FilmyRecenzje Filmowe

I tak cię kocham

Nie mam pojęcia czy tym razem powinienem się złościć na tłumaczy (i/lub dystrybutora) czy jednak nie. Z jednej strony polski tytuł nie dość, że z oryginalnym nie ma nic wspólnego (tak jak i z treścią filmu zresztą) to jeszcze brzmi jak tania, durna, produkowana masowo na walentynki komedia romantyczna. W najgorszym możliwym rozumieniu tego określenia. Wiecie: „Narzeczony na niby”, Nigdy w życiu”, „Porady na zdrady” czy inne „Nie kłam kochanie”. Z drugiej strony może dzięki temu ludzie pójdą na „The Big Sick” do kina w większej liczbie, niż gdyby film nazywał się „Choróbsko” czy inna „Wielka choroba”. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo to świetny film i warto twórców wesprzeć groszem!

Kadr z filmu "The Big Sick"/"I tak Cię kocham"
To nie jest typowa komedia romantyczna. I to zdecydowanie komplement!

Kumail to pochodzący z Pakistanu początkujący komik, robiący tak zwane „stand upy”. Po jednym z występów poznaje Emily. Para ma się ku sobie, ale pojawia się kilka problemów. Dziewczyna z pewnych powodów nie szuka zobowiązań, a główny bohater ma bardzo konserwatywną rodzinę. Tak konserwatywną, że mimo emigracji do USA nadal uznaje aranżowane małżeństwa. Czy para ma szanse na zbudowanie czegoś trwałego?

Wiem wiem. Brzmi jak typowy, banalny scenariusz dowolnego romansidła z obowiązkowym „śmieszkowaniem” i gagami z podtekstem seksualnym. Nic bardziej mylnego. „The Big Sick” to raczej dramat z elementami komedii czy romansu. To opowieść o różnicach kulturowych, o szukaniu własnej tożsamości pod presją otoczenia, wreszcie o definiowaniu priorytetów i decydowaniu co jest w życiu naprawdę ważne.

Kadr z filmu "The Big Sick"/"I tak Cię kocham"
Kumi próbuje odnaleźć równowagę między tradycjami z Pakistanu i rzeczywistością made in USA

Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że scenariusz pisał (z pomocą Emily V. Gordon) Kumail Nanjiani – aktor grający głównego bohatera czyli… w zasadzie samego siebie. Jest to bowiem historia opowiadająca o tym jak poznał swoją żonę. I tę autentyczność czuć w każdej scenie. Nic tu nie sprawia wrażenia podkoloryzowanego, czy podkręconego na potrzeby widowni. Żarty są średnio zabawne – jak to u początkującego „stand-upera” (chociaż jeden o 11 września 2001 jest tak mocny i niespodziewany, że niemal udusiłem się ze śmiechu). Sytuacje rodzinne są komiczne, ale głównie przez ich niezręczność, co tylko dodaje im wiarygodności. A wątek miłosny… coż, po prostu jest obecny, ale nie jako filmowa, „słodkopierdząca” miłość od pierwszego wejrzenia.

Poczucie podglądania żywych postaci potęguje też praca kamery. Skokowe zbliżenia, lekkie trzęsienie od czasu do czasu – wszystko to sugeruje, że mamy do czynienia z fabularyzowanym dokumentem, a nie typową produkcją kinową. Aktorów dobrano z wyczuciem, nie zobaczymy więc wielu znanych twarzy, a ta najbardziej rozpoznawalna – Holly Hunter – też wypada naturalnie, wręcz znakomicie. Nie ma tu też typowego dla Hollywood upiększania bohaterów (najgorsze przewinienie w tej materii odnotował ostatnio film „American made”, w którym w rolę Barry’ego Seala wcielił się Tom Cruise).

Kadr z filmu "The Big Sick"/"I tak Cię kocham"
Rodzice Emily mają nadspodziewanie dużo czasu na ekranie.

Życie pisze najlepsze scenariusze – nie przepadam za tym banalnym stwierdzeniem, ale co mogę poradzić, że tutaj pasuje jak ulał? Dawno nie oglądałem na ekranie historii o miłości czy związkach zrobionego z takim ciepłem, czułością i szczerością. Jeśli lubicie dobre dramaty obyczajowe, a przy okazji chcecie się i pośmiać, i wzruszyć, to „The Big Sick” jest pozycją w sam raz dla Was.

P.S. Tak sobie myślę, że jeśli już dystrybutor chciał ludzi skusić, ale i zmylić tłumaczeniem tytułu, to trzeba było pójść na cało i nazwać film „Ja cię kocham, a ty śpisz 2”. Bardziej by pasowało 🙂

I tak cię kocham
  • Ocena SithFroga - 8/10
    8/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 23

      1. dopiero dziś oglądłam i przyznam się, że nie wiem, kiedy zleciały mi te 2h. naprawdę dobrze zagrana historia, czuć autentyczność i byłam zaskoczona rodzicami Emily. pozytywnie się doładowałam, o.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  1. Szczerze mówiąc widząc polski tytuł i zwiastun w kinie byłem średnio przekonany do filmu. Pierwsze recenzje jednak skłaniają mnie do pójścia. Widział ktoś może Disaster Artist ? 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jeszcze nie, ale książkę mogę polecić. Świetna. I film „Room” też mogę polecić. Niewyobrażalnie zły.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Room to jeden z moich ulubionych filmów jest tak tragicznie zły, że aż uroczy i ze 3 razy chyba go obejrzałem. Za każdym razem świetnie się bawiłem ;]

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Poprosiłbym w tym miejscu o odrobinę szacunku tak Ciebie jak i Daela. Szacunku do prawdziwej sztuki i wielkiego artysty. Tommy Wiseau napisał, wyreżyserował i ozdobił swoją osobą arcydzieło pod tytułem „The Room”. Room to jakieś pseudoartystyczne badziewie z Brie Larson, za które dostała Oscara. Ona, a nie Tommy. Skandal!

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Heh, punkt dla ciebie 🙂 'The’ robi różnicę. Jeśli idzie o wpływ na mózg to Wiseau zmiażdżył Abrahamsona. Wszystkie zwoje poskręcały mi się po nim w supełki 😀

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
              1. nie można po prostu podać roku premiery przy filmie? bo pogubic sie mozna xD
                czyli tak, ten z 2003 to ogladac, a ten z 2015 to fe?

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. kłantalupa, my tu sobie trochę śmieszkujemy, a naprawdę jest tak:

                  The Room z 2003 zrobił, napisał, ufundował i zagrał główną rolę Tommy Wiseau i jest to największy kaban w historii kinematografii. Moim zdaniem wcale nie biorąc pod uwagę ekipę/możliwości i budżet, ale tak został okrzyknięty i warto go obejrzeć. Kupa śmiechu z nieporadności twórcy i z jego przekonania, że robi coś ekstra. Film zrobił karierę dekadę po premierze, jako ofiara przeróżnych jutuberów. Tak jak PewDiePie robi „recenzje” growych dupereli w typie „I am goat” tak i „The Room na podobnej zasadzie trafił na warsztat.

                  Room z 2015 to naprawdę piękny, mocny i dobry dramat. Polecam obejrzeć, ale z zupełnie innych powodów.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
            1. I did not hit her, I did not… oh hi Dael! […] Anyway, how’s your sex life?

              Tommy to genialny scenarzysta 😀

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
      1. Widziałeś to? Bo na FW nie ma twojej oceny. Strasznie mocny, ciężki film. Ale nie pasuje do żadnej kategorii na fsgk. Ty oceniasz nowości, Pq ocenia klasyki. Gdzie tu zmieścić 'Nieodwracalne’? Przydałaby się osobna kategoria.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Widziałem, ale nie napisałem nic o nim swego czasu. Dobry, ale bardzo ciężki. Nie wiem czy chcę go sobie odświeżać, siedział mi potem we łbie prawie tak długo jak Droga.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Bardzo fajny film – tym ciekawszy ze oparty na faktach a bohater jest ten sam 🙂 ciekawa historia choc akurat tego standupera jakos tak niekoniecznie uwielbiam

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie zgadzam się, że przeciętniak, ale to rzecz gustu.

      Zarzutów nie rozumiem. Tzn. rozumiem, ale Ty nie krytykujesz filmu tylko ludzi, którzy podejmują inne decyzje niż Ty byś podjął i mają inne podejście do życia niż Ty. W tym przypadku to film na podstawie prawdziwej historii. Z tego co czytałem niemal wcale nie podkoloryzowali opowieści, poza kilkoma żartami. Więc wszystkie te zarzuty o dziwne decyzje bohaterów są… no dziwne. Tak było, a czy Ty byś tak zrobił i czy Ty wiedziałeś po miesiącu więcej o swojej partnerce nie ma tu znaczenia. To nie jest argument w temacie filmu 🙂

      To samo z szowinizmem, argument z kompletnej czapy, zachorowała, była w śpiączce. Mieli w filmie zamienić ich miejscami czy jak? 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button