FilmyRecenzje Filmowe

Dobra osoba (2023)

Narrator życia

Klasyczne Hollywoodzkie otwarcie: mniej lub bardziej angażująca powolna scenka i on – Morgan Freeman, opowiadający życiowe mądrości, tak jak w „Skazanych na Shawshank”. Kiedy doświadczasz czegoś takiego na początku, to już wiesz, że trafiłeś na wielkie kino. I „Dobra osoba” jest wielkim kinem w istocie. Choć kameralnym, to podnoszącym niezwykle ważne tematy.

Wiemy, że w filmie wystąpi Morgan Freeman, czyli jest gwarancja aktorskiej jakości, a kto będzie mu na ekranie towarzyszył? Otóż Florence Pugh, czyli aktorka, która do tej pory nie wzbudzała we mnie wielu emocji. Nie była to dla mnie pierwsza liga aktorek młodego pokolenia, natomiast po tym filmie zdecydowanie się to zmieniło. Póki co Morgan Freeman tłumaczy nam, dlaczego modelarstwo to coś więcej niż hobby.

Za kamerą hoży doktor

Kiedyś na Comedy Central leciał momentami śmieszny, momentami cringe’owy serial „Hoży doktorzy”. I naprawdę w życiu bym się nie spodziewał, że jeden z głównych bohaterów, abstrakcyjny młody lekarz J.D, może w przyszłości stać się reżyserem genialnego, psychologicznego dramatu z wyrazistymi postaciami i skomplikowanym scenariuszem. Zach Braff, bo o nim tutaj mowa, utkał delikatną sieć, misternie poprowadził kolejne nici, uważał, by nigdzie nie przeszarżować. A umówmy się, wystarczył delikatny błąd, by to wszystko poszło w niezamierzoną groteskę. Zresztą kilka razy się o nią otarł, ale wyszedł z tego wszystkiego jako zwycięzca.

Doskonałe, autentyczne dialogi plus wyśmienita Pugh sprawiają, że o filmie ciężko zapomnieć, bo wwiercił się głęboko do umysłu i nie chciał z niego za żadne skarby ulecieć. O wielkości tego filmu świadczy nie efekciarstwo, lecz zwykła ludzka strona, dogłębność w przedstawianym temacie, zero chodzenia na skróty. To kino drogi, ale drogi przez umysł osoby uzależnionej, zmagającej się z demonami, niepotrafiącej sobie wybaczyć.

Do jakiego stopnia można siebie znienawidzić?

O czym w ogóle jest ta „Dobra osoba”? Główna bohaterka, Allison, prowadzi samochód, który ulega wypadkowi (film cały czas spiera się o to, czy jej wina była ewidentna, czy też nie, mi bliżej do tej drugiej opcji). W wyniku tegoż wypadku ginie przyszła szwagierka i szwagier Allison. Od tego momentu obserwujemy, jak kruchym narzędziem jest ludzki umysł, jak bardzo zawodnym i jak bardzo nie dającym się kontrolować.

Florence Pugh zagrała to po mistrzowsku. Oddała wszystkie niuanse postaci, w czym wydatnie pomógł wreszcie dobrze napisany, przemyślany scenariusz. Na pochwałę zasługuje oddanie aktualnego nastroju głównej bohaterki poprzez to, w co się ubiera. Jest przygnębiona, przygnieciona rzeczywistością, a więc chodzi w rozciągniętych, za dużych bluzach, w których łatwo jest jej się „ukryć”.

Pierwsza część filmu to upadek Allison i jej powolne staczanie się na dno. Perfekcyjne oddanie tego, jak wygląda osoba zmagająca się z uzależnieniem, do czego jest zdolna i w jakie „zwierzę” się zamienia.

Spacer po linie nad przepaścią

Pisałem, że są w tym filmie momenty ocierające się o groteskę. Pierwszym takim momentem jest spotkanie w barze. Allison kontra dwóch lokalsów, których kojarzy jeszcze z czasów szkolnych. Rozmowa jest zdecydowanie za długa, bardzo chaotyczna i wydaje mi się, że w jej trakcie co najmniej raz dochodzi do zamiany charakterów u dwóch osobników płci męskiej. Finał ich spotkania jest ważny dla dalszej fabuły, ale chwilę wcześniej rozmowa jest nieangażująca, nudna, niepotrzebna i zwyczajnie źle poprowadzona.

Jest jeszcze drugi moment zawahania. Matka Allison, która na szczęście dostała niewiele miejsca na ekranie. I choć przez większość czasu jej rola ujdzie, to najbardziej chodzi w niej o to, żeby przedstawić osobę zupełnie ignorującą chorobę, jaką jest depresja. Jednak w pewnym momencie matka zalicza zupełnie niepotrzebny „odlot”. Scena rozmowy matki i córki przez zamknięte drzwi jest potrzebna jak kulawemu wrotki. O mały włos a takimi rzeczami można było zagłuszyć doskonały poza tym wydźwięk filmu.

Wystarczająca ilość wątków

Gdzie w tym wszystkim Morgan Freeman? Otóż jest on ojcem niedoszłej szwagierki Allison. Tej samej, która ginie w wypadku. Dodatkowo jest dziadkiem i opiekunem córki, którą osierociła. I to dziadkiem nie dającym sobie rady z wychowaniem. Skomplikowana to postać, ale dojście do tej prawdy zajmie trochę czasu. Bo właśnie tak zbudowany jest film. Wypełniony po brzegi treścią najwyższej próby. Z biegiem historii dowiadujemy się, jak mroczną przeszłość skrywa Daniel (bohater grany przez Freemana) i jak bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że nie może liczyć na wybaczenie.

Jest jeszcze wątek Ryan, wnuczki Daniela, która wchodzi powoli w dorosłość i nie potrafi sobie poradzić ze śmiercią matki. W dodatku buntuje się przeciw światu i uważa, że ona zrobiłaby wszystko najlepiej.

A gdzie wspólny punkty? Allison wreszcie postanawia pójść na terapię, ale najpierw trafia do AA, gdzie spotyka Daniela. Ich relacja to Himalaje skrywanych emocji, wzajemnego badania swoich możliwości, wreszcie wspólnego wchodzenia w traumę. Jak pisałem wyżej, niczego nie ma tutaj za dużo, każdy wątek dostaje odpowiednio wiele czasu, nie ma niepotrzebnych zapychaczy. Ten film jest tym wszystkim, czym mógłby być Manchester by the Sea, gdyby twórcom nie zabrakło pisarskiego talentu.

Dwie dusze zniszczone przez los

Zarówno Freeman jak i Pugh w trakcie filmu mają do wygłoszenia kilka przejmujących monologów i obydwoje udźwignęli to niełatwe zadanie. Pugh dodatkowo odgrywa jeszcze jedną niezwykłą scenę. Krótką, pozornie banalną, a w rzeczywistości mrożącą krew w żyłach, bo tak bardzo prawdziwą. Allison patrzy w lustro, widzi swoje odbicie i wypowiada raptem kilka słów. Nic wielkiego, a jednak każdy, kto zmaga się z jakimś uzależnieniem, kto z jakiegoś sobie tylko znanego powodu nienawidzi samego siebie, przeżył dokładnie taką samą scenę i to nie raz czy dwa, a dziesiątki razy.

Z kolei Freeman jest postacią sprzeczną. Widz cały czas musi mieć z tyłu głowy, co Daniel zrobił w przeszłości, a jednocześnie widzi na ekranie dobrą osobę. Zresztą sam tak o sobie mówi i tak o sobie myśli. Kolejny mocny temat, znów solidnie zarysowany. Czy wszystko można wybaczyć? Czy wszystko powinno się wybaczyć? Sytuacja zdaje się być o tyle trudna, że mamy do czynienia z prawdziwą, nieudawaną przemianą bohatera, z bezgraniczną próbą zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy, z ogromnie mocnym postanowieniem poprawy i wielkim żalem.

Ostatni plus tego filmu to niejednoznaczna, ale dająca satysfakcję końcówka. I to wszystko składa się na tak wysoką ocenę i werdykt – zdecydowanie polecam ten film.

Dobra osoba (2023)
  • Ocena kuby - 9/10
    9/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 8

  1. „Kiedyś na Comedy Central leciał momentami śmieszny, momentami cringe’owy serial „Hoży doktorzy”.”

    Jeden z najlepszych seriali komediowych. Proszę nie bluźnić.

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 1
    1. Dawka cringe’u była tam naprawdę spora (co wcale nie musi być wadą). Lubiłem go oglądać, ale z żartami było tam tak pół na pół.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    1. Niestety nie. Jednak te filmy jak sprawdzam dzieli 20 lat i to był raczej jak na tamten czas jednorazowy strzał w karierze, teraz (jeżeli tamten film jest równie dobry) powtórzony. Ja serial o doktorach z jego udziałem oglądałem gdzieś tak koło 08 może 09 roku

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Lubię Florence Pugh. Niby żadna wielka aktorka, a jak łatwo uwierzyć w odtwarzaną przez nią postać. Co prawda na razie widziałem ją tylko w tym filmie o wrestlingu, ale od razu zwróciłem uwagę. Temat niby głupi, ale film dobry. Było kilka takich – „Damy na ringu” z Peterem Falkiem czy „Noc i miasto” z Richardem Widmarkiem i Zbyszko Cyganiewiczem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Taki offtop. Oglądał ktoś tu Orville i podejmie się recenzji? Ja właśnie kończę 3 sezon i z chęcią bym podyskutował 😛

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. Ale o czym tu dyskutować? Co najwyżej czy Orville to najlepszy Star Trek od czasów ST:Voyagera czy od czasów ST:Enterprise 😛

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button