Filmy

In the Loop (2009)

W przededniu planowanego przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię konfliktu zbrojnego (film nie mówi o jaki konflikt chodzi, ale czyni aluzje do Iraku), jeden z trzeciorzędnych ministrów brytyjskiego rządu, Simon Foster (w tej roli Tom Hollander) zostaje zaskoczony pytaniem o możliwą wojnę. Jest niedoinformowany, więc odpowiada frazesem, iż wojny nie da się przewidzieć. Ta jedna niefortunna wypowiedź, mimo prób gaszenia sytuacji przez głównego spin-doctora rządzącej partii, Malcolma Tuckera (fenomenalny Peter Capaldi), rozpoczyna całą serię pomyłek, które zaprowadzą nas na szczyty władzy – do Białego Domu, Kongresu i siedziby ONZ w Nowym Jorku.

Od lewej: Gina McKee w roli Judy Molloy, Peter Capaldi jako Malcolm Tucker, Chris Addison jako Toby i Tom Hollander w roli nieudolnego ministra Simona Fostera.

Pomysł brzmi być może trochę banalnie. Ale jako że za film odpowiada błyskotliwy Armando Iannucci, reżyser opisywanej już przeze mnie „Śmierci Stalina” oraz twórca genialnego serialu „The Thick of It”, mamy do czynienia z dziełem wyjątkowym i – o czym mogę śmiało zapewnić – jedną z najlepszych komedii XXI wieku. „In the Loop” jest zresztą swego rodzaju spin-offem wspomnianego wcześniej serialu, aczkolwiek spin-offem dość nietypowym. Pojawia się tu wielu znanych z serialu aktorów, ale większość z nich wciela się w zupełnie nowe role. Tylko Peter Capaldi i Paul Higgins powrócili jako dwójka bezwzględnych Szkotów – Malcolm Tucker i Jaimie McDonald. Zresztą trudno się dziwić, że Iannucci sięgnął po ten sprawdzony duet. To w końcu jedne z najzabawniejszych kreacji komediowych, jakie widziałem. W używanym przez nich języku, w ich nieustannym sięganiu po brutalne ale bardzo plastyczne wulgaryzmy i groźby użycia przemocy, odnaleźć można nie tylko humor, ale wręcz kunszt i maestrię. Malcolm Tucker jest prawdziwym poetą rynsztokowego języka, ale jego finezją będą mogły nacieszyć się przede wszystkim osoby znające dość dobrze język angielski. Niestety polskie tłumaczenie nie jest w stanie oddać całego piękna ciągnących się minutami napadów wściekłości szkockiego spin-doktora.

James Gandolfini jako antywojenny generał George Miller oraz David Rasche jako zastępca Sekretarza Stanu, „jastrząb” Linton Barwick.

Film, tak jak wcześniejszy serial wzbudził spore kontrowersje, ze względu na karykaturalny – ale momentami bardzo trafny – obraz świata polityki. Postać Malcolma Tuckera jest wzorowana na niesławnym Alistairze Campbellu, krytykowanym za wyjątkową bezwzględność (w stosunku do współpracowników i dziennikarzy), wieloletnim rzeczniku Tony’ego Blaira. W niezbyt dobrym świetle prezentują się zresztą wszyscy brytyjscy politycy oraz większość przedstawicieli służby cywilnej. A i Amerykanom nieźle się obrywa. „In the Loop” portretuje zarówno stronnictwo pro- jak i anty-wojenne jako cynicznych manipulatorów i karierowiczów. Konkluzja samego filmu jest bardzo gorzka. Bez względu na poglądy polityczne wybrańców narodu (czy – w tym wypadku – narodów), jedna rzecz pozostaje niezmienna. Polityka to domena mniej lub bardziej inteligentnych megalomanów. Ale nim do tej konkluzji dotrzemy, zdarzy nam się kilkukrotnie „boki zrywać”.

Klasyczny „ochrzan” od Malcolma.

„In the Loop” (znany też pod fatalnie przetłumaczonym polskim tytułem „Zapętleni”) zyskał uznanie krytyków, a nawet otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany. Ale sukcesu kasowego nie osiągnął. Film trafił bowiem na ekrany kin, kiedy w Stanach Zjednoczonych zmiana warty już się dokonała, a w Wielkiej Brytanii jej nadejście było niemal pewne. Widzowie byli chyba przekonani, że satyra Iannucciego ma zastosowanie wyłącznie do amerykańskich neokonserwatystów oraz brytyjskich labourzystów i jako taka uległa dezaktualizacji. A tymczasem, 9 lat po premierze, film nie traci nic ze swojej świeżości.

Dlatego właśnie śmiało polecam wszystkim zarówno „In the Loop”, jak i pozostałe filmy i seriale Armando Iannucciego. Naprawdę warto.

In the Loop
  • Ocena DaeLa - 9/10
    9/10

A na deser – próbka możliwości Malcolma Tuckera. Pierwsze sceny w filmie Petera Capaldiego.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 2

  1. Ja polecam szczególnie „The Thick of It” – genialny serial, kręcony niejako „podwójnie”. Najpierw według scenariusza, a potem – wersji improwizowanej. Efekt końcowy to sceny scalone z obydwu rolek. Mistrzowski scenariusz i aktorstwo, szczególnie Capaldi. Gdy dowiedziałem się o jego nominacji do roli Doctora Who jakoś nie potrafiłem go sobie wyobrazić inaczej, niż z siarczystym przekleństwem w ustach. Serial zaliczył niestety jedną poważną aferę, otóż genialny skądinąd Chris Langham został oskarżony o posiadanie dziecięcej pornografii i wyrzucony z serialu, a jego postać zastąpiona. To już nie było to samo. Szkoda.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button