Adrenalina sprawia, że człowiek jest szybszy, silniejszy, bardziej odporny na ból. To fakt potwierdzony naukowo. W chwilach zagrożenia potrafimy wycisnąć z własnych mięśni te dodatkowe kilka procent siły, która w normalnych okolicznościach (ze względu na potencjalne obrażenia) jest dla nas niedostępna. Istnieje też hipoteza mówiąca o sile histerycznej, to znaczy sytuacji w której człowiek – pod wpływem ogromnych emocji – jest w stanie dokonać czynów nadludzkich. Niestety dowodów tu brak, a opowieści np. o matkach podnoszących samochody by wydobyć spod nich swoje dziecko są zazwyczaj po prostu opacznie rozumiane. Czym innym jest podniesienie do góry ważącego ponad tonę pojazdu, a czym innym uniesienie jego fragmentu na kilkanaście centymetrów do góry (większa część ciężaru jest rozłożona na pozostałe koła, a sam wysiłek ma więcej wspólnego z martwym ciągiem niż rwaniem).
Dlaczego wspominam o tym wszystkim w Szalonej Teorii. Bo postaram się dziś udowodnić, że George R.R. Martin przemycił w treści książek fakt zupełnie zaskakujący. Jon Snow – w chwili wzburzenia – naprawdę jest nadludzko silny.
Bodaj po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć szał 15-letniego chłopca, gdy do Czarnego Zamku dotarła wieść o rzekomej zdradzie Neda Starka. Snow był tą wiadomością zamroczony, ale gdy zaszydził z niego Alliser Thorne, Jonowi puściły wszystkie hamulce.
I wtedy usłyszał śmiech, ostry i okrutny jak uderzenie biczem, śmiech ser Allisera Thorne’a. – Nie dość, że bękart, to jeszcze bękart zdrajcy – mówił do siedzących dookoła niego mężczyzn.
W jednej chwili Jon wskoczył na stół z nożem w dłoni. Pyp próbował go zatrzymać, lecz wyszarpnął nogę i pobiegł wzdłuż stołu. Jednym kopnięciem wytrącił miskę z dłoni ser Allisera. Potrawka bryznęła na innych. Thorne odsunął się. Bracia zaczęli krzyczeć, lecz Jon Snow ich nie słyszał. Pochylił się do przodu i zamachnął sztyletem, mierząc w zimne, czarne jak onyks oczy, lecz Sam rzucił się między nich, a Pyp wskoczył Jonowi na plecy jak małpa. Kiedy Grenn przytrzymał mu ramię, Ropucha wyrwał nóż z ręki Jona.
—Gra o tron—
Dość intrygująca scena. Młody chłopak, opisywany zawsze jako raczej szczupły w porównaniu do barczystego brata, wpada w morderczy szał, wyrywa się przyjaciołom, a obezwładniony zostaje dopiero przez trzech chłopaków, z których jeden dosłownie siedzi mu na grzbiecie. Dziwne. Ale nadal w granicach rzeczy, które potrafimy sobie wyobrazić. Niemożliwe dopiero nadejdzie. Bo czym innym jest szarpanina, a czym innym wskoczenie na konia bez użycia strzemion, przy pomocy tylko jednej ręki.
Razem z grzmotem nadeszła ciemność. Thennowie próbowali trafić włóczniami przebiegającego między nimi wilka. Kobyła zabitego mężczyzny stanęła dęba, przerażona odorem rzezi, uderzając kopytami na wszystkie strony. Jon Snow nadal miał w ręku Długi Pazur. Natychmiast zrozumiał, że lepsza szansa już się nie nadarzy.
Ciął mieczem pierwszego z mężczyzn, którzy zwrócili się w stronę wilka, odepchnął na bok drugiego i zamachnął się na trzeciego. Pośród obłędu usłyszał, jak ktoś wykrzyknął jego imię, nie wiedział jednak, czy to Ygritte czy magnar. Thenn, który usiłował zapanować nad kobyłą, nie zdążył go zauważyć. Długi Pazur był lekki jak piórko. Jon ciął dzikiego mieczem przez łydkę i poczuł, jak ostrze wbiło się w kość. Gdy mężczyzna padł na ziemię, klacz rzuciła się do ucieczki, Jon zdążył jednak złapać ją za grzywę i skoczyć na jej grzbiet. Czyjaś dłoń złapała go za kostkę. Uderzył mieczem w dół i zobaczył, jak twarz Bodgera znika w kałuży krwi. Kobyła stanęła dęba, młócąc kopytami. Jedno z nich trafiło w skroń któregoś z Thennów.
—Nawałnica mieczy—
Kolejna dramatyczna sytuacja, Jon znów traci kontrolę. Miecz wydaje mu się zaskakująco lekki. Tnie nim i wbija ostrze głęboko, aż do kości. A potem ciągle z mieczem w dłoni wskakuje na pędzącego konia – bez strzemion i siodła. Po prostu łapie za grzywę i unosi cały ciężar swojego ciała tak, by dosiąść klaczy. To zaczyna przypominać sztuczkę cyrkową. I jest tak dziwne, że sam Snow nie może tego wyjaśnić.
Odpoczął przez chwilę, by kobyła mogła się spokojnie popaść. Nie oddalała się od niego zbytnio i całe szczęście, gdyż z ranną nogą nie byłby w stanie jej złapać. Ledwie zdołał się podnieść i wdrapać na jej grzbiet. Jak udało mi się jej dosiąść przedtem, z mieczem w ręku, bez siodła i strzemion? To było kolejne pytanie, na które nie potrafił odpowiedzieć.
—Nawałnica mieczy—
Aby dopełnić całego obrazu wspomnijmy, że w którymś momencie ucieczki (do końca nie wiemy którym), Jon został trafiony strzałą w udo. Ale tego nie zauważył.
W prawym udzie czuł głęboki, pulsujący ból. Gdy na nie spojrzał, zauważył ze zdziwieniem, że z tyłu nogi sterczy mu strzała. Kiedy to się zdarzyło? Pociągnął za drzewce, lecz grot ugrzązł głęboko w mięśniu i próba jego wydobycia wywołała potworny ból.
—Nawałnica mieczy—
Kolejna konfrontacja z ser Alliserem daje nam obraz następnego niekontrolowanego popisu siły Jona.
Ser Alliser złapał Jona za ramię.
Chłopak wyszarpnął się i pochwycił rycerza za gardło z taką gwałtownością, że podniósł go w górę. Udusiłby go, gdyby nie odciągnęli go ludzie ze Wschodniej Strażnicy. Thorne zatoczył się do tyłu, pocierając ślady, które palce Jona zostawiły na jego szyi.
– Sami widzicie, bracia. Ten chłopak to dziki.
—Nawałnica mieczy—
I znów – George R.R. Martin nie poświęca zbyt wiele uwagi detalom, lecz my je odnotujmy. 16-letni chłopak chwyta za szyję i podnosi do góry niemałego, przeszło pięćdziesięcioletniego rycerza.
Ale najlepszy wgląd w to co dzieje się w umyśle Jona Snow gdy ogarnia go furia i jakie są jej skutki, możemy zaobserwować podczas treningu z Żelaznym Emmettem.
Żelazny Emmett był wysokim, chudym, młodym zwiadowcą, którego wytrzymałość, siła i biegłość we władaniu mieczem były dumą Wschodniej Strażnicy. Jon zawsze wracał z ich wspólnych ćwiczeń obolały, a następnego dnia budził się z siniakami. Był jednak z tego zadowolony. Nigdy nie nauczy się nic nowego, ćwicząc z takimi jak Atłas, Koń, czy nawet Grenn.
Jon chciał wierzyć, że w większość dni odpłaca się Emmettowi pięknym za nadobne, dziś jednak z pewnością tak nie było. Nocą nie spał prawie w ogóle. Jakąś godzinę rzucał się nerwowo na łóżku, po czym dał za wygraną, ubrał się i wjechał na szczyt Muru, by zaczekać tam na wschód słońca. Cały czas szarpał się w myślach z propozycją Stannisa Baratheona. Teraz odczuwał brak snu, a Emmett okładał go bezlitośnie, zmuszał do odwrotu jednym szerokim zamachem miecza po drugim. Od czasu do czasu walił go na dodatek tarczą. Ramię Jona zesztywniało od wstrząsów, a tępy miecz turniejowy z każdą chwilą wydawał się coraz cięższy.
Był już niemal gotów opuścić broń i poprosić o przerwę, gdy Emmett zamachnął się nisko mieczem, a potem walnął go na odlew tarczą w skroń. Jon zachwiał się na nogach.
W hełmie i w głowie dzwoniło mu od siły uderzenia. Na pół uderzenia serca świat za szparą hełmu przerodził się w zamazaną plamę.
Cofnął się nagle o wiele lat, znalazł z powrotem w Winterfell. Nie miał na sobie zbroi ani kolczugi, a tylko wyściełany, skórzany płaszcz. Trzymał w ręku drewniany miecz, a naprzeciw niego stał nie Żelazny Emmett, lecz Robb. Ćwiczyli razem co rano, odkąd tylko nauczyli się chodzić. Snow i Stark zataczali kręgi i wymieniali uderzenia na dziedzińcach Winterfell, krzyczeli i śmiali się, a czasami, gdy nikt ich nie widział, płakali. Kiedy walczyli, nie byli małymi chłopcami, lecz rycerzami i potężnymi bohaterami.
– Jestem księciem Aemonem Smoczym Rycerzem – krzyczał Jon.
– A ja Florianem Błaznem – odpowiadał Robb.
– Jestem Młodym Smokiem – wołał kiedy indziej Robb.
– A ja ser Ryamem Redwyne’em – odpowiadał Jon. Tego ranka on krzyknął pierwszy.
– Jestem lordem Winterfell! – zawołał, tak jak robił to już sto razy. Tym razem jednak Robb odpowiedział mu:
– Nie możesz być lordem Winterfell. Jesteś bękartem. Pani matka powiedziała, że nigdy nie będziesz lordem Winterfell.
Zdawało mi się, że o tym zapomniałem. Czuł w ustach smak krwi po otrzymanym uderzeniu.
W końcu Halder i Koń musieli odciągnąć Jona od Emmetta, trzymając go za ramiona. Zwiadowca siedział oszołomiony na ziemi. Tarczę miał porąbaną niemal na kawałki, hełm przekrzywiony, a jego miecz leżał w odległości sześciu stóp.
– Jon, przestań – krzyczał Halder. – Padł na ziemię, rozbroiłeś go. Wystarczy!
Nie, nie wystarczy. Nigdy nie wystarczy.
Opuścił miecz.
– Przepraszam – wymamrotał. – Emmett, nic ci się nie stało?
Żelazny Emmett ściągnął poobtłukiwany hełm.
– Czego nie zrozumiałeś w słowach „poddaję się”, lordzie Snow? – W jego głosie brzmiała jednak sympatia. Emmett był sympatycznym człowiekiem i kochał muzykę mieczy. – Wojowniku, broń mnie – jęknął. – Teraz rozumiem, jak musiał się czuć Qhorin Półręki.
Tego już było za wiele. Jon wyrwał się przyjaciołom i poszedł sam do zbrojowni. W uszach nadal mu dzwoniło po ciosie Emmetta. Usiadł na ławie i skrył twarz w dłoniach.
—Nawałnica mieczy—
Podczas swojej uroczej wycieczki w przeszłość, Jon zdołał zmasakrować najlepszego szermierza ze Wschodniej Strażnicy i pewnie by go zabił, gdyby nie to, że dwóch innych czarnych braci zdołało bękarta powstrzymać.
Na szczęście Jon znajduje czasem inny sposób na danie upustu swojej sile, niż tylko wyżywanie się na ludziach. Wzburzony widokiem głów zmarłych czarnych braci, może na przykład własnoręcznie wyrwać wbitą w zamrożoną ziemię włócznię. Mimo, że – jak zapewnia nas Bowen Marsh – wbicie jej musiało zająć dzikim pół nocy. Pozostałe dwie włócznie też zostają wyciągnięte z ziemi… przez czterech mężczyzn.
Gdy wszyscy troje wyszli z tunelu na północ od Muru, śnieg sypał już na całego. Zrytą, udręczoną ziemię aż po skraj nawiedzanego lasu pokryła warstwa bieli. Jon Snow i jego czarni bracia skupili się wokół trzech włóczni, odległych o jakieś dwadzieścia jardów od Muru.
Miały około ośmiu stóp długości i zrobiono je z jesionowego drewna. Ta z lewej była trochę krzywa, ale dwie pozostałe proste i gładkie. Na każdą nabito odciętą głowę. W brodach miały lód, a padający śnieg przykrył je białymi kapturami. W miejscu oczu pozostały tylko puste oczodoły, czarne i krwawiące. Patrzyły na nich z niemym wyrzutem.
– Co to za ludzie? – zapytała wrony Melisandre.
– Czarny Jack Bulwer, Kudłaty Hal i Garth Szare Pióro – odparł z powagą Bowen Marsh. – Ziemia jest na wpół zamarznięta. Dzicy musieli się trudzić pół nocy, by wbić włócznie tak głęboko. Mogą nadal być w pobliżu. Obserwować nas.
Lord zarządca wpatrzył się w granicę lasu.
– Może ich tam być setka – zauważył czarny brat o ponurej twarzy. – Albo nawet tysiąc.
– Nie – zaprzeczył Jon Snow. – Zostawili swe dary w samym środku nocy, a potem uciekli. – Wielki biały wilkor krążył przez chwilę wokół drzewc, obwąchując je, aż wreszcie uniósł łapę i obsikał włócznię, na którą nadziano głowę Czarnego Jacka Bulwera. – Duch by ich zwęszył, gdyby jeszcze tu byli.
– Mam nadzieję, że Płaczka spalił ciała – dodał ponury mężczyzna, zwany Eddem Cierpiętnikiem. – W przeciwnym razie mogą przyjść po swoje głowy.
Jon Snow złapał włócznię z głową Gartha Szarego Pióra i wyrwał ją gwałtownie z ziemi.
– Tamte dwie też zdejmijcie – rozkazał. Cztery pozostałe wrony pośpiesznie wykonały polecenie.
—Taniec ze smokami—
Przykładów nadzwyczajnej siły Jona jest zbyt wiele, by przejść nad nimi do porządku dziennego. Martin chyba chce nam coś zasugerować, łącząc u Jona przypadki utraty panowania, z popisami siły fizycznej zbyt nietypowymi jak na bardzo młodego, szczupłego chłopca. Czy to wilczy szał? A może tracąc nad sobą panowanie Jon „budzi smoka”? Za tą tezą przemawiałby dość podobny przypadek Maekara Targaryena, który w trakcie Próby Siedmiu nieświadomie zabił swojego brata.
Cóż, bez względu na to co jest źródłem siły Jona, prawie pewne jest, że – jeśli wróci do grona żywych – jeszcze o jego sile usłyszymy. W końcu naprawdę łatwo popada w szał…
Wyszedł, a za nim Dareon i Sam. Zeszli na dziedziniec w milczeniu. Jon spojrzał w górę na Mur roziskrzony w słońcu; po jego ścianie pełzły cienkie strużki, niczym ogromna dłoń o setkach palców. Czuł rozpierającą go wściekłość. Gotów był niszczyć wszystko dookoła.
—Gra o tron—
A człowiek czyta i czyta i takich rzeczy nie wyłapuje 🙂
nie wiem co w tym szalonego. nie teoria, a obserwacja to je
Chyba każda teoria opiera się na obserwacji, nie? Tutaj mamy zarówno obserwację, jak i tezę w postaci nadnaturalnej siły Jona, choć brak jest pewności, co ją powoduje.
tyle to się wie po jednorazowym przeczytaniu ksiazki xD
Jak lubię większość komentarzy na tej stronie, Twoje przyprawiają mnie o ból zębów.
„to Twoje” zgubiłam słówko
dziękuję staram się 🙂 może dzięki temu w końcu odwiedzisz dentystę, bólu zębów nie powinno się ignorować 🙂
DaeL idź na emeryturę! Kolega i tak wie wszystko po jednym przeczytaniu.
wszystkiego nie, ale tutaj nie ma nic odkrywczego, po prostu zebrane są wszystkie obserwacje do kupy xd
Na tym też to polega. Na zebraniu rozrzuconych danych i pokazaniu, że nie były przypadkowe. Pewnie masa osób po lekturze teorii DaeLa- ja tak- plaska się w czoło z myślą: 'ależ to proste, jak mogłem nie zauważyć’. Dopiero PO lekturze 🙂
Jak myślicie czemu polska wersja ognia i krwi ma mieć prawie taka samą objętość jak amerykańska (600 vs 700 stron) mimo że to ledwie połowa oryginału?
Bo polska wersja będzie podzielona na dwie książki, a nie jedną 😉
Aaaa… chodzi o obszerność.
Nie wynika to czasem z faktu, że polski język jest bardziej rozwlekły? Dla porównania piąta część przygód Harry’ego Pottera ma w oryginale 768 stron, a polski przekład 950
Może mieć to wpływ, ale chyba nie aż taki… Jak tłumaczę eseje z Mitycznej Astronomii, zwykle wychodzi różnica ~ 1800 – 2000 słów (jak w oryginale jest 30 000 słów to po polsku jest około 28 500- 29 000)… Podobnie z cytatami z PLIO. Po angielsku ma np. 220, po polsku 180…
Ale to nie chodzi o liczbę słów, tylko znaków. Średnia długość polskiego słowa jest większa niż angielskiego. Wiadomo, że to zależy od stylu, tematyki, długości paragrafów i paru jeszcze rzeczy, ale ogólnie się „w branży” tłumaczeniowej przyjmuje, że polskie tłumaczenie zajmie 20-30% więcej miejsca niż angielski oryginał .
To wciąż dziwne, wg tej zapowiedzi: https://sklep.zysk.com.pl/ogien-i-krew-cz-1.html I część polskiego wydania ma mieć 612 stron. Wg amazon: https://www.amazon.co.uk/Fire-Blood-Thrones-Targaryen-History/dp/0008307733/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1539274759&sr=8-1&keywords=fire+and+blood+george+rr+martin wydanie angielskie ma mieć 736 z tym, że to będzie już całość. Format polskiego też jest nieznacznie mniejszy: 14X20,5 cm w polskim wydaniu i 12,8X19,8 w angielskim. wychodzi na to, że polskie wydanie będzie ok. 65% bardziej obszerne od oryginału(612*2 vs 736). Jak dla mnie to dość duża rozbieżność.
Tak wydaje mi się wydadzą w PL Ogień i Krew – najpierw część 1 wydana przed świętami Bożego Narodzenia, potem w styczniu reszta w części 2 na jakieś +/- 300 stron(zakładam, że wersja DE objętościowo po tłumaczeniu będzie zbliżona do naszej). Pytanie za ile wycenią część drugą, jeśli kosztować będzie tyle samo co pierwsza to będzie to czyste zdzierstwo, jeśli normalnie(czyli blisko połowa ceny 1 części) to i tak zarobią potencjalnie więcej niż wydając cały tom I. Z pewnością decyzja wyłącznie biznesowa, z całym tłumaczeniem I tomu zapewne nie zdążyliby przed świętami, zresztą nie pierwszy raz wydają tak a nie inaczej, z tłumaczeniem Tańca było podobnie(Uczty chyba też ale jak czytałem wątki forumowe z tamtych lat były również inne patologie, np nakład był za mały względem popytu, książek brakowało na półkach).
Jest jeszcze opcja, że ilość stron w 1 części to po prostu zwykły błąd i będzie ich mniej.
W Polsce. Jakie pl?żyjesz w peelu czy w Polsce? Ludzie szanujcie kraj i używacie nazwy Polska przynajmniej. Ach.
niektórzy sie jej wstydzą i nie zmusisz ich do zmiany pogladow xD
Długo jeszcze o to będziesz pytał? Napisz do wydawcy może Ci odpowie. Co artykuł to pytasz o to samo. Przekład może się różnić bo tłumacz czasami zmienia na charakterystyczne dla danego języka określenia, w tej książce tego pewnie dużo nie ma jednak patrząc na cykl Kai i Deala o błędach w tłumaczeniu itp widzieliśmy że były wycięte fragmenty i były dodatki wydawcy.
Berserker, albo Sayianin 😀
Ależ mi przypomniałeś pewien piękny film teraz 😛
Sayianin chyba nie bo Jon podczas szału nie zmienia koloru włosów na blond 😉
Saiyanie chyba stają się silniejsi, gdy się wkurzą, nawet przed osiągnięciem poziomu super blondie. Mam wyzwanie dla DaeLa: czy jest jakiś fragment w którym Jon zmienia się w wielką małpę i niszczy wszystko dookoła? 😉
Kto wie… niektórzy Targaryenowie rodzili się ze skrzydełkami, to może niektórzy Starkowie z ogonami…
To Jon powienn kmieć skrzydelka i ogon i zostać latającą kobietą z ogonem małpy.
Nie zgodzę się do końca ze wstępem- znam jedną sprawę (i to z akt sądowych, a nie opowieści innych), jak drobny ojciec dziecka podniósł ważącą około 300 kg betonową płytę, która spadła na jego dziecko. Oczywiście o podniesieniu ważącego ponadt tonę samochodu można zapomnieć, ale z tego co czytałem naukowcy szacują, że standardowy człowiek jest w stanie podnieść w takiej chwili do 500 kg.
Chwila, moment. Co to znaczy „podniósł betonową płytę”? Podniósł całą płytę do góry i trzymał w łapach? Tylko po co? A może uniósł jej część, pozwalając na wydostanie spod niej dziecka? Bo to jest kolosalna różnica.
„łapy” to ma pies, albo jest taka nazwa wsi xD
#korekta24/7
Może Cię kłantalupo zaskoczę, ale Łapy to miasto, a nie wieś :p
No i koleś przepadł. Przecietny czlowiek jest wstanie podnieść swoją wagę bez treningow. Ja waze 110kg i bez problemu podbosze 150kg choc na silowni bylem tyle co mam palcow na wszystkich konczynach. I takich tez jest wielu a te 150kg to jest dokladna waga ktora ten ojciec mogl unieść
Dealu czyżbyś sugerował że Jon jednym pier… położy Strona? ,? A tak poważnie to pewnie ma pokazać że jest właśnie tym wybrańcem którego Reghar oczekiwał, widzimy połączenie siły wilka Statków z wybuchami gniewów Targaryenów. Jest to jakby kolejny dowód na jego pochodzenie.
Siła wilka, DaeL wspomina też o „szale wilka” ale czym to właściwie jest ? Były w sadze jakieś przykłady nadnaturalnej siły u Starków ? bo ja nie kojarzę, zAWsze mi się wydawało, iż „wilcza krew” to zdolności warga.
Nie, ale wiemy co nieco o charakterystycznej dla Starków dzikości. Ned miał być raczej nietypowo spokojny jak na przedstawiciela swojego rodu. A te napady furii Jona jakoś mi się kojarzą z Brandonem.
Oczywiście kojarzą mi się też z Targaryenami. Nie tylko ze wspomnianym Maekarem, ale także z mniej sympatycznym Maegorem.
Jon „zabili-go-i-uciekł” Snow 😉
Raczej Jon „zabili-go-ale-im-oddał” Snow.
To raczej połączenie krwi Starków i Targaryenów ma takie efekty, bo poza Maekarem, który wcale nie musiał mieć nadludzkiej siły żeby zabić brata, nie przypominam sobie żeby taka siła występowała u Starków czy Targaryenów. Szkoda, że nie na jeszcze innego pół Starka- pół Targaryena, żeby sprawdzić czy to tylko tak jednorazowo w przypadku Jona czy byłoby tak u wszystkich.
W sumie najbliższy takiego półTargaryena – półStarka poza Jonem byłby Blooddraven, którego matka była Blackwoodem, więc w sumie tak jak Jon łączył smoczą i wilczą krew.
Ja też nie zgodzę się ze wstępem. Swego czasu wpadła mi w,,ŁAPY” księga medyczna opisująca bliźniaczy hormon adrenaliny – neoadrenalinę, która rzekomo, była by 100x potężniejsza od adrenaliny. Niestety, książkę czytałem dawno, tytułu nie pamiętam i była to tylko strona.
Co więcej, autor sugerował, że jedna na x osób zamiast adr. dostawała neoadr; zabieg ten był naturalny, a osoby tym obdarzone, mogły rzucać samochodami ( (niestety – nie wiem na ile osób. Czemu? Pisałem wyżej)
Trochę dużo tych niewiadomych. A nie był to przypadkiem”Fakt”? A tak na poważnie, to tego typu zmiany pochodziłyby już pod X-men’ów. To jednak nie ten kaliber co bycie rudym 🙂
Fakt to to nie był, czuć przecież różnicę w papierze z encyklopedią ;-D
Też na poważnie – jeśli założymy że po prawda – hipotetycznie – to człowiek może przeżyć całe swoje życie, o tym nie wiedząc, albo urodzić się w amazońskiej głuszy, gdzie stanie się ,,wodzem” wioski i amazońską legendą.
To wciąż dziwne, wg tej zapowiedzi: https://sklep.zysk.com.pl/ogien-i-krew-cz-1.html I część polskiego wydania ma mieć 612 stron. Wg amazon: https://www.amazon.co.uk/Fire-Blood-Thrones-Targaryen-History/dp/0008307733/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1539274759&sr=8-1&keywords=fire+and+blood+george+rr+martin wydanie angielskie ma mieć 736 z tym, że to będzie już całość. Format polskiego też jest nieznacznie mniejszy: 14X20,5 cm w polskim wydaniu i 12,8X19,8 w angielskim. wychodzi na to, że polskie wydanie będzie ok. 65% bardziej obszerne od oryginału. Jak dla mnie to dość duża rozbieżność.
A może po prostu w polskim wydaniu będzie większa czcionka i większe marginesy?
Myślę że teorię można podpiąć pod pochodzenie Jona Snowa 🙂 .
Teoria czy obserwacja, jak zwał tak zwał. W każdym razie bardzo trafna i fajnie się to czytało 🙂
Czyli Jon po prostu zamienia się w Hulka?
Witam. Jak zwykle Daelu potrafisz w gąszczu ślepych uliczek i ukrytych zaułków znaleźć sekrety poukrywane przez Martina. W związku z tym mam pytanie. Jacy pisarze oprócz Martina stosują foreshadowing oraz ukrywają w tekstach różne smaczki? ( wiem, że Sapkowski ukrywa mnóstwo cytatów i scen z innych książek, np gdy Geralt mierzy się się z Torque na zagadki, podobnie jak Bilbo chowa rękę do kieszeni tylko zamiast pierścienia ma tam wszyscy wiedzą co 😀 ). Czy pokusisz się kiedyś o analizowanie innych książek? Pozdrawiam, jedyny,prawdziwy i słuszny Opiekun Westeros.
Dziękuję bardzo. Ale przyznam, że na teorię wpadłem zainspirowany jakimś wpisem w internecie na temat tego, że ten wyczyn z wskakiwaniem na konia to jest niemożliwy. I że generalnie Jon jest za silny jak na swój wiek i „warunki”. Więc moja robota polegała tylko na zebraniu do kupy wszystkich takich przypadków (zresztą niewykluczone, że coś mi umknęło) i wyciągnięciu wniosków.
Co do innych książek z takimi smaczkami – zaskoczę Cię, ale autorką, która stosuje masę foreshadowingu jest… J.K. Rowling. Wprawdzie nigdy nie byłem fanem Harry’ego Pottera (gdy ukazała się pierwsza książka byłem już na nią za stary;)), ale przeczytałem całą serię i naprawdę jestem pod wrażeniem jej rzemiosła pisarskiego. Zdarzają jej się pewne luki i bzdury – całe to zbieranie punktów czy „kłidicz” (nie chce mi się sprawdzać pisowni poprawnej) kompletnie nie mają sensu – ale to jak bawi się oczekiwaniami czytelników, jest naprawdę fenomenalne. Myślę, że nauczyła się pisać czytając bardzo dużo kryminałów.
Z innych pisarzy, którzy lubią foreshadowing… na pewno Brandon Sanderson i ponoć Joe Abercrombie. Brak tym książkom skali Martina, myślę, że postaci też nie są tak intrygujące (przynajmniej w przypadku Sandersona), ale na pewno pisarze lubią puszczać do czytelnika oko i coś wcześniej sygnalizować.
A propos Sandersona, masz jakąś opinię na temat Archiwum Burzowego Światła?
Świetna teoria. Mógłbym przeczytać Pieśń 3 razy więcej niż przeczytałem , a i tak bym na to nie wpadł. Szczególnie podoba mi się obrazek Jona podnoszącego do góry Allisera Thorne’a . Bajeczny:)
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na podobieństwa między Vaderem , a Jonem Snowem . Obaj zostali poparzeni i noszą ubiór by to ukryć ( w wypadku Jona rękawiczki) , obaj byli członkami starożytnych zakonów , renegatami , obaj zabili członków swojego zakonu ( w wypadku Jona Janosa Slynta), obaj ubierają się na czarno , obaj są nazywani lordami , obaj mają Moc , „magiczne miecze” , obu giną ich ukochane , obaj mają kłopoty na linii ojciec – syn , obaj giną z rąk buntowników , a teraz jeszcze się okazuje , że obaj mają nadludzką siłę. Proponuję szaloną teorię Jon Snow to Vader 🙂
Ps Tolkien też stosuje foreshadowing.
A moze mi jest ktoś wstanie wyjaśnić coś, co mnie meczy od dłuższego czasu.
Dlaczego z Eurona zrobili „nikogo” w serialu, skoro w książce jest on tak ważny, i na podstawie teorii daela o zdobyciu starego miasta, użyciu magii krwi, krakena itp wiemy, ze odegra duża role.
Czyżby twórcy serialu go olali bo i tak w zakończeniu on przegra?
Nie doszukuj się w serialu jakiegoś głębszego sensu. Twórcy już nie raz pokazali, gdzie mają oryginał książkowy i opuścili masę ważnych wątków i postaci.
Euron został wprowadzony w serialu bardzo późno, wręcz za późno, i nie było czasu na rozwinięcie postaci. Poza tym bardzo mu daleko do książkowego Eurona. Nie ma ani opaski na oku (nie jest nawet Wronim Okiem!), ani ust sinych od cienia wieczoru, nie kombinuje z rogiem Joramuna i nie wysyła posłów do Daenerys. Równie dobrze można by mu zmienić imię na Victarion, i nikt by się nie połapał. Podejrzewam, że wprowadzili go tylko dlatego, że zabili Ramsaya, i jakoś nagle zrobiło się pusto bez naczelnego Nienawracalnego. A pomysłu na niego za grosz, bo i większość informacji o Euronie to przewidywania i teorie, a bez materiału książkowego dedeki sobie nie radzą zbyt dobrze (dowód nr 1: Tyrion Lannister, dowód nr 2: Brandon Stark). Także ostatecznie ponaśmiewał się z Cersei, zabił Żmijowe Bękarcice i prawdopodobnie zginie gdzieś na początku ostatniego sezonu, żeby zrobić miejsce Nocnemu Królowi. Szkoda.
Ciekawi mnie czy Jon i Arya rozwiną swoje umiejętności wargowania. Oczywiście w książce :-)Byłoby to ciekawe ze względu na konteksty Jon-smoki tudzież Aria-killer. Hmm… To mnie intryguje bardziej niż kluczowe wątki typu Azor i atak innych 😉
*Arya oczywiście 🙂
Daelu, czy zastanawiałeś się nad wprowadzeniem możliwości edycji komentarza przez jakiś czas po jego dodaniu?
Mieliśmy różne plany związane z komentarzami (zakładanie stałych kont, edycję, etc…), ale jest jeden problem. Zmiana systemu komentarzy spowoduje, że znikną wszystkie dotychczasowe komentarze, a było wśród nich wiele fantastycznych dyskusji. I po prostu ciągle bijemy się z myślami, czy warto podjąć taki krok.
Możliwe, że ostatecznie poddamy to pod głosowanie.
Czyli Jon jest nie tylko wargiem, ale ma również zadatki na berserka 😉 Na samym początku sagi wydawał mi się typem takiego spokojnego i grzecznego bohatera, który zawsze potrafi zachować zimną krew, ale okazuje się, że niezupełnie. Jak to mówią: cicha woda brzegi rwie. Temperament ma pewnie po matce, bo raczej nie po ojcu. Większa siła i odporność na ból w istocie może wynikać z tego, że Jon jest starkowo – targaryenową mieszanką. Połączenie krwi dwóch, że tak się wyrażę, „magicznych rodów” może dawać jakieś dodatkowe bonusy, chociażby w postaci tej nadludzkiej siły, większej odporności albo czegoś tam jeszcze. Kojarzy mi się to trochę z Ciri i jej Starszą Krwią. Wiem, Jon i Ciri to dwie różne bajki, ale nadzwyczajne zdolności Ciri wynikały z tego, że otrzymała właściwe geny; przynajmniej takie było zdanie Loży Czarodziejek. Możliwe, że Martin zmierza z Jonem w podobnym kierunku…
Przypominam sobie, że była nawet taka Szalona Teoria odnośnie łączenia krwi, by mógł się narodzić książę do którego należałaby pieśń ognia i lodu 🙂
Dael, czy nie chciałbyś się wziąć za teorie Jaimiego i Cersei jako dzieci Aerysa?
W 10 odc Górali (Polsat Play) jeden z nich próbował okiełznać konia i bez problemu wskoczył na niego , mimo iż koń nie był osiodłany;) a ten góral adrenaliny, jak podejrzewam, miał znacznie mniej niż Jon;)