
Nadal nie udało mi się ponadrabiać szeroko polecanych klasyków gatunku, ale za to znalazłam kilka innych perełek. Zapraszam na trzecią część przeglądu tak zwanych chińskich bajek. (Tu jest część pierwsza, a tutaj mamy drugą).
Dan Da Dan (Netflix)
Bardzo dziwna rzecz. Bardzo szalona. I bardzo dobra. To serial z gatunku takich, gdzie człowiek nigdy nie wie, czego się spodziewać za chwilę, bo wydarzyć może się dosłownie wszystko, a animacja i tak potrafi nieźle zaskoczyć – wizualnie, fabularnie lub muzycznie. O co tam chodzi? Dwójka nastolatków obdarzonych specjalnymi mocami rozprawia się z nadprzyrodzonymi stworami. Duchy? Są. Kosmici? Obecni. Babcia bojowa? Tak. Sarkastyczny kot? Jak najbardziej. Na dodatek serial po mistrzowsku operuje kolorem i bawi się perspektywą, sprawiając, że to bardzo specyficzne doświadczenie – które zdecydowanie warto przeżyć samemu. A spostrzegawczy widzowie znajdą tu sporo nawiązań do innych filmów i seriali.
Jujutsu Kaisen (Crunchyroll / Netflix)
Jeden z bardziej popularnych tytułów, który lada chwila doczeka się pełnometrażowego filmu w kinach oraz trzeciego sezonu na początku nowego roku. Zaczęło się dobrze, serial jest na pewno angażujący, z dość ciekawymi osobistościami – charyzmatycznym, błękitnookim Satoru Gojo (który w sumie sam mógłby się rozprawić z całym złem tego świata, gdyby chciał) oraz maniakalnym Mahito (jeden z fajniejszych czarnych charakterów). Nie można mu też odmówić widowiskowych scen akcji – niektóre bitwy ciągną się przez kilka odcinków. Niestety po pewnym czasie wszystko zaczyna mocno męczyć. Jedne postacie są zbyt mocarne, z kolei zdolności innych mają znaczenie raczej marginalne. System mocy też początkowo wydawał się fajny, a potem zaczęły wjeżdżać techniki, domeny, różne sztuczki i kruczki… Zrobił się z tego wszystkiego tęgi galimatias. Trochę jakby oglądać mecz, gdzie każdy z zawodników gra według własnego zestawu reguł. Dwa sezony zaliczone, ale raczej nie skuszę się na więcej.
Kaiju No. 8 (Crunchyroll)
Ale to było fajne! No więc tak – Japonię nawiedzają potwory typu kaiju (znaczy duże). Do ich eksterminowania stworzono specjalnie wyszkolone jednostki, a niektórzy ich członkowie posiadają elitarne bronie i pancerze, stworzone z poległych, silnych kaiju (zabij potwora -> zrób z niego bojowe spodnie -> zabij silniejszego potwora… brzmi trochę jak Monster Hunter, nie?).
Nasz bohater to 30-letni sprzątacz. W końcu ktoś musi sprzątnąć cielska poległych potworów i przywrócić miasto do porządku. Od dziecka marzyło mu się zostać jednym z tych, którzy walczą z bestiami, ale nikłe zdolności bojowe skutecznie uniemożliwiły mu dostanie się do akademii. Nadarza się jednak pewna okazja, ale czy to już nie za późno? W serialu jest sporo humoru, duża dawka akcji, oraz galeria ciekawych osobistości, ale przede wszystkim – dobra historia. Zaczyna się niewinnie, a potem rozwija w całkiem świeżym kierunku, podejmując temat kaiju od zupełnie innej strony, niż byśmy się spodziewali. Dostępne są dwa sezony po 12 odcinków i szczerze liczę na trzeci.
Gachiakuta (Crunchyroll)
Gachiakuta za motto mogłaby mieć powiedzenie, że co dla jednego jest odpadem, dla innego może być skarbem. Na tym też polega tu system mocy, ale może od początku… Nasz bohater, Rudo, mieszka z przybranym ojcem w dzielnicy slumsów, przylegających do Idealnego Miasta. Pewnego dnia, oskarżony o morderstwo, zostaje skazany na zrzucenie do Otchłani – miejsca, gdzie lądują wszystkie śmieci (zarówno te materialne, jak i ludzkie). Wkrótce odkrywa, że to nie tylko gigantyczne wysypisko, ale cały żyjący świat, w którym będzie musiał znaleźć sobie miejsce. I wykombinować, jak dostać się z powrotem do swojego świata, by zemścić się na tych, którzy go osądzili.
Serial rozkręca się szybko, pierwsze trzy odcinki skutecznie przykuwają do ekranu i obiecują szaloną przygodę w brudnym, ale interesującym świecie. Trochę Mad Maxa, trochę Cyberpunka, do tego magowie, dużo śmieci i graffiti. Serial ma też bardzo charakterystyczną kreskę, świetne projekty postaci, sporo przerysowanych scen, ale wszystko to tworzy klimat i sprawia, że trudno odejść od ekranu. Jest akcja, humor, szaleństwo, ciekawy system „magii”- niektórzy ludzie potrafią przekształcać zadbane i szanowane przedmioty codziennego użytku w ich bojowe wersje. Główny bohater cierpi na lekki przerost mocy, ale wydaje się to w miarę sensownie zbalansowane. To nowa rzecz, do obejrzenia jest jeden sezon, 24 odcinki. Polecam mocno.
Chainsaw Man The Movie – Reze Arc
Tak, poszłam do kina na chińską bajkę i niczego nie żałuję. Tak, na sali byli poprzebierani ludzie. Najważniejsze jednak, że wszyscy bawili się bardzo dobrze. Pierwsza połowa filmu powoli buduje historię, jest raczej niespieszna. Druga za to pędzi na złamanie karku i nie bierze jeńców. Bardzo dobra rzecz i jeśli oglądaliście serial, i wam się podobał, to również film przypadnie wam do gustu.
Co oprócz tego? Było ostatnio trochę szumu wokół Demon Slayera, więc oczywiście chciałam sprawdzić, co to, ale serial mnie nie porwał – ani historia, ani postacie, ani świat. Jakieś to takie zbyt dziecinne wszystko. Poza tym – na bieżąco oglądam trzeci sezon Spy x Family (bardzo dobry), odkryłam coś takiego jak Ranma 1/2 (idealnie głupiutkie, ale wchodzi jak złoto), z ciekawości odpaliłam May I ask for one final thing?, to jest o arystokratce która chodzi i bije złych ludzi, co jest dziwnie satysfakcjonujące.
No cóż, u mnie ten rok zdecydowanie należy do wszelkiego rodzaju anime. Prawda jest taka, że kryje się za tym coś więcej, ale o szczegółach opowiem innym razem.







Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:
Regulamin zamieszczania komentarzy
Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:
[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]