Chyba każdy z nas rozważał w myślach kwestię powrotu Aryi Stark do Westeros. Co pchnie dziewczynę, coraz bardziej zatracającą własną osobowość, do odzyskania tożsamości. Jaki impuls sprawi, że znów poczuje więź z Winterfell. Czy rolę tę spełni Igła? Wieści na temat Jona? A może pojawienie się fałszywej Aryi?
Być może odpowiedź jest znacznie bardziej prozaiczna. Jak wiemy z badań neurologicznych, zmysł zapachu potrafi przywołać wyjątkowo silne, niespodziewane, wręcz obezwładniające wspomnienia. Ale cóż takiego mogłaby poczuć Arya, by w jednej chwili przypomnieć sobie kim jest? Cytrynowe ciastka.
Zaraz, zaraz – powiedzą niektórzy z Was. Przecież jeśli jest w Westeros osoba, która nie zważając na linię pożera całe zapasy cytrynowych ciasteczek, to jest nią Sansa. I rzeczywiście, cytrynowo-ciasteczkowe skrytożerstwo pani Lannister jest nam wszystkim dobrze znane. Ale nie powinniśmy lekceważyć tego, że ciasteczka uwielbiała również Arya.
Nie bez powodu nikczemna Sansa używa właśnie ciasteczkowego argumentu, gdy próbuje wyciągnąć Aryę na spotkanie z królową.
– Będą cytrynowe ciasteczka i herbata – ciągnęła Sansa z powagą. Dama otarła się o jej nogi. Sansa podrapała ją za uchem, tak jak lubiła, i wilczyca usiadła przy niej, przyglądając się, jak Arya goni Nymerię. – Dlaczego wolisz jeździć na śmierdzącym starym koniu, pocić się i męczyć, skoro możesz siedzieć na miękkich poduszkach i jeść ciasteczka w towarzystwie Królowej?
– Nie lubię Królowej – rzuciła obojętnie Arya.
—Gra o tron—
Arya uwielbia ciasteczka i jest zrozpaczona, gdy po ucieczce z Czerwonej Twierdzy okazuje się, że kurs wymiany gołębi na cytrynowe przysmaki jest niekorzystny.
Przywiązała ptaka do paska i ruszyła w dół ulicy. Jakiś mężczyzna pchał dwukołowy wózek pełen placków z owocami; w strumieniu zapachów rozpoznała borówki, cytryny i morele. Jej żołądek zaprotestował głośno. – Mogę dostać jeden? – Usłyszała swój głos. – Cytrynowy albo…
—Gra o tron—
Nawet znalazłszy pożywienie, dalej o nich rozmyśla.
Na ulicach dzielnicy znajdowało się wiele sklepów garncarskich, przed którymi nieustannie wystawiano ogromne gary pełne gulaszu i zawsze można było dostać za połowę ptaka piętkę wczorajszego chleba i „michę gulachu”; podpiekli nawet drugą połowę na ogniu o ile obrała gołębia z piór. Arya oddałaby wszystko za kubek mleka i cytrynowe ciasteczko, ale gulasz nie był taki zły.
—Gra o tron—
No i wreszcie cytrynowe ciasteczka nawiedzają ją aż w Braavos.
– Przynieś mi twarz – rozkazał miły staruszek. Bezdomna dziewczynka nie odpowiedziała, ale można było usłyszeć szuranie jej pantofli na kamiennej posadzce. – Wypij to – polecił kapłan, wciskając jej w dłoń kubek. Zrobiła to natychmiast. Smak był bardzo cierpki, jakby ugryzła cytrynę. Tysiąc lat temu znała dziewczynkę, która uwielbiała cytrynowe ciastka. Nie, to nie ja ją znałam, to była tylko Arya.
—Taniec ze smokami—
Zwróćmy tu uwagę, że tłumaczenie nieco wypacza sens anglojęzycznego oryginału, który nie twierdzi, że Arya znała dziewczynkę uwielbiającą ciasteczka, ale że dziewczynką tą była Arya.
A thousand years ago, she had known a girl who loved lemon cakes. No, that was not me, that was only Arya.
—A Dance with Dragons—
No dobrze – powiecie pewnie – Arya mogłaby odzyskać wspomnienia powąchawszy cytrynowe ciastko. Ale przecież cytrynowych ciastek nie robią w Braavos! Na takie dictum odpowiadam wprost – a po cóż George R.R. Martin kazałby Daenerys wspominać cytrynowe drzewko rosnące przy domu z czerwonymi drzwiami w Braavos? Intencja jest oczywista. Z cytryn z tego drzewka powstaną ciasteczka, które zwrócą Aryi tożsamość.
Obfitego Tłustego Czwartku! Tylko się nie przejadajcie.
Ale Ty masz głowę do wyszukiwania takich niuansików. Dla mnie to prawdziwa sztuka jak poezja. Piękne!
Nie przywiązuj się za bardzo do tej teorii. Ona jest trochę naciągana ze względu na Tłusty Czwartek 😉
Użytkowniku DaeL.
Pragniemy uprzejmie poinformować, iż nie jesteśmy w stanie zamieścić na witrynie twojego artykułu w powodu przekroczenia limitu znaków.
Nie rozumiem o co chodzi.
Jak to o co? Zgrywam się. Nie skumałeś?
Krótkie coś ostatnio te twoje teorie.
Ot co. 😉
A nieprawda, bo ostatnio nie było moich teorii, więc siłą rzeczy nie mogły być krótkie 😉
jak na moje oko ten fragment aryi o dziewczynie, ktora lubila cytrynowe ciastka, brzmi tak samo w eng jak i w po polsku 🙁
a skoro juz zapach cytryn przywolal pewne wspomnienia, to dlaczego nagle same ciastka mialyby byc impulsem do powrotu do westeros? nie kupuje tego 😀
Wy tesage Daelu na pamiec juz znacie zeby takie wyszukiwac niuanse. Chcę ciulwa cytrynowe ciasteczko tak , musze wrócic do westeros mniam , mniam prawie jak gollum z moim skarbem.
Dobrze się czujesz? XD przecież to artykuł nieco dla beki z okazji Tłustego Czwartku 😀
ale żeś błysnął, przeciez wiem , ironii za grosz nie wyczuwasz
ale żeś błysnęła* jak już 😉
Żarty żartami, ale ma rację Dael z tym zapachowym kodem, potrafiącym wywołać niespodziewane, bardzo sugestywne wspomnienia. Sam nieraz tak miewam. Siada wtedy człowiek do FB i zawraca tyłek długie lata niewidzianym znajomym. 🙂
To niezbity dowódna to, że Arya trafi do Dorne.
Bo niby dlaczego jej wilkorzyca miałaby mieć na imię Nymeria?
Będzie miała tysiąc okrętów i spuści łomot Euronowi.
Nie zapominajmy, że w Braavos znajduje się nieokreślona liczba dzikich, którzy zostali pochwyceni w Hardhome przez handlarzy niewolników.
Może akurat trafi z nimi do Dorne
dokładnie,zostanie nipokonaną,
Pewnie byś się śmiał DaeLu, gdyby się okazało, że ta teoria się sprawdzi 😉 A za miesiąc teoria na Prima Aprilis 😉
Tekst pisany z przymrużeniem oka (jak to Obłąkana Spekulacja), ale kto wie, czy ten zapach cytrynowych ciasteczek faktycznie nie okaże się jednym z czynników, który przypomni Aryi o jej prawdziwej tożsamości i nie skłoni jej do powrotu do Westeros 🙂
To Arya straciła tożsamość?