Książki

Hyperion (Dan Simmons)

Niedawno kr4wi3c recenzował Muzykę otchłani – tom opowiadań autorstwa Michała Cholewy, w którym każdy utwór został napisany w zupełnie innej konwencji. Danowi Simonsowi podobna sztuka udała się w ramach jednej powieści.

Droga z której się nie wraca

XXVIII wiek po Chrystusie. Starą dobrą Ziemię już dawno trafił szlag, ale ludzkość zdołała zasiedlić setki innych planet, przemieszczając się między nimi na pokładach poruszających z nadświetlną prędkością statków kosmicznych oraz przenoszących w mgnieniu oka transportali. Zrzeszająca te światy Hegemonia Człowieka zdaje się być szczytowym punktem w historii ludzkiej cywilizacji. Międzyplanetarnemu imperium zagrażają jednak Wygnańcy – odłam ludzkości, który setki lat wcześniej wyruszył w odległe rejony galaktyki. Flota najeźdźców zmierza w kierunku Hyperiona – jednego z na pozór nieistotnych, peryferyjnych światów. Na tym niezbyt ludnym i dość ubogim globie znajdują się jednak unikalne w skali galaktyki struktury – Grobowce Czasu. Nikt nie wie, kto je zbudował, są jednak znacznie starsze od ludzkiej cywilizacji i … poruszają się w przeciwnym kierunku czasu niż Wszechświat.

To właśnie ku nim wyrusza ostatnia pielgrzymka zorganizowana przez Kościół Ostatecznej Pokuty. Siedmiu jej uczestników: Konsul, Poeta, Kapłan, Kapitan, Żołnierz, Detektyw oraz Uczony zmierzają do zamieszkującego Grobowce Dzierzby. Według podań przerażający Władca Bólu spełnia życzenie jednego ze stających przed jego obliczem błagalników.  Wszyscy inni muszą umrzeć.

Opowieści w opowieści

Główny wątek, jakim jest wędrówka ku Grobowcom Czasu, jest łącznikiem między historiami kolejnych pielgrzymów. Każda zaś z nich utrzymana jest w kompletnie innym klimacie. Na mnie największe wrażenie zrobiła historia Księdza zaprezentowana w formie wpisów w dzienniku oraz niesamowicie pokręcona, ale też co najmniej równie poruszająca opowieść Uczonego. Trzeba tu jednak wyraźnie podkreślić, że pozostałe również trzymają wysoki poziom. Simmons z dziecinną łatwością operuje różnymi stylami. Chociaż co do zasady książka klasyfikowana jest jako science-fiction, mamy tu elementy grozy, akcji, staromodny kryminał dziejący się częściowo w cyberprzestrzeni, romans, satyrę, polityczny thriller, a nawet coś na kształt traktatu filozoficzno-religijnego. Nie można rzecz jasna zapomnieć o poezji, szczególnie autorstwa pewnego żyjącego w pierwszej połowie XIX wieku Anglika, od którego niedokończonego poematu Simmons zaczerpnął tytuł swego dzieła.

Poszczególne historie, niezależnie od konwencji, w której są opowiadane, pozwalają nam poznać motywacje bohaterów oraz autentycznie przejąć się ich losami. Bo bohaterowie są zdecydowanie siłą tej powieści. Wszyscy z krwi i kości, większość na swój sposób niezwykła, ale bardzo w tej niezwykłości ludzka. Nawet jeśli ich nie polubimy, to poznając opowiadaną przez nich historię do końca, zaczniemy przynajmniej rozumieć, a może nawet współczuć.

Trzeba przyznać, że wyobraźnia Simmonsa nie zna granic. Nie zamierzam Wam psuć zabawy zdradzaniem naprawdę niekiedy odjechanych pomysłów autora, ale są one – nomen-omen kosmiczne. A zważywszy, że książka została wydana w 1989 r. – w świecie kompletnie innym od naszego – również zaskakująco i niepokojąco aktualne.

Czekanie jest najfajniejsze

Wszystkie te historie, pozornie ze sobą niepowiązane, tak naprawdę uzupełniają się, tworząc fascynujący, ale też przygnębiający obraz świata, w którym zdawać by się mogło, ludzkość osiągnęła szczyt swego rozwoju. Wraz z rozwojem fabuły kolejne elementy układanki powoli wskakują na swoje miejsca, ujawniając prawdziwy, mniej przyjemny obraz.

Wątek główny, w porównaniu z historiami Pielgrzymów, jest dość krótki, ale na tych relatywnie niewielu stronach udało się Simmonsowi oddać przerażający i fascynujący jednocześnie obraz schyłku. Schyłku zarówno panującego porządku jak i też życia samych bohaterów, którzy wiedzą, że na końcu drogi nie czeka ich raczej nic dobrego. Klimat staje się coraz bardziej duszny w miarę tego, jak oddalają się od tętniącej życiem, ale też niepokojem stolicy planety, zapuszczając się na pustkowia, pośród których wznoszą się tajemnicze starożytne struktury. Co czeka naszych bohaterów na końcu tej podróży? Kim jest przerażający Dzierzba? Czym są Grobowce Czasu? I kto tak naprawdę rządzi Hegemonią Człowieka?

Tego dowiemy się w kolejnym tomie. Hyperion jest tak naprawdę wprowadzeniem do właściwej akcji. Długim, jak to Simmons ma zwyczaju, ale bynajmniej nie nudnym. Pierwszy tom jest faktycznie pielgrzymką: trudną, ponurą, przytłaczającą, ale niesamowicie też dla czytelnika satysfakcjonującą.

Postcriptum

To moja druga przygoda z Hyperionem. Pierwsza miała miejsce już ładnych kilka lat temu, gdy wydawnictwo MAG wznowiło serię i przemianowało Chyżwara (w oryginale: Shrike) na Dzierzbę. Drugie podejście miało miejsce w czasie sierpniowego urlopu, ale że trochę trudno pracować w ogrodzie z książką w ręku, zdecydowałem się na audiobook. I mogę Wam polecić tę formę z czystym sumieniem. Hyperion w interpretacji Macieja Kowalika jest fenomenalny! Każdy bohater nie tylko inaczej brzmi, ale ma też własny, niepowtarzalny styl. Hyperion w wersji audio to dziewiętnaście i pół godziny fascynującej, acz mrocznej przygody.

Hyperion
  • Ocena Dżądzena - 9/10
    9/10
To mi się podoba 10
To mi się nie podoba 0

Dżądżen

Fan twórczości Martina i dobrego wina. Lubię historię i suchary. Wolny czas spędzam w ogrodzie przeklinając Matkę Naturę za jej hojność.

Polecamy także

Komentarzy: 10

  1. Hyperion jest super, niestety druga część już moim zdaniem dużo słabsza. W pierwszej części autor bardzo ciekawie rozwija różne wątki i intryguje czytelnika tajemnicami, ale jak przychodzi je w satysfakcjonujący sposób zamknąć to już wychodzi gorzej. A dziejąca się kilka wieków później dylogia Endymiona to już kompletny odjazd, i to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Kilka ciekawych pomysłów, poza tym pomieszanie z poplątaniem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Miałem zupełnie odwrotnie. Pierwszy tom mi się najmniej podobał. Dopiero po przeczytaniu całego cyklu Hyperion/Endymion doceniłem tę opowieść.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Słuchałem Hyperiona w oryginale parę lat temu i nie porwał mnie. Było to momentami intrygujące, ale jak dla mnie trochę przekombinowane. Potem czytałem jeszcze Upadek Hyperiona, ale nic z niej nie pamiętam, oprócz tego, że mi się nie podobała. Potem dałem sobie spokój z Simmonsem, chociaż Terror stoi na półce i czeka na lepsze czasy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. No właśnie jest sporo opinii, że Terror to w ogóle najlepsza książka Simmonsa. Mnie się podobał, bardzo klimatyczny, fajna tematyka, ale nie powiedziałbym, że mnie jakoś aż tak zachwycił. U mnie jeszcze czeka Abominacja (ponoć straszliwie długo się rozkręca) i Pieśń bogini Kali (ma być świetna). Tylko kiedy to czytać 😮‍💨

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. Chyba jednak za dużo wątków autor zostawił otwartch a za malo udzielił odpowiedzi, to główny minus tej historii

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja mam trochę inne wrażenie: odpowiedzi są, nawet sporo, ale nie wszystkie satysfakcjonujące;)

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  4. „Spełni życzenie jednego z błagalników, a wszyscy inni muszą umrzeć”. Problem w tym że ostatecznie prawie nikt nie umrze i będzie amerykański happy end. Dlatego to trochę jak Gra o Tron w ostatnich sezonach. Żaden bohater nie jest bezieczny, chyba że to Stark i osoba zaprzyjaźniona ze Starkami czyli good guys

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja się trzymam oficjalnych materiałów Kościoła Ostatecznej Pokuty, niestety nie odpowiadam za ich jakość. A z tymi materiałami jest tak, że: nie giąć, nie niszczyć, trzymać w okładce. Dwa lata będzie służyć.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
      1. Jeśli jesteśmy przy kanonie Kościoła Ostatecznej Pokuty to muszę tylko dodac, że w mojej opinii pomysł pana Nakoniecznika o przetłumaczeniu imienia na Chyżwar jest genialny. Nie trzeba czytać nawet opisu wyglądu, by czuć jakiś atawistyczny strach przed destrukcyjną siłą po samym tajemniczym imieniu. Do tej pory znałem tego tłumacza z Księgi Nowego Słońca, a tu po raz drugi dał przykład erudycji

        To mi się podoba 3
        To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button