Apollo 8 (Jeffrey Kluger)

Jako że tematyka kosmiczna jest ostatnio na czasie z powodu okrągłej rocznicy pierwszego lądowania człowieka na Księżycu, z przyjemnością zanotowałem zapowiedź wydania jeszcze w te wakacje polskiego przekładu książki “Apollo 8 – Ekscytująca historia pierwszej misji na Księżyc” autorstwa Jeffreya Klugera. Jeśli numer misji wydaje się wam podejrzany (przecież Neil Armstrong leciał statkiem Apollo 11!), to znakomicie się składa, bo to znaczy, że dowiecie się czegoś nowego o amerykańskim programie lotów kosmicznych. A jeśli choć trochę interesujecie się tematem i pamiętacie film Apollo 13, od razu poczujecie się jak w domu.

Wspaniałe dzieło Rona Howarda wspomniałem nieprzypadkowo, gdyż za kanwę jego scenariusza posłużyła poprzednia “kosmiczna” książka Klugera, którą napisał w oparciu o wspomnienia Jima Lovella. Tym razem postanowił wrócić do tematu i opowiedzieć o pierwszych ośmiu misjach kosmicznych programu Apollo, poczynając od przygotowań, które zakończyły się tragedią załogi Apollo 1, aż do tytułowej misji numer 8, w trakcie której Frank Borman, Jim Lovell i William Anders jako pierwsi ludzie polecieli ponad niską orbitę okołoziemską i okrążyli srebrny glob.

Kluger wzorem Toma Wolfe’a i jego słynnej S-kadry (tytuł oryg. The Right Stuff) ubrał tę fascynującą historię w formę fabularyzowanego reportażu lub też powieści dokumentalnej. Poznajemy więc w niej wszystkie najważniejsze postacie w NASA, w tym oczywiście pilotów poszczególnych misji, zarówno od strony prywatnej jak i zawodowej. Opisy faktograficzne przeplatają się z fikcją literacką, powstałą na bazie wywiadów i wspomnień z bohaterami tamtych wydarzeń. Jest to więc coś podobnego do inscenizacji historycznych Bogusława Wołoszańskiego i próba literackiej rekonstrukcji, która dzięki temu jest autentyczna i popularnonaukowa, ale także niezbyt “sucha” i po prostu bardzo łatwa w odbiorze.

Załoga Apollo 8: Frank Borman, Jim Lovell i William Anders.

Oczywiście należy brać poprawkę na to, że czytelnik zostaje zasypany dziesiątkami nazwisk oraz całymi stronami opisów procedur na pokładzie symulatorów i pojazdów kosmicznych. Lot Apollo 8 jest tu w zasadzie opisany minuta po minucie, włącznie ze szczegółami na temat załatwiania potrzeb fizjologicznych i montażu poszczególnych śrubek w rakiecie. Kogo jednak nie zrazi taka drobiazgowość, ten będzie miał okazję niemal dotknąć kosmosu i przeżyć epicką walkę z czasem, jaką był wyścig kosmiczny.

Mnie zawsze fascynowały opowieści zimnowojenne i imponowała mi bezkompromisowość ówczesnych ludzi. W Apollo 8 przykłady na to znajdują się w każdym rozdziale. Determinacja, żeby uprzedzić Rosjan była przeogromna, co często spychało inne tematy – w tym bezpieczeństwo – na dalszy plan. Odwaga i brawura pierwszych astronautów były niezmierzone, bo przecież nikt normalny nie dałby się zamknąć w malutkiej puszce na czubku gigantycznej latającej bomby, za pomocą której wystrzeliwuje się ludzi w kosmos. To samo zresztą dotyczyło decydentów z NASA, którzy z ciężkim sercem podejmowali decyzje o kolejnych startach, pomimo gigantycznych trudności, które w każdym momencie groziły monumentalną katastrofą. Lot Bormana, Lovella i Andersa według pierwotnego planu miał odbyć się jedynie na orbicie okołoziemskiej. Postępy Sowietów sprawiły, że w zasadzie bez żadnych dodatkowych testów podjęto decyzję o locie tam, gdzie żaden człowiek jeszcze nie był, w rakiecie, która sprawiała ogromne problemy, z lądownikiem nienadającym się do użytku i zmieniając całkowicie program przygotowania załogi na niecałe pół roku przed startem. A jednak udało się i dzięki sukcesowi misji Apollo 8 Neil Armstrong stanął na Księżycu kilka miesięcy później.

Jedno z najsłynniejszych zdjęć w historii: wschód Ziemi. Wykonane w czasie lotu Apollo 8.

Być może nie jest to historia tak dramatyczna jak feralny lot numer 13, który prawie zabił Toma Hanksa… to znaczy Jima Lovella. Tego samego Jima Lovella, który jako jeden z trzech Ziemian dwa razy był na orbicie księżycowej i jako jedyny z nich nigdy nie postawił nogi na Księżycu. Trochę obawiałem się, że ta książka będzie jakimiś odrzutami z materiału, który Kluger zebrał podczas pisania Apollo 13, ale na szczęście tak nie jest. To osobna, fascynująca opowieść, napisana żywym, entuzjastycznym językiem, oddająca hołd tytanicznym wysiłkom ludzi odpowiedzialnych za lot na Księżyc. Owszem, trzeba brać poprawkę na to, że nie jest to zwyczajna powieść, ale coś z pogranicza dokumentu, książki popularno-naukowej i tradycyjnej fabuły, i że pełno w niej technicznych szczegółów i amerykańskiej dumy narodowej, ale nie wyobrażam sobie, żeby osoba choć trochę interesująca się eksploracją kosmosu przeszła obok niej obojętnie. Gorąco polecam i mam nadzieję, że tłumacz(ka) stanie na wysokości zadania, bo oryginał napisany jest w znakomitym, typowo jankeskim stylu: pełnym entuzjazmu i rozmachu, a jednocześnie prostym i zwięzłym. Z niecierpliwością czekam też na kolejną zapowiedź wydawnictwa, na którą od dawna ostrzę sobie zęby: “Człowieka na Księżycu” autorstwa Andrew Chaikina. Oby więcej takich pozycji na polskim rynku.

-->

Kilka komentarzy do "Apollo 8 (Jeffrey Kluger)"

  • 2 sierpnia 2019 at 12:40
    Permalink

    Crowley, czytałeś może wspomnienia Gene Kranza wydane u nas pt. “Porażka nie wchodzi w grę”? Mi bardzo się podobały i ciekawi mnie, na ile “Apollo 8” jest w podobnym stylu, czy nie byłoby dla mnie nadmiernie zbeletryzowane.

    Reply
    • 2 sierpnia 2019 at 13:00
      Permalink

      Mam na liście “do przeczytania”, ale jeszcze nie miałem okazji. Jest polskie wydanie, czy trzeba szukać po angielsku?

      Reply
      • 2 sierpnia 2019 at 15:29
        Permalink

        Dobra, przecież napisałeś, że jest oo polsku. Sorry. 😛

        Reply
  • 2 sierpnia 2019 at 15:36
    Permalink

    Dzięki za recenzję. Książka na liście zakupów.

    Reply
  • 2 sierpnia 2019 at 22:11
    Permalink

    Kiedyś ludzkość to miała rozmach 🙁

    Reply

Skomentuj deszcz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków