SerialeWiedźmin

Tajemnice uniwersum wiedźmina: Czarodziejki Netflixa

Kanon piękna, uwodzicielskie zdolności czarodziejek i ofiara, którą muszą złożyć, by być atrakcyjne – oto tematy, do których netflikoswy „Wiedźmin” zredukował niemal wszystkie kobiece postaci w tym uniwersum. Dwie ostatnie kwestie zostały załatwione na odwal, bez większej spójności i pomysłu, co potwierdza tezę, że scenarzyści pracujący dla „czerwonej Nki”, to nie są najostrzejsze kredki w piórniku. Co zaś tyczy się pierwszego tematu… oj, tu można trochę podebatować. A wszystko za sprawą nieocenionej showrunnerki Lauren S. Hissrich oraz odpowiedzialnej za casting do tej produkcji, Sophie Holland.

Kanon piękna

Pani dyrektor castingu udzieliła kiedyś wywiadu dla magazynu „Variety”. Oto co w nim nawygadywała:

„W książkach Yennefer opisano, jako najpiękniejszą kobietę na świecie. To było kilka lat temu i chciałabym wierzyć, że coś się w tym czasie zmieniło. Ale jeśli pomyśli się o podświadomych uprzedzeniach ludzi – zwłaszcza w światach fantastycznych – wydaje się, że te światy były zdominowane przez białych. Pamiętam, że pomyślałam sobie, że powinniśmy rzucić wyzwanie temu, o czym ludzie myślą jako o kanonie piękna. Obsadzenie w tej roli aktorki o innym kolorze skóry ma potężny wpływ na widzów”.

Poza tym, że to niemal same nic nieznaczące bzdury, warto odnotować dwie rzeczy. Do pierwszej zdążyliśmy się już przyzwyczaić: twórcy serialu Netflixa nie czytali żadnej książki z tego uniwersum i plotą, co im ślina na język przyniesie. Na przykład to, że Yennefer jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Tymczasem sprawdźmy, co na ten temat „mówią” książki:

„Yennefer zaś, choć na swój sposób atrakcyjna, za piękność uchodzić nie mogła.”

Ostatnie życzenie

I choć to zdanie może się wydać wyrwane z kontekstu, to przecież co i rusz w sadze pojawiają się bohaterki, którym Yennefer wręcz zazdrości piękna, ale o tym nieco później. Jest bowiem druga sprawa. Panie Holland i Hissrich postawiły sobie za punkt honoru, by „rzucić wyzwanie temu, o czym ludzie myślą jako o kanonie piękna.” Cokolwiek by to miało znaczyć. Najwyraźniej w umyśle tych kobiet znaczy to, że należy obsadzić aktorkę o innym kolorze skóry, bo ludzie są przyzwyczajeni, że piękne są tylko białoskóre blondynki. Panie najwyraźniej nie słyszały w życiu o Jennifer Lopez, Salmie Hayek, Naomi Campbell, o pięknych Afrykankach, Indiankach, Azjatkach czy Hinduskach. Holland i Hissrich „rzuciły wyzwanie wyobrażeniu o kanonie piękna”. Naprawdę ktoś się łapie na takie puste teksty? Najwyraźniej tak, więc o tej kwestii nie ma co dalej dyskutować. Jest to jedna z najgłupszych wypowiedzi, które słyszałem w odniesieniu do tego serialu, a konkurencję miała mocną.

Najpiękniejsza kobieta świata

Skupię się za to na kilku faktach, które pani od castingu powinna wziąć pod uwagę przy obsadzaniu postaci, a które kompletnie olała w imię… nie wiadomo czego. To znaczy za chwilę się wyjaśni, co nią kierowało. Zacznijmy od tej, którą Sapkowski kilkukrotnie nazwał w swojej sadze „najpiękniejszą kobietą świata”. Przed państwem Stokrotka z Dolin – Francesca Findabair.

„Za parą szła atrakcyjna kobieta o bardzo długich, cie­mnozłotych włosach, szeleszcząc zdobioną koronkami suknią w kolorze rezedy.

– Francesca Findabair, nazywana Enid an Gleanna, Stokrotką z Dolin. Nie wytrzeszczaj oczu, wiedźminie. Powszechnie uważa się ją za najpiękniejszą kobietę świata.

– Jest członkiem Kapituły? – zdziwił się szeptem. – Wygląda na bardzo młodą. Też eliksiry magiczne?

– Nie w jej przypadku. Francesca jest elfką czystej krwi.”

Czas pogardy

„Brzęk kajdan z dwimerytu. I śpiewny elfi akcent Franceski Findabair, Stokrotki z Dolin, najpiękniejszej kobiety świata.”

Czas pogardy

I tak dalej i tak dalej. Opisów jej urody jest znacznie więcej, ale skoro twórcy zrobili z elfki pośmiewisko zamiast królowej, skoro wykopali ją z Kapituły i wreszcie (przepraszam za słownictwo) „wepchnęli” w nią dziecko, którego nijak nie powinno tam być, to czemu wszystko inne miałoby się zgadzać? Czemu miałaby być najpiękniejszą kobietą świata zamiast Yennefer? Stworzono własną wersję Franceski, przy okazji odbierając elfom jeden z największych darów – ich „nieludzkie” piękno. Muszę przyznać, że widzę w tym ślady rasizmu.

Margaritha Laux-Antille

Chyba mój ulubiony fikołek fabularno-castingowy, jeśli chodzi o ten serial. Spójrzmy najpierw, co o „Małgorzacie” pisał Sapkowski:

„Margarita Laux-Antille z pluskiem wynurzyła się z ba­senu, rozbryzgując wodę. Ciri nie mogła się powstrzymać, by się nie przyglądać. Widziała nagą Yennefer nie raz i nie sądziła, by ktokolwiek mógł mieć piękniejszą figurę. Była w błędzie. Na widok nagiej Margarity Laux-Antille pokraśniałyby z zawiści nawet marmurowe posągi bogiń i nimf.”

Czas pogardy

Yennefer zazdrościła Ricie figury, podziwiała jej kobiecość, choć oczywiście nie mogła tego po sobie pokazać. Musiała być to kobieta przepiękna. Wypisz wymaluj taka, jaką zaprezentował Netflix. Nie rozumiem. Istnieje materiał książkowy, na którym powinno się opierać chociaż w minimalnym stopniu casting. Tymczasem pani Hollad zdecydowała, że ona zrobi to po swojemu. Że nikt nie może dorównać „jej” Yennefer, bo ubzdurała sobie, że to musi być kanon piękna i każda czarodziejka ma wypaść przy niej „blado”. Ciśnie mi się na usta żart, ale chyba nie powinienem, więc się powstrzymam.

Nastąpił w tym serialu proces nienaturalnej degradacji. Ponieważ za pomocą Yennefer przewrócono „pomnik Afrodyty”, trzeba było postawić obok niej kobiety urodą niedorastające jej do pięt, mimo iż wcale tak to w prozie Sapkowskiego nie wyglądało. Czy możemy uznać więc, że mitycznemu serialowemu procesowi „oddania jajników za urodę” poddała się tylko Yennefer?

Lytta „Koral” Neyd

No to może jeszcze słówko o bohaterce, którą serial całkowicie zmarginalizował, a która była ważną postacią tak nielubianego przez większość fanów „Sezonu Burz”. Choć o romansie Geralta z Koral dowiadujemy się już w opowiadaniach:

„Lytta Neyd, zwana Koral. Przydomek wziął się od koloru pomadki do ust, jakiej używała. Lytta oplotkowała go kiedyś przed królem Belohunem, i to tak, że poszedł na tydzień do lochu. Gdy wypuszczono go, poszedł do niej zapytać o powody. Nie wiedząc kiedy, wylądował w jej łóżku i tam spędził drugi tydzień.”

Miecz Przeznaczenia

„Na to, by móc uchodzić za klasycznie piękną, czarodziejka Lytta Neyd miała zbyt ostre rysy. Róż w odcieniu ciepłej brzoskwini, jakim delikatnie muśnięte były jej kości policzkowe, ostrość tę łagodził, ale jej nie krył. Podkreślone koralową pomadką wargi miały zaś wykrój tak idealny, że aż za idealny. Ale nie to się liczyło. Lytta Neyd była ruda. Ruda klasycznie i naturalnie. Stonowana, jasnordzawa czerwień jej włosów budziła skojarzenia z letnim futrem lisa. Gdyby – Geralt był o tym absolutnie przekonany – złapać rudego lisa i posadzić go koło Lytty, oboje okazaliby się umaszczeni tak samo i nie do odróżnienia. A gdy czarodziejka poruszała głową, wśród czerwieni zapalały się akcenty jaśniejsze, żółtawe, identycznie jak w lisiej sierści. Tego typu rudości towarzyszyły z reguły piegi i z reguły w nadmiarze. Tych jednak u Lytty stwierdzić się nie dało.”

Sezon Burz

„Erotycznie stymulująca rudość nie była jedynym atrakcyjnym atrybutem czarodziejki. Śnieżnobiała suknia była skromna i całkiem bez efektów, a miało to swój cel, cel słuszny i bez najmniejszych wątpliwości zamierzony. Prostota nie rozpraszała uwagi patrzącego, koncentrując ją na atrakcyjnej figurze. I na głębokim dekolcie. Mówiąc zwięźle, w „Dobrej Księdze” proroka Lebiody, w wydaniu ilustrowanym, Lytta Neyd z powodzeniem mogłaby pozować do ryciny poprzedzającej rozdział „O nieczystym pożądaniu”.”

Sezon Burz

Tak. Uroda czarodziejek w uniwersum wiedźmina zawsze była po coś. I mistrz Sapkowski na ogół dość dobrze potrafił to wytłumaczyć. To dzięki urokowi czarodziejki potrafiły wpływać na królów czy innych przedstawicieli płci brzydkiej, by uzyskać to, czego akurat w danej chwili potrzebowały. To właśnie po to w serialu Yennefer oddała swoją płodność, i przecież użyła urody, by wkraść się w łaski króla Aaedirn. Ale to Yennefer – najpiękniejsza kobieta na świecie, do tego grana przez aktorkę z hinduskimi korzeniami.

Wracając do Koral, to wypaczono zupełnie jej postać pod każdym względem, więc po co się starać i trzymać się książki? Po pierwsze wymagałoby to odrobiny wysiłku, a pani Holland od castingu nie wydaje się skora do przemęczania, ona najpewniej średnio lubi słowo praca, a już na pewno nie ciężka. Woli odwalić fuszerkę i zasłonić się jakimś lewackim pierdololo. Efektem jest między innymi Koral, która w serialu wygląda tak:

Fringilla Vigo

Napisałem, że fikołek z Ritą jest moim ulubionym? Jeszcze nie jest za późno, żeby zmienić zdanie? Chyba jednak to, co zrobiono z Fringillą, zasługuje na wyróżnienie. Po pierwsze rzecz jasna o 180 stopni odwrócono cechy jej charakteru. Z raczej łagodnej i pogodnej czarodziejki zrobiono wredną i mściwą kobietę. Z czarodziejki, która niezbyt interesuje się polityką, zwłaszcza tą prowadzoną przez Nilfraard, zrobiono koszmarną fanatyczkę. W związku z tym ponownie rodzi się pytanie: po co w kwestii urody trzymać się porządku ustalonego przez Sapkowskiego? Ano nie ma po temu najmniejszych powodów. Zestawmy więc na szybko te dwie postaci. Książkowa Fringilla:

„I Fringilli Vigo, tej młodszej, sympatycznej, naturalnie wdzięcznej i skromnie eleganckiej, o zielonych oczach i włosach czarnych jak włosy Yennefer, ale mniej bujnych, krócej ostrzyżonych i gładko zaczesanych.”

Chrzest ognia

„Druga kobieta dorównywała pierwszej wzrostem. Miała na wargach identycznego koloru pomadkę. I tu podobieństwa się kończyły. Ta druga na krótko obciętych czarnych włosach nosiła siatkową czapeczkę, z przodu przechodzącą w sięgającą czubka małego noska woalkę. Kwietny motyw woalki nie maskował pięknych, błyszczących, mocno podkreślonych zielonym cieniem oczu. Taki sam kwietny woal przykrywał skromniutki dekolt czarnej sukni z długimi rękawami, w kilku pozornie tylko przypadkowych miejscach usianej rozpryśniętym rzucikiem szafirków, akwamarynów, kryształów górskich i złotych ażurowych gwiazd.”

Pani Jeziora

Niewiele tego, ale możemy przypuszczać, że Fringilla była dość podobna do Yennefer. Nosiła podobną fryzurę, ubierała się podobnie, miała tak jak Yennefer atrakcyjną figurę. Nie ma nic o kolorze skóry, ale jest o pewnych cechach fizycznych, których serialowej Fringilli zwyczajnie brakuje:

Keira Metz

Ostatnią omawianą postacią niech będzie Keira Metz:

„Nim wiedźmin odzyskał mowę, podeszła do nich niewy­soka, szczupła czarodziejka o długich, prostych włosach koloru słomy. Poznał ją od razu – była to ta w pantofel­kach ze skóry rogatej agamy i bluzeczce z zielonego tiulu, nie kryjącej nawet tak drobnego detalu jak mały pieprzyk nad lewą piersią. (…) Keira Metz spojrzała mu prosto w oczy, skrzywiła usta. Na szyi nosiła medalion w kształcie krzyża ankh, srebr­ny, wysadzany cyrkoniami.”

Czas pogardy

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że „impreza” na Thenned to był istny Babilon. Czarodziejki przyszły tam, by zaprezentować najbardziej wyzywające stroje, jakie tylko znalazły w swoich szafach. To miała być rewia mody i urody. To była istna szermierka, tyle że bez użycia broni. Miast tego używano kosmetyków, sukienek, biżuterii i innych kobiecych atrybutów. Każda z pań według Sapkowskiego wyglądała pięknie, każda musiała tak wyglądać, jeśli chciała osiągnąć sukces na królewskim dworze. W ruch poszły też możliwości magiczne, by jak najbardziej „poprawić” swoją urodę. Keira Metz nie była wyjątkiem, a efekt tych wszystkich zabiegów widać poniżej.

Podsumowanie tematu

Czy działaniom pani Sophie Holland, dyrektorki castingu do serialu Netflix, rzeczywiście przyświecał jakiś wyższy cel? Czy może próbowała przykryć nim swoje lenistwo? Moim zdaniem to drugie plus chęć sprowokowania odrobiny zamieszania. Szkoda tylko, że stało się to kosztem wspaniałego uniwersum, w którym było wiele możliwości do pokazania różnych feministycznych treści. Jeśli ktoś patrzy na ten świat powierzchownie jak panie Holland i Hissrich, zobaczy seksizm czystej wody. Piękne kobiety, przyprawiające widzów o kompleksy i świat, w którym istota kobiety jest zredukowana tylko do urody.

Nie dostrzeże natomiast czegoś, co w sumie serial przez krótką chwilę pokazuje, a co jest sednem postaci i tragizmu Yennefer. To, ile trzeba poświęcić, by wyglądać tak, aby wszyscy mężczyźni się za kobietą oglądali. I to, że skutki nie są takiego poświęcenia warte. Bo skutkiem jest puste życie, które na dłuższą metę przynosi więcej rozczarowań niż radości. Serialowa Yennefer przez krótką chwilę żałuje swojej decyzji o oddaniu jajników za urodę. Tylko przez chwilę, bo zamiast skupić się na głębi tej postaci, twórcy nie wiedzieć czemu obalali kanon piękna. A to obalanie ograniczyli do znalezienia osób mniej pięknych od głównej bohaterki, zamiast poszukać kogoś o oryginalnej urodzie i wynieść go na piedestał.

Lenie, ludzie mało ambitni i pozbawieni talentu wzięli się za jedno z najbardziej zniuansowanych i delikatnych uniwersów fantasy. Za książki, w których można odnaleźć uniwersalne prawdy o istocie rasizmu, seksizmu. W których są silne postaci kobiece i niejednoznaczne relacje międzyludzkie. W których ukazano brud polityki i niesprawiedliwość oraz niewdzięczność świata. Ci ludzie wzięli swoje prostackie narzędzia i zniszczyli wszystko, czym te książki były. Netflix zatrudnił barbarzyńców, którzy równie dobrze mogliby zorganizować publiczny pokaz palenia książek Sapkowskiego, na jedno by wyszło.

To mi się podoba 36
To mi się nie podoba 2

Related Articles

Komentarzy: 34

  1. Wiedźmin od netflixa to jest jeden wielki żart. Tak jak napisałeś, szkoda że żartują sobie z takiego potencjału jakie ma to uniwersum… 4 sezonu nawet nie oglądam.

    To mi się podoba 7
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja odpuściłem po drugim. Tamten domęczyłem znieczulając się pod koniec, ale niedostatecznie, by to kontynuować.

      To mi się podoba 4
      To mi się nie podoba 0
  2. No i wiedziałem, że o czymś zapomnę. Wszak Rita nawet nie uczestniczyła w balu na Thanned (wbrew temu co zaprezentował serial) bo było jej wstyd na samą myśl, że miałaby zaprezentować się tam sama, co także wiele mówi o tym jakimi zniuansowanymi charakterami były czarodziejki, ale żeby to wyłapać potrzebne jest minimum zaangażowania i tak jak wspomniałem jakiś podstawowy talent do analitycznego myślenia.

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 0
  3. Ale z Franceską to się nie zgodzę. Uważam, że aktorka ją grająca jest absolutnie przepiękna w jakiś taki magnetyzujący sposób. Naprawdę wyrożnia się na tle pozostałych aktorek. Zdjęcie tu wrzucone jest bardzo niekorzystne.

    To mi się podoba 4
    To mi się nie podoba 3
    1. Z Francescą nie chodzi o samą urodę, a bardziej o fakt, że w książkach była władcza i lubiła obsypywać się biżuterią a jej suknie to był szczyt wyrafinowania, tutaj ciągle ubierają ją w jakieś łachmany, nawet jak jest już na dworze w Cintrze to jej stroje bardziej przypominają jakąś piżamę. Przez to tak wiele traci. Ja nigdzie nie napisałem, że któraś z aktorek jest brzydka, żeby była jasność, tylko żadna nie ma cech, które powinna mieć. A zdjęcie, akurat moim zdaniem naprawdę jedno z korzystniejszych, bo na większości, ma jakieś skołtunione, postrzępione włosy. Choć pewnie można było znaleźć jakieś lepsze.

      To mi się podoba 3
      To mi się nie podoba 1
      1. W ogóle stroje w Widźminie Netflixa to osobna, bardzo smutna historia. Również tak jak Kania uważam, że aktorka grająca Francescę jest bardzo piękną kobietą. Ale jej wystylizowanie do serialu bardziej mi pasuje pod jakąś bogatszą mieszczankę (nawet nie szlachtę) Północy z GOT, niż czarodziejkę, która zdaje sobie sprawę ze swojego wyglądu i uwielbia błyskotki.

        To mi się podoba 3
        To mi się nie podoba 0
        1. O tak, kostiumy są fatalne. Uroda aktorek bardzo na tym traci. Franaceska za biednie, za ubogo, Yen jak z taniego, współczesnego erotyku, Fringlilla mam wrażenie ciągle w tym samym, Triss jak służka. Jedynie suknie Tissai jako tako wyglądają, swoją drogą ta aktora też jest piękna w mojej opinii.
          Kostiumy z Wiedźmina nie maja nawet podjazdu do tych z GoT, wiadomo, ale nawet Wikingowie w pierwszych sezonach mieli o niebo lepsze, bardziej autentyczne, lepiej dopasowane i po prostu ładniejsze kostiumy.

          To mi się podoba 3
          To mi się nie podoba 0
          1. Tissaia jest akurat idealna, choć tutaj mam pewien problem z tym, że jest jedyną przedstawicielką swojego pokolenia czarodziejek, tak jakby w Aretuzie była tylko jedna nauczycielka co jest po prostu dziwne. Aktorka dobrana bardzo dobrze, ale ona znajduje się jakby w innej kategorii, bardziej mentorka dla czarodziejek niż czarodziejka jako taka.

            To mi się podoba 3
            To mi się nie podoba 0
    2. Przeciętna kobieta. Pamiętaj że nad nimi czuwają najlepsi styliści jacy są. Do tego jej rysy/pochodzenie totalnie nie pasuje. Jeżeli taka osoba jest piękna, to co druga spotkana osoba na ulicy taka jest

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
        1. Daj sobie spokój z omawianiem tego serialu.
          On jest tak zły, tak głupi i beznadziejny, że wytykanie tego przypomina walkę z przedszkolakiem. Żadne wyzwanie.

          To mi się podoba 2
          To mi się nie podoba 2
  4. Mam dość pojemny gust, szczególnie jeśli chodzi o brunetki wszelkich karnacji, więc dobór aktorek mnie nie szokuje, natomiast nie rozumiem jednego – serio w serialu (nie oglądałem) niepłodność Yennefer została przedstawiona jako skutek poprawiania urody? Przecież to wielka (i głupia) ingerencja w materiał źródłowy, przeinaczająca ważny wątek.

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. Jest gościu, który poprawia urodę, Yennefer jako garbuska z krzywym zgryzem przychodzi do niego a ten odbiera jej płodność w zamian za urodę.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Porażka 🙁
        U Sapkowskiego niepłodność czarodziejek była, o ile pamiętam, statystycznie częstym efektem ubocznym bycia czarodziejką. A wiedźminów efektem mutacji, czyli cudzej decyzji. Czyli nie miało się wyboru; jak w życiu. Można było tylko próbować sobie radzić z tym niewybranym losem. I to właśnie było mocne.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  5. Wniosek jest jeden i ten sam od zawsze, ale przecież nie wolno o tym głośno mówić, bo nie wypada: weź coś co stworzyli faceci i dopuść do tego kobiety. Efekt będzie taki, że przestanie to być mile/fajne/atrakcyjne dla kogokolwiek

    To mi się podoba 6
    To mi się nie podoba 9
    1. 😀 😀 😀
      Ale to chyba nie jest aż takie jednostronne.
      Ja bym raczej widział tu tzw „konflikt artystyczny” czyli jeden twórca na siłę zmienia dzieło drugiego „pod siebie” zamiast zrobić swoje i w swoim wyrazić swój subiektywny pogląd.

      To mi się podoba 5
      To mi się nie podoba 0
  6. Nie ma co owijać w bawełnę. W serialu Netflixa nie ma pięknych kobiet. Jest dość ładna Yennefer i jako taka Ciri. Nie odrzuca jeszcze Triss (choć do swojej książkowej wersji jej daleko) i Tissaia. Reszta to kobietony, raszple i grube paszczury. Oczywiście to skutek lewackiego hopla autorek tego gniota, bo przecież ładna kobieta nie mieści się w ich ideologicznym kanonie, tak jak silny mężczyzna. Mężczyzna musi być zniewieściałym idiotą, w najlepszym razie agresywnym brutalnym dzbanem, a kobieta czarnym grubym babsztylem. Klientela lewicy. Apoteoza brzydoty, słabości i zdegenerowania. :/ W tym serialu nie ma niczego na czym dałoby się zawiesić oko lub pochwalić. Ani fabularnie ani wizualnie. Dno dna i jeszcze metry mułu. Straciłem dość cennego czasu na obejrzenie 3 sezonów tego trollowania fanów książek Sapkowskiego i więcej nie zamierzam poświęcić mu nawet minuty. Spin-offa już nie oglądałem i nie wiem czy jest jakiś 4 sezon. Zresztą gówno mnie to obchodzi. Mam nadzieję, że nie.

    To mi się podoba 9
    To mi się nie podoba 10
    1. W taki sposób wyrażasz się o wyglądzie innych ludzi? Jak w ogóle możesz w lustro spojrzeć?Wymagasz od innych nie wiadomo jakiej postawy moralnej, a wyzywasz kobiety z anonimowego konta. Tacy ludzie jak Ty niszczą samoocenę na lata, jeśli nie całe życie. To obrzydliwe.

      To mi się podoba 9
      To mi się nie podoba 3
      1. Dyżurny lewak portalu się odezwał. :] Nie mam ochoty rozmawiać z kimś, kto uruchamia się tylko, gdy jest okazja dowalić się do kogoś politycznie, więc idź sikać pod inne drzewo. Nie jesteś też grubą czarną babą, więc przestań się wypowiadać za „uciśnionych”, którzy wcale sobie tego nie życzą, komuchu. :/

        PS. A moje konto wcale nie jest anonimowe. Gdybyś interesował się na tym forum czymś poza lewackimi pyskówkami, wiedziałbyś, że kiedyś podawałem tutaj kim jestem.

        To mi się podoba 3
        To mi się nie podoba 10
        1. Da się wszystko co właśnie napisałeś podać w przystępniejszych słowach niż ten prostacki wysryw. „Kobietony, raszple i grube paszczury” jest na równym poziomie co ten serial, pogratulować. I tu nie chodzi o obronę uciśnionej grupy „grubych czarnych bab”, ale o to jak wypowiadasz się o innych ludziach, z jaką pogardą i wyższością. Kuba potrafił w poście poruszyć temat bez obrażania kogokolwiek, dość jasno przedstawiając o co mu chodzi i wytykając zmiany względem materiału źródłowego. A ty, stary chłop, nie potrafisz.

          To mi się podoba 17
          To mi się nie podoba 1
          1. Dla porządku – nie mam nic przeciw kobietom. Ani grubym, ani chudym. W filmie dla każdego znajdzie się miejsce stosowne do jego aparycji i umiejętności. Mam za to sporo do beztalęć, które obsiadły moje ulubione uniwersum fantasy i załatwiają w nim swoje polityczne szajby i kompleksy. Przypominam też, że wątek jest o kanonie piękna w tym serialu, nie o fabule, sprawach technicznych czy innych. No więc z mojego punktu widzenia ten kanon wygląda właśnie tak. A czy można było napisać to bardziej elegancko? Potraktowałem ich z równą elegancją, jak oni materiał źródłowy. :/

            To mi się podoba 3
            To mi się nie podoba 3
        2. Wow, jeśli nieobrażanie ludzi, niewyzywanie ich od grubych i od raszpli, jest oznaką lewactwa, to myślę że połowa świata jest lewakami. Nie odniosłem się w ani jednym fragmencie wypowiedzi do polityki, Ty natomiast robisz to nieustannie. Gdybyś ktoś napisał o białym panu X ze jest „paskudnym grubasem” to też bym się odezwał, mimo że również nie jestem taką osobą. Natomiast nie wiem czy te osoby sobie tego życzą czy nie, tak samo jak i Ty😅 nie ma to zresztą wpływu na moje zdanie.

          To mi się podoba 5
          To mi się nie podoba 1
          1. Powtarzam po raz ostatni – nie mam życzenia z Panem rozmawiać. Więcej odpowiedzi nie będzie.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 4
            1. To nie rozmawiaj, ja przecież piszę to do wszystkich, a to Twoja stała zagrywka w przypadku braku argumentów – wciąż pamiętam dyskusję o Troi 🙂

              To mi się podoba 7
              To mi się nie podoba 1
              1. Ech, wy wszyscy macie cholerna wytrzymałość, ja to serial opuscilem sobie pod „skipnięciu” ok 60% pierwszego oraz ~80% drugiego epizodu 1 sezonu. To co oni zrobili z tym uniwersum (które NIE jest moim ulubionym) jest ponad moje nerwy.

                To mi się podoba 1
                To mi się nie podoba 0
                1. Pierwszy odcinek był akurat dobry i zapowiadał, że ten serial może okazać się czymś ciekawym, oczywiście już wtedy było widać, że scenarzyści kompletnie nie czują dialogów, a tempro rozmów to w ogóle był dramat, ale sekwencje walki stały na najwyższym możliwym poziomie. Niestety już drugi odcinek mocno zmęczył. Ogólnie tak jak pierwszy sezon jeszcze dało się od biedy obejrzeć, tak drugi był już katastrofą. Obejrzałem, ale bardzo długo musiałem „odpoczywać” po każdym epizodzie. Trzeciego nie dałem rady, obejrzałem na przewijaniu tak tylko, żeby wiedzieć co tam się odwaliło. Krasnoludka kowalka opowiadająca cesarzowi o swojej żonie przegięła pałę goryczy.

                  To mi się podoba 3
                  To mi się nie podoba 1
                2. Kuba, w sedno. Brzydkie czarodziejki, idiotycznie wyglądające potwory, stare i brzydkie elfy oraz szczególnie krasnoludy sprawiają, że ten serial jest dla mnie po prostu nie do przyjęcia. Głupią fabułę i realizatorską nędzę jakoś bym zniósł, gówniane dialogi wyciszył, ale tej orgii brzydoty po prostu nie da się oglądać. :/

                  To mi się podoba 1
                  To mi się nie podoba 2
  7. Szkoda, że za Wiedźmina nie wizięli się po czasach skrajnego wokeizmu. Co prawda nie zepsuli tego aż tak jak Rings of Power, ale co to za pocieszenie?

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
  8. Zróbcie kolejną część z tymi reprezentacyjnymi czarodziejkami: Sabrina, Tissaia, Marti (jedyne białe czarodziejki)

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. O Tissai pisałem wyżej w komentarzu, że aktorka dobrana prawie idealnie, ale to jest zupełnie inna kategoria. Z Sabriną mam ogromny problem, bo pojawia się na ekranie dość często, ale jest kompletnie nijaka, przezroczysta. Z kolei Marti – tutaj sytuacja jest bardzo ciekawa, ale z uwagi na to, że pojawia się dopiero w trzecim sezonie, na dość krótko zupełnie o niej zapomniałem (w sumie dzięki za przypomnienie). Pierwsza kwestia – gra ją polska aktorka Michalina Olszańska, w sumie duża rzecz, a jakoś przeszła bez echa co pokazuje jak bardzo trzeci sezon Wiedźmina #nikogo, bo o udziale Musiała wiedział niemal każdy i to w internecie huczało tymczasem przy Marti cisza. Druga sprawa to znów kapitalny casting i charakteryzacje (a tak naprawdę to nie). Znakiem rozpoznawczym Marti były płomienno-rude włosy. Tymczasem Marti w filmie ma włosy bardziej ciemne niż kruczo-włosa według książek Yennefer.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Szczerze to mnie też umknęła. Dobrze ją ukryli, żeby czasem nie przyćmiła urody politycznie poprawnej Margarity Laux-Antille… 😀 😀

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 1

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Polityka prywatności/Regulamin zamieszczania komentarzy

Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button