Książki

Czytamy Nawałnicę Mieczy #20: Tyrion III

Czytaje powracają. Będę próbował omawiać dla Was kolejne rozdziały. Cytując klasyka: „Sam nie wiem, co o tym myśleć, jak powiedział król Dezmod, gdy przyłapano go na oszukiwaniu w karty”. Plan jest taki, aby każdy odcinek poświęcić jednemu rozdziałowi, zaś odcinki ukazywały się około raz na dwa tygodnie. Co z tych planów wyjdzie – zobaczymy, ale mam nadzieję, że okażą się bardziej długoterminowe niż średnie panowanie lorda Harennhal.

Streszczenie

Trafiło się gęste! Posiedzenie Małej Rady, pierwsze, w którym udział bierze Tyrion po degradacji. W sumie trudno stwierdzić, na jakiej zasadzie teraz tam zasiada, i czy faktycznie możemy uznać to za posiedzenie oficjalne, ale mniejsza o formalności. Zaszły zmiany: pojawili się lordowie Tyrell, Redwyne oraz Rowan. W Radzie zasiada również rzecz jasna lord Tywin, ale także Kevan. Karzeł widzi też starych znajomych, za którymi specjalnie nie tęsknił, w tym w szczególności wielkiego maestera Pycella. Staruszek jest w widocznie złym stanie – w jego wieku siedzenie w ciemnicy nie jest najbardziej optymalną formą spędzania czasu. Tyrion nie odczuwa z tego powodu wyrzutów sumienia. O mściwości Lannistera jeszcze się w tym rozdziale przekonamy.

Trwa niezobowiązujący small talk – Cersei bryluje, jest urocza, zabawna, figlarna. Tyrion zbiera uprzejme, trochę wymuszone pochwały od lordów Reach za fortel z łańcuchem. Jednak w myślach nie może się pogodzić z tym, że bohaterem ulicy został Renly, czy raczej jego duch. Rozgoryczenie spowodowane brakiem uznania z rozdziału na rozdział u naszego beznosego bohatera będzie narastać.

Jedyną osobą, która okazuje w miarę ciepłe uczucia Tyrionowi, jest jego stryj, Kevan. To od niego Krasnal dowiaduje się o złym stanie zdrowia Lancela, przy którego łożu boleści czuwa Cersei. Karzeł ma poważne obawy, czy jego kuzyn przetrwa tę kurację.

Od pogadanek przechodzimy w końcu do obrad. Cersei chciałaby zacząć od przygotowań do królewskiego wesela, ale jej ojciec ma ważniejsze rzeczy na głowie, choćby w postaci nadal toczącej się wojny domowej. Varys raportuje o klęsce sił Północy pod Duskendale. Randyll Tarly pobił siły Glovera i Tallharta, czego drugi z nich nie przeżył. Glover z niedobitkami cofa się na Harennhal, nie zdając sobie sprawę, że kieruje się wprost w paszczę lwa, a raczej psa, a raczej Góry.

Dowiadujemy się również, że Robb Stark po spustoszeniu Zachodu wycofał się do Dorzecza, natomiast w Lannisporcie Daven Lannister zbiera niedobitków z armii swego poległego ojca, by pod Złotym Zębem połączyć się z siłami Forleya Prestera. Lannisterowie i ich sojusznicy przewidują, że Młody Wilk niedługo skieruje się na Północ, by odbić ją z rąk Żelaznych Ludzi. Wtedy na pozostawionych samym sobie lordów Dorzecza spadnie uderzenie z Zachodu.

Kevan informuje obecnych o propozycji, którą Balon Greyjoy złożył Żelaznemu Tronowi. Sympatyczny staruszek z Pyke gotów jest zawrzeć sojusz, pod warunkiem uznania w nim Króla Wysp oraz jego pretensji do ziem na północ od Przesmyku. Cersei prezentuje nieprzejednane stanowisko w kwestii integralności terytorialnej Siedmiu Królestw, Tywin ma jednak bardziej pragmatyczne podejście. Przede wszystkim nie ma ochoty bez potrzeby zrażać do siebie Żelaznych Ludzi, których okręty panoszą się po Morzu Zachodzącego Słońca, stanowiąc zagrożenie zarówno dla Krain Zachodu, jak i Reach.

Lordowie tej ostatniej krainy nie mają problemu z tym, by zadupie, nazywane przez niektórych Północą oddać mieszkańcom innego zadupia, gdy tymczasem Królewska Przystań zajmie się znajdującym się znacznie bliżej Stannisem. Tywin milczy i słucha. W późniejszych rozdziałach Jaimie uzmysłowi nam, że to była stała metoda jego Pana Ojca.

Nie samą Północą żyje człowiek. Tywin przypomina, że wciąż żyje i ma się całkiem dobrze Lysa Arryn. Dolina cały czas nie opowiedziała się po żadnej ze stron. Zdaniem lordów z Reach – najlepiej, żeby tak pozostało.

I tu o swojej paskudnej naturze przypomina Tyrion. Ma rachunki do wyrównania z wdową po Jonie Arrynie, a jak wszyscy wiemy (ziew) Lannister zawsze płaci swoje długi. Tak się co prawda składa, że nie ma żadnej armii, ale jakby mu ją dać, to chętnie przypomni co poniektórym o złożeniu hołdu nowemu królowi. Pozostali jednak pomysł Karła słusznie ignorują.

Plan Tywina jest zdecydowanie sprytniejszy i z pewnością dający większe szanse na powodzenie – kluczem, czy będąc konsekwentny w nazewnictwie, kluczykiem do Doliny jest Littlefinger.

I tu następuje naprawdę dziwna sytuacja: Baelish bez większego skrępowania oznajmia, że wielokrotnie dzielił łoże z Lysą. I nikomu nie zapala się żadna lampka ostrzegawcza. A chyba powinna. Kiedy niby miało do tego dojść? Po śmierci lorda Arryna? Raczej mało prawdopodobne, bo Lysa opuściła natychmiast stolicę. Przed ślubem? Nie umiem powiedzieć, czy informacja, że Jon Arryn bierze za żonę „zbrukaną” dziewczynę, była jakąś wielką tajemnicą, ale nie wydaje mi się, by była to wiedza powszechna. W trakcie małżeństwa? Czy tym samym nie są podważane prawa Słowiczka do Doliny? Z pewnością wątpliwości, co do legalnego pochodzenia Roberta, nie są na rękę Baelishowi, nie powinien więc mielić o tym ozorem. A jednak nikt nie reaguje oburzeniem, czy choćby zdziwieniem. Wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego, zauważając jedynie, że co innego pójść z kimś do łóżka, a co innego wziąć z nim ślub.

Tak czy inaczej postępowość westeroskiej arystokracji kończy się, gdy chodzi o kwestie pochodzenia. Littlefinger może myśleć o ślubie, ponieważ w końcu został wielkim lordem, nawet jeśli tylko tytularnym. Pan na Harennhal jest godnym kandydatem na męża dla matki dziedzica Doliny.

Tyrion zauważa, jak sprawnie Tywin, za pośrednictwem Kevana, rozgrywa dyskusję. Wszystko idzie po myśli namiestnika, teatr został odegrany, wcześniejsze ustalenia oficjalnie potwierdzone.

Po tym, gdy Littlefinger przedstawia swoje plany matrymonialne, pozostaje kwestia obsadzenia zwolnionej przez niego funkcji. Zaszczyt ten przypada Tyrionowi. Entuzjazm Karła jest umiarkowany.

Gdy już rozdzielono urzędy (w tym, zdawałoby się zapomnianego namiestnika wschodu, który ma wrócić do Arrynów) i wyrażono zgodę na przywrócenie Doliny w obręb królewskiego pokoju, lord Redwyne postanawia wrócić do kwestii sojuszu z Żelaznymi Ludźmi. Ma chrapkę na włączenie ich floty do swoich sił, dzięki czemu bez trudu zdobędzie Smoczą Skałę. W odpowiedzi Tywin trzeźwo zauważa, że zaangażowani w walki na Północy Żelaźni Ludzie nie udzielą im żadnego wsparcia. Jednocześnie skoro i tak prowadzą wojnę z chorążymi Starków, nie ma sensu czegokolwiek im obiecywać, płacąc drogo za coś, co teraz mają za darmo. Lepiej poczekać, bo w przyszłości może pojawić się bardziej korzystna opcja. Tyrion zastanawia się skąd u ojca ten optymizm, i czy ma on związek z gęsimi piórami i krukami, które mogą być równie skuteczne w walce, co miecze.

W końcu nadchodzi to, na co czekała Cersei: wesele! Impreza będzie na 1000 fajerek. Wśród zaproszonych gości znalazła się również delegacja dornijska, na czele z księciem Doranem Martellem. W tym miejscu dowiadujemy się o niekoniecznie serdecznych stosunkach między Reach a jego południowym sąsiadem. Najnowszą zadrą jest okaleczenie przez Czerwoną Żmiję z Dorne najstarszego syna Mace’a Tyrella, Willasa. Szczęśliwie zaproszenie skierowano do Dorana, nie Oberyna. Tyrion, wtedy jeszcze p.o. namiestnika, zaproponował władcy Dorne miejsce Małej Radzie, a także sprawiedliwość za śmierć jego siostry i jej dzieci.

Szczęśliwie Tywin nie pozwala na zbyt długie rozwlekanie ostatniej z poruszonych kwestii, gdyż dla niektórych uczestników spotkania mogłyby to być nieco krępujące. Przechodzi do spraw znacznie weselszych, to jest dzielenia łupów. Ziemie i zamki stronników Stannisa przypadają zwycięzcom, najwięcej zgarniają Tyrellowie. Jasna Woda i dobra ją otaczające, wcześniej należące do Florentów, przypadają drugiemu synowi Mace – ser Garlanowi.

Po dobrze spełnionym obowiązku czas na garść wiadomości ze świata: Varys melduje o krakenie widzianym w okolicach Paluchów oraz trójgłowym smoku z Qarthu. Lorda Tywina nie interesuje jednak fantastyczna menażeria, a los jego bratanka Tyreka. Tu Varys nie ma jednak nic do powiedzenia. Porusza natomiast temat dezerterów ze straży miejskiej, którzy porzucili pozycje w czasie bitwy nad Czarnym Nurtem. Cersei chce rozwiązać ten problem po cersejowsku, Pająk proponuje jednak, by zamiast mordować siłę żywą, wysłać ją na Mur, któremu znowu zagrażają Dzicy. Lord Tyrell traktuje informacje o Dzikich z równą powagą jak te o krakenie i smoku. Tywin Lannister postanawia okaleczyć dezerterów, by uczynić z nich przykład dla kolejnych potencjalnych tchórzy. Tyrion wskazuje, że na Murze mogą okazać się bardziej przydatni, ale Tywinowi inwazja Dzikich nie przeszkadza. Bądź co bądź, to nie jego problem, a co najwyżej Północy i Żelaznych Ludzi.

Mała Rada się kończy, ale spotkanie Lannisterów trwa nadal. Po wyjściu wszystkich nieblondynów Tyrion wraca do swojej nominacji. Chce wiedzieć, kto wpadł na ten pomysł. Tywin wyjawia, że Baelish, ale jego zdaniem to świetne rozwiązanie, ponieważ zależy mu, żeby skarb pozostał pod kontrolą Lwów. Tyrion obawia się pułapki. Nie ufa Littlefingerowi. Jego zastrzeżenia próbuje rozwiać Kevan. Starsi Lannisterowie lekceważą Baelisha. Jest zbyt nisko urodzony i nie ma doświadczenia w walce, nie stanowi więc zagrożenia. Co innego dumni lordowie z Doliny, dlatego nie można dopuścić, by którykolwiek z nich pojął Lysę Arryn za żonę. Ponadto Baelish dobrze służy Lannisterom. To od niego dowiedzieli się o planie Tyrellów odnośnie wydania Sansy Stark za Willasa. Tywin nie ma zamiaru do tego dopuścić.

W ramach środków zaradczych Cersei ma ponownie wyjść za mąż. Tym bardziej, że tylko ślub i nowe dzieci położą kres plotkom rozsiewanym przez Stannisa. Królowa wpada w furię, która jednak nie robi na Tywinie wrażenia. Ślub się odbędzie. Cersei, o ile będzie grzeczna, może sobie wybrać przyszłego męża, ale najlepiej, żeby ten wybór ograniczył się do Willasa Tyrella.

Upokorzona Cersei opuszcza posiedzenie, Tywin zaś zabiera się za umacnianie nienawiści do siebie u swojego drugiego dziecka. Tyrion domyśla się, że dla niego ojciec przeznaczył Sansę. Ma mieszane uczucia, szczególnie ze względu na jej młody wiek, ale także obawiając się reakcji Shae. Tą drugą myślą jednak z ojcem się nie dzieli.

Tywin wyjawia swój plan: wyniszczona zimą i okupacją Żelaznych Ludzi Północ w momencie pojawienia się tam prawowitego wnuka Neda Starka, którego do tego czasu Tyrion powinien już z Sansą zmajstrować, powstanie, byle tylko przywrócić mu jego dziedzictwo. Tywin przekonuje syna, że to dla niego unikalna szansa: nigdy nie pozwoli, by Karzeł objął Casterly Rock, ale nie ma nic przeciwko, by władał Winterfell.

Trzeba przyznać, że plan jest sprytny. Jeśli się uda, Lannisterowie zagarną kolejną krainę. Jeśli nie: cóż, całe dotychczasowe postępowanie Tywina wskazuje, że nie jest on jakoś przesadnie przywiązany do młodszego syna.

Tyrion dostrzega w nim jednak zasadniczą wadę – ma szansę się udać wyłącznie, jeśli Robb Stark nie spłodzi dziedzica z Freyówną. Wtedy ojciec informuje go, że Król Północy pojął za żonę Jeyne Westerling. Karzeł jest w szoku. Nie rozumie ani postępowania Starka, ani tym bardziej Westerlingów, z których rodowej siedziby jest niedaleko do Tarbeck Hall i Castamere. Czyżby widok tych ruin nie dał im do myślenia? Tywin wskazuje, że jest wręcz przeciwnie. I uśmiecha się. No, prawie.

Ciekawe co mu chodzi po głowie…

Postaci występujące w rozdziale

  • Tyrion Lannister (POV)
  • Tywin Lannister
  • Kevan Lannister
  • Cersei Lannister
  • Mace Tyrell
  • Paxter Redwyne
  • Mathis Rowan
  • Wielki Septon
  • wielki maester Pycelle
  • Peter Baelish
  • Varys

Wspomnieni

  • chyba większość Westeros, ale z ciekawszych – pewna wiedźma ze wschodu, u której leczyło się pół Lannisportu, nazywana przez ludzi maegi.

Komentarz

Jak na to, że cała akcja dzieje się w jednym pomieszczeniu przez wydaje się maksymalnie kilka godzin, dowiadujemy się naprawdę dużo. Bardzo lubię rozdziały, w których Martin relacjonuje posiedzenia Małej Rady. Z jednej strony widać, że doskonale rozumie, a także świetnie oddaje przebieg procesów decyzyjnych, wymagających dogadania się różnych frakcji i uwzględnienia często sprzecznych interesów. Z drugiej – mądrzejsi o lekturę rozdziałów widzianych z perspektywy innych bohaterów – widzimy jak decydenci podejmują działania pozbawieni dostatecznej wiedzy, poruszając się we mgle przypuszczeń i plotek, ograniczeni swoimi uprzedzeniami i kontrdziałaniami nie tylko wrogów, ale także sojuszników.

Ten rozdział doskonale oddaje polityczną sprawność Tywina. Stary Lew jest do bólu pragmatyczny, zimny i racjonalny. Szuka taktycznych sojuszy, nie brzydząc się potencjalną współpracą z rozbijającym jedność królestwa Balonem, czy najeźdźcami z dalekiej północy. Gra na osłabienie Tyrellów, ale robi to subtelnie, dbając o pozory i pozwalając zachować rywalom twarz. Jest zupełnym przeciwieństwem emocjonalnej i działającej z wdziękiem tarana Cersei. Warto porównać ten rozdział z tymi, w której to królowa przewodzi obradom Rady. Łatwo wtedy zrozumieć, czemu jej późniejsze rządy zakończyły się katastrofą.

Tyrion w przeciwieństwie do siostry potrafi pojąć złożoność sytuacji i trafnie ocenić skutki, które przyniosą poszczególne działania. Więcej: w przeciwieństwie do ojca przejrzał Littlefingera, słusznie obawiając się jego ambicji. Są jednak momenty, w których nie potrafi wznieść się ponad swoje własne ograniczenia. Jest to kolejny rozdział, w którym widzimy jak Tyrion jest zgorzkniały, a przede wszystkim mściwy, co prowadzi go do snucia absurdalnych planów ataku na Dolinę.

Zresztą Tywin nie jest lepszy od syna: dumnemu lordowi przez głowę nawet nie przejdzie, że parweniusz od liczenia miedziaków może stanowić zagrożenie. I o ile to można po prostu uznać za błąd, to kompletne nieliczenie się z wolą i uczuciami najbliższych, połączone z niezrozumiałą potrzebą poniżania podległych sobie, niedługo doprowadzi go do tragedii.

I to jest drugi aspekt tego rozdziału – z procesów politycznych, doskonale tutaj zarządzanych, przechodzimy do relacji rodzinnych – kompletnie dysfunkcyjnych. Na tych kilkunastu stronach Martin w przekonujący sposób uzasadnił postępowanie bohaterów, zarówno jako graczy walczących o władzę, jak też po prostu kochających i nienawidzących śmiertelników, w niczym lepszych od tych, którymi rządzą.

Postrcriptum

Ależ się rozpisałem! Ale w rozdziale naprawdę dużo się działo. Jak może zauważyliście, zmieniła się trochę forma Czytaja. W związku, że ten jest pierwszym mojego autorstwa w tym cyklu, nie chcę, żebyście się jeszcze do niej przywiązywali. Jeśli będę miał szczęście go kontynuować, zakładam, że będzie ewoluował. Jednocześnie jestem bardzo ciekawy Waszego odbioru tego odcinka.

Słowo wyjaśnienia od zespołu FSGK

W maju tego roku upłynęły trzy lata od ukazania się ostatniego odcinka serii Czytamy «Pieśń Lodu i Ognia». Omawianie kolejnych rozdziałów powieści George’a R.R. Martina rozpoczęli Lai i DaeL w czerwcu 2017 roku. Już na początku następnego roku udało im się doprowadzić do pomyślnego końca pierwszą edycję poświęconą Grze o tron. Od marca 2018 ukazywały się odcinki drugiej edycji (o Starciu królów), która zakończyła się w lutym roku 2019. Dziewięć miesięcy później DaeL zabrał się za Nawałnicę mieczy. Niestety, z różnych przyczyn, odcinki o tym tomie od pewnego momentu nie ukazywały się już tak regularnie jak wcześniej, a z czasem nastąpił zupełny zastój. Trwał on aż do teraz, a omawianie na długo zatrzymało się na odcinku poświęconym pierwszemu rozdziałowi Samwella Tarly’ego, który jest osiemnastym w powieści liczącej 80 rozdziałów, a także prolog i epilog. Gdyby edycja Czytamy o trzecim tomie PLiO trwała w obecnym tempie — oczywiście absurdalnie zaniżonym przez ponad trzy i pół roku bez ani jednego omówienia — ostatni odcinek o Nawałnicy ukazałby się gdzieś tak w październiku 2041 roku.

Obecne możliwości FSGK są takie, że na kontynuację w tempie, jakie zdołali osiągnąć ogromnym wysiłkiem Lai i DaeL w przypadku dwóch pierwszych tomów szanse są niezwykle małe. Poza tym to niejedyne serie na temat PLiO, którymi się tu zajmujemy, nie licząc pojedynczych tekstów o tym uniwersum. A są przecież także przeróżne inne tematy. Nie ulega jednak wątpliwości, że omawianie Nawałnicy powinno trwać, gdyż Czytelnicy wielokrotnie dopytywali się o powrót serii. Dziś w końcu możemy podzielić się dobrą wiadomością: do zespołu FSGK dołączył Dżądżen, który zaproponował, że podejmie się przygotowywania omówień rozdziałów trzeciego tomu cyklu Martina. Z chęcią na to przystaliśmy, a biorąc pod uwagę udział Dżądżena w dyskusjach o PLiO w komentarzach na FSGK, seria z pewnością pozostaje w dobrych rękach. Niewykluczone, że za pewien czas, zwłaszcza gdy polepszy się już sytuacja z innymi seriami i tekstami o PLiO (i nie tylko), do Dżądżena dołączą w tym cyklu DaeL i Bluetiger. Powrót Czytamy to także dobra okazja, by po raz kolejny podziękować Lai, która pozostawiła zasób wielu omówień i artykułów. Dżądżenowi życzymy powodzenia!

Jednocześnie nie oznacza to zniknięcia DaeLa i jego tekstów. Z pewnością zauważyliście, że ostatnio jego aktywność spadła do zera. Jest to spowodowane sytuacją osobistą, o której nie będziemy pisać, możemy jedynie prosić o zrozumienie. Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to jeszcze przed końcem roku DaeL wróci do regularnego pisania na FSGK, a z pomocą Dżądżena powinno to dać stały dopływ nowych tekstów, które dla wielu z Was są na pewno najważniejszymi treściami na stronie. Także Bluetiger ma nadzieję, że wkrótce wróci tu do pisania. Na podsumowanie 2024 roku będzie jeszcze czas, bo sporo udało się w ostatnich miesiącach zrobić, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Widać jednak światełko w tunelu i niech reaktywacja Czytajów będzie tego przykładem.

To mi się podoba 25
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 27

  1. W KOŃCU! Super, dobrze się czytało, omówienie kompletne. Jedyne co bym dołożyła to podpatrzenie od Daela „ważnych informacji”, czyli wyłuszczenie ze streszczenia najważniejszych wydarzeń w podpunktach. Z doświadczenia wiem, że pomagają jak się wraca po czasie do czytania książki i potrzebuje tylko lekkiego odświeżenia.

    To mi się podoba 8
    To mi się nie podoba 0
  2. Dorzucę jeszcze informację, że ogarniamy temat ebooków, o które (słusznie) dopytujecie w komentarzach. Do końca roku powinny dotrzeć do kogo trzeba. Proszę o jeszcze trochę cierpliwości.

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
  3. Podoba mi się ta forma omówienia. Debaty Małej Rady nie były moimi ulubionymi rozdziałami, za bardzo przypominały mi zebrania w pracy 😉 Dzięki za podzielenie dyplomatyczno-organizacyjnego przeciągania liny na łatwiejsze do zrozumienia czynniki pierwsze 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dziękuję! Mnie się właśnie m.in. dlatego podobają, że przypominają zebrania w pracy:D im dalej w las tym bardziej

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
  4. W rozdziale jest akapit poświęcony podziałowi łupów a w nim oprócz informacji o zagarnięciu Jasnej Wody przez Garlana Tyrella są i inne informacje. Mniejsze zamki i posiadłości stronników stanisa które mają nowych właścicieli a także przysługi które korona obiecuje poszczególnym lordom. Np. brak podatku na wina z Arbor o co prosił lord Redwyn. Przedstawienie tego w streszczeniu mogło by rzucić trochę więcej widoku na gospodarkę i rozmieszczenie sił w westeros.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Pełna zgoda, natomiast streszczenie strasznie się rozrosło, zatem postanowiłem że część informacji zostanie przedstawiona w formie informacji ogólnych, takich jak podział łupów.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  5. Gratuluje powiększenie ekipy!
    Wychodzi na to, że pan Dżądżen zyskuje teraz miano „młodego”, a Kuba przestaje być świeżakiem, tak?

    Czytało się przyjemnie, styl i humor mi pasują.
    Czekam na kolejne odcinki.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Bardzo dziękuję. Zarówno za miłe słowa, jak i przyjemność bycia ponownie młodym:D Bardzo mi to pasuje!

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. No fajnie ze napisaliście co u Daela, ale część czytelników ma ważne pytanie – co z bąblem?

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. Oby wszystko ok. Sam miałem tyle historii z kotem w tym roku, że nie chciałbym by ktokolwiek inny musiał przez to przechodzić.

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 0
  7. Fajna niespodzianka i fajny tekst. Kolejny.
    Aż sam miałbym ochotę coś dorzucić do strony 😀 Gdzie maile wysyłać?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. Fajnie, że seria wraca. Zawsze lubiłem dyskusje z Dżądżenem, więc autor też mi pasuje. Lekkiego pióra życzę.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 2
  9. Tekst się czyta świetnie, ułamek wykładu przynajmniej zleciał przy czytaniu. Uwielbiam wszelkie rozdziały, w których jest omawiana sytuacja polityczna państwa, czy to spotkania rady, czy też dialogi Sansy z Littlefingerem i wszelkie dialogi, w których są omawiane plany, strategie itp. Tak jak napisała Saskia jedynie oddałbym może wypunktowane takie smaczki z rozdziałów jak właśnie ten o maegi.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dzięki wielkie! Postaram się następnym razem dodać. Szkoda, że jak ja byłem na studiach, nie było tego portalu. Aczkolwiek nie jestem pewien czy były wtedy smartphony…

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  10. Powodzenia 🙂 ja umarłam gdzieś na Brienne w „Uczcie dla Wron” i póki stary nie wyda „Wichrów” to chyba nie wskrzeszę się z czytajami. Good luck, have fun brother in suffering 😉

    To mi się podoba 7
    To mi się nie podoba 0
    1. Wielkie dzięki! Bardzo lubiłem ten cykl, natomiast przyznaję, że nie spodziewałem się, że to jest aż tak czasochłonne. Olbrzymi szacunek dla Ciebie i Wszystkich zaangażowanych w ten cykl.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  11. Jaka miła niespodzianka 🙂 Osobiście Nawałnicę już skończyłam i oczekuję na nowe wydania Uczty i Tańca, ale z miłą chęcią będę zaglądać, coś niecoś jeszcze pamiętam 😀
    Dżądżen, życzę powodzenia 🙂

    Właściwie dlaczego Koronie tak zależy na Północy? Ani tam nie ma żyznych pól, ani dóbr naturalnych, ani ludzi przychylnych Południowcom. Mieliby kłopot z głowy, plus problem utrzymywania Muru nie byłby już ich sprawą (a później Starkowie odzyskaliby zwierzchnictwo i byłby spokój ;)). W dodatku, biorąc pod uwagę zagrożenie, które lekceważą, między Innymi a dominium Lannisterów leżałaby cała niezależna kraina, której teoretycznie nie musieliby wspierać (że i tak tego nie zrobią, o to mnie głowa nie boli, ale idę tu w mocne gdybanie). Chodzi o podatki? Dumę? Kompleks niższości względem Targaryenów, czy choćby Roberta?

    Nie pamiętam życiorysu Littlefingera według dat, ale czy nie mogło być tak, że zanim zaczął się liczyć, a więc zwrócił na siebie uwagę możnych, Słowiczek był już na świecie? Przecież nie zrobił kariery od razu, a chyba nawet Varys nie wiedział, że to Lysa załatwiła Paluchowi posadę, że nie był to pomysł Jona Arryna? Varys mówił przecież, że to Arrynowi wszystko zawdzięczał, a miał prawo nie wiedzieć, że Petyr znał Lysę o wiele dłużej, niż jej męża – mimo wszystko wiedza Varysa, choć znaczna, skupia się na Królewskiej Przystani, a tam Littlefinger znalazł się jako ktoś mało istotny. Pewnie wszyscy założyli, że Lysa, spełniwszy małżeński obowiązek, zainteresowała się wschodzącą gwiazdą finansjery.
    A może Tywin to sobie po cichutku zapamiętał, i po prostu nie zdążył nic zrobić? Albo zdążył, i jeszcze o tym usłyszymy… to znaczy, O ILE usłyszymy.

    Zastanawia mnie, czy lekceważenie Littlefingera przez Tywina, połączone być może z nieodległą śmiercią tego pierwszego, nie jest dobrze uzasadnione. Bo przecież jeśli Sansa faktycznie go wykończy – w mniej lub bardziej dosłowny sposób – to jaki byłby jego wynik końcowy? Czy jego władza w Dolinie nie jest wyłącznie pozorna? Czy ludzie, którzy mu służą, naprawdę są mu wierni? Jeśli Baelish upadnie, ponieważ nie ma ani armii, ani silnej rodziny za sobą, będzie to jeszcze jeden dowód, że samotny 'wilk’ nie ma prawa przetrwać… Pewnie, doprowadził do śmierci Joffreya, procesu Tyriona i ucieczki Sansy, ale jeśli za chwileczkę zginie, to czy naprawdę będzie lepszym graczem od Neda? Bo jeśli doczekamy się ostatnich książek, po Baelishu zostanie jedynie nikłe wspomnienie, a Starkowie wrócą na planszę. Czyż prawdziwie dobry gracz to nie ten, który zwycięża, choćby poprzez swoich następców? A może, skoro w przeciwieństwie do serialu 'Gra o Tron’ to zaledwie tytuł pierwszego tomu, to nie gracze i nie tron są tu istotni? Pytanie, naturalnie, retoryczne 😉

    Nie będę się przyzwyczajać do tej formy, ale póki co nie mam na co narzekać. Póki czytałam równo z Czytajami, streszczenia wydawały mi się zbędne, ale teraz dostrzegam ich wartość 🙂 Pozdrowienia z dalekiej Północy 🙂

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. Dzięki wielkie!

      Co do integralności terytorialnej: odpadnięcie jednej dzielnicy stanowi precedens. Jeśli Północ może być niezależna, co stoi na przeszkodzie, by podobną niezależność, być może nie teraz, ale w nieodległej przyszłości, gdy Korona będzie osłabiona, ogłosiło Dorne?

      Co do Lisy i Słowiczka – tak, mógł urodzić się wcześniej, ale samo rzucenie podejrzenia na kobietę, że jest niewierna, w sytuacji gdy nie ma testów na ojcostwo, musi wzbudzić podejrzenia co do tego, że mamy do czynienia z prawym potomkiem. Tym bardziej, że Jon Arryn w momencie ślubu był już wiekowy. Skoro jego młoda żona brała sobie do łoża innego, kto wie, czy nie robiła tego wcześniej.

      Co do zaś lekceważenia Littlefingera – wynik końcowy prawdopodobnie będzie taki jak piszesz, natomiast zmiennych jest zbyt wiele, by Tywin mógł to przewidzieć. W mojej ocenie w każdym razie: Tywin wysunął prawidłowe wnioski na podstawie złych przesłanek. I możemy wskazać przynajmniej już dwa elementy, gdzie Littlefinger pokrzyżował plany Tywina: przyczyniając się do śmierci Jofreya, co wzmocnili pozycję Tyrrelów (Tommen w przeciwieństwie do starszego brata jest pod ich wyraźnym wpływem) i wykradając Sansę, co zniweczyło plan przejęcia Północy.

      Również pozdrawiam, tyle że z Południa😁

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Klasyczny dylemat. 🙂 Wyjaśniał go bodajże Yoda w Gwiezdnych Wojnach. Czy ciemna strona mocy jest silniejsza? Zdecydowanie nie. Szybsza, łatwiejsza, ale nie silniejsza. Podobnie w życiu. Na dłuższą metę dobro wygrywa. Inaczej ludzkość nie wyszłaby poza poziom agresywnej małpy.

      Co do Północy. Poza powodami, na które zwrócił uwagę Dżądżen, jest jeszcze fakt, że niewygodnie graniczyć na tym samym kontynencie z niezależnym, dużym, obcym kulturowo państwem. Niepozbawionym ponadto południowych ambicji. Kto wie, kiedy królom Północy przyjdzie do głowy, że Dorzecze to właściwie ich ziemie? A może i Dolina. Lepiej mieć na nich jakiś tam wpływ, choćby czysto symboliczny. Zwłaszcza, że Północy nie trzeba podbijać (co byłoby raczej niewykonalne), a tylko utrzymać tam swoje zwierzchnictwo.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 2
      1. Zdecydowanie Dorzecze można było uznać za dzielnicę, która się odłączy razem z Północą, a ze względu na położenie, byłoby to zagrożeniem dla innych części królestwa.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button