Sandor Clegane, zwany Ogarem, to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci stworzonych przez George’a R. R. Martina. Bezwzględny i cyniczny morderca, potwór w ludzkiej skórze, ale także postać tragiczna, człowiek oszpecony i niemal zabity przez swego brata, a także bardzo szybko pozbawiony złudzeń co do natury człowieka.
Ogar był ulubioną postacią wielu widzów Gry o Tron i czytelników Pieśni Lodu i Ognia. Cenili go za gorzkie poczucie humoru, trafną (choć grubiańską) ocenę ludzkich charakterów, a nawet za to, iż – pomimo swej zatwardziałości – próbował odkupić winy. Dlatego też z wielkim żalem pożegnaliśmy Sandora Clegane. Ale czy nie za wcześnie?
Serial pokazuje ostatnie chwile Ogara w sposób nieco inny niż książka. W Grze o Tron Sandor otrzymuje śmiertelne obrażenia z ręki Brienne z Tarthu. W książkach wystarczy zakażona rana, której nieszczęsny Clegane nabawia się w Karczmie na Rozdrożu. Książkowa Brienne szuka więc nadal Sandora, wierząc, że ten więzi Sansę (nie zdając sobie sprawy, iż tak naprawdę podróżował on z młodszą Starkówną – Arią). W końcu, już po wydarzeniu, które uważamy za smierć Clegane’a, Brienne dociera do Cichej Wyspy. Tam spotyka Starszego Brata, człowieka, który miał być świadkiem ostatniego tchnienia Ogara. Brienne słyszy i widzi przy tym wiele rzeczy, które powinny dać jej do zrozumienia, że Sandor Clegane wciąż żyje.
Przesłanka 1 – Koń Ogara
Brienne i Podrick, udając się na rozmowę ze Starszym Bratem widzą konia, którego czytelnik – zarówno z wyglądu jak i zachowania – łatwo zidentyfikuje jako Przybysza, rumaka należącego do Ogara.
Stajnia była wypełniona niespełna w jednej czwartej. Na jednym jej końcu stało kilka mułów. Zajmował się nimi niski krzywonogi brat, którego Brienne uznała za Gillama. Na drugim końcu, z dala od innych zwierząt, stał wielki, kary ogier, który zarżał, słysząc ich głosy, i kopnął drzwi boksu.
Ser Hyle, obrzuciwszy wielkie zwierzę pełnym podziwu spojrzeniem, wręczył wodze swego wierzchowca bratu Gillamowi.
– Piękny rumak – zauważył.
Brat Narbert westchnął.
– Siedmiu zsyła nam błogosławieństwa albo poddaje nas próbom. Znajda może być piękny, ale z pewnością zrodził się w piekle. Kiedy próbowaliśmy go zaprząc do pługa, kopnął brata Rawneya i złamał mu obojczyk w dwóch miejscach. Mieliśmy nadzieję, że kastracja wyleczy go ze złośliwości, ale… bracie Gillamie, czy zechcesz im pokazać?
Brat Gillam zdjął kaptur. Pod spodem miał blond czuprynę, wygoloną tonsurę oraz bandaż w miejscu, gdzie powinno być ucho.
Podrick wciągnął gwałtownie powietrze.
– Koń odgryzł ci ucho?
Przesłanka 2 – Zdolności Starszego Brata
W wersji książkowej zakażona rana wydawała się być śmiertelną. Niewątpliwie śmiertelne były też rany poniesione przez Ogara podczas jego serialowego upadku. Jakim więc cudem Sandor Clegane miałby przeżyć? Tak się składa, iż Starszy Brat ma opinię jeśli nie cudotwórcy, to przynajmniej wyjątkowo sprawnego lekarza.
Siedmiu pobłogosławiło naszego Starszego Brata uzdrawiającymi dłońmi. Przywrócił zdrowie wielu ludziom, których nawet maesterzy nie potrafili wyleczyć.
Przesłanka 3 – Wiedza, jaką Starszy Brat ma o Ogarze
Brienne wypytując Starszego Brata o okoliczności śmierci Ogara, dostaje dość zaskakujący wywód na temat zakamarków duszy Sandora Clegane. Starszy Brat wydaje się wiedzieć o zmarłym więcej, niż mógłby dowiedzieć się z rozmowy z człowiekiem znajdującym się w stanie tak krytycznym, w jakim był Sandor gdy widzieliśmy go w książce i serialu po raz ostatni.
– Przez wiele lat był zaprzysiężoną tarczą księcia Joffreya. Nawet tutaj słyszeliśmy o jego czynach zarówno dobrych, jak i złych. Jeśli choć połowa z tego, co o nim mówiono, to prawda, był zgorzkniałą, udręczoną duszą, grzesznikiem, który drwił z bogów i ludzi. Służył, ale nie był dumny ze służby. Walczył, ale zwycięstwo nie przynosiło mu radości. Pił, by utopić swój ból w morzu wina. Nie kochał nikogo ani nikt nie kochał jego. Kierowała nim nienawiść. Choć popełnił wiele grzechów, nie prosił o wybaczenie. Inni marzą o miłości, bogactwie albo chwale, a ten Sandor Clegane marzył o tym, że zabije własnego brata. To grzech tak straszliwy, że drżę, mówiąc o nim. To jednak był chleb, którym się karmił, paliwo, dzięki któremu płonął jego ogień. Choć to haniebna myśl, nadzieja, że ujrzy krew brata na własnym mieczu, była wszystkim, co pozwalało żyć temu smutnemu, pełnemu gniewu człowiekowi… a nawet to mu odebrano, gdy książę Oberyn z Dorne dźgnął ser Gregora zatrutą włócznią.
– Mówisz, jakbyś się nad nim litował – zauważyła Brienne.
– Bo tak było. Ty również byś się nad nim ulitowała, gdybyś go widziała przed końcem. Znalazłem go nad Tridentem, przyciągnęły mnie jego krzyki bólu. Błagał o dar łaski, ale ja przysiągłem, że już nie będę zabijał. Wodą z rzeki przemyłem jego rozpalone czoło, dałem mu wina i zrobiłem okład na ranę, ale było już za późno, żeby mu pomóc.
Przesłanka 4 – Ogar umarł, Sandor znalazł ukojenie
Głębsza analiza rozmowy pomiędzy Brienne a Starszym Bratem pokazuje, iż – kilkukrotnie – mnich oddziela los Ogara od losu Sandora Clegane. Mówi o śmierci potwora, a może bardziej bezmyślnego narzędzia, jakim był Ogar.
Ogar skonał w moich ramionach.
A jednak kiedy Brienne wprost stwierdza, że Sandor Clegane nie żyje, Starszy Brat wydaje się prostować jej słowa. Prostować… ale w dość wymijający sposób.
– A więc to prawda – powiedziała przygnębiona. – Sandor Clegane nie żyje.
– Wreszcie odnalazł spokój. – Starszy Brat umilkł.
Przesłanka 5 – „Śmierć” Starszego Brata
Jak gdyby tego było mało, Starszy Brat, opowiadając później swoją własną historię, używa słowa „śmierć” w znaczeniu metaforycznym. Śmierć jest dla niego momentem przemiany. „Umierając” on sam przeistoczył się z rycerza w skromnego mnicha.
– Zważywszy na wszystko razem, wiodłem raczej nędzne życie. Kiedy nie walczyłem, byłem pijany. Mój los był spisany czerwienią, czerwienią krwi i wina.
– A kiedy to się zmieniło? – zapytała Brienne.
– Gdy zginąłem w bitwie pod Tridentem. Walczyłem za księcia Rhaegara, choć on nawet nie znał mojego imienia. Nie potrafię ci powiedzieć, dlaczego za niego. Lord, któremu służyłem, służył lordowi, który służył lordowi, który postanowił poprzeć smoka, nie jelenia. Gdyby zdecydował inaczej, mógłbym się znaleźć po drugiej stronie rzeki.
(…)
Usłyszałem tętent kopyt za plecami i pomyślałem: „koń!”, ale nim zdążyłem się odwrócić, coś walnęło mnie w głowę i zwaliłem się do rzeki. Powinienem był w niej utonąć, lecz ocknąłem się tutaj, na Cichej Wyspie. Ówczesny Starszy Brat powiedział mi, że przyniosła mnie fala, nagiego jak w dzień imienia. Jedyne wyjaśnienie, jakie mi przychodzi do głowy, to że ktoś znalazł mnie na płyciznach, zabrał mi zbroję, buty i spodnie, a potem zepchnął mnie na głęboką wodę. Resztę zrobiła rzeka. Wszyscy rodzimy się nadzy, więc pewnie nic dziwnego w tym, że do nowego życia narodziłem się w ten sam sposób. Następne dziesięć lat przeżyłem w milczeniu.
– Rozumiem.
Brienne nie wiedziała, dlaczego jej to opowiada i co innego mogłaby mu rzec.
– Naprawdę? – Pochylił się, wspierając wielkie dłonie na ramionach. – Jeśli tak, wyrzeknij się tych poszukiwań. Ogar nie żyje, a zresztą nigdy nie miał twojej Sansy Stark.
Przesłanka 6 – Grabarz
W trakcie wędrówki po Cichej Wyspie spotykamy jeszcze jedną, dziwną postać. Nie widzimy zakrytej kapturem twarzy tego człowieka, ale jest on postacią niezwykle charakterystyczną. Jest – zupełnie jak Sandor – wyższy od bardzo wysokiej Brienne. Ma ranę nogi, w wyniku której kuleje. I lubi psy.
Minęli po drodze kilkunastu braci, zakapturzonych mężczyzn w burobrązowych szatach, którzy spoglądali na przybyszy z ciekawością, ale nie przywitali ich ani słowem. Jeden z nich prowadził dwie mleczne krowy w stronę niskiej obory krytej darnią, inny zaś ubijał masło w maselnicy. Wyżej spotkali trzech chłopaków pasących owce, a jeszcze wyżej minęli cmentarz, gdzie brat roślejszy niż Brienne trudził się przy kopaniu grobu. Jego ruchy wyraźnie świadczyły, że jest kulawy. Kiedy przerzucił przez ramię łopatę pełną kamienistej gleby, część upadła im pod stopy.
– Uważaj, bracie – skarcił go brat Narbert. – O mały włos nie sypnąłeś septonowi Meribaldowi ziemią w usta.
Grabarz pochylił głowę. Gdy Pies podszedł go obwąchać, brat odrzucił łopatę i podrapał go po uchu.
– To nowicjusz – wyjaśnił Narbert.
Moglibyśmy uznać, iż pojawienie się grabarza jest pozbawionym większego znaczenia żartem George’a R. R. Martina, wrzuconym tylko po to, by fani pogrążyli się w domysłach. A jednak wydaje się, że autor uznał grabarza za postać ważną, bo pokazał nam go po raz kolejny, znów zwracając uwagę na ranę nogi.
Gdy skończyli czytać, resztki jedzenia zabrali nowicjusze, których zadaniem było usługiwanie przy stole. Większość stanowili chłopcy w wieku Podricka albo młodsi, ale byli wśród nich również dorośli. Jednym z nich był potężnie zbudowany grabarz, którego spotkali po drodze. Utykał wyraźnie, co świadczyło o jakiegoś rodzaju kalectwie.
Przesłanka 7 – Wielka litera
Czasem pisarz potrafi ukryć głębszy sens w jednej literze. A historię z Cichej Wyspy może skonkludować jedno zdanie.
Bracia zawsze mają kość dla Psa.
Czy Sandor Clegane żyje? A jeśli tak, to czy świat się jeszcze o niego upomni? Niewykluczone. Twórcy serialu wielokrotnie odchodzili w czwartym sezonie od kanonu książkowego. A jednak, nawet zmieniwszy relacje pomiędzy Aryą a Ogarem na bardziej przyjacielskie, nie pozwolili jej zadać ciosu miłosierdzia. W serialu, tak jak w książkach, los Sandora nie jest pewny.
Być może pogodzony z losem, nawrócony na wiarę w Siedmiu Sandor Clegane dożyje końca swych dni kopiąc groby dla prostych ludzi wplątanych w wojny wielkich lordów. A może, jeśli tego będzie wymagać od niego Wiara, jeszcze raz dobędzie miecza. Ale o tym porozmawiamy w jednym z następnych odcinków Szalonych teorii…
O Szalonych teoriach dyskutujemy na FORUM.