![](https://fsgk.pl/wp-content/uploads/2019/08/IMG_20190816_114840.jpg)
Wstyd się przyznać, ale ja, zdeklarowany miłośnik horroru i wielbiciel H.P. Lovecrafta, o twórczości Stefana Grabińskiego nie wiedziałem nic. A raczej wiedziałem tyle, ile przekazaliście mi w komentarzach, drodzy czytelnicy, ilekroć poruszano temat Samotnika z Providence. Powiadaliście, że Grabiński jest ciekawy, że unikalny, że to polski Lovecraft, i że warto. No więc w końcu, wiedziony ciekawością, która tyle dusz niejednokrotnie zgubiła, dałem się skusić. Sięgnąłem po wydany przez Vesper zbiór opowiadań i noweli polskiego pisarza. I rzeczywiście było warto.
Ale zacznijmy od małego wyjaśnienia. Nazywanie Grabińskiego polskim Lovecraftem – jak się to bardzo często czyni – chyba nie do końca oddaje istotę jego twórczości, bo stwarza wrażenie, jakoby polski pisarz był jednym z następców Samotnika, kontynuującym Mitologię Cthulhu, albo przynajmniej mocno się nią inspirującym. Tymczasem Grabiński, choć – tak jak Lovecraft – tworzy w nurcie literackim nazywanym opowieścią niesamowitą, to nie jest twórcą kosmicznego horroru. Owszem, znajdziemy podobieństwa pomiędzy stylem obu pisarzy… ale wydaje mi się, że bardziej pasuje do Grabińskiego określenie „polski Poe”.
![](https://fsgk.pl/wordpress/wp-content/uploads/2019/08/Stefan-Grabinski-i-opowiesci-niesamowite-_bw83933.jpg)
Lat temu już dziesięć. Zdarzenie przybrało już kształty rozwiewne, niemal senne – zasnuło się błękitną mgłą rzeczy minionych. Dziś wygląda jak wizja lub jak szalone marzenie; a jednak wiem, że wszystko do najdrobniejszych szczegółów było naprawdę tak, jak pamiętam. Od owej chwili wiele zajść przesunęło mi się przed moimi oczyma, dużo przeżyłem – lecz wspomnienie wypadku pozostało niezmienione, obraz dziwnej chwili wyrzeźbił się w duszy głęboko na zawsze; patyna czasu nie przyćmiła silnego rysunku, owszem, zda mi się, z lat ubiegiem podkreśla cienie w sposób tajemniczy…
—Ultima Thule—
A tak naprawdę, to lepiej nie porównywać go do nikogo, bo Grabiński jest… po prostu wyjątkowy. Snuje swe opowieści nadzwyczajnym językiem rodem z powieści realistycznej z przełomu XIX i XX wieku i przesyca je fantastycznym klimatem Polski międzywojennej. Daję słowo, czytając jego dialogi jakoś mimowolnie przenosimy się w lata 20. ubiegłego wieku. I już to wystarczyłoby za zachętę. Ale Grabiński wlewa w tę realistyczną konstrukcję nutę niesamowitości. Coś się wymyka logice, coś jest w na pozór zwyczajnej codzienności – bardzo niepokojącego. Bramy szaleństwa może otworzyć przypadkowe spotkanie na ulicy ze starym znajomym, zasłyszana rozmowa, widok sadzy, albo buchający z komina dym. Wszystko to jest groźne i wciągające. A wierzenia i przestrogi ludowe są jak najbardziej zasadne.
![](https://fsgk.pl/wordpress/wp-content/uploads/2019/08/grabarz.jpg)
Szczególnie ciekawi są bohaterowie Grabińskiego. Odnajdujemy w nich tę samą obsesję, która często dręczyła protagonistów Lovecrafta. Widzimy w nich ten sam zaczyn szaleństwa, który doprowadzi ich do nieuchronnego kresu (życia lub równowagi psychicznej). Czy to z własnej woli, czy wskutek dziwnego splotu wydarzeń, dążą do zatracenia. Lecz – i to było prawdziwym zaskoczeniem – są też od bohaterów lovecraftowskich inni. Prostsi, bardziej zwyczajni. Dla Lovecrafta wyjściowym archetypem jest poszukiwacz prawdy, dziennikarz, profesor uniwersytecki, miłośnik nauki. U Grabińskiego bohaterowie to (na ogół – z kilkoma wyjątkami) ludzie zwyczajni, mijani na ulicach. I to chyba jeszcze bardziej przerażające.
Znużyły go twarze: przeszedł na odludną ulicę.
Była wypełniona po brzegi mlecznymi złożami oparów. Szedł ostrożnie, by nie natknąć na latarnię. Po pewnym czasie uczuł ną plecach czyjąś rękę:
– Serwus, Władek!
– A! to ty… Nie poznałem – ale bo mgła zakuta!
Wrzecki serdecznie ściskał podaną mu dłoń.
-Dokąd?
-Do prosektorium
-A! do trupiarenki, operacyjka? Krajanie nieboszczyka? Co?
-Coś w tym rodzaju.
-Co to za cenny szpargał w kieszeni?
-Rzecz dość ciekawa: O samozatruciu u wężów.
—Po stycznej—
![](https://fsgk.pl/wordpress/wp-content/uploads/2019/08/IMG_20190816_114902_1-1024x812.jpg)
Wciągnąłem się w wyobrażony przez Grabińskiego świat bez reszty, a od ciągu zdań wzrok odrywałem tylko w celu – znów wstyd się przyznać – sprawdzenia dość licznych archaizmów i neologizmów. Język pisarza – jak już wspomniałem – jest wyjątkowy. Ale dla współczesnego czytelnika może być pewną barierą. Boję się, że jeśli ktoś nie trawi realizmu Prusa, a niesamowitość Poego go nie kręci, to i Grabiński może odstręczyć. Aczkolwiek uważam, że dać szansę pisarzowi trzeba. I nie robić sobie zawczasu wymówek.
Tym bardziej, że zbiór opowiadań i nowelek wydany przez Vesper naprawdę wyszedł fantastycznie. Na blisko sześciuset stronach znalazły się 34 utwory literackie wydane wcześniej w tomikach Na wzgórzu róż, Demon ruchu (stąd pochodzą opowiadania kolejowe – to chyba moja ulubiona część zbioru), Szalony pątnik, Księga ognia, Niesamowita opowieść i Namiętność. Aha, i jest jeszcze osobna nowela pt. Świadek Materna. Książka okraszona jest świetnymi, klimatycznymi ilustracjami Macieja Kamudy, zawiera też posłowie Macieja Płazy znanego jako najnowszy (i chyba najlepszy – mimo paru drobnych zastrzeżeń) tłumacz Lovecrafta.
Grabiński umarł w biedzie, niedoceniony. Jego opowieści były zbyt dziwaczne i niesamowite jak na gusta ówczesnych Polaków. I to na nas spoczywa obowiązek, by tę krzywdę wyrządzoną pisarzowi naprawić. Wiem, że to nie książka dla każdego. Ale każdy powinien się z nią zmierzyć.
Muzeum dusz czyścowych
-
Ocena DaeLa - 8/10
8/10
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Vesper.
Bardzo dobre opinie słyszałem o tym pisarzu. Książkę mam już na półce, jeszcze czeka w kolejce. Natomiast wydanie Vesper jest znakomite, zresztą jak większość tego wydawnictwa. Fajnie że na FSGK pojawiają się takie recenzje, szczególnie, że pisarz niestety trochę zapomniany.
Meh, i tak wolę Micińskiego. </3 On bardziej przypomina naszego rodzimego Poego. Polecam bardzo jego tomik wierszy "W mroku gwiazd" i aranżacje niektórych jego utworów przez zespół Radogost. Czarny romantyzm rządzi, a jego wpływy są ponadczasowe. :3
Dzięki, sprawdzę.
Zabieram się od dawna i zabrać się nie mogę. Może mnie ten tekst zmotywuje 🙂
Zachęciłeś.
Brzmi naprawdę zachęcająco. Też o gościu wcześniej nie słyszałem, ale lubię taki klimat.
Przesłuchałem, warto było!
Trochę nie zgodzę się z tymi bohaterami. W wielu opowiadań Grabiński ma ten sam typ bohaterów, co Lovecraft. Są lekarze, psychiatrzy, profesorowie, architekci, inżynierowie, inteligenci… Jeśli coś ma ich faktycznie różnić, to typ grozy. U Grabińskiego nie ma tej kosmicznej, obcej siły. A zła moc wynika raczej z lokalnego folkloru lub ze sfery duchowości.
http://lubimyczytac.pl//ksiazka/109388/demon-ruchu-i-inne-opowiadania
Ja mam za sobą ten zbiór i pod tym adresem jest moja szersza recenzja. Nick i avatar ten sam, co na fsgk.