KsiążkiPieśń Lodu i Ognia

Czytamy Nawałnicę Mieczy #55: Davos V

Davos pobiera lekcje czytania. Uczy też Stannisa liczenia na przykładzie cebul i królów.

Streszczenie

Na przyniesioną przez Salladhora Saana wiadomość o Krwawych Godach zebrani przy Malowanym Stole reagują bardzo odmiennie. Stannis nie zdradza emocji. Davos jest oburzony. Selyse i Axell cieszą się i dostrzegają w tym działanie R’hllora. Król – raczej lorda Freya. Melisandre uważa, że był on narzędziem Pana Światła. W nowej sytuacji Stannis postanawia wyprawić poselstwa do Żelaznych Ludzi i do Białego Portu. Zaoferuje ułaskawienia za podporządkowanie się mu. Czerwona kapłanka dowodzi, że nic to nie pomoże, gdyż płomienie pokazały jej, że zjawią się nowi uzurpatorzy. Selyse radzi mężowi trzymać się słów Melisandre. Baratheon narzeka, że nawet gdy ogień pokazuje prawdę, wciąż może być zwodniczy. Kapłanka tłumaczy, że gdy ktoś nie potrafi odczytać znaczenia wizji, wina leży po jego stronie, a nie R’hllora. Bez wątpienia konieczne jest jedno – okazanie potęgi Stannisa.

Król uważa, że o takowej nie można mówić, gdy ma tylko tysiąc trzystu żołnierzy przy sobie i jeszcze trzy setki w Końcu Burzy. Poza tym ma tylko najemną flotę Saana. Żona przypomina mu, że Aegon Zdobywca miał jeszcze mniej żołnierzy. Za to posiadał smoki. Baratheon przypomina nieudane i często tragicznie zakończone próby ich odzyskania przez Targaryenów. Selyse podkreśla, że nie byli oni Azorem Ahai. Stannis musi też zapłacić – życiem Edrika Storma. Król nie znosił tego imienia, jeszcze zanim bękart Roberta się urodził. Dla Melisandre to tym lepszy powód, by Stannis się zgodził. Nigdy więcej o nim nie usłyszy. Davos zachowuje dla siebie myśl, że usłyszy za to jego krzyki. Kapłanka oznajmia, że trzeba wypełnić proroctwo, a wtedy zbudzi się kamienny smok. By błagania odniosły lepszy efekt, Axell przyklęka, a Selyse pada na kolana i obejmuje męża za nogi. Twierdzi, że na pewno urodzi mu synów, gdy ofiara z Edrika zmyje klątwę, która spadła na ich małżeństwo przez Roberta i Delenę. Stannis każe jej przestać. Przypomina, że Edrik jest jego krewnym, a Robert zapewniał, że wtedy znalazł się w komnacie Stannisa i Selyse przypadkiem. Edrik jest w każdym razie niewinny. Melisandre obraca to w kolejny argument, że ofiara z niewinnego będzie lepsza. Stannis nie odtrąca dotyku kapłanki, tak jak wcześniej wyrwał się z objęć żony. Przyznaje, że chciałby smoka. Wspomina swą pierwszą wizytę na dworze. On i Robert bardzo podziwiali i króla, i czaszki smoków. Potem okazało się, że na tronie widzieli nie Aerysa, lecz Tywina.

Z marzeń o smokach wyrywa króla Davos. Przywołuje klątwę spadającą na zabójców krewnych. Melisandre mówi, że mali ludzie przeklinają rzeczy, które ich przerastają. Seaworth stwierdza, że jest właśnie takim zwykłym człowiekiem. Niech mu więc wyjaśni, czemu by zbudzić smoka, potrzeba śmierci Edrika. Według kapłanki niezbędna jest wielka ofiara. Cebulowy Rycerz nie za bardzo wie, na czym polegałaby wielkość Storma. Słyszy, że chodzi o królewską krew. Sam widział, co dały spalone pijawki. Davos nie rozumie, w jaki sposób miałyby uśmiercić Robba i Balona. Melisandre zastanawia się, czy czasem nie kwestionuje mocy Pana Światła. Seaworth przyznaje przed sobą, że ją widział, w postaci cienia-zabójcy. Obawia się, że taki cień zabije i jego. Powołuje się więc na to, że pijawki były trzy, a Joffrey ciągle żyje. Dwie cebule to nie trzy. Król jest rozbawiony. Namiestnik ma rację. Kapłanka pyta, czy Stannis byłby przekonany, gdyby i Joffrey stracił życie. Baratheon opornie przyznaje, że mogłoby tak być. Florentowie zaczynają rozprawiać o tym, że Joffrey albo wkrótce umrze, albo już to nastąpiło. Stannis ma dość. Też wie, że dwa nie równa się trzy. Każe wszystkim wyjść. Ser Axell obrzuca Davosa złowrogim spojrzeniem.

Catherine Martha Wood (1856-1950), „Martwa natura z cebulami i pomidorami”, 1891 (Wikimedia Commons).

Seaworth zostaje sam z królem. Stannis nie jest zadowolony. Nie chce więcej rozmawiać o bękarcie. Davos jednak przypomina o przyjaźni Storma z Shireen i prosi, by monarcha spotkał się z Edrikiem. Stannis wie, że wygląda on jak Robert, i że go ubóstwia. Ciekawe, czy dalej tak będzie, jeśli powie mu, że Roberta naprawdę nie obchodził. Baratheon nie używa imienia bratanka, więc Davos dobitnie je wypowiada. Stannis powtarza. Czy namiestnikowi już wystarczy? Mówi, że ma obowiązek wobec królestwa, a Edrik nie ma w takim wypadku znaczenia. Nadchodzi ciemność. Nie chciał być wybrańcem R’hllora, tak jak nie chciał być królem. Ale skoro są znaki, musi spełnić swoją powinność, jak każdy. Kapłanka widziała go, jak ze Światłonoścą opierał się ciemności. A mimo to pod Królewską Przystanią magiczny miecz się nie sprawdził. Jednak ze smokiem powtórzy dzieło Zdobywcy. Seaworth wskazuje na cenę. Stannis wie, jak jest wysoka. Widział króla w ognistej koronie, który spalił się od niej na popiół.

Stannis poruszył się tak, że jego cień padł na Królewską Przystań. – Gdyby Joffrey umarł… cóż znaczy życie jednego bękarta wobec królestwa?
– Wszystko – odparł cicho Davos.

Król każe namiestnikowi sobie pójść, zanim zamknie go w lochu. Seaworth nie ma wyjścia i odchodzi. Na zewnątrz zapach morza przypomina mu, o czym marzy: chciałby zabrać Devana i pożeglować do żony oraz dwóch najmłodszych synów. Tu są jednak jego obowiązki. Przygląda się architekturze Smoczej Skały. Widzi rzeźby przedstawiające rozmaite stwory, ale wiele budynków ma kształt smoków. Rozważa, czy mogą to być rzeczywiste smoki obrócone w kamień. Pochodzi do niego Saan. Ironizuje, że forteca runie, jeśli smoki naprawdę się zbudzą. I czy w smokach nadal będą wszystkie pomieszczenia?

Seaworth pyta, czy Lyseńczyk ma jeszcze żal o sprawę Szczypcowej Wyspy. Salladhor stwierdza, że mu przebaczył, ale będzie pamiętał. Snuje wizje bogactw, które zdobyłby na Celtigarach. Ale nic z tego, bo Stannis mianował Davosa namiestnikiem. Ostrzega go, że ludzie królowej go nienawidzą. Doszły go słuchy, że Cebulowy Rycerz gromadzi własnych. I rzeczywiście, wykorzystując doświadczenie w wyborze załogi, Davos odszukał odpowiednich ludzi. Na Smoczej Skale coraz częstsze są głosy, że Stannis przez Melisandre odszedł od wiary w Siedmiu, a R’hllor zawiódł. Wśród „ludzi króla” są ser Gerald Gower, ser Andrew Estermont i ser Rolland Storm. Cebulowy Rycerz nie chce jednak o tym rozpowiadać – nawet przyjacielowi. Ogólnie stwierdza więc, że najlepsza jest taka załoga, która umie zapanować nad językiem. Saan żartuje, że załoga niemów nadaje się jeszcze lepiej. To dobrze, że Davos znalazł sobie sojuszników. Salladhor zastanawia się, czy Stannis naprawdę spali Edrika. Seaworth przypomina o więzach krwi pomiędzy nimi, ale kaper zaznacza, że Renly’emu niezbyt to pomogło. Namiestnik próbuje jeszcze tłumaczyć, że Renly był buntownikiem, a Storm jest niewinny. W każdym razie Lyseńczyk odpływa, żeby przypilnować, czy żeglujący po zatoce płacą cła. Każe przyjacielowi uważać na siebie. Upadek z wysoka jest gorszy.

Davos kieruje się do maestera. Rozmyśla, że Stannis wyniósł go zbyt wysoko. Jest analfabetą. Nie ma też żadnego doświadczenia w rządzeniu. Gdy wcześniej rozmawiał o tym z Pylosem, ten próbował porównać to do bycia kapitanem. Seawortha jednak nie uspokoił. Jak żeglarska wiedza ma się przyczynić do zwycięstwa Stannisa? Pylos stwierdza, że to właśnie zdrowy rozsądek Davosa czyni go właściwym namiestnikiem. Cebulowy Rycerz dalej nie wierzy. Na namiestników nadają się lordowie, wybitni rycerze, mędrcy i inni podobni ludzie. Pylos wylicza przykłady takich sprawujących ten urząd, którzy się nie sprawdzili. Nawet gdy namiestnikami byli członkowie panującej dynastii, nie zawsze dobrze się to kończyło. A septona Bartha ocenia się bardzo dobrze, choć nie był wysoko urodzony. Maester sugeruje, by Davos zapoznał się z tymi historiami. Gdy Seaworth przypomina o swojej niepiśmienności, Pylos proponuje, że nauczy go czytać. Od tej pory trwają lekcje. Co prawda Davosowi wciąż daleko do Devana, a od królewny i Edrika dzieli go jeszcze więcej, ale postanowił sobie, że podoła. Jest w końcu namiestnikiem.

Po drodze wspomina Cressena, którego zabiła czerwona kapłanka. Stannis pewnie też tęskni za starym maesterem. Obok komnaty Pylosa Davos spotyka Plamę, który ze względu na hałasujące dzwoneczki nie może towarzyszyć Shireen w trakcie nauki. Teraz Plama śpiewa, że w krainie na dnie morza stare ryby żywią się młodymi. Cebulowy Rycerz mówi mu na to, że z kolei ponad powierzchnią wody młode ryby uczą stare.

Seawortha bardzo cieszy, że jego synowi dane jest obracać się w kręgu córki Stannisa i syna Roberta. Edrik uprzejmie pyta o stryja, ale Davos nie chce mu opowiadać, że tak naprawdę król wygląda bardzo źle. Dzieci właśnie oddają się lekturze Podboju Dorne pióra Młodego Smoka. Storm uważa, że jego ojciec przewyższał nawet Daerona I. Z dumą opowiada o trzech bitwach pod Summerhall, gdy tego samego dnia Robert rozbił kolejno wojska lordów Grandisona, Cafferena i Fella. Twierdzi też, że król Robert zawsze wygrywał. Pylos mówi, że to przesada, bo nawet on też niekiedy ponosił porażki, jak pod Ashford. Lekcja dla dzieci już dobiegła końca, więc teraz czas na Davosa. Uważa on, że powinien wprawiać się w lekturze listów, bo ma to związek z rolą namiestnika. Pylos podaje mu więc coś ze starej korespondencji. Seaworth czyta pismo do pięciu królów, w którym ktoś informuje, że Król za Murem nadchodzi z armią, a lorda Mormonta zaatakowano i możliwe, że wraz ze wszystkimi swymi ludźmi poległ. Davos pyta, czy Stannis o tym wszystkim wie. Maester wspomina, że rozmawiał o liście z lordem Alesterem, ale ten kazał mu nie zawracać królowi głowy, bo i tak nie ma kogo wysłać na Północ. Cebulowemu Rycerzowi przychodzi jednak na myśl porzekadło: „Tylko człowiek konający z głodu błaga żebraka o chleb”.

Wspomina, jak kiedyś pływał na statku „Koci Łeb”, którego dowódca, Roro Uhoris, handlował z Dzikimi. W drodze powrotnej przechwyciły ich okręty Nocnej Straży i kapitan został stracony za dostarczenie broni za Mur. Na podstawie swoich doświadczeń konkluduje, że wśród Dzikich są różni ludzie, tak samo jak wszędzie. Nie rozumie, czemu Straż prosiła Stannisa o pomoc, skoro on sam jest w tak trudnym położeniu. Pylos dopytuje, czy zanieść list królowi lub kapłance. Davos przypomina sobie jej słowa o zimnie i ciemności, a także krąg pochodni pośród śniegu, który ujrzał w wizji Stannis. Lęka się, czy Stannis zabije Edrika, tak jak Azor Ahai przebił Światłonoścą Nissę Nissę. Mówi sobie, że przecież inwazja Dzikich na Północ to nie ich sprawa. Tamtejsi ludzie i tak nie uznają Stannisa. Prosi maestera, by dał mu inny list. Ten nie jest za trudny, ale budzi zbyt wielkie obawy.

Catherine Martha Wood (1856-1950), „Stare książki” (Wikimedia Commons).

Postaci występujące w rozdziale

  • Davos Seaworth
  • Stannis Baratheon
  • Salladhor Saan
  • Axell Florent
  • Selyse Florent
  • Melisandre
  • Plama
  • maester Pylos
  • Shireen Baratheon
  • Devan Seaworth
  • Edric Storm

Wspomniani

  • Walder Frey
  • Robb Stark
  • Catelyn Tully
  • Balon Greyjoy
  • Aegon I Targaryen
  • Aegon III Targaryen
  • Aegon IV Targaryen
  • Aerion Targaryen, zwany Jasnym Płomieniem
  • Baelor Targaryen, zwany Błogosławionym
  • Robert Baratheon
  • Delena Florent
  • Steffon Baratheon
  • Aerys II Targaryen
  • Tywin Lannister
  • Joffrey Baratheon
  • Marya Seaworth
  • Stannis Seaworth
  • Steffon Seaworth
  • Ardrian Celtigar
  • Gerald Gower
  • Andrew Estermont
  • Rolland Storm
  • Renly Baratheon
  • Ryam Redwyne
  • septon Murmison
  • lord Butterwell (za Aegona IV albo Daerona II)
  • Myles Smallwood
  • Otto Hightower
  • Baelor Targaryen, zwany Złamaną Włócznią
  • Maegor Targaryen
  • septon Barth
  • maester Cressen
  • Dale Seaworth
  • Daeron I Targaryen, zwany Młodym Smokiem
  • lord Grandison, lord Cafferen i lord Fell (z czasów rebelii Roberta) i syn lorda Fella, zwany Srebrnym Toporem
  • Mace Tyrell
  • Rhaegar Targaryen
  • Jeor Mormont
  • Alester Florent
  • Roro Uhoris, zwany Ślepym Bękartem
  • Azor Ahai
  • Nissa Nissa

Poniżej znajdują się informacje z dalszych rozdziałów Nawałnicy mieczy, z kolejnych tomów PLiO i ze Świata Lodu i Ognia.

Antoine Vollon (1833-1900), „Martwa natura z cebulami” (Wikimedia Commons).

Ważne informacje

  • Za pośrednictwem Saana zostają wprowadzone nowe szczegóły wydarzeń w Bliźniakach: nadana im przez mieszkańców stolicy nazwa „Krwawe Gody” oraz przyczepienie ciału Robba głowy wilka i wrzucenie ciała Catelyn do rzeki.
  • Stannis planuje wyprawić poselstwa na Żelazne Wyspy i do Białego Portu.
  • Obecne siły Baratheona to 1300 ludzi na Smoczej Skale i 300 w Końcu Burzy oraz flota Saana.
  • Stannis wspomina kilka prób odzyskania smoków przez Targaryenów: Aegon III szukał pomocy u dziewięciu wschodnich magów, Baelor się modlił, Aegon IV zbudował machiny w kształcie smoków, zaś książę Aerion Jasny Płomień, wypił dziki ogień, by przemienić się w smoka. (Co ciekawe, brak tu wzmianki o najgorszej w skutkach próbie – w Summerhall za Aegona V).
  • Melisandre i Florentowie próbują nakłonić króla, by złożył w ofierze Edrika Storma. Miałoby to przebudzić kamiennego smoka.
  • Stannis ujrzał w wizji króla, którego spopieliła jego własna korona.
  • W kontrze do „ludzi królowej”, czyli stronników Melisandre i Selyse, Davos gromadzi „ludzi króla”, którzy są wierni Stannisowi, ale wciąż wyznają Wiarę Siedmiu. W tym rozdziale wymienieni są ser Gerald Gower, ser Andrew Estermont (kuzyn i dawny giermek Stannisa) oraz ser Rolland Storm, potomek Caronów z Nocnej Pieśni. W kolejnym rozdziale pojawią się dalsi.
  • Maester Pylos podaje Davosowi przykłady kilku namiestników, których (przynajmniej w tej roli) ocenia się źle. Ser Ryam Redwyne długo stał na czele Gwardii Królewskiej za Jaehaerysa I, ale gdy król postanowił mianować go także namiestnikiem (po śmierci Bartha), sędziwy rycerz się nie sprawdził. Myles Smallwood także był namiestnikiem Pojednawcy, ale w początkowym okresie jego panowania. Wyróżniał się jako wojownik, ale sam przyznał, że nie nadaje się na namiestnika. Z kolei ser Otto Hightower był namiestnikiem w ostatnich latach życia Starego Króla i przez większą część rządów jego wnuka, Viserysa I. W czasie wojny domowej był początkowo namiestnikiem swojego wnuka, Aegona II, ale został zastąpiony przez ser Cristona Cole’a. Septon Murmison i Maegor to namiestnicy króla Aenysa. W zamyśle króla powołanie tego pierwszego miało załagodzić konflikt z Wiarą, ale tak się nie stało. Lord Butterwell może tu oznaczać albo namiestnika króla Aegona IV, który uzyskał smocze jajo po tym, jak jego córki zostały kochankami króla, albo kolejnego lorda Butterwella, Ambrose’a, który za Daerona II tak bardzo nie radził sobie z buntem Daemona I Blackfyre’a, że podejrzewano go o zdradę. Jako dobrych namiestników Pylos wspomina księcia Baelora Złamaną Włócznię (który służył za swego ojca, Daerona II i miał być jego następcą) i przede wszystkim septona Bartha, który sprawował urząd przez kilka dekad za Jaehaerysa I.
  • Syn Davosa, Devan, został wyznawcą R’hllora.
  • Maester Pylos uczy Davosa czytania.
  • Na Smoczą Skałę dotarła wysłana przez Aemona prośba Nocnej Straży o pomoc. Alester Florent zbył ją, nie przekazując nawet wieści Stannisowi.
  • W młodości Davos pływał po Morzu Dreszczy na północ od Skagos na statku, który handlował z Dzikimi.

Kwestie tłumaczeniowe

  • Gdy Stannis mówi o Edriku Stormie „Wiem, jak się nazywa. Czy ktoś kiedykolwiek nosił lepiej dobrane nazwisko? Świadczy o jego nieprawym pochodzeniu i o zaburzeniach, jakie ze sobą przynosi” pomiędzy słowami o pochodzeniu i zaburzeniach brakuje wzmianki o tym, że nazwisko to wskazuje również na wysokie urodzenie Edrika („It proclaims his bastardy, his high birth, and the turmoil he brings with him”). Król nawiązuje tu do faktu, że w Westeros nieślubne dzieci otrzymują nazwiska typu „Storm” czy „Snow”, gdy przynajmniej ojciec czy matka ma wysokie pochodzenie.
  • W zdaniu „Davos zdał sobie nagle sprawę, że czyta” w miejsce „że czyta”, które zresztą nie miałoby tu sensu, powinno być „co czyta” („Davos suddenly realized just what he was reading”).
Clarkson Frederick Stanfield (1793-1867), „Mount St Michael w Kornwalii”, 1830 (Wikimedia Commons).

Komentarz

Davos nabiera wprawy w czytaniu – ale nie tylko listów i ksiąg. Na początku tego rozdziału sama Melisandre porównuje sztukę interpretowania wizji do czytania księgi. Według kapłanki mylne zrozumienie obrazów ukazanych przez ogień wynika z niedoskonałości czytającego, a nie autora, którym jej zdaniem jest R’hllor. W kolejnym rozdziale Davosa zwróci ona uwagę na jedno z niebezpieczeństw, polegające na dostrzeganiu w płomieniach tego, czego się z góry szukało. Zasugeruje wówczas, że właśnie tak można wytłumaczyć nagłe umiejętności ser Axella Florenta w tej dziedzinie. Niestety, Melisandre nie bierze sobie do serca własnej lekcji. W przeszłości podawała Stannisowi za pewnik swoje odczytanie wizji i proroctw. Będzie tak też czynić w przyszłości. W Tańcu ze smokami to, co na razie jest wskazywane, zostanie potwierdzone w jedynym jak dotąd rozdziale z punktu widzenia czerwonej kapłanki. Okaże się, że Melisandre wcale nie jest pewna, co znaczą jej wizje, i dlatego potrafi je potem naciągać (np. tak, by „przedstawiały” Wschodnią Strażnicę czy Aryę Stark). Najgroźniejsze jest to, że o tych wątpliwościach nie mówi Stannisowi, choć ten kieruje się tymi wizjami prowadząc wojnę. Pozostaje też kwestia zasadnicza: czy w takim razie można zaufać, że Melisandre poprawnie odczytała proroctwo o odrodzonym Azorze Ahai?

W przeciwieństwie do Melisandre, Davos ma dość pokory, by otwarcie mówić, że nie wie wszystkiego. Potrafi jednak rozpoznać słabe punkty argumentacji kapłanki i Florentów. Nie rozumie, czemu śmierć dwóch czy nawet trzech królów miałaby dowodzić, że trzeba spalić Edrika Storma, by zbudzić smoka z kamienia. Zastanawia się też, czemu akurat Storm miałby najlepiej nadawać się na ofiarę. Melisandre twierdzi, że to wszystko jest niezbędne, bo tak mówią przepowiednie i znaki, a ona dobrze je odczytała. Davos w to wątpi. Za to jego sumienie podpowiada mu, że to, co planuje kapłanka, jest po prostu złe. Stannis nie zrobiłby czegoś takiego dla władzy, więc Melisandre musi go podejść inaczej. Musi powoływać się na dziejową konieczność, na obowiązek wobec królestwa i świata. Tak najłatwiej trafić do tego Baratheona. Teraz więc Stannisa musi uratować Davos. Uratować nie tylko moralnie, ale też bardziej dosłownie. Melisandre jest tego nieświadoma, ale jeśli w proroctwie jest jakakolwiek prawda, to już się spełniło. W ostatnim rozdziale Gry o tron, gdy Daenerys Targaryen zbudziła smoki z jaj, które skamieniały. Nawet zakładając, że dałoby się to wydarzenie powtórzyć, to nie w takich warunkach jak na Smoczej Skale, gdzie Stannis nie dysponuje ani jednym smoczym jajem. Nie oznacza to jednak, że gdyby Stannis spalił Edrika, to nic by się nie stało. Wręcz przeciwnie – król prawdopodobnie zgubiłby całą swoją sprawę. Po nieudanej próbie, która kosztowała życie dziecka, w dodatku jego bratanka i gościa pod jego dachem (któremu gwarantował bezpieczeństwo, gdy rozmawiał z Penrose’em pod Końcem Burzy), w oczach mieszkańców Westeros stałby się kolejnym Aerionem Jasnym Płomieniem, Aerysem II i Walderem Freyem w jednej osobie. Od tego losu uratuje go Davos. Oczywiście nie da się wykluczyć, że nawet po śmierci Joffreya, Stannis jednak by się nie ugiął pod namowami Melisandre, żony i ser Axella (w przypadku Florentów mającymi nawet dość teatralny charakter). Pokusa byłaby wszakże ogromna. Obowiązek króla, los świata, prastare proroctwa… Stannis mógłby ulec. Przed tym uchronił go Cebulowy Rycerz. Decyzja o uczynieniu właśnie jego namiestnikiem pokazuje więc króla z bardzo dobrej strony.

By wcielić w życie swój zamiar, Davos potrzebuje jednak sojuszników. I tu znów musi coś właściwie odczytać. Tym razem są to ludzkie charaktery. Dobiera sobie zatem „ludzi króla”. Nie wyjawia też Salladhorowi Saanowi zbyt wiele. Trudno powiedzieć, czy Saan próbuje tu wywiedzieć się co do planów Seawortha, by komuś donieść. Na pewno knuł wcześniej z Axellem Florentem w sprawie ataku na Szczypcową Wyspę. Czy to on powiedział Melisandre, że Davos chce ją zabić? Trudno powiedzieć, bo z rozdziału Melisandre wiadomo, że naprawdę jest ona szczególnie wyczulona na zagrożenia wobec jej osoby i znaki na ten temat potrafi bardzo dobrze odczytywać. W kolejnym rozdziale sam Davos odgadnie istnienie u niej takiej umiejętności. Możliwe też, że Saan działa na rzecz kogoś innego, choćby Varysa, jak proponował Nieznajomy. Bądź co bądź, Davos dobrze robi, nie wtajemniczając zbytnio dawnego pirata a obecnego admirała w swoją działalność.

Poza odczytywaniem ludzkich postaw, Davos oddaje się dosłownym lekcjom lektury u Pylosa. Przynoszą one niespodziewanie przełomowy zwrot, gdy Seaworth trafia na list od Nocnej Straży i właściwie interpretuje jego znaczenie, wiążąc fragmentaryczne wieści o wyprawie z Mormonta z wizją Stannisa o kręgu pochodni wśród śniegów. Wcześniej te kluczowe informacje utknęły na poziomie Selyse i lorda Alestera. Okazuje się zatem, że do spółki ze swoim stryjem jedna z najbardziej zagorzałych zwolenniczek tego, że Stannis jest Azorem Ahai, który ma ocalić świat przed ciemnością, nieomal na dobre uniemożliwiła królowi dowiedzenie się, gdzie ma się odbyć ta walka i skąd nadchodzi zagrożenie. Rzecz ciekawa, także Melisandre nic o tym nie wiedziała, dopóki Davos nie przyniósł zwyczajnego listu. Jeśli Stannis przyczyni się do pokonania Innych, co najmniej równie ważna jak wizje w płomieniach i znaki przepowiedziane w księgach z Asshai okaże się tu więc sumienność Davosa, który uznał, że jako namiestnik musi umieć czytać.

Wreszcie, na końcu rozdziału Davos rozważa, czy skoro w scenariuszu, który pisze Melisandre, Stannis to Azor Ahai, to czy Edrik będzie Nissą Nissą. Przypomina się tu reakcja Davosa, gdy Salladhor opowiedział mu po raz pierwszy historię powstania Światłonoścy. Autor Mitycznej Astronomii wyszedł od założenia, że GRRM chciał, by tę reakcję Seawortha podzielił czytelnik: Azor Ahai dokonał tu czegoś mrocznego, a nie bohaterskiego. Melisandre twierdzi, że zwykli ludzie przeklinają sprawy, które ich przerastają. Według niej przez małostkowe opory moralne Cebulowy Rycerz nie rozumie, że złożenie ofiary ze Storma jest absolutnie konieczne. Utrzymuje, że tak jak Azor Ahai przebił serce żony, tak teraz Stannis musi spalić na stosie bratanka. Azor Ahai musiał to zrobić, by walczyć z ciemnością. Stannis Baratheon także. I w jednym, i w drugim przypadku z perspektywy czerwonej kapłanki słuszność ma ten, kto przekracza „zwykłą moralność” dla wyższego celu. Opór przed zabiciem dziecka, krewnego, gościa – to zdaniem Melisandre dobre dla Davosów, a nie Stannisów. Wobec losu świata życie jednego dziecka nic dla niej nie znaczy. Dla Davosa znaczy wszystko. W przypadku Edrika ma zupełną rację. Może to być wskazówka, że co do Azora Ahai również właściwie odczytał opowieść.

I jeszcze jedno: Melisandre chce złożyć w ofierze dziecko. Mówi, że ofiara z niewinnego jest najlepsza. (Warto podkreślić, że Selyse używa sprzecznego argumentu, że śmierć „skażonego” Edrika oczyści małżeństwo jej i Stannisa, dzięki czemu królowi narodzi się syn. Widać więc, że kapłanka i jej zwolennicy zarzucają Baratheona wszystkim, co im przyjdzie do głowy, bo a nuż coś zadziała). W tym tomie była już mowa o takich ofiarach… Dokonywał ich Craster. Melisandre uczyniłaby więc ze Stannisa odbicie kogoś, kto służy jej największemu wrogowi, Wielkiemu Innemu.

Sporo było tu mowy o odczytywaniu… Na koniec więc można jeszcze zwrócić uwagę na kolejne zagadkowe słowa Plamy, które pozostawia nam do interpretacji ten rozdział. Co oznacza wypowiedź, że pod powierzchnią morza stare ryby jedzą młode? Czy chodzi o plany spalenia Edrika przez Stannisa? O zabicie Robba Starka, Młodego Wilka, i jego towarzyszy przez Waldera Freya? O rolę Olenny Tyrell w otruciu Joffreya? O składanie Innym w ofierze dzieci, by zapewnić sobie bezpieczeństwo? A może o coś jeszcze innego? Trzeba pamiętać o jednym – interpretacja PLiO potrafi być równie trudna jak przepowiedni Melisandre.

To mi się podoba 2
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Polecamy także

Jeden komentarz

  1. Pierwsze co mi przyszło do głowy czytając o „starych rybach jedzących młode” to właśnie Roose Bolton przejmujący władzę na Północy po zabiciu Robba i o dziwo zamiast Oleny, to pomyślałem o Tywine, który po śmierci Joffreya otrzymał pełnię władzy, gdyż Tommen był żadnym problemem do okiełznania w porównaniu z Joffreyem.

    A król, który spłoną od własnej korony to według mnie Mance, przynajmniej w wizji, bo jak wiemy to nie on tam płonie, a jego replikant. Płonie od korony, bo wolał pozostać królem za murem zamiast klęknąć

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button