Dzień po
Następca tronu nie żyje! Znaleziono okaleczone, bezgłowe ciało maleńkiego Jaehaerysa. Strażnicy spędzają na dziedziniec całą służbę z Czerwonej Twierdzy. Ale Jucha i Twaróg zdążyli zbiec. Zrozpaczony Aegon wyładowuje swoją złość na misternie wyrzeźbionym modelu Starej Valyrii, metaforycznie (i dosłownie też) niszcząc spuściznę swojego ojca. Brat króla, Aemond, prowadząc śledztwo w stylu Scooby’ego Doo, odnajduje tajne drzwi, zauważa monety, które zamachowcy zabrali z jego komnaty i dochodzi do słusznego przekonania, że to on był celem ataku. Nie zrozumcie mnie źle – nie podoba mi się to całe wybielanie Czarnych z dzieciobójstwa, ale skoro już przyjęliśmy, że Rhaenyra chciała głowy Aemonda, to dobrze, że serial postanowił wątek trochę pociągnąć, by podbudować ego jednookiego Targaryena.
Alicent jest załamana. I obwinia siebie, sugerując, że bogowie ją karzą. Za co? Tego już nie dopowiada. I tylko Otto Hightower zachowuje zimną krew. „Może z tego wyniknąć coś dobrego” – mówi. Na Małej Radzie, Aegon miota się i obwinia wszystkich, w tym Cristona Cole’a, który mówi królowi, że był „w łóżku,” ale nie wspomina z kim. Larys Strong pojawia się z wiadomością, że Jucha został schwytany. Identyfikacja pewnie nie była prosta, ale odcięta głowa dziecka przechyliła szalę. Larys będzie miał teraz do Juchy kilka pytań. Królewski Namiestnik sugeruje, że Aegon może zdobyć poparcie i współczucie ludu, jednocześnie obracając wielkie rody przeciw Rhaenyrze. Sugeruje procesję pogrzebową przez ulice Królewskiej Przystani, aby pospólstwo mogło ujrzeć okrucieństwo Rhaenyry.
Aegon, w przypływie ludzkich uczuć, odmawia, ale ostatecznie zostaje przez swojego dziadka urobiony. Podczas procesji pogrzebowej wóz wiozący ciało Jaehaerysa wpada na dziurę, i – ku mojemu zdziwieniu – cała ta scena ma więcej dramaturgii niż finał poprzedniego epizodu, bo człowiekowi ciągle kołacze myśl, że główka małego księcia spadnie. Na szczęście do niczego takiego nie dochodzi, a pogrzeb spełnia swoją rolę. Nawiasem mówiąc, z tej sekwencji pochodzi kilka ujęć, które wraz z Bluetigerem mylnie zinterpretowaliśmy jako fragmenty zamieszek w Królewskiej Przystani.
Tymczasem, w lochach Czerwonej Twierdzy, Jucha na widok instrumentów wspomagających przesłuchanie, pospiesznie wyznaje, że Daemon wynajął jego i łapacza szczurów, aby zabili Aemonda. Zeznania zeznaniami, ale kara być musi. Aegon wymierza ją własnoręcznie, i jest dość litościwy, bo według książek Jucha prędko się na tamten świat nie wybrał – zdychał przez dni trzynaście.
Reakcja Czarnych
A na Smoczej Skale, Rhaenyra jest w szoku na wiadomość o śmierci Jaehaerysa, a już kompletnie do niej nie dociera, dlaczego jest za to morderstwo obwiniana. Podejrzewają ją nawet jej właśni doradcy. Coś zaczyna jej świtać chyba dopiero po dłuższej chwili, gdy zauważa, że jej mąż jest tego dnia zaskakująco milczący. Na osobności Rhaenyra atakuje Daemona za morderstwo. „Jo nie chcioł. Jo nie wiedzioł” – broni się Daemon. Rozmowa wkrótce schodzi na ambicje Daemona, a królowa zaczyna dostrzegać, że jej ojciec mógł mieć co do jej mężowuja rację. To nie jest człowiek, któremu można zaufać. Po dłuższej wymianie uprzejmości, Daemon odlatuje na Caraxes. Zapewne w stronę Harrenhal. I znów – nie podoba mi się wybielenie Rhaenyry (nie pierwsze, pewnie nie ostatnie) w sprawie morderstwa, ale cieszę się, że przynajmniej wyciągnięto z tego fabularnego odstępstwa pewne logiczne konsekwencje.
Rhaenyra wzywa Baelę do swoich komnat. Rhaenyra prosi pasierbicę/szwagierkę, aby wzięła Księżycową Tancerkę, i obserwowała z odpowiedniej wysokości co się wyrabia w Królewskiej Przystani. Zapewne sceny Baeli na smoku, które widzieliśmy w trailerze (i które były „wklejone” w bitwę pod Gawronim Gniazdem, pokazują właśnie tę misję szpiegowską, w trakcie której Baela dostrzeże Aemona i Aegona opuszczających stolicę.
Bracia, ojcowie, matki
Następnie oglądamy sobie Cristona Cole’a i Alicent poczuwających się do winy z powodu śmierci Jaehaerysa. Sfrustrowany Cole wyładowuje się na Ser Arryku. Lord Dowódca Królewskiej Gwardii wykorzystuje byle pretekst, aby wysłać Arryka na samobójczą misję. Rycerz ma podszyć się pod swojego bliźniaka Erryka i zamordować Rhaenyrę. Oczywiście to spora zmiana w stosunku do tego, co widzieliśmy w książkach. Tam pomysł padł na Małej Radzie i został przez nią zatwierdzony. No, ale jeśli mamy udawać, że Alicent nadal darzy Rhaenyrę jakimś uczuciem, to próbę skrytobójczą trzeba było przed królową-matką ukryć.
Na Smoczej Skale Baela i Jacaerys gadają sobie o ojcach (prawdziwych i udawanych). Baela demonstruje nadludzkie tempo przeładowania kuszy. Na miejscu Czarnych wysłałbym ją do szkolenia żołnierzy. Ta dziewczyna to skarb.
Ponieważ minęło już sporo czasu od ostatniej rozbieranej sceny, reżyser zabiera nas do burdelu. To tutaj widzimy tancerkę, którą oglądając trailer mylnie uznaliśmy za Helaenę. Na nasze usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że jest podobna i miała zasłoniętą połowę twarzy. Aemond odwiedza jedną z prostytutek. Ryan Condal zastosował tu jeden z raczej niskich chwytów – jeśli chce kogoś przedstawić jako czarny charakter, to daje mu dość nietypowe upodobania seksualne. No więc nasz jednooki książę ewidentnie odwiedza dom publiczny poszukując matczynej bliskości. Z drugiej strony – scena ta nieco Aemonda humanizuje, przedstawia nam jego potworną wadę, czyli pychę (książę jest przekonany, że Daemon widzi w nim zagrożenie), ale potwierdza to, co większość widzów już chyba wiedziała, to znaczy, że Jednooki nie chciał zabić Lucerysa, tylko się z nim podroczyć.
W Królewskiej Przystani odwiedzamy jeszcze na chwilę Hugh Młota, który ciągle czeka na przelew od Żelaznego Tronu, podczas gdy jego rodzina cierpi z powodu rosnących cen żywności (to rezultat blokady Gardzieli!). Żona dopytuje o to kiedy mogą spodziewać się pieniędzy. Ech, podszeptuje mu zdradzieckie myśli.
Przenosimy się na Driftmark. Alyn, którego poznaliśmy w poprzednim odcinku, wita swojego brata Addama. Rozmawiają o wojnie, marchewce i paru innych bzdetach. Addam wspomina, że lord Corlys jest im coś winien. Czytelnicy książek oczywiście wiedzą co, widzowie serialu mogą się jeszcze nie domyślać, bo postaci te nie mają jasnych włosów. Prawdę mówiąc, najbardziej razi mnie wiek tych aktorów. Gdyby byli nastolatkami, to wiele głupot, jakie jeszcze im przyjdzie uczynić, byłoby zrozumiałych.
A w zamku mamy kolejną scenę, która wiele nie wnosi. Ot, Corlys i Rhaenys rozmawiają sobie o ambicjach Daemona. Niedoszła królowa potwierdza, że Książę Łotrzyk wyruszył zdobyć Harrenhal.
Jeszcze kilka postaci drugoplanowych
Tymczasem Rhaenyra rozmyśla nad książkami (na jednej z grafik widzimy Aegona Zdobywcę i jego siostrożony), po czym wzywa Mysarię z lochów. Dopytuje o jej rolę w morderstwie Jaehaerysa. Biały Robak dalej opowiada te same ckliwe historyjki, które sprzedawała nam wcześniej. Doprawdy, nie pojmuję jak można było tę postać tak straszliwie zmasakrować. Scenarzyści odebrali jej aurę tajemnicy, zastępując kompletnie niepasującymi do siebie przymiotami. Mamy jednocześnie wierzyć w trzy rzeczy – Mysaria jest zdolna do przeróżnych knowań, cechuje się zdumiewającym idealizmem i jest pionkiem rozgrywanym swobodnie przez większych graczy. Ale wracając do rozmowy – Mysaria wspomina, że Daemon obiecał jej wolność, ale Rhaenyra jest niewzruszona. Wydaje się jednak, że między kobietami nawiązuje się nić porozumienia na bazie tego, że obydwie czują się oszukiwane przez Księcia Łotrzyka. Cóż, wydaje mi się to mało realistyczne. Na koniec Rhaenyra pyta o to, skąd Mysaria ma blizny. Spodziewałem się tu monologu z Mrocznego Rycerza, ale scenarzyści pozostawili pytanie bez odpowiedzi. Widz może się wszakże domyślić, że Mysaria była niewolnicą.
Gdzieś na plaży, zbierający muszelki Addam dostrzega Morski Dym, a więc smoka Laenora. No to mamy w końcu ten zgryz, na który czekałem. W jaki sposób Ród Smoka sprawi, że Morski Dym, posiadający wciąż żywego jeźdźca, zostanie ponownie okiełznany?
W Królewskiej Przystani poznajemy nową postać – to Ulf. I on też będzie miał do odegrania większą rolę. Ale na razie jest świadkiem okrucieństwa Aegona, który nakazał zamordowanie wszystkich szczurołapów. Jeśli ktoś jest ciekaw, czy Twaroga też zabito, to z radością donoszę, że owszem. Niestety serial nie pokazuje jaśniejszej strony króla – w końcu sprowadził potem do Czerwonej Twierdzy koty.
Głupie pomysły
A właśnie, w królewskich komnatach Otto Hightower gani wnuka za jego ogólną głupotę i okrucieństwo. Aegon właśnie zmarnował znaczną część dobrej woli, jaką Zieloni zdobyli dzięki procesji pogrzebowej. A jeśli Namiestnik miał jeszcze jakieś wątpliwości, co do kwalifikacji intelektualnych swojego króla i lorda dowódcy, to traci je zupełnie, słysząc o ich planie wysłania na Smoczą Skałę Cargylla. Tak to przynajmniej przedstawia serial, choć trzeba oddać sprawiedliwość Cole’owi – ten pomysł nie był aż tak kretyński jak to wieszanie szczurołapów.
„Chcę przelewać krew, nie atrament!” – wyjaśnia Aegon, po czym dymisjonuje dziadka i czyni Królewskim Namiestnikiem Cristona Cole’a. Czyli teraz królestwem będą rządzić najtęższe mózgi. Swoją drogą to wydarzenie ma miejsce – jeśli dobrze pamiętam – wcześniej niż w książkach. Otto na odchodne sugeruje, że Viserys nie mógł mianować Aegona swoim następcą, bo miał o synu zdanie nie najlepsze.
Na Smoczej Skale Rhaenyra uwalnia Mysarię. Szczęśliwym (jak dla kogo) zbiegiem okoliczności, Biały Robak opuszczając wyspę dostrzega rycerza, który wszak dopiero co ją odprowadzał. Serial tego nie mówi wprost, ale przypuszczam, że Mysaria musiała o tym fakcie zameldować komu trzeba.
Arryk łatwo przedostaje się do zamku. Po drodze o kilka razy za wiele mija się ze swym bliźniakiem. Rezultat jest odrobinę komediowy. W końcu zamachowiec dociera do sypialni królowej, zwalnia ze służby Lorenta Marbrand i przymierza się do wykonania swojego zadania. Wtem w sypialni pojawia się jego brat. Arryk i Erryk ścierają się w walce. W jednej chwili pada nawet klasyczne hasło „Ale który jest który?” – albo przynajmniej coś w tym rodzaju. Niestety scenarzyści nie poszli do końca komediową drogą i nie kazali braciom odpowiadać na jakieś dziwne pytania w celu ujawnienia, który z nich jest fałszywy. Ostatecznie Erryk, mimo ran, triumfuje, ale ze względu na miłość do brata, rzuca się na swój miecz. Prawdę mówiąc wolałem wersję tej opowieści zaserwowaną nam przez Grzyba, wedle którego umierając, obaj bracia się nawzajem przeklinali i nazywali zdrajcami. Co ciekawe, karzeł stwierdził też, że celem nie była Rhaenyra, lecz jej synowie. Nie jest to może ta skala wybielania, co w przypadku Czarnych, bo tutaj przynajmniej książki prezentowały różne wersje opowieści do wyboru i można było wierzyć w to, co nam akurat pasowało, no ale odnotujmy, że wagę paskudnego czynu trochę zmniejszono.
Dostaniemy Daerona!
W Czerwonej Twierdzy wściekły Otto Hightower przymierza się do wyjazdu ze stolicy, przeklinając przy tym Aegona i Cristona za ich głupotę. Alicent zgadza się – generalnie. Twierdzi, że przynajmniej Criston jest lojalny… Otto mówi, że wróci do Starego Miasta, gdzie czeka najmłodszy syn Alicent, Daeron – chłopak, który przynajmniej potrafi korzystać z dobrych rad.
Czy ja się nie przesłyszałem? Tak jest, Daeron nie został wycięty z serialu. OK, jego wprowadzenie jest strasznie nieporadne i koszmarnie spóźnione, ale i tak się z niego cieszę. Daeron i Tessarion to duet, który bardzo się serialowi przyda. Choć nadal mam wątpliwości, czy zobaczymy ich w akcji już w tym sezonie.
Pada też kilka zdań na temat grzeszków królowej. Otto Hightower nie chce ich znać. W końcu nie jest Branem Starkiem, żeby się takimi rzeczami interesować. Alicent namawia ojca, aby nie jechał do Starego Miasta, ale do Wysogrodu. Zapewnia, że może przemówić do rozumu Aegonowi. Ale gdy królowa-matka udaje się do komnat Aegona, aby porozmawiać z nim rozsądnie, widzi płaczącego i przytłoczonego presją. Zamiast porozmawiać z synem, odchodzi. Udaje się do sypialni, gdzie po krótkiej chwili policzkowania, wpada w ramiona Cristona Cole’a.
Kilka słów podsumowania
O zmianach w stosunku do opowieści książkowej już chyba wszystko napisałem (a przynajmniej wspomniałem o tych najbardziej rzucających się w oczy modyfikacjach). Materiału do snucia dalekosiężnych teorii ten epizod raczej nie dostarczył. Nie pozostaje więc nic innego jak po prostu wyrazić swoją opinię o tym odcinku. Otóż wydaje mi się on znacznie lepszym od pierwszego. Wiem, że zagrało tu przede wszystkim rozczarowanie wątkiem Juchy i Twaroga. Ale chyba drugi epizod dał nam coś więcej, to znaczy w sposób logiczny, nieobrażający inteligencji widza, wyciągnął konsekwencje z dotychczasowych wydarzeń. Bohaterowie wydawali się zachowywać zgodnie ze swoimi charakterami, nie działy się rzeczy absurdalne, akcja toczyła się w zrozumiałym kierunku. Owszem, przewracałem trochę oczami podczas scen z Mysarią (kompletnie zmarnowana postać), no ale do tego przyzwyczaił mnie sezon pierwszy. Jestem więc szczęśliwy, że fatalnie zakończony odcinek pierwszy jest już za nami, a serial rozwija się w pozytywnym kierunku. A jak Wasze odczucia?
„I znów – nie podoba mi się wybielenie Rhaenyry (nie pierwsze, pewnie nie ostatnie) w sprawie morderstwa”
Ale dlaczego wybielanie? Przecież w książce Rhaenyra nie tylko nie zlecała Daemonowi żadnego morderstwa, ale nawet o nim nie wiedziała. Jak już, to mocno ją w serialu poczernili, ponieważ Aemonda jednak zleciła zabić. W książce niczego takiego nie było. Jest jasno powiedziane, że Rhaenyra obsesyjnie bała się piętna zabójcy krewnych i nigdy by się na coś takiego nie zdecydowała.
Oj, DaeLu, zaczynam dostrzegać u ciebie wyraźne uprzedzenie wobec prawdziwej królowej… 😛
Zdaje się, że wujomąż jednak kontaktował się z czarną radą w kwestii zemsty 'syn za syna’. Można zatem domniemywać, że żona wiedziała o podjętych działaniach.
Niemniej, jest tu duże pole do popisu dla scenarzystów, bo materiał źródłowy raczej skąpy.
Daemon był w tym czasie w Harrenhal. Ale tak, kontaktował się. Jednak tylko po to, żeby im oznajmić co zamierza zrobić. Nie pytał o zgodę. Zaś Rhaenyra była w tym czasie nieprzytomna. Oto stosowny fragment:
„Na Smoczej Skale królowa Rhaenyra zemdlała, gdy opowiedziano jej o śmierci Luke’a. Jego młodszy brat Joffrey (Jace nie wrócił jeszcze z misji na północy) złożył straszliwą przysięgę zemsty na księciu Aemondzie i lordzie Borrosie. Tylko interwencja Węża Morskiego i księżniczki Rhaenys nie pozwoliła chłopcu natychmiast dosiąść swego smoka. (Grzyb próbuje nas przekonać, że sam również odegrał w tym pewną rolę). Gdy czarna rada zebrała się, by rozważyć możliwy odwet, przyleciał kruk z Harrenhal.
— Oko za oko, syn za syna — napisał książę Daemon. — Lucerys będzie pomszczony.”
Jak widać nie ma tu żadnego pola do popisu. Wszystko jest jasne. To była wyłącznie akcja Daemona, Rhaenyra była w tym czasie niedysponowana, a nawet gdyby o wszystkim wiedziała to i tak nie miała możliwości powstrzymania go.
Ano wiemy tylko tyle że akcja była pomysłem Daemona i przekazał wiadomość o niej czarnej radzie. Wiadomo że radą kierowała ogólnie Rhenyra. Czy twoim zdaniem leżała tam zemdlała przez kilka dni po wiadomości o śmierci syna? Naturalne jest że chciała zemsty, tylko że może tak jak w przypadku Aemonda, poszło to za daleko i nie tak jak miało być. Jeśli jesteś takim dobrym psychologiem żeby po 3 ogólnych zdaniach zgadnąć motywy i emocje bohaterów to gratuluję.
Wiemy, że była nieprzytomna (była dopiero co po ciężkim porodzie). Wiemy, że małego Joffreya powstrzymywali Corlys i Rhaenys, nie jego matka. Nie wspomniano ani słowem o obecności Rhaenyry na spotkaniu Czarnej Rady (a jej reakcja na zapowiedź Daemona byłaby chyba istotną informacją?). Ale pewnie, jak nie lubimy Rhaenyry to możemy domniemywać wszystko. Nie tylko, że wiedziała o wszystkim, ale też, że sama z nim poleciała (może też miała odrzutowego smoka, jak Daenerys, i zdążyła zanim opuścił Harrenhal). I że potem masturbowała się nocami na myśl o cierpieniach małego Jaehaerysa. Z niepohamowanej żądzy zemsty, jak Aemond, rzecz jasna. Bo przecież Martin nie napisał wprost, że nie, prawda? :/
Panie Robercie wydaje mi się, że po prostu dopuszcza się Pan nadinterpretacji w sytuacji kiedy informacji w kronice o wydarzeniu jest niedużo, a w związku z tym kilka możliwych scenariuszy wchodzi w grę. Nie ma co się irytować.
Moim zdaniem, gdyby Martin chciał jednoznacznie zrzucić odpowiedzialność za to wydarzenie z niedoszłej królowej, to pozostawiłby wyraźniejszy ślad (to co Pan podaje wyżej to nie dowody tylko poszlaki). Brakuje w kronice wielu ważnych informacji o tym wydarzeniu, choćby czasowych. Nie jest Pan w stanie w 100% potwierdzić, że nie wiedziała o akcji (nie musiała wcale jej popierać), a jeśli mogła wiedzieć to mogła też coś zrobić (jako królowa dla czarnych, w tym swojego męża).
Nie przeszkadza mi Rhaenyra; szkoda, może w spokojnych czasach byłaby dobrą królową.
Owszem, poszlaki, ale bardzo mocne. Jednak na to, że wiedziała, nie ma nawet poszlak. Prawda? Po co więc tak gadać? A zrobić nic nie mogła, nawet gdyby wiedziała. Daemon pewnie wysłał kruka, wsiadł na smoka i poleciał do KP robić swoje. Przecież nie czekał na żadną odpowiedź. Zanim kruk doleciał na Smoczą Skałę (u Martina nie ma kruków latających szybciej od F-16), zanim wysłano by własnego z rozkazem, jego już dawno nie byłoby w Harrenhal. Co mogła zrobić? Uprzedzić Zielonych? Dlatego nie zgadzam się, iż w serialu Rhaenyra jest wybielana w związku z tą sprawą. Jest wprost przeciwnie. Jest poczerniana. Zleciła zamach na Aemonda, więc śmierć Jaehaerysa obciąża także ją.
Mocną poszlaką że Rhaen wiedziała jest dla mnie właśnie przekazanie wieści czarnej radzie przez Daemona. Jest to zbyt ważna akcja aby nie trafiła do uszu królowej. Oczywiście skłaniam się ku hipotezie że nie mogła nic zrobić (bo np. wujomąż szybko zadziałał), bo to równoważy eskalację wojny przeprowadzoną wcześniej przez zielonych (nieplanowane zabójstwo przez Aemonda, który nie był wtedy liderem tej frakcji). Coś na zasadzie ironii losu, doprowadziło finalnie do zagłady smoków.
Warto jeszcze zapoznać się z tym fragmentem, który dzieje się zaraz po wydarzeniach z Jaehaerysem:
„Mimo że królową wstrząsnął zamach na jej życie (albo na życie jej synów) nadal nie chciała atakować Królewskiej Przystani. Munkun pisze, że Rhaenyra panicznie bała się zabijania krewnych (musimy jednak pamiętać, że jego dzieło powstało wiele lat później). Maegor Okrutny zabił swego bratanka Aegona i spadła na niego klątwa, a na koniec się wykrwawił, siedząc na ukradzionym tronie. Septon Eustace twierdzi, że królowa miała „matczyne serce” i nie chciała narażać życia ocalałych synów. Grzyb, który jako jedyny z nich był świadkiem tych narad, informuje nas jednak, że Rhaenyra nadal przeżywała żałobę po śmierci Lucerysa i nie uczestniczyła w obradach, przekazując przewodnictwo Wężowi Morskiemu oraz jego żonie, księżniczce Rhaenys.”
Powtórzmy: panicznie bała się zabijania krewnych (co znajduje potwierdzenie po zdobyciu przez nią KP) oraz nie uczestniczyła w obradach Czarnej Rady.
„(nieplanowane zabójstwo przez Aemonda, który nie był wtedy liderem tej frakcji)”
Nieplanowane przez Zielonych, ale przez Aemonda jak najbardziej. To tylko w serialu zrobiono tak, żeby wyglądało na przypadek. W książce Aemond, podpuszczony przez jedną z córek Baratheona, chciał zabić bez dwóch zdań.
Nie ma takiego dowodu, powtarzam jeszcze raz! Jest nagroda pół miliona złotych smoków dla człowieka, który wskaże cień dowodu, że Jej Miłość Rhaenyra Targaryen wiedziała o zamachu na Jaehaerysa. Po prostu nie widziała! Proszę sobie wyobrazić… znaczy… wiedziała albo nie wiedziała. Ja nie wiem, czy wiedziała, ale istnieje ogromna możliwość, że nie wiedziała. Jest nawet taka wypowiedź Daemona Targaryena, który zorganizował ten słynny wypad do Czerwonej Twierdzy… On powiedział, taki zmęczony, powiedział do Mysarii: „Zrobiłem coś strasznego, ale imię królowej pozostanie nieskalane”; z czego można by wnioskować, że on po prostu nie raczył Rhaenyry poinformować.
Było pite, co? 😛
Ach, widać nie znasz tego klasyka:
https://www.youtube.com/watch?v=GxW_m6doKww
Haha, rzeczywiście nie znałem. 😀 +1
No, książkowa Rhaenyra to jest jak żona mafijnego capo. Owszem, irytuje ją lekko, że mąż wraca do domu o piątej rano ubabrany krwią, i czasem znajduje w domu jakieś walizki pełne banknotów o niskich nominałach, ale zasadniczo to się stara nie wtrącać w nie swoje sprawy i na pewno nie akceptuje przemocy 🙂
Zabawne puenty nie zmienią faktu, że nie ma tu żadnego wybielania Rhaenyry. 😛 Przynajmniej na razie.
Odcinek OK, serial inny byt niż ksiązka wię c tych zmian będzie coraz więcej. Kilka scen zbędnych, jak np gadki o Deamonie miedzy emerytami w łóżku, czy młodzieży o „ojcach”. Wyraźnie pokazane z jakim tuzem intelektu mamy doczynienia na tronie. Pełna zgoda co do Mysarii, ta postać jest poprowadzona fatalnie, jakby dziewczynka z przedszkola co ona tylko dotkneła. Mam wrażenie że serial idzie w stronę wskazania, te postacie są złe (Aegon, Aemond etc) i są te dobre jak Rhaenyra. Kilka innych to oni chcieli dobrze ale jakoś tak wyszło. Zawiodła mnie śmierć bliźniaków,w aspekcie że jeden wygrywa i ma szansę jeszcze „ukłonić” się swej pani. Dla mnie na plus to jak Otto punktuje Aegona, jakos ta scena przypadłmi do gustu. Jak już mamy akcje trochę na przód to w 3 chyba będzie więcej mordobicia na placu bitwy?
Ogólnie ten odcinek spodobał mi się bardziej niż poprzedni, sceny z Ottem (Ottonem?) świetne, a bitwa bliźniaków bardziej mnie wzruszyła, niż ten beznadziejny zamach w poprzednim.
Za to pojawienie się Daerona dopiero w tym momencie to dla mnie beznadziejny pomysł. Rozumiem, że komuś mogła się podobać ta postać w książce, ale wprowadzenie nowego syna Viserysa po tym, jak nikt nie wspomniał o jego istnieniu przez cały poprzedni sezon, nawet na zjazdach rodziny, nie ma żadnego sensu. Większość widzów, którzy nie czytali książki, będzie się z tego śmiać albo uzna, że ,,ten cały Darek to pewnie syn Krystyna”.
No właśnie dla mnie scena pojedynku braci również była bardzo wzruszająca ale akurat ta zmiana mi nie przeszkadza. Co więcej, przez te ciągłe ich mijanie na korytarzach w pewnym momencie sama się zgubiłam i nie wiedziałam który to który. Początkowo miałam wrażenie, że to prawdziwy Erryk wrócił na warte no i na koniec już sama nie wiedziałam kto kogo zabił i czy przypadkiem to nie Arryk zaraz rzuci się na Rhaenyre. Niby to śmieszne ale jednak nie śmieszne
Świetny tekst, zabawny , zgadzam się z większością uwag np . Mysaria trafnie wypunktowana. Mam pytanie- czy w przyszłych odcinkach będą też analizowane trailery kolejnych epizodów??
Podpinam się pod to pytanie✋
Prawdę mówiąc to nawet nie wiedziałem, że jest trailer następnego epizodu. Ale jasne, to dobry pomysł, od następnego odcinka tak zrobimy.
Że ci się chce…
Męczące te scenki rodzajowe z bękarcimi jeźdźcami smoków. Chyba dobrze, że jednak nie będzie Nettles, zrobili by z niej jakąś Anię z Zielonego Wzgórza, która tańczy i śpiewa wśród owiec. Trochę żal wątku bliźniaków. Liczyłem na coś bardziej w stylu „Nierozłącznych”, albo choć „Prestiżu” – gdzie nie było by wiadomo, który to który.
A z takich bardziej groteskowych rzeczy: Czy był jakiś szczurołap murzyn? W ogóle murzynów w roli służebnej jakoś zadziwiająco mało, u Rhaenyry chyba sami biali usługują. Na swój sposób zabawne.
Pewnie była by BI albo lesba 😉. W tej wersji Westeros murzyni są bardziej na eksponowanych stanowiskach. Służba tylko dla białasów. Martin jeszcze publicznie nie przepraszał że jego główni bochstterowie to praktycznie sami biali? 🤣
Nie pamiętasz już 2021? GRRM nie dość, że przyklepał racebending rodu Velaryonów, to jeszcze ,,przypomniał sobie”, że niby najpierw planował, żeby Targaryenowi i w ogóle Valyriańczycy byli czarni, ale zrezygnował bo gdyby Aerys był Murzynem to byłby rasizm (autora własne słowa).
E tam, lewactwo go przeczołgało jakiś czas temu i teraz gada co mu ślina na język przyniesie. Nigdy nie można brać na serio tego, co wygadują autorzy. Płacą im za takie gadanie. Pamiętasz co Sapkowski pieprzył o tym Wiedźminie Netflixa?
Na Daeronie tez już wszyscy postawili krzyżyk więc i może Nettles jeszcze się pojawi 😉 tak przemknęło mi przez głowę, że może zrobią ją z tej „tajemniczej” blond tancerki. Według logiki twórców mogłaby pasować na córkę Daemona. Ale szczerze mam nadzieję, że się mylę 🙃
Nettles miała czarne włosy, brązowe oczy i smagłą cerę. 🙂
Dlatego napisałam: według logiki twórców. Velayonowie też byli biali i mieli fioletowe oczy a Aemond został pozbawiony prawego a nie lewego oka. Więc jaki to dla nich problem zrobić z Nettles rasową Targaryenkę, żeby nie było wątpliwości kto jest jej ojcem?
Robią na odwrót? 🙂 Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego Addam i Alyn nie mają srebrnych włosów? A przede wszystkim nie wiem, jak zamierzają wyjaśnić fakt, że Addam będzie potrafił opanować smoka, skoro według serialu jest synem Corlysa, a Velaryonowie tego nie potrafią? Zaczynają się już zakręcać w tych własnych głupich pomysłach. :/
Przeciętni oglądacze będą myśleli, że wszyscy pochodzący z Valyrii potrafili. A na użytek fanów książek wymyślą coś w stylu „a jedna z tych nienazwanych kobiet, które były żonami Velaryonów w ostatnich pokoleniach, to naprawdę była bękarcicą jakiegoś Targaryena”.
No ale w serialu przecież też mówili, że Velaryonowie nie byli jeźdźcami smoków. Ktoś mógł zapamiętać. 🙂
DaeLu a ocena odcinka? przy 1 nie wystawiłeś przy 2 też nie. Według mnie powinieneś wystawiać oceny do każdego odcinka.
Myślę, że zrobimy z Bluetigerem podsumowanie całego sezonu i wtedy przyjdzie pora na oceny. Tym bardziej, że piszę te analizy/streszczenia bezpośrednio po obejrzeniu danego epizodu, więc nawet nie mam za bardzo czasu, żeby pewne rzeczy „przetrawić”. Ale już teraz mogę powiedzieć, że nowy podobał mi się bardziej niż pierwszy. Jeśli tamten to było 6/10, to epizod drugi ma co najmniej 7/10.
Podsumowanie całego sezonu oczywiście powinno być i oceny też. To według mnie nie wyklucza się z tym że każdy pojedyńczy odcinek też może dostać ocenę. Spoko róbcie jak uważacie.
Zrobimy oceny cząstkowe, dla każdego odcinka. Po prostu nie teraz, tylko po zakończeniu sezonu.
Moim zdaniem odcinek bardzo średni.
Fajnie, że wrócili do zamkowej polityki, ale tych samych scen i rozmów było za dużo.
Poziom tego wszystkiego daleko odbiega od Gry o Tron. Zbyt często mamy opis akcji ustami bohaterów. Męczące to było. To tak jak wtedy gdy Tyrion za dużo gadał.
A przeciętny widz kompletnie nie ogarnie tych braci z Hull czy prostaczków. Chociaż spoko, że ta Pani Kurtyzana zrobiła im jakąś podbudowę. Ale wszystko to takie, jakby odhaczali punkty na liście.
Alicent, Cole, Mysaria – słabizna.
Daemon nie dorównuje swej postaci z 1 sezonu. Rhaenyra wydaje się nie na miejscu, ale to być może efekt zamierzony.
Z plusów to Aegon. Jedyny jasny punkt odcinka. O ironio, chciał popchnąć akcje do przodu, a nie marnować czas na zbędna gadaninę 🤣
Zdecydowanie zgadzam się z wyżej wymienionymi słabościami odcinka oraz w kwestii Aegona, tak jak mnie normalnie irytował (choćby za swoją 'baby face’), tak w tym odcinku pokazał, że mu zależy na dzieciach i rodzinie, i należy podjąć zdecydowane działania przeciw siostrze (bo reszcie (pomijam Haelenę) jakoś za łatwo przyszło pogodzenie się ze stratą dziecka).
Ale i tak odcinek ogólnie lepiej od poprzedniego, miejmy nadzieję na podtrzymanie trendu w kolejnych.
Po pierwsze cieszę się, że nie byłem jedynym, który się martwił, że ta głowa odpadnie.
Po drugie: cieszę się, że mogę odszczekać to co napisałem tydzień temu odnośnie Daerona. Jednocześnie widzowie, którzy nie czytali książek mogą czuć się skonsternowani. Jaki trzeci syn? Przez cały poprzedni sezon nie było o nim wzmianki (poprawcie mnie jeśli się mylę), a tu nagle jakiś Dareon? Dziwnie to zrobili, ale też się bardzo cieszę, że go nie wycięli.
Odcinek mi się nie podobał. Był słabszy od pierwszego. W tamtym: fenomenalne zdjęcia i plenerów i wnętrz. W tym: jakieś nijakie i przydługie ujęcia twarzy, które miały chyba pokazać rozterki, a wyglądały moim zdaniem słabo. Przede wszystkim jednak: dialogi! O ile początek odcinka i przemowa Otto na Małej Radzie miała dużo sensu, to końcowa scena Hightowera z królem i Cole’em to dramat. Opanowany Otto wyzywający króla od idiotów? Porównajcie to z pierwszym sezonem czy grą o tron, gdzie Tywin elegancko i zdecydowanie orał Jofreya, ale nie w sposób, który zakrawał o zdradę stanu. I to zdziwienie, że po czymś takim Hightower traci stanowisko. I odpowiedź: nie odważysz się! Z ripostą od króla: a jednak! Gdzie tym dialogom do słusznie wychwalanych m.in. przez Daela rozważań o władzy jakie śmiertelnie wyczerpany Viserys snuł z namiestnikiem Strongiem. No i na koniec ten nieszczęsny Aeomond o patyczkowatych nóżkach wtulony w znacznie mniej patyczkowatą dojrzałą prostytutkę (chociaż to jest przynajmniej zgodne z książkowym Aemondem). Nie chce być źle zrozumiany: zgadzam się z Daelem, że większość bohaterów zaprezentowała się wiarygodnie odnośnie motywacji. Fajnie też, że starano się ich uczłowieczyć. Ale moim zdaniem odcinek nie był dobry (chociaż obejrzę drugi raz i może zmienię zdanie) przede wszystkim przez słabe dialogi. Był też dość nudny, co jednak dziwi zważywszy, że w sezonie odcinków ma być zaledwie 8. Ja lubię gadające głowy i jak nic się nie dzieje, tym mnie m.in. Ród Smoka ujął i absolutnie nie piszę tego złośliwie, ale te rozmowy muszą być ciekawe i dobrze napisane. Walka bliźniaków też moim zdaniem była słabsza niż pojedynek Cola z jednym z nich (nie rozróżniam ich) z pierwszego sezonu. Ale przyjmijmy na razie, że pierwsze koty za płoty i teraz będzie już tylko lepiej. Natomiast trochę mnie ten poziom odcinka zmartwił.
Gdzie jest Harrold Westerling pytam się?
Pierd… tym wszystkim i wyjechał w Mroźne Kły.
Chyba wpadł mi pomysł na to jak rozwiążą temat Leanora. Nie czytałem Ognia i Krwi, ale czy nie jest możliwe, że cudowne ocalenie Viserysa powiążą z nim właśnie? Miałoby to sens jakiś.
Ogólnie zawiedziony jestem początkiem drugiego sezonu. Mam nadzieję, że wróci poziom odcinków 8/10 chociaż, bo specjalnie wróciłem do subskrypcji HBO by to oglądać. To i finałowy sezon Curb Your Enthusiasm 😂
Problem w tym, że Viserys, o ile dobrze pamiętam, w książce powrócił już po Tańcu. Może i faktycznie tak zrobią, ale nie bardzo wiem, jaki miałoby to mieć wpływ na fabułę.
Tak, ale wcześniej jakiś statek musi go „zawinąć”. I tu trafia się nam zaginiony Leanor.
Pomysł mi wpadł przez nazwę statku jaką znalazłem na wiki – Gay Abandon.
I tam się pojawia jakiś magister Bambarro, który odkupuje go od pirata. Idealny moment by znów wprowadzić Laenora 🙂 Później on umiera zgodnie z tym jak toczy się historia tego Bambaroo, a Viserys trafia tam gdzie trafił.
Musze poczytac Ogien i Krew w koncu.
Viserys wraca już po Tańcu, o ile pamiętam podczas ekspedycji karnej Alyna Velaryona przeciw Żelaznym Wyspom. Nie wiem czy serial sięgnie tak daleko czasowo. Tym niemniej pomysł jest niezły. Co upewnia mnie, że te dupki z HBO na niego nie wpadną. 😛
Mógłby sięgnąć , mi by się podobało jakby serial miał taką konstrukcję że pierwszy i ostatni sezon są rozrzucone czasowo , a dwa środkowe pokazują sam Taniec. Pod warunkiem że informacje o czterech sezonach są prawdziwe. Wtedy czwarty obejmowałby trochę krótszy okres niż pierwszy , ale mielibyśmy powrót Viserysa , okres regencji i w ogóle różne ciekawe sprawy , które przy okazji łączyłyby Ród Smoka z Grą o tron , tylko w lepszy sposób niż trylogia Hobbita była połączonaz LOTR. Na przykład trauma Aegona III spowodowałaby zapomnienie przepowiedni Zdobywcy , czy coś. W ogóle sam serial uważam sa dobrą okazję do przybliżenia kanonu serialowego do książkowego , jak było w przypadku tego filmu z Ewanem Mcgregorem , będącego kontynuacją Lśnienia. Ale to tylko takie moje własne fanztazje
Byłoby miło, ale przypuszczam, że wątpię. Pewnie jakoś połatają to po swojemu, wplatając niektóre wątki spoza Tańca w wydarzenia bieżące, a niektóre pominą.
Jak Helaena Targaryen na procesji pogrzebowej spojrzała w górę na spadające płatki kwiatów – czy Wy też to odczytaliście tak, że miała wtedy wizję spalenia Królewskiej Przystani i że te kwiatki miały nawiązywać do pyłu spalonego miasta?
Ciekawe spostrzeżenie. Gdzieś na fb mignęła mi informacja, że Helaena w swoich komnatach miała na ścianie wykonane przez siebie malowidła przedstawiające m.in. kobietę w płomieniach i mężczyznę z głową wilka. Nie zauważyłam tego oglądając serial. Musiałabym obejrzeć oba odcinki jeszcze raz
Hmm , a ten mężczyzna z głową wilka to kim mógłby byc?? Cregan ?
Jaki Cregan? Przecież to oczywiste nawiązanie do Daenerys i Jona.
Aaa faktycznie
A nie do Robba ? A kobieta w płomieniach to może być Rhaenyra, w końcu wiemy jak skończy.
A co ma Robb do Targaryenów? Po kiego miałby być na malowidle razem z Rhaenyrą? Zresztą los Rhaenyry został zasugerowany w odcinku z tym wypadem na miasto z Daemonem. Kobieta w płomieniach to z pewnością Daenerys, a więc jedynym sensownym wilkiem koło niej może być tylko Jon. Od początku próbują tym Rodem Smoka poprawić jakoś bzdury, których narobili w Grze o Tron. Nie unieważnią przecież połowy serialu, więc w pośredni sposób chcą zrobić tak, żeby brzmiał trochę sensowniej.
Nic nie ma, ale ja zawsze wizje postrzegałem jako losowe. Raz widzimy Robba, raz Rhaenyrę a jeszcze kiedy indziej prostaczka z Valyrii. Malowidło nie musi być o Targach, bo jak w wizji Dany ona widzi symbole i nie wie co znaczą i kiedy to się wydarzy. Ale teoretycznie może być i Jon.
Sorry, ale po sprawdzeniu źródeł tych rewelacji wycofuję się nawet z Jona. To jakiś humbug. Napisałem o tym poniżej.
https://www.facebook.com/share/p/e4kqEugCUqMM2XZT/
Eee, kolejne szalone teorie. Myślałem, że to coś konkretniejszego. Mam odcinek w rozdzielczości 4k, a żadnych obrazów nie da się odczytać. Nie wiem skąd on ma te zdjęcia. Może z jakichś materiałów promocyjnych, bo na pewno nie z odcinka. W komnatach Helaeny nie ma tak zdobionej tarczy jak na tych zdjęciach. Sprawdzałem z 10 razy. Inna jest też barwa oświetlenia. Co do postaci z dziwną głową, to wygląda raczej na nagą kobietę. Ma wyraźnie zaznaczone piersi.
Te postaci były porozrzucane w różnych miejscach, jakby zlepek różnych wydarzeń z przyszłości. Niekoniecznie obok siebie. Więc ja też stawiałabym na Robba i Krwawe Gody. Był tam też jeleń w koronie co oczywiście przedstawia Roberta..
Wasze prawo. Stawiajcie na Robba, Cregana, Brandona, albo nawet i Ogara. Dla mnie symbolika jest oczywista. 🙂
Przyjrzałbym się tym obrazom lepiej, może są tam jakieś szczegóły identyfikacyjne, ale nie chcę znowu przechodzić przez te sceny. Zawsze szkoda mi było Helaeny i jej dzieci. Musieli zginąć, żeby ta rządna władzy wiedźma i jej parszywy ojciec mogli posadzić na tronie takie zero, takiego bydlaka. Zgroza. :/
Spoko to teorie o smoczych snach, ale nie wynika to w ogóle z serialu i to jest problem. W ogóle kto ma wiedzieć o tym, że takie sny istnieją. Ja nawet nie pamiętam by coś o nich było w Grze o tron. Wiem tyle co było nowelkach i kilku uwagach z książki.
W odcinku w którym postacie musiały same drobiazgowo wszystko widzowi tłumaczyc, nagle by mieli tak ważną sprawą tylko pokazać? I to w formie obrazków czy ekspresji twarzy? Niestety to nie jest poziom.
Pamiętam inny wybitny serial HBO – The Leftovers. I tam na koniec 2 sezonu jest scena, w której matka próbuje rozmawiać z córką, a sam wyraz twarzy obu kobiet na koniec tłumaczy wszystko, całą tajemnice. Takich seriali już niestety nie robią.
Świetny odcinek i cały czas zachwycam się grą aktorską. Świetny casting.
Moim zdaniem drugi sezon gorzej w tym względzie. A aktorka od Rhaenyry według mnie średnio sobie radzi z rolą.