Chris jest wziętym fotografem, mieszkającym w dużym amerykańskim mieście. Chris ma dziewczynę – śliczną i wesołą Rose. Chris jest czarny, Rose jest biała. Są ze sobą kilka miesięcy, nadszedł więc moment, żeby Chris poznał rodziców Rose. Bogaczy mieszkających gdzieś na prowincji, nie mających pojęcia o kolorze skóry wybranka Rose. Sytuacja jakich wiele? Jasne! Przy okazji, dla Jordana Peele’a (tak, to ten komik z duetu Key & Peele) to dobry pretekst, żeby zrobić jeden z najlepszych thrillerów w tym roku. Jakim cudem? Ano takim, że rodzina Rose to ekipa jedyna w swoim rodzaju, skrywająca kilka interesujących sekretów.
Ciężko napisać cokolwiek o „Get out”, ciężko nawet chwalić tę produkcję, nie zdradzając przy okazji fabuły, a tego bardzo nie chcę zrobić. Największą zaletą filmu jest to, że widz może w stu procentach identyfikować się z głównym bohaterem i razem z nim odkrywać co się właściwie dzieje w domu rodzinnym Rose. A dzieje się wiele. Jestem w szoku, ile treści zawarł Peele w swoim reżyserskim debiucie. Mamy tu komentarz społeczny na temat rasizmu, ale i satyrę na przesadną poprawność polityczną. Mocno dostaje się tym, którzy podkreślając swoją postępowość czy liberalizm ośmieszają własne idee. Mamy też typową sytuację z życia wziętą – chłopak poznaje rodziców dziewczyny. Widać tu jak na dłoni cały stres z tym związany, oczekiwania po obu stronach i typowe niezręczności. Mamy wreszcie zderzenie stylów życia, kiedy czarnoskóry chłopak trafia na przyjęcie złożone z samych białych. A na dokładkę jest jeszcze temat traumy z dzieciństwa, której Chris do dziś nie przepracował.
Peele nakręcił „Get out” tak, jakby chciał oddać hołd klasykom gatunku. Pierwsza scena jest jakby wyjęta z filmów grozy kręconych w latach siedemdziesiątych. Praca kamery, długie ujęcia, klasyczna muzyka – to wszystko komponuje się rewelacyjnie i buduje nastrój niepokoju, jednocześnie puszczając do widza oko. Bo wszystko jest tu zrobione bardzo przekornie. We wspomnianym ujęciu nie ma seksownej blondynki idącej przez podejrzana okolicę. O nie, tu czarnoskóry chłopak spaceruje sobie przez spokojne przedmieścia zamieszkane przez białych bogaczy. Gubi się w labiryncie takich samych przecznic i to powoduje u niego poczucie niepokoju. Potem jest jeszcze więcej stawiania na głowie klasycznych motywów, ale znów – nie chcę wam psuć przyjemności z oglądania zdradzając zbyt wiele. Dodam tylko, że jedna z ostatnich scen to pod tym kątem już prawdziwe mistrzostwo. I zaskoczenie pełną gęba.
Jeśli miałbym szukać wad to na pierwszym miejscu wymieniłbym… zwiastun. To oczywiście kawał świetnej roboty i doskonale reklamuje film, ale uważam, że pokazuje za dużo. Część z tego, co znalazło się w trailerze, warto byłoby odkryć samemu. Świetny film byłby przez to jeszcze lepszy. Nie do końca zagrała mi też końcówka, wszystko dzieje się bardzo szybko, jakby reżyser chciał chybcikiem zamknąć historię. Można się było pokusić o ciut więcej, ale to naprawdę tylko drobny minus.
A poza tym drobnym zgrzytem – same plusy. Świetne zdjęcia, świetna muzyka, przewrotny scenariusz i trzymanie widza w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Elementy komediowe połączone z thrillerem w idealnych proporcjach, karykatura rzeczywistości i komentarz społeczny na temat współczesnego rasizmu. Jakby tego było mało, dostajemy jeszcze rewelacyjne kreacje Daniela Kaluuya (Chris) i Allison Williams (Rose). Nic, tylko oglądać! W moim odczuciu – pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika kina. Nawet jeśli nie przepada się akurat za tym konkretnym gatunkiem.
Uciekaj! (Get Out)
-
Ocena SithFroga - 8/10
8/10
Nie ma jeszcze komentarza, więc skomentuję ja. W pełni zgadzam się z SithFrogiem. Get Out to naprawdę dobry film. Nie genialny, ale naprawdę dobry. Nie warto się wszakże nastawiać na klasyczny horror. Get Out czerpie z „języka” horroru, używa wielu jego konwencji, ale to raczej thriller z elementami komediowymi.
kopia „klucz do koszmaru”
O, nie słyszałem o tym filmie. Dobry? Lepszy niż Get out? Warto?
Że się tak wtrącę – obejrzeć na pewno warto 😀 Czy lepszy/gorszy to wg mnie ciężko porównywać, niby podobny motyw, ale jednocześnie zupełnie co innego. Trochę jakby porównywać marchewkę do pietruszki – no kurde podobne, ale jednak całkiem inne, zależy co kto lubi 😀 ale zakończenie mnie uwiodło, było… troszkę inne niż można by się spodziewać 🙂
Napisałaś wystarczająco dużo. Film trafia na listę „do obejrzenia” 🙂
Nie wiem jak to robisz, ale kupuję wszystkie Twoje recenzje, świetnie je piszesz 🙂 i kiedy to nie problem przy Strażnikach, których sama pokochałam, tak już zachęcenie mnie do Szybkich i Wściekłych (ta torpeda zawracana nogą…), czy przekonanie, że warto dać szansę Wonder Woman (przejedli mi się troszkę superbohaterowie, a w moim przypadku cycki to za mało, żeby się skusić 😀 ) – stary, jesteś mistrzem. I teraz Uciekaj. No serio, z miesiąc czy ile temu szłam do kina i była to jedna z pozycji, którą tylko macnęłam okiem, bo znowu jakiś denny thriller, bo znowu biedne Murzyny. A tu proszę, piszesz, a ja się zastanawiam, czy to dobry pomysł, żeby jednak pójść spać trzy godziny później i rano umrzeć wstając do pracy 😀
Dzięki! To naprawdę miłe. Jak chcesz obejrzeć coś naprawdę fajnego i masz czas na kino to w piątek wchodzi Baby Driver. Pozycja obowiązkowa 🙂
Daj znać po obejrzeniu Get out czy Tobie podpasował.
Daję znać – było super 😀 po opisie nigdy bym nie oczekiwała na tyle ciekawego filmu. Co prawda dość wcześnie idzie wyczuć o co z grubsza chodzi, ale gra aktorska, muzyka, kadry… kurczę kawałek sztuki. Dzięki, nakierowałeś mnie na naprawdę dobry film 🙂
Będę chyba po prostu Twoje opinie przyjmować na wiarę i nie zastanawiać się długo, po prostu oglądać, bo ten Baby Driver też ma dla mnie takie mdły opis. A trailery to dawno się oduczyłam oglądać 😀 ale obejrzę, bo już wiem, że warto Cię posłuchać 😀
Baby Driver ma mdły opis i niespecjalny trailer. Ale to robił gość od Shaun of the dead, Hot Fuzz czy Scott Pilgrim vs the world. Jakość gwarantowana. A w kinie po prostu urywa… powiedzmy, że zad 😉
Ciężko jest uznać zwiastun za wadę filmu 🙂
W tym wypadku to fakt. Gdybym podszedł do filmu kompletnie „tabula rasa” kilka scen mogłoby zrobić większe wrażenie. A tak, znałem je już ze zwiastuna. Trochę szkoda.
No i namówił 🙂
No i git 🙂
mi tam w tym filmie czegoś brakowało, miejscami troche nudno bylo, szczegolnie na poczatku, potem z tym happy endem imo troche przesadzili xd
SPOJLERY!
Może trochę, ale happy end był dosłownie w ostatnich sekundach, no bo powiedz szczerze: było niemal pewne, że z wozu na sygnale wyjdzie policjant, który chciał od Chrisa prawko na początku, a tu psikus.
akurat o tamtym policjancie nie myślałem 😛
Namówiłeś i mnie SithFrogu. I nie żałuję. Film tworzy znakomity klimat tajemnicy i zaszczucia, finał rzeczywiście jest wyraźnie słabszy choć w mojej opinii satysfakcjonujący.
Przychylam się też do rekomendacji „Klucza do koszmaru” (Skeleton Key). Podobny pomysł ale znacznie lepiej wykorzystany.
Chyba największe wrażenie zrobiła na mnie drugoplanowa rola Georginy. Zupełnie nieznana aktorka ale w niektórych scenach miała takie spojrzenie że aż dreszcze przechodziły.
To prawda, Georgina, szczególnie w scenie z przyznaniem się do odłączenia telefonu, miała takie spojrzenie, że włosy na karku jeżyło.
W takim razie obejrzę Klucz do koszmaru, aczkolwiek widzę, że znów polski tłumacz wykazał się kreatywnością 😉
Skeleton Key jest całkiem niezły, ale Get Out moim zdaniem znacznie lepszy. W filmie Softley’a kuleje scenariusz, a u Peele’a wszystko całkiem ładnie zagrało. Co prawda końcówka SK jest naprawdę mocna i niespodziewana, w kategorii twistów fabularnych raczej przebija Get Out, ale sam sposób prowadzenia historii i ogólna przyjemność z seansu to dla mnie Get Out > Skeleton Key