KsiążkiPieśń Lodu i Ognia

Metoda Martina: Efekt motyla

George R.R. Martin często, szczególnie przy rozmowach na temat różnic między swoimi książkami a ich ekranizacjami, posługuje się terminem „efektu motyla”. Według „Wielkiego Słownika Języka Polskiego” jest to teoria zakładająca, że drobne, niezauważalne zdarzenie może wywołać dramatyczne skutki w zupełnie innym miejscu. W tym tekście chciałbym wskazać dwa przykłady efektu motyla opisanego na kartach „Pieśni Lodu i Ognia”.

Do czego prowadzą genialne pomysły Cersei

To jest tak naprawdę temat rzeka, ale tu ograniczę się do jednego, na jaki wpadła przed właściwą akcją powieści, a którego skutki okazały się wyjątkowo dalekosiężne. Wręcz historyczne.

Gdy Cersei i Jaime mieli dwanaście lat, ich ojciec – wówczas namiestnik Aerysa II – postanowił zabrać ją ze sobą na dwór. Tywin miał nadzieję wydać ją za młodszego z królewskich synów, Viserysa (dobrana byłaby z nich para!), a gdyby bogowie zabrali do siebie zbyt wcześnie Elię Martell – może nawet za Rhaegara. Przez cztery lata złotowłose bliźniaki żyły osobno. Gdy siostra z każdym rokiem stawała się coraz piękniejsza, Jaime zdobywał doświadczenie jako giermek, by w końcu – odznaczając się w czasie walk z Bractwem z Królewskiego Lasu – zostać pasowanym na rycerza. Wracając do Casterly Rock, przyszły Królobójca postanowił odwiedzić siostrę. Od niej dowiedział się, że ich ojciec planuje ożenić go z Lysą Tully. Jego siostra miała jednak plan, jak do tego nie dopuścić i sprawić, że po latach rozłąki znów będą blisko siebie. Spytacie: jaki to plan? Tak, dobrze się domyślacie: sprytny!

Jeśli jednak Jaime przywdzieje biel, będzie mógł zawsze być blisko niej. Stary ser Harlan Grandison zmarł podczas snu, jak przystało człowiekowi mającemu w herbie śpiącego lwa. Aerys z pewnością będzie chciał przyjąć na jego miejsce młodego mężczyznę. Czemu ryczący lew nie miałby zastąpić śpiącego?

– Nawałnica mieczy, Jaime II –

Jaime miał co prawda pewne obiekcje, ale Cersei szybko je rozwiała. Na argument, że nie zgodzi się ich ojciec, wskazała, że nie będzie mógł otwarcie się sprzeciwić, jeżeli król tego zażąda, tak jak nie ośmielił się  zaprotestować, gdy Aerys nakazał wyrwać język kapitanowi jego straży, Ilynowi Payne’owi. Był jeszcze problem Casterly Rock, którego w przypadku wstąpienia do Gwardii Królewskiej nie mógłby odziedziczyć, ale jego siostra także w tym przypadku okazała się bardzo przekonująca.

Pamiętał tę noc tak, jakby to było wczoraj. Spędzili ją w starej gospodzie przy Węgorzowym Zaułku, z dala od wścibskich oczu. Cersei przyszła do niego ubrana jak prosta dziewka służebna, co z jakiegoś powodu podnieciło go jeszcze silniej. Nigdy nie widział, by była bardziej namiętna. Za każdym razem, gdy udało mu się zasnąć, budziła go na nowo.
Rankiem Casterly Rock wydawało mu się niewielką ceną za szansę, by zawsze być blisko niej.
Zgodził się, a Cersei obiecała, że załatwi resztę.

– Nawałnica mieczy, Jaime II –

Jak powiedziała, tak zrobiła. Nim upłynął miesiąc, Aerys posłał po Jaime’a, wzywając go, by stawił się przed oblicze króla do Harrenhal. Tam właśnie przywdział biały płaszcz. Plan Cersei realizował się krok po kroku. Co mogło pójść nie tak? Spoiler: wszystko.

Ojciec nigdy w życiu nie był bardziej wściekły. Nie mógł sprzeciwić się otwarcie – Cersei miała rację – zrzekł się jednak tytułu namiestnika pod jakimś błahym pretekstem i powrócił do Casterly Rock, zabierając ze sobą córkę. Zamiast być razem, Cersei i Jaime zamienili się miejscami. Został na dworze sam, pilnując obłąkanego króla, podczas gdy czterech mniej wartych od jego ojca mężczyzn po kolei tańczyło na nożach w jego uwierających ich butach.

– Nawałnica mieczy, Jaime II –

Taniec okazał się wyjątkowo wymagający, ponieważ żaden z następców Tywina nie posiadał jego talentów ani porównywalnej pozycji. Pierwszy z nich, Owen Merryweather, nie potrafił powstrzymać króla przed szaleństwem, jakim było zamordowanie Rickarda i Brandona Starka, potem zaś zażądanie od Jona Arryna wydania mu Roberta Baratheona oraz Eddarda Starka, co doprowadziło do wybuchu wojny domowej. W jej trakcie Aerys wygnał nieudolnego namiestnika i na jego miejsce powołał Jona Conningtona. Ten miał unikalną szansę, by jednym uderzeniem stłumić bunt, zabijając jego przywódcę, ukrywającego się wtedy w Kamiennym Sepcie.

Ludzie obłąkanego króla polowali na Roberta, żeby go złapać, nim zdąży połączyć się z twoim ojcem […]. Był ranny i opiekowała się nim grupka przyjaciół. Królewski namiestnik Jon Connington zdobył miasto z potężnym oddziałem i zaczął przeszukiwać wszystkie domy. Nim jednak zdołał znaleźć Roberta, lord Eddard i twój dziadek dotarli do miasta i przystąpili do szturmu. Lord Connington bronił się wściekle. […] Potem zrozumiał, że bitwa jest przegrana i uciekł tak szybko, jakby był jednym z gryfów, które nosił na tarczy. To starcie nazwano potem Bitwą Dzwonów.

– Nawałnica mieczy, Arya V –

Młody, niedoświadczony namiestnik rozpaczliwie poszukiwał Roberta, ale ten, z pomocą przyjaciół, przemykał się z domu do domu, tak długo, aż nadeszła odsiecz. Wojska Conningtona nie dały rady połączonym siłom Północy i Dorzecza. Czy gdyby na jego miejscu znajdował się Tywin Lannister, sprawy mogłyby potoczyć się inaczej?

– I tu właśnie się mylisz – odparł Czarne Serce. – Lord Tywin nie zawracałby sobie głowy poszukiwaniami. Spaliłby miasteczko razem ze wszystkim, co w nim żyło. Mężczyznami i chłopcami, dziećmi u piersi, szlachetnymi rycerzami i świętymi septonami, świniami i kurwami, szczurami i buntownikami, bez wyjątku. A gdy ogień by dogasł, pozostawiając tylko popiół i węgielki, rozkazałby swym ludziom odnaleźć kości Roberta Baratheona. Potem, gdy Stark i Tully przybyliby ze swoją armią, zaoferowałby obu ułaskawienie, a oni by je przyjęli i wrócili do domu z podkulonymi ogonami.
Miał rację – pomyślał Jon Connington, wspierając się o blanki na wieży swych przodków. Pragnąłem chwały. Zamierzałem zabić Roberta w uczciwej walce i nie chciałem, by zwano mnie rzeźnikiem. Dlatego uzurpator mi uciekł i powalił Rhaegara nad Tridentem.
– Zawiodłem ojca – powiedział na głos. – Ale syna nie zawiodę.

– Taniec ze smokami, Gryf Odrodzony-

Tak oto sprytny plan Cersei, który miał pokrzyżować plany małżeństwa jej brata i sprawić, by znów znalazł się u jej boku, doprowadził do tego, że coraz bardziej popadający w obłęd Aerys stracił jedynego człowieka, który mógłby w jakikolwiek sposób próbować powstrzymywać jego samobójcze rozkazy i nawet gdyby nie zdołał zapobiec wojnie, zdusiłby rebelię, ratując Targaryenów przed upadkiem. Zamiast tego śmiertelnie urażony Tywin przyłączył się do buntowników i przyczynił się do śmierci dużej liczby przedstawicieli smoczej dynastii, w tym małoletniego następcy tronu. Zaś sprowadzony przez Cersei do stolicy Jaime uśmiercił samego króla.

Do czego prowadzi opuszczanie bagien

Intrygi Cersei pozbawiły Aerysa doświadczonego namiestnika w momencie, gdy najbardziej go potrzebował, ale do wojny w ogóle nie musiałoby dojść, gdyby pewien Wyspiarz nie postanowił odwiedzić Wyspy Twarzy. Howland Reed, po spędzonej tam zimie, wracał w rodzinne strony, mijając Harrenhal, w którym odbywał się turniej lorda Whenta – ten sam, w którym odmówiono udziału świeżo powołanemu do Gwardii Królewskiej Jaime’owi Lannisterowi. Młodemu Wyspiarzowi przytrafiła się wtedy przykra, lecz jednak dość pospolita przygoda, jaką było pobicie przez trzech wyrostków. Żaden z nich nie mógł przewidzieć, jak dramatyczne okażą się skutki tego napadu. Poniewieranemu chłopakowi przyszła z pomocą Lyanna Stark – młoda i porywcza córka Namiestnika Północy.

– Kopiecie człowieka mojego ojca! – zawyła wilczyca.
– Czworonożna czy dwunożna?
– Dwunożna – odparła Meera. – Rzuciła się na giermków z turniejowym mieczem w dłoni i przepędziła ich. Wyspiarz był zakrwawiony i posiniaczony, więc zabrała go do swego legowiska, żeby oczyścić jego rany i obandażować je płótnem. Tam spotkała swych braci: dzikiego wilka, który był przywódcą watahy, spokojnego wilka i szczeniaka, który był najmłodszy z całej czwórki.

– Nawałnica mieczy, Bran II –

Dziewczyna potrafiła stawiać na swoim, dlatego ledwo co odratowany Wyspiarz, mimo początkowych oporów, wybrał się ze Starkami na uroczystą ucztę, którą wyprawiał pan zamku. Tam też dostrzegł swoich prześladowców. Najmłodszy z rodzeństwa Starków, Benjen, zaproponował Reedowi, że może mu pomóc znaleźć konia i zbroję, by w czasie turnieju mógł wywrzeć zemstę na swych prześladowcach.

Nasz bohater podziękował mu, lecz nie udzielił żadnej odpowiedzi. Serce miał rozdarte. Wyspiarze są niżsi niż większość ludzi, ale nie ustępują im dumą. Chłopak nie był rycerzem. Nikt z jego rodaków nim nie jest. Częściej siedzimy w łodziach niż na koniach, a nasze dłonie są stworzone do wioseł, nie do kopii.

– Nawałnica mieczy, Bran II –

A jednak zemsta się dokonała. W trakcie turnieju pojawił się tajemniczy Rycerz Roześmianego Drzewa, wysadzając z siodeł trzech rycerzy, którym służyli niesforni giermkowie. Pokonani, w ramach okupu, musieli ukarać winnych. Wszystko wskazuje na to, że tym tajemniczym rycerzem nie był jednak Howland Reed, a Lyanna Stark.

Sprawiedliwość została wymierzona i można się rozejść, prawda? Nie, jeśli turniej śledzi paranoik, który tak się nieszczęśliwie złożyło, jest również królem. Aerys uznał tajemniczego rycerza za swego nieprzyjaciela. Wezwał lordów oraz rycerzy, by pokonali przybysza i ujawnili jego tożsamość.

Rankiem jednak, gdy heroldzi zadęli w trąby, a król zasiadł na swym miejscu, pojawiło się tylko dwóch zwycięzców. Rycerz Roześmianego Drzewa zniknął. Król bardzo się gniewał i wysłał nawet na poszukiwania swego syna, smoczego księcia, znaleziono jednak jedynie wiszącą na drzewie pomalowaną tarczę.

– Nawałnica mieczy, Bran II –

A przynajmniej taką wersję usłyszał Aerys. Bo wszystko wskazuje na to, że w rzeczywistości Rheagarowi udało się poznać tożsamość tajemniczego rycerza. Nie miejsce tu, by rozstrzygać, czy następca tronu zakochał się w Lyannie, czy kierowały nim starożytne przepowiednie i przeświadczenie, że musi wypełnić proroctwo, ale z pewnością dziewczyna wywarła na nim wrażenie. Spotkanie tych dwojga uruchomiło zaś ciąg wydarzeń, który doprowadził do buntu Roberta i końca panowania Targaryenów. Nie doszłoby do tego, gdyby Howland – zwyczajem swego ludu – nie wyściubiał nosa z mokradeł.

Pieśń Lodu i Ognia to system!

Opisawszy oba przypadki nie zamykam oczu na złożoność wydarzeń, które zainicjowały. Gdyby Aerys nie był szalony oraz w swej paranoi utwierdzany, do żadnego buntu nigdy by nie doszło. Jednocześnie jego konflikt z Tywinem trwał latami i ciągle narastał, niewykluczone więc, że prędzej czy później Lannister również rzuciłby papierami, chyba że król wcześniej sam pozbawiłby go stanowiska. Podobnie z podróżą Reeda: można się zastanawiać, skąd u Wyspiarza, którzy znani byli z tego, że niechętnie opuszczają swoje moczary, ta nagła chęć podróżowania do odległych krain. Czyżby mu się śniły? Czy innego rodzaju sny, ale również prowadzące do podejmowania określonych decyzji, miał Rhaegar lub Lyanna? A jeśli tak, skąd się wzięły?

Dostrzegając skomplikowanie stworzonej przez Martina fabuły, nie sposób jednak zaprzeczyć, że sam autor w swych wypowiedziach nawiązuje do teorii efektu motyla, można więc spokojnie założyć, że postanowił wykorzystać ją do kreowania swojej historii.

Z pewnością nie wyczerpałem tego tematu. Ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń.

To mi się podoba 8
To mi się nie podoba 0

Dżądżen

Fan twórczości Martina i dobrego wina. Lubię historię i suchary. Wolny czas spędzam w ogrodzie przeklinając Matkę Naturę za jej hojność.

Related Articles

Komentarzy: 4

  1. O ile myślę, że przykład Lyanny i Howlanda był zamierzony, to Lannisterów już nie.
    Myślę, że Martin miał po prostu na myśli ironie, jak plany nie wypalają lub coś się dzieje na odwrót. W przypadku Conningtona, to była raczej tylko rozprawka etyczna lub zagwozdka dla czytelnika. Co byłoby bardziej zasadne.
    Taka dygresja, ale sporo w dzisiejszych czasach kołczów alfa/sigma/sramma etc i oni uczą że mężczyzne powinien cechować makiawelizm. Dla mnie to największa głupota z możliwych.

    Zaś wracając do efektu motyla, to trzeba uważać bo w ten sposób można wszystko wytłumaczyć do 100 pokoleń wstecz. Sam kiedyś myślałem kategoriami, że gdybym nie poszedł do tego liceum, nie trafił na taką a nie inną ulotkę, nie trafiłbym na taką a nie inną uczelnie i tam bym nie poznał przyszłej żony, co sprawiłoby że nie miałbym teraz takiej rodziny. W teorii słuszne myślenie, ale w praktyce życie to po prostu ciąg zdarzeń i wszystko ze wszystkim może być połączone łańcuchem. Finalnie to my podejmujemy decyzje i np. Cersei nie mogłaby pomyśleć, że odpowiada za czyny Aerysa. Nawet w sytuacji gdy ktoś kogoś lekko prowokuje, a inny odpowiada brutalnością, to nie nasza wina. Albo gdy kogoś wspieramy a ta osoba dokonuje haniebnego czynu. O ile nie wspomagaliśmy jej w tym czynie lub nie zaniechaliśmy czegoś, to nie nasza odpowiedzialność.

    Się zrobiła rozprawka psychologiczna, ale właśnie tak uważam. Jak dla mnie Martin zaplanował efekt motyla tylko w bezpośrednich zdarzeniach, czyli jak w przypadku Lyanny czy Robba i Edmura, którzy jedną decyzją zaprzepaścili całą sprawę.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button