Ruszamy z nową serią wpisów. Zobaczymy, co w danym miesiącu działo się w giereczkowie, powiemy kilka słów o tym, co ogrywaliśmy, a także przeniesiemy się na chwilę w przeszłość, zerkając do archiwalnych numerów growych czasopism.
Przegląd styczniowych newsów
Studio Rebel Wolves, założone przez weteranów branży pracujących m.in. przy Wiedźminie 3 czy Cyberpunku 2077, pokazało teaser swojej pierwszej gry. The Blood of the Dawnwalker ma być wysokobudżetowym, mrocznym RPG w klimatach fantasy, i stanowić pierwszą część sagi. Póki co dostaliśmy zwiastun filmowy, gameplay mamy zobaczyć latem tego roku.
GOG, czyli Good Old Games, został częścią EFGAMP (European Federation of Game Archives Museums and Preservation Projects), organizacji zajmującej się zachowywaniem gier wideo. Polska platforma wzmacnia tym samym swoją działalność w zakresie ochrony gier, i dbania, by starsze tytuły były kompatybilne ze współczesnym sprzętem.
Doczekaliśmy się zapowiedzi drugiej generacji konsoli Nintendo – Switch 2. Urządzenie ma zadebiutować jeszcze w tym roku. Wiemy, jak konsolka będzie wyglądać, ale na więcej szczegółów trzeba poczekać do pokazu Nintendo Direct, zaplanowanego na początek kwietnia. O ile Nintendo nie zmieni zdania, będzie to pierwszy przypadek w historii tej firmy, kiedy nowa konsola dostanie po prostu numerek dodany do nazwy poprzedniej generacji (może jednak Switch U albo Switch Advance?).
Zapowiedziano ostateczną edycję gry Twierdza: Krzyżowiec. Ta wersja ma rozszerzyć grę o nowe jednostki, przeciwników, mapy i kampanie, a także otworzyć się na Warsztat Steam, dzięki któremu gracze będą mogli tworzyć własne scenariusze. Dodatkowo dostaniemy oczywiście odnowioną warstwę audiowizualną. Premiera zaplanowana jest na 15 lipca tego roku (wyjdzie tylko na PC), a tytuł można już dodać sobie na listę życzeń.
Polski wydawca 11bit Studios pokazał nową grę w swoim portfolio – Death Howl. Tytuł jest pixelartową mieszanką z gatunku soulslike i karcianki, w której rozgrywka polegać będzie na eksploracji, zbieraniu składników i budowaniu talii kart, które potem wykorzystamy w turowych walkach. Fabuła gry natomiast opowie o matce, która wkracza w świat duchów, by zjednać się ze zmarłym synem. Gra ma się ukazać pod koniec tego roku, a już teraz można zagrać w demo.
Nie lada niespodziankę przygotowali dla fanów Unreal Tournament Alexander Brandon i Michiel van den Bos, kompozytorzy muzyki do najlepszej sieciowej strzelanki w historii. 24 stycznia w serwisach streamingowych oraz na wszelkiej maści nośnikach fizycznych (nawet na kasetach) ukazał się dwupłytowy album pod tytułem „Tournament Rematch: Unreal Tournament Remixed” z zaaranżowanymi na nowo klasycznymi utworami, które przygrywały podczas fragowania ćwierć wieku temu. Łezka się w oku zakręciła, nie powiem.
Na koniec trochę liczb:
- Resident Evil Remake sprzedał się w 9 milionach egzemplarzy
- Niezależna karcianka Balatro sprzedała się w 5 milionach egzemplarzy
- V Rising również sprzedało 5 milionów kopii
- W Dragon Age: Veilguard zagrało 1,5 miliona graczy (nie oznacza to jednak 1,5 miliona sprzedanych kopii, bo gra dostępna była w ramach abonamentu). Studio spodziewało się co najmniej dwukrotnie wyższego wyniku.
- Arma Reforger sprzedała 1,15 miliona egzemplarzy
- Seria Dying Light obchodzi 10-lecie
- Seria The Sims obchodzi 25-lecie. Z tej okazji EA wypuściło pierwszą oraz drugą część wraz z dodatkami, dostosowane do współczesnych sprzętów, na Steam, Epic Store i w EA App.
Xbox Developer Direct (23 stycznia)
Pokaz był dość treściwy – zaprezentowano 4 gry, z każdej pokazano solidną porcję materiału. Daty premier nie są zbyt odległe, i dodatkowo tytuły będą dostępne w ramach abonamentu GamePass już od pierwszego dnia.
Ninja Gaiden 4 – powrót serii po 10 latach i gratka dla miłośników szybkiej akcji. Premiera zaplanowana jest na jesień tego roku.
Ninja Gaiden 2 Black – w ramach niespodzianki zaprezentowano remaster odsłony z 2008 roku, już dostępny.
South of Midnight – gra, w której południowoamerykański folklor miesza się ze sporą dawką fantastyki. Jako nastoletnia Hazel wyruszymy w podróż w poszukiwaniu matki, porwanej przez powódź. Premiera 8 kwietnia.
Clair Obscur: Expedition 33 – jRPG prosto z Francji, debiutancki projekt niedużego studia. Intrygująca historia, niebanalne postaci i zapowiedź interesującej przygody. Zagramy już 24 kwietnia.
DOOM Dark Ages – chyba jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Ta odsłona ma być prequelem do Dooma 2016 i stać zdecydowania bliżej korzeni serii – żadnych akrobacji, za to powrót do soczystego strzelania. Sceneria to połączenie sci-fi i fantasy z motywami średniowiecznymi, dostaniemy tarczę ofensywną oraz oczywiście zestaw solidnych spluw wszelkiej maści (łącznie z kołkownicą). Jest na co czekać. Premiera 15 maja.
Co ogrywaliśmy?
Alexa
Po skończeniu Indiany naszła mnie ochota na jakiegoś hack’n’slasha. Akurat wyszło Path of Exile 2, więc się zainteresowałam. Popatrzyłam, poczytałam i stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie, bo wplata elementy soulsowe (a ja z soulsów akceptuję chyba tylko Dead Souls*). W takim razie może by wrócić do pierwszego PoE? Zainstalowałam, odpaliłam, pobiegałam… i odinstalowałam, bo nie mam ochoty uczyć się całej gry od nowa. Za dużo tego wszystkiego po prostu. Może to w takim razie dobry moment na czwarte podejście do Grim Dawn, do którego nigdy nie udało mi się przekonać? To brzmiało jak niezły plan. Niestety GD i tym razem nie zaskoczył. Nie wiem, o co chodzi, bo gra jest fajna, ale za nic nie potrafię się w nią wkręcić, podczas gdy w innych h’n’s pękają mi setki godzin. Ostatecznie stanęło na odpaleniu Torchlighta 2, który jest idealny na takie niezobowiązujące wybijanie mobów.
Jeszcze mnie taka refleksja naszła. Wiecie, czego mi brakuje w hack’n’slashach? Notatek. To znaczy żeby przy danej postaci można było sobie zapisać, co to jest i jak ma działać. Bo jak się chce wrócić po dłuższym czasie do starej postaci, to czasami trudno rozszyfrować, co autor builda miał na myśli…
*by Nine Inch Nails
Kr4wi3c
Początek tego roku zaczął się u mnie ogrywaniem zaległych, małych indyków relaksacyjnych. Skończyłem Open Roads, Mind Over Magnet, a także Włóczykij: Melodia Doliny Muminków – o których napiszę osobny wpis. Ponadto spróbowałem swoich sił w Neva (kompletnie mi nie podeszła), Forgive Me Father 2 (chyba się polubimy, podobnie jak pierwszą częścią). Ponieważ jednak nie samymi indykami człowiek żyje, postanowiłem wreszcie dokończyć pierwszy Dishonored (początkowo miałem nic o nim nie pisać, ale uważam, że jest to przegenialna gra i warto by było ją podsumować), a skoro tak dobrze mi poszło, to z rozpędu chciałem sprawdzić najnowszą grę od Arkane Studios – DeathLoop. Została różnie przyjęta. Nie jest zła, tylko strasznie wolno się rozkręca. Garściami czerpie ze spuścizny Dishonored – moce, nastawienie na skradanie, podobna budowa gry na zasadzie stworzenia piaskownicy ze świetnymi mechanikami i wrzucenie tam gracza, dając mu możliwość grania na swój sposób. Wszystko fajnie, tylko szkoda, że sprawia wrażenie bycia co najwyżej biedną wersją Dishonored. Pozostając nadal w klimacie gier od Arkane, zacząłem przygodę z kolejnym Zniesławionym i już od samego początku jest świetnie – bawię się mocami i ganiam po dachach Dunwall.
Crowley
Co prawda od Nowego Roku mam istny młyn, ale od czego są noce? Znowu odgrzebałem Grim Dawn. Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem hack’n’slashy, ale w przeciwieństwie do Alexandretty, ja ten tytuł uwielbiam. To moje growe top 10. GD przeszedł ogromne zmiany od premiery. Dwa duże dodatki i ubiegłoroczny patch zmieniający bardzo wiele mechanik, żeby dostosować grę do dzisiejszych standardów tchnęły w nią nowe życie. Na horyzoncie mamy zresztą trzecie rozszerzenie (niemal 10 lat po premierze!), na które czekam z niecierpliwością.
Gra ma wszystko, czego od h’n’s oczekuję. Jest multum klas i stylów gry do wyboru. System łączenia dwóch specjalizacji zaczerpnięty z Titan Quest sprawdza się wyśmienicie. Wcześniej na ogół grałem mięśniakami z wielką pałą, ale ostatnio postanowiłem spróbować czarodziejo-nekromanty i jest jeszcze fajniej. Do tego dochodzi jeszcze system umiejętności z „konstelacji”, który pozwala dodatkowo dopasować statystyki pod styl gry (i sam w sobie jest minigierką, bo kolejnych punktów nie da się wydawać dowolnie, trzeba sobie opracować kolejność odblokowywania gwiazdozbiorów). Gra daje ogromne możliwości w kwestii kompletowania ekwipunku, ulepszania go, zaklinania i wytwarzania nowych przedmiotów. Początkowo ciężko się w tym wszystkim połapać, ale ostatecznie system okazuje się przebogaty. Znakomite są mapy bez elementów losowych (to ważne, nie znoszę losowych) i z pierdylionem ukrytych miejsc, questów i bossów. No właśnie, bossowie. Podstawka była pod tym względem raczej biedna, ale to, co wprowadziły dodatki… Oprócz maszkaronów związanych z fabułą, możemy (ale nie musimy) walczyć z różnymi tajnymi specjalnymi przeciwnikami, których odnajdziemy albo w ukrytych miejscach, albo dopiero na wyższych poziomach trudności. I to nie są przeciwnicy dla miętkich nindżów. Tam nawet setny poziom postaci nie pomoże, jeśli nie mamy odpowiedniego sprzętu i builda.
Rozpisałem się niepotrzebnie, ale serio – to jest hack’n’slash doskonały. Jedyną upierdliwością jest system przenoszenia przedmiotów między postaciami, ale to załatwia jedna nieoficjalna aplikacja. W każdym razie zachęcam do sięgnięcia po ten leciwy już tytuł.
Kartka z kalendarza
Zaglądając do styczniowego numeru Świata Gier Komputerowych z 2000 roku znajdziemy recenzję Tomb Raidera 4 oraz „Indiana Jones and the Infernal machine”. Tak się akurat śmiesznie składa, że teraz, czyli ćwierć wieku później, otrzymaliśmy nową, zdecydowanie udaną odsłonę przygód Indiany, a już niebawem (14 lutego) na nasze ekrany zawita odświeżona wersja Tomb Raider: The Last Revelation.
Przy simsach zatrzymałem się na części pierwszej. Po dwóch godzinach z nudów zaczynałem eksterminację mieszkańców. Nigdy nie wyszedłem poza ten etap.
Ja ciągle budowałem domy. W sumie to mi to zostało do dziś niestety. 😀
Bawi mnie jak GOG chwali się teraz, że oni to o stare gry dbają. Przecież dokładnie w tym celu powstał ten sklep, tylko szybko im się odechciało i zaczęli po prostu sprzedawac gry (także te wątpliwej jakości) jak jakiś steam. Teraz poczuli piniondz i wracają do korzeni chwaląc się co to nie oni. Szkoda, że masa gier nie ma polskiej wersji, niektóre mają jakieś dziwne zbudowane wersje, jeszcze inne potrafią mieć wbudowane randomowe mody, a feedback od klientów jest totalnie ignorowany. No i nigdy nie trafiłem tam żadnej gry, żeby miała lepsza cenę niż inne sklepy.
Co do Grim Dawn. Też z 3 razy podchodziłem. Nie rozumiem fenomenu tej gry. Gdyby ktoś mi powiedział, że to gra na komórki to bym uwierzył. Brak klimatu, nudne postacie, questy jak z mmo. No i sama walka…lapalem się na tym, że nie chce mi się bić mobów czasem xd