Searching (2018)

Wyobraźcie sobie film zaczynający się od… tworzenia konta w Windows. Zupełnie jak po formacie albo kupnie nowego PeCeta. Konto zakłada rodzina Kim. Potem mamy długi i wzruszający miks wrzutek do kompa filmów, zdjęć czy innych aktywności, które opowiadają krótką historię familii. Aż mi się przypomniała sekwencja wprowadzająca do “Up!”, w pozytywnym sensie.

Kimowie byli szczęśliwi i mieli ukochaną córkę, która rosła jak na drożdżach i była oczkiem w głowie. Potem przyszła diagnoza-wyrok. Mama jest chora. Było lepiej, było gorzej, była remisja, skończyło się dramatycznie. Właściwa fabuła zaczyna się dwa lata po wydarzeniach streszczonych na starcie. Margot (córka, w tej roli Michelle La) nagle znika. Miała nocować u koleżanki, ale nie wróciła do domu i nie daje znaku życia. Komórka milczy jak zaklęta. David Kim – ojciec dziewczyny (świetny John Cho) – zrobi wszystko, żeby ją odnaleźć, a głównym narzędziem będzie ekran komputera i z takiej właśnie perspektywy widz będzie śledził więcej niż 90% akcji.

Kadr z filmu "Searching"
Co się z nią stało? Gdzie jest? Dlaczego?

Zawsze mam dużo uznania i łaskawym okiem patrzę na minimalistyczne pomysły w sztuce filmowej. Opowiedzenie ciekawej historii za pomocą komunikatorów, social media czy poczty elektronicznej pokazanej wprost na ekranie, jakby to widz był użytkownikiem, to koncepcja nienowa, ale zawsze mile widziana jeśli dobrze wykorzystana. A w “Searching” wykorzystano ten pomysł całkiem sprawnie. David korzystając z komputera córki nie tylko będzie miał szansę ją znaleźć. Przede wszystkim będzie miał szansę poznać ją lepiej, zrozumieć, jak bardzo się od siebie oddalili przez inaczej przeżywaną żałobę i jak mało wiedział o swojej latorośli oraz o tym, co w jej życiu dzieje się obecnie.

Reżyser Aneesh Chaganty sprawdził się nieźle. Umiejętnie dozuje informacje i sprytnie zmienia plany, aplikacje i urządzenia, z perspektywy których śledzimy akcję. Dzięki temu nie robi się nudno, a przecież od patrzenia na ekran komputera można by się szybko znudzić. Gorzej, że Aneesh Chaganty jako scenarzysta (do spółki z Sevem Ohanianem) już nie miał tylu dobrych pomysłów. Po początkowym wprowadzeniu, dobrym zawiązaniu akcji i ciekawym jej rozwinięciu następuje moment, kiedy robi się przewidywalnie do bólu i całe napięcie siada. Podsuwanie kolejnych fałszywych tropów robi się męczące, bo wiadomo, że akurat tam Margot nie znajdziemy. Plus jest taki, że nawet jeśli rozpoznawałem zmyłki, to i tak nie wiedziałem, co naprawdę stało się z córką Pana Kima. Niestety finał rozczarowuje naprawdę mocno. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale gdyby film skończył się 10-15 minut wcześniej i w innym tonie, to ocena mogłaby być wyższa.

Kadr z filmu "Searching"
Ekran komputera, aplikacje, okna rozmowy, czyli główne miejsca akcji.

Ciekawym elementem jest natomiast pokazanie pewnych zjawisk, z którymi zmagamy się w dobie social media. Kiedy zrozpaczony ojciec pyta kolegów i koleżanki o córkę, okazuje się, że była mało znanym i niezbyt lubianym odludkiem. Od śmierci mamy zupełna outsaiderka. Kiedy jednak sprawa robi się głośna i można błysnąć znajomością z Margot w social mediach albo w telewizyjnej relacji z poszukiwań – okazuje się, że dziewczyna miała szerokie grono (zatroskanych teraz jej losem) przyjaciół. Robi wrażenie.

To jednak równocześnie wada, bo w pewnym momencie nie wiedziałem, czy reżyserowi chodzi o ciekawą formę, snucie sensacyjnej, kryminalnej zagadki czy może o społeczny komentarz do świata social media, trollingu i życia głównie w sieci. Ostatecznie wychodzi jako-taki thriller z niewykorzystanym potencjałem. Mogło być dużo lepiej, ale naiwny scenariusz stanął na drodze do czegoś więcej. Szkoda tym bardziej, że początek obiecuje dużo więcej niż film ostatecznie dowozi. Dałbym piątkę, ale dorzucam plus jeden na zachętę. Za próbę osiągnięcia niezłego efektu minimalistycznymi środkami. Zawsze taka próba jest lepsza niż kolejny sequel znanej serii za bazylion dolców, ale kompletnie bez duszy.

-->

Kilka komentarzy do "Searching (2018)"

  • 11 czerwca 2019 at 12:10
    Permalink

    Oglądałem i mam prawie identyczne odczucia. Też oceniam na 5/10. Trochę nie wykorzystany potencjał plus ciekawy pomysł na pokazanie tej historii

    Reply
    • SithFrog
      17 czerwca 2019 at 07:22
      Permalink

      No własnie. Szkoda, bo przy trochę lepszym scenariuszu spokojnie mogliby dociągnąć z jakością do 7-8 i zrobić po prostu lepszy film.

      Reply
  • 11 czerwca 2019 at 12:16
    Permalink

    trailer mnie mocno zniechęcił, jak czytam recenzje to mam mieszane odczucia, niby warto wyrobić sobie własną opinię … ale na razie poczekam

    Reply
    • SithFrog
      17 czerwca 2019 at 07:22
      Permalink

      Warto, ale nie ma się co śpieszyć. Dobra pozycja jak już wystrzelasz się z wszystkiego co masz do obejrzenia na bieżąco.

      Reply
  • 11 czerwca 2019 at 12:44
    Permalink

    Taki serial safe wydaje się mieć bliźniacza fabule

    Reply
    • SithFrog
      17 czerwca 2019 at 07:23
      Permalink

      A nie kojarzę serialu. Dobry? Warto?

      Reply
      • 21 czerwca 2019 at 17:03
        Permalink

        I tak i nie. PocZatek intryguje, historia zaciekawia a potem scenarzysta popuszcza wodze fantazji zdecydowanie za daleko. Mimo wszystko warto sprawdzić. Ja oceniam 6,5/10

        Reply
  • 11 czerwca 2019 at 21:17
    Permalink

    A gdzie Detektyw Pikachu? ? liczyłem, że w tym tygodniu już wiedzie recenzja…?

    Reply
    • 11 czerwca 2019 at 22:01
      Permalink

      po co jakies pokemony na kiju, trzeba recenzowac gnioty, same sie nie zrecenzuja xD

      Reply
    • SithFrog
      17 czerwca 2019 at 07:26
      Permalink

      Jeszcze nie widziałem. W końcu miałem urlop (nie tylko od fsgk 😛 ) i wypoczywałem z dala od cywilizacji kinowej. Może w tym tygodniu zaliczę chociaż będzie ciężko, bo przecież jeszcze nowe Men in Black i Godzilla. Ale mam to w głowie, chciałbym obejrzeć i opisać.

      Reply
      • 17 czerwca 2019 at 12:05
        Permalink

        nowe men in black to tez gniot wiec nie warto ogl… a nie wroc… xD

        Reply
  • 22 października 2020 at 00:23
    Permalink

    W końcu obejrzałem … i nie jest źle. Szczególnie pierwsza połowa filmu jest ciekawa, gdzie wykorzystano w pełni możliwości jakie daje taka forma nagrywania filmu. W drugiej niestety film skręca od dramatu ojca bardziej w stronę sprawy kryminalnej i tutaj jest trochę gorzej. Mimo obaw seans uważam za udany. I brawo dla wszystkich co zauważyli inwazje kosmitów 😉

    Reply

Skomentuj SithFrog Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków