Chyba każdy, kto przeczytał Pieśń Lodu i Ognia, uległ fascynacji postacią Rhaegara Targaryena. Książę, choć dawno zmarły, jest na swój sposób centralną postacią sagi. Na dobre, czy na złe, to on nadał bieg wydarzeniom, które obserwujemy na kartach powieści. Ale Rhaegar fascynuje nas także dlatego, że jest postacią niezwykle tajemniczą. Wiemy o nim niewiele, a te strzępy informacji, które docierają do nas z ust innych bohaterów, obarczone są ogromnym bagażem emocjonalnym, który stawia pod znakiem zapytania ich wiarygodność. A jednak dzisiaj podejmiemy się bardzo trudnego zadania. Spróbujemy rzucić światło, na jedną z największych tajemnic związanych z Rhaegarem Targaryenem. Spróbujemy wyjaśnić dlaczego uważał się za Księcia Którego Obiecano.
Zadanie to będzie od nas wymagało pewnej dozy spekulacji. I jak zawsze, kiedy uzupełniamy luki w tekście własnymi domysłami, narażeni jesteśmy na błędy. Ale choć wolę, kiedy George R.R. Martin pozostawia nam w tekście więcej wskazówek, jestem przekonany, że dzisiejsza Szalona Teoria – choć bardzo spekulatywna – jest warta tego, by ją przedstawić.
Księgi Rhaegara
W Nawałnicy mieczy ser Barristan Selmy (ukrywający jeszcze swą tożsamość), opowiada Daenerys o przemianie, jaka zaszła w Rhaegarze, gdy książę był jeszcze młody.
– Jako młody chłopak, książę Smoczej Skały był prawdziwym molem książkowym. Nauczył się czytać tak szybko, że ludzie mówili, iż królowa Rhaella musiała w ciąży połknąć kilka ksiąg oraz świecę. Rhaegara nie interesowały zabawy z innymi dziećmi. Maesterzy byli zachwyceni jego mądrością, ale rycerze twojego ojca żartowali złośliwie, że narodził się nowy Baelor Błogosławiony. Pewnego dnia książę Rhaegar wyczytał jednak w swych zwojach coś, co go odmieniło. Nikt nie wie, co to mogło być, ale wczesnym rankiem chłopak pojawił się niespodziewanie na dziedzińcu, gdzie rycerze przywdziewali swą stal. Podszedł do ser Willema Darry’ego, który był dowódcą zbrojnych i rzekł: „Potrzebny mi miecz i zbroja. Wygląda na to, że muszę zostać wojownikiem”.
—Nawałnica mieczy—
Co takiego odkrył Rhaegar? Istnieje na ten temat wiele spekulacji. Najczęściej mówi się o tajemniczej przepowiedni, która miała wymieniać Księcia Którego Obiecano jako pochodzącego z linii Aerysa II i Rhaelli.
Jaehaerys i Shaera mieli dwoje dzieci, Aerysa i Rhaellę. Pod wpływem słów towarzyszącej Jenny ze Starych Kamieni leśnej wiedźmy książę Jaehaerys postanowił, że rodzeństwo musi wziąć ślub – tak przynajmniej mówią nam relacje z jego dworu. Sfrustrowany król Aegon tym razem umył ręce, pozwalając księciu postąpić, jak zechce.
—Świat Lodu i Ognia—
Oczywiście nie możemy wykluczyć, że Rhaegar nabrał przekonania o swojej szczególnej roli po tym, jak dowiedział się o przepowiedni leśnej wiedźmy. Dwie rzeczy wydają się tu jednak nie pasować.
Po pierwsze – mamy wyraźne stwierdzenie, iż Rhaegar wskazówkę znalazł nie w opowieściach dworzan, ale w księgach. Historia małżeństwa Aerysa i Rhaelli została spisana dopiero przez maestera Yandela, i to już po Rebelii Roberta. Jeśli więc źródłem była księga, to musiała ona zawierać coś innego niż przepowiednię leśnej wiedźmy.
Po drugie – to co Rhaegar mówi o Księciu Którego Obiecano zawiera elementy, których nie znajdziemy w innych przepowiedniach.
Pieśń Lodu i Ognia
Wszyscy potrafimy bez problemu streścić powtarzające się proroctwach o Azor Ahai i Księciu Którego Obiecano elementy. Noc, krwawiąca gwiazda, dym i sól, Światłonośca, budzenie smoków z kamienia – elementy te prezentowane są nam w różnych konfiguracjach i z różnymi interpretacjami, ale istotna jest ich powtarzalność. I tylko jeden raz słyszymy element proroctwa, o którym nie mówi żadna inna postać, poza Rhaegarem. Książę Smoczej Skały, tym razem przekonany, że to jednak nie on jest Księciem Którego Obiecano, wypowiada przepowiednię w odniesieniu do swego syna.
– Aegon – powiedział do kobiety, która leżała w wielkim, drewnianym łożu, karmiąc piersią noworodka. – Jakie imię mogłoby być lepsze dla króla?
– Czy ułożysz dla niego pieśń? – zapytała.
– On już ma pieśń – odparł mężczyzna. – Jest księciem, którego obiecano, a jego pieśń to pieśń lodu i ognia.
—Starcie królów—
Co w tym kontekście miała oznaczać pieśń lodu i ognia? Gdyby mowa była o Jonie, to nie ulegałoby wątpliwości, iż pieśń jest wyrażeniem metaforycznym, podkreśleniem jego podwójnej tożsamości jako Starka i Targaryena. Ale dlaczego do Aegona miałaby należeć pieśń lodu i ognia?
Sądzę, że wyjaśnienie tej zagadki jest dwuczęściowe. Moim zdaniem Rhaegar używając słowa pieśń, mówi o magii. Określenie to ma swój precedens w naszej historii. Niezliczone starożytne kultury – od Grecji, aż po Finlandię – utożsamiały magię ze śpiewem i określały oba zjawiska tym samym słowem. Wydaje się, że świadom był tego również George R.R. Martin, który na każdym kroku przypomina nam, że Dzieci Lasu były pieśniarzami.
Ich pieśni oraz muzyka były ponoć równie piękne, jak same dzieci, ale z tego, o czym śpiewały, przetrwały jednie drobne urywki, przekazywane od starożytnych czasów.
—Świat Lodu i Ognia—
Ale nawet jeśli przyjmiemy, że pieśń lodu i ognia to zakamuflowana sugestia, iż Książę Którego Obiecano, będzie władał magią Valyrian oraz Północy (czy też wprost – Dzieci Lasu), to nadal nie wiemy skąd w Rhaegarze zrodziło się przekonanie, że to właśnie on (a potem jego syn, Aegon) posiądzie tę zdolność.
A raczej – nie wiemy, dopóki nie spojrzymy na drzewo genealogiczne. Po Tragedii w Summerhall, Rhaegar był (nie licząc Aerysa) ostatnim żyjącym Targaryenem, w którego żyłach płynęła krew Blackwoodów.
Ród Blackwood
Chwileczkę! – powiecie pewnie. A co z tym wszystkim mają wspólnego Blackwoodowie? Ot, jeden z rodów Dorzecza, który wszedł w koligację z Targaryenami. Dlaczego mieliby być bardziej nadzwyczajni, niż – chociażby – ich rywale, Brackenowie? Chyba już pora, abyście usiedli wygodnie, bo zaczynamy odkrywać karty. Szokujące karty.
Blackwoodowie nie są rodem z Dorzecza. Najdobitniej świadczy o tym ich herb. W czerwonym polu czarna tarcza z czardrzewem. Wokół niego klucz kruków.
Herb to dopiero początek. Blackwoodowie po dziś dzień kultywują przekonanie, iż jeszcze w Erze Herosów władali małym królestwem na Północy, dopóki nie zostali pokonani i wypędzeni przez Starków.
Pośród rodów zdegradowanych ze statusu królów do pozycji wasali możemy wymienić (…) a być może nawet Blackwoodów z Raventree, których rodzinna tradycja mówi, że ongiś władali większą częścią wilczego lasu, zanim zostali wygnani ze swych ziem przez królów zimy (niektóre runiczne zapiski zdają się to potwierdzać, o ile możemy ufać tłumaczeniom maestera Barneby’ego).
—Świat Lodu i Ognia—
A teraz pora na pytanie najistotniejsze. Kto władał wilczym lasem w Erze Herosów? Odpowiedź na to znajdziemy w być może najmniej oczekiwanym miejscu. W Nocnym Forcie. Ale nie bójcie się, tym razem nie ma to nic wspólnego z Nocnym Królem.
Kroniki odnalezione w archiwach Nocnej Straży w Nocnym Forcie (zanim go opuszczono) wspominają o wojnie o Przylądek Morskiego Smoka, podczas której Starkowie rozbili króla wargów i jego nieludzkich sojuszników, dzieci lasu.
—Świat Lodu i Ognia—
Blackwoodowie twierdzą, że byli wygnani z wilczego lasu przez Starków. Dokumenty mówią o tym, że Starkowie pokonali pod wilczym lasem Króla Wargów, jego wargowie i zieloni jasnowidze zostali wybici, a resztę… prawdopodobnie wygnano. Ale to nie wszystko. Czy zastanawialiście się kiedyś od jakiego momentu Starkowie zaczęli przejawiać talent do wargowania?
Gdy ostatnia reduta króla wargów padła, zabito go wraz z jego bestiami i zielonymi jasnowidzami, jego córki zaś stały się łupem zwycięzców.
—Świat Lodu i Ognia—
Przyznam, że sam miałem wątpliwości co do znaczenia słowa łup w tym konkretnym kontekście. Sięgnąłem więc po Świat Lodu i Ognia w wersji anglojęzycznej. I to otwarło mi oczy. Oryginał mówi o „brankach”. Kobietach pojmanych i zmuszonych do małżeństwa.
Innymi słowy mamy obecnie do czynienia z sytuacją, w której w żyłach Starków płynie tyle samo magicznej krwi Króla Wargów, co w żyłach Blackwoodów. Co więcej, do kolejnego mariażu z przedstawicielką Blackwoodów doszło zupełnie niedawno. Melantha Blackwood jest bowiem prababką Brandona, Eddarda, Benjena… i Lyanny.
W ten oto sposób wszystkie elementy układanki zajmują swoje miejsca. Młody Rhaegar dowiaduje się, że Książę Którego Obiecano będzie władał magią Valyrii i Dzieci Lasu. Chłopak studiuje drzewo genealogiczne swojej rodziny, i dochodzi do wniosku, że przepowiednia musi mówić o nim. Nie licząc coraz bardziej szurniętego ojca, nie ma na świecie drugiego człowieka, w którego żyłach płynęłaby krew Valyrii i krew Północy (a przynajmniej tak sądzi książę Smoczej Skały). Co więcej, jeśli Rhaegar studiował drzewo genealogiczne naprawdę pilnie, to kojarzy kogoś, kto też urodził się z ojca Targaryena i matki z Blackwoodów. Mowa rzecz jasna o Brandonie Riversie, znanym też jako Bloodraven i Trójoka Wrona.
Oczywiście wiemy już, że Rhaegar popełnił błąd. Kiedy upływają kolejne lata, a przepowiednia się nie wypełnia, Rhaegar dochodzi do wniosku, że musiało chodzić o jego syna. Kilka miesięcy później ma miejsce Turniej w Harrenhal. I może tej nocy, kiedy Rhaegar odkrywa, że to wilcza dziewczyna kryła się pod zbroją Rycerza Uśmiechniętego Drzewa, dociera do niego prawda. Smok musi mieć trzy głowy. Ale dopiero trzecia będzie głową Księcia Którego Obiecano. Dopiero syn Lyanny wypełni proroctwo. Kluczem jest krew Starków.
No, chyba, że spełnią się modły do R’hllora wznoszone przez miliony fanów Stannisa. W końcu nasz zgrzytający zębami król też ma w żyłach krew Targaryenów i Blackwoodów. Aczkolwiek w ilościach homeopatycznych 😉
Chcecie przeczytać kolejną Szaloną Teorię? Nie dziwię się Wam. Kto by nie chciał. Ale najpierw sprawdźcie, czy jesteście na bieżąco z poprzednimi teoriami. Oto ich indeks.
Pierwszy !!!
No nie wierzę, taka niespodzianka od rana w pracy 🙂
Drugi!
Świetna teoria. Rzeczywiście trochę szalona, ale gdy pisze DaeL, wszystko trzyma się kupy.
Przepraszam za komentarz pod komentarzem, ale najpierw piszesz, że król wargów został wygnany na południe, a po chwili, w cytacie, że zabito go wraz z jego bestiami. Możesz DaeLu wyjaśnić?
Pokonano i wygnano wargów. Czy sam król przeżył, czy został wygnany razem ze swoim ludem – jest to moim zdaniem mniej istotne.
A Dael się delikatnie pomylił, trzeba wybaczyć. 😛
DaeLowi można wszystko wybaczyć, oczywiście dopóki publikuje nowe teorie 😉
Już poprawione. Z tego co rozumiem, to król i jasnowidze zostali zabici. Córki pojmane. Reszta pewnie wygnana.
’Herb, to dopiero początek’. Przecinek w tym zdaniu jest niepotrzebny. Zatrudnij korektorkę 🙂 Radość z zobaczenia kolejnej teorii i uważna lektura stały się ważnym elementem mojego harmonogramu.
W tekście jest pełno niepotrzebnych przecinków i innych drobnych błędów. Mogę się zaoferować na korektora, jakby co. 😀
jest darmowe narzędzie do poprawiania tekstu, wystarczy wklepać w google „korektor tekstu” i pierwszy link jest legitny 🙂
Tam było wcześniej zdanie wtrącone. Przy przeróbce zapomniałem o przecinku. Ale już poprawiłem.
Właśnie to mnie zastanawiało odnośnie teorii o Imieniu Jona.
I właśnie dlatego myślę że Jon ma to najbardziej symboliczne Imię. Rhaegar wiedział, bądź przypuszczał że jeżeli przegra jego dzieci zostaną zamordowane. Zostawił trzech gwardzistów przy Jonie. Przy tym najważniejszym, z krwi Targaryenów i Starków.
Przy Aegonie.
W jakim sensie symboliczne? „Jon Snow” to wariacja na temat „John Doe”, czyli angielskiego odpowiednika „N.N.”.
Chodzi mi o Aegona.
Bloodraven miał córkę, więc jeszcze Melka ma krew Targów i Blackwoodow i to chyba we większych ilościach niż Jon 🙂
No tak, chociaż to może być bez znaczenia. Tak jak wspomniałem, z powodu porwania córek Króla Wargów, Starkowie są pewnie w większym stopniu jego spadkobiercami niż współcześni Blackwoodowie.
Ano… genetyka bywa złośliwa, nie jest tak, że ktoś się nazywa Stark, więc ma najwięcej cech „Starkowych”. Najlepiej to widać po Jonie, który niby Targaryen, a wygląda jak Stark czy dziećmi Neda, którzy są Starkami, a wyglądają jak Tully… no, poza Aryą 😛
Zastanawia mnie tylko to że w żadnym pokoleniu Starków (poza najmłodszym) nie mamy zidentyfikowanych wargów. Przecież krew Króla Wargów była systematycznie rozrzedzana. To właśnie dzieci Neda nie powinny przejawiać większych zdolności w tym kierunku.
Tutaj może być związek z tym czymś, co nazywamy „nasileniem magii”.
może wzmocniła Catelyn Tully – Tullowie jako lordowie Dorzecza musieli także krzyżować się kiedyś z Blackwoodami.
Piszesz Daelu, że herb Blackwoodów nie pasuje do Dorzecza. Czadrzewo i kruki kojarzą się z północą, ale tak samo pasują do Raventree. I tu pojawia się pytanie: Czy Raventree było takie przed przybyciem Blakwoodów, a może to oni je ukształtowali i nadal praktykują wargowanie i magię drzew (kruki używane przez BloodRavena i te w Raventree). Dlaczego drzewo jest martwe? Czy to robota Brackenów, próba odcięcia Blakwoodów od magii drzew? Czy przez martwe drzewo Bloodraven może sterować krukami które latają po dorzeczu i składają meldunki w Raventree?
Tak, sądzę, że Raventree wygląda jak Raventree, bo takim to miejsce stworzyli Blackwoodowie. Na resztę Twoich pytań nie mam niestety odpowiedzi.
Śmiesznie by było, jakby Melka szukała Księcia którego obiecano, a sama nim byla haha
Bardzo ciekawa Teoria, dobra robota. Co do Rhaegara, nigdy go nie lubiłem, zawsze wolałem Roberta.
Cholerycznego pyszałka, który większość swoich rządów spędził w zamtuzie?
były to czasy spokojne, czasy pokoju
Ale był normalny
Ot wybór, Robert czy Rhaegar 😉 Najlepiej żaden, tfu z nimi obydwoma.
Przesadnie naciągane, moim zdaniem.
Świetna teoria Daelu ;). Wszystko składa się do kupy.
Teoria miodna, obojętnie czy się potwierdzi czy nie, to jest właśnie to po co czytamy Szalone Teorie. Jeśli pojawia się teoria to jest świetnie uargumentowana faktami książkowymi, a nie np. „może Ned żyje, bo w końcu już kilka osób zmartwychwstało” 😀 Daelu jesteś miszczem, jaką trzeba mieć znajomość sagi i przenikliwość, żeby to wszystko wyciągnąć – no podziw.
A tak a propos tego:
„Chyba każdy, kto przeczytał Pieśń Lodu i Ognia, uległ fascynacji postacią Rhaegara Targaryena. ”
To akurat chyba nie 😛 Książę na pewno wzbudza ciekawość jako taki ciągle wspominany heros, ale mnie najbardziej irytuje. Rhaegar jest idealny – inteligentny, oczytany, piękny, wszystkie panny jego, szarmancki, świetny wojownik.. Tak jakby ktoś wziął i Dżordżowi po cichu wyciął wszystkie fragmenty świadczące, że książę również był zwykłym czarno-białym człowiekiem. I nie dość, że on jest taki idealny, to jeszcze jego legenda uwielbianego półboga. Okropnie mnie to nie przekonuje.
No bo jaki by wspaniały ten Rhaegar nie był – kurde, przecież porwał i zgwałcił kobietę jednego z większych rodów czym doprowadził do wojny. I tak wiem, pewnie wcale nie porwał, wcale nie zgwałcił – ale oficjalna wersja jest jedna i raczej niezbyt ładna. I wiem, że to szalony tatko rozpoczął wojnę kiedy zachciało mu się fikuśnych zabójstw Starków – ale to Rhaegar sprawił, że tamci trafili do Królewskiej Przystani.
I pomimo tych dość (moim skromnym zdaniem) istotnych faktów, które świadczą o tym, że księcia powinno się raczej wspominać z niesmakiem jako głupiego chłopaka, któremu się chędożyć zachciało czym doprowadził do Rebelii i upadku Targów – to wszyscy, wszyscy wspominają go jako idealnego boga, takiego wspaniałego. No łot?
Nawet niech będzie, że Ned poznał prawdę od Lyanny i dlatego nie chowa urazy – ok, nieprzekonujące wg mnie (ja i tak by miała żal do typa, który zbałamucił moją małą siostrzyczkę, wyrwał ją z domu, zapłodnił, zabił, a potem przyczynił się do śmierci brata i ojca, a także do wybuchu wojny, no ale to tylko ja 😛 ), ale niech będzie. Każdy kurde ciepło wspomina księcia, nikt absolutnie nie ma żalu, nie zauważa, że chyba jednak trochę głupio postąpił. I obojętnie czy on myślał, że tak uratuje świat – świat tego nie wie, świat zna jedną wersję, a ona raczej przeczy idealnego księciuniowi.
Nawet Barristan wspomina go jako przemegawspaniałego. Oczywiście, kiedy myśli o Starku, który bzyknął i porzucił panią Dayne to a fuj Stark (nawet mimo tego, że ją kochał, takie coś jednak jest raczej częste i normalne w świecie książkowym). Ale Rhaegar porywacz, gwałciciel, wzbudzający wojny i kończący panowanie swego rodu to ok, taki fajny był 😀
Jedyną osobą, która ma o księciu złe zdanie to Robert, chociaż nawet wtedy, gdy on wybucha wściekłością wszyscy milczą pobłażliwie zupełnie jakby myśleli „ach ten głupi Robert, w ogóle nie rozumie jakiego idealnego księcia zabił”.
A Dorne? Nie powinni trochę bardziej się poirytować, że książę porzuca dzieci i księżniczkę z rodu Martellów, żeby sobie pobzykać, tym samym wydając wyrok śmierci na Ellię i jej maluchy? No nie kupuję tego.
Po prostu nie wiem, co miałoby się okazać, żeby uwiarygodnić to ogólne, bezkrytyczne uwielbienie dla Rhaegara.
Ned – jak napisałaś – nie wiemy, co wie, więc trudno ocenić. Zresztą trudno mieć złe zdanie o ojcu swojego syna. xD
Barristan – rycerz czuje uwielbienie do rycerza – co w tym dziwnego? Słuchając Doorsów nie przypominam sobie za każdym razem, jakim degeneratem był Morrison i jak masturbował się na scenie, a po prostu zachwycam się głosem.
Poza tym, czy Barristan nie kochał pani Dayne? To uzasadnia jego reakcję.
Prostaczkowie – już sami smoczy lordowie są ponad. A ten był najwspanialszy z nich, bo tak niby trochę najmniej szalony.
Dorne – ktokolwiek wspominał o Rheagarze?
Robert – czy przypadkiem sam Ned nie uważa, że złości się na Rhaegara tylko za to, że ośmielił się porwać jego przyszłą żonę? Zwykła urażona męska duma.
Pochodził z rodu, który w genach ma wpisaną urodę. Dużo czytał. Potem ćwiczył szermierkę. Był księciem, więc miał całą infrastrukturę i zasoby potrzebne do rozwoju. Tu akurat nie ma zbytniego pola do dyskusji.
A co z porwaniem? Czy przypadkiem sama nie napisałaś, że „takie coś jednak jest raczej częste i normalne w świecie książkowym”? W czym więc problem?
Uśmiercił swój ród. Podobno ród morderców , oprawców i „rasę panów”. Czyż nie jest bohaterem? 😀
PS: naprawdę potrafiłabyś mieć żal do typa, który jest ojcem dziecka, które wychowujesz kilkanaście lat i który był ukochanym Twojej siostry? Cóż, nie powiem…. 😛
No to lecę po kolei.
Jeśli ojciec przyszywanego syna był żonatym gościem, który uwiódł, zaciążył i doprowadził do śmierci ukochaną osobę – sory, ja bym do niego miała żal i to całkiem spory 😛
A to, że nie wiadomo ile wie Ned nic dla mnie nie zmienia. Jeśli wierzy w oficjalną wersję to powinien Rhaegara nienawidzić. Jeśli Lyanna wyjawiła mu, że się zakochała i poświęciła w imię miłości wszystko – nadal powinien być wściekły na typa, który uwiódł mu siostrę ckliwymi pioseneczkami i doprowadził do jej śmierci.
„Barristan – rycerz czuje uwielbienie do rycerza – co w tym dziwnego? ”
Jamie też jest rycerzem, a jakoś nie widać, żeby Barristan go uwielbiał. Co to za argument? To za czyny się uwielbia bądź pogardza, nie za funkcję. Nawet jeśli księciowanie Regała zasługiwało na uwielbienie to już to jak je zakończył nieszczególnie. Zhańbił swoją żonę, porwał przyrzeczoną innemu pannę wysokiego rodu, zamknął ją w wieży, dał ojcu argument do wywołania wojny.. no wybacz, ale obojętnie jak piękny, oczytany i waleczny nie był to chyba to co zrobił na koniec jest dość… brzydkie?
A porównywanie tego do kontrowersyjnego gościa, który robił lubianą przez niektórych muzykę jest dla mnie dość śmieszne i nietrafione. W ogóle nawet abstrahując od bezsensu takiego nieadekwatnego porównania, to serio, muzy słuchasz dla wykonawcy, czy dla przyjemności w uszach?
W przypadku nielubienia Starka – niech będzie, że reakcja zakochanego ser Dziadka jest adekwatna. Ale w przypadku księcia uwielbienie nadal jest absurdalne.
Co do Dorne – no kurde właśnie! Nikt tematu Regała nie porusza, o Lannisterach to płaczą wiecznie, ale żeby chociaż ktoś przebąknął, kto umożliwił Lannisterom zabicie Elli? Eee tam, kto by się przejmował gościem, który ją zostawił w cholerę by bzykać się z inną i dał powód do wojny.
Za Robertem też nie przepadam, ale akurat w tym przypadku to jest jedynym gościem, który widzi tą sytuację taką jaką była.. i obojętnie czy to urażona duma czy inne pierdoły. I to co mówisz jest kolejną absurdalną rzeczą, bo znowu mamy wybielanie idealnego Rhaegara – toć to zły oburzony Robert pierdzieli farmazony, machnąć na niego ręką, bo idealny Rhaegar porywacz, gwałciciel i gość, który pomógł wojnie wybuchnąć jest wspaniały, ach ten głupi urażony Robert..
„Pochodził z rodu, który w genach ma wpisaną urodę. Dużo czytał. Potem ćwiczył szermierkę. Był księciem, więc miał całą infrastrukturę i zasoby potrzebne do rozwoju. Tu akurat nie ma zbytniego pola do dyskusji.”
Zgadzam się. Z tym że potem porwał kobietę Starków przyrzeczoną Baratheonom, potem ją wielokrotnie gwałcił, czym w końcu ją zabił, a w dodatku sprawił, że królestwo znów spłynęło krwią. Czy tutaj jest pole do dyskusji 😉 ? I co wg Ciebie powinno pozostawić większy ślad w ludzkiej pamięci? Że gość był ładny i dużo czytał, czy że był porywającym i gwałcącym zwyrolem, przez którego wielu ludzi umarło i cierpiało?
„A co z porwaniem? Czy przypadkiem sama nie napisałaś, że „takie coś jednak jest raczej częste i normalne w świecie książkowym”? W czym więc problem?”
Nie, a przynajmniej nie zrozumiałeś 😀 To o czym mówiłam, to postępek Starka względem panny Dayne. Nieładny, ale typowy – kolesie (szczególnie ci wysoko urodzeni) w Westeros bzykają, a potem wracają do swojego życia zostawiając smutne i często brzuchate panny. Trochę rzadziej słyszy się za to o księciach porywaczach, gwałcicielach, mordercach, którzy dla odrobiny rozkoszy wywołują wojnę. I co więcej – wszyscy z rozmarzeniem i tęsknotą takiego księcia wspominają – w tym problem 😉
„PS: naprawdę potrafiłabyś mieć żal do typa, który jest ojcem dziecka, które wychowujesz kilkanaście lat i który był ukochanym Twojej siostry?”
Gdyby gość przy okazji miał żonę i dwójkę dzieci, które porzucił, dodatkowo sprawiłby, że moja siostra umarła, a potem dał swojemu szalonemu ojcu możliwość zabicia mojego ojca i brata, a także rozpoczęcia wojny? Hmm.. wiesz, tak. Miałabym do takiego typa żal. A wychowywanie jego dziecka trochę bez związku, bo to nie dziecko jest winne.
„Czy tutaj jest pole do dyskusji 😉 ?”
Jeśli bez żadnej dozy wątpliwości piszesz o „wielokrotnych gwałtach Rhaegara na Lyannie”, to wydaje mi się, że na to pytanie muszę odpowiedzieć przecząco, gdyż niezależnie od wszystkiego masz jasno wyrobione zdanie na ten temat i go nie zmienisz. 🙂
Jeśli oczekujesz dłuższej odpowiedzi, daj znać, ale chyba jednak będziemy dosyć istotnie mijać się przy argumentacji w podstawowych założeniach, co uczyni dyskusję kompletnie nierozwojową. 😛
Hmm, wiem, że już po fakcie, bo nikt tu nie zagląda i pewnie nie doczekam odpowiedzi… ale nie mogę.
Faktycznie dyskusja staje się nierozwojowa, gdy rozmówca czyta w ogóle bez zrozumienia, a kontrargumenty nazywa „mijaniem się”, hmm..
Moje zdanie faktycznie jest wyrobione i raczej nie zmienię – myślę, że nie było gwałtu ani porwania. Ale czy ja gdziekolwiek rozpoczęłam dyskusję – co tam myślicie kochani, miłość czy jednak gwałt?
Ja cały czas mówię o nieprzekonującym i bezsensownym kulcie Rhaegara, pomimo tego, że w świecie książkowym, dla postaci, mieszkańców Westeros (tak jakieś 99,(9%) zakładając, że Reed żyje i wie co się stało w Wieży) jest to książę gwałciciel porywacz. I tutaj moje zdanie nie ma wiele do popisu, w książce oficjalna wersja jest jedna. Skandal na turnieju, porwanie, gwałty, przetrzymywanie, ignorowanie wojny…
Ale i tak wszyscy wspominają jakby był ładny i książęcy i urodzony władca. No chyba średnio skoro los królestwa interesował go mniej niż jedna panna, którą przetrzymywał.
I ciągle mówię o wiedzy, którą dysponują mieszkańcy Westeros, a nie czytelnicy.
Ktoś zagląda. 😀
Trochę się źle wyraziłem najwidoczniej, ale nurtuje mnie jeszcze jedno:
Wróćmy na chwilę do tego, kto uprawia ten „kult Rhaegara”.
Dobrze wypowiadają się o nim Ned (który zna prawdę) i Barristan który bardzo dobrze znał księcia, więc też może się czegoś domyślać).
Dorne nie wspomina (a o Lannisterach owszem – bo żyją i są potęgą. Czy mają się mścić na kimś, kto już nie istnieje?).
Robert go nienawidzi, bo wiadomo dlaczego.
Ktoś jeszcze tęskni za Księciem? Może czas sobie odświeżyć serię, bo coraz mniej z niej pamiętam.
Myślę, że Rhaegar był normalnym człowiekiem, co oznacza, że miał wady i zalety. Wiemy o nim tyle dobrych rzeczy głównie ze wspomnień różnych osób, które bądź co bądź, mówią o nim głównie dobrze. Wydaje mi się, że to głównie przez współczucie. Na końcu stracił jednak wszystko. Nie zgodzę się z tym, że Rhaegar ZOSTAWIŁ żonę i dzieci na śmierć. Od narodzin Angola wiedział, że musi mieć jeszcze jedno dziecko i to z Lyanną Stark. Czasy były niespokojne, król szalony, więc „zabrał się” za to jak najbardziej. A to, że Elia i dzieci zostały w Królewskiej Przystani podczas zdobycia miasta to nie wina Rhaegara. Tak jak np. królowa (żona Obłąkanego) Elia miała się udać na Smoczą Skałę. To Szalony Król się na to niezgodził. Żeby nie było nie twierdzę, że Rhaegar był idealny. Nawet jeśli faktycznie nie porwał Lyanny to w końcu była ona już zaręczona.
*Aegona
Wiesz, ja jakby nie dyskutuję z tym, czy Rhaegar wierzył w słuszność swoich czynów, czy przyświecały mu jakieś większe cele czy cokolwiek. Wiadomo, że on wierzył, że ratuje świat pierdu pierdu. To co mnie wkurza to to ciągłe wybielanie księcia, przedstawianie go jako półboga, to że każdy wspomina go jako ideał. To jest dla mnie okropnie nieprawdopodobne i po prostu głupie. Bo obojętnie jakim wspaniałym księciem on nie był, to jednak swoje życie skończył jako porywacz, gwałciciel, człowiek, który przetrzymuje kobietę, nie przejmując się tym, że przez to całe królestwo spłynie krwią. Jakim księciem go to czyni w oczach ludu? Gdyby oprócz wspominania go jako geniusza i cała reszta tej litanii, przynajmniej część postaci potrafiłaby nazwać rzeczy po imieniu – wtedy byłoby to dużo bardziej prawdopodobne.
No i jeśli książę nie przewidział, że swoimi postępkami wywoła wojnę, skaże swoją żonę i dzieci na śmierć to chyba jednak nie był tak inteligentny jak się o nim mówi. A jeśli przewidział? Jakim człowiekiem czyni go to w oczach ludu? No raczej nie wspaniałym i to mnie drażni. Ten bezsens jego mitu.
Sama odpowiedziałaś, że Rheagar wcale nie był taki idealny. Był inteligentny, ale nie przewidział jakie nieszczęście sprowadzi na jego ród decyzja o „porwaniu” Lyanny. Był świetnym wojownikiem, ale został pokonany przez lepszego. Był oczytany, ale (według DaeLa) pomylił się co do osoby Księcia Którego Obiecano. Na pewno nie był idealny, ale informacje o nim czerpiemy głównie od osób, które go lubiły, albo szanowały. Niemniej jest postacią tragiczną. Miał wielkie plany, chciał ratować królestwo i cały świat, a sam wszystko zniweczył.
Trochę jak Stanis 😀 Teraz czekam, aż ktoś wyskoczy z teorią: Rhaegar = Stanis 😀
Przecież to oczywiste. Stannis przez całą wojne przesiedział w końcu burzy ,ale czy na pewno??? Robert wychowywał się w dolinie ,a Renly był za mały aby odróżnić go od brata. Wiemy od LBT ,że jest możliwość takiej zamiany ,a przecież widzimy niechęć „Stannisa” do Roberta. A jeżeli teoria R+L=J jest prawdziwa to zachowanie „Stannisa” wobec Snowa jest w pełni uzasadnione. Chce aby syn przejął Winterfell. A też jego żona daje nam poszlaki. Jak dobrze wiemy Elia i Lyanna były niezłymi kobitkami a tu dostał taką maszkare. Nic dziwnego ,że do łoża idzie jak żołnierz. A idąć dalej tym tropem wiemy dlaczego było tak dużo poronien u jego żony. Przecież jest powrzechnie wiadome ,że Targi miały z tym problem. Ta teoria tłumaczy też dlaczego „Stannis” popłynął na mur. Przecież Rhaegal uważa siebie za księcia którego obiecano więc musi bronić ludzi . Jeszcze bym zapomniał o Melisandre. Właśnie dzięki temu ,że to jest Rhaegal to ujrzała w nim Azora Ahai. I przeszedł na kult R’hllora bo zatracił się w płomieniach których tak często marzą Targaryenowie. Jeszcze wybór przyjaciela(bardziej przydupasa) jest dość ciekawy. Rhaegal w poprzednim życiu miał Gryfa ,a w ciele Stannisa nikogo nie miał. Gdyby próbował ciągnąć starsze znajomości mógłby zostać zdemaskowany. Dlatego wybrał Davosa. Nowy,wierny i zapatrzony w niego jak w obrazek. Wykapany gryf. I jeszcze wracając do Melisandre. Zamordowała ona Maestera który praktycznie wychowywał Stannisa. Nie widzimy reakcji z jego strony ,a to dlatego ,że to nie był prawdziwy Stannis. Jako Rhaegal na pewno czuł żal do niego za to jak wychował człowieka który zamordował jego rodzinę.
Jak już wyżej mówiłam. Mi nie rozchodzi się o to, co ja czy inni czytelnicy wiedzą o motywacji Rhaegara. Dla mnie absurdalna jest ocena księcia przez innych. Innych, którzy nie wiedzą jakie książę miał cele, co chciał osiągnąć. Ludzie wiedzą, że porwał, że gwałcił, że zabił, że nie przejął się sprowadzeniem wojny do królestwa, którym niby miał w przyszłości rządzić i dlaczego? Bo chciał bzykać…
A mimo to każdy wspomina go jako cudownego i niesamowitego – to jest bzdura dla mnie. Na pewno wiele postaci pozostałoby bezkrytyczne, ale zdecydowana większość myślałaby o takim księciu z potępieniem, złością, żalem.. a nie wspominałoby jaki on był ładny i oczytany, a jak dobrze walczył.. Co z tego, skoro dał argument wojnie, potem ją olewał żeby bzykać, a na końcu wyszedł łaskawie i dał się zabić…
A co do tego:
„Był inteligentny, ale nie przewidział jakie nieszczęście sprowadzi na jego ród decyzja o „porwaniu” Lyanny. ”
No to trochę jakby powiedzieć, że arbuz jest smaczny, ale niedobry 😀 Albo jest inteligentny i umie sobie wykoncypować, że narażenie się dwóm potężnym rodom, dodatkowo kiedy się ma walniętego ojca doprowadzi do wojny, albo jest skrajnie tępy i nie widzi tego.
Aż mi się śmiać chce z tych komentarzy broniących Rhaegala XD Jestem przekonany ,że znacie albo słyszeliście o matce z dzieckiem która została porzucona dla innej. W tej sytuacji facet jest blee. Ale przecież Rhaegal to taki wspaniały, chciał ratować królestwo(uratowałby gdyby używał mózgu ,a nie k**asa) co z tego ,że to było pewne ,że wywoła wojnę która pochłonie wiele istnień. Był durnym księciem który myślał ,że jest stworzony do wielkich rzeczy. Inteligenty to on nie był bo nie wiem jak można uważać ,że porwanie dziewczyny z jednego z najpotężniejszych rodów, zaręczonej z gościem z jednego najpotężniejszych rodów ,może rozejść się po kościach.
„Był durnym księciem który myślał ,że jest stworzony do wielkich rzeczy” -eee, no bo bardzo prawdopodobne, iż był stworzony do spłodzenia AA. Chyba że to taka zwykła rzecz, którą mógł zrobić każdy, w końcu co drugi mieszkaniec Westeros miał w sobie niemal czystą valyriańską krew. xD
Podaj mi cytat w którym jest powiedziane ,że książe lub AA ma mieć valyriańską krew. Nie ma takiego tak więc każdy mógł to zrobić
A ty podaj mi cytat w którym jest powiedziane, że książę lub AA nie ma mieć valyriańskiej krwi. Nie ma takiego więc nie każdy mógł to zrobić.
Podaj mi cytat w którym jest powiedziane ,że książę lub AA nie ma być foką. Nie ma takiego wiec nie ma człowieka który mógłby nim być
Nie mogę teraz sięgnąć do książek, więc posiłkuję się Daelem:
„Najczęściej mówi się o tajemniczej przepowiedni, która miała wymieniać Księcia Którego Obiecano jako pochodzącego z linii Aerysa II i Rhaelli.”
Tak, każdy może pochodzić z linii Aerysa II i Rhaelli. 😀
Nie mam już siły do takich ludzi. A ja nie mogąc sięgnąć do książek posłużę się moim osobistym guru. Panem Zdzisławem. „A co tu pan takie bajki opowiada, przecież wiadomo ,że księciuniem będzie ten kto więcej w łapę dał”. Wychodzi na to ,że Littlefinger. A teraz na poważnie. Jeżeli książe którego obiecano ma pochodzić z linii Aerysa i Rhaelli to nie wiem po cholerę są te wszystkie teorie. Oddajmy to Dance i tyle
O, przynajmniej jasno dałeś do zrozumienia, że jesteś trollem. Jakby ktoś wcześniej miał jeszcze wątpliwości.. xD
„– Byłem też na ślubie twoich rodziców – ciągnął stary rycerz. – Wybacz, ale oni się nie lubili i królestwo drogo za to zapłaciło, Wasza Miłość.
– Jeśli się nie kochali, dlaczego wzięli ślub?
– Tak rozkazał twój dziadek. Leśna wiedźma powiedziała, że z tej linii zrodzi się książę, którego obiecano. ”
Masz cytat. A teraz lepiej sięgnij do książek, powinno pomóc. 🙂
Teraz mogę zwrócić honor. Jednak Rhaegal miał podstawy ,ale i tak był idiotą.
Kahn, cofam przeprosiny, najchętniej naskakiwałbym na Ciebie codziennie, bo jesteś gościem, który nie potrafi w ogóle przyjąć do siebie ŻADNYCH argumentów, bo ty masz własny świat, którego żaden człowiek, żadne cytat nie może zmienić, więc będę teraz bardzo chętnie naskakiwał na Ciebie pod każdym Twoim komentarzem.
po ile wy macie lat? …
Wojny nie wybuchają z powodu kobiety. Wojny wybuchają z powodu interesów. Rebelia szykowała się od dłuższego czasu, sam turniej w Harrenhal był „organizacyjny”. Szalony król coraz bardziej naciskał na resztę. Wojna wybuchła z powodu konfliktu autorytaryzmu Aerysa i jego paranoi z coraz większymi ambicjami największych rodów. W momencie wybuchu te ostatnie były podejrzanie dobrze zorganizowane oraz przygotowane.
To powiedzmy ,że to był gwoźdź do trumny. Bo o ile wiem to chciano odsunąć Aerysa od trony ,a nie od razu mordować wszystkich. Konkluzja ta sama
Ty to wiesz, ja to wiem, pewnie kilka osób z sagi też by to potwierdziło. Ale co z tego? W historii zapisują się czyny, a nie „no i tak się zbierało i tak, więc w sumie co za różnica, że się da argument czy nie”. Rhaegar swoim głupim postępkiem dał wojnie argument by w końcu wybuchła – i to ludzie powinni pamiętać, za to powinni go potępiać. A fakt, że jemu rozeszło się o kobietę jeszcze bardziej powinien mu obniżyć pijar.
Nie Rhaegar dał wojnie argument, tylko Aerys mordując Starków.
A no tak, zapomniałam, że Starkowie wpadli do stolicy jako przypadkowi turyści, a nie sprowokowani absurdalnym czynem Rhaegara. Który dobrze wiedział jakiego ma tatuśka. I jeśli był choć w połowie tak inteligentny jak go wszyscy wspominają to dobrze wiedział, czym taki czyn się skończy – szczególnie w podburzonym królestwie. Więc nadal, to Rhaegar dał wojnie możliwość by w końcu wybuchła.
Przecież nasza Lwica powinna była go rozszarpać jeszcze przed Robertem a ta się tylko popłakała, nawet nie raczyła wybaczyć tego meżowi. BTW zabica Księcia było najlepszym co zrobił Robert w całym swoim życiu(koniec wojny). W imię miłości do czyjejś narzeczonej wywołać wojnę i spowodować śmierć najbliższych srsly???
Rhaegar nie wywołał wojny, ta była planowana od dawna, a „detonatorem” było morderstwo Starkow przez Aerysa.
„Po Tragedii w Summerhall, Rhaegar był (nie licząc Aerysa) ostatnim żyjącym Targaryenem, w którego żyłach płynęła krew Blackwoodów.”
Błąd: po Summerhall żyli jeszcze Jaehaerys, Rhaella oraz Shaera (żona i siostra Jaehaerysa).
Cicho 😀 tymi komentarzami sprawiacie, że i tak wątła teoria DaeL’a będzie jeszcze łatwiejsza do obalenia 😀
@tak
Zaciekawiłeś mnie – próbuj. 😉
Ta teoria jest głupia. „Jego pieśń ” to metafora, pewne wyrażenie, nie ma nic wspólnego z czarami w infantylnym ujęciu rodem z gier komputerowych. Dlatego jestem w stanie zaryzykować tezę, iż jest to pierwsza samodzielna teoria DaeLa.
Dysponuję teraz cytatami dotyczącymi Mirri Maz Duur:
„Kiedy zacznę śpiewać, nikomu nie będzie wolno wchodzić do namiotu. Moja pieśń obudzi stare i mroczne moce.”
„Jej śpiew wzmógł się, stał się coraz bardziej przenikliwy… aż zachłysnęła się, potem jeszcze raz i jeszcze, a jej pieśń przeszła w drżące zawodzenie, agonalny jęk.”
Yhm… cóż. Oczywiście śpiew ani pieśni nie mają niczego wspólnego z magią, prawda? 🙂
Rozsądniej byłoby napisać, że teoria Cię nie przekonuje. Napisanie, że jest „głupia”, może wystawiać o piszącym niepochlebne świadectwo.
To prawda. Przy poprzednich pomagał Bąbel.
Te cytaty są wyjęte z kapelusza. Nie dotyczą księcia Rhaegara.
Analogicznie, skoro występują w książce zmiennoskórzy, to teraz każdy element skórzany ma być domniemanie magiczny? Pieśni czarownicy były elementem całego rytuału. Rhaegar Martina raczej nie miał zaczarowanej lutni z bonusem do many.
No tak, bo przecież aby można było mówić o magii bohater musi ciskać na prawo i lewo fireballami. Cytaty mają sens, ponieważ pokazują jaką wizję świata PLiO miał Martin. W jego zamyśle magia była nieodłącznie związana ze śpiewem, czego dowodem jest cytat DaeLa o jasnowidzach i fishki o Mirri Maz Duur. Przykłady z dwóch kontynentów i odległe w czasie pokazują nam, że pieśni to coś więcej, niż mogłoby się zdawać.
Cytaty pokazują, że rzucaniu czarów VI kręgu ognia towarzyszy śpiew i pieśń. Dotyczą magii.
Otóż to. Pieśń jest częścią rytuału. Czym więc może być „Pieśń lodu i ognia”? Naprawdę uważasz, że balladą? 😀
Ogólnie rzecz biorąc teoria się zapewne sprawdzi. Problem z obaleniem tej teorii polega na tym, że DaeL doszedł do dobrych wniosków o których od dawna już wiele osób mówi jak o czymś pewnym. Tyle, że droga do tych wniosków jest okraszona nadinterpretacjami, pewnymi niedociągnięciami i lukami. Może to być spowodowane tym, że nie ma materiału źródłowego, aby te luki uzupełnić. Zresztą sam DaeL na początku teorii zaznaczył, że obracamy się tutaj w spekulacjach.
Podsumowując. Nie ma materiału w książkach dość dobrego, aby tą teorie obalić, ani aby ją potwierdzić. DaeL wykonał parę sprytnych przeskoków od faktu do faktu i teoria wydaje się dobra. Tylko, że to jest podobnie jak z tym Mistrzowskim Planem Dorana, gdzie zakładamy, że coś się wydarzyło jeżeli nie ma dowodów, że tak nie było. Tutaj też jest odwrócona kolejność między tym co domniemane, a tym co udowodnione. Tyle, że tak jak mówię. Teoria mimo to zapewne się sprawdzi, ponieważ, aby ją obalić to Jon musiałby naprawdę być bękartem Neda, albo cały ten AA to faktycznie Staniss.
Hmy. Być może się mylę, ale wydaje mi się, iż ta teoria nie jest o tym, kto jest AA, KKo ani kto zbawi świat, ale o tym, co kierowało Rhaegarem. „Sprawdzić się” może co najwyżej wtedy, gdy zobaczymy wiarygodne wizje księcia przy studiowaniu książek.
Nawet gdy Jon okaże się bękartem Neda, ta teoria może być prawdziwa.
Nieprecyzyjnie się wyraziłem. W momencie, kiedy Rhaegar dotarł do przepowiedni, z powodu Tragedii w Summerhall, był już ostatnim męskim potomkiem tej linii Targaryenów. Shaera zmarła w roku Tragedii (nie wiadomo w jakich okolicznościach), a Jaehaerys parę lat później, gdy Rhaegar był jeszcze dzieckiem.
O fajna teoria, pokazuje że Rhaegar na zimno dość na zimno uwiódł Lyannę.
Jeżeli ty gwałt nazywasz uwodzeniem to radze się przebadać…
To chyba najskuteczniejsza i najszybsza technika uwodzenia. Jest tak perfekcyjna i szybka, że jako jedyna z technik uwodzenia została zabroniona w Polsce i wielu innych krajach 😀
Tak w ogóle to Rhaegar wiele kobiet uratował przed gwałtem. W jaki sposób? Nie porwał ich. 😛
Jakie masz dowody na gwałt? Słowa Roberta – agresywnego alkoholika, który nienawidził Rhaegara za to, że ten był od niego lepszy i tak zawziętego, że chciał mordować nawet kobiety i dzieci Targaryenów?
„Rhaegala za to ,że ten był od niego lepszy” wdarł się tutaj mały błąd. Mam nadzieję że go dostrzeżesz. Dowody mówisz? Słowa Roberta, Neda, żołnierzy,rycerzy,lordów , mieszkańców Siedmiu Królestw. No ,ale przecież jest oczywiste ,że on ją nie zgwałcił. Przecież Ty tak nie uważasz. To chyba wystarczający dowód
Chcesz dopuścić za dowód zeznania wszystkich ludzi, którzy nie byli i nie mogli być świadkami wydarzeń? Seems legit. 😀
Nie chcesz wierzyć komuś kto był w wieży radości i rozmawiał z Lyanną przed śmiercią bo to nie współgra z twoimi poglądami? Hmm, czy naprawdę tylko ja uważam ,że coś na tym forum jest nie tak?
A podrzuć cytat dowodzący, iż Ned tak otwarcie mówił o porwaniu. 😛
Człowieku, Lyanna nie zachowywała się jak kobieta zgwałcona w Wieży Radości, coś mi się nie wydaje, że zgwałcone kobiety bardzo kochają własne dzieci, najczęściej chcą się od tego jak najszybciej odciąć, najlepiej aborcją, albo oddaniem dziecka jak najszybciej.
Tak Kahn, Ty jesteś nie tak bo robisz tzw ” Gównoburzę” w najlepszym tego słowa znaczeniu
Czy mam brać pod uwagę serial? Bo znowu wyjdzie na to ,że mam inne zdanie lub kogoś atakuję lub nie mogę przyjąć tak wielkiego argumentu jakim jest serial lub niepotwierdzona teoria. Ja z książek przypominam sobie tylko o tym jak Lyanna mówiła do Neda „obiecaj mi”. Nic więcej tam nie było. Bo jednak po tej jednej frazie dość trudno określić czy dana osoba była zgwałcona. Jeżeli to potrafisz to pójdź na policje, przydadzą im się tacy ludzie. A co do twojego komentarza który znajduje się trochę wyżej. Z niecierpliwością czekam i trzymam za słowo. Ponieważ nie nalezę do sympatyków teorii o R+L=J oraz wszystkich Tagów dość szybko będziesz mógł się wykazać ,bo większość teorii zahacza o tą tematykę
A czy ja tutaj robię gówno burze? Powyżej był komentarz użytkownika „Wilku” ,który ma pewne zdanie o Rhaaegarze ,które jest takie same jak moje. Ponieważ nikt nie podzielał jego zdania postanowiłem skomentować. Oczywiście jak to zazwyczaj bywa zjawili się użytkownicy na wszelką siłę przemówić mi do rozumu. Użyli faktu którego nie pamiętałem więc poprosiłem o cytat. Oczywiście jak to bywa zostałem obdarzony cytatem ,ale nie z książki. Jak dostawaliśmy przepowiednie w książce to nie były napisane konkretne osoby z imion ,więc uznałem ,że Dael akurat na podstawie przepowiedni wysnuł ,że chodzi o tą parkę. Dostałem właściwy cytat i stwierdziłem ,że popełniłem w tamtym zdaniu błąd i oznajmiłem to
Tutaj zostało napisane ,że Rhaegal uwiódł i uciekł z Lyanną. Też wyraziłem inne zdanie i nagle wyrośli użytkownicy ,którzy za wszelką cenne chcą mnie przekonać do jednej wielkiej racji. Czyli krótko mówiąc do ich poglądów
A teraz prosiłbym o wyjaśnienie o co do cholery Ci tu chodzi? Co Ci sie konkretnie nie podoba w moich komentarzach? To ,że nie przyjmuje tego co działo się w serialu, proszę o cytaty z książki ,a nie opracowania tych cytatów które zazwyczaj nastawione są w jedną stronę? To ,że jak ktoś weźmie za pewnik teorię lub użyje takową w argumentacji to zwrócę uwagę? Wiem ,że niektóre komentarze są trochę ostrzejsze niż powinny ,ale takie zachowania występują od zawsze i żadne tłumaczenia nie pomagają ,a widzę ,że w niektórych przypadkach nicki się powtarzają. Więc drogi Nedzie przestań spinać tą dupe i zastanów się nad tobą i jaki Ty jesteś. Mi idealnie pasuję do Ciebie ten oto fragment komentarze- „który nie potrafi w ogóle przyjąć do siebie ŻADNYCH argumentów, bo ty masz własny świat, którego żaden człowiek, żadne cytat nie może zmienić,”
Tak, to cały czas ja, dlatego ten sam nick.
Nie wiem, czy pojawi się w dobrym miejscu, bo nie mogę odpowiedzieć pod Twoim najnowszym komentarzem.
Nie podobają mi się Twoje komentarze tego typu „Podaj mi cytat w którym jest powiedziane ,że książę lub AA nie ma być foką”, po prostu jak widzę coś takiego to jakoś trudno mi dobrze się nastawić do innych komentarzy tego samego człowieka, które mogą byś z sensem.
Rozumiem, że masz swoje zdanie i niektóre wypowiedzi mają sens, ale tak jak napisałeś nie przekonuje Cię R+L=J, nie do końca rozumiem czemu, bo w tej teorii rzeczywiście wszystko się ładnie spina i jakoś nie pasuje mi tam gwałt, to by kompletnie nie miało żadnego sensu, że dziecko możliwe, że główny bohater całej sagi, narodził się z gwałtu i też nie ufam zdaniu całego Westeros, że Rhaegar porwał i ” zrobił Lyannie same najgorsze rzeczy”, po tym czego się dowiedziałem o Lyannie z książek, jestem wręcz skłonny uwierzyć, że to ona namówiła Rhaegara na to „porwanie” ( że to głupie i szalone to wiem, ale czy Lyanna taka nie była?, narwana i zwariowana?).
Co do topora wojennego to chciałbym zakopać, nie chcę się już spinać, podniosłeś mi bardzo mocno ciśnienie, tymi fokami, guru Panem Zdzisławem i pewnością, że to był gwałt, bo tak mówią w Westeros, dlatego poszedł tam taki komentarz, a nie inny.
Prosiłbym, żebyś trochę ograniczył ironię i takie cyniczne teksty, bo niestety łatwo mnie zdenerwować, a jak ochłonę to widzę, że przegiąłem.
Więc, pisz swoje zdanie i jak nic nie wynika już z dyskusji to pogódźmy się z tym, że dla Ciebie krew jest nieważna i nie gra roli, a dla mnie jednak będzie miała znaczenie i z tym że w ogóle nie ufasz Targaryenom, że mogli przejąć trochę magii od smoków, która ich z nimi związała. po prostu nie poruszajmy już tematu krwi, proszę i nalegam…
A jestem ciekawy co odpowiesz, na temat gwałtu, może czymś byś mnie przekonał, ale potrzebuję nowego argumentu.
Topór wojenny zakopany
To z foką to był żart XD Teoria o Stannisie też. Niestety żartuje w taki ,a nie inny sposób.
” odpowiedział Ned. – Nie widziałeś jej żelaznego wnętrza”
„Robert nigdy nie wytrzyma w jednym łóżku – Lyanna powiedziała mu to pewnej nocy w Winterfell[…] Wtedy Lyanna uśmiechnęła się tylko. – Miłość jest słodka, najdroższy Nedzie, ale nie potrafi zmienić natury człowieka. ”
Lyanna może i była narwana i zwariowana ,ale z tych cytatów sądzę ,że również trzeźwo myśląca, mająca rzeczywiste wyobrażenie o świecie. Wiedziałaby co by się stało gdyby uciekła. Nie przypomina Sansy która marzy o wielkim rycerzu na białym koniu. Sansa uciekłaby z takim Rhaegarem. Lyanna mi nie pasuje Dlatego właśnie skłaniam się ku gwałtowi i porwaniu
Nie czuję się przekonany, zbyt wiele zmiennych i niewiadomych. :p Mogła trzeźwo myśleć co nie odrzucałoby zafascynowania osobą i teoriami Rhaegara.
Mam nadzieję, że Martin pokaże w książce jak to było, wiele by to ułatwiło w związku z naszymi domysłami.
Myślę, że dość istotną przesłanką za tym, że to nie było po prostu porwanie i gwałt jest zachowanie Neda (tego książkowego, nie komentującego 😀 ). Wkurzam się tam wyżej faktycznie, że wszyscy Rhaegara bezsensownie kochają i wspominają jako ideał, ale nie chce mi się wierzyć, by to było aż tak no.. głupie, po prostu głupie, że Ned wyraża się pozytywnie i z sentymentem o porywaczu i gwałcicielu swojej ukochanej siostrzyczki. To by było przegięcie pały i chociaż i tak dla mnie to wyznawanie Rhaegara balansuje na krawędzi tolerancji, to jednak nie sądzę by kiedykolwiek sięgnęło poziomu dna i absurdu. Ned się czegoś dowiedział w Wieży Radości i to sprawia, że mimo wszystko nie jest na księcia zły (chociaż trochę mógłby być xd). Jakoś nie sądzę by to coś to była umierająca Lyanna „braciszku, w końcu jesteś, pomścij tego porywacza i potwora, który mnie gwałcił, obiecaj mi.”
Nie przepadam za takimi ckliwymi love story, ale akurat to, że Starkówna poszła z księciem dobrowolnie jest wg mnie bardzo prawdopodobne. Zresztą jak czytałam powieść, to Lyanna wydawała mi się być takim połączeniem nieokrzesania i dzikości Aryi, z romantycznym wnętrzem Sansy (aczkolwiek mniej naiwnym i bardziej skrytym). Pierwszego myślę nie trzeba nikomu udowadniać, zaś co do drugiego – sytuacja, gdy Lyanna popłakała się przy balladzie, którą śpiewał książę. Po pierwsze – wzruszyła się (Arya by kpiła, nudziła się, szukała sposobu żeby się wymknąć), po drugie gdy Benjen z niej zakpił wkurzyła się i uciekła – więc sama trochę się wstydziła tej małej, naiwnej dziewczynki w sobie. Czy ktoś taki jak Rhaegar (ten zanim stał się porywaczem i gwałcicielem xd) mógł uwieść i namieszać takiej pannie w głowie? Jestem praktycznie pewna, że tak.
Nawet wyobraziłem sobie, jakby to miało wyglądać:
„Słuchajcie wszyscy, tak naprawdę Rhaegar nie porwał Lyanny, tylko ona z nim uciekła, a ja wychowuję ich dziecko!” xDDD
Ned może i był nierozsądny, ale to przekracza nawet jego możliwości. 😀
to „xDDD” koniecznie musiałoby się jeszcze mieścić w ramach cytatu, żeby Ned w swoim pożegnalnym liście mógł pokazać jaki z niego srogi zgrywus ^^
Sprawa jest dyskusyjna, ale skoro wg wersji oficjalnej to był gwałt to na logikę gwałtu nie było 🙂 Albo Lyanna się w pięknisiu zabujała albo uwierzyła w jego misję dziejową. Wniosek Nadii wydaje mi się sensowny.
Nie wierzę, że to był gwałt. Sprawa została nazwana gwałtem przez Starków w celach propagandowych, Lyanna po prostu uciekła.
A to ktoś normalny wierzy w ten gwałt?
Kolega Kahn najwyraźniej. 🙂 I Robert, bo przecież jakakolwiek panna miała go nie chcieć?!
np. cersei xD
Robert był prymitywem i prostakiem pozbawionym honoru i klasy. Jakaś skrajnie uległa paniusia z pomniejszego rodu mogłaby na niego polecieć, ale nie niezależna kobieta z klasą i szelmostwem we krwi. Niezależne kobiety nienawidzą takich ludzi. Rhaegar pokazał wrażliwość i inteligencję, a bycie wojownikiem traktował jako środek, nie niską rozrywkę.
Plus był gwałcicielem, o czym mamy wprost we wspomnieniach Cersei. Obok Catlyn Robert to postać, której najbardziej nie cierpię.
Tak, Nadio. Jona również Robert rozczarował już samym pierwszym wrażeniem, gdy ujrzał go w Winterfell. To wyjątkowy śmieć
A te wspomnienia Cersei zawsze są takie bardzo rzetelne. Jakbyśmy mieli bazować tylko na Cersei to w skrócie jest to tak: Każdy jest idiotą i tylko ja potrafię rządzić. Tywin też umiał, ale ja będę robić to jeszcze lepiej.
Prawie jak historia starszej krwi 😉
tez o tym myslałem i wychodzi na to ze ani krew wilków ani smoków nie jest tu potrzebna
Nie jest potrzebna? Skąd Ci się to wzięło?
dawno Wieska nie czytałem ale z tego co pamiętam to tam chodziło o geny które pochodziły od jednej elfki i tak doszedłem ze może chodzić tylko o geny Blackwoodów
DaeL Mistrz! To jest Szalona Teoria najwyższych lotów. Love.
Dzięki.
Dzień wcześniej i miałbym dodatkowy prezent urodzinowy 😀
Z książek wynika, że większość postaci wierzy że to był gwalt. Całe królestwo w to wierzy. Oprócz oczywiście Neda i moze kilku innych. Także zgadzam się, że nie wiadomo skąd to uwielbienie dla gwalciciela i porywacza, za którego wszyscy go maja
Szalone teorie to wspaniała lektura. Świetna robota, dziękuję Dael’u,
teraz spekulacja:
Jon jest synem Brandona i Ashary Dayne. Dlatego nie ma fioletowych oczu i srebrnych włosów jak Aegon. Dlatego Ned nie może powiedzieć Cat czyim dzieckiem jest Jon. Dlatego też Ned traktuje go jak „zwykłego” bękarta – bez problemu godzi się na jego wyjazd na Mur, skazując go na bezdzietność
Jako potomek Daynów, Jon może stać się Mieczem Poranka, dostać i „obudzić” Świt (Lightbringer’a – świetny teks Dael’a). Choć zanim to nastapi GRRM pozwoli mu pewnie nieudanie pomachać w śniegu fałszywym mieczem Melisandre aby „wypełnił się” jego sen, a nas opuściła nadzieja, że Jon to Azor Ahai
ale co z dzieciem Rhaegara i Lyanny? GRRM nie wyciągnie go przecież z kapelusza w 7 tomie. Nie musi. Znany je od dawna.
Lyanna urodziła córkę. Dziewczynę, która ma „obecnie”około 16 lat, brązowe włosy i zielone oczy Lyanny, jej szczupłą sylwetkę i zawadiacki charakter, podobny do Arii.
Dwaj mężczyźni byli świadkami jej narodzin. Ten który odwiózł Świt do Statfall i ten, który zabrał i ukrył dziecko w miejscu, którego nikt nie mógłby odnaleźć. Który wychował je jak własne. Córka Lyanny i Raegara, niebieska róża, która rozkwitnie pośród lodowego muru, trzecia z głów smoka to Meera Reed.
Uważaj! Kahn zaraz Cie pociśnie, ponieważ ma inne zdanie.
Bardzo realna Teoria, a nie ciągle wałkowanie R+L=J
Pomimo tego że ta spekulacja wygląda dość wiarygodnie to jest jeden duży problem. Mianowicie, Brandon i Ashara najprawdopodobniej spotkali się tylko raz podczas turnieju w Harrenhal. Oznacza to że jon urodziłby się w 281 a został odebrany ze Starfall w 283 co trochę nie pasuje. Ponadto zakładasz że Ned traktuje Jon jak „zwykłego” bękarta tylko że nie wiemy czy lord Stark zdaje sobie sprawę kim może być ten bękart.
Gdzieś czytałem ,że mogli sie spotkać kiedy Brandon był w celi w KL i wtedy daty by sie zgadzały. Ashara była w tym czasie damą do towarzystwa Elli ,ale czy akurat przebywała w KL nie jest pewne
Nie bardzo rozumiem dlaczego taką tożsamość Jona należałoby utrzymywać w tajemnicy. Co najwyżej Ned mógłby podawać go za bękarta, żeby nikt się nie dowiedział, że jako syn Brandona jest wyżej w kolejności do tytułu lorda Winterfell 🙂 Tyle, że to bękart, więc nawet taki powód nie istnieje.
„Szalone teorie to wspaniała lektura. Świetna robota, dziękuję Dael’u,”
Dzięki.
„Jon jest synem Brandona i Ashary Dayne.”
Dwa problemy. Pierwszy to kwestia następstwa czasu. Ciąża trwa tylko 9 miesięcy. Rebelia Roberta trwała dwa lata. A różnica wieku u małych dzieci jest bardzo widoczna. Nikt nie wziąłby Jona za rówieśnika Robba, gdyby Jon był ponad rok starszy. Drugi to kłamstwo Neda. Jeśli R+L=J, to kłamstwo Eddarda jest całkowicie zrozumiałe. Jeśli ojcem był Brandon (ze swoją „ugruntowaną reputacją”, to z takiego kłamstwa jest więcej szkody niż pożytku.
i mnie to przekonuje 🙂
Najśmieszniej będzie, jak George R R Martin wykiwa fanów i okaże się, że Jon jest bękartem Neda
A wiesz co by było jeszcze śmieszniejsze? Jakby się okazało, że Ned Stark naprawdę nie żyje, a te spekulacje, że podmienili go są nieprawdziwe 😀
Teoria najprawdopodobniej poprawna jednak jest jeden problem. Mianowicie dostępność dokumentu z którego Dael wywnioskował pochodzenie Blackwoodów jest bardzo mała. W cytacie do którego odwołuje się Dael jest napisane ” Kroniki odnalezione w archiwach Nocnej Straży w Nocnym Forcie wspominają…” oznacza to że najprawdopodobniej owe kroniki znajdują się w Cytadeli a być może nawet nie opuściły Nocnego Fortu. Oznacza to że Raegar nie mógł znaleźć ich w bibliotece w Królewskiej Przystani. Dochodząc do konkluzji, Raegar musiał swoje wnioskowanie oprzeć na innych dowodach niż Dael.
Być może zostały skopiowane.
Ale ja nie zakładam, że Rhaegar musiał wiedzieć o Królu Wargów. Tę historię przytoczyłem tylko po to, by pokazać dlaczego magia Północy jest związana ze Starkami. Co do samych Blackwoodów, to Rhaegarowi pewnie wystarczyłaby wiedza, że pochodzą z Północy (o czym mówią sami) i że matka Bloodravena pochodziła z tej rodziny.
Jednak gdyby książę nic nie wiedział o dużej dawce magii w krwi Starków to mógłby dojść do wniosku że wystarczy by matka trzeciej głowy smoka była z byle jakiego szlacheckiego rodu z Północy. Ale Rhaegar uznał że potrzebuje właśnie Lyanny a przecież widział, że może w ten sposób wywołać wojnę. Oznacza to że Ostatni Smok musiał wiedzieć coś na temat Starków co było w jego mniemaniu wystarczającym powodem by podjąć takie ryzyko.
Podejrzewam, że był to impuls. Ścigał dobrego rycerza, dla którego ważny jest honor, a rycerz ów okazał się być piękną kobietą. I to pochodzącą z najważniejszego rodu z Północy. To musiało być przeznaczenie! Równie dobrze mogłaby to być Blackwoodówka, jednak z żadną z nich los go nie zetknął.
Niewykluczone, jednak to co możemy na pewno powiedzieć o Rhaegarze to to że miał fioła na punkcie tej przepowiedni. Dodatkowo potrafił być naprawdę zimny i wyrachowany. Możemy to dostrzec kiedy w wizji Daenerys książę informuje swoją żonę, że smok musi mieć trzy głowy pomimo że Ellia nie mogła mu urodzić następnego dziecka. Dlatego uważam, że Rhaegar raczej nie poszedłby wiedziony impulsem tylko postępowałby zgodnie ze swoim planem. Pamiętajmy, że przed pojawieniem się Rycerza Roześmianego Drzewa była uczta na której Rhaegar śpiewał swe pieśni.
To co najbardziej podoba mi się w tej teorii, to zgrabne powiązanie znanych z powieści wargów/zielonych czarodziejów. O ile od początku, patrząc po Starkach, wyraźnie było widać, że jest to w pewien sposób kwestia dziedziczna, to zastanawiający mógł być przypadek Bloodravena, u którego te zdolności zdawały się pojawić w sposób dość losowy. Ta teoria ładnie wiąże Bloodravena ze Starkami jedną linią krwi, w której przejawiały się moce. Wszyscy więc odziedziczyli je po Blackwoodach, będących potomkami Króla Wargów. Sądzę też że w tym wypadku wargami nie byli tylko członkowie jednego rodu, a raczej całego plemienia. I faktycznie po rozgromieniu przez Starków zgładzono Króla, a resztę jego rodu (poza córkami) wygnano na Południe, to można zapewne założyć, że nie wszyscy członkowie plemienia udali się tam z nimi. Biorąc pod uwagę ich bliskie związki z Dziećmi Lasu, jest wysokie prawdopodobieństwo że raczej część z nich wolała udać się na daleką Północ za Mur, gdzie mogli być przodkami żyjących tam dziś wargów (bądź też poddani Króla Wargów byli częścią plemienia wargów która oddzieliła się od reszty i zamieszkała dalej na południe). Wszystko więc w dość solidny sposób się łączy, z jedną tylko uwagą. Jak w stosunku do tej teorii ma się teoria z Euronem jako zielonym czarodziejem? W sensie, jasne, ziemie zamieszkiwane przez poddanych Króla Wargów leżały nad morzem, na którym łupili Żelaźni Ludzie, paru Greyjoyów mogło więc wziąć sobie spośród nich parę morskich żon, ale chodzi mi raczej o to, czy są jakieś potwierdzone związki Greyjoyów z Blackwoodami?
Nie mamy żadnego większego drzewa genealogicznego Greyjoyów, więc nie da się na ten temat nic powiedzieć.
ciekawe czy można ich tez połączyć z Mormontami
Bardzo ciekawe!
Mam jednak małą wątpliwość w jednej kwestii.
Jak juz wcześniej pisałeś Bloodraven tez jest z krwi Targaryen i Blackwooda i był albinosem. Mel tez jest albinosem. Czy na pewno jest córką Bloodravena?
Pamietam jak Aemond jednooki przybył na Vhagarze walczyć z Daemonem (na Caraxesie) do oka Boga. Przybył tam bo jego ciężarna „partnerka” miała wizje w ogniu. Nazywała sie ona Alys Rivers. Czyżby była bękartem Blackwooda? Mel tez ma wizje w ogniu. Czyżby to ona była córką aemonda i alys?
Może bloodravem jest pierwszą głową smoka, mel drugą, jon trzecią. Wszyscy żyją.
To nie przejdzie. Zabrakłoby wtedy smoków dla Daenerys i Tyriona. DaeL mówił, że jednego Euron może też ukraść, a do tego Aegon powinien też mieć smoka.
może istniejące smoki się rozmnożą i starczy dla wszystkich 😀
W gruncie rzeczy sądzę, że smoki Daenerys nie są obecnie jedynymi żywymi smokami. Baa, całkiem możliwe, że na kartach powieści przewinęły nam się już inne smoki i nie mam tu na myśli tych złotych.
Jedyne co mi przychodzi na myśl, to smok uwolniony podczas pożaru Winterfell widziany przez Brana oczyma Laty. To miałeś na myśli, czy coś więcej?
Pisałem kiedyś o dwóch innych, potencjalnie żyjących smokach. Ale powoli sam się dystansuje od tej teorii 🙂 Natomiast możemy ze sporą dozą pewności stwierdzić, że w kilku miejscach na świecie osoby obeznane z magią (Bloodraven, LBT) są w posiadaniu smoczych jaj. Czy coś się z nich wykluło, albo wykluje w najbliższym czasie – to odrębna kwestia.
DaeL’u zakładasz, że z jaj może dopiero coś się wykluć. Napisałeś z tego co pamiętam dość obszerną teorię na ten temat. Tak naprawdę nie wziąłeś według mnie pod uwagę jednej najistotniejszej rzeczy. Ty mówisz o wykluciu, a ja zapytałbym co da całe to wyklucie. Młody smok to zaledwie malutka głowa i skrzydła tak jak to określiła Daenerys. W każdym razie jeśli chodzi o powieść to albo te smoki się wykluły kilka lat temu, albo nie ma żadnych jaj u Bloodravena i LBT. No i jeszcze jedna możliwość. Jaja miały być, ale Martin zrezygnował z około pięcioletniego przeskoku w fabule i tym samym jaj nie będzie.
Smoki widziane przez Brana owszem, ale nie oczyma Laty. Mam na myśli (skoro już mowa o Branie i smokach) między innymi te smoki, które żyją sobie w Asshai. Bran widział je podczas wizji, a nie wargowania Laty, ale kwestia jest taka, że ujrzał kilka innych rzeczy, które działy się dokładnie w tym samym momencie, więc nie sugerowałbym się tym, że to przeszłość. Jeśli jednak chodzi o smoki w Asshai to teorie (a raczej spekulacje) można mnożyć, bo nie znajduje żadnej postaci, która miałaby tam popłynąć. Być może wraz z pierwowzorem o którym pisał kiedyś DaeL byłoby to zgodne, a mianowicie o Daenerys przemierzającej świat na podobieństwo naszego Kolumba. Jednak obecnie uważam, że jej droga potoczy się inaczej, a smoki, które widzieliśmy na kartach powieści nigdy więcej się nie pojawią.
Jest jeszcze kwestia Summerhall, znalazłem pewną przesłankę, że smok lub smoki mogły się tam narodzić. Czy jednak przeżyły to inne kwestia. No i jeszcze jedna sprawa, a mianowicie: dlaczego przez tyle lat nie było ich widać.
Nie Kolumba, a Magellana. Dopiero teraz odstawi Kolumba płynąc ze wschodu na zachód, tyle że nic nowego nie odkryje. GDYBY w Summerhall wykluły się smoki i GDYBY przeżyły, to w czasach Gry o Tron byłyby to już ogromne bydlaki i nie ma szans, żeby nikt ich nie zobaczył, bo musiałyby czymś się żywić. Zresztą wiemy, że z czasem smoki były coraz mniejsze i słabsze, więc z ich jaj raczej nic lepszego by się nie wykluło. Dlatego można wykluczyć jajo, które ukradł Bloodraven. Inna sprawa z Euronem, bo nie wiemy sąd wygrzebał swoje. Nie wiemy też (a przynajmniej ja nie pamiętam) skąd pochodziły jaja, które otrzymała Daenerys. Widocznie te nie były trefne.
Były to jaja Illyrio Mopatisa. Tego bogatego kupca z żółtą brodą u którego Dany i Viserys mieszkali.
Co do siły smoków, to słabsze były te wyklute już po Tańcu Smoków, nic nie mówi o tym, że Syrax czy Sunfyre były mniejsze i słabsze, a Sunfyre był chyba nawet potężny.
Pytanie skąd Illyrio wziął te jaja, a dokładniej z jakiego okresu pochodziły.
Owszem, ale pisząc „z czasem” miałem na myśli właśnie smoki wyklute po Tańcu Smoków. Chociaż w sumie nie wiadomo czy Targaryenowie nie mieli jakiegoś zapasu tych jaj. W „Rycerzu Siedmiu Królestw” Jajo mówi, że miał włożone jedno do kołyski. Ciekawie, czy do czasów rebelii Roberta jakieś jeszcze zostały i co się mogło z nimi stać.
Były jaja zamienione w kamień na Smoczej Skale
Kurcze, jaki ten tekst jest dobry <3 Wspaniała teoria. To czyni też Daenerys odpowiednim kandydatem do bycia Księciem, Którego Obiecano (krew Blackwoodow w końcu). Czy jej sny mogą mieć podłoże "zielone"?
Ostatnio natknęłam się też na teorie, która traktuje Azora Ahai i ten biznes ze znawcą zdecydowanie bardziej metaforycznie i zakłada, że to właśnie Rhaegar naprawdę był Azorem, Lyanna Nissą Nissą, a Jon jest Światłonoścą. Znasz tę wersję? Co o niej sądzisz?
Dzięki. Co do snów – na pewno istnieje zjawisko snów smoczych, które nie mają nic wspólnego z magią Północy, więc myślę, że nie trzeba sięgać po to wyjaśnienie.
Odnośnie wspomnianej teorii – na pierwszy rzut oka to wyjaśnienie wydaje mi się mocno naciągane. Ale w wolnej chwili sprawdzę co mówią o tym w internetach 🙂
Ło matko boska jaka ta teoria fajna i wogóle. Krew taka silna WoW… Azorem Ahai będzie ten strażnik czy tam podklucznik z czerwonej twierdzy, którego Jaime przesłuchiwał po ucieczce Tyriona. No bo klucznik powiedział, że ma kapke smoczej krwi w sobie. Taka piąta woda po kisielu, no ale krew smoków silna i taka ŁaŁ.
No, tak mniej więcej wygląda ostatnio większość waszych komentarzy na tej stronie. Jak, ktoś nie wchodził długo to tutaj jest streszczenie komentarzy, tak około z ostatnich trzech teorii.
taku, nie prowokuj 🙂
Ja bym jednak docenił komentarze. Tu się więcej ciekawego dzieje niż na całym facebooku! 🙂
Za to Twoje komentarze cały czas trzymają ten sam poziom poniżej wszelkiego dna. Daelu, jeśli nie chcesz banować takiego taka (czego większość nie rozumie), to może chociaż wprowadź opcję ignoruj, żeby mi ten typ więcej nie psuł przyjemności z czytania komentarzy i dyskusji do Twoich teorii.
Uważam, że banowanie to jest naprawdę ostateczność. Trochę zbyt sroga kara za złośliwostki :). Co do opcji ignorowania – zobaczymy. Szykują się na fsgk spore zmiany, więc może przy tej okazji wprowadzimy też nowy system komentarzy.
Zapisz gdzieś teorie, żeby przypadkiem nie przepadły. Przy zmianach różnie bywa.
Szczerze mówiąc nie wiem w dlaczego masz do mnie, aż taki problem. Mnie bardziej nużą długaśne komentarze w których na zmianę spierają się zazwyczaj dwie osoby, a z których ostatecznie nic nie wynika. Mało tego, często jest tak, że te same tematy są wałkowane po kilka razy.
Mam wątpliwości co do twojej teorii pochodzenia Blackwoodów. Mamy wiedzę że kiedyś przebywali na północy ale zostali wygnani i to wszystko. A legenda o Królu Wargów to tylko legenda, mogli byli nimi być ale prawdopodobnie nie byli, mógł to być inny wymarły ród a sporo ich przecież wymarło na północy(choćby przeróżni kuzyni Starków), samo to że Gloverowie są jedynie „Panami” nad Deepwood Motte sugeruje że kiedyś to była osada kogoś innego, całkiem możliwe że właśnie tego „Króla Wargów”, który nim nie był a historyjka może być kłamstwem podobnym do tych jakie tworzyli Freyowie na usprawiedliwienie Krwawych Godów. A co do wybitnych jednostek w rodzie, o ponadprzeciętnych umiejętnościach magicznych to był nim jedynie pośrednio Bloodraven(no i jego córka rzecz jasna, ale Regał o tym nie wiedział), reszta ot co była co najwyżej ważniejszymi Lordami Dorzecza a wcześniej Królami. Dla mnie poszlaka o ich pochodzeniu to zdecydowanie za mało aby dojść do wniosku że trzeba porwać/uwieść Starkówne i wywołać wojnę(c’mon chyba aż tak głupi nie był że obejdzie się to bez konsekwencji, vide zażyłość Brandona z siostrą, Rhaegar musiał przecież to zauważyć, poza tym nie był osobą która była uznana za szaloną/niespełna rozumu przez dwa POVy z jego najbliższego otoczenia), ponadto czy nie lepszym pomysłem było zeswatać siebie/syna z siostrą/nienarodzoną córką Lorda Tytosa, jeśli krew Blackwoodów ma tak wielkie znaczenie?
PS Starkowie byli zeswatani z Blackwoodami co najmniej dwukrotnie, wcześniej Cregan Stark, zaraz po „Tańcu Smoków” ożenił się z Black Aly, czyli Alysanne Blackwood, choć linia z tego małżeństwa prawdopodobnie wymarła.
Dael, czemu Jory Cassel nie został pasowany na rycerza? Miał rycerskie pochodzenie, wyszkolenie i zasługi w bitwie, by je otrzymać. Na dodatek trochę nie wypadało, by ktoś bez tytułu rycerskiego mógł być dowódcą straży królewskiego namiestnika. Jak sądzicie?
Jeśli nie był rycerzem, to dlaczego brał udział w turnieju namiestnika?
W którymś rozdziale Brana było wytłumaczone, że pasowanie na rycerza powiązane jest z wiarą w Siedmiu. Na Północy inna wiara. Ot co.
W komentarzu Elfa chodzi bardziej chyba o to, że jego ojciec to ser Rodrik Cassel. Jeśli ojciec był rycerzem to czemu nie syn. Niemniej jednak faktycznie rycerstwo wiąże się z wiarą w siedmiu.
Hm, Rodrik był jego stryjem. Ojciec Joryego zginął pod Wieżą Radości.
http://awoiaf.westeros.org/index.php/Jory_Cassel
Rodrik nie był ojcem, tylko wujem Jory’ego. Wydaje mi się, że Rodrik po prostu zmienił religię, i dlatego mógł zostać pasowany na rycerza. Możliwe, że powodem było małżeństwo. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, to samo zrobił Jorah Mormont (a na Żelaznych Wyspach Harras Harlaw). Natomiast Jory pozostał przy religii swoich rodziców, więc nie mógł zostać rycerzem.
Faktycznie Daelu pomyliłem się z tym ojcem. Jego ojciec zginął pod wieżą radości tak?
Tak jest, jego ojcem był Martyn Cassel.
Czyli Eddard Stark nie był rycerzem i na rycerza nikogo pasować nie mógł? Dlaczego zatem Bran przed wypadkiem marzył o byciu rycerzem, skoro ta droga była dlań już z zasady zamknięta? Wszak dla Starków wiara nie była jedynie kwiatkiem do kożuszka, a ważnym elementem kultury, architektury. Wygląda to sprawę wyjątkowo niespójną.
Aha, i jeszcze jedna rzecz. Czemu w Winterfell byli rycerze, skoro sept zbudowano tam wyłącznie dla Catelyn i nikt poza nią i Sansą tam nie chadzał?
Elf: No to po kolei.
1. Ned nie był rycerzem.
2. Bran marzył o byciu rycerzem i mógł nim zostać. Droga absolutnie nie była zamknięta, a przyjęcie Wiary w Siedmiu nie było jakimś tabu. Zresztą chyba Ned rozmawiał z Branem o możliwości przyjęcia religii jego matki (albo może to był maester Luwin – w każdym razie ktoś mu przedstawił taką możliwość).
3. Czemu sept jest tylko dla Catelyn? A czy na przykład Jorah Mormont sprawia wrażenie bardzo religijnego? Przecież to też konwertyta 🙂 Widać nie wszyscy traktują religię jakoś super serio.
Ad 2.
Jednak było to w pewnym sensie tabu, bo w Winterfell wszyscy wyznawali starą wiarę.
Ad 3.
W „Grze o tron” jest napisane, że w Winterfell był tylko boży gaj, a Eddard kazał wybudować sept specjalnie dla Catelyn.
Zatem wiara w siedmiu się tam nigdy nie przyjęła, wszak i Andalowie tam nie dotarli, bo dostali łomot. Tylko dla komfortu Catelyn zbudowano skromny sept, była to taka egzotyka religijna ekskluzywnie dla jednej osoby.
Czy było dużo rycerzy? Za Robbem na południe poszło chyba 200 albo 300, także wielu ich nie było, a pewnie wielu z nich było od Manderly’ch.
No i ser Rodrik nie musiał przejść na Siedmiu. Przecież Bartimus z Białego Portu wierzył w Starych Bogów.
Jorah został mianowany rycerzem po buncie Balona za odwagę i nie wiadomo czy zmienił wiarę, ale nie wydaje mi się by zmienił wiarę. Co do rycerzy na północy jest mało, ale poza Białym Portem ród Cerwyn miał kilku. Poza ser Kylem Condonem, Cley przyprowadził kilku rycerzy podczas święta żniw
Z tą wiarą w siedmiu to w ogóle dziwna sprawa. Kompletnie nie pasuje do Westeros. Ludzie mieli tu cały panteon swoich bóstw, ponadto Targaryenowie mieli swoich okrutnych bogów i bardziej prawdopodobne wydawałoby się ich zaimplementowanie podbitemu kontynentowi. Pomijając, że idea rycerstwa niezbyt pasuje do wiary w siedmiu i jest na siłę zerżnięta ze średniowiecza, to jedyne co tę religię tam trzyma to podbój Andalów. Musieli ich mocno oczarować.
Martin chciał koniecznie zastąpić Trójcę Święta swoją „siódemką” z obleśną Staruchą w składzie.
Z innej beczki. Jest szansa na Szalona Teorie na temat giermka Berika Dondariona – Neda? Albo przynajmniej jakąs maąa spekulacje?
Też mnie ciekawiła ta postać, ale nie znalazłem w sumie nic co mogłoby nadawać się na teorię, a zatem dołączam się do pytania.
Teoria bardzo dobra. Okazuje się również, że podpisany pakt między Pierwszymi ludźmi i dziećmi lasu, nie był przestrzegany, skoro Starkowie wypędzają Blackwoodów i dzieli lasu z Wilczego Lasu. A może to dopiero od tego momentu gdy krew dzieci lasu i blackwoodow zacznie płynąć w żyłach Starków pakt między nimi i dziećmi lasu zostanie zawarty, przypieczętowany małżeństwem między dwoma stronami. To duży gwarant jego przestrzegania. Byłby to koniec ery świtu a początek ery herosów.
Niekoniecznie, przecież to mogła być zwyczajna wojna, albo nawet bunt, więc nie widze wielkiego złamania paktu
Ostatnio czytając „Grę o Tron” moją uwagę przykuła sugestia Littlefingera jakoby miał on haka na Varysa. Oto stosowny cytat ” Słodka pani, lorda Varysa zostaw mnie. Jeśli wybaczysz mi wulgarne słowa (…) trzymam go mocno za jaja.” Czy ktoś wie i raczyłby napisać co takiego wiedział Peryr, że mógł szantażować Pająka.
Blef
Mógł tak jak to pokazali w serialu wiedzieć o spotkaniu z Ilyriem. Varys musiał z nim knuć dość długo więc niekoniecznie musiał wiedzieć akurat o tym spotkaniu ale raczej wiedział co się święci. Rozmiar tych graczy wymaga by wiedzieli o sobie pewne rzeczy przy czym paluszek mógł być szantażowany tylko związkiem z lysą.
Niedawno zauważyłem pewną zależność:
Zima pojawiła się w czasie wojny, a wcześniej podczas pokoju było lato. Pod koniec panowania Aerysa trwała zima, i wystąpił bunt w Duskendale i grasowało Bractwo z Królewskiego Lasu, a Aerys chorował psychicznie. Lecz kiedy Raegar zaplanował przejęcie władzy i pokonano Bractwo zaczęła się wiosna lecz skończyła się po porwaniu Lyanny. Jednak lato nastało po wygranej wojnie. Czy to możliwe, że zima nadchodzi w czasie wojny?
jeszcze jak!
Może źle się wyraziłem, ale chodziło mi o to, że Zima przychodzi tylko kiedy w królestwie panuje wojna albo niepokoje społeczne.
Nie wiem, kto mógł polubić Rhaegara podczas czytania pieśni lodu i ognia, bo szlachetny Rhaegar Targaryen przyniósł zagładę swojego rodu. Swoim porwaniem lub uwiedzeniem Lyanny (zależy od prawdy) zhańbił swój ród, a na dodatek obraził ród Baratheonów, Martellów oraz Starków. Jedną decyzją wywołał wojnę, która spowodowała śmierć wuelu niewinnych ludzi, więc wspominanie go przez ser Barristan jako szlachetnego księcia jest niedorzeczne.
Obrażanie rodów, jedna głupia decyzja powodująca śmierć wielu niewinnych ludzi, w tym najbliższych, porażka kampanii wojennej – czy o Robbie Starku również wszyscy wyrażają się w podobny sposób? 😛
Oczywiście, że nie, bo Starkowie są tymi „dobrymi”. A tym „dobrym” wybacza się wszystko 😀
bo decyzje robba moża tłumaczyć głupotą, a regał działał w pełni świadomie
Robb był piętnastoletnim chłopcem, który chciał dobrze, zaś Rhaegar był prawie 10 lat starszy, powinien wykazać się nieco większym rozsądkiem. Zwłaszcza, że (jeżeli wierzyć powyższej teorii) uwiódł, czy też porwał Lyannę z premedytacją.
Rhaegar chciał tylko zbawić świat – czyż nie chciał dobrze? 😛 Co więcej, jeśli Jon okaże się bohaterem, to mu się to udało (!), a każdy już teraz ocenia jego postawę.
PS1: Ciekawi mnie, co byście pisali, gdyby Rhaegar nie porwał Lyanny, Jon się nigdy nie narodził, a w zakończeniu serii Biali Wędrowcy właśnie zdobywają stolicę. Tymczasem któryś z zebranych maestrów odgadnął, o co chodzi w przepowiedni, i mówi: „Gdyby tylko Rhaegar miał trzecie dziecko!” 😀
Robb był tylko 15-letnim chłopcem, który nie słuchał matki, bo myślał, że pozjadał wszystkie rozumy, czym doprowadził do katastrofy. Jak dla mnie dość marna linia obrony. 🙁
PS2: Jak widać, stosując podobną retorykę można zrównać z ziemią i tego biednego chłopca. Podejrzewam, iż użytkownik @”tak” potrafiłby uczynić to z każdą inną postacią. 😛
Ale to nie Rhaegar wojnę wywołał, tylko jego ojciec i Jon Arryn. Pozwólcie, że krótko streszczę jakie wydarzenia zaszły tuż po porwaniu.
Ojciec Neda udał się wraz z Rickardem do Królewskiej przestani domagać się uwolnienia córki.
Król ich skazał za zdradę, a gdy domagali się próby walki, Aerys zgodził się. Wybrał na swojego przedstawiciela ogień i spalił Lorda Starka, a jego syn udusił się próbując ratować ojca.
Następnie zażądał lojalności od Doliny Arrynów i wydania wychowanków Jona Arryna. Był tam Robert Baratheon i Ned Stark. Oboje udali się do swoich siedzi, by zwołać chorągwie. Jon Arryn zrobił to samo. Wziął także ślub z Lysą Tully, aby otrzymać poparcie dorzecza.
Podsumowując to porwanie samo w sobie do żadnej wojny tak naprawdę nie doprowadziło, ale późniejsze decyzje ojca Rhaegara – Aerysa.
Ale to Rhaegar swoim postępowaniem doprowadził do wojny. Decyzja Aerysa oraz Bunt Jona Arryna były spowodowane przez Rhaegara
Decyzja Aerysa była spowodowana głupotą i szaleństwem. Bunt był spowodowany przez Aerysa.
Yyy… Nie zawsze jest za coś winen ktoś, kto ostatni doprowadził do tego, co sie stało.
Całą Rebelie zainicjował Rhaegar, bo gdyby nie jego porwanie Lyanny nie byłoby całej sytuacji ze Starkiem.
Rhaegar jest w mojej ocenie usprawiedliwiony, chciał mieć drugą babę a gdyby ktoś się doszukiwał głębszej motywacji to ocalenie świata jest w mojej ocenie wystarczająco dobrym powodem żeby nawet celowo wywołać wojnę. Aerys był podobnie skutecznym władcą co Balon, (nie jednak Greyjoy był największym idiotą z sagi), nie miał żadnej motywacji żeby skrócić starków o głowy. Co prawda mógł wiedzieć o planie przejęcia przez syna władzy ale mógł rozwiązać to na wiele innych sposobów i zatrzymać władzę. Co do Robba to był synem swojego ojca. W KP widać było jak Ned daje się manipulować i jak nie miał pojęcia co tak naprawdę się tam wyprawia. Robb swoimi działaniami doprowadził do swojej śmierci ale wszystkie jego decyzje były moralnie słuszne i uzasadnione. Równie dobrze winę za jego śmierć można zgonić na Catlyn która po zgonie Renlego nie nakłoniła Tyrelów do ożenku z synem i sama nie wyszła za paluszka. Wojna w tym wypadku skończyła by się już w starciu królów.
Turniej na największego idiotę ma wielu faworytów. Czemu stawiasz na Balona? Ja tam wybrałbym Roberta, a skoro przy Greyjoyach jesteśmy- Theona.
@Atos W kwestii najgłupszego władcy zdecydowanie zgadzam się z raogarem. Popełnianie błędów, nawet fatalnych, to jedno. Ale kompletna niereformowalność i brak umiejętności wyciągania wniosków z błędów – to jest prawdziwe świadectwo głupoty. A w tym Balona trudno prześcignąć.
Dzięki za poparcie. Popatrzcie na pierwszy bunt. Atak na Lannisport spoko, choć balon miał mały wkład, ale flota powinna po spaleniu lwów ruszyć ile sił w wiosłach na południe i rozgromić Radwyna żeby nie połączył się z flotą królewską, tylko wtedy mogli mieć jakiekolwiek szansę. Kolejną sprawą jest po kiego czorta atakowali Seagard? Mogli ich nie lubić ale nie mieli najmniejszej szansy utrzymać tej twierdzy w wypadku zdobycia. Powinni zająć raczej Piękną Wyspę, Wyspy Tarczowe, Wyspę Niedźwiedzią i Arbor, słowem wszystko co oddzielone morzem od kontynentu. Gdyby W Westeros Nie ostała się już żadna flota po za żelazną, a wszystkie wyspy na morzu zachodzącego słońca były w ich wpadaniu mogli by zaoferować pokój Robertowi. Wykroili by własne nie do pogardzenia królestwo z wszystkim tym co się z tym wiąże. Jednak wracając do Balona trzeba było być kompletnym dzbanem żeby sądzić że w tamtym momencie władza Roberta nie jest ugruntowana. Poparcie północy, doliny, zachodu, dorzecza i krain burzy było pewne. Reach również opowiedziało by się po stronie jeleni bo niby dlaczego mieli by wspierać żelaznych kiedy ci podczas poprzedniej wojny wbili im nóż w plecy? Dorne w gruncie rzeczy nie miało kosy z Królem a Lannisterami, a człowiek taki jak Doran nie ruszył by sam przeciw wszystkim. Ogólnie żelaźni nawet jeśli rozbili by wszystkie wrogie floty osobno i pozajmowali wyspy mieli małe szanse na ostateczny sukces w postaci niepodległości i utrzymania zdobyczy. Atakując bez żadnego innego czynnika negatywnie działającego na wrogów prosili się o baty. Mogli poczekać np na targaryenów z atakujących z za wąskiego morza, wesprzeć inwazję dzikich czy cokolwiek. Lepszym rozwiązaniem był by atak na Lys w ramach poszerzania królestwa, zyski gwarantowane. Idealna baza do wypadów łupieżczych na resztę znanego świata, zyskowne miasto i myślę że żaden żelazny kapitan nie pogardził by srebrnowłosymi kurtyzanami. Jeśli chodzi o drugi bunt to akcja jeszcze bardziej skopana, zajęcie północy nawet w chwili gdy armia robba była na południu było pięć razy trudniejsze. Fakt pomogli im Boltonowie atakując wojska Starków, ale tego akurat ten pusty czerep nie mógł podejrzewać. Co daje zajęcie Deepwood Mote? Bezpieczna Baza w sercu północy? Bez kitu. Słaby pomysł, w górach roi się od ludzi którzy z miłą chęcią wykąpali by się w krwi żelaznych, zostawienie na plecach nie zdobytej Wyspy Niedźwiedziej, a przed sobą największy las na świecie? Łupienie kamiennego brzegu i niszczenie gospodarki kraju który chce się teoretycznie podbić? Mniejsza o to że gospodarka Północy to w 90% Biały Port którego nie mieli szans zająć. Zajęcie Fosy Cailin spoko, trzeba być ślepym żeby po spojrzeniu na mapę nie widzieć że można ją zaatakować z dwóch stron, a skutecznie bronić tylko z jednej. A wszyscy lordowie północy mieli czekać i patrzeć się jak żelaźni po kolei zajmują tereny? Gdyby Balon dał Theonowi większe siły to cudem mogli by wygrać te wojnę. Theon zajmując Winterfell z większą ilością ludzi, powiedzmy z 500 dobrych wojaków, mógłby się spokojnie utrzymać rok a w razie szturmu wykrwawić ogromną ilość wojsk przeciwnika. W wypadku gdy stolica północy została zajęta przez jedynie 30 ludzi powinno się zabrać młodych starków, skarbiec i co tam jeszcze cenne, puścić zamek z dymem i czym prędzej wracać na żelazne wyspy z łupem. Balon myślał w kategorii łupieżcy a nie króla, tak jak to powiedział Tywin, z tym że myślał jak największy cep. Zaś jego dowódcy też zapomnieli myśleć. Dradfort widząc że Żelaźni wygrywają wszędzie mogli by nie stać się trzecią siłą a zwyczajnie poprzeć najeźdźców. W innym wypadku można było celowo doprowadzić do upadku Nocnej Straży atakując z morza równocześnie Wieżę Cieni i Wschodnią Strażnicę oraz przepuszczając masowo dzikich, to byłby problem dla Karholdu, Dreadford i Ostatniego Domostwa bo dzicy skierowali by się raczej w te strony a nawet jeśli poszli by w góry to również było by z korzyścią dla nich. Ogólnie rzecz biorąc oba bunty nie miały szans na powodzenie już na samym starcie przez bezsensowne cele i a właściwie brak ich określenia.
Daelu kiedy można spodziewać się następnej teorii?
W drugiej połowie przyszłego tygodnia. Ale dzisiaj będą Wieści z Cytadeli.
O proszę, czyżby jakieś nowe wieści o Wichrach? 🙂
O serialu w sumie większość wiedzieliśmy zanim nawet zdjęcia zakończono 🙂
Chyba tak. Dziwne rzeczy się zaczynają dziać. Tekst będzie chwilę po północy.
#DaeL mam pytanko tak ciekawości czy zauważyłeś kiedyś w książce wzmiankę o Cersei Baratheon, z tego jak wszyscy wiemy żona powinna przybrać nazwisko męża przykładem w książce jest każda kobieta ale np: Catelyn Stark , czy chociaż Taena Merryweather o nich słyszymy najczęściej a Cersei jest zawsze podpisywana pod nazwiskiem Lannister w książce lub w internecie w spisach postaci gdzie kol wiek zawsze Lannister to aż taki afekt czy idzie za tym coś innego ??? Rozumiem że gdy była Królową zwracano się do niej tytułem ale naprawdę nikt nie nazwał jej nigdy Baratheon czyż by Martin bał się że fikcyjna postać się na nim zemści czy co czy co ???
Cersei nie jest jedyna. Margaery Tyrell, Jeyne Westerling, Selyse Florent – najwyraźniej żony królów zwyczajowo (mówimy tu o odbiorze tego zjawiska wśród ludzi, nie o oficjalnej tytulaturze) są określane panieńskimi nazwiskami.
Dość typowe w tradycji brytyjskiej – mamy na przykład Kate Middleton a nie Kate Windsor (wcześniej tak samo było z Dianą Spencer).
Dzięki… a jeszcze jedno masz jakiś pomysł teorii na temat budowli z czarnego tajemniczego budulca np: spis , ich cel, datowanie, stwórcy i czy jest to coś szczególnego czy tylko zaplecze historyczne jak Silmarillion u Tolkiena??
Przyjemna teoria. Miło się ją czyta, zwłaszcza ostatni akapit 😉 Ale dlaczego właściwie potrzebna jest krew akurat Starków? Umknęło mi to w tekście
Dlatego, że potrzebna jest krew wargów, a Starkowie przez liczne koligacje, mają jej w żyłach jeszcze więcej niż Blackwoodowie. Taka w każdym razie jest moja hipoteza.
Historia jak z Camelot. Lancelot był przekonany, że przepowiednia mówi o nim a w rzeczywistości chodziło o jego syna Gallahada. Lancelot sądząc, że to on ma zdobyć Graala sprowadził nieszczęście na siebie i Ginewrę. Ostatecznie Graala zdobył właśnie szlachetny Gallahad.
Świetna teoria, choć jak słusznie zauważył Autor nie przemawia za nią wiele poszlak. Za to zgrabnie tłumaczy, skąd wziął się Rycerz Roześmianego Drzewa (oczywiście zakładając, iż była nim Lyanna) – jego herb to po prostu przerobiony herb Blackwoodów. Można sobie wyobrazić, że przebywająca w Harrenhal (a więc w Dorzeczu) Lyanna wpadła na pomysł wykorzystania herbu swojej pochodzącej z Dorzecza prababki (bo w sumie dlaczego nie – niezbadane są drogi skojarzeń i inspiracji, wystarczyło choćby spotkanie z jednym z przedstawicieli Blackwoodów i typowa przy takich spotkaniach rozmowa o więzach krwi łączących oba rody). Można też śmiało założyć, że Rheagara – podobnie jak nas – interesowało, skąd wziął się na tarczy ten niecodzienny dość motyw. Zaś odpowiedź Lyanny skłaniała do myślenia (znów – tylko wtedy, gdy założymy, że Rheagar przywiązywał wagę do tego, że w jego żyłach płynie krew Blackwoodów i to ona czyni go kimś wyjątkowym). W końcu, czy wiemy kiedy Rheagar przestał uważać się za Księcia Którego Obiecano i doszedł do wniosku, że będzie nim jego dziecko? Jestem sobie w stanie wyobrazić, że wierzący w przepowiednie następca tronu uznał, iż to przeznaczenie skrzyżowało jego ścieżki z niezwykłą dziewczyną. Wszak i okoliczności tego spotkania były niezwykłe. Oczywiście, całe te rozważania są dość daleko idącymi spekulacjami bardzo słabo podpartymi jakimikolwiek dowodami, funkcjonującymi tylko w ramach teorii zaproponowanej przez Daela, ale trzeba przyznać, że tłumaczą kilka niejasnych kwestii narosłych wokół domniemanego romansu Rheagara i Lyanny.
Wróciwszy do tekstu po dłuższym czasie, mam małe zastrzeżenie. Tak, wiem, teoria jest bardzo spekulatywna, więc to nic dziwnego. Ale mniejsza.
Rhaegar przedefiniował swoje życie na długo przed poznaniem Lyanny. Ożenił się, prawdopodobnie w trakcie małżeństwa uświadomił sobie, że nie o niego chodziło, i skupił się na dzieciach. Ale nie odrzucił ich, bo też miały w sobie mieszankę obu rodzajów magicznych genów. Docelowo Aegon miał być Księciem, Którego Obiecano. Wszystko pasowało. Można by spekulować, że Rhaegar po prostu okłamał Elię, i miał już w głowie plan wzięcia sobie nowej żony, ale wówczas nie nazwałby syna Aegonem, tylko Viserysem, albo w ogóle jakoś inaczej.
Musiało chodzić o coś jeszcze. Gdy Aegon się urodził, Viserys miał pięć lat. Co go wykluczało jako Księcia, skoro mieli z Rhaegarem tych samych rodziców? Krew Aegona była w połowie dornijska, Viserys miał w sobie więcej valyriańskich i północnych genów niż jego bratanek. Był też dużo młodszy od brata, więc można było liczyć, że jego czas jeszcze nadejdzie. I mógłby nadejść – gdyby Viserys nie umarł, załapałby się na zagrożenie ze strony Innych, dokładnie tak samo, jak Daenerys, której Rhaegar naturalnie nie wziął pod uwagę (ze względu na głowę zaprzątniętą innymi sprawami, mógł się dowiedzieć o ciąży matki po powrocie z Wieży Radości, gdy wszystko było już dawno pozamiatane). Z jakiegoś powodu Rhaegar ubzdurał sobie, że to z jego linii, i tylko jego, narodzi się przyszły bohater. Oczywiście, mógł być po prostu niesamowicie zadufany w sobie, by nie uwzględnić młodszego brata… a może jednak było tam coś jeszcze?
I co z tą krwią Starków? Też była w przepowiedni, a Rhaegar z początku nie zauważył (bo przecież sam jej nie miał)? Starkowie są wargami, najbardziej ze wszystkich zachowali łączność z tradycjami Pierwszych Ludzi, byli Królami Zimy… i to tyle z rzeczy wyróżniających ten ród. Nie wierzę, że Rhaegar przeoczyłby Pierwszych Ludzi i Królów Zimy, tego nie da się z niczym pomylić. A wargów miał już u Blackwoodów.
Brakuje tu jeszcze jednej rzeczy. Przyczyny. Dlaczego Książę był w ogóle potrzebny? Dlaczego lata mijały, i Rhaegar uznał, że musi zmodyfikować plan działania? Musiał dowiedzieć się, że nadejdą Inni, i będą znaki, które ich zapowiedzą. Kometa. Powrót magii. Może nawet smoki.
Pieśń Lodu i Ognia była tylko drogą do celu. Celem było przetrwanie mrożącego krew w żyłach zagrożenia z Północy, spersonifikowanego kataklizmu, nowej Długiej Nocy.
To Jaquan Hagar