
Od Jaimego przechodzimy do drugiego syna Tywina. Czy w przeciwieństwie do brata powodzi mu się dobrze? I co słychać u samego lorda Casterly Rock? Przed nami rozdział obfitujący w rozmowy na ważne tematy.
Streszczenie
Tyrion Lannister wizytuje spalone przedmurza Królewskiej Przystani, na które zaczyna wracać życie. Nastroje są tu gniewne, więc jedynie obecność Bronna chroni go przed losem Prestona Greenfielda. Lannister narzeka, że tutejsi mieszkańcy niczego się nie nauczyli, ale nie przyjmuje sugestii Bronna, żeby sprowadzić oddział straży miejskiej i wymordować wszystkich. Niech zostaną, ale każdy budynek, który ktoś oprze o mury ma być natychmiast burzony. Wojna wciąż trwa.
Tyrion dostrzega pewną słuszność w tym, że skoro rozkazał spopielić przedmurza, to on ma teraz odpowiadać za odbudowę. Pracami miał kierować stryj Kevan, ale ten stał się nieswój, odkąd dowiedział się o śmierci syna Willema w Riverrun. W dodatku bliźniaczy brat Willema, Martyn, wciąż jest jeńcem Starków, a Lancel jest w ciężkim stanie. Wobec tego lord Tywin musiał wybrać Tyriona. Odbudowa wymaga gigantycznych kosztów, ale nie da się ich uniknąć. Rzeka musi zostać udrożniona. Tyrion nie ma pojęcia, skąd weźmie fundusze. Littlefinger zostawił go z tym problem, a sam przed dwoma tygodniami popłynął do Doliny, żeby dzielić z Lysą Arryn łoże i rządy. Jedyna pociecha w tym, że Tyrion otrzymał ważne zadanie. Lord Tywin nie ma zamiaru wyznaczać go dziedzicem, ale będzie się nim posługiwał, gdy zajdzie potrzeba.
Tyrion i Bronn wracają do miasta przed Bramę Błotną, za którą stoją trzy trebusze. Dzieci zabawiają się wspinaczką na machiny, więc Tyrion postanawia polecić ser Addamowi Marbrandowi ustawienie pod nimi straży, by uniknąć śmiertelnych wypadków. Gdy tuż obok niego ląduje grudka gnoju, dochodzi do wniosku, że nie miałby jednak nic przeciwko temu.
Prawdziwa przyczyna jego złego nastroju jest inna. Rozeszła się wieść, że Tyrion i Sansa nie skonsumowali małżeństwa. Zastanawia się, kto jest źródłem tych pogłosek, ale ważne jest, że stał się powszechnym pośmiewiskiem. W całej Czerwonej Twierdzy sytuacja nie jest zabawna chyba tylko dla Sansy. Tyrion chciałby ją pocieszyć, ale wie, że nic nie sprawi, że w jej oczach stanie się przystojny, albo przestanie być Lannisterem. Spędzi całe życie z żoną, która go nienawidzi. Maniery nie pozwalają Sansie powiedzieć tego wprost, ale Tyrion ma świadomość, że czuje do niego odrazę. Lannister zdaje sobie sprawę, że chce Winterfell, ale chce też Sansy. Chciałby, żeby ona go chciała. Rozgoryczony stwierdza, że równie dobrze mógłby chcieć być wysoki jak Jaime i silny jak Góra.
Wspomina rozmowę z Shae, którą zamierzał osobiście uprzedzić o ślubie, więc kazał Varysowi zaaranżować spotkanie. Okazało się, że Shae już wiedziała, co wprawiło Tyriona w osłupienie, bo było to zanim usłyszała sama Sansa. Shae stwierdziła, że cała sprawa jej nie obchodzi. Ta obojętność nie spodobała się Tyrionowi. Wie, że Shae to jedyna miłość, jaka go spotka.

Wszyscy rozstępują się przed jadącymi Błotnistą Drogą1Prowadzi ona od Bramy Błotnej nad Czarnym Nurtem do centrum miasta, choć nie dociera do samego placu w jego sercu, tylko w jego pobliżu dociera do drogi biegnącej na wzgórze Aegona. Zob. James Sinclair, mapa Królewskiej Przystani [w:] George R.R. Martin, A Feast for Crows (Londyn: HarperVoyager, 2011). Tyrionem i Bronnem. Rzuca dzieciom garść monet. Targi są zatłoczone. Pomimo dostaw od Tyrellów, ceny żywności są horrendalne. Na wysokości Haka2Jest to ulica biegnąca łukiem od Błotnistej Drogi (od której oddziela się mniej więcej tam, gdzie osiąga ona jedną trzecią swej długości od Bramy Błotnej) do punktu, gdzie spotyka drogę biegnącą z centrum miasta do Czerwonej Twierdzy na wzgórzu Aegona. Zob. Sinclair, mapa Królewskiej Przystani [w:] Martin, A Feast for Crows. Bronn wskazuje Tyrionowi, którędy ma jechać, jeśli nadal chce zrobić pewną rzecz. Lannister przytakuje. Odwiedziny nad nadrzecznym nabrzeżu były wymówką. Czeka go inne zadanie. Odbijają od wzgórza Aegona i nikną w labiryncie uliczek u stóp wzgórza Visenyi. Tyrion obawia się, że ktoś może ich śledzić. Nie dostrzega nikogo podejrzanego, ale każdy z przypadkowych przechodniów może być na służbie Varysa. Przez gęsto zabudowane i ubogie okolice docierają do miejsca, gdzie zaczynała się wąska, kręta uliczka. Najemnik wyjaśnia, jak dotrzeć do celu i zostaje na straży. Tyrion sprawdza, czy ma trzydzieści smoków i odchodzi.
W tylnym pomieszczeniu podrzędnego szynku czeka Symon Srebrny Język. Minstrel wspomina, że od Shae usłyszał o ślubie i żałuje, że nie mógł zaśpiewać dla Sansy i Tyriona. Ten stwierdza, że tego by jeszcze brakowało jego żonie, a co do Shae, to lepiej by było, gdyby Symon nigdy już o niej nie mówił. Dochodzi do wniosku, że minstrel się go nie obawia, bo nie spełnił groźby, która padła, gdy się poprzednio widzieli. Tyrion sugeruje Symonowi, że powinien objechać Wolne Miasta, żeby tamtejsza publiczność mogła docenić jego talent, a najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby występował w każdym przez rok. Byłby zaszczycony, gdyby mógł sfinansować minstrelowi rejs z Duskendale do Essos.
Symon jednak uważa, że Tyrion powinien posłuchać najpierw jego nowej kompozycji:
Jechał przez miejskie ulice
ze wzgórza na wysokości.
Po bruku, przez kręte zaułki
jechał do kobiecej czułości.
Była jego skarbem sekretnym
jego wstydem i nadzieją ratunku.
A twierdza i łańcuch są niczym
wobec jej pocałunków.
Srebrny Język zaznacza jednak, że całość jest dłuższa. Ułożył też refren: „Bo od złotych dłoni zawsze chłodem wionie, a dotyk kobiety jest ciepły…”. Tyrion nie chce już więcej tego słyszeć. Symon zastanawia się, czy utwór nie przypadnie do gustu lordowi Tywinowi lub królowej Cersei. Tyrion ripostuje, że jego ojciec nie lubi śpiewaków, a jego siostra nie sypie groszem, więc zysk z milczenia może być większy niż ze śpiewania.
Symon odpowiada, że nie zażąda wygórowanej ceny. Tyrion obawia się, że na trzydziestu smokach się nie skończy. Śpiewak opowiada o turnieju minstrelów, który odbędzie się na królewskim weselu. O nagrodę ma zawalczyć siedmioro uczestników. Dziwnym trafem nie zaproszono kogoś, kto z pewnością by wygrał.
Tyrion wyjaśnia, że za planowanie wesela odpowiada Cersei. Poza tym skoro wszystkiego ma być po siedem albo siedemdziesiąt siedem, to byłoby dziwne, gdyby śpiewaków było ośmioro. Symon zauważa, że fach minstrela jest niebezpieczny. Tyrion zgadza się, że liczba sześć zgrzytałaby równie mocno jak liczba osiem. Obiecuje, że gdyby komuś coś się przydarzyło, przyśle po Srebrnego Języka Bronna. Symonowi to nie wystarcza. W przypływie triumfalizmu zaczyna opowiadać, że na pewno gdzieś zaśpiewa w czasie ślubu Joffreya. Przed gośćmi króla najlepiej wykonywać piosenki, które już są znane, bo takie podobają się najbardziej. Jednak gdyby sprawy tak się potoczyły, że Symon będzie wówczas występował w jakimś szynku, to z pewnością wypróbuje swój nowy utwór. Tyrion daje mu słowo Lannistera, że Bronn go wezwie.
Gdy Tyrion dołącza do oczekującego najemnika, ten pyta się, kiedy ma wyprawić minstrela do Duskendale. Dowiaduje się, że nigdy. Ma za to zwabić Symona pod pozorem znalezienia odpowiedniego stroju na królewski dwór. Rzekomo srebrny język Bronn może sobie zatrzymać, reszta ciała ma przepaść bez śladu. Bronn zna pewną garkuchnię na Zapchlonym Tyłku. Tyrion każe mu pilnować, żeby przypadkiem się tam nie posilał.
Gdy Tyrion wraca do siebie, dowiaduje się od Podricka, że lord Tywin go wzywa. W swojej samotni ojciec pokazuje mu prezent ślubny dla Joffreya. Ostrze miecza lśni czernią i czerwienią, gałka i garda błyszczą złotem. Tywin wyjaśnia, że aby odpowiedzieć na bajania o magicznym mieczu Stannisa, postanowił stosownie obdarować króla. Gdy Tyrion dostaje miecz do potrzymania, czuje, że jest on niezwykle lekki, a tylko jeden metal pozwala wykonać ostrze tak cienkie i silne. Jedynie valyriańska stal tworzy takie zmarszczki.
Tyrion zdaje sobie sprawę, że Tywin jest bardzo zadowolony. Już nie będzie ubolewał, że Lannisterowie nie mają rodowego oręża. Było tak, odkąd król Tommen II przepadł wśród ruin Valyrii razem z Jasnym Rykiem. Zaginął także najmłodszy brat Tywina, Gerion, który wyprawił się, by odszukać ten miecz. Tywin kilkukrotnie próbował nabyć miecz od jakiegoś zubożałego rodu, ale nie znalazł się nikt, kto sprzedałby dziedzictwo. Tyrion rozmyśla o pochodzeniu metalu na ten miecz. Najlepsi płatnerze są w stanie przekuwać valyriańską stal, ale nikt już nie potrafi jej wytwarzać. Zdziwienie budzi też barwa tego ostrza. Valyriańska stal jest szara, niemal czarna. A jednak na tym mieczu widnieją fale czerni i czerwieni. Płatnerz tłumaczy, że sam nie wie, w jaki sposób powstał taki wzór. Miecz miał być w lannisterskich barwach, ale pomimo wysiłków i zaklęć czerwień zawsze ciemniała, jakby ostrze wysysało z niej słońce. Niektóre fałdy w ogóle nie dały się zabarwić. Płatnerz jest gotów kontynuować próby, ale Tywin nie widzi potrzeby. Tyrion zgadza się, że lepszy jest taki wyjątkowy miecz, jedyny na świecie.

Płatnerz pokazuje jednak, że jest jeszcze jeden, szerszy i dłuższy, ale bardzo podobny. Tywin wyjaśnia, że to ostrze jest przeznaczone dla jego syna. Tyrion wie, że nie ma sensu pytać, o którego chodzi. Namiestnik gratuluje Tobho Mottowi osiągnięcia i odprawia go. Gdy Lannisterowie zostają sami, Tyrion narzeka, że Joffrey i Jaime otrzymają miecze, a jemu nie przypadnie nawet sztylet. Tywin odsyła go po takowy do królewskiej zbrojowni, bo po Robercie została setka. Jeden dał mu Gerion, także posłowie z Wolnych Miast wciąż przywozili kolejne. Pomimo takiego wyboru, król używał tylko starego noża myśliwskiego, który w dzieciństwie dostał od Jona Arryna.
Robert i jego sprawy nie obchodzą jednak Tywina. Pyta się, jak wygląda sytuacja z nabrzeżem. Tyrion opowiada, że trzeba pozbyć się wraków blokujących rzekę, odbudować przystanie i bramy uszkodzone przez Stannisa. Koszty będą ogromne, ale Tywin każe mu je pokryć. Tyrion nie ma pojęcia w jaki sposób, skoro skarb świeci pustkami, a trzeba jeszcze zapłacić alchemikom i kowalom. Co gorsza, Cersei zobowiązała się pokryć połowę wydatków związanych z weselem. Tywin jest zdania, że to niezbędne, żeby pokazać potęgę ich rodu. Tyrion sugeruje, że w takim razie może to oni powinni zapłacić. Jego ojciec nie widzi potrzeby. Rachunki Littlefingera wskazują, że dochody są dziesięciokrotnie wyższe niż za Aerysa. Tyrion wskazuje, że wydatki też, a w dodatku za Baelisha skarb bardzo się zapożyczał i dochody ledwie pozwalają na płacenie odsetek. Podpowiada, że Tywin mógłby zwolnić Koronę z długu wobec Casterly Rock. Tywin uważa to za niedorzeczność. Wobec tego Tyrion sugeruje, żeby skala uroczystości weselnych była mniejsza. Jego ojciec nie chce, żeby Lannisterowie wyszli przed Tyrellami na dusigroszy. Zapowiada, że jeśli Tyrion nie zapłaci za wszystko, to znajdzie takiego starszego nad monetą, który temu podoła. Tyrion chce uniknąć dymisji, więc obiecuje, że uda mu się znaleźć środki.
Ojciec radzi mu, by znalazł też łoże żony. Tyrion zastanawia się, kto mu doniósł – Varys czy Cersei. W przypadku siostry to wyjątkowa bezczelność. Oznajmia, że ma dosyć tego, że służące Sansy szpiegują dla królowej. Tywin radzi mu, że może przecież znaleźć inne. To go nie obchodzi. Za to nie potrafi zrozumieć, czemu Tyrion nie skonsumował małżeństwa z Sansą. Tyrion odpowiada, że Starkówna jest zbyt młoda. Taki argument nie trafia do Tywina. Gdy Robb umrze, Winterfell przypadnie Sansie. Tyrion ma się więc postarać, by dziedzicem Północy zostało jego dziecko. Poza tym bez skonsumowania małżeństwo może zostać rozwiązane. Tyrion zgadza się, że to możliwe, bo takie prawo przysługuje wielkiemu septonowi i Radzie Wiary. Jednak obecny wielki septon robi, co Lannisterowie mu każą, więc jest to mało prawdopodobne. Tyrion nie chce więcej rozmawiać z Tywinem o tych sprawach.
Chciałby się za to dowiedzieć, co ze ślubem Cersei i Willasa Tyrella. Okazuje się, że Tywin spotkał się z odmową. Na podstawie informacji od Varysa obwinia o to lady Olennę, bo gdy rozmawiał z samym Mace’em, wydawało się, że oferta zostanie przyjęta. Tyrion jest rozbawiony. Cersei musiała być przeszczęśliwa. Tywin stwierdza, że Cersei nie wie i się nie dowie. A poza tym, nigdy nie było żadnej oferty. Tywin zamierza jednak wydać Cersei za mąż. Jest kilka opcji, ale zanim Tywin może się nimi podzielić, zjawia się Pycelle. Chodzi o wieści z Czarnego Zamku. Wielki maester chce się rozmówić z namiestnikiem na osobności, ale Tywin pozwala Tyrionowi zostać.
Pycelle wyjaśnia zatem, że otrzymał list od Bowena Marsha, który przekazał ostrzeżenie lorda Mormonta, że Dzicy nadchodzą „w wielkiej liczbie”. Tywin powątpiewa, by za Murem mogła żyć wielka liczba ludzi. Poza tym te rewelacje to nic nowego. Pycelle tłumaczy, że do Czarnego Zamku dotarł list od Mormonta, że został zaatakowany, a potem nadlatywały już tylko kruki bez wiadomości. Marsh sądzi, że Mormont i wszyscy jego ludzie polegli. Tyrion czuł sympatię do starego Jeora, więc chce się upewnić co do jego losu. Pycelle nie może tego potwierdzić, ale pokazuje list z prośbą o pomoc. Jest on zaadresowany do pięciu królów. To nie podoba się Tywinowi. Rozkazuje maesterowi, by w odpowiedzi wspomniał, że Renly nie żyje, a reszta królów to zdrajcy. Tywin nie widzi potrzeby zwoływania Rady, by rozważyć wysłanie Straży pomocy. Ma o niej złą opinię, ale pewnie coś by się dało zmienić, gdyby na jej czele stanął odpowiedni człowiek. Pycelle zerka na Tyriona i z satysfakcją sugeruje, że nadałby się Janos Slynt. Tyrion podkreśla, że zaprzysiężeni bracia sami wybierają dowódcę, a Slynt jest nowy na Murze. Tywin wyjaśnia, że „jeśli nie zagłosują tak, jak im każemy, Mur prędzej się roztopi, nim wyślemy im choć jednego człowieka”.
Tyrion uważa, że lordem dowódcą powinien zostać ser Denys Mallister albo Cotter Pyke. Według Tywina żaden się nie nada. Tyrion próbuje odwoływać się do tego, że Slynt to syn rzeźnika, a sam Tywin twierdził, że ktoś taki nie powinien znaleźć się za wysoko. Tywin kontruje, że co innego Harrenhal, a co innego Czarny Zamek. Dzieli się maksymą, że „jest odpowiednie narzędzie do każdego zadania i odpowiednie zadanie dla każdego narzędzia”. Tyrion nie daje za wygraną i podkreśla, że Slynt jest przekupny. Dla Tywina to zaleta. W końcu kto da mu więcej niż Lannisterowie? Pycelle otrzymuje zatem polecenie, by złożył na ręce Marsha kondolencje króla Joffreya w związku ze śmiercią lorda Mormonta. Ma także napisać, że monarcha ubolewa, że z powodu niepokojów w królestwie nie może przysłać pomocy. W przyszłości może się to jednak zmienić, jeśli dowódcy Straży wzbudzą zaufanie Korony. Przy okazji niech Bowen Marsh pozdrowi od króla lorda Janosa Slynta. Wielki maester zapewnia, że z ogromną satysfakcją przygotuje list.
Tyrion żałuje, że nie skrócił Pycelle’a o głowę zamiast o brodę i że nie kazał wyrzucić Slynta do morza zaraz za Allarem Deemem. Całe szczęście, że porachował się odpowiednio z Symonem Srebrnym Językiem. Ma ochotę pokazać ojcu, jak szybko się uczy.
Postaci występujące w rozdziale
- Tyrion Lannister
- Bronn
- Symon Srebrny Język
- Podrick Payne
- Tywin Lannister
- Tobho Mott
- Pycelle
Wspomniani
- Preston Greenfield
- Kevan Lannister
- Willem Lannister
- Martyn Lannister
- Robb Stark
- Lancel Lannister
- Petyr Baelish
- Lysa Arryn
- Addam Marbrand
- Sansa Stark
- Cersei Lannister
- Jaime Lannister
- Gregor Clegane
- Shae
- Varys
- Tallad Wysoki
- Lollys Stokeworth
- Joffrey Baratheon
- Galyeon z Cuy
- Bethany Pięknopalca
- Aemon Costayne
- Alaric z Eysen
- Hamish Harfiarz
- Collio Quaynis
- Orland ze Starego Miasta
- wielki septon
- Tommen II Lannister
- Gerion Lannister
- Jon Arryn
- Robert Baratheon
- Stannis Baratheon
- Aerys II Targaryen
- Księżycowy Chłopiec
- Mace Tyrell
- Willas Tyrell
- Olenna Tyrell (z d. Redwyne)
- Bowen Marsh
- Jeor Mormont
- Renly Baratheon
- Janos Slynt
- Denys Mallister
- Cotter Pyke
- Allar Deem
Ważne informacje
- Ser Kevan Lannister załamał się po śmierci syna z rąk Rickarda Karstarka (zob. rozdz. Catelyn III). Jego pozostali synowie, Martyn i Lancel, także znajdują się w niebezpieczeństwie.
- Petyr Baelish wyruszył do Doliny na dwa tygodnie przed opisanymi tu wydarzeniami.
- Małżeństwo Tyriona nie wywarło na Shae większego wrażenia.
- Ceny żywności w stolicy utrzymują się na wysokim poziomie, pomimo dostaw od Tyrellów. Melon kosztuje sześć miedziaków, zakup korca ziarna wymaga srebrnego jelenia, a ktoś gotowy wydać złotego smoka może nabyć „wołowy połeć albo sześć chudych prosiaków”.
- Port w Królewskiej Przystani jest zamknięty, więc ktoś wybierający się do Essos musi wypłynąć na przykład z Duskendale.
- Tyrion nakazuje Bronnowi zabić Symona Srebrnego Języka, który próbował go szantażować.
- Tobho Mott wykonał dla Tywina Lannistera dwa miecze z valyriańskiej stali. Tyrion nie wie, gdzie pozyskał potrzebny metal, bo od Zagłady Valyrii nikt nie potrafi go wytwarzać. Jedynie najwprawniejsi płatnerze potrafią przekuć już istniejącą valyriańską stal.
- Na świecie są jeszcze podobno tysiące mieczy z valyriańskiej stali, w Siedmiu Królestwach można znaleźć około dwustu. Podobną informację podaje maester Yandel, wspominając także o tysiącach mieczy w skali świata. W samych Siedmiu Królestwach arcymaester Thurgod w dziele Inwentarze doliczył się 227, ale – jak zaznacza Yandel – od tych czasów liczba mogła się zmniejszyć3George R.R. Martin, Elio M. García Jr i Linda Antonsson, Świat Lodu i Ognia, przeł. Michał Jakuszewski (Poznań: Czwarta Strona – Grupa Wydawnictwa Poznańskiego, 2014), „Historia starożytna”, „Dzieci Valyrii”, 15..
- Dziedzictwem rodu Lannisterów był miecz Jasny Ryk, ale zaginął razem z królem Tommenem II w Valyrii. Brat Tywina, Gerion, około ośmiu lat wcześniej wyruszył, by spróbować odszukać ten oręż, ale także zniknął.
- Tywin próbował kupić miecze od różnych pomniejszych lordów, ale nikt się nie zgodził.
- Miecze dla Joffreya i Jaimego pierwotnie miały być karmazynowe, ale Tobho Mottowi nie udało się uzyskać takiej barwy. Płatnerz opisuje to tak: „Valyriańska stal jest jednak uparta. Powiadają, że te stare miecze mają pamięć i nie zmieniają się łatwo. Użyłem pięćdziesięciu różnych zaklęć i niekiedy udawało mi się uzyskać jaśniejszą czerwień, lecz po chwili kolor ciemniał, zupełnie jakby miecz wypijał z niego słońce”.
- Robert uzbierał sporę kolekcję sztyletów, ale używał tylko noża myśliwskiego, który podarował mu lord Arryn.
- Usuwanie wraków z rzeki oraz odbudowa nabrzeża i bram będzie wymagała ogromnych nakładów, a trzeba jeszcze wynagrodzić alchemików i kowali.
- Według Tyriona skarb jest niemal pusty. Dochody Korony są podobno dziesięć razy większe niż za Aerysa, ale wydatki także są kolosalne, a w dodatku trzeba uiszczać znaczne odsetki. Tywin nie ma zamiaru umorzyć długu Korony wobec Casterly Rock.
- W Wierze Siedmiu małżeństwo zawarte lecz nie skonsumowane (ratum sed non consummatum) może zostać rozwiązane przez wielkiego septona albo Radę Wiary. Martin nawiązuje tu do prawa kanonicznego, zgodnie z którym małżeństwo zawarte ale niedopełnione może zostać ze słusznej przyczyny rozwiązane przez Biskupa Rzymskiego4Zob. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku, kanon 1142.. Wspomniane gremium (Council of Faith) jest prawdopodobnie westeroskim odpowiednikiem Soboru, ponieważ w angielskiej historiografii Sobory powszechne to właśnie Councils. Nie wiadomo jednak, kto wchodzi w skład takiej Rady Wiary, skoro nie wydaje się, żeby w Wierze Siedmiu byli odpowiednicy biskupów. Istnieją Najpobożniejsi, którzy pełnią taką rolę jak Kolegium Kardynałów, ale poniżej nich występują tylko zwyczajni septonowie. Tak czy inaczej zapewne taka możliwość rozwiązania małżeństwa może jeszcze odegrać w PLiO jakąś rolę. Niekoniecznie musi to dotyczyć Tyriona i Sansy, bo na takiej podstawie mogłoby też zostać rozwiązane
Spoiler
małżeństwo Tommena i Margaery.
[collapse] - Tyrellowie odmówili Tywinowi, gdy zaproponował, że wyda Cersei za Willasa.
- Bowen Marsh informuje stolicę, że lord Mormont najprawdopodobniej poległ wraz ze wszystkimi uczestnikami swojej wyprawy. Do Czarnego Zamku dotarły kruki, ale bez wiadomości (jak do tego doszło, można się dowiedzieć z rozdz. Samwell I).
- Nocna Straż poprosiła o ratunek wszystkich pięciu królów. Pycelle zauważa, że informacje na Murze nie są aktualne. Tywin bagatelizuje zagrożenie ze strony Dzikich.
- Tywin chce, by kolejnym lordem dowódcą Nocnej Straży został wybrany Janos Slynt.

Kwestie tłumaczeniowe
Słowem wyjaśnienia dodam, że w tych sekcjach nie chodzi o dokładne porównywanie wszystkich fragmentów w oryginale i w przekładzie, tylko o wspomnienie o sprawach, które wydają się istotniejsze, a przy okazji o takich kwestiach, które rzuciły mi się w oczy.
- W oryginalne piosenka Symona zawiera fragment, który można chyba odczytać jako wyjawienie imienia Shae poprzez grę słów: „For she was his secret treasure / she was his shame and his bliss”. Wyraz „shame” zawiera w swym brzmieniu „Shae”.
- Oryginalna wersja zdania Tobho Motta „Powiadają, że te stare miecze mają pamięć i nie zmieniają się łatwo” – „These old swords remember, it is said” („Powiadają, że te stare miecze pamiętają”) może być drobną wskazówką, skąd pochodzi valyriańska stal, z której wykonano dwa miecze, jeśli skojarzy się te słowa z frazą „The North remembers” – „Północ pamięta”.
- Fragment „kapitan złotych płaszczy gestem kazał im przejechać przez Błotnistą Bramę” chyba zmienia nieco wydźwięk oryginalnego „a captain of gold cloaks waved them through the Mud Gate”. Trudno przypuszczać, żeby kapitan straży miejskiej mógł coś rozkazać starszemu nad monetą. Chodzi raczej po prostu o to, że przepuścił ich przez bramę.
- W przekładzie jest podane, że „Tyrion polubił starego Jeora Mormont z jego małomównością i gadającym ptakiem”, ale określenie, które oddano tu jako „małomówny”, „his gruff manner”, to raczej „jego szorstki sposób bycia”, co znacznie lepiej odpowiada osobowości Mormonta, który nie wydaje się jakoś szczególnie małomówny.
- W wypowiedzi Pycella’a o tym, że list pochodzi od Bowena Marsha brakuje obecnego w oryginalne doprecyzowania, że Marsh to kasztelan (Czarnego Zamku).

Komentarz
Poniżej znajdują się informacje, które pojawiają się w PLiO później niż w omawianym rozdziale.
Jak na równi pochyłej, Tyrion wciąż spada. Były pełniący obowiązki namiestnika królewskiego jest obiektem nienawiści wśród mieszańców stolicy, choć walnie przyczynił się do obrony miasta. W Czerwonej Twierdzy plotki, że nie skonsumował małżeństwa z Sansą wywołują powszechne rozbawienie. Kiedyś na jego rozkaz strażnicy wyprowadzili Slynta, który do niedawna był ich dowódcą, a Allara Deema marynarze wyrzucali za burtę, teraz nawet Symon Srebrny Język jest w stanie go szantażować. Wbrew swojej woli został mężem kobiety, która nienawidzi całego jego rodu. Jest rozczarowany, że Shae wykazała się zupełną obojętnością na wieść o jego ślubie. Ma poczucie, że dla Tywina jest tylko narzędziem, którym posługuje się, bo akurat jego naprawdę zaufany człowiek, Kevan, jest niedysponowany. Wie, że nie ma szans na odziedziczenie Casterly Rock i nawet na moment się nie łudzi, że miecz przeznaczony dla syna Tywina może przypaść jemu. Wszystko co udało mu się osiągnąć, teraz zdaje się rozpadać. Pycelle, którego wtrącił do lochu, niemal śmieje mu się w twarz. Zesłany na Mur Janos Slynt ma szansę zostać lordem dowódcą w miejsce Jeora Mormonta, którego Tyrion polubił. Nawet na stanowisku starszego nad monetą pali mu się grunt pod nogami, bo Tywin grozi dymisją, jeśli nie znajdą się środki.
Za to Tywin zdaje się w pełni triumfować. Po tylu wiekach to jemu udało się sprawić, że w ręce Lannisterów wróci miecz z valyriańskiej stali. A w zasadzie będą mieli nawet dwa miecze. Jeden otrzyma zasiadający na Żelaznym Tronie wnuk Tywina w dniu swojego ślubu, który przypieczętuje sojusz dwóch potężnych rodów. Oficjalnie Joffrey to potomek Tywina tylko ze strony matki i nie nosi jego nazwiska, ale i tak mieszkańcom Westeros trudno nie zauważyć, że jego panowanie opiera się na potędze Lannisterów. Lannisterski lew dostał się nawet na miejsce obok baratheońskiego jelenia w herbie monarchy. Drugie ostrze przypadnie Jaimemu, a Tyrion trafnie odczytuje, że w takim razie ojciec jest przekonany, że Jaime zostanie uwolniony. Lord Casterly Rock snuje też szeroko zakrojone plany. Tyrion ma otrzymać Winterfell po śmierci Robba Starka. Cersei ma wyjść za mąż, choć chwilowo nie ma ustalonego kandydata. Nawet na odległym Murze lordem dowódcą ma zostać „wybrany” ten, kogo wskaże Tywin. A przecież w tym momencie czytelnicy wiedzą już, że marzenia Tywina są zbudowane na piasku, a nie na skale. Wiemy już, jakim absurdem jest zachwycanie się Tywina nad niezwykłym mieczem dla Jaime’a w sytuacji, gdy ten właśnie stracił dłoń i przez długi czas pozostawał na łasce zgrai bezlitosnych najemników. Nawet plany, by uczynić Slynta lordem dowódcą, to w tej chwili w narracji jeszcze dzielenie skóry na niedźwiedziu, bo czytelnicy wiedzą, że Mormont przeżył wydarzenia na Pięści. Symon Srebrny Język też był przekonany, że ma Tyriona w garści, i gdy uderzyła mu woda sodowa, pozwolił sobie na zbyt wiele. Nie skończyło się to dobrze. Pycha kroczy przed upadkiem. Przekona się o tym także Tywin Lannister.
Jednocześnie próba wymuszenia ze strony Symona pokazuje, jak wielką naiwnością wykazał się Tyrion w przypadku Shae. Jak wspominał kiedyś DaeL w omówieniu rozdziału Tyrion II, Lannister cechuje się w sprawach z nią związanych szczególną zdolnością przeoczania sygnałów ostrzegawczych. W tym rozdziale pojawia się kolejna: obojętność Shae. A nawet więcej: jej oschła reakcja i uznanie za oczywistość, że Tyrion spłodzi dziecko z Sansą, a potem wróci do niej. Można się zastanawiać, na ile lepiej Tyrion wykorzystałby swoje możliwości, gdy sprawował w zastępstwie ojca funkcję namiestnika, gdyby jego uwagi ciągle nie rozpraszały różne intrygi związane z Shae, jak organizowanie potajemnych spotkań, ukrywanie jej istnienia przed Cersei czy poleganie na Varysie. W tym rozdziale wszystko to doprowadziło do tego, do czego w zasadzie musiało doprowadzić. Tyrion spowodował, że nawet ktoś taki jak Symon może go szantażować. Na razie dzięki Bronnowi poradził sobie ze Srebrnym Językiem, ale i u niego będzie jeszcze gorzej.
Na koniec warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy: po pierwsze Tyrion przypomina powiedzenie lorda Owena Merryweathera, które można sparafrazować w ten sposób, że źródłem złota jest wychodek lorda Tywina. I po drugie: piosenka Symona jest oczywistą aluzją do romansu namiestnika i pewnie wielu w stolicy doszłoby w końcu do tego, że chodzi o Tyriona i Shae. Ale przecież w tym rozdziale Tyrion kilka razy podkreśla, że obecnie to nie on jest namiestnikiem, tylko Tywin. Przez przypadek Srebrny Język zawarł w swojej piosence coś, co stanie się z czasem prawdą, za której poznanie zawczasu także Tyrion pewnie byłby gotów zapłacić więcej niż trzydzieści złotych smoków.
Chryste, ale jełop z tego Tywina XD
No cóż, z dzisiejszego rozdziału możemy się dowiedzieć, że Tywin jest idiotą i dyletantem, jeżeli chodzi o zarządzanie. Ponadto, podobnie jak Cersei, posiada rzadką cechę niedoceniania i zrażania do siebie ludzi mądrych i pożytecznych, a stawiania na pochlebców, głupców i zdrajców. Podejrzewam, że tylko wzbudzany postrach (który nie działa jednak na każdego) oraz złoża złota na Zachodzie (dostępność dużych pieniędzy, których nie trzeba samemu zarobić) sprawiają, że Lannisterowie nie przeszli jeszcze do historii.
Super to wszystko wygląda, takie pytanie, Martin uważa Pieśń Ognia i Lodu za swoje największe dzieło ale jeśli jednak go nigdy nie ukończy to nie uważacie, że jednak ON sam będzie uważany za kogoś miernego bo jednak miał dużo czasu by napisać obie książki i do tej pory nie umiał tego zrobić a uwielbiany przez niego Tolkien jednak potrafił skończyć swoje największe działo. Jak uważacie, oczywiście uwielbiam serię ale jednak będę zły, że Martin tego nie skończy albo ktoś inny będzie musiał to dopisać.
Miernego nie, ale zawsze to będzie plama na jego życiorysie.
Ja tam już nawet wątpię czy on skończy Wichry, a co dopiero dokończyć całą sage.