Wakacje się już skończyły, nasz redakcyjny kolega SithFrog sięga więc po ambitne kino, recenzując Parasite’a, a ja powiadam: Veto! Nie poddam się tej tyranii i opowiem Wam o filmie na wskroś wakacyjnym. Oto Sharknado, znane też pod tytułem Rekinado. Film katastroficzny. I katastrofalny.
Nasza mrożąca krew w żyłach historia zaczyna się nieopodal wybrzeża Meksyku. Posiadacz najbardziej meksykańskiego z meksykańskich nazwisk, Carlos Santiago, chce dokonać nielegalnej transakcji, sprzedając płetwy rekina. Ale spotyka go słona (bo morska) zapłata. Tornado wysysa z oceanu rekiny i rzuca je na pokład statku. Zaskoczenie jest podwójne. Raz, że rekiny. Dwa, że tornado to trąba powietrzna występująca tylko nad lądem. Choć tego scenarzyści nie zauważyli. W każdym razie wszyscy na statku giną. Tragicznie. Chwilę potem przenosimy się do Los Angeles, w które wkrótce mają uderzyć rekiny. Poznajemy właściciela baru dla surferów – Fina (błyskotliwa gra słów – to imię znaczy tyle co płetwa. W tej roli Ian Ziering), podkochującą się w nim Novę (Cassie Scerbo) oraz garstkę innych ludzi, którzy umrą. Ostrzeżenie przed nadchodzącym żywiołem skłania tę ferajnę do udania się z misją ocalenia córki (a także syna – o czym Fin jeszcze nie wie) i byłej żony głównego bohatera (Tara Reid).
Dalej jest tak, jak moglibyśmy się spodziewać. Tanie, żenujące CGI. Zdjęcia i reżyseria rodem z telenoweli. Żenujący scenariusz. Ale mimo że jestem fanem fatalnych filmów klasy Z, to jakoś nie mogłem wykrzesać w sobie zapału do seansu Rekinada. Rzecz w tym, że nie przepadam za „udawanymi” słabymi filmami – produkcjami, które próbują żerować na popularności kina klasy Z. A właściwie powinienem rzecz uściślić – nie lubię, gdy mamy do czynienia z korporacyjnymi podróbami, z leniwym naśladowaniem prawdziwej niekompetencji. Bo zdarzają się perełki próbujące autentycznie odtworzyć magię niskobudżetowego kina sci-fi – jak chociażby recenzowany przeze mnie swego czasu The Lost Skeleton of Cadavra. Ale to dzieła pełne pasji, stworzone przez ludzi z autentycznym warsztatem, którzy w naśladowanie filmów klasy Z włożyli ogrom pracy. Niestety Rekinado się do tej kategorii nie zalicza. To po prostu film tani, który koncepcję „złego” filmu wykorzystuje do zamaskowania lenistwa twórców.
Ale na szczęście jest coś, co obraz ratuje, i co pozwoliło mi przebrnąć przez seans. Aktorstwo. Otóż moi drodzy, obsada Sharknado sprawia, że film autentycznie potrafi zaciekawić i rozbawić. Wszystko dzięki Ianowi Zieringowi i Tarze Reid. Ten pierwszy blisko 30 lat temu grał drugoplanową rolę w serialu Beverly Hills 90210. Od tego czasu nie osiągnął niczego wartego uwagi, aktorsko – choć trudno w to uwierzyć – dokonał regresu, a dzięki swym występom w reality shows dowiódł, że jego twarz aż prosząca się o to, by ją zdzielić z piąchy, doskonale współgra z osobowością dupka i pseudo-celebryty. Partneruje mu Tara Reid, aktorka znana z „przypadkowego” obnażania piersi podczas pozowania dla paparazzi. No, jeśli ktoś sięga pamięcią daleko wstecz, to być może pamięta ją także z serii filmów American Pie. Niewątpliwie Reid ma tu nad Zieringiem przewagę – występowała w czymś popularnym jeszcze w bieżącym tysiącleciu. Tej dwójce partneruje rzesza „noname’ów” z podobnie ograniczonymi umiejętnościami aktorskimi. I – daję słowo – wszyscy oni grają na poważnie, dając z siebie wszystko. Ich role są fatalne, ale nie przerysowane, wnosząc w Sharknado ten bardzo potrzebny powiew autentycznej niekompetencji. Ba, główny bohater jest przy tym tak antypatyczny, że zaczynamy emocjonalnie angażować się w fabułę, życząc rekinom triumfu. Brawo!
I to chyba uratowało mój seans Rekinada. Wiem, że to produkcja niskich lotów. Wiem, że producenci pomyśleli sobie, iż skoro „złe” filmy są popularne, to oni też mogą taki zrobić – po najmniejszych kosztach, trzeciorzędną ekipą filmową i pisząc scenariusz w jedno popołudnie. Ale do diaska – przynajmniej pośmiałem się patrząc na aktorów, którzy myśleli, iż dzięki tej produkcji odzyskają dawną popularność. Choć – tak gwoli ścisłości – dzięki zabiegom agentów oraz chirurgów plastycznych Tarze Reid udało się wrócić do statusu trzeciorzędnej celebrytki. A Rekinado doczekało się sequeli. Więc nadzieje nie były tak w stu procentach płonne.
Rekinado (2013)
-
Ocena DaeLa - 3/10
3/10
Uśmiałam się, czytając tę recenzję 🙂 ale filmu i tak nie obejrzę.
Najlepsze trylogie w historii kinematografii:
Władca Pierścienia,
Ojciec Chrzestny,
Sharknado.
I nawet z tym nie handlujcie.
Sharknado to heksalogia, czyli dwa razy lepiej niż trylogia. 😉
Ja tam lubię. 1/10 jak w mordę strzelił. 😉
Ale najlepszym filmem klasy Ż pozostaje Megapyton kontra Gatoroid. Polecam koneserom gatunku, jeśli jeszcze nie znają. A fani Emilii Clarke mogą chcieć poświęcić półtorej godziny na absolutnie beznadziejny Atak dinozaurów AKA Triasic Attack. Szkoda, że nie ma już Niesamowitych poniedziałków w TV Puls.
Jestem pewien że za kilkanaście lat „Rekinado” będzie stawiane w jednym szeregu z „Obywatelem Kane” i „Ojcem Chrzestnym” jako kamień milowy w historii kina.
Ja równie jestem fanem rekinada. A już od trzeciej części twórcy wskoczyli na taki poziom kiczożenu, że wypada grzecznie notować. Prognozy pogody że spadającymi rekinami wymiatają 😉
Może nie mam takiego doświadczenia w tym gatunku, jak DaeL i dlatego taka percepcja. Tym szkieletonem z candravy trzeba się zainteresować.
Ja równie jestem fanem rekinada. A już od trzeciej części twórcy wskoczyli na taki poziom kiczożenu, że wypada grzecznie notować. Prognozy pogody że spadającymi rekinami wymiatają 😉
Może nie mam takiego doświadczenia w tym gatunku, jak DaeL i dlatego taka percepcja. Tym szkieletonem z candravy trzeba się zainteresować.
Ja równie jestem fanem rekinada. A już od trzeciej części twórcy wskoczyli na taki poziom kiczożenu, że wypada grzecznie notować. Prognozy pogody że spadającymi rekinami wymiatają 😉
Może nie mam takiego doświadczenia w tym gatunku, jak DaeL i dlatego taka percepcja. Tym szkieletonem z candravy trzeba się zainteresować.
Już kultowa seria! Druga gwiazdka za sam pomysł 😀 Trzecia za niepoważny ton tego filmiku.
W następnej kolejności zrecenzuj którąś z podrób ze stajni Asylum please. Co dziwne własnych Gwiezdnych Wojen jeszcze nie zrobili. Aż dziwne 😀
Rekinado też jest z wytwórni Asylum. To ich największy hit. 😉
Kurcze, obejrzałem trochę tego badziewia, zwłaszcza filmy z „vs.” i „rekinem” w tytule, ale nigdy nie były to podróbki w stylu Transmorphers albo Titanic 2. Trzeba nadrobić zaległości.
Fakt. Wyleciało mi z głowy, bo to nie jest taka ich klasyczna podróba konkretnego tytułu 🙂
Rekinada sa świetne. Najlepsza jest chyba 3 i4 , które mozna nazwac apogeum poziomu później poziom spada. A David Haselhoff jako ociec Fina latajacy w wystrzelonym pocisku ma orbite okołoziemską w celu ratowania ludzkosci i latajacy za nim po tej orbicie ciagle zywy rekin sa nie do przebicia. No rekiny w Waszygtonie w jednej częsci jak Fin odbiera order od prezydenta i leci rekinado wprost na biały dom i deszcz rekinów prosto w srodku kontynentu hehe. Ja tam kupiłam te serie i ja kocham, swietnie sie na niej bawie.
Jeszcze Ośmiorekin jest godny polecenia jak hybryda skrzyzowanie rekina z osmiornica w celu stworzenia broni biologicznej nowej generacji wymyka sie spod kontroli hehe , skąd oni te pomysły biora upalenia sa chyba jak pisza scenariusze.
No i to jest świetna seria nawet była na cda , chyba jest nadal.
Atak pomidorów zabójców (1978)
Powrót zabójczych pomidorów (1988)
Powrót nieustraszonych zabójców pomidorów (1990)
Krwiożercze pomidory atakują Francję (1991)
W powrocie zabójczych pomidorów nawet George Clooney zagrał, czego to ludzie nie zrobią zanim się nie przebija hehe ( w knajpie dla braw kelzmer kazał mi grać , takie rzeczy ,że jeszcze mi wstyd).
Seria godna, jak się widzi pomidora który przed chwilą kogoś zabił a chwilę później się turla i śmieje to człowiek zaczyna inaczej myśleć hehe.
’Autobiografia’ zawsze na propsie.
ano , to jeszcze to niemiecka produkcja https://www.filmweb.pl/film/Kondom+des+Grauens-1996-37414 o krwiozerczych kondomach, które w hotelu burdelu morduja mężczyzn , seryjnie powstało cos takiego i jest niezłe mozna sie usmiać, typowy film klasy Z
Tego nie oglądałem ale na netflixie widziałem film o mlodych ludziach co ich atakują i zjadają rekiny, są tam dwie siostry itp. to nie jest istotne. Dla mnie jako człowieka który szanuje naturę a że bawię się też w nurkowanie i pływałem z rekinami irytujące jest że są przedstawiane w ten sposób. To inteligentne i naprawdę prehistoryczne zwierzęta o ogromnych umiejętnościach przeżycia a to człowiek robi im krzywdę i jeszcze przedstawia w formie „nienawiści” jaka tylko człowiek zna. Rekin atakuje jak i inne zwierzęta bo chce jeść. To człowiek zabija dla rozrywki jak na polowaniach itp.