jednocześnie kilka celów. Po pierwsze – kładzie podwaliny pod późniejszą śmierć Mormonta. Po drugie – prezentuje nam sytuację Nocnej Straży oraz dzikich, które będą stanowić istotny element fabuły całej książki. Po trzecie – podobnie jak prolog Gry o tron, znów buduje atmosferę grozy wokół Innych.
„Teksty będą pojawiać się co dwa tygodnie, na ogół w poniedziałki (choć w szczególnych wypadkach coś się tu może zmienić) i zawsze będą poświęcone jednemu rozdziałowi. To tak tytułem ostudzenia ewentualnego entuzjazmu i nadziei, że w 2-3 miesiące omówimy całą książkę.”
oj tam, do czasu premiery wichrów zimy zdążymy spokojnie omówić nawałnice, uczte i taniec, wliczając w te zabójcze tempo półroczne przerwy między nimi, a potem jeszcze nawet starczy czasu na kontynuacje omówienia wszystkich zaległych odcinków serialu 😀
Właśnie o takie komentarze do rozdziału nic nie robiłem 😉
O, wracamy do czytania, jak miło. 🙂 Aż sam nabrałem ochoty, żeby znowu przeczytać Nawałnicę.
Fajnie, że czytaje wróciły 😀
Szczególnie że w tym rozdziale występuje jedna z moich ulubionych postaci epizodycznych, Mały Paul. 😀
Zatem Chett po prostu żył w społeczeństwie?
Dodam tylko od siebie, że miś, którego tropią, ma swoje wielkie wejście w rozdziale Sam I. Pora działanie zdrajców, też jest nadzwyczaj stosowna – mamy nów, zwany przez Tyriona „księżycem zdrajcy”. A sam Chett parał się zabawą z pijawkami, czy to nie wskazuje nam subtelnie innego pijawkowego zdrajcy, lorda B.
Pojawia się również Lark Siostrzanin. Jak się dowiemy z czytaja „Tańca ze smokami” mieszkańcy tamtejszych okolic często miewają błonę pławną u rąk. Tutaj jej nie zobaczymy, zamiast tego mamy wzmianki, że Lark nosi rękawiczki(bo niby odmraża sobie paluszki). Wydaje się to normalne w tym klimacie, ale czemu nie ma takiej wzmianki o Mormoncie,Samie czy innych (Innych?). Lark śmierdzi rybą, czy aby na pewno racje nocnej straży uwzględniają takie posiłki.
Chett natomiast je kwaśny liść. Nie wiem jakie substancje zawiera to draństwo, ale kto go spożywa, umiera gwałtowną śmiercią.
„Tamtejszych okolic” czyli…?
Lark Siostrzanin pochodzi z wysp zwanych Trzema Siostrami. Choć, z której konkretnie jeden DaeL wie.
„Jeden DaeL wie” ☺
Teraz jasne, dzięki.
DaeL nie spiesz się, jeden rozdział na dwa tygodnie jest okej 🙂 Tylko prośba o wynotowywanie ciekawszych cytatów z każdego rozdziału. To był fajny motyw.
Czytaje rulez!