Stories Untold (No Code)

Podobał się Wam serial Stranger Things? Nie musicie odpowiadać, wszystkim musiał się spodobać, skoro po naprawdę niezłym pierwszym sezonie, Netflix odgrzał go jeszcze dwa razy, opowiadając niemal tę samą historię. Ale nie czas teraz wyzłośliwiać się nad powtarzalnością wątków w Stranger Things. Wspomniałem bowiem o serialu z innego powodu. Otóż jestem przekonany, że tym, co nas w nim ujęło – poza mocnymi zapożyczeniami ze spielbergowego kina przygodowego – były atmosfera horroru oraz waląca w łeb nostalgia lat 80. Tak się składa, że obie te rzeczy odnajdziecie w stworzonej przez No Code, a wydanej przez Devolver Digital, grze Stories Untold.

Produkcja nawet nie próbuje ukrywać, że sukces serialu Netfliksa posłużył im za inspirację. Ślady tego można znaleźć i w logo, i w epizodycznej strukturze gry, i wreszcie w świetnej muzyce synthwave. Ale myli się ten, kto sądzi, że Stories Untold będzie próbowało opowiedzieć historyjkę podobną do serialowej. Nie, zamiast tego dostaniemy cztery bardzo specyficzne horrorowe historyjki, z których każda jest unikalna pod względem tak fabuły, jak i mechaniki.

Epizod pierwszy – siedzimy i klepiemy polecenia na komputerze. A i tak potrafi wystraszyć.

Oto w pierwszym epizodzie nasz bohater zasiada w pokoju przed 8-bitowym komputerem i odpala dziwną tekstową przygodówkę. Aby poczynić postępy, gracz przed komputerem (mowa zarówno o nas, jak i bohaterze gry) musi wklepywać na klawiaturze polecenia w rodzaju “look around” czy “go inside”. Ale wkrótce wydarzenia z owej przygodówki zaczną oddziaływać na to, co widzimy dookoła.

Epizod drugi – najpierw zbieramy wskazówki na temat celu badania i ustawień sprzętu…

Drugi epizod przenosi nas do laboratorium, w którym będziemy przeprowadzać eksperymenty na dziwnym obiekcie zamkniętym w sejfie. A to potraktujemy go laserem, a to znów dźwiękiem o odpowiedniej częstotliwości – oczywiście po tym, gdy rozgryziemy jak ustawić aparaturę, by działała zgodnie z instrukcjami. Tyle że obiekt z kasy pancernej tak zwyczajny nie jest.

…a potem kręcimy różnymi pokrętłami.

W epizodzie trzecim przeniesiemy się do stacji badawczej na kole podbiegunowym. Będziemy szukać na radioodbiorniku sygnałów nadawanych przez ekipy, potem przeglądać na mikrofilmach instrukcje do wpisania na komputerze. Przyjdzie nam nawet rozszyfrowywać informacje nadawane kodem Morse’a. A potem… Nie! Tego nie zdradzę. Tak samo jak nie zdradzę treści epizodu czwartego. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie formuła gry zmienia się dość diametralnie. Musicie to zobaczyć sami.

Epizod trzeci – polarna męczarnia z radiem, komputerem i mikrofilmami.

Powiedzieć mogę jedno – gra zaskakuje. Przede wszystkim pomysłami fabularnymi oraz sprytnymi mechanikami. Ani przez moment nie wydawało mi się, że Untold Stories jest zbyt trudne. Wbrew pozorom gra nie była też żmudna – rozpracowywanie pewnych zagadek (zwłaszcza w epizodzie trzecim) wymagało wprawdzie sporego nakładu pracy, ale dzięki niesamowitej atmosferze nawet nie poczułem tych upływających jeden za drugim kwadransów. W zasadzie jedyny problem, jaki w grze odnalazłem, dotyczył epizodu pierwszego – osoby nieobeznane z tekstowymi przygodówkami mogą mieć (nawet przy dobrej znajomości angielskiego) problem z wydawaniem odpowiednich komend. Cóż, w takiej sytuacji nie wstyd sięgnąć po podpowiedź.

Jeśli nie zraża Was dość gęsta atmosfera grozy, jeśli kochacie klimat lat 80. i lubicie wytężanie mózgownicy, to zdecydowanie Wam tę – bardzo eksperymentalną, ale wciągającą – grę polecam.

-->

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków