KsiążkiPieśń Lodu i Ognia

Czytamy Nawałnicę Mieczy #30: Arya V

Po splendorze Królewskiej Przystani wracamy na szlak, wieść prosty i surowy żywot banity. Ale z pewnością nie nudny.

Streszczenie

Kamienny Sept to dość senne, niezbyt znaczące miasteczko, w którym jednak za czasów Rebelii Roberta stoczono sławną Bitwę Dzwonów. Arya z zainteresowaniem wysłuchuje opowieści Harwina o tym starciu, tym bardziej że kluczową rolę w zwycięstwie nad wojskami lojalistów odegrał jej ojciec.

Z perspektywy Aryi opisywane wydarzenia są niemal równie starożytne, co podbój Aegona, ale wystarczy szybki rzut oka, by dostrzec, że walki toczyły się tu również niedawno. Widać świeżo wstawioną miejską bramę i drewniane szczątki dawnej. Wrota są zamknięte, ale kapitan na widok znajomych twarzy otwiera przed nimi boczną furtę.

Tom Siódemka chce wiedzieć, jak miasto stoi z żywnością. Okazuje się, że całkiem nieźle, szczególnie od czasu, gdy Szalony Łowca przyprowadził stado owiec. Co jakiś czas przybywają także kupcy, gdyż plony na południe od Czarnego Nurtu przetrwały. Gorzej, że oprócz nich zjawiają się również mniej sympatyczni przybysze. Jedni szukają żywności, inni łupów, kolejni kobiet. Niektórzy zaś Królobójcy. Na tego ostatniego poluje również Łowca, ponieważ właśnie tędy prowadzi najkrótsza droga do Królewskiej Przystani. Jeśli jego psy podejmą trop, z Lannistera może zostać nie więcej niż okrwawiony ochłap.

Cytryn nie jest zachwycony tym, co słyszy. Nic nikomu nie przyjdzie z trupa. Kapitan jest innego zdania. I Łowca też, odkąd Lannisterowie zgwałcili mu żonę i siostrę, a także zniszczyli plony oraz wybili stada.

Przejeżdżają ulicami miasta, które wydaje się wyludnione. Część domów strawiły pożary. Dopiero uważniej obserwując, Arya dostrzega na niektórych dachach łuczników, a gdzieniegdzie sklepikarzy. Na mieszczącym się na środku miasta rynku kilka kobiet nabiera wody z fontanny zwieńczonej skaczącym pstrągiem.

Na placu znajdują się też wronie klatki. Tyle że zamknięto w nich nie wrony, a ludzi.

Wściekły Cytryn pyta, co to ma znaczyć. Jedna z kobiet tłumaczy, że w ten sposób wymierzana jest sprawiedliwość. Tom chce wiedzieć, czy odbywa się to za wiedzą ser Wilberta, ale okazuje się, że ten poległ rok wcześniej z ręki Lannisterów, zaś jego synowie towarzyszą Młodemu Wilkowi na Zachodzie i nie przejmują się tym, co dzieje się w mieście, jak też i jego mieszkańcami. Wilki, bo tak określają znajdujących się w klatkach ludzi, pojmał Szalony Łowca.

Arya wzdryga się.

Klatki są tak małe, że nie da się w nich stać czy obrócić. W większości z nich znajdują się trupy. Gdy Arya się do nich zbliża, dostrzega, że niektórzy więźniowie wciąż żyją: nadzy, okaleczeni, poparzeni przez słońce i błagający o wodę.

Dziewczyna próbuje się od nich dowiedzieć, czyimi są ludźmi, oni jednak nie są już w stanie składać jakichkolwiek wyjaśnień. Służą nimi za to mieszczanie: więźniowie szukali Królobójcy, zaś nie mogąc go odnaleźć, zadowolili się gwałtami i morderstwami.

Arya jest wstrząśnięta: jak ludzie jej brata mogli dopuścić się czegoś podobnego? Mimo tego, z pomocą banitów, którzy powstrzymują oburzonych mieszczan, podaje jeńcom wodę. Cytryn kłóci się z mieszkańcami: Lord Beric nie pozwala na tortury! Winnych należy osądzić i stracić. Mieszczanie grożą, że o wszystkim dowie się Łowca, ale nie robi to wrażenia na banitach. Anguy dobija jeńców, kończąc ich mękę. Valar morghulis, mówi w myślach Arya.Wieczór spędzają w przybytku o bardzo poetyckiej nazwie: „Pod Brzoskwinią”. Prowadzi go wesoła, rudowłosa kobieta imieniem Ruta. Zna się z banitami bardzo dobrze, szczególnie z Zielonobrodym. Arya szybko dostrzega, że jak na gospodę jest tu zdecydowanie za dużo służek, do tego w większości młodych i ładnych. Z kolei goście są płci przeciwnej, nie siedzą też zbyt długo we wspólnej sali, tylko znikają w pokojach na górze. To burdel – dzieli się swoim odkryciem z Gendrym. Ten zdaje się być tym faktem znacznie bardziej skrępowany niż Arya. Próbuje nieudolnie zawstydzić dziewczynkę, wypominając jej szlachetne urodzenie, niewspółgrające z takim miejscem. Jedyny efekt, który osiąga, to włączenie się do rozmowy jednej z miejscowych dziewcząt. Jeśli ktoś jest szlachetnie urodzony, to ona, gdyż jest nieślubną córką króla. Swego czasu Robert miał tu spędzić bardzo przyjemne chwile z jej matką.

Arya przypatruje się dziewczynie i musi przyznać, że faktycznie dostrzega pewne podobieństwo do starego monarchy, szczególnie jeśli chodzi o włosy: czarne i gęste. Z drugiej strony takie włosy ma mnóstwo ludzi, nawet Gendry.

Dziewczyna nazywa się Dzwonka – na cześć bitwy – i jest bardzo ciekawa dzwonu Gendrego. Ten jednak nie jest w nastroju do dzwonienia. Zły, wychodzi na zewnątrz.

Większość banitów albo jest zajęta na dole, albo zniknęła już na piętrze. Arya przez chwilę zastanawia się, czy nie spróbować zakraść się do stajni i ukraść konia, ale dochodzi do wniosku, że dojedzie najdalej do zamkniętej miejskiej bramy.

Coraz bardziej znudzona i znużona, przypadkiem podsłuchuje strzępki rozmowy o tym, jak to Catelyn Stark razem z kobietą, z którą zabiła Renly’ego, po spędzeniu upojnej nocy z Królobójcą wypuściły go. Arya nie ma za bardzo czasu oburzyć się opowiadanymi bredniami, bo przysiada się do niej staruszek. Niestety nie w rodzaju tych miłych, a obleśnych. Szczęśliwie ze spaceru wraca już Gendry, którzy każe dziadkowi zostawić w spokoju jego siostrę. Oblech wygląda, jakby miał ochotę się sprzeczać, ale szybko zmienia zdanie, gdy czuje na ramieniu ciężką łapę kowalskiego ucznia. Arya zamiast podziękować, dziwi się, że Gendry skłamał o ich pokrewieństwie. Gendry, zamiast zachować się jak normalny człowiek, doszukuje się w jej zdziwieniu drugiego dna i znowu się obraża.

Poirytowana Arya idzie na górę położyć się spać. Nim zasypia, odmawia swoją litanię, zastanawiając się, czy któraś z wymienionych przez nią osób siedzi w żelaznej klatce, wydana na żer wronom.

Sen nadszedł szybko, gdy tylko zamknęła powieki. Śniły jej się wilki, które łaziły po wilgotnym lesie pełnym woni deszczu, zgnilizny i krwi. Tyle że we śnie były to dobre zapachy i Arya wiedziała, że nie ma się czego bać. Była silna, szybka i gwałtowna, a ze wszystkich stron otaczali ją bracia i siostry z jej watahy. Osaczyli wspólnie przestraszonego konia, rozdarli mu gardło i najedli do syta. A kiedy zza chmur wysunął się księżyc, uniosła łeb i zawyła.

Budzi ją ujadanie psów. Zaspana wstaje w oknie, chcąc zobaczyć, co się dzieje. Na głównym placu sfora zdenerwowanych zwierząt warczy, kręci się i ujada. Nad nimi wyrasta dwunastu jeźdźców, obserwujących, jak mieszczanie opróżniają klatki. Psy rzucają się na wywlekane z nich trupy.

Jeden z jeźdźców lży siedzącego na ziemi związanego mężczyznę. Zgnije w tej klatce, podczas gdy oni będą wydawać jego lannisterskie złoto.

Wrzaski budzą pozostałych banitów, którzy przeciskają się do okna. Tom Siódemka w krzyczącym jeźdźcu rozpoznaje Szalonego Łowcę. Czyżby dopadł Królobójcę?

Mieszczenie obrzucają więźnia mięsem, a także bardziej konkretnymi przedmiotami. Gdy w głowę trafia go kamień, ten obraca głowę. Arya dostrzega, że nie jest to Jaime Lannister. Ale jego też zna.

Postaci występujące w rozdziale

  • Arya (POV)
  • Gendry
  • Tom z Siedmiu Strumieni
  • Cytryn Cytrynowy Płaszcz
  • Zielonobrody
  • Jack Szczęściarz
  • Anguy
  • Harwin
  • Ruta (ang. Tansy)
  • Dzwonka (ang. Bella)
  • Kapitan Bramy
  • Szalony Łowca

Wspomniani

  • Robert Baratheon
  • Rhaegar Targaryen
  • Hoster Tully
  • Eddard Stark
  • Denys Arryn
  • Jon Connington
  • Myles Mooton
  • Joffrey Bartheon
  • Cersei Lannister
  • Jaime Lannister
  • Catelyn Stark
  • Robb Stark
  • Beric Dondarion
  • Thoros z Myr
  • Ser Wilbert
  • Gregor Clegane
  • Sandor Clegane
  • Ilyn Payne
  • Meryn Trant
  • Dunsen
  • Raff Słodyczek
  • Polliver
  • Łaskotek

Ważne informacje

  • Jednym z przełomowych wydarzeń Rebelii Roberta była Bitwa Dzwonów, stoczona w Kamiennym Sepcie. Ranny Baratheon wraz z grupką przyjaciół ukrywał się w mieście. Dowodzący lojalistami królewski namiestnik Jon Conninton zdobył je szturmem i przeszukiwał dom po domu w poszukiwaniu buntownika. Nim go odnalazł, pod miasto dotarły siły Hostera Tully’ego i Eddarda Starka. Doszło do dramatycznej bitwy w obrębie miejskich murów. Robert, mimo ran, po dotarciu odsieczy włączył się do walki, zabijając sześciu ludzi, w tym Mylesa Mootona, dawnego giermka Rhaegara Targaryena. Rozbity Connington zdołał wydostać się z miasta, raniąc Hostera Tullego i zabijając Denysa Arryna. Zdaniem Roberta Baratheona bitwę w rzeczywistości wygrał Eddard Stark. Sama nazwa bitwy wzięła się od bijących dzwonów, którym septonowie dali znać mieszkańcom, by zamknęli się w domach.
  • Mieszkańcy Dorzecza nie wiedzą, czy Hoster Tully jeszcze żyje.
  • Informacja, że to Catelyn Stark uwolniła Jaime’ego Lannistera, zatacza coraz szersze kręgi, chociaż w postaci z każdym dniem bardziej ubarwionej.
  • Ruta – w żartobliwy sposób – zastanawia się, czy nietypowy kolor płaszcza Cytryna nie kryje jakiejś tajemnicy dotyczącej prawdziwej tożsamości jego właściciela. Imię kobiety ma nam jeszcze bardziej namieszać w głowie. Ruta będzie jednym z ostatnich słów, które wypowie Hoster Tully. Więcej o tym możecie przeczytać tu.

Komentarz

Martin bez ogródek pokazuje okrucieństwo wojny i jak szybko deprawuje ona ludzi. Trudno uwierzyć, by mieszkańcy handlowego miasteczka jeszcze rok wcześniej spokojnie korzystali z fontanny, gdy tuż obok w klatkach gniją żywi i martwi ludzie. Doświadczeni potwornościami wojny domowej sami stali się okrutni i nieczuli na cierpienie innych.

Na tym tle banici wyraźnie wyróżniają się na plus. Jest to warte odnotowania, tym bardziej że gdy spotkamy ich ponownie w Uczcie dla Wron, dostrzeżemy, że wojna również na nich odcisnęła swoje piętno. Trzeba oddać Martinowi, że w tym aspekcie jego proza jest niezwykle wręcz realistyczna. Tu nie ma szlachetnych wojowników z jednej strony i orków z drugiej. Wojna jest potwornością i niszczy każdego, zarówno tego, który bierze w niej udział z bronią w ręku, niezależnie od strony po której się opowiedział, jak i tych, którzy pragną tylko w spokoju żyć, nie interesując się, kto zasiada na tronie.

Poza istotnymi informacjami z czasów Rebelii Roberta oraz wprowadzeniem tajemniczego więźnia, rozdział tak naprawdę nie wnosi niczego nowego. Znów widzimy banitów jako bandę zadziornych, ale w gruncie rzeczy sympatycznych ludzi. Arya nadal śni wilcze sny i nie potrafi dogadać się z Gendrym, mimo że tę dwójkę wyraźnie do siebie ciągnie. Lorda Berica jak nie było, tak nie ma.

Nie zrozumcie mnie źle: to dobry rozdział, a jego antywojenne przesłanie szczególnie w dzisiejszych czasach ma niezwykle mocny wydźwięk. Tyle że to już piąty rozdział Aryi w Nawałnicy Mieczy i wydaje mi się, że wszystko, co się w nich wydarzyło, spokojnie można byłoby zmieścić w czterech. Losy innych bohaterów Martin potrafi przedstawić w bardziej skondensowanej formie, choćby takiego Brana, który jak dotąd wystąpił w dwóch epizodach, a dowiedzieliśmy się z nich mnóstwa interesujących informacji. W późniejszych tomach ten sam problem będzie występował przy rozdziałach Brienne.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że podobne fabularne dłużyzny są jednak wyjątkiem, nie regułą w prozie Martina. A i one podane są w tak atrakcyjnej formie, że połyka się je momentalnie.

Dopiski BT

Poniżej znajdują się informacje pojawiające się w PLiO później niż w omawianym tu rozdziale.

Ser Denys Arryn

Ser Denys Arryn, o którego śmierci z rąk Conningtona wspomina Harwin, miał zapewnić przedłużenie głównej linii rodu Arrynów w razie bezpotomnej śmierci lorda Jona Arryna. Wcześniej jego dziedzicem miał być ser Elbert Arryn, syn Ronnela (czyli młodszego brata lorda Jona) jednak Elbert został zabity na rozkaz Aerysa II razem z innymi towarzyszami Brandona Starka i ich ojcami. Ser Denys był dalekim krewnym głównej linii rodu, pochodzącym ze zubożałej gałęzi, jednak ożeniono go z najstarszą siostrzenicą Jona Arryna (córką Alys Arryn i Elysa Waynwooda), żeby w ten sposób bez problemu zachować nazwisko rodu1George R.R. Martin, Uczta dla wron, t. 2, Sieć spisków, przeł. Michał Jakuszewski, wyd. I (Poznań: Zysk i S-ka, 2006), Alayne, 373-374.. Plany lorda Jona pokrzyżowała jednak właśnie Bitwa Dzwonów.

Ser Myles Mooton

W opowieści Harwina o Bitwie Dzwonów pojawia się ser Myles Mooton, którego zabił Robert Baratheon. Być może, w ten sposób ze świata zeszła jedna z kilku osób, które w tamtym momencie znały przynajmniej część prawdy o tym, co dokładnie stało się z Lyanną Stark. Według maestera Yandela książę Rhaegar udając się do Dorzecza miał przy sobie tylko „najbliższych przyjaciół i powierników”2George R.R. Martin, Elio M. García Jr i Linda Antonsson, Świat Lodu i Ognia, przeł. Michał Jakuszewski (Poznań: Czwarta Strona – Grupa Wydawnictwa Poznańskiego, 2014), „Upadek smoków”, „Rok Fałszywej Wiosny”, 127. [dalej: ŚLiO]. Wcześniej jako stronnicy Rhaegara są wymienieni: lord Jon Connington, właśnie ser Myles Mooton, ser Richard Lonmouth, książę Lewyn Martell i ser Arthur Dayne3ŚLiO, „Upadek smoków”, „Rok Fałszywej Wiosny”, 125.. Skoro potem ser Arthur Dayne i ser Oswell Whent są obecni pod Wieżą Radości, to można przyjąć, że raczej byli wtedy z Rhaegarem. Lewyn Martell bez wątpienia nie miał z uprowadzeniem Lyanny nic wspólnego, nie wydaje się także, by uczestniczył w tym Connington. Oczywiście, Rhaegar mógł mieć także wielu zaufanych ludzi, których Yandel nie wymienia, ale jest całkiem prawdopodobne, że Myles Mooton, pochodzący w końcu z Dorzecza, udał się w Roku Fałszywej Wiosny wraz z księciem w okolice Harrenhal.

Ser Richard Lonmouth

DaeL sugerował w tekście Kim jest Cytrynowy Płaszcz?, że słowa Ruty o tym, że żółty płaszcz Cytryna skrywa tak naprawdę biel gwardzisty królewskiego, nabierają głębszego znaczenia, jeśli banita to nie kto inny jak ser Richard Lonmouth, dawniej giermek Rhaegara. W swoim tekście na ten temat DaeL zaproponował takie wyjaśnienie, że Cytryn-Lonmouth pomagał Robertowi ukrywać się w czasie, gdy Connington przeszukiwał Kamienny Sept. Jednak nie do końca mnie to przekonuje. To prawda, że Lonmouth mógł zaprzyjaźnić się z Robertem Baratheonem w trakcie turnieju w Harrenhal, gdzie – jak wspomina niedawny drugi rozdział Brana – wspólnie próbowali odkryć tożsamość Rycerza Roześmianego Drzewa. Czy jednak to przeważyłoby nad znacznie dłuższą przyjaźnią z księciem Rhaegarem? Poza tym, gdyby Lonmouth pomagał Robertowi ukryć się przed Conningtonem, to czy po zwycięstwie Baratheona nie powinien być fetowany jako bohater i – być może – otrzymać nawet ten biały płaszcz? Poza tym z jakiego powodu miałby wiele lat po zakończeniu Rebelii ukrywać się w Dorzeczu jako banita, występujący nawet wobec towarzyszy z Bractwa pod przybranym imieniem? Moim zdaniem sugeruje to raczej, że Lonmouth do końca stał po stronie Rhaegara. A jeśli brał udział w porwaniu Lyanny (czy czymkolwiek, co się tam wtedy wydarzyło), to wyjaśniałoby, czemu nigdy nie mógł się ujawnić za panowania Roberta. Gdyby król dowiedział się, że po Westeros chodzi człowiek, który miał coś wspólnego z uprowadzeniem jego narzeczonej, to przecież Lonmouth rychło zapoznałby się ze stryczkiem, mieczem Ilyna Payne’a, czy nawet bojowym młotem króla. W dodatku w tym przypadku ma więcej sensu domysł DaeLa, że żona i córka Cytryna zostały zamordowane przez Lannisterów w czasie plądrowania Królewskiej Przystani. Gdyby Lonmouth opowiedział się za Robertem, to trudno uwierzyć, żeby dla bezpieczeństwa wysłał rodzinę do stolicy.

Jeśli Lonmouth pozostał wierny Rhaegarowi, to łatwiej byłoby też wyjaśnić żartobliwą (może tylko pozornie) wzmiankę Ruty, że Cytryn to ukrywający się gwardzista królewski. Ser Richard mógł mieć obiecane, że gdy książę obejmie rządy, otrzyma następny wolny biały płaszcz. A może pierwotnie Rhaegar chciał doprowadzić do tego, by to Lonmouth otrzymał miejsce w gwardii, które zwolniło się po śmierci ser Harlana Grandisona, ale Aerys niespodziewanie wyznaczył Jaime’ego? To oczywiście sugerowałoby, że śmierć żony i córki miała miejsce kiedy indziej niż w trakcie Rebelii – może, na przykład, ukrywający się w Dorzeczu po bitwie nad Tridentem Lonmouth jako Cytryn założył rodzinę, którą zabili ludzie Lannisterów w trakcie Wojny Pięciu Królów?

Echa Lyanny?

Tak czy inaczej, jeśli Cytryn to Lonmouth, to być może jest to jedna ze wskazówek, że podróże Aryi z Bractwem są echem porwania Lyanny przez Rhaegara. Można na to spojrzeć w ten sposób: Arya jest podobno bardzo podobna do Lyanny. Czyli w rozdziałach Aryi mamy do czynienia z sytuacją, w której Starkówna wyglądająca jak Lyanna opuszcza Harrenhal, a potem podróżuje z człowiekiem, którym może być towarzysz Rhaegara, Richard Lonmouth. Po drodze odwiedzają Wysokie Serce, gdzie spotykają staruszkę, która jest najwyraźniej tą samą tajemniczą postacią, która kiedyś przybyła na dwór z Jenny ze Starych Kamieni, która zginęła w Summerhal. A przecież książę Rhaegar był zafascynowany historią tego miejsca, wśród którego ruin śpiewał. Później w dodatku przez podróże Aryi przewinie się Edric Dayne, którego krewny ser Arthura Dayne znalazł się pod Wieżą Radości, więc mógł także uczestniczyć wcześniej w porwaniu Lyanny (czy w każdym razie w tajemniczych wydarzeniach, które w Westeros są uznawane za porwanie).

Zygmunt Ajdukiewicz (1861-1917), „Turniej”, 1912 (Wikimedia Commons).

Wspomnienia Conningtona

Co ciekawe, Harwin twierdzi, że Robert, który uśmiercił podczas Bitwy Dzwonów sześciu ludzi, „[z]abiłby też namiestnika, ale nie spotkali się w boju”. Jednak potem, w Tańcu ze smokami, możemy przeczytać opis tej samych wydarzeń z perspektywy samego Conningtona. Pojawia się tam jedna zastanawiająca różnica (pogrubienie moje):

„Dlatego [żeby zabić Roberta i zyskać sławę – BT] [Connington] ruszył na Kamienny Sept, otoczył szczelnie miasteczko i rozpoczął poszukiwania. Jego rycerze chodzili od domu do domu, rozwalali wszystkie drzwi, zaglądali do każdej piwnicy. Kazał nawet swym ludziom czołgać się w kanałach, a mimo to Robert nadal mu się wymykał. Mieszczanie go ukrywali. Przenosili go z jednej tajnej kryjówki do drugiej, zawsze o krok przed ludźmi króla. Całe miasteczko było jednym wielkim gniazdem zdrajców. Na koniec ukryli uzurpatora w burdelu. Co z niego był za król, jeśli chował się za spódnicami kobiet? Poszukiwania się przeciągały, a tymczasem Eddard Stark i Hoster Tully nadciągali z armią buntowników. Nadeszły dzwony i bitwa, Robert wyszedł z burdelu z mieczem w dłoni i omal nie zabił Jona na schodach starego septu, któremu miasteczko zawdzięczało swą nazwę.

Przez długi czas Jon Connington powtarzał sobie, że to nie była jego wina, że zrobił wszystko, co leżało w ludzkich możliwościach. Jego żołnierze sprawdzili wszystkie dziury i rudery, ofiarował ułaskawienia i nagrody, brał zakładników i zawieszał ich we wronich klatkach, przysięgając, że nie dostaną nic do jedzenia i picia, dopóki mieszkańcy nie wydadzą mu Roberta. I wszystko na nic”4George R.R. Martin, „Taniec ze smokami”, cz. 2, przeł. Michał Jakuszewski, wyd. I (Poznań: Zysk i S-ka, 2011), Gryf Odrodzony, 465..

Przy okazji można się stąd dowiedzieć, kto prawdopodobnie wprowadził w Kamiennym Sepcie zwyczaj zawieszania ludzi we wronich klatkach. Jak to jednak było z tym natknięciem się Conningtona na Roberta na schodach septu? Wersję taką jak Harwin podaje też maester Yandel, słowami: „Słusznie wysławia się wielkie zwycięstwo Roberta pod Kamiennym Septem, zwane także Bitwą Dzwonów. Zabił tam sławnego ser Mylesa Mootona, który ongiś był giermkiem księcia Rhaegara, a także pięciu innych ludzi. Mógłby też pozbawić życia nowego namiestnika, lorda Conningtona, gdyby losy bitwy pozwoliły im się spotkać”5ŚLiO, „Upadek smoków”, „Bunt Roberta”, 128.. Można by tę rozbieżność wyjaśniać błędem autora, ale czy w takim razie nie byłoby bardziej prawdopodobne, gdyby, opracowując Świat Lodu i Ognia, George R.R. Martin miał w pamięci wersję z rozdziału Conningtona w Tańcu, a nie tę Harwinową z Nawałnicy?

Poza tym krótki opis Bitwy Dzwonów w ŚLiO przecież wcale nie wymagał tego, żeby w ogóle wspominać, czy Connington i Robert się spotkali, czy nie, skoro i tak dla losów bitwy nic nie wynikło z tego, czy się zetknęli, czy nie. A jednak Yandel w ŚLiO z jakiegoś powodu specjalnie zwraca uwagę na to, że Connington by zginął, gdyby spotkał wtedy Roberta. Opis u Yandela jest tendencyjny, bo w ogóle nie jest wyjaśnione, czemu Robert był w Kamiennym Sepcie (nie ma mowy o tym, że przyszły król się ukrywał). Zupełnie pominięta w tym miejscu zostaje bitwa pod Ashford, którą Robert przegrał. U Yandela natomiast jest tak: po fragmencie wspominającym o trzech bitwach pod Summerhal w kolejnym akapicie pada tylko stwierdzenie, że „Robert Baratheon i jego lordowie burzy odnieśli jeszcze wiele zwycięstw w czasie marszu na spotkanie z siłami lorda Arryna oraz ludzi z północy, którzy popierali ich sprawę”6ŚLiO, „Upadek smoków”, „Bunt Roberta”, 128.. Rezultat „zwycięstw” był taki, że Robert musiał ukrywać się w Kamiennym Sepcie i mało brakowało, a Connington by go pojmał. Jednak oczywiście Yandel pisze swoje dzieło za panowania Roberta, a kończy już w trakcie Wojny Pięciu Królów, więc w opisie Rebelii przemilcza niewygodne dla jego dynastii fakty. Zresztą sam to przyznaje niemal wprost, stwierdzając na początku fragmentu o Buncie Roberta, że woli, żeby jego dokładny przebieg opisali inni, bo on nie chcę nic pomieszać ani „omyłkowo wychwalać tych, którzy od tego czasu okazali się niegodni”7ŚLiO, „Upadek smoków”, „Bunt Roberta”, 128.. O porażce Roberta pod Ashford Yandel wspomina dopiero na samym końcu fragmentu o Tyrellach w rozdziale o Reach: „Obecny lord Wysogrodu, Mace Tyrell, walczył wiernie dla Targaryenów podczas buntu Roberta, pokonał samego Roberta Baratheona w bitwie pod Ashford (…) obecnie znowu jest namiestnikiem południa, wiernym sługą króla Roberta oraz Żelaznego Tronu”8ŚLiO, „Siedem Królestw”, „Reach”, „Ród Tyrellów”, 218.. To zresztą nieprawda, że bitwę tę wygrał Mace Tyrell, bo w rzeczywistości rozstrzygnął ją Randyll Tarly, zanim lord Tyrell zdążył przybyć. W każdym razie, bitwa pod Ashford zostaje wspomniana przez Yandela dopiero w opisie Reach. W końcu gdyby zupełnie pominął wielkie zwycięstwo Mace’a, to dzieło mogłoby Tyrellom nie przypaść do gustu.

Stronniczość opisu Rebelii jest jasna, ale co do tego ma brak wzmianki o tym, że w Kamiennym Sepcie Robert jednak wpadł na Conningtona? Można by się zastanawiać, czy nie chodzi o to, że Robert i jego ludzie nie rozpoznali namiestnika na schodach septu, więc w relacjach o bitwie krążących po stronie zwycięzców pojawiła się wersja, że się nie spotkali. Potem ktoś dopowiedział, że jakby się spotkali, to na pewno Connington by nie przeżył, i tak się to już rozprzestrzeniało, trafiając i do Harwina, i do Yandela. Tylko czy to prawdopodobne, że Baratheon nie poznałby Conningtona? Przecież jako lord z Krain Burzy był jego wasalem, niedługo przed wojną obaj byli na turnieju w Harrenhal, Connington był też wśród bliskich stronników Rhaegara, więc pewnie często bywał na dworze. Poza tym w trakcie bitwy Connington pewnie był ubrany i uzbrojony tak, że się wyróżniał. Prędzej dałoby się uwierzyć, że Connington minął przebranego Roberta. Coś się w tych wersjach wyraźnie nie zgadza.

Postcriptum Dżądżena

Przy pracach nad poprzednim odcinkiem, Bluetiger –  który zawsze udziela mi nieocenionej pomocy przy pisaniu, zwracając uwagę na wiele kwestii, ale też uzupełniając teksty o pogubione przeze mnie postaci i wątki (i litery) – poruszył kwestię, nad którą sam jakiś czas się zastanawiałem, tj. zasadności wymienia wszystkich postaci występujących w odcinku, zarówno osobiście, jak i tylko wspomnianych. Jak może pamiętacie, poprzednio było ich wyjątkowo dużo, a takich zbiorowych scen trochę jeszcze będzie (w tym zresztą postaci również nie brakuje). I tu pytanie do Was: czy tego typu informacje mają jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu widząc listę, przewijacie ją szybko w dół? A może po prostu jakoś ją zmodyfikować, żeby zachować informacje o najważniejszych bohaterach?

Będziemy Wam bardzo wdzięczni za informację zwrotną w komentarzach.

A już za tydzień, co zapowiadam z wielką przyjemnością, kolejny odcinek autorstwa Bluetigera. Dywersyfikacja autorów dobrze zrobi serii. Ja wracam z Jaime’em. Potem zaś w miarę możliwości Nawałnicę Mieczy będzie już kontynuować nasza, a być może jeszcze poszerzona, sztafeta.

Do następnego odcinka!

To mi się podoba 15
To mi się nie podoba 0

Dżądżen

Fan twórczości Martina i dobrego wina. Lubię historię i suchary. Wolny czas spędzam w ogrodzie przeklinając Matkę Naturę za jej hojność.

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 43

  1. Drugi akapit rozdziału „Ser Richard Lonmouth” i fragment o jego miejscu w Gwardii napisany zupełnie niezrozumiale, poprawić.
    A co do kwestii wymieniania postaci: Ja bym wymieniał wszystkie wspomniane, ale jeśli chodzi o występujące to mogą być tylko te najważniejsze.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 2
    1. A propos jeszcze samego Cytryna to powiedziałbym, że teoria Bluetigera jest bardziej logiczna ale Daela bardziej…Martinowska.
      Ot George zasygnalizował nam sympatię jaką darzył Richard Roberta, wskazał nam na jego poczucie obowiązku i sprawiedliwości(co mogło mieć znaczenie po masakrze jaką dokonał Aerys na Starkach i ich towarzyszach) a także na nienawiść do Lannisterów, która mogła mu uniemożliwić przywdzianie białego płaszcza(zwłaszcza po ślubie Roberta z Cersei) i Voila.
      Także ja bym stawiał 50/50. Obie wersje są bardzo prawdopodobne.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  2. Np ja czytam te listy postaci. I podoba mi się jak są wymienione i polska i angielska wersja nazwy. Czasem dziwię się jak wysycone postaciami są rozdziały, które gdy czytałem, ogniskowały moją uwagę wokół głównego wątku fabularnego a nie kontekstu.

    To mi się podoba 8
    To mi się nie podoba 0
    1. Też czytam postacie i za każdym razem mam takie „Ho Ho Ho ale, że on też tutaj był”

      To mi się podoba 4
      To mi się nie podoba 0
  3. „A może pierwotnie Rhaegar chciał doprowadzić do tego, by to Lonmouth otrzymał miejsce w gwardii, które zwolniło się po śmierci ser Harlana Grandisona, ale Aerys niespodziewanie wyznaczył Cytryn to nie kto inny, jak Richard Lonmouth, kolejny wierny człowiek Rhaegara, Jaime’ego?”

    Co tu się podziało w tym akapicie?

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 0
  4. Ja przeglądam te spisy postaci. Zawsze coś mi się dzięki temu przypomni. Ale zrób jak ci pasuje. Tak czy inaczej będzie dobrze. 🙂

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 0
    1. Dzięki! Jeśli czytam, że ktoś na te listy patrzy, to wtedy wiem, że jest je sens robić.

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 0
  5. Dziękuję Dominikowi i singri za zauważenie pomyłki w drugim akapicie na temat Lonmoutha, już poprawione. Fragment z wcześniejszej wersji pierwszego zdania z poprzedniego akapitu dostał się pomiędzy dwa ostatnie wyrazy tego zdania z drugiego. Przy okazji poprawiłem też literówki w innych miejscach (np. „Rheagarem” zamiast „Rhaegarem”).

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
  6. Teraz się zastanawiam czy kiedyś Gendry nie zabije w „ten głupi dzwon”, ale w inny sposób niż mu proponowała Dzwonka. Może w przyszłości ma być tutaj kolejną bitwa dzwonów i koło się zatoczy?

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 0
    1. Byłby to iście Martinowski foreshadowing.
      Co do samej bitwy dzwonów to teoria która ja słyszałem mówiła, że do kolejnej dojdzie w Królewskiej przystani(co zresztą sugeruje tytuł przedostatniego odcinka serialu). Aegon będzie ukrywał się przed Daenerys a ona zrobi to, czego nie zrobił Connington a czego bardzo później żałował, czyli postawi miasto w ogniu.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
    2. Przyznam, że fajne. Aczkolwiek Gendremu chyba przydałoby się zadzwonić też w inny sposób, może przestałby taki wkurzony chodzić😉

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  7. Swoją drogą mam pytanie, nie o tym rozdziale, lecz o tym fatalnym incydencie z Nymerią i Joffreyem. Dlaczego Cersei nie ukarała Sandora za porzucenie księcia,skoro jego obowiązkiem jest pilnowanie go? Joffrey kazał mu się, o ile pamiętam tylko odsunąć, a nie wziąć wolne na cały dzień. A nawet jeśli to królowa i tak powinna mieć pretensję o to, że jej syn został sam, a potem zdarzył się wypadek z wilkorem.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie, Joffrey kazał mu zostać w obozie. A potem Sandor „zasłużył się” dopadając chłopca rzeźnika.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
      1. Dzięki za odpowiedź. Nadal dziwię się, że Cersei nie wyciągnęła konsekwencji, ale może to efekt pobłażania synowi, który lubił swojego ochroniarza.

        Swoją drogą Dael kiedyś mówił o różnicach, które Martin robi, jeśli chodzi o średniowiecze i Westeros. Na pewno dwoje nastolatków z wielkich rodów nie mogłoby opuścić obozu i spędzać czasu samotnie w lesie. Jeśli królowa odwołała spotkanie to Sansa powinna spędzać czas z swoją septą i cóż, powinna mieć więcej wychowawców, więcej dam oprócz Jeyne Poole. Cały orszak jak Margaery Tyrell i spędzać z nimi każdą chwilę poza oficjalnymi okazjami, by zobaczyć narzeczonego.

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 0
        1. Tak, ta ich wyprawa jest całkowicie bez sensu, ale wydaje się, że była taka potrzeba fabularna, zatem logika poszła się paść…

          To mi się podoba 1
          To mi się nie podoba 0
        2. Nie do końca.
          Kiedyś ludzie byli mocno przywiązani do swoich o obowiązków. Rytm dnia wyznaczała praca i rutyna.
          Dla przykładu:
          Chłop nie miał w umowie, że musi X godzin robić w gospodarstwie, ale doskonale wiedział, że musi zrobić, co trzeba zrobić, bo inaczej nie będzie czego włożyć do gara.

          Taki wyjazd był sprawą niecodzienną i logistycznie wymagająca, a zatem znacznie łatwiej było nie dopilnować dwójki podlotków, własnie przez brak rutyny.

          Spróbuj sobie wyobrazić jak wiele zachodu było przy posiłkach.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. No właśnie Clegane był od tego by pilnować księcia i nagle sobie zrobił wolne. Sansa miała mieć spotkanie z królową, gdy spotkanie się nie odbyło, powinna wrócić pod opiekę swojej septy. Nawet jeśli było pozwolenie na spacer z narzeczonym, to ktoś powinien być z tymi dziećmi np. Clegane lub septa lub strażnicy. Nie dwoje młodych szlachciców jedzie na koniach samotnie – gdyby to jeszcze było dwóch mężczyzn… Ale to chłopiec i dziewczynka w wieku dojrzewania. Co gdyby napadli ich bandyci? Joffrey nie mógłby obronić Sansy. To nie był zwykły spacer jak w serialu, oni jechali daleko od kolumny, tylko we dwoje.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Dodatkowo…może nikt nie oskarży dwoje dzieci w tym wieku o pewne igraszki, a jednak książę i jego narzeczona nie powinni spędzać czasu samotnie. Żeby to był tylko las, gdy można to tłumaczyć, że Joffrey samowolnie opuścił obóz, zaś Hound nie donosi Cersei o tym… Ale jeszcze sprawa jak septa się upiła i Sansa była pozbawiona opieki…Dosłownie…wyobraźcie sobie Margaery Tyrell w takich sytuacjach??

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Gdyby jakiś dzieciak przestał robić na polu to raz dwa by go zauważono, bo każdy wiedział, że dzisiaj trzeba robić na polu.
                Tam masz mega niecodzienną sytuacje.
                Mnóstwo wozów z dobytkiem, jedzeniem, meblami, sprzętem do gotowania, orężem, tkaninami, lekami, etc etc
                Dodatkowo w orszaku wcześniej NIE było Starków.
                Tłum ludzi, zgiełk, kazdy zajęty robotą.
                A Joffrey jako następca tronu mógł odprawić swoich przybocznych.
                W tej podróży bardziej dziwi fakt, że rycerze podróżują w zbrojach:) to jest nonsens.
                Bandyci? W promieniu iluś tam kilometrów kaDy wiedział, że król ze świtą przejeżdża, także akurat bandytów nie trzeba było się obawiać. To była raczej okazja dla kurew kuglarzy, muzyków, złodziei i rycerzy pragnących zaciągnąć się na służbę u jakiegoś bogacza.
                Zgaduje że podróż była też dobrą okazja aby zaskarbić sobie laskę króla poprzez porządna gościne na swoich włosciach.
                Ile km dziennie robił taki orszak?
                30km? Zobacz ile było okazji zeby się u kogoś zatrzymać.

                To mi się podoba 1
                To mi się nie podoba 0
                1. 30km z ogromnym domem na kołach? Wątpię – to jakieś siedem godzin bezustannej podróży piechotą dorosłego człowieka. Orszak składający się z wspomnianego bardzo ciężkiego domu na kołach, pełny różnych cywilów, dzieci, służby, całej niezdyscyplinowanej hałastry chodzącej pieszo, tabory, po drodze podróż wokół bagien, przekraczanie przynajmniej jednej sporej przeszkody wodnej (nie przypominam sobie żeby przekraczali Trident na moście – więc brodzenie)nie ma szans podróżować w takim tempie + orszak po drodze stawał po drodze przy kilku zamkach i robił sobie przerwy. Wozy się psują, trzeba naprawiać etc. Codzienne rozwijanie obozu to już pewnie z dobre dwie godziny i zawijanie z powrotem kolejne dwie. Do tego przerwy na sporządzenie posiłków, rozrywki etc. Pomiędzy Winterfell a Kings Landing jest ile, 1200-1300 mil w linii prostej?

                  Moim zdaniem optymistyczne to już 20km/dzień, zaś sama podróż w jedną stronę to jakieś 4 miesiące jak nie dłużej. Na szybko, posiłkując się chat gpt z zapytaniem o średni czas marszu czeskich taborytów, podał właśnie przedział 15-20km – o ile nie kłamie, bo z tym to niestety różnie.

                  GRRM z wielkością świata przedstawionego – jak na Amerykanina przystało – grubo przesadził, zaś podróż Roberta na Północ i z powrotem jest jedną z najmniej autentycznych w tym uniwersum. Jeżeli musiał jechać do Neda osobiście, to by nie jechał… tylko zabrałby się na jakąś olbrzymią łajbe np. Kogę i przepłynął morzem do Białego Portu, stamtąd przesiadłby się na trochę mniejszą i przepłyną Biały Nóż niemal tuż pod Winterfell, reszta względnie krótkiego dystansu przejechałby konno. Jeśli chodzi o świat przedstawiony, zawieszenie niewiary w tym uniwersum trzeba niestety stosować niezwykle często.

                  To mi się podoba 1
                  To mi się nie podoba 0
                2. Dwie sprawy.
                  Pierwsza to Królewski Trakt. Prowadzi od Winterfell do stolicy.
                  Druga – nawet jak za krótko jechali, to lepsze to niż to gówno co było w serialu pod koniec 😛
                  Jeżeli dobrze pamiętam, to w książkach mówili o miesiącu-dwóch?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Właśnie w książkach było zdaje się podane dokładnie, ile trwała podróż Roberta z KP do Winterfell. A gdzieś w necie jest strona z interaktywną mapą, gdzie można dokładnie sprawdzić dystans między dowolnymi punktami Westeros (niestety, zapomniałem adresu). Można wyliczyć średnią.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  8. Osobiście i tak wolałbym mieszkać w Śródziemiu niż w Westeros. Przynajmniej wiesz kto jest dobry a kto zły

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  9. O co chodzi z tym złym nastrojem Gendrego? Przypomniało mu się jego własne pochodzenie (z burdelu)?

    PPS nie zgodzę się, że takie rozdziały to dłuzyzna.
    Wręcz przeciwnie – on i analogiczne rozdziały w „Uczcie” to jedne z lepszych rzeczy co Martin napisał- pokazanie, że Westeros nie jest pustynią, ale faktycznie krainą z mnóstwem lokalnych miejsc, miejscowości żyjących swoim życiem. Mistrzostwo Światotwórstwa.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 1
    1. Odnoszę wrażenie, że Gendry po prostu tak ma. Z drugiej strony trudno mu się dziwić: miał spokojną i całkiem dobrą robotę u Motta i nagle, z niezrozumiałych dla niego powodów, zostaje zabrany na Mur, a potem jego sytuacja komplikuje się coraz bardziej.

      „PPS nie zgodzę się, że takie rozdziały to dłuzyzna.
      Wręcz przeciwnie – on i analogiczne rozdziały w „Uczcie” to jedne z lepszych rzeczy co Martin napisał- pokazanie, że Westeros nie jest pustynią, ale faktycznie krainą z mnóstwem lokalnych miejsc, miejscowości żyjących swoim życiem. Mistrzostwo Światotwórstwa.”

      Z tym muszę się zgodzić – w takich rozdziałach rzeczywiście Westeros żyje. Aczkolwiek żyje też w tych, w których dzieje się więcej:)

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
  10. Takie pytanie trochę około tematu. Jak właściwie wyglądał Joffrey? Z książki pamiętam tylko opisy Sansy, a one zmieniały się w zależności od jej stosunku do niego. Od cielęcego zachwytu nad urodą księcia, po czasy, gdy uważała, że jest brzydalem. Jaka była obiektywna prawda? Pytam z naukowej ciekawości. Teoretycznie powinien być przystojniakiem. Wiem, że pewnie spora w tym zasługa bogatych strojów, kosmetyków, fryzjerów itd. ale Jaime i Cersei uchodzą za co najmniej bardzo ładnych. Ich syn powinien więc odziedziczyć urodę. W przypadku dziecka rodzeństwa ma ono mniej krewnych, po których mogłoby odziedziczyć jakieś defekty urody.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Dokładnie tak jak piszesz: ocena jego wyglądu zależy od nastroju oglądającego. Z tego co pamiętam, Jon chyba uważa, że wygląda dość dziewczęco, a on wyraźnie go nie lubi. Na pewno jest wysoki, to jest wszędzie podkreślane i ma kręcone złote włosy i zielone oczy, co zwykle raczej się ludziom podoba. Do tego pełne wargi, co pewnie może, ale nie musi być zaletą. Wydaje mi się, że raczej jest przystojny, bo tak jak piszesz, ma po kim odziedziczyć urodę. Do tego ten zachwyt Sansy skądś musiał się wziąć. Jasne: pozycja – następca tronu, do tego bogato ubrany. Ale nawet zakładając, że ww. kwestie dodają mu w oczach Sansy „ładności”, to jednak obiektywnie musiał wyglądać na tyle dobrze, by dostała fioła na jego punkcie.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
    2. Joffrey był blondynem, co zapewne dodawało mu jakiejś egzotyki, a z tego co słyszałem dziewczynom łatwiej zakochać się na Erasmusie.

      Jon z przerażeniem zauważa, że Joffrey jest od niego wyższy, z kolei Sansa jest nim zachwycona.
      Wysoki bogacz z Warszawy, oj że stolicy, to w zupełności wystarcza, aby zakochana w pieśniach i legenda dziewczyna z prowincji straciła głowę.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
  11. U, byłaby niezła ironia gdyby Gendry zgodził się na propozycję Dzwonki. Kolejne kazirodztwo w PLiO, tyle że dla odmiany niezamierzone i przypadkowe 😉

    A co do listy postaci to ja też ją zawsze czytam i lubię sobie przypomnieć, kto tam dokładnie się pojawiał i kto był wspomniany. Ale też zdaję sobie sprawę, że to dodatkowa robota więc ewentualne okrojenie listy byłoby do mnie jak najbardziej zrozumiałe. Popieram propozycję, która padła wyżej, żeby zacząć od postaci wspomnianych i ewentualnie zostawić tych najważniejszych.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Też o tym pomyślałem, choć tu kazirodztwo byłoby nieco mniejsze, bo spokrewnieni są tylko przez ojca.

      To mi się podoba 2
      To mi się nie podoba 0
    2. Wielkie dzięki za info oraz zrozumienie:)

      Ja się cieszę, że ten Gendry uciekł. Co za dużo to niezdrowo – a tego kazirodztwa to naprawdę Martin zaoferował nam już sporo.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 1
      1. Czy ja wiem ? Szczerze powiedziawszy, to wolałbym, żeby Gendry i Tyrion przespali się przypadkiem z siostrą ( z tą domniemaną z burdelu Chatayi) , niż obserwować Jaima i Cersei.
        PDM A propos porwania Lyanny. A co z jej strażnikami którzy eskortowali ją do Riverrun ? Przecież sama nie jechała Z tego co czytałem to Rhaegar miał do pomocy sześciu ludzi. Czyli co zabili eskortę, czy ona też oddaliła się od grupy ? Ale jak ustalono że Rhaegar ją porwał ?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Coś mi kołacze, że miała jakichś tam ochroniarzy, dwóch chyba. Zdaje się, że to oni przynieśli wieść o porwaniu. Ale pamięć już nie ta i mogę się mylić. Może to tylko moje domniemania? Trzeba by spytać Bluetigera.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  12. Dżądżen = znak jakości za przywiązanie do szczegółów. Perfekcjonizm? Może, ale dla głodnego czytelnika to wspaniałe

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Polityka prywatności/Regulamin zamieszczania komentarzy

Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button