
Eternauta to serial, który nie koncentruje się na heroicznych czynach bohaterów ani desperackich próbach ratowania świata. Zamiast tego skupia się na opowieści o zwykłych ludziach, którzy próbują przetrwać w zderzeniu z nową, brutalną rzeczywistością.
Pewnego wieczoru na ciche ulice Buenos Aires spada dziwny śnieg. Wszyscy mieszkańcy, którzy znajdowali się na otwartej przestrzeni, umarli. Inni, którzy zaciekawieni wyszli ze swoich domów, by przyjrzeć się bliżej dziwnemu zjawisku, również zginęli. Nagle, bez ostrzeżenia, w absolutnej ciszy. Śmierć przyszła nagle i bez ostrzeżenia, narzucając nowe zasady funkcjonowania świata. Czym jest ten tajemniczy biały puch? Anomalią pogodową? Może jakąś nową bronią biologiczną? Nie wiadomo. Jego nadejście prócz śmierci przyniosło także technologiczny paraliż. Przestały działać nowoczesne urządzenia elektroniczne, samochody, komputery. Świat pogrążył się w mroku i chaosie, gdyż prąd także został odcięty. Nie ma radia, telewizji. Nie ma sieci WiFi ani Internetu. Jedynie stara technologia oparła się unicestwieniu.
Serial prowadzony jest w surowym, poważnym tonie, pełnym niedopowiedzeń. Kluczowy element odgrywa tu realizm, z jakim pokazywane są postaci, miejsca oraz wydarzenia. Bohaterami są zwykli ludzie, którzy nagle zostali wrzuceni w kompletnie dla siebie nową sytuację, na jaką nie byli przygotowani. Ich zwykłe odruchy, nadzieje i lęki stanowią oś tej opowieści. Eternauta powstał na podstawie kultowego w Argentynie komiksu Héctora Germána Oesterhelda i Francisco Solano Lópeza, stworzonego w czasach zimnej wojny, co miało znaczący wpływ na narrację serialu i jego niepokojący ton. Twórcom udało się doskonale przenieść atmosferę znaną z kart komiksu i przedstawić ją za pomocą języka filmu, odzwierciedlając paranoję, panujący chaos i poczucie zagrożenia. Kiedy bliżej przyjrzymy się tej historii i jej fabularnym niuansom, dostrzeżemy tutaj pewne subtelne odniesienia do tamtych czasów, jak choćby zniewolenie społeczeństwa, kontrolę oraz bezsilność zwykłych obywateli, stających w konfrontacji z siłami będącymi poza ich kontrolą. To nie tylko opowieść z gatunku science-fiction, lecz także głęboko politycznie zakorzeniona społeczna refleksja o ludzkiej naturze, stającej w obliczu reżimów i nieoczekiwanych zagrożeń.
Eternauta jest opowieścią o poszukiwaniu ciepła, nadziei i sensu istnienia w nowym świecie. Pytania o to, co się właściwie stało, przewijają się przez sześć kolejnych odcinków – powolnych, kontemplacyjnych, w których czas i rzeczywistość momentami się przeplatają niczym w kapitalnym niemieckim serialu Dark. Eternauta nie operuje tutaj klasycznymi cliffhangerami czy dynamiczną akcją – zamiast tego skupia się na budowaniu sugestywnej atmosfery. To ten rodzaj serialu, który wymaga od widza skupienia, zaangażowania i cierpliwości, tym bardziej że operuje na kilku płaszczyznach.
Pełno tu jest tajemnic i subtelnych wskazówek, które sugerują, że coś tu nie gra. Przejawia się to chociażby w wątku zaginionej córki bohatera, która pewnego dnia pojawia się w kryjówce, w której schroniła się jej rodzina. Coś jednak tutaj nie do końca pasuje – jej dziwne zachowanie wzbudza coraz większe wątpliwości. Nie tylko u widza, ale również u pozostałych członków grupy.
Główny bohater, grany przez Ricardo Darína (jedna z największych gwiazd argentyńskiego kina), walczy nie tylko z realnym zagrożeniem, ale także z własnymi demonami z przeszłości, które obudziły się wraz z nadejściem nowej rzeczywistości, i to na jego barkach spoczywa ciężar emocjonalny całej tej opowieści. Początkowo jest zagubiony, pełen wątpliwości, ale z biegiem fabuły zaczyna dostrzegać ukryte mechanizmy nowych realiów. Jego relacje z innymi ocalałymi, a szczególnie wątek z córką, dodają serialowi psychologicznej głębi, wprowadzając pytania o to, czy możemy ufać nawet tym, których kochamy.
Motyw przetrwania sam w sobie stanowi kwintesencję tego serialu. Kiedy każde wyjście na zewnątrz oznacza pewną śmierć – powietrze jest skażone, a śnieg, który przykrył miasto, zabójczy – aby przetrwać należy pozostać w bezpiecznym schronieniu. Jednakże ile można się ukrywać? Zapasy w końcu prędzej czy później się skończą. Prędzej czy później trzeba będzie wyjść na zewnątrz w poszukiwaniu pożywania, lekarstw, wody oraz środków, które pozwolą na poruszanie się w tym niebezpiecznym środowisku. Szybko się okazuje, że niezwykle cenne są stare, nieliczne auta, które da się uruchomić oraz środki ochrony osobistej, jak kombinezony i maski, które stają się dobrem pożądanym i deficytowym. W takich warunkach nie ma już miejsca na dawne społeczne normy, a samotne wędrówki do centrum są przejawem nie tyle odwagi, co zwykłej głupoty.
Reguły życia prędzej czy później sprowadzą się do podstawowych zasad – przetrwać za wszelką cenę, nawet kosztem innych. Kiedy ocalałym nie pozostanie już nic, plądrowanie sklepów, magazynów i opuszczonych mieszkań staje się smutną koniecznością i jedynym sposobem na przeżycie. Kiedy tylko spadł śnieg, wszelkie obowiązujące zasady – jak lojalność i solidarność – przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, a ci, którzy jeszcze wczoraj byli sąsiadami, dziś mogą stać się rywalami w walce o ostatnią puszkę tuńczyka.
Serial został zrealizowany w bardzo specyficznej palecie barw, a sam sposób filmowania też jest osobliwy. Dominują tutaj głównie zimne, wyblakłe odcienie, które podkreślają dystopijny charakter świata. W scenach przeważają długie, statyczne ujęcia, które wzmacniają poczucie izolacji i beznadziei, kreując Buenos Aires na cichego bohatera tej opowieści, ale nie mniej istotnego niż pozostali ocalali.
Eternauta bardzo mi się podobał. To solidnie i uczciwie zrealizowany serial science fiction, którego budżet wyniósł podobno 15 milionów dolarów – czyli tyle, ile Keanu Reeves zarobił za „Johna Wicka 4”. Obejrzenie całości zajęło mi raptem dwa wieczory. Niby niewiele, ale odcinków też nie ma dużo – tylko sześć, każdy trwający około 50 minut. I to jest właśnie największy zarzut, jaki mam wobec tego serialu – kończy się zdecydowanie zbyt szybko.
Co prawda nie obyło się bez kilku dłużyzn, które przy wolnym tempie narracji są dość zauważalne, ale w ogólnym odbiorze nie mają większego znaczenia. Fabuła została poprowadzona bardzo dobrze. Mniej więcej w połowie serialu zaczynamy rozumieć, o co tak naprawdę chodzi, i co doprowadziło do tego, że świat wygląda tak, jak wygląda. Twórcy jednak nie odkrywają wszystkich kart – nie wszystko zostaje wyjaśnione. Jest tu sporo niedopowiedzeń, które – mam nadzieję – zostaną rozwinięte w drugim sezonie. Ten został on już oficjalnie potwierdzony.
Eternauta (sezon 1)
-
Ocena kr4wca - 7/10
7/10
Brzmi bardzo intrygująco i wygląda naprawdę nieźle na zwiastunie. Pierwsze słyszę, ale się zapoznam
Mam wrażenie, że to jedna z tych perełek o których się mało mówi bo mało kogo one interesują, jednak zdecydowanie są warte obejrzenia.