Lubię grać w dziwne gry. Szczególnie, jeśli są horrorami zrobionymi po kosztach, a im dziwniejsze i straszniejsze, tym lepiej. Wystarczy mi więc tylko obiecać kolejną intrygującą grę tego typu z nieszablonową rozgrywką, żebym się na nią rzucił niczym Moulder na poszukiwanie prawdy.
Shift 87 zapowiadało się na taką właśnie grę. Zadanie, przed którym staje gracz, będzie polegało na łażeniu po obiekcie, wykrywaniu anomalii oraz ich zgłaszaniu. Po co, dlaczego i dla kogo? Nie wiadomo, a ty się nie interesuj, bo kociej mordy dostaniesz. Wrzucają nas na piętro, do jakiegoś biura. Każą się przejść, zapamiętać ułożenie przedmiotów zwracając uwagę na szczegóły, po to, by łatwiej było później wypatrzeć dziwne rzeczy.
Autorzy zaimplementowali ponoć 66 różnych anomalii, pojawiających się losowo. W sumie chodzi więc o to, by wykryć je wszystkie. Jednak żeby tego dokonać, grę trzeba ukończyć kilkukrotnie. Jest bowiem tak skonstruowana, że została podzielona na kilka obszarów. Po jednym obszarze należy przejść się kilka razy – wykonując kolejne „obchody”. Podczas jednego takiego obchodu możemy doświadczyć co najwyżej jednej anomalii, bądź nie – to jest zupełnie losowe. Level zaliczamy, kiedy uda nam się prawidłowo zgłosić wszystkie. Pomyłka oznacza zresetowanie postępu i rozpoczęcie od nowa. Obszary są łącznie trzy: biuro, hala produkcyjna oraz najbardziej perfidny, ostatni – stacja benzynowa. Dzięki generowanym losowo anomaliom, każde przejście danego obszaru jest unikalne – nigdy więc nie ma pewności, na jaki ich zbiór trafimy. Żeby było jeszcze bardziej perfidnie, podczas danego obchodu wcale nie musimy trafić na anomalie, a zgłoszenie czegoś, co anomalią nie jest, skutkuje zresetowaniem lokacji i rozpoczęciem obchodu od początku.
O ile sam koncept gry jest ciekawy, tak rozgrywka już niekoniecznie, przez swoją powtarzalność. Plusem na pewno jest to, że całość można ukończyć w ciągu godziny, ale czy jest to gra warta świeczki? Zupełnie nie. Shift 87 to ciekawy moim zdaniem eksperyment, ale nic ponadto.
Gra w sumie jest horrorem, więc jak na horror przystało, powinna straszyć. A czy straszy? No tak średnio bym powiedział. Owszem, zdarzają się momenty kiedy próbuje, niestety zwykle robi to niskim kosztem, serwując straszaki na zasadzie stracha na wróble wyskakującego z szafy. Moim zdaniem bardzo zmarnowany potencjał. Pomysł na rozgrywkę jest ciekawy i uważam, że można go było zdecydowanie lepiej rozwinąć.
Niewątpliwą zaletą Shift 87 jest także jej stosunkowo niska cena. 20 zeta jest jak najbardziej uczciwą propozycją.
Shift 87
-
Ocena kr4wca - 6/10
6/10
W grę zagraliśmy dzięki uprzejmości wydawcy.
A ten obiekt który nasza postać jakby trzyma, ten z wiatraczkiem, co to? Jakiś rodzaj licznika Geigera? Pomaga nam w czymś?
Maszyna, która robi. Też jestem ciekaw.
To ustrojstwo w niczym nie pomaga 🙂
Służy tylko do tego żeby zgłosić anomalie. Co ciekawe to, czy tym ustrojstwem nakierujemy na anomalie przy zgłaszaniu nie ma żadnego znaczenia, bo działa to zerojedynkowo.
Podczas jednego obchodu i tak wystąpi tylko jedna anomalia – o ile w ogóle wystąpi, a to w którym momencie ją zgłosimy i w którym miejscu pomieszczenia nie ma znaczenia. Równie dobrze całą grę można przebiec losowo zgłaszając bądź nie wszelkie spaczenia 🙂
Co jest moim zdaniem bez sensu i wypacza całą pętlę rozgrywki.