KsiążkiPieśń Lodu i Ognia

Czytamy Nawałnicę Mieczy #57: Bran IV

Bran i przyjaciele docierają na skraj świata, ale jeszcze nie do celu. Jak przedostaną się przez Mur?

Streszczenie

W Nocnym Forcie Bran zmaga się z lękiem. Próbuje wyprzeć koszmar o śmierci Robba i Szarego Wichra, który przyśnił się Lacie. Boi się również samego opuszczonego zamku, który był scenerią dla wielu przerażających opowieści Starej Niani. Z ruin dobiegają dźwięki, które kojarzą mu się z potomstwem Szczurzego Kucharza, a przez dziurę w kopule nad kuchnią przedarło się czardrzewo. Stark wchodzi w skórę Laty, który też nie lubi tego miejsca.

Tak jak Bran się spodziewał, nie ma przejścia przez Mur. Tunel zasypano, gdy Nocna Straż przeniosła się do nowszej fortecy. Stark uważa, że lepiej było podążyć do Czarnego Zamku za Jonem. Według Jojena, Bran zrobił już, co mógł. Tamtej nocy Lato zabił kilku Dzikich, ale gdy trafiła go strzała, ze względu na ból Stark opuścił ciało wilka i nie mógł potem wrócić. Bał się, że Lato nie przeżyje. Następnego dnia Dzicy sobie poszli, choć wcześniej dwóch niemal się utopiło, spadając z zanurzonej grobli. Bran i spółka ponownie nocowali w wieży, by nie natknąć się w drodze na wroga. Gdy Lato wrócił, Meera wyciągnęła strzałę i natarła ranę. Wilkor powoli wraca do zdrowia, choć jeszcze kuleje.

Meera proponuje, by sprawdzili bramy w innych zamkach, ale Bran nie widzi w tym sensu. Da się przejść tylko w trzech zamieszkałych twierdzach. Reedówna postanawia wejść na Mur. Bran zazdrości jej wspinaczki. Tylko w Nocnym Forcie schody na Mur wykuto w samym lodzie, więc z czasem stają się coraz węższe, Reedówna jednak dociera na szczyt.  Czekając na powrót siostry, Jojen postanawia rozejrzeć się po zamku. Znajdują jedynie szczury. Bran opowiada, jak przed dwustu laty z namowy królowej Alysanne Straż opuściła Nocny Fort. Teraz mają tu być tylko duchy. Stark wspomina historię siedemdziesięciu dziewięciu dezerterów, zamurowanych żywcem w lodzie. Wędrówka po ruinach pozostałych budynków nic nie przynosi. Lato zdaje się słyszeć jakieś dźwięki, szczerzy też kły.

Meera schodzi tuż przed zmierzchem. Widziała krajobraz Zamurza i orła, któremu pomachała. Uważa, że potrafiłaby zejść po północnej stronie, gdyby miała odpowiedni sprzęt. Nie ma jednak szans, by udało się to reszcie. Jojen upiera się, że to Nocny Fort wskazały mu sny. Gdy się ściemnia, Branowi przypomina się legenda o Nocnym Królu, lordzie dowódcy, który razem ze swoją trupią królową władał przez trzynaście lat, nim zwyciężyli go Starkowie i Joramun. Jego imię zostało wymazane za składanie ofiar Innym. Stara Niania mówiła mu o kilku rodach, z którymi się go łączy, ale uważała, że tak naprawdę Nocny Król był Starkiem i być może nosił imię Brandon. Sugerowała, że komnata Brana kiedyś należała właśnie do niego. Bran w to wątpi, jednak tę noc spędzi w zamku Nocnego Króla, a ściślej w kuchni, gdzie rośnie powyginane, pozbawione twarzy czardrzewo. Największym strachem napawa go wielka studnia, w głąb której wiodą schody. Hodor postanawia cisnąć do niej ułamaną płytkę. Stark boi się, że w ten sposób mógł coś obudzić. Posilają się pieczoną rybą. Bran rozmyśla o Szczurzym Kucharzu, który miał poczęstować andalskiego króla pasztetem zrobionym z jego własnego syna, za co bogowie mieli przemienić go w potwornego gryzonia, żywiącego się swym potomstwem. Stara Niania wyjaśniła, że nie była to kara za zabójstwo ani za spowodowanie kanibalizmu, tylko za zabicie gościa.

Jojen ma nadzieję, że przyśni mu się zielony sen, który zdradzi, co dalej mają robić. Bran nie może zasnąć. Stara się nie myśleć o duchach i potworach. Wtem słyszy jakiś hałas. Uświadamia sobie, że dobiega on z wewnątrz. Rozpoznaje odgłos kroków. Próbuje ustalić, która to zjawa. Stara się uspokoić myślą, że maester Luwin kwestionował istnienie potworów. Dźwięk jednak nie ustaje. Wyraźnie ma źródło w studni. Bran obwinia Hodora. Oprócz kroków, słyszy też jakby kwilenie i sapanie. Myśli, czy nie wejść w skórę Laty. Jednak wilkor może być daleko, a on nie może zostawić przyjaciół. Ocenia po krokach, że zbliża się coś ogromnego. Stark czołga się, by zbudzić Meerę. Ta natychmiast orientuje się, że coś nadchodzi, więc z trójzębem i siecią zakrada się ku studni. Bran nie chce, by sama mierzyła się z potworem. Wchodzi więc w skórę Hodora. To trudniejsze niż wejście w wilkora, bo Hodor się boi i próbuje go wypchnąć. Bran staje na nogach Hodora, spoglądając na własne ciało. Rozlega się wrzask i ze studni coś wychodzi. Strach jest tak wielki, że Bran ląduje na podłodze w swoim ciele. Hodor krzyczy. Stwór też. Wije się, zaplątany w sieć. Meera kłuje go włócznią i potwór upada. Ze studni nadal słychać jęk. Stwór błaga o litość.

Okazuje się, że zjawili się Sam Tarly i Goździk, trzymająca synka. Następują wyjaśnienia, których konkluzje są następujące: zwiadowca, który ocalił ich przed upiorami (przezwany przez nich Zimnorękim), powiedział, że w Nocnym Forcie będzie jakaś szczególna osoba. Samwell ma przeprowadzić tego kogoś przez Czarną Bramę, która znajduje się w studni. Wrota otworzą się tylko przed zaprzysiężonym bratem. Zimnoręki nie może sam tu przyjść ze względu na zaklęcia osadzone w Murze (tu Bran przypomina sobie, że według Niani Mur jest barierą dla potworów). Jojen tłumaczy Samowi, że wysłano go po Brana. Tarly rozpoznaje brata Jona. Na prośbę Brana Sam i Goździk obiecują, że nie wyjawią, że żyje. Samwell sądzi, że Snow zaginął za Murem, ale dowiaduje się, że Lato widział go po tej stronie. Tarly bierze Meerę za owego Latę, ale sprawa natychmiast się wyjaśnia, gdy ten zeskakuje przez dziurę w kopule. Wilkor liże wyciągniętą ku sobie dłoń Sama. Bran postanawia z nim pójść. Czuje, że Lato też tego chce.

Zostawiają Goździk przy ognisku i ruszają w głąb studni. Sam zatrzymuje się przed Czarną Bramą. Jest z czardrewna, z którego bije słabe światło. Ma twarz starca albo umarłego. Bran podejrzewa, że tak mógłby wyglądać ktoś, kto żyje tysiąc lat. Drzwi otwierają ślepe oczy i pytają, kim są przybysze. Sam wypowiada fragment przysięgi Nocnej Straży. Czarna Brama się otwiera. Usta drzwi się rozszerzają, aż powstaje ogromna paszcza. Gdy niesiony przez Hodora Bran przekracza wrota, dotyka głową górnej wargi. Spada na niego kropla, „dziwnie ciepła i słona jak łza”.

Carl Gustav Carus (1789-1869), „Zimowy pejzaż ze zniszczoną bramą” (niem. „Winterlandschaft mit verfallenem Tor”), 1816-1818 (Wikimedia Commons).

Postaci występujące w rozdziale

  • Bran Stark
  • Meera Reed
  • Hodor
  • Jojen Reed
  • Samwelly Tarly
  • Goździk
  • syn Goździk

Wspomniani

  • trójoka wrona
  • Robb Stark
  • Stara Niania
  • Nocny Król (być może Brandon Stark)
  • Szczurzy Kucharz
  • 79 wartowników (w tym syn lorda Ryswella)
  • Danny Flint
  • król Sherrit
  • uczniowe cechowi
  • stwór, który przychodzi nocą
  • Symeon Gwiazdooki
  • Szalony Topornik
  • maester Luwin
  • Eddard Stark
  • Benjen Stark
  • Jon Snow
  • Styr
  • Jaehaerys I Targaryen
  • Alysanne Targaryen
  • lord Ryswell (z opowieści o dezerterach)
  • „trupia królowa” (z opowieści o Nocnym Królu)
  • Brandon Stark, zwany Niszczycielem (z opowieści o Nocnym Królu)1Maester Yandel podaje, że według opowieści Nocnego Króla obalił król Brandon Stark, zwany Niszczycielem. George R.R. Martin, Elio M. García Jr i Linda Antonsson, Świat Lodu i Ognia, przeł. Michał Jakuszewski (Poznań: Czwarta Strona – Grupa Wydawnictwa Poznańskiego, 2014), „Siedem Królestw”, „Mur i tereny położone za nim”, „Nocna Straż”, 145.[dalej: ŚLiO].
  • król Joramun
  • Sansa Stark
  • Craster
  • Zimnoręki
  • Jeor Mormont
  • Qhorin Półręki

Poniżej znajdują się informacje dotyczące dalszych wydarzeń w Pieśni Lodu i Ognia oraz pochodzące ze Świata Lodu i Ognia oraz Ognia i krwi, a także dotyczące Władcy Pierścieni i cyklu Franka Herberta o Diunie.

Ważne informacje

  • We śnie Laty Bran ujrzał śmierć Robba i Szarego Wichra.
  • W Nocnym Forcie są osadzone liczne straszne opowieści: o Nocnym Królu, o Szczurzym Kucharzu, o Danny Flint, o królu Sherricie, o uczniach cechowych, o Symeonie Gwiezdonookim oraz o Szalonym Toporniku.
  • We wszystkich opuszczonych zamkach Nocnej Straży tunele przez Mur zostały zasypane i zamknięte.
  • Jako jedyny z zamków Straży, Nocy Fort posiada schody wykute w samym lodzie Muru.
  • Nocny Fort jest najstarszym i największym zamkiem na Murze. Czarny Zamek jest dwa razy młodszy. Z inicjatywy Alysanne Targaryen siedem mil na wschód od Fortu zbudowano zamek Głębokie Jezioro, który go zastąpił. Przedsięwzięcie sfinansowano dzięki przekazanym przez królową klejnotom. Obecnie również Głębokie Jezioro jest porzucone. Odwiedziny Alysanne na Murze są opisane w Ogniu i krwi, skąd można się m.in. dowiedzieć, że ówczesnym lordem dowódcą był Lothor Burley; że Głębokie Jezioro ukończono osiem lat po wizycie królowej, że pod jego bramą postawiono Alysanne pomnik, że Nocny Fort Straż opuściła jeszcze w trakcie budowy Głębokiego Jeziora, tak jak chciała monarchini, i że dla jej upamiętnienia Śnieżną Bramę przemianowano na Bramę Królowej2George R.R. Martin, Ogień i krew, t. 1, cz. 1, ilus. Doug Wheatley, przeł. Michał Jakuszewski, wyd. I (Poznań: Zysk i S-ka, 2018), „Jaehaerys i Alysanne”, 406-410..
  • Według legendy, pewnego razu ze Straży zdezerterowało 79 członków. Udali się do lorda Ryswella, który był ojcem jednego z nich. Ten jednak, kierując się honorem, odwiózł wiarołomców do Nocnego Fortu, gdzie zamknięto ich w otworach u szczytu Muru, by pełnili wieczną straż. Zostali zapamiętani jako 79 wartowników. U schyłku życia lord Ryswell wstąpił do Straży, by czuwać na Murze wraz z synem.
  • Nocny Król miał być trzynastym lordem dowódcą Nocnej Straży. Zakochał się w kobiecie o księżycowo białej cerze i niebieskich oczach, której dotyk był jak lód. Zaczarował swych zaprzysiężonych braci i przez trzynaście lat władał jako król ze swą „trupią królową” u boku. Pokonały go połączone siły Starków i króla Dzikich Joramuna. Wyszło wówczas na jaw, że Nocny Król składał ofiary Innym, więc skazano go na zapomnienie. Istnieją różne wersje na temat jego pochodzenia. Bywa uważany za Boltona, Magnara, Umbera, Flinta, Norreya czy Woodfoota. Zdaniem Starej Niani był jednak bratem Starka, który go obalił i mógł nazywać się Brandon. O takiej możliwości wspomina też maester Yandel (zob. wyżej).
  • Szczurzy Kucharz miał upiec w pasztecie syna andalskiego króla i podać tę makabryczną potrawę jego ojcu. Za ten czyn bogowie przemienili go w ogromnego białego szczura pożerającego własne dzieci. Stara Niania wyjaśniła, że była to kara za gościobójstwo, a nie zabójstwo czy doprowadzenie króla do kanibalizmu. Yandel podaje, że andalskiego króla z tej legendy jedni identyfikują z Tywellem II Lannisterem, a inni – z Oswellem I Arrynem3ŚLiO, “Północ”, 136..
  • Szalony Topornik to ponoć brat ze Straży, który nocami krążył po zamku, mordując śpiących.
  • W Nocnym Forcie czterech uczniów cechowych miało ujrzeć stwora, który przychodzi nocą. Nie mogli się jednak zgodzić co do tego, jak wyglądał. Trzech zmarło, a czwarty oszalał, zaś gdy stwór powrócił sto lat później, miał ze sobą tych czterech chłopców.
  • Pozostałe opowieści o Nocnym Forcie nie są tu rozwinięte. Bliżej nieznany król Sherrit miał przekląć Andalów. Z kolei Symeon Gwiezdnooki, choć był niewidomy, miał ujrzeć, jak walczą ze sobą piekielne ogary. Skądinąd wiadomo, że Danny Flint była dziewczyną, która podając się za mężczyznę wstąpiła do Straży4Z rozdziału 58 – Jon XII w Tańcu ze smokami.. Została zgwałcona i zamordowana.
  • Maester Luwin radził Branowi, by nie wierzył we wszystko, co opowiada Stara Niania.
  • Dla Brana wejście w skórę Laty jest łatwe, ale gdy chce wejść w ciało Hodora, napotyka opór i czuje, że Hodor się boi.
  • Sam i Goździk nazwali swego przewodnika Zimnorękim. Zwiadowca twierdzi, że nie może przejść przez Mur ze względu na broniące go zaklęcia.
  • W studni pod Nocnym Fortem znajduje się Czarna Brama. Wbrew nazwie, jest wykonana z czardrewna i widnieją na niej twarz niezwykle wiekowego człowieka. Twarz ta ma ślepe czy i potrafi mówić. Gdy wypowie się przy niej słowa przysięgi Straży, brama się otwiera.

Kwestie tłumaczeniowe

  • W oryginale zdanie na temat Danny Flint nie precyzuje płci tej postaci, więc tłumacz wybrał opcję, która pewnie wydawała się wtedy bardziej prawdopodobna i przełożył fragment o Danny w ten sposób: „młody dzielny Danny Flint został zgwałcony i zamordowany”. Później jednak okazało się, że jest opowieść o wyjątkowym przypadku, gdy do Straży wstąpiła kobieta (przebrana za mężczyznę).
  • Chyba w wyniku literówki „Żelazna Krata” w Nocnym Forcie awansuje na nazwę własną. Jest to jednak najzwyklejszy opis („iron portcullis”).
  • Fragment „dziedziniec pod zbrojownią, gdzie ongiś czarni bracia ćwiczyli z włóczniami, tarczami i mieczami, podbiły cierniowe krzewy” może być aluzją do negatywnego wpływu ser Allisera Thorne’a na umiejętności rekrutów, gdyż „thornbush” zawiera w sobie „cierń”, od którego pochodzi nazwisko byłego dowódcy zbrojnych w Czarnym Zamku. Jeśli opis Nocnego Fortu jest metaforą obecnego stanu Straży, ciekawe jest to, że narrator kontrastuje z m.in. zarośniętym dziedzińcem dwa miejsca, które jeszcze się trzymają: zbrojownię i kuźnię. Ich odpowiedniki w Czarnym Zamku są miejscem pracy Donala Noye’a, na którym w tym czasie opiera się obrona fortecy i Muru.
  • Pytanie Jojena „Czy ta studnia prowadzi do podziemnej rzeki? Czy tak właśnie przyszliście?” („Does the well lead to an underground river, is that where you came from?” może być zapowiedzią, na kogo Bran natrafi za Murem – na Bryndena Riversa.
  • Po tym rozdziale – i rozdziałach Brana w Tańcu – bryka nieszczęsny „łoś” Zimnorękiego, podczas gdy chodzi o jelenia, a być może konkretnie o jelenia należącego do pewnego wymarłego w prawdziwym świecie gatunku (zob. odcinek 47 o rozdziale Samwell III).
Alfred Wierusz-Kowalski (1849-1915), “W lutym” (Wikimedia Commons).

Komentarz

Ostatni rozdział Brana w Nawałnicy okazał się początkiem dość długiej nieobecności tej postaci, gdyż młodego Starka zobaczymy znów dopiero w Tańcu5W rozdziale 4 – Bran I., a nie w Uczcie. Jest dla niego punktem granicznym nie tylko z tego względu. Brandon wraz z kompanami dociera na Mur, który dla mieszkańców Siedmiu Królestw jest symbolicznym końcem świata. W dodatku trafia do opuszczonego zamku, który jest owiany najgorszą sławą i o którym tak wiele mrocznych rzeczy opowiedziała Stara Niania. Poprzez straszne historie i opisy zrujnowanej siedziby Straży, autor tworzy nastrój grozy, który faluje przez cały rozdział, gdy Bran na zmianę wpędza się w coraz głębszy lęk i próbuje się uspokoić, wspominając choćby uspokajające słowa maestera Luwina. Apogeum następuje (oczywiście) nocą, gdy ze złowrogiej studni rozlegają się przeraźliwe dźwięki i domniemany potwór rusza na powierzchnię.

W tym momencie następuje rozładowanie napięcia. Sprawy przybierają wręcz humorystyczny obrót, gdy w miejsce „stwora, który przychodzi nocą” w świetle ogniska ukazują się trzy szczególnie niegroźne postaci: Sam, Goździk i małe dziecko. (Później syn Goździk zostanie przezwany przez Val „Potworem”, więc w pewny zabawny sposób przekonanie Brana, że zbliża się potwór, się sprawdziło). To jednak tylko chwilowe wytchnienie dla młodego Starka. Szybko okazuje się, że są poważne powody do obaw. Za Murem czeka dosiadający jelenia i podobny do upiorów Zimnoręki, który ma poprowadzić Starka w nieznane, ku trójokiej wronie, o której tożsamości i intencjach na tym etapie Bran nic nie wie. Początek podróży nadaje ton temu, co nastąpi potem w Tańcu. Brandon Stark rusza w dół, w ciemności. Wkracza do świata jakby wyjętego z podań Starej Niani, i to tych kończących się najgorzej.

Jedną z zapowiedzi tego, że z Branem mogą się dziać straszliwe rzeczy, jest to, że w tym rozdziale znów w chwili zagrożenia wchodzi w ciało Hodora. W Koronie Królowej zrobił to przypadkowo. Teraz widzimy, że zaczyna się przyzwyczajać, że po prostu ucieka się do tego, gdy jest potrzeba. Przejmuje kontrolę nad Hodorem, choć czuje, że stajenny wcale tego nie chce i próbuje stawiać opór. Na razie Bran ucieka się do tego, co doświadczony zmiennoskóry Haggon uważał za najgorsze z plugastw, bo ma przekonanie, że to jedyne wyjście, by ocalić przyjaciół. Później będzie to robił już bez podobnej „konieczności”. Czy w porę się zatrzyma?

Czarna Brama

Warto skupić się na jednym z niezwykłych elementów tego rozdziału, na Czarnej Bramie. W odcinku Historii Lodu i Ognia poświęconym Nocnemu Fortowi DaeL stwierdził:

Fragment, w którym po raz pierwszy zobaczyliśmy Czarną Bramę musiał być dla wielu czytelników niemałym szokiem. Zazwyczaj pokazując nam magię, George R.R. Martin pozostawiał wiele w sferze niedomówień. Czary były okryte tajemnicą, funkcjonowały gdzieś na pograniczu religii, zawsze pozostawiając pewne niedopowiedzenia. Czarna Brama to bodaj pierwszy przypadek, kiedy autor sięgnął po klasycznie rozumianą magię z fantasy.
—DaeL, HLiO: „Nocny Fort”

To, czy zupełnie zgodzę się z ostatnim zdaniem, zależeć będzie od tego, jak je odczytać. Jeśli przez rzeczoną klasyczną magię z fantasy rozumieć ogólnie elementy nadnaturalne, to bez wątpienia da się znaleźć nawet całkiem sporo wcześniejszych przykładów z PLiO. Wystarczy wymienić choćby upiory, cieniowych zabójców Melisandre, wydarzenia w Domu Nieśmiertelnych (zakładając, że nie wszystko tam było wizjami czy omamami), czy zmienianie twarzy przez Jaqena H’ghara. Jeśli jednak rozumieć przez to określenie coś, co z braku lepszego terminu można by nazwać „magią użytkową”, to zapewne DaeL ma rację. Czarna Brama dziwi tak bardzo nie dlatego, że jest nadprzyrodzona – że drzwi zadają pytania i otwierają się (i to w dziwny sposób), gdy usłyszą właściwe słowa. Wrota z czardrewna intrygują tak bardzo właśnie dlatego, że ta niezwykłość jest połączona z przyziemnością. W gruncie rzeczy magiczne mówiące drzwi spełniają funkcję zwyczajnego domofonu. Do tej pory magia w PLiO pojawiała się we wzniosłych momentach. (Może nie licząc kilku magicznych, zdaniem Quaithe, sztuczek kuglarskich w mieście Qarth).  Co prawda przekroczenie Muru jest także szczególną chwilą w życiu Brana, ale nie wystarcza to, by zmyć zdziwienie bądź co bądź prozaicznym wykorzystaniem magii pod Nocnym Fortem. W dodatku do tej pory magia była ulotna. Inni kroczyli po kartach cyklu tylko przez kilka chwil. Cienie przemierzały obóz Renly’ego i Koniec Burzy przez moment. Reszta magii też szybko przemijała. Za wyjątek dałoby się uznać smoki, ale choć gady te są niezwykłe i dla nas, i dla mieszkańców Westeros, to jednak Valyrianie, a potem królowie z Targaryenów, mieli je przy sobie tak długo, że choć nie spowszedniały, to przynajmniej nie ulegało żadnej wątpliwości, że są realne. Tymczasem Czarna Brama łączy nieziemskość magii także z jej nieustanną obecnością pod zamkiem. Najwyraźniej mówiące drzwi są pod Nocnym Fortem od czasów, gdy wzniesiono i zamek, i Mur. Można wątpić, że wiedziano o nich do samego schyłku użytkowania fortecy. Skoro panuje przekonanie, że magii albo nie było, albo zanikła dawno temu, to trudno sobie wyobrazić, żeby co najmniej kilkuset zaprzysiężonych braci miało dość regularny kontakt z tymi drzwiami. Pozostaje jednak faktem, że musiały tam być przez cały ten czas, może uśpione przez wieki, ale jednak wciąż czuwające. To mieszanka cudowności i codzienności sprawia, że Czarna Brama wydaje się tak nietypowa dla Martinowskiego świata. Czym więc jest?

Na jednym poziomie jest pewnie aluzją do Tolkienowskich Drzwi Durina, które również otwierają się po wypowiedzeniu odpowiednich słów6J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni, 3 tomy, przeł. Maria Skibniewska (Warszawa: MUZA, 2012), t. 1, ks. 2, rozdz. 4, 402-407. [dalej: WP]. Zresztą w tym rozdziale znajduje się inne odniesienie do przejścia przez Morię – w scenie, gdy Hodor wrzuca do studni płytkę, tak jak Pippin ciska kamień do studni7WP, t. 1, ks. 2, rozdz. 4, 413.. Również Boromir rzuca wcześniej kamień do stawu pod bramą, w którym – jak się okazuje – żył Czatownik8WP, t. 1, ks. 2, rozdz. 4, 406., zaś sama nazwa „Czarna Brama”, też pojawia się we Władcy Pierścieni – jako Morannon, Czarna Brama Mordoru9WP, t. 2, ks. 4, rozdz. 3, 299-300.. Przez te nawiązania GRRM chce pewnie wzmocnić przytłaczającą atmosferę Nocnego Fortu – czytelnik, który rozpoznał inspirację, może się zastanawiać, czy podobnie jak w literackim pierwowzorze z lekkomyślnego zmącenia wody w studni nie wyniknie coś złego. Jest jednak dość wątpliwe, by chodziło tylko o to. Dla pojedynczej aluzji autor nie wprowadziłby czegoś, co zdaje się niezbyt pasować do jego świata. Czemu zatem może służyć Czarna Brama?

Zielonowidz?

Pozwolę sobie na bardzo spekulacyjną próbę zastanowienia się, o co może z nią chodzić. Na najbardziej ogólnym poziomie drzwi są pewnie wskazówką do kogo zmierza Bran. Na widok twarzy Stark myśli sobie tak: „Gdyby człowiek mógł żyć tysiąc lat i nie umrzeć, lecz cały czas się starzeć, jego twarz mogłaby wyglądać właśnie tak.” Może to przywodzić na myśl opis Bryndena Riversa, gdy Bran już do niego dotrze w Tańcu10W rozdziale 13 – Bran II.. W takim razie, co jeśli intuicja Brana była słuszna? Jeśli twarz na czardrewnie naprawdę należała do kogoś, kto żyje już od wieków czy tysiącleci? Gdyby okazało się, że Czarna Brama to zielonowidz tak ściśle połączony z drzewem, że po jego ludzkim ciele została tylko twarz, i to brana za drewnianą, to wyjaśniłoby się kilka zagadek. Przede wszystkim zdolność drzwi do mówienia i słyszenia. A także tajemnicze ostatnie słowa rozdziału o tym, że kropla, która spadła na Brana była ciepła i słona. To naprawdę mogła być łza. Wreszcie, łatwiej dałoby się wyjaśnić, czemu drzwi otwierają się w tak dziwny sposób: usta się rozszerzają i tworzy się paszcza, przez którą da się przejść. Wówczas byłoby to naprawdę usta, należące do kogoś, kto w ciągu niewyobrażalnie długiego żywota przemienił się tak, że trudno w nim rozpoznać człowieka, ale który jednak miał pierwotnie zwykłą ludzką anatomię, jak choćby zmutowani Nawigatorzy Gildii w Diunie czy sam Leto II.

Jeśli Czarna Brama to zrośnięty z czardrewnem człowiek, to pojawia się pytanie, kim był i dlaczego spotkał go taki los. Można by powiedzieć, że to po prostu jakiś nieznany bliżej pradawny poprzednik Bloodravena i Brana. Gdyby jednak zechcieć posunąć się jeszcze głębiej w spekulacje, dałoby się odszukać inną odpowiedź, która chyba całkiem dobrze współgrałaby z resztą spraw związanych z Nocnym Fortem. W tym samym zamku, u szczytu Muru rzekomo zamknięto w lodzie 79 dezerterów, by na zawsze spoglądali na północ. Ich kara odzwierciedla przewinę: uciekli z posterunku, więc po śmierci pozostaną na nim na zawsze. Także inna opowieść grozy dziejąca się w Nocnym Forcie zawiera podobny motyw: Szczurzy Kucharz zabił syna andalskiego króla i podał jego ciało ojcu, więc stał się szczurem, który żywi się jedynie własnym potomstwem (choć ściśle rzecz biorąc bogowie mieli ukarać go tak surowo dlatego, że zabił gościa).

Być może człowiek z Bramy wpisuje się w te motywy. Na czym mogłaby polegać jego kara? Po pierwsze, także na wiecznym trwaniu na straży przejścia przez Mur. To sugerowałoby, że w jakiś sposób złamał obowiązki, które ciążą na Nocnej Straży. Da się jednak rozpoznać drugi element kary: skoro wrota otwierają się tylko, gdy zaprzysiężony brat wypowie fragment przysięgi, to „twarz” na Bramie musiała nieustannie słuchać tych słów. To zaś wygląda na karę dla kogoś, kto w szczególnie jaskrawy sposób złamał przysięgę. Tak się składa, że także w Nocnym Forcie żył ten, który sprzeniewierzył się ślubom w najbardziej drastyczny sposób. Na przestrzeni wieków bracia nie raz i nie dwa łamali te czy inne przyrzeczenie. Dopuszczali się tego nawet lordowie dowódcy, z których niektórych wymienia poprzedni rozdział Jona (VII). Niektórzy próbowali ogłosić się monarchami, inni chcieli zamienić Straż w dziedziczne dobra swego rodu. Jednakże, z jednym wyjątkiem, żaden nie popełnił najgorszej zbrodni. Żaden nie wyparł się zupełnie misji Straży. Żaden nie uczynił Straży dokładnym przeciwieństwem tego, czym miała być. Żaden nie przeszedł na stronę tego wroga, przed którym pierwotnie miała bronić ludzkości. Żaden nie składał ofiar Innymi… Oprócz Nocnego Króla. Karą za taką zbrodnię mógłby być los, który przypadł człowiekowi z Czarnej Bramy. Los gorszy niż śmierć: niekończąca się warta, powolna przemiana w drzewo i słuchanie raz po raz roty, której się nie dotrzymało.

Louis Daguerre (1787-1851), „Efekt mgły i śniegu widziany przez zrujnowaną gotycką kolumnadę”, 1826 (Wikimedia Commons).
Przysięga?

Warto wskazać na jeden szczegół. Samwell Tarly wspomina, że drzwi otwierają się, gdy zaprzysiężony brat wypowie przysięgę. Gdy się uważnie sprawie przyjrzeć, widać, że nie do końca tak jest. Na końcu rozdziału Brama rozpościera swe „usta”, gdy Sam recytuje tylko fragment przysięgi. Nie ma tu początkowej części o zaczynającej się nocy, ani wyliczenia konkretnych zobowiązań (np. bezżeństwa). Fragment, który wypowiada Sam jest właściwie deklaracją tego, jak jest, a nie obietnicą, że brat będzie robił to i to, a tego i tego nie robił. Czarnej Bramie wystarczą słowa: „Jestem mieczem w ciemności. (…) Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka”. To na dźwięk tych zdań Brama mówi: „W takim razie możesz przejść”. Dlaczego nie jest jej potrzebna reszta? Możliwe, że odpowiedź leży w niezwykłej wiekowości Bramy. Nie byłoby nic dziwnego, gdyby tekst przysięgi poszerzał się z czasem. Brama zaś powstała u samego zarania dziejów, gdy członkowie Straży składali taką deklarację, kim są. Być może szczegółowe obietnice wykrystalizowały się, gdy zauważono, że niektórzy bracia jednak nie żyją w sposób, który dla pierwszych strażników był oczywisty i bez precyzowania, czego dokładnie mają nie robić. Dobrze pasowałoby to do tego, co sugerował autor Mitycznej Astronomii: że wskazówką co do prastarości tych słów może być fakt, że mowa jest w niej o „murach”, a nie o Murze – może sięgają czasów, gdy Muru jeszcze nie było, a pierwsza Nocna Straż walczyła podczas Długiej Nocy i w Bitwie o Świt? Mogło również być i tak, że przysięga brzmiała od początku tak samo, ale ktoś, kto utworzył Czarną Bramę, uważał, że cytowany fragment jest najważniejszy, bo przypomina, jaki jest sens służby Straży i po co są te wszystkie wyrzeczenia. Tak czy inaczej najgorszy czyn człowieka z Bramy zapewne polegał na wiarołomstwie względem tej konkretnej części przysięgi. Tym, który złamał te słowa w największym stopniu w dziejach Straży, był właśnie Nocny Król.

Jak nazywał się bezimienny?

Kolejną wskazówką może być imię. Skazano go na damnatio memoriae, wyrugowanie pamięci i samego imienia, ale jednak krążą przeróżne wersje jego pochodzenia. Te, które Niania uważa za mylne też mogą podpowiedzieć coś interesującego. Słyszymy i od niej, i od Yandela, że Nocny Król bywa uważany za Boltona, Magnara (chodzi o ród ze Skagos, a nie o tytuł władcy Thennów), Umbera, Flinta i Norreya czy też Woodfoota z Niedźwiedziej Wyspy. Wszystkie te rody miały siedziby na północy Północy. Blisko Muru i Zamurza, gdzie zmiennoskórych widzimy częściej, niż dalej na południe. W przypadku Flintów istnieje kilka gałęzi rodów, ale ci z gór, zaliczani do północnych klanów, uważają, że byli pierwsi. Niektóre z tych rodów zamieszkują też względnie blisko dwóch szczególnych miejsc na Północy: Przylądka Morskiego Smoka i Wilczego Lasu. Na wspomnianym przylądku miał władać król wargów, sprzymierzony z Dziećmi Lasu i zielonymi jasnowidzami, którego udało się obalić Starkom, przy czym pojmano jego córki11ŚLiO, „Siedem Królestw”, „Północ”, Królowie Zimy”, 137.. Zdaniem niektórych ta historia ma wyjaśniać, skąd zdolności „zmiennoskórstwa” u Starków. Z kolei Wilczy Las miał być podobno kolebką rodu, który dopiero potem znalazł się w Dorzeczu – Blackwoodów12ŚLiO, „Siedem Królestw”, „Północ”, Królowie Zimy”, 137., czyli krewniaków Bloodravena… i dzieci Eddarda Starka, bo jego prababką była Melantha Blackwood13ŚLiO, „Drzewo genealogiczne Starków”. (co wyjaśniałoby też, skąd niezwykłe umiejętności jeździeckie u Lyanny). Co ciekawe, prababką Daenerys Targaryen, u której też przejawiają się „magiczne” umiejętności, była Betha Blackwood, żona Aegona V14ŚLiO, „Drzewo genealogiczne Targaryenów”.. Także górscy Flintowie są przodkami obecnego pokolenia Starków – Arya Stark nosi imię swej prababki Aryi Flint (która była babką Neda ze strony matki, Lyarry z domu Stark)15ŚLiO, „Drzewo genealogiczne Starków”., a wpływami pochodzącej z gór prababki w obrębie samej PLiO próbuje się wyjaśnić pasję Brana do wspinaczki. Możliwe, że na nadzwyczajne zdolności dzieci Neda Starka miało wpływ również pochodzenie od Flintów, choć wpływ Blackwoodów jest znacznie bardziej prawdopodobny. Mogło być i tak, że te dwa wpływy się „skumulowały” – co odpowiadałoby temu, że Daenerys wśród bezpośrednich przodków poza Targaryenami ma przedstawicielki dwóch w pewien sposób „tajemniczych” i  „magicznych” rodów, czyli właśnie Blackwoodów i Dayne’ów (Dyanna Dayne była matką m.in. Aegona V i Aemona16ŚLiO, „Drzewo genealogiczne Targaryenów”.).

Dodając do tych rodów jeszcze Starków, można się zastanowić, czy powodem, dla którego wśród kandydatów na ród Nocnego Króla wymienia się właśnie te rody, nie było to, że ogólnie zapamiętano, że upadły lord dowódca był zmiennoskórym, więc próbowano go powiązać z różnymi rodami, które też się mniej czy bardziej kojarzyły z takim darem? Co wobec tego z Boltonami? I to da się dość łatwo wyjaśnić: jak kiedyś zwrócił uwagę Preston Jacobs, ich zwyczaj skórowania przeciwników (a często Starków) mógł w odległych czasach powstać jako szyderstwo ze zmiennoskórych (trochę tak jak przyszyto Robbowi głowę wilka), a potem zatarła się pamięć, skąd się to właściwie wzięło. Gdy wszystkie dokładne okoliczności dziejów Nocnego Króla przestały być znane, do grona jego rzekomych krewnych mogliby się przez to zaplątać Boltonowie. Mogło być i tak, że wersja, iż Nocny Król był Boltonem, zrodziła się na kanwie ogólnej niechęci reszty Północy do Czerwonych Królów z Dreadfort – od przypisywania im wszystkich złych cech niedaleko do pomysłu, że pewnie także najbardziej nikczemny zdrajca, Nocny Król, był właśnie Boltonem.

Jednak Stara Niania z naciskiem twierdziła, że Nocny Król był Starkiem, a dokładniej bratem Króla Zimy, który go pokonał u boku Joramuna. Jego wymazane imię miało brzmieć nie inaczej niż „Brandon Stark”. Gdy jednak zestawi się to z relacją Yandela, ukazuje się coś dziwnego: maester twierdzi, że według legendy ów władca Winterfell, który zwyciężył Nocnego Króla nazywał się… Brandon Niszczyciel. Wychodziłoby na to, że Brandon Stark miał brata Brandona Starka. O ile w ówczesnym rodzie Starków nie panowały podobne zwyczaje jak u krewnych Rocha Kowalskiego, trudno raczej w to uwierzyć. Imię „Brandon” jest oczywiście bardzo częste w rodzie Starków, co nie dziwi, skoro tak miał się nazywać ich protoplasta, Brandon Budowniczy, a z kolei według opowieści z Reach ojcem Budowniczego był również Brandon („od Zakrwawionego Miecza”)17ŚLiO, „Siedem Królestw”, „Reach”, „Garth Zielonoręki”, 209.. Jak mogło dojść do takiej sytuacji, że jedni twierdzą, że Nocny Król nazywał się Brandon Stark, a inni głoszą, że obalił go jego brat Brandon Stark? Myślę, że odpowiedź jest całkiem prosta. Imię Nocnego Króla starano się wymazać, ale przetrwała pamięć, że w całej tej ponurej historii figurował jakiś Brandon Stark. Większość nie wiedziała już, że to on był Nocnym Królem, więc nasunęło się oczywiste wytłumaczenie: ten Brandon Stark to pewnie był Król Zimy, który z Joramunem pokonał Nocnego Króla. Wówczas szczególnej ironii nabrałoby zdanie ze ŚLiO: „Następnie Brandon wymazał z powszechnej pamięci imię Nocnego Króla”. Podobnie jak fakt, że w późniejszych czasach imię skazanego na zapomnienie Brandona było nadzwyczaj częste w jego rodzie.

Gdyby jednak założyć roboczo, że Nocny Król rzeczywiście był Brandonem Starkiem, to zaczynają się pojawiać dość niepokojące implikacje. Przecież w tym rozdziale za Mur wyrusza kolejny Brandon Stark. Okazywałoby się, że możemy tu mieć do czynienia ze wskazówką, iż Bran może podzielić los Nocnego Króla, swego imiennika – zrośniętego na wieki z czardrzewem. Co gorsza, ten pradawny Brandon okazałby się wcale nie bohaterem, tylko złoczyńcą. Jest tu kolejna paralela: Brandon Stark z dziejów Nocnego Króla zdaniem Yandela nosił przydomek „Niszczyciel”, co w oryginale brzmi: „the Breaker”, czyli dosłownie „Łamacz”, a tak się składa, że Brana Starka nazywa się „Złamanym” („the Broken”). Może pierwotnie przydomek „Łamacz” odnosił się do tego, że Nocny Król był wiarołomcą („oathbreaker”), że złamał przysięgę?

Ale jest coś jeszcze. Nocny Król był lordem dowódcą, parał się magią i władał trzynaście lat. Także trzynaście lat rządził na Murze bliższy czasom Brana lord dowódca, którego także oskarżano, że jest czarownikiem – Brynden Rivers. Bloodraven jest jakby pośrodku Nocnego Króla i Brana Starka. Tak jak ten pierwszy, na pewno był lordem dowódcą i urzędował trzynaście lat18ŚLiO, „Królowie z dynastii Targaryenów”, „Aegon V”, 107.. Tak jak ten drugi, jest potężnym zmiennoskórym i zielonowidzem. Samo imię „Bran” oznacza kruka19Encyclopaedia Britannica, s.v. “Brân – Celtic god”. https://www.britannica.com/topic/Bran-Celtic-god [dost. 13.9.2025], a lord Rivers był nazywany „Krwawym Krukiem”. Co do imion Brandon, Brynden i podobnych, to ich pochodzenie i związki są dość złożone, ale George’owi R.R. Martinowi może wystarczyć ogólnie podobieństwo brzmienia. Skoro w świecie Martina imię Brandon jest wyraźnie odpowiednikiem imienia Brendan – czego dowodzi to, że u Martina motyw podróży świętego Brendana Żeglarza zostaje przeniesiony na króla Brandona Żeglarza – to dla autora także imię „Brynden” może się jednoznacznie kojarzyć z „Brandonem”. Okazywałoby się, że z punktu widzenia autora wszystkie trzy postaci noszą, tak naprawdę, to samo imię. Zamysł mógłby być taki: Brandon-Nocny Król to pradawny archetyp upadłego zielonowidza, Bloodraven jest pod pewnymi względami typem Nocnego Króla, a pod pewnymi Brana, by zwrócić naszą uwagę na całe to połączenie, zaś Bran (jako najważniejszy dla fabuły PLiO) jest antytypem jednego i drugiego.

Bohater czy złoczyńca?

I na tym jeszcze nie koniec. Niektórzy piszący o Nocnym Królu zastanawiali się nad jeszcze jednym ciekawym aspektem jego dziejów. Miał być trzynastym lordem dowódcą Nocnej Straży. Ale czy dosłownie? W przytoczony wyżej tekście o Nocnym Forcie DaeL zasugerował, że Nocny Król to nie kto inny, jak Ostatni Bohater. Miał on wyruszyć w swoją przełomową wyprawę u boku dwunastu towarzyszy, którzy polegli. DaeL proponował więc, że by ich upamiętnić, przyznano im pośmiertnie rangę lorda dowódcy. Wówczas trzynasty lord dowódca byłby pierwszym po Długiej Nocy i mógłby być właśnie Ostatnim Bohaterem. Tak samo uważał autor Mitycznej Astronomii: dwunastu towarzyszy Ostatniego Bohatera było pierwowzorem Nocnej Straży, więc upamiętniono ich potem jako lordów dowódców, a Ostatni Bohater, czyli Nocny Król, był pierwszym dowódcą już formalnie utworzonej Straży. Jego zdaniem to tłumaczyłoby też dość enigmatyczny aspekt opowieści. Mogłoby się wydawać, że skoro przed Nocnym Królem było dwunastu lordów dowódców, to żył on dobre kilkaset lat po pokonaniu Innych. Dlaczego zatem najwyraźniej mieli oni powrócić, by Nocny Król mógł składać im ofiary? I skąd się wzięła żona Nocnego Króla? W myśl tych przypuszczeń, sens wydarzeń może być łatwiejszy do odczytania, gdy przyjmie się, że mroczne panowanie Nocnego Króla przypadało na okres tuż po Długiej Nocy, gdy panował jeszcze spory chaos, a Inni jeszcze na dobre nie odeszli. Wreszcie, jeśli Nocny Król był upadłym Ostatnim Bohaterem, to byłby to dodatkowy argument, że rzeczywiście zwał się Brandon Stark, gdyż pasowałoby, aby heros był związany z tym rodem (może był tą samą osobą co Bran Budowniczy?).

Gdyby miało się okazać, że powyższa interpretacja przynajmniej w ogólnych zarysach jest prawidłowa, to okazywałoby się, że GRRM stworzył bardzo dopracowaną układankę, w której odtwarza się na nowo ten sam wzór: w odległych czasach pewien Brandon Stark – Ostatni Bohater i lord dowódca Straży – upadł i popełniał mroczne czyny, za co stał się Czarną Bramą, człowiekiem zrośniętym z czardrzewem. Później Brynden Rivers – lord dowódca i zielonowidz – wyruszył za Mur z kilkoma zwiadowcami niczym Ostatni Bohater i słuch po nim przepadł, on jednak odszukał Dzieci Lasu i połączył się z czardrzewem. I wreszcie, współcześnie dla PLiO, za Mur wyruszył z kilkoma osobami Brandon Stark: zielonowidz i brat lorda dowódcy (być może na potrzeby PLiO autor obdarzył kilka postaci elementami wątku Nocnego Króla, a jedną z nich jest Jon Snow, bo fabularnie nie miałoby ani krztyny sensu, żeby Bran zostawał dosłownie lordem dowódcą), który ma się zrosnąć z czardrzewem, tak jak dawny Brandon i Brynden Rivers. To wszystko nie zapowiada jednak nic dobrego dla Brana i jego kompanów. Jednak tego można się było spodziewać już po samym tym rozdziale. Brandon Stark podróżuje coraz głębiej i głębiej, ku jądru ciemności. Czyżby ku Sercu Zimy? Czy twarz na Czarnej Bramie zapłakała, bo wiedziała, co czeka młodego Brandona? Czy uroniła łzę nad losem imiennika i krewnego, od którego dzielą ją dziesiątki pokoleń?

Alfred Wierusz-Kowalski (1849-1915), “Na placówce – wilk na czatach”, 1893 (Wikimedia Commons).
Poprzednicy Crastera?

Dla porządku wypada jeszcze wspomnieć o kilku sprawach związanych z tym rozdziałem. Zacznijmy od tego, co na temat roli Nocnego Fortu uważał Preston Jacobs – nie po to, by na pewno to przyjąć, lecz by rozważyć uargumentowaną i ciekawą propozycję. Jego zdaniem GRRM zostawił liczne wskazówki, że w Nocnym Forcie ( i nie tylko) dochodziło do składania ofiar z dzieci Innym. Czarna Brama miała służyć właśnie temu. Tak nietypowe przejście na drugą stronę Muru – przez paszczę z czardrewna – miało pokazywać, że ofiara jest „spożywana”, rzekomo przez starych bogów, a tak naprawdę przekazywana w ręce Innych czekających po drugiej stronie. Zdaniem Jacobsa sugeruje to także nazwa zamku Śnieżna Brama, położonego względnie blisko Nocnego Fortu – najbliższego na wschodzie, zanim zbudowano Głębokie Jezioro. Miała to być aluzja do tego, że także tam dokonywano takich ofiar, z przynoszonych przez mieszkańców Północy nieślubnych dzieci, czyli Snowów (Śniegów). Kres tym praktykom miała położyć dopiero Alysanne Targaryen i to dlatego tak miało jej zależeć, by Straż opuściła Nocny Fort (z przerażającą Czarną Bramą) jeszcze zanim Głębokie Jezioro było gotowe. Po jej wizycie na Murze zmieniono też nazwę Śnieżnej Bramy na Bramę Królowej. Wskazówki miałyby się też zawierać w legendach o Nocnym Forcie, bo w wielu wspólnym motywem jest to, że giną dzieci, albo jakieś osoby znikają bez śladu. Preston Jacobs rozważał, czy uniemożliwiając składanie ofiar Innym, Alysanne nieświadomie nie złamała zawartego dawno temu paktu z Innymi, zgodnie z którym jeśli regularnie będą im przekazywane dzieci, to zostawią Siedem Królestw w spokoju. Byłby to taki układ jak w przypadku Crastera, ale na nieporównywalnie większą skalę. Niezamierzonym skutkiem działań królowej miało być to, że Inni w końcu się rozzłościli i ruszyli na południe.

Czy taki scenariusz jest prawdopodobny? Całkiem możliwe, że Craster miał poprzedników. Dość trudno jednak uwierzyć, żeby to składanie ofiar było aż tak powszechne, żeby potrzebna była specjalna brama w Murze. Trudno też uwierzyć, żeby udało się to wszystko utrzymać w tajemnicy – gdyby przez wieki zabierano nieślubne dzieci do Nocnego Fortu, Śnieżnej Bramy (a może i innych zamków), to prędzej czy później ktoś na pewno by się sprzeciwił. Można powiedzieć, że przecież w czasach PLiO zwiadowcy Straży chyba dość powszechnie wiedzieli, co robi Craster ze swoimi synami. Co innego jednak pojedynczy Dziki, a co innego takie praktyki na masową skalę, i to w siedzibach Straży. W dodatku o ile w dawniejszych czasach niektórym wyznawcom starych bogów może dałoby się wmówić, że ofiary są składane owym bogom, a nie Innym, to jednak później na Murze służyło też wielu wyznawców Wiary Siedmiu, przed którymi cały zbrodniczy proceder trzeba by jakimś cudem ukrywać, albo ich wtajemniczać, i liczyć, że nie wyjawią sekretu. Poza tym, znając Alysanne i Jaehaerysa, gdyby się dowidzieli, że Straż dopuszcza się takich rzeczy, to prędzej wytraciliby winnych i spalili Nocny Fort, niż utrzymywali z zaprzysiężonymi braćmi dobre relacje i w przypadku królowej fundowali im nowy zamek. Jednak powiązanie przynajmniej niektórych opowieści grozy z Czarną Bramą jest już bardziej prawdopodobne – zwłaszcza Szczurzy Kucharz, rzekomo monstrualny biały szczur, kojarzy się z rozdziawiającymi paszczę białymi drzwiami.

Jak działa Czarna Brama?

Przejdźmy teraz do pewnych „technicznych” aspektów działania Czarnej Bramy. Po pierwsze, tego, dla kogo tak naprawdę się otworzy. Według Sama dla zaprzysiężonego brata – ale czy dla każdego? Sporo sensu miałoby jednak, gdyby musiał to być taki brat, który ślubował przed czardrzewem, jak właśnie Tarly. DaeL w tekście „Czego nie wolno białym wędrowcom?” zwracał kiedyś uwagę na to, że prawdopodobnie obaj członkowie Straży, którzy w zastanawiający sposób przeżyli spotkanie z Innymi, składali przysięgę wobec drzew. W przypadku drugiego z nich – Gareda – nie jest to potwierdzone, ale są pewne przesłanki, np. dziecięcy wiek, w którym wraz z bratem wstąpił do Straży, co sugeruje, że nie był kryminalistą. (Poza tym imię „Gared” składa się z tych samych członów co „Edgar”, a zwłaszcza to drugie brzmi na imię z Północy. Poza tym, jak zwróciła uwagę w 2015 roku na Westeros.org „evita mgfs”, Gared zdaje się być aluzją do Edgara Allana Poe, autora „Kruka”. Z kolei Will może być odniesieniem do Szekspira, którego posądzano o to, że w młodości parał się kłusownictwem, tak jak Martinowski Will). Jeśli więc Gared ma się kojarzyć z krukami, to także ze starymi bogami… a może i Bloodravenem.

Nie sądzę, żeby Inni naprawdę nie byli w stanie skrzywdzić kogoś, kto składał przysięgę starym bogom. Wśród braci, którzy polegli na Pięści, bez wątpienia było wielu z Północy, a znaczna część z nich wyznawała starych bogów. Jednak jeśli chodzi o Czarną Bramę, to analogiczne rozwiązanie jest bardzo prawdopodobne. Skąd Brama ma wiedzieć, czy ten, kto wypowiada przed nią odpowiednie słowa, naprawdę jest członkiem Straży, czy tylko nauczył się formułki? Można oczywiście argumentować, że Brama miała bronić przed Innymi, a nie przed ludźmi, więc nie wzięto pod uwagę, że któryś z Dzikich też mógłby ją pokonać, znając słowa, które w końcu nie są jakoś szczególnie ukrywane. Gdyby jednak tak było, to czy w ogóle miałaby rację bytu otwierająca się na hasło magiczna Brama? Czy nie wystarczyłoby, żeby proszący o wstęp powiedział cokolwiek? Nie wiadomo przecież, czy Inni w ogóle są zdolni do artykułowania ludzkich języków, a służące im upiory na pewno nie są. Jeśli Brama ma chronić przed mówiącymi, to musi istnieć jakieś dodatkowe zabezpieczenie, jakiś sposób sprawdzenia, czy podający się za członka Straży w istocie nim jest. W czasach, gdy powstawał Nocny Fort, najlepszym rozwiązaniem mogło być wykorzystane „czardrzewnetu”. Wtedy każdy w Straży przysięgał przed czardrzewem i sieć zachowywała tę informację. Gdy później dany brat rozmawiał z Czarną Bramą, ona sprawdzała, czy drzewa pamiętają, że taki a taki składał przed nimi śluby. Swoją drogą, jeśli brama otwiera się tylko dla kogoś, kto ślubował czardrzewom, to może wyjaśniałoby się, jak Gared zdołał pokonać Mur – w jakiś sposób, może poprzez Zimnorękiego, ocalił go Bloodraven, bo był niezbędny ktoś, kto otworzyłby Czarną Bramę dla wilkorzycy. DaeL proponował w pierwszej części  tekstu „Tunele pod Westeros”, że Bloodraven użył drogi Gorne’a, znanej Dzieciom Lasu. Jednak drugą opcją jest Czarna Brama.

Przy okazji można wspomnieć, że niewykluczone, że Rivers jest w pewien sposób obecny w tym rozdziale – Meera wspomina, że stojąc na Murze widziała krążącego nad okolicą orła. Odniosła wrażenie, że orzeł na nią spojrzał. Może to Bloodraven chciał się upewnić, czy Bran na pewno przybył do zamku, żeby Zimnoręki wiedział, czy to już najbliższej nocy wysłać Sama? Z drugiej strony, Zimnoręki także wydaje się zdolny do posługiwania się ptakami jako zwiadowcami, choć co prawda są to zawsze kruki.

Z funkcjonowaniem wrót wiąże się jeszcze jedna zagadka: wiemy, jak do nich dotrzeć od strony południa. GRRM jednak nie opisał ani z punktu widzenia Brana, ani Sama, co jest bezpośrednio za Bramą. Gdzie się wychodzi po drugiej stronie Muru? Trudno przypuszczać, żeby np. 50 metrów od Muru w ziemi była zamaskowana klapa, którą się otwiera i da się wyjść po drabinie. Wiemy jednak, że pod Murem mają się znajdować te tunele, o których pisał DaeL, jak Droga Gorne’a. Nocny Fort wydaje się leżeć zbyt daleko, by mieć z nią związek. W okolicy Nocnego Fortu może być jednak jakaś inna sieć. Wówczas za Czarną Bramą mógłby się zaczynać tunel, którym ostatecznie dociera się, na przykład, do jakiejś jaskini już gdzieś w Nawiedzanym Lesie.

Na dzisiaj zostało już tylko ostatnie pytanie, ale to najważniejsze. Czy cokolwiek z powyższych rozważań okaże się bliskie zamierzeniom GRRM-a? A może odpowiedzi na zagadki Nocnego Fortu brzmią zupełnie inaczej?

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Polecamy także

Jeden komentarz

  1. Odniosę się tu do nawiązań z tego rozdziału do Władcy pierścieni, bo jest ich znacznie więcej niż podał Bluetiger. W tym rozdziale pojawia się 7 postaci w czarnym zamku co jest oczywistym nawiązaniem do 7 pierścieni władzy krasnoludów. Dodatkowo taką liczebność miała drużyna pierścienia, gdy przestała istnieć, a ich drogi się rozeszły. Tutaj siódemka również nie utrzyma się długo razem. GRRM zasugerował nam tu pewien foreshadowing. Śmierć Szarego Wichra, którą widzi Bran jest oczywiście nawiązaniem do Gandalfa Szarego. Jak wiemy powrócił on jako Gandalf Biały. Martin sugeruje tu, że Szarego Wilka niedługo zastąpi Biały Wilk. Zimnoręki, który czeka za murem to bez wątpienia Tolkienowski Gollum, który będzie prowadził Brana, tak jak Gollum prowadził Froda. Dzieje się to chwilę po rozłące siedmiu i tak też wgląda to tutaj. Dodatkowo co istotne Gollum był kiedyś hobbitem, którym jest Frodo. Zimnoręki, choć nie jest to potwierdzone, myślę, że zgodzicie się ze mną iż był człowiekiem, którym z kolei jest Bran. Możemy być tylko pod wrażeniem, jak skrupulatnie Martin wszystko zaplanował i mnogości nawiązań, które świadomie wplata do książki

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button